Podsumowanie rozgrywek ligowych i mistrzowskiej Wisły 1950

Z Historia Wisły

Podsumowanie rozgrywek ligowych i mistrzowskiej Wisły 1950

Przegląd Sportowy, numer 99, str. 6, Czwartek, 14 grudnia 1950

Prezentujemy ligowców piłkarskich:

GWARDIA (KRAKÓW)

"Przedstawiając" po raz drugi z kolei drużynę piłkarską Gwardii jako mistrza Polski mamy ułatwione zadanie. Wśród 16 piłkarzy, którzy reprezentowali Gwardię w zawodach mistrzowskich jest tylko jedno "nowe" nazwisko: Mordarski. "Syn marnotrawny" - jak mówiło się o Mordarskim w Krakowie - wrócił na łono macierzystego klubu i razem z Jurowiczem, Dudkiem, Szczurkiem i Graczem rozegrał wszystkie (22) mecze mistrzowskie. Kohut pauzował tylko jeden raz (przeciw Związkowcowi z Poznania, wygranym przez Gwardię 2:0) - pozostali zaś występowali w zawodach punktowych: Mamoń - 16, Legutko, Wapiennik II i Snopkowski - 15, Flanek - 14, Cisowski - 13, Rupa - 11, Jaśkowski - 10, Wapiennik I i Gamaj po 1 razie.

Tabela ligowa, wzgl. jej graficzny wykres, zobrazował najlepiej okresy wzlotów i spadku formy u dwukrotnego powojennego mistrza Polski. Spadek formy był z reguły nieznaczny i szybko przemijający. Gwardia była bezsprzecznie najrówniejszą i najlepszą z drużyn Polski. Ambicja i pilność zawodników, praca trenera Kuchynki, serdeczna troska i opieka, jaką otaczali piłkarzy przedstawiciele Zarządu i Kierownictwa Sekcji z nacz. Lataczem, Reisnerem, Krupą na czele, a przede wszystkim stałe podnoszenie poziomu ideologicznego drogą organizacji częstych pogadanek ideologiczno-szkoleniowych oraz krytyka i samokrytyka po każdych zawodach przyniosły rezultaty: Gwardia dotrzymała przyrzeczenia, złożonego na początku sezonu o ponowieniu zeszłorocznego sukcesu. Co więcej: Gwardziści już dziś przygotowują się do powtórzenia sukcesu w roku przyszłym i do rewanżu na górnikach radlińskich. Im to bowiem udało się dwukrotnie pokonać Gwardię i odebrać wszystkie punkty mistrzowskie.

Związkowiec, Kraków; Kolejarz, W-wa i Włókniarz pokonały mistrza Polski na swoich boiskach - Unia odebrała Gwardii jeden punkt w bezbramkowym meczu w Chorzowie, pozostałe 7 klubów uległo dwukrotnie Gwardii, tak na swoim jak i jej boisku.

Rzecz ciekawa i charakterystyczna: gdyby któregokolwiek z gwardzistów zapytać którego z przeciwników uważa za najgroźniejszego, odpowie bez wahania: ... najstarszego naszego rywala: "Ogniwo".

A radliniacy? O nich będzie mowa z innej przyczyny.

Najmłodszymi zawodnikami drużyny mistrza Polski są:

Gamaj, 19 lat, Jaskowski 20 lat, Snopkowski 22 lata - najstarszymi Cisowski 34 lata, Rupa i Gracz 31 lat, Jurowicz i Flanek 30 lat itd.

O tej przeciętnej wieku także poniżej będzie słów kilka.

