Radosław Kałużny

Z Historia Wisły

Radosław Kałużny
Informacje o zawodniku
kraj Polska
pseudonim Tata
urodzony 1974.02.02, Góra Śląska
wzost/waga 198/923
pozycja obrońca
numer 2
reprezentacja 41A
sukcesy Mistrz Polski: 1999, 2001
Puchar Ligi: 2001
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
Chojnowianka Chojnów
1991/92 Zagłębie Lubin 5 0
1992/93 Zagłębie Lubin 28 1
1993/94 Zagłębie Lubin 28 2
1994/95 Zagłębie Lubin 30 3
1995/96 Zagłębie Lubin 31 8
1996/97 Zagłębie Lubin 26 5
1997/98 Zagłębie Lubin 15 3
1997/98 Wisła Kraków 15 4
1998/99 Wisła Kraków 15(16) 4
1999/00 Wisła Kraków 27(37) 4(5)
2000/01 Wisła Kraków 25(32) 5(7)
2001/02 Energie Cottbus 25 5
2002/03 Energie Cottbus 15 2
2002/03 Bayer 04 Leverkusen 4 0
2003/04 Bayer 04 Leverkusen 6 0
2004/05 Bayer 04 Leverkusen 2 0
2004/05 Rot-Weiss Essen 14 1
2005/06 LR Ahlen 19 3
2006/07 AEL Limassol 18 0
2007/08 Jagiellonia Białystok 22 0
2009/2010 Chrobry Głogów
2010/2011 (j) Chrobry Głogów
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Spis treści

Wiślackie biografie: Radosław Kałużny

Radosław Kałużny, były pomocnik Wisły, urodził się 2 lutego 1974 w Górze Śląskiej. Do Wisły został zakupiony za 800 tysięcy marek na początku 1998 roku z Zagłębia Lubin, gdzie spędził udanych sześć sezonów (176 meczów, 24 bramki) i uważany jest za jedną z największych gwiazd w historii.

W najwyższej klasie rozgrywkowej Kałużny wystąpił po raz pierwszy jako osiemnastolatek w meczu Jagiellonia Białystok – Zagłębie Lubin 8 sierpnia 1992 roku. W barwach „Białej Gwiazdy” zadebiutował 7 marca 1998 roku w meczu przeciwko katowickiej Gieksie (2:0).

Kałużny przyszedł do Krakowa jako gwiazda, reprezentant Polski (debiutował 14 lutego 1997 roku w meczu z Litwą) po batalii, jaką Wisła stoczyła o jego pozyskanie z Polonią Warszawa. Nie zawiódł pokładanych w nim nadziei. Natychmiast „wskoczył” do podstawowej jedenastki i pozostał w niej przez okres całego pobytu w Krakowie, stając się jednym z liderów drużyny.

Jak na defensywnego pomocnika Kałużny wyróżniał się niezłą skutecznością, zarówno w klubie, jak i reprezentacji Polski. Kibice „Białej Gwiazdy” pamiętają zapewne dwa dające zwycięstwo gole Radka w wyjazdowym meczu z Legią 30 kwietnia 1999 roku. W kolejnym sezonie jego bramka uratowała remis w meczu z Legią w Krakowie (7 listopada 1999 roku). Dwa gole na wagę trzech punktów zdobył również w meczu z Górnikiem w Zabrzu 13 sierpnia 2000 roku.

>>> Wisła - Legia 1:1
>>> Saragossa - Wisła 14.IX.2000

Spośród występów Radka w reprezentacji Polski (w której rozegrał 41 meczów i zdobył 11 bramek) najlepiej zapamiętamy mecz z Białorusią w 2000 roku. Kałużny strzelił wówczas trzy gole! Dodać należy, że jego znakiem firmowym były potężnej mocy precyzyjne „główki”, którymi nie dawał szans bramkarzom rywali.

>>> Bramka nr 1 w meczu z Białorusią
>>> Bramka nr 2 w meczu z Białorusią
>>> Bramka nr 3 w meczu z Białorusią

Dobra i równa forma oraz skuteczność pomocnika zaowocowały zainteresowaniem zagranicznych klubów. W efekcie kuszony lukratywnymi ofertami Kałużny uznał, że w Wiśle grać już nie chce - wszedł wówczas w pamiętny etap wywierania niezdrowej presji na klub w nadziei na uzyskanie zgody na transfer. Zraził wtedy do siebie nie tylko kibiców „Białej Gwiazdy”, ale też polskie media. Cel jednak osiągnął…

Kałużny odszedłby z Wisły zapewne w zimowym okienku sezonu 2000/20001, ale kilku potencjalnych nabywców odstraszyła operacja pomocnika – 1 grudnia 2000 roku przeszedł w Wiedniu artroskopię kolana, usunięto mu część uszkodzonej łękotki. W efekcie wygasło zainteresowanie Kałużnym ze strony Herthy Berlin, Dynama Kijów czy Realu Sociedad San Sebastian.

Pocieszeniem dla rozżalonego takim obrotem sprawy Kałużnego były nagrody, które zewsząd otrzymywał. Wśród nich ta najcenniejsza, bo przyznawana przez kolegów z ligowych boisk – w styczniu 2001 roku odebrał Piłkarskiego Oscara w kategorii ,Najlepszy Piłkarz Ligi Polskiej". (Najlepszym trenerem wybrano wówczas Oresta Lenczyka, Wisła została uznana Najlepszą Drużyną, a nagroda dla Najlepszego Prezesa trafiła w ręce Bogusława Cupiała.)

W tym samym miesiącu Kałużny zwyciężył też w plebiscycie Gazety Krakowskiej i Tempa. Wygrał ten prestiżowy plebiscyt drugi raz z rzędu – w 2000 walczył o prymat z Arturem Sarnatem, w 2001 triumfował po ciężkim boju z Tomaszem Frankowskim. (Obaj zgromadzili po około 80 tys. punktów, Kałużny okazał się minimalnie lepszy. Trzecie miejsce zajął inny wiślak, Olgierd Moskalewicz.)

W maju 2001 roku Kałużny oficjalnie otrzymał zgodę na transfer. „Zawodnik nie do końca chyba jednak wie, któremu z menedżerów zaufać, dlatego w jego imieniu nowego pracodawcy szuka mu kilku ,łowców głów". Pracują oni ze świadomością, że cena wywoławcza za gwiazdę Wisły wynosi 5 mln. marek” – pisała wówczas Gazeta Krakowska. O Kałużnego oficjalnie pytały wówczas kluby niemieckie, w tym Werder Brema. W ich przypadku skończyło się jedynie na zainteresowaniu.

Podczas letniego okienka transferowego 2001 roku marzenia Kałużnego wreszcie się spełniły - został wypożyczony do Energie Cottbus, za niemal milion marek. Pod okiem trenera Eduarda Geyera przeszedł ciężką szkołę. Po pierwszych treningach ledwo chodził. Jednak wytrwał i szybko stał się wiodącą postacią Energie. Na niemieckich boiskach Kałużny zadebiutował 28 lipca 2001 roku w meczu z HSV Hamburg, zaś tydzień późnej w meczu z Werderem zdobył swego pierwszego gola w Bundeslidze.

W barwach nowego klubu poczynał sobie na tyle dobrze, że bardzo szybko pojawiły się pierwsze sygnały o zainteresowaniu ze strony zespołów lepszych niż walczące o utrzymanie Energie. Wśród nich był szkocki Glasgow Rangers. Energie miało jednak prawo pierwokupu - zadowoleni z postawy Radka Niemcy zdecydowali się na transfer definitywny, płacąc Wiśle około 3 milionów marek. (Krakowianom zagwarantowano też 20% od kolejnego transferu zawodnika.)

W Energie „Tata” – jak nazywano Kałużnego – spędził półtora roku i w zimowym okienku transferowym sezonu 2002/2003 przeszedł za 1,2 mln euro do Bayeru Leverkusen. 6 lutego 2003 roku zadebiutował w barwach nowego klubu. W ćwierćfinale Pucharu Niemiec przeciwko amatorskiemu Unterhaching rozegrał jako defensywny pomocnik 90 min i - przed dogrywką - został zmieniony. Gra Polaka została oceniona jako przeciętna.

Dwóch lat spędzonych w Leverkusen Kałużny nie może zaliczyć do udanych. Grywał sporadycznie, tygodnie spędzał na ławce rezerwowych (przegrał rywalizację z Nowotnym i Ramelowem), dręczyły go kontuzje, ponadto borykał się z problemami osobistymi. Rundę wiosenną sezonu 2004/2005 spędził już w barwach drugoligowego SC Rot-Weiss Essen, gdzie dzięki systematycznym występom odbudował formę. Latem 2005 roku przeniósł się na rok do LR Ahlen, by potem wyjechać na Cypr – sezon 2006/2007 spędził w Limassolu. Była to ostatnia przygoda Kałużnego z zagraniczną piłką – Cypryjczycy nie wywiązywali się z finansowych zobowiązań i latem 2007 roku Kałużny postanowił wrócić do Polski.

Wiadomość o powrocie „Taty” wywołała niemałe zainteresowanie w polskich klubach z różnych lig. Jako pierwszy chciał Kałużnego – bezskutecznie - pozyskać Andrzej Grajewski, wówczas prezes II-ligowej Miedzi Legnica. "Tata" miałby pełnić w Miedzi funkcję grającego menedżera. - Radek to chłopak, który gry w piłkę uczył się w pobliskim Lubinie, a teraz ma dom w niemieckim Cottbus, z którego do Legnicy jest rzut kamieniem. Wierzę, że szybko dojdziemy do porozumienia – mówił „Dziennikowi” Grajewski, który już kiedyś chciał ściągnąć Kałużnego do Widzewa Łódź, ale od władz Zagłębia Lubin usłyszał, że musiałby zastawić stadion.

Po miesiącu poszukiwań Kałużny znalazł zatrudnienie w Jagiellonii Białystok, z którą podpisał roczny kontrakt. Podczas pobytu w Jagiellonii miało miejsce kilka wydarzeń, które na pewno pozostaną na długo w pamięci zarówno zawodnika jak i kibiców.

8 marca 2008 roku Kałużny wystąpił w bramce „Jagi”. „Gazeta Wyborcza” napisała wówczas: „Jeszcze kilka lat temu byli podporami reprezentacyjnej defensywy. W meczu Górnik Zabrze - Jagiellonia Białystok Tomasz Hajto i Radosław Kałużny starali się uchronić swoje zespoły od straty bramki, ale w nietypowej dla siebie roli. Byli kadrowicze... stanęli między słupkami. W 85. minucie meczu bramkarz Jagiellonii, Jacek Banaszyński (...) otrzymał czerwona kartkę. Jagiellonia wykorzystała już limit zmian i w bramce gości stanął Radosław Kałużny. Już chwilę później popisał się dwiema kapitalnymi interwencjami po strzale Tomasza Hajty z rzutu wolnego i dobitce Tomasza Zahorskiego. W 87. minucie Hajto jeszcze raz próbował pokonać Kałużnego, ale w doliczonym gry sam musiał stanąć między słupkami.”

>>> Skrót meczu Górnik - Jagiellonia

2 maja 2008 roku Jagiellonia przegrała z Lechem w Poznaniu 6:1. Po meczu, który "Jaga" kończyła w 9, Kałużny udzielił stacji Canal+ wywiadu, który przeszedł już do historii.

>>> Kałużny po meczu Lech - Jagiellonia (tylko dla dorosłych!)

Kolejna pamiętna wypowiedź Kałużnego związana była z bałaganem dotyczącym meczów barażowych przed sezonem 2008/2009. "Jaga" miała grać z Arką, potem baraże odwołano, następnie znów kazano drużynom grać - Jagiellonia udała się do Gdyni, gdzie kilka dni trenowała, a mecz ... odwołano.

Na łamach "Przeglądu Sportowego" Kałużny wypowiedział wówczas słynne słowa: "Od dawna wiadomo, że w PZPN jest burdel, ale nie sądziłem, że aż taki. Pan Zbigniew Koźmiński niech sobie te durne wypowiedzi wsadzi w tyłek. Dziękujemy mu za zorganizowanie wczasów w Gdyni."

Latem 2008 roku Radosław Kałużny ogłosił zakończenie kariery. "Nie miałem żadnych ofert po zakończeniu sezonu, a prosić nigdzie się nie będę. Nie mój charakter. Mam pomysł na życie i będę go realizować. Wkrótce rozpoczynam w Niemczech kurs menedżera sportowego. Potrwa on 18 miesięcy. W Niemczech będę uczyć się na czym polega marketing sportowy czy rola dyrektora sportowego. Jeśli pomyślnie zdam egzamin, to będę w Polsce jedynym gościem z poważnymi papierami menedżerskimi, choć nie chciałbym niczego ujmować tym, co obecnie działają" - powiedział Faktowi 12 września 2008 roku. - Na razie wychodzi na to, że będę musiał zainstalować się w Niemczech ze względu na naukę. Może pokopię tam piłkę w niższej klasie, by zachować sylwetkę, bo brzuch rośnie!

Bilans Radosława Kałużnego jest imponujący - w polskiej Ekstraklasie wystąpił w 267 meczach, zdobywając 39 goli. Wisłę reprezentował (uwzględniając wszystkie rozgrywki) - 67 razy, zdobył 13 goli. Koszulkę z Orłem Białym przywdziewał 41 razy, strzelił dla Polski 11 bramek.

Źródło: wislakrakow.com
(dorotja)

Kałużny: ostatni defensywny pomocnik, który strzelał gole

23 lutego 2011

Kiedy Radosław Kałużny był jeszcze zawodnikiem Energie, nasz kolega zapytał go o numer telefonu. Radek szybko podał kilka cyfr, na co dziennikarz pyta: – To komórka czy domowy? A piłkarz: – Nie, to budka telefoniczna w Cottbus. Dzwoń, może akurat będę przechodził obok… Dzisiaj, kiedy skończył z piłką, nadal wywiadów nie lubi, ale czasami daje się skusić. – Na tak średniego kopacza jakim byłem, osiągnąłem chyba aż za wiele – mówi. Zapraszamy do wywiadu z ostatnim polskim defensywnym pomocnikiem, który… umiał strzelać gole. W reprezentacji Polski trafił aż jedenaście razy.

Gratulacje dla „Taty” Kałużnego!

- Dziękuję. Właśnie jak pan przedtem dzwonił, odwoziłem żonę do szpitala. Wody odeszły, więc trzeba było czym prędzej jechać. Teraz już można się cieszyć, następna Kałużna przyszła na świat. Człowiek w podeszłym wieku, ale coś jeszcze potrafi zrobić. Przynajmniej bramkę strzeli (śmiech).

Kto wie, czy nie ostatnią. Zawiesił pan treningi z Chrobrym Głogów. To już definitywnie koniec?

- Koniec. Podjąłem decyzję, bo naprawdę mocno odczuwam już trudy przygody z piłką. Na same kolana miałem jedenaście operacji, do tego przesunięte biodro, zabieg na pachwiny. Teraz to wszystko zaczyna wychodzić. Doszedłem do wniosku, że trzeba wreszcie powiedzieć „stop”. Żadna sztuka zostać kaleką i jeździć później na wózku.

Jednak ojciec naszego najlepszego tenisisty, Janusz Kubot, namówił pana na krótki, jednosetowy „pojedynek”.

- Wiedział, że mam już swoje lata i długo nie pociągnę. Ale jestem mu bardzo wdzięczny, bo naprawdę doprowadził mnie z powrotem do stanu używalności. Przynajmniej nie śmieją się już, że jestem „misiek”.

Wcześniej biegało się najwyżej po piwo do sklepu?

- Dokładnie. Po rozstaniu z Jagiellonią kompletnie się zaniedbałem. Przez dłuższy czas nie robiłem nic. Przytyłem dwadzieścia kilo. Po powrocie do Chrobrego tak się zawziąłem, że w dwa miesiące zrzuciłem osiemnaście i teraz przynajmniej jako tako wyglądam.

Trzecioligowcom rosło ciśnienie, grając przeciwko Kałużnemu?

- Kilka razy robili polowanie, żeby mnie „uciąć”. Na szczęście miałem od nich trochę więcej doświadczenia. Szybko zorientowałem się, że w niskich ligach gra się bardzo ciężko. Dopóki zespoły mają siłę biegać i kopać, będą to robić. Poza tym chłopaki są nieźle wytrenowani. Jakby ściągnęli koszulki w ekstraklasowej szatni, nie mieliby się czego wstydzić.

Niedawno w przerwie meczu rezerw zszedł pan z trybuny, ubrał korki i zagrał drugą połowę. Odzywają się boiskowe ambicje?

- Zupełnie nie o to chodziło. Po prostu pierwszy zespół wyjechał na swój mecz i brakowało zawodników. Zostało może dwunastu czy trzynastu. Trener poprosił, żebym pomógł, więc nie robiłem problemu. Przebrałem się na szybko i wszedłem do gry. Tylko niewiele to dało, bo dostaliśmy od Prochowiczanki… Albo od Miedzianki.

Wie pan, co wyskakuje w Youtube, gdy w wyszukiwarce wpisze się „Kałużny”?

- Nie mam pojęcia.

„Ktoś musi dostać kopa w dupę, albo w ryja…”. Wywiad po meczu z Lechem. Myślałem, że łatwo odgadnąć.

- No, tak… To była odpowiedź szatni na wszystko, co działo się wtedy w Jadze. Przez całą rundę wiosenną nie mogliśmy się z jednym punktem spotkać, choć jesienią zdobyliśmy 23. Z całym szacunkiem, ale lała nas każda wioska, która przyjeżdżała. Taką miałem frustrację, że trzeba było powiedzieć w końcu dwa słowa. Nie żałuję. Wiele przeżyłem w piłce, ale równie trudnego okresu ja wtedy, nie miałem nigdy.

Pożegnanie z Ekstraklasą miało gorzki smak?

- Nie ciągnęliśmy wózka w jedną stronę. Trzynaście tygodni nic nie mogliśmy ugrać. Co tydzień po pięć klaczy, po dwie, po trzy… Obojętnie kto przyjechał. Strasznie mnie to dobijało i w głowie się nie mieściło. Taką mam naturę, po prostu nie umiem przegrywać.

Ma pan wobec siebie dużo samokrytyki. „Jestem kiepskim piłkarzem, który ma dużo szczęścia w tym, co robi”, to cytat.

- No pewnie. Na tak średniego kopacza jakim byłem, osiągnąłem chyba aż za wiele (śmiech). Bywało, że gdzie piłka nie spadła mi pod nogi, od razu trafiałem nią do bramki. Miałem trzy, cztery takie lata. Ale to nie zmienia faktu, że nigdy nie uważałem się za utalentowanego piłkarza. Żaden Ronaldo, Ronaldinho czy Roberto Carlos. Raczej zwykły kopacz, któremu udało się trochę pograć za granicą.

41 spotkań w reprezentacji kraju, 11 goli. To nie jest bilans całkiem miernego kopacza.

- Miałem trochę szczęścia, czasem sam potrafiłem mu dopomóc. Trafiałem na trenerów, którym odpowiadała moja rola na boisku, nie mieli wątpliwości czy na mnie stawiać. No i przede wszystkim udawało się zdobywać dość regularnie bramki.

Świerczewski asekurował, więc Kałużny mógł szaleć z przodu.

- Tak, już kiedyś powiedziałem takie zdanie, że pomoc Piotrka była w tym czasie dla mnie nieoceniona. Fajne to były czasy. Cieszę się, że mogłem dołożyć coś od siebie do awansu na mundial. Z drugiej szkoda, że kontuzja tak szybko mnie z tej imprezy wyłączyła.

W piłce klubowej też było barwnie. Eduard Geyer, jak kojarzy się to nazwisko?

- Trener Energie Cottbus, po prostu kat. Gdy przebadali mnie lekarze z Leverkusen, orzekli, że jestem kolejnym zawodnikiem, który po jego zajęciach jest wycieńczony jak 80-latek. Na szczęście w Cottbus miałem świetny start. W pięciu meczach strzeliłem trzy gole i dzięki temu „kołcz” w trudnych momentach chociaż trochę odpuszczał.

Na czym polegała cała trudność?

- Praktycznie nie odpoczywaliśmy. Na rozbieganie po meczu serwował nam 8,5 kilometra biegu przy tętnie 180. Mieliśmy na to 42 minuty. Poza tym ciągle siłowania, robienie wytrzymałości. Nawet Andrzej Juskowiak przyznał, że niemożliwością było to wytrzymać.

Jeśli o nim mowa, dostał dużą kawę za transfer do Leverkusen?

- No tak, Andrzej się śmiał, że załatwił mi miejsce w Bayerze, bo skasował Jensa Novotnego. Nowotny zerwał więzadła i ja przyszedłem go zastąpić. Z tym moim transferem w ogóle była dziwna historia. W pierwszym meczu przeciwko Leverkusen siedziałem na ławce, wszedłem dopiero w drugiej połowie. Przed północą wróciłem do Cottbus i chwilę później telefon, że następnego dnia mam lecieć do Leverkusem podpisać kontrakt. Myślałem, że to mój menedżer. Powiedziałem: „jaja róbcie sobie kiedy indziej” i się wyłączyłem.

A tak naprawdę dzwonił…?

- Reiner Calmund, menedżer Bayeru. Co więcej, po 30 sekundach zadzwonił jeszcze raz, ale znowu nie uwierzyłem. Dopiero menedżer przegadał mojej żonie, żebym się nie wygłupiał, bo o szóstej rano mam samolot. No to się spakowałem i poleciałem. Dopiero jak zobaczyłem bilet, przekonałem się, że idę do Leverkusen.

A tam w obronie Ramelow, Lucio, Juan, Novotny…

- Lista była długa, ale za Klausa Toppmoellera grałem cały czas. Dopiero, gdy go zwolnili, zaczęły się problemy. Mimo to, nie zmieniłbym tamtego scenariusza na żaden inny. Dopiero w Leverkusen otworzyły mi oczy na prawdziwy profesjonalizm. Zyskałem świetnych kolegów, nawet przyjaciół. Wiele kontaktów, które pomagały mi jeszcze długi czas.

Na przykład?

- Cały czas jesteśmy w bliskim kontakcie z Oliverem Neuvillem. Dzwonimy do siebie raz, dwa razy w miesiącu. I jak to w Polsce, tak spodobało mu się pewne słowo, że nie wita się ze mną inaczej, jak „halo kurwa!”. Świetny człowiek. Pamiętam, jak przed mistrzostwami w 2006 przezbywał się ze mną, że strzeli Polakom gola. Ja na to, że nigdy w życiu, a on, rzeczywiście – jak mówił, tak zrobił.

W Bundeslidze stał się pan „więźniem” Leverkusen. Grał rzadko, a klubu zmienić nie mógł. Czy może jednak nie chciał?

- Chciałem, chciałem. Dwa razy prosiłem. Byłem na rozmowach u prezesów. Najśmieszniejsze, że trener Augenthaler uparł się i nie było szans na odejście. Powiedział mi: „jesteś dobrym piłkarzem, podoba mi się jak pracujesz na treningach, ale ja mam w kadrze obrońców reprezentacji Brazylii. Masz pecha”. Bardzo szanowałem go za te słowa prawdy.

Na koniec w Niemczech poszła jeszcze fama, że Kałużny jest kontuzjogenny.

- Kolan nie dało się oszukać. Po jedenastu operacjach ciężko było znaleźć takiego, który by mi zaufał. Wyjechałem na Cypr. Może gdybym jeszcze poczekał… Byłem przecież na testach w Eintrachcie Frankfurt.

Na Cyprze nie wiedzieli, co to niemiecki porządek.

- AEL Limassol miał problemy finansowe. Pojechałem, dostałem pierwszą pensję i nagle okazało się, że to była zarazem ostatnia. Później przez jedenaście miesięcy ani grosza.

Skończyło się w sądzie?

- Rozwiązałem kontrakt. Dalej nie wypłacili pieniędzy, więc podałem ich do FIFA. Ostatecznie nie chciałem im robić problemów. W klubie był nowy zarząd, z którym się dogadałem i załatwiliśmy sprawę polubownie.

Przed powrotem do Polski był jeszcze egzotyczny epizod. Tianjin Teda w Chinach.

- Zostałem zaproszony na testy, ale na miejscu sam z nich zrezygnowałem. Zupełnie nie odpowiadał mi ten wschodni reżim. Nikt nie zmusi mnie, żebym klękał czy kłaniał się trenerowi przed każdym treningiem. Lubię porządek, ale to wszystko trochę mnie denerwowało. Buty trzeba było ustawiać i tak dalej. Siedem dni tam byłem i schudłem siedem kilo.

Skuteczna chińska dieta.

- Chińszczyznę lubię, ale zdecydowanie wolę w Polsce. Tam można pojechać najwyżej na wycieczkę.

Dziś, oprócz dyrektorowania Chrobremu Głogów, ciągnie pana podobno do menedżerki?

- Zaocznie robię szkołę w Niemczech, chociaż ostatnio trochę przystopowałem. Wprawdzie przekładam książki, uczę się, ale w Chrobrym jest tyle spraw do załatwienia, że nieraz siedzę w klubie od 8 rano do 20.

A trenerka nie kusi? Charakter miałby pan pewnie jak Janusz Wójcik.

- Właśnie ten charakter… Myślę, że byłbym kiepskim trenerem. Tyle już w życiu przeżyłem, że ciężko byłoby mnie oszukać. Przyznam się, że złożyłem papiery w PZPN, ale cały czas się zastanawiam. Jechać czy nie jechać? Czy w ogóle zaczynać? Raz jestem na „tak”, raz na „nie”, ale chyba dyrektorowanie w Chrobrym jara mnie trochę bardziej.

Nie widać pana za często na trybunach. Gdzie sentyment do byłych klubów? Do Wisły, do Zagłębia?

- Wisła Kraków siedzi bardzo mocno w moim sercu. Dała mi największe sukcesy, grę w reprezentacji. Szanuję prezesa Cupiała za jego zaangażowanie w klub. Zagłębiu zawdzięczam, że wychowało mnie jako piłkarza, ale nie wszystko mi się tam podoba. Powinno się bardziej szanować i doceniać byłych zawodników.

W czym problem?

- Nie, nie… Otwarcie mówić o tym nie chcę, bo to niepotrzebne ani mnie, ani klubowi. Po prostu jeżdżę czasem na mecze, obserwuję i swoje wiem. Więcej nie powiem.

Dalej nie lubi pan rozmawiać z dziennikarzami?

- Wychodzę z założenia, że mogą mnie krytykować za to jak gram, jak się zachowuję, jak się wypowiadam. Ale jeśli włażą mi w prywatne życie i w moją rodzinę, to już coś zaczyna być nie tak. Kilka lat temu miałem o to konflikt z prasą i od tego czasu nie lubię udzielać wywiadów. Robię to, kiedy muszę, bo wiem, że to część mojej pracy.

Na koniec mała zapowiedź. Słyszeliśmy, że szykuje się benefis Radosława Kałużnego.

- Są plany, żeby zorganizować coś podobnego do pożegnania Tomka Kłosa. Muszę jeszcze przeprowadzić kilka rozmów, ale jesteśmy na dobrej drodze. Postaram się zaprosić trochę kolegów z dawnych lat. Polsat Sport jest już wstępnie zainteresowany, żeby transmitować imprezę.

Gdzie i kiedy się odbędzie?

- Chciałbym w lipcu, na pewno w Głogowie. Na dzień dzisiejszy brakuje tylko jupiterów na stadionie. Są w planie, gdy Chrobry awansuje do drugiej ligi. Jestem pewien, że się uda i wtedy od razu zrobimy benefis.

Źródło: pawelmuzyka.wordpress.com
Autor: Paweł Muzyka

Gwiazdy Białej Gwiazdy #39: „Tata” z kopytem w nodze - Radosław Kałużny

Data publikacji: 12-04-2018 10:25


Zanim numer „2” przypadł Mirosławowi Szymkowiakowi, trykot z tym numerem przywdziewał inny pomocnik, który wypłynął na reprezentacyjne wody. Pozyskany z Zagłębia Lubin gracz drugiej linii o inklinacjach defensywnych, który jednak zdobywał wiele goli - z czego jeden był ładniejszy od drugiego. Wiślak przez 4 sezony i dokładnie 100 meczów, którego do dziś z rozrzewnieniem wspominają kibice. Przed Wami „Tata” - Radosław Kałużny.


Radosław Kałużny urodził się 2 lutego 1974 roku w Górze w województwie dolnośląskim. Karierę piłkarską rozpoczął zaś w oddalonym o 75 kilometrów Chojnowie, zaś tuż po osiągnięciu pełnoletności dysponujący już wówczas doskonałymi warunkami fizycznymi zawodnik przeniósł się do Zagłębia Lubin. W barwach Miedziowych Kałużny zyskał status legendy po tym, jak rozegrał 176 meczów i zdobył 24 gole we wszystkich rozgrywkach w ciągu 7 sezonów. Najwyższym miejscem, jakie zajęli lubinianie z „Tatą” w składzie była pozycja tuż za podium w sezonie 1994/1995. 11-krotny reprezentant Polski chciał jednak zacząć walczyć o wyższe cele - dlatego też za kwotę 800 tysięcy… niemieckich marek przeniósł się do Białej Gwiazdy na początku 1998 roku.

Wejście smoka

W nowej ekipie Kałużny od razu wskoczył do pierwszej jedenastki ekipy Wojciecha Łazarka. U „Baryły” 24-latek grał niemal od deski do deski i już w piątym spotkaniu wpisał się na listę strzelców w sposób najbardziej dla siebie charakterystyczny - uderzeniem z dystansu. Piłki w rękach nie utrzymał Robert Mioduszewski, a Wisła pokonała Lecha Poznań z… Arkadiuszem Głowackim i Maciejem Żurawskim w składzie 2:0. W premierowym sezonie w barwach Białej Gwiazdy „Tata” pokonywał jeszcze golkiperów Rakowa Częstochowa, Polonii Warszawa oraz Pogoni Szczecin. Co ciekawe, bramki te padły w trzech kolejnych starciach Wisły przy Reymonta, a wszystkie z nich krakowianie wygrali 3:0. Wiślacy zajęli trzecie miejsce w ligowej stawce, ulegając tylko ŁKS-owi Łódź i Polonii Warszawa.

W kolejnym sezonie pod Wawel przybył Franciszek Smuda, który zaczął ustawiać Kałużnego na pozycji stopera. „Tata” jednak nie pograł na środku obrony zbyt wiele - już w 14. minucie pierwszej ligowej kolejki nabawił się bowiem kontuzji kolana. Powrót po pół roku przerwy przypadł na starcie z tą samą ekipą - Odrą Wodzisław Śląski. Od tego czasu Kałużny pojawiał się na środku obrony, na prawej flance oraz w drugiej linii - tam, gdzie było na niego zapotrzebowanie. A że 26-letni wówczas zawodnik potrafił się odpłacić za zaufanie najlepiej pokazuje mecz z 30 kwietnia 1999 roku. Wisła mogła sobie zapewnić mistrzostwo Polski już w 24. kolejce I ligi, w dodatku na stadionie przy Łazienkowskiej. Właśnie wtedy w Radosławie Kałużnym obudził się instynkt snajpera. „Tata” po raz pierwszy w Wiśle zapakował dublet - i dał Białej Gwieździe trzy punkty, które przypieczętowały odzyskanie mistrzostwa po 21 latach!

Bohater z Saragossy

Trofeum z 1999 roku nie było jedynym w dorobku Radosława Kałużnego. Rok później co prawda nie udało się obronić tytułu, ale drugie miejsce za Polonią Warszawa Jerzego Engela uprawniło Białą Gwiazdę do występów w europejskich pucharach. W debiucie w nich „Tata”… wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę w starciu z Željezničarem Sarajewo. Kałużny został zaatakowany przez pilnującego go Senada Žericia w 38. minucie, gdy Bośniak kopnął go w klatkę piersiową. Sędzia Franz Vack pokazał krewkiemu piłkarzowi z Bałkan żółtą kartkę, co sprawiło, że ten nadal miał okazję prowokować pomocnika Wisły. W drugiej połowie nie obyło się już bez czerwonych kartek - kolejne starcie wspomnianego duetu zakończyło się przepychanką, a arbiter, nieco odruchowo wysłał obu panów do szatni w jednym momencie. Co działo się w tunelu, nie wiemy, ale mogło być ostro!

Wisła w drugim spotkaniu odprawiła Kolejarzy z Sarajewa i trafiła na Real Saragossa. I kto wie, czy w rewanżu doszłoby do słynnego cudu, gdyby nie cudowna bramka z 12. minuty starcia na La Romareda. Kałużny uderzył z 25. metrów na bramkę strzeżoną przez Juanmiego - a ten mógł tylko odprowadzić futbolówkę wzrokiem. W kolejnych minutach to Real Saragossa zdobył cztery gole i Wisła Oresta Lenczyka wracała do Krakowa dość podłamana. W drugim spotkaniu „Tata” nie wystąpił, ale bez wątpienia udział przy awansie miał, a spotkanie zakończone wynikiem 4:1 i wygrane w karnych zapadło w pamięci kibiców na lata.

W międzyczasie Kałużny dokonywał cudów w reprezentacji narodowej i niemal w pojedynkę pokonał Białoruś 3:1. Defensywny pomocnik strzelający hat-tricka to spora rzadkość, a „Tacie” ta sztuka udała się raz. W sumie w 41 występach Kałużny zaliczył 11 trafień, z czego na czas gry w Wiśle przypadło 14 meczów i aż 6 goli. Po starciu z Białorusią defensywnym pomocnikiem zainteresowały się choćby Hertha Berlin czy Real Sociedad San Sebastian, lecz Kałużnego z transferu wyeliminowała kontuzja - Wiślak musiał przejść artroskopię kolana. Pewnego rodzaju pocieszeniem był fakt, iż podczas rehabilitacji zgarniał nagrody za nagrodami. W 2001 roku „Tata” został Najlepszym Piłkarzem Ligi, a w plebiscycie Tempa i Gazety Krakowskiej minimalnie wyprzedził Tomasza Frankowskiego i skompletował nagrodowy dublet. Do osiągnięć indywidualnych należy dołączyć także drużynowe - a w 2001 roku Biała Gwiazda zdobyła kolejne mistrzostwo.

Losy tułacza

Tuż po fecie mistrzowskiej Radosław Kałużny otrzymał zgodę na transfer i został wypożyczony do Energie Cottbus. W Chociebużu szybko stał się podstawowym piłkarzem, w związku z tym działacze klubu z pogranicza niemiecko-polskiego zdecydowali się wyłożyć Wiśle 3 miliony marek. Biała Gwiazda zarobiła na Kałużnym jeszcze raz - gdyż 20% kwoty z transferu „Taty” do Bayeru Leverkusen trafiło na konta ekipy z Reymonta. W zespole Aspirynek były Wiślak pełnił głównie role rezerwowego, by po trzech sezonach przenieść się do Rot-Weiss Essen, a następnie LR Ahlen. W kolejnych latach przyszedł czas na AEL Limassol oraz powrót do Polski. Kałużny został kapitanem Jagiellonii Białystok. W niej zasłynął mocnym wywiadem oraz grą… na bramce. W spotkaniu z Górnikiem Zabrze „Tata” stanął między słupkami po czerwonej kartce dla Jacka Banaszyńskiego i popisał się znakomitymi interwencjami.

Po sezonie w Białymstoku Kałużny zawiesił buty na kołku, lecz po roku przerwy wrócił do Głogowa, by po kilku spotkaniach zakończyć karierę. Po latach „Tata” wyjechał do pracy do Anglii, a teraz wrócił do stolicy Podlasia, gdzie prowadzi spokojne życie z trzecią żoną i córką Bianką. Panie Radku, dziękujemy za te 4 lata w Wiśle i życzymy zdrowia!

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
1997/1998 Ekstraklasa 15 9 6   4 3  
1998/1999 Ekstraklasa 15 9 6   4 1  
1998/1999 Puchar UEFA 1 1          
1999/2000 Ekstraklasa 27 22 5   4 8  
1999/2000 Puchar Polski 7 6 1   1 1  
1999/2000 Puchar Ligi 2 1 1        
1999/2000 Superpuchar Polski 1 1          
2000/2001 Ekstraklasa 25 18 5 2 5 6 1
2000/2001 Puchar UEFA 4 4     1 2 1
2000/2001 Puchar Ligi 2 1 1        
2000/2001 Puchar Polski 1 1     1    
Razem Ekstraklasa (I) 82 58 22 2 17 18 1
Puchar Polski (PP) 8 7 1   2 1  
Puchar UEFA (PU) 5 5     1 2 1
Puchar Ligi (PL) 4 2 2        
Superpuchar Polski (SP) 1 1          
RAZEM 100 73 25 2 20 21 2

Lista wszystkich spotkań:

Ilość Roz. Data Miejsce Przeciwnik Wyn. Zm. B K
1. (1)I1998.03.07DomGKS Katowice2-0   
2. (2)I1998.03.14WyjazdLegia Warszawa0-1  grafika:Zk.jpg
3. (3)I1998.03.21DomŁKS Łódź1-0   
4. (4)I1998.03.28WyjazdKSZO Ostrowiec Świętokrzyski1-0  
5. (5)I1998.04.04DomLech Poznań2-0 
6. (6)I1998.04.08WyjazdZagłębie Lubin2-1 grafika:Zk.jpg
7. (7)I1998.04.25WyjazdOdra Wodzisław Śląski1-1 grafika:Zk.jpg
8. (8)I1998.05.02DomRaków Częstochowa3-0  
9. (9)I1998.05.09WyjazdRuch Chorzów0-1   
10. (10)I1998.05.16DomPolonia Warszawa3-0  
11. (11)I1998.05.20WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp2-1  
12. (12)I1998.05.30DomPogoń Szczecin3-0 
13. (13)I1998.06.03WyjazdStomil Olsztyn3-0   
14. (14)I1998.06.06DomWisła Płock5-0   
15. (15)I1998.06.09WyjazdAmica Wronki0-2   
16. (1)PU1998.07.22WyjazdAFC Newtown0-0   
17. (16)I1998.07.26DomOdra Wodzisław Śląski2-1  
18. (17)I1999.02.27WyjazdOdra Wodzisław Śląski2-0  grafika:Zk.jpg
19. (18)I1999.03.06DomPolonia Warszawa1-3   
20. (19)I1999.03.14WyjazdZagłębie Lubin3-0  
21. (20)I1999.03.20DomStomil Olsztyn3-0  
22. (21)I1999.04.03WyjazdLech Poznań3-1  
23. (22)I1999.04.11DomRuch Radzionków6-0  
24. (23)I1999.04.18WyjazdAmica Wronki3-1  
25. (24)I1999.04.23DomGKS Katowice4-1  
26. (25)I1999.04.30WyjazdLegia Warszawa2-1  
27. (26)I1999.05.08DomGKS Bełchatów4-0   
28. (27)I1999.05.12WyjazdWidzew Łódź0-1   
29. (28)I1999.05.15WyjazdRuch Chorzów1-1   
30. (29)I1999.05.22DomŁKS Łódź1-1   
31. (30)I1999.05.26WyjazdGórnik Zabrze2-2  
32. (31)I1999.07.18WyjazdOdra Wodzisław Śląski3-0   
33. (32)I1999.07.25DomWisła Płock3-1   
34. (33)I1999.07.31WyjazdWