Paweł Strąk

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
(Nowa strona: {{Piłkarz | zdjęcie = | imię i nazwisko = | narodowość = | data urodzenia = | miejsce urodzenia = | data śmierci = | miejsce śmierci = ...)
Linia 1: Linia 1:
{{Piłkarz
{{Piłkarz
-
| zdjęcie =
+
| zdjęcie = Paweł Strąk.jpg
-
| imię i nazwisko =
+
| imię i nazwisko = Paweł Strąk
| narodowość =
| narodowość =
-
| data urodzenia =
+
| data i miejsce urodzenia =
-
| miejsce urodzenia =
+
| data i miejsce śmierci =
-
| data śmierci =
+
-
| miejsce śmierci =
+
| miejsce pochówku =
| miejsce pochówku =
| wzrost/waga =
| wzrost/waga =
| pozycja =
| pozycja =
-
| przebieg kariery =
 
| reprezentacja =
| reprezentacja =
| sukcesy =
| sukcesy =
Linia 113: Linia 110:
| suma bramek =
| suma bramek =
}}
}}
 +
'''Paweł Strąk''' urodził się 24 marca 1983 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Międzyzakładowym Klubie Sportowym Alit Ożarów, skąd latem 1998 roku wyjechał do Krakowa. Uzdolniony piętnastolatek został zawodnikiem rezerw Białej Gwiazdy.
 +
 +
Przez kilka kolejnych lat młody zawodnik wędrował po Polsce: w 1999 był wypożyczony do Hutnika, wrócił, pograł w wiślackich rezerwach, posiedział na ławce w pierwszej drużynie, wreszcie w 2001 roku przeniósł się na cały sezon do Wisły Płock.
 +
 +
Latem 2002 roku nieoczekiwanie dla piłkarza i kibiców, 19-letni Paweł Strąk znalazł się najpierw w szerokiej w kadrze, a następnie stał się podstawowym zawodnikiem naszpikowanej gwiazdami pierwszej drużyny Henryka Kasperczaka.
 +
 +
W sezonie 2002/2003 Paweł Strąk zagrał dla Wisły 38 razy (23 - ekstraklasa, 5 - Puchar Polski, 10 - Puchar UEFA), w tym 30 razy pojawiał się w wyjściowym składzie. W Ekstraklasie zadebiutował 18 sierpnia 2002 roku w wygranym 1:4 wyjazdowym meczu 3. kolejki z Zagłębiem Lubin.
 +
 +
Od rewanżowego spotkania z Glentoran FC w Pucharze UEFA (29 sierpnia, 4:0), kiedy to zagrał 90 minut, Henryk Kasperczak systematycznie zaczął na niego stawiać, obdarzając nastolatka pełnym zaufaniem, nawet w ważnych i prestiżowych spotkaniach pucharowych z Parmą, Schalke czy Lazio. Po meczu w Rzymie (20 lutego 2003), bardzo dobrym w jego wykonaniu, zebrał wiele komplementów od ekspertów i dziennikarzy. "Twardy kamień na drodze pędzącej lokomotywy Lazio" - tak nazwała go Gazeta Wyborcza. - "Cieszę się, że postacią meczu był młody Strąk, wyśmienity w odbiorze piłki, grający bez strat, z sensem przekazujący piłkę dalej" - cieszył się Adam Nawałka . "Nie przyjechaliśmy do Rzymu po to, żeby stulić uszy i przyjąć każdą liczbę bramek" - mówił wówczas Strąk, któremu wraz z nabywanym doświadczeniem przybywało pewności siebie.
 +
 +
W sezonie 2003/2004 Pawłowi nie wiodło się już tak dobrze. Wpływ na jego boiskowe poczynania miała śmierć ojca na początku sierpnia. Paweł bardzo długo nie mógł dojść do siebie. Grał mniej - na boisku pojawił się 22 razy, z czego 14 w ekstraklasie. Zamiast komplementów pojawiały się negatywne opinie. 8 grudnia 2003 roku nasz ówczesny ekspert od analiz podsumowując rundę, napisał: ''"Przez wiele kolejek Strąk zajmował pewne miejsce w podstawowym składzie, posiadając ogromny kredyt zaufania Kasperczaka. Niektórzy kibice z tego powodu mieli nawet pretensje do naszego trenera, że nadmiernie foruje wysokiego zawodnika, który grał nawet wówczas, gdy seryjnie mnożył błędy. Prezentował bowiem duże wahania dyspozycji, na które z pewnością negatywny wpływ miała osobista tragedia – śmierć ojca. Widać, że Paweł bardzo ja przeżył, został wytrącony z równowagi. Na boisku zatracił pewność siebie i spokój, reagował chaotycznie, często się dekoncentrował. Nic więc dziwnego, że po katastrofalnym meczu z Odrą i niewiele lepszym wyjazdowym z Valerengą, Kasperczak na dłużej otulił Strąka ciepłem ławki rezerwowych."''
 +
 +
Analizie Markusa z 8.XII.2003 poddany został też styl gry Pawła Strąka: ''"Opiera się na walce ciałem. Strąk dąży do zaatakowania rywala swoja masą, bark w bark, by gdy ów się zachwieje, lub zdekoncentruje skupiając na utrzymaniu równowagi, odebrać piłkę. Metoda dość prosta, ale skuteczna, nawet wobec tuzów typu Chiesy, pod warunkiem, że rywal jest słabszy fizycznie i w chwili ataku naszego pomocnika nie biegnie, lecz stoi w miejscu, lub dopiero próbuje nabrać prędkości. Rozpędzonego przeciwnika Strąk bowiem nie potrafi zatrzymać, chyba że faulem. „Strąg” umie ustawiać się w asekuracji, za linią piłki, choć czasem zbyt wolno, dlatego nie zawsze ta umiejętność znajduje pozytywne przełożenie na murawie. Wspominałem o faulach – nauczył się stosować faul taktyczny, podczas rundy jesiennej parokrotnie z dużym wyczuciem przerwał akcję oponentów jeszcze na ich połowie, kiedy sytuacja faktycznie zalecała podobny krok. Najbardziej charakterystyczne dla niego są jednak wady - a wiec indolencja ofensywna i fatalne zwalnianie rozegrania, tempa akcji. Nie umie grać z pierwszej piłki, strasznie wolno podejmuje decyzje, operuje futbolówką. Minimum 2-3 sekundy – tyle zwykle trwa, nim odda piłkę jakiemuś partnerowi. W efekcie stwarza rywalom doskonałą okazję na doskok i odbiór – zawsze zalicza wiele strat, często w bardzo niebezpiecznej sytuacji i odległości od bramki Piekutowskiego. To karygodna sprawa, dyskwalifikująca go jako gracza na miarę Ligi Mistrzów. Jest nieprzydatny podczas ataku pozycyjnego i gry kombinacyjnej. Jedynym pozytywnym akcentem w ofensywie są potężne uderzenia z prawej nogi, niestety bite zwykle „na siłę”, a nie „na precyzję”- toteż najczęściej nie stanowią wielkiego zagrożenia. Zważywszy na wysoki wzrost, przeciętnie gra głową. Mimo to stanowi materiał na ciekawego i solidnego piłkarza - jeśli tylko poprawi ofensywę, nabierze doświadczenia, lepszej koncentracji i przeglądu pola. Mam nadzieję, że tak będzie." ''
 +
 +
23 czerwca 2004 roku został wystawiony na listę transferową. Jego bilans w Wiśle to 60 meczów, w tym 37 w najwyższej klasie rozgrywkowej.
 +
 +
Od początku lipca 2004 roku Strąk podjął treningi z Zagłębiem Lubin. Ostatecznie spędził w "Miedziowych" półtora roku, z czego tylko pierwsze dwie rundy może uznać za udane.
 +
 +
W zimowym okienku transferowym sezonu 2005/2006 Strąk podpisał kontrakt z GKS-em Bełchatów, z którym związał się na dwa i pół roku. W tym okresie Paweł grał regularnie, ustabilizował formę, cieszył się zaufaniem trenera.
 +
 +
*[http://www.youtube.com/watch?v=7Y5aXiwDJC8/ Strąk - asystent (video) >>]
 +
 +
W grudniu 2007 roku "Sport" poinformował, że Paweł Strąk znalazł się w orbicie zainteresowań warszawskiej Legii. Defensywny pomocnik miałby być alternatywą dla Aleksandra Vukovicia, który wbrew zapowiedziom nie opuścił Polski i z transferu na Łazienkowską nic nie wyszło.
 +
 +
Na początku czerwca 2008 roku Strąk, jako zawodnik z kartą na ręku mógł przebierać w ofertach. "W grę wchodzą cztery kluby - austriacki SV Ried gdzie do niedawna występował Tomasz Rząsa, niemiecki drugoligowiec Greuther Furth, ukraińska Tawrija Symferopol, której piłkarzem jest Paweł Hajduczek oraz rosyjski Szynnik Jarosławl" - podała agencja ASInfo.
 +
 +
11 czerwca 2008 roku ukazała się oficjalna informacja potwierdzająca, że Paweł Strąk został zawodnikiem klubu austriackiej T-Mobile Bundesligi - SV Ried. W składzie drużyny zastąpił Tomasza Rząsę, który już wcześniej zdecydował się zakończyć karierę i opuścić Austrię. W nowym miejscu pracy Paweł nie zyskał uznania, grał mało, na boisko wchodził najczęściej tuż przed końcowym gwizdkiem, ani klub nie był zadowolony z niego, ani on z klubu. Jesienią rozpoczął poszukiwania nowego pracodawcy, między innymi prowadził negocjacje z Polonią Warszawa. 7 stycznia 2009 roku podpisał pięcioletni kontrakt z Górnikiem Zabrze, gdzie szkoleniowcem jest Henryk Kasperczak.
 +
 +
*
 +
Paweł Strąk był etatowym zawodnikiem juniorskich i młodzieżowych reprezentacji narodowych.
 +
 +
 +
*'''Ciekawostka -''' 28 stycznia 2009 roku Paweł Strąk udzielił Przeglądowi Sportowemu kontrowersyjnego wywiadu, w którym skrytykował swój poprzedni klub, SV Ried, austriackie miasto i byłych kolegów z drużyny.
 +
 +
''" ... tam w Austrii nie było niczego. I nie chodzi nawet o to, że mało grałem. Chodzi o życie. Tęskniłem za Polską. Ried to było małe, nudne miasteczko. (...) Im się wydaje, że Polska to trzeci świat. Wkurzało mnie też to, że do klubu przychodzili jak do pracy w fabryce. Zero luzu, spontaniczności. Oni są tam zaprogramowani niczym komputery. Nie oceniam czy to dobre, czy złe, ale mnie to nie odpowiadało. Kiedyś trener narysował schemat gry kontrolnej. Idę do kolegi, z którym mam grać w środku. Mówię mu, zamieńmy się stronami, a on na to, że nie, bo ma być tak, jak napisał trener. Sztywniaki, maszyny. Albo te ich kompleksy względem Niemców. Nie mają swojego języka, kultury, we wszystkim kopiują Niemców. Jak patrzyłem z ławki na mecze ligi austriackiej, to zastanawiałem się: "Co ty tutaj chłopie robisz?". Ogórkiem nie jestem. W lepszej, bo polskiej lidze miałem miejsce w składzie, a tu jestem rezerwowym."''
 +
 +
Na stronie weszlo.com [http://www.weszlo.com/news/2208/ >>> w taki sposób] oceniono wypowiedź Pawła.
 +
 +
 +
 +
''Źródła: Gazeta Wyborcza, gornikzabrze.pl, Sport, ASInfo, pilka.pl, Gazeta Krakowska, Przegląd Sportowy.''<br>
 +
{{TWSD|http://wislakrakow.com/}}

Wersja z dnia 23:06, 30 sty 2009

Paweł Strąk
Informacje o zawodniku
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Paweł Strąk urodził się 24 marca 1983 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Międzyzakładowym Klubie Sportowym Alit Ożarów, skąd latem 1998 roku wyjechał do Krakowa. Uzdolniony piętnastolatek został zawodnikiem rezerw Białej Gwiazdy.

Przez kilka kolejnych lat młody zawodnik wędrował po Polsce: w 1999 był wypożyczony do Hutnika, wrócił, pograł w wiślackich rezerwach, posiedział na ławce w pierwszej drużynie, wreszcie w 2001 roku przeniósł się na cały sezon do Wisły Płock.

Latem 2002 roku nieoczekiwanie dla piłkarza i kibiców, 19-letni Paweł Strąk znalazł się najpierw w szerokiej w kadrze, a następnie stał się podstawowym zawodnikiem naszpikowanej gwiazdami pierwszej drużyny Henryka Kasperczaka.

W sezonie 2002/2003 Paweł Strąk zagrał dla Wisły 38 razy (23 - ekstraklasa, 5 - Puchar Polski, 10 - Puchar UEFA), w tym 30 razy pojawiał się w wyjściowym składzie. W Ekstraklasie zadebiutował 18 sierpnia 2002 roku w wygranym 1:4 wyjazdowym meczu 3. kolejki z Zagłębiem Lubin.

Od rewanżowego spotkania z Glentoran FC w Pucharze UEFA (29 sierpnia, 4:0), kiedy to zagrał 90 minut, Henryk Kasperczak systematycznie zaczął na niego stawiać, obdarzając nastolatka pełnym zaufaniem, nawet w ważnych i prestiżowych spotkaniach pucharowych z Parmą, Schalke czy Lazio. Po meczu w Rzymie (20 lutego 2003), bardzo dobrym w jego wykonaniu, zebrał wiele komplementów od ekspertów i dziennikarzy. "Twardy kamień na drodze pędzącej lokomotywy Lazio" - tak nazwała go Gazeta Wyborcza. - "Cieszę się, że postacią meczu był młody Strąk, wyśmienity w odbiorze piłki, grający bez strat, z sensem przekazujący piłkę dalej" - cieszył się Adam Nawałka . "Nie przyjechaliśmy do Rzymu po to, żeby stulić uszy i przyjąć każdą liczbę bramek" - mówił wówczas Strąk, któremu wraz z nabywanym doświadczeniem przybywało pewności siebie.

W sezonie 2003/2004 Pawłowi nie wiodło się już tak dobrze. Wpływ na jego boiskowe poczynania miała śmierć ojca na początku sierpnia. Paweł bardzo długo nie mógł dojść do siebie. Grał mniej - na boisku pojawił się 22 razy, z czego 14 w ekstraklasie. Zamiast komplementów pojawiały się negatywne opinie. 8 grudnia 2003 roku nasz ówczesny ekspert od analiz podsumowując rundę, napisał: "Przez wiele kolejek Strąk zajmował pewne miejsce w podstawowym składzie, posiadając ogromny kredyt zaufania Kasperczaka. Niektórzy kibice z tego powodu mieli nawet pretensje do naszego trenera, że nadmiernie foruje wysokiego zawodnika, który grał nawet wówczas, gdy seryjnie mnożył błędy. Prezentował bowiem duże wahania dyspozycji, na które z pewnością negatywny wpływ miała osobista tragedia – śmierć ojca. Widać, że Paweł bardzo ja przeżył, został wytrącony z równowagi. Na boisku zatracił pewność siebie i spokój, reagował chaotycznie, często się dekoncentrował. Nic więc dziwnego, że po katastrofalnym meczu z Odrą i niewiele lepszym wyjazdowym z Valerengą, Kasperczak na dłużej otulił Strąka ciepłem ławki rezerwowych."

Analizie Markusa z 8.XII.2003 poddany został też styl gry Pawła Strąka: "Opiera się na walce ciałem. Strąk dąży do zaatakowania rywala swoja masą, bark w bark, by gdy ów się zachwieje, lub zdekoncentruje skupiając na utrzymaniu równowagi, odebrać piłkę. Metoda dość prosta, ale skuteczna, nawet wobec tuzów typu Chiesy, pod warunkiem, że rywal jest słabszy fizycznie i w chwili ataku naszego pomocnika nie biegnie, lecz stoi w miejscu, lub dopiero próbuje nabrać prędkości. Rozpędzonego przeciwnika Strąk bowiem nie potrafi zatrzymać, chyba że faulem. „Strąg” umie ustawiać się w asekuracji, za linią piłki, choć czasem zbyt wolno, dlatego nie zawsze ta umiejętność znajduje pozytywne przełożenie na murawie. Wspominałem o faulach – nauczył się stosować faul taktyczny, podczas rundy jesiennej parokrotnie z dużym wyczuciem przerwał akcję oponentów jeszcze na ich połowie, kiedy sytuacja faktycznie zalecała podobny krok. Najbardziej charakterystyczne dla niego są jednak wady - a wiec indolencja ofensywna i fatalne zwalnianie rozegrania, tempa akcji. Nie umie grać z pierwszej piłki, strasznie wolno podejmuje decyzje, operuje futbolówką. Minimum 2-3 sekundy – tyle zwykle trwa, nim odda piłkę jakiemuś partnerowi. W efekcie stwarza rywalom doskonałą okazję na doskok i odbiór – zawsze zalicza wiele strat, często w bardzo niebezpiecznej sytuacji i odległości od bramki Piekutowskiego. To karygodna sprawa, dyskwalifikująca go jako gracza na miarę Ligi Mistrzów. Jest nieprzydatny podczas ataku pozycyjnego i gry kombinacyjnej. Jedynym pozytywnym akcentem w ofensywie są potężne uderzenia z prawej nogi, niestety bite zwykle „na siłę”, a nie „na precyzję”- toteż najczęściej nie stanowią wielkiego zagrożenia. Zważywszy na wysoki wzrost, przeciętnie gra głową. Mimo to stanowi materiał na ciekawego i solidnego piłkarza - jeśli tylko poprawi ofensywę, nabierze doświadczenia, lepszej koncentracji i przeglądu pola. Mam nadzieję, że tak będzie."

23 czerwca 2004 roku został wystawiony na listę transferową. Jego bilans w Wiśle to 60 meczów, w tym 37 w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Od początku lipca 2004 roku Strąk podjął treningi z Zagłębiem Lubin. Ostatecznie spędził w "Miedziowych" półtora roku, z czego tylko pierwsze dwie rundy może uznać za udane.

W zimowym okienku transferowym sezonu 2005/2006 Strąk podpisał kontrakt z GKS-em Bełchatów, z którym związał się na dwa i pół roku. W tym okresie Paweł grał regularnie, ustabilizował formę, cieszył się zaufaniem trenera.

W grudniu 2007 roku "Sport" poinformował, że Paweł Strąk znalazł się w orbicie zainteresowań warszawskiej Legii. Defensywny pomocnik miałby być alternatywą dla Aleksandra Vukovicia, który wbrew zapowiedziom nie opuścił Polski i z transferu na Łazienkowską nic nie wyszło.

Na początku czerwca 2008 roku Strąk, jako zawodnik z kartą na ręku mógł przebierać w ofertach. "W grę wchodzą cztery kluby - austriacki SV Ried gdzie do niedawna występował Tomasz Rząsa, niemiecki drugoligowiec Greuther Furth, ukraińska Tawrija Symferopol, której piłkarzem jest Paweł Hajduczek oraz rosyjski Szynnik Jarosławl" - podała agencja ASInfo.

11 czerwca 2008 roku ukazała się oficjalna informacja potwierdzająca, że Paweł Strąk został zawodnikiem klubu austriackiej T-Mobile Bundesligi - SV Ried. W składzie drużyny zastąpił Tomasza Rząsę, który już wcześniej zdecydował się zakończyć karierę i opuścić Austrię. W nowym miejscu pracy Paweł nie zyskał uznania, grał mało, na boisko wchodził najczęściej tuż przed końcowym gwizdkiem, ani klub nie był zadowolony z niego, ani on z klubu. Jesienią rozpoczął poszukiwania nowego pracodawcy, między innymi prowadził negocjacje z Polonią Warszawa. 7 stycznia 2009 roku podpisał pięcioletni kontrakt z Górnikiem Zabrze, gdzie szkoleniowcem jest Henryk Kasperczak.

Paweł Strąk był etatowym zawodnikiem juniorskich i młodzieżowych reprezentacji narodowych.


  • Ciekawostka - 28 stycznia 2009 roku Paweł Strąk udzielił Przeglądowi Sportowemu kontrowersyjnego wywiadu, w którym skrytykował swój poprzedni klub, SV Ried, austriackie miasto i byłych kolegów z drużyny.

" ... tam w Austrii nie było niczego. I nie chodzi nawet o to, że mało grałem. Chodzi o życie. Tęskniłem za Polską. Ried to było małe, nudne miasteczko. (...) Im się wydaje, że Polska to trzeci świat. Wkurzało mnie też to, że do klubu przychodzili jak do pracy w fabryce. Zero luzu, spontaniczności. Oni są tam zaprogramowani niczym komputery. Nie oceniam czy to dobre, czy złe, ale mnie to nie odpowiadało. Kiedyś trener narysował schemat gry kontrolnej. Idę do kolegi, z którym mam grać w środku. Mówię mu, zamieńmy się stronami, a on na to, że nie, bo ma być tak, jak napisał trener. Sztywniaki, maszyny. Albo te ich kompleksy względem Niemców. Nie mają swojego języka, kultury, we wszystkim kopiują Niemców. Jak patrzyłem z ławki na mecze ligi austriackiej, to zastanawiałem się: "Co ty tutaj chłopie robisz?". Ogórkiem nie jestem. W lepszej, bo polskiej lidze miałem miejsce w składzie, a tu jestem rezerwowym."

Na stronie weszlo.com >>> w taki sposób oceniono wypowiedź Pawła.


Źródła: Gazeta Wyborcza, gornikzabrze.pl, Sport, ASInfo, pilka.pl, Gazeta Krakowska, Przegląd Sportowy.
Źródło: The White Star Division