Pamiętam bowiem dokładnie swoją rozmowę z trenerem Kuchynką na początku bieżącego roku. Kuchynka położył wówczas specjalny nacisk na odmłodzenie zespołu i równie wielki nacisk na problem środkowego napastnika. Powiedział on m. in. "trzon drużyny stanowią środkowy pomocnik i środkowy napastnik. Talenty na tych pozycjach pojawiają się nader rzadko. Jeszcze rzadziej istnieją sprzyjające okoliczności, ułatwiające wychowanie środkowego napastnika. Bo młody, ale absolutnie młody (trener podkreślał to z naciskiem) kandydat na kierownika napadu musi w okresie debiutowania mieć koło siebie pełnowartościowych, rutynowanych łączników, którzy by mogli wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności, gdy u młodego piłkarza zawiodą nerwy w ciężkim spotkaniu, gdy zabraknie mu sił fizycznych itp. I wówczas to trener Kuchynka podkreślił, że Kohut i Gracz, czy Gracz i Mordarski stanowią właśnie to doskonałe otoczenie w którym debiut 18-letniego podówczas, utalentowanego piłkarza, Gamaja ma wszelkie szanse powodzenia.

Mimo takiej deklaracji, Gamaja widzieliśmy raz jeden tylko w akcji. Było to w "dramatycznym meczu" z radlińskimi górnikami, przegranym przez gwardzistów na swoim boisku 0:2. Pierwszy, huraganowy atak na bramkę górników. Błyskawiczne zagrania Gracz - Kohut i ... wystawiony idealnie przez łącznika Gwardii, Gamaj otrzymuje piłkę na polu karnym przeciwnika. Mija obrońcę, wychodzi na wolne pole i z odległości kilku metrów strzela ostro... wprost w ręce bramkarza. Od tej chwili i Gamajowi i gwardzistom nic się nie wiedzie.

Rutynowani łącznicy Gwardii nie wysilają się jednak zbytnio, by w dalszym ciągu tego meczu ułatwić Gamajowi wyzbycie się depresji w jaką niechybnie popadł po tej niefortunnej akcji. Kierownictwo nie daje mu w innych meczach szans do rehabilitacji.

"ZEJŻYŁ"...

"Zejżył" - (co na zwykły język znaczy: zapeszył) mówią później o Gamaju gwardziści, myśląc o tej zmarnowanej 100-procentowej sytuacji. Nie wspominają jednaj ani słówkiem o wielkiej ilości zmarnowanych przez innych partnerów czy przez siebie pozycyj w tym "zajeżonym" meczu. Znacznie więcej - lecz także za mało - widzieliśmy w akcji Jaskowskiego. A trzeba tu przypomnieć że nasi koledzy ze śląska którzy widzieli grę Jaskowskiego w meczach przeciw Budowlanym i Górnikowi z Bytomia stawiali Jaskowskiego na pierwszym miejscu wśród kandydatów na ... kierownika narodowej reprezentacji. Mimo to jednak widzieliśmy częściej na łączniku o kilkanaście lat starszego Rupę. "Powoływanie" Rupy i wystawianie Cisowskiego, zawodnika niewątpliwie ambitnego, lecz nie znoszącego już "trudów" ciężkiego spotkania, podwyższało o kilka stopni średnią przeciętną wieku zespołu Gwardii do około lat 30.

MŁODZIEŻY ZA MAŁO

Wracając pamięcią do słów Kuchynki, wypowiedzianych na początku sezonu, musimy stwierdzić, że zbyt mało uwagi poświęcono odmłodzeniu zespołu i że nie wyzyskano przy tym utrzymującej się dobrej formy Gracza, Kohuta i Mordarskiego dla wprowadzania i aklimatyzowania młodych talentów. Czarnemu łącznikowi Gwardii życzą wszyscy aby długo jeszcze mógł się utrzymać w formie, która czyni zeń stałego kandydata do narodowej reprezentacji. Ale ... należało by również o tym pomyśleć, czy rola łącznika nie okaże się już dla niego w przyszłym roku ponad siły fizyczne. Czy przypadkiem Gracz wzorem swoich kolegów sprzed lat... dr Krupy, Kotlarczyka I i II, czy Chruścińskiego, (Ogniwo) nie przejdzie z napadu do pomocy. Wydaje się na tej pozycji mógłby on jeszcze przez długi okres być filarem drużyny. Wydaje się również, że linia: Mamoń - Szczurek - Gracz mogłaby być najlepszą z linii pomocy w Polsce. Stąd mógłby jeszcze wyszkolony wspaniale technicznie i rutynowany Gracz kierować poczynaniami swych w napadzie, gdzie w czasie jego nieobecności w trójce środkowej powinien zająć miejsce Mordarski (powołuję się tu na sugestie trenera Seidla) i gdzie obok Mordarskiego powinni zjawić się Gamaj i Jaskowski, otwierając "możliwości hasania" dla Kohuta na flance.

O tym już dziś musi myśleć następca Kuchynki - Matias (hs).



Przegląd Sportowy, numer 93, str. 2

Czwartek, 23 listopada 1950

Kraków uradowany sukcesem Gwardii

KRAKÓW, 22.11 (Tel. wł.)

Najpierw nadszedł do Krakowa meldunek ze stadionu Unii i już wtedy stało się jasne, że nawet w wypadku porażki Gwardii, zeszłoroczny mistrz Polski i lider tabeli utrzyma się na mistrzowskim tronie. Cień porażki przyćmił w pewnej mierze radość krakowian, oceniając jednak wartość zespołu na podstawie wyników uzyskanych w całej kampanii mistrzostw są oni pewni, że tytuł ten przypadł w udziale najlepszej w ogólnym przekroju drużynie Polski, godnej spadkobierczyni zespołów krakowskich, które potrafiły wzbudzić podziw na boiskach Europy.

Dyrektor Rozgłośni Krakowskiej Polskiego Radia dr J. R. Bujański, wielki entuzjasta sportu, a piłkarstwa przede wszystkim powiedział:

"Dumny jestem i cieszę się, że nasza Gwardia ponowiła swój sukces. Zapracowała nań rzetelnie, wykazując oprócz zalet technicznych rzadko spotykaną bojowość i nieustępliwość w walce". "Byłem przekonany, że Gwardia zdobędzie tytuł i cieszę się z tego - mówi znany literat, autor "Szpilek" i "Przekroju" - Ludwik Jerzy Kern. - Cieszę się również, że mój drugi pupil "Włókniarz" (rad. Kern jest łodzianinem) wykazał w ostatnich meczach, że miejsce w Lidze słusznie mu się należy".

Jeden z najwybitniejszych monologistów, twórca własnej szkoły Leon Wyrwicz, usiłując przez cały rok przekonać mnie że tylko "Ogniwo" może znaleźć się na mistrzowskim tronie. nazajutrz po zdobyciu mistrzostwa przez Gwardię powitał mnie słowami:

"A nie mówiłem, że... jeden z nas będzie miał rację - i dodał - ale jeszcze zobaczymy, jak to będzie w hokeju".

Artysta grafik Zygmunt Strychalski wyraził swą radość ze zdobycia mistrzostwa przez Gwardię mówiąc: "Należało się im (Gwardzistom) to mistrzostwo. "Zaplanowali" na początku sezonu i wykonali plan w 100 proc. Mam zaufanie do tych, co plany wykonują.

Ambitni gwardziści, którzy już wracając z Rybnika zwrócili się do kierownictwa z prośbą o umożliwienie im bezpośredniego starcia z najgroźniejszym rywalem Unią, podnosząc, iż tym meczem chcieliby uczcić II Światowy Kongres Obrońców Pokoju, przyjęli z radością wiadomość, że ten mecz istotnie się odbędzie.

W związku z tym Mieczysław Gracz powiedział: "Włożono w moje usta słowa, których nie powiedziałem, o przeczuciach co do trzeciego meczu. Dobrze, że ten mecz się odbędzie".

Nie mieliśmy szczęścia w losowaniu. Dwa ciężkie mecze wyjazdowe, gdy się musi w nich bronić pozycji lidera przeciw walczącemu o pobyt w Lidze CWKS i przeciw radliniakom, do których absolutnie nie mamy szczęścia, spowodował że graliśmy znacznie słabiej i psuliśmy łatwe piłki. Gdyby Zdzisek (Mordarski) wyzyskał swoją idealną pierwszą szansę to wówczas inaczej by się grało w Rybniku." (S. Habzda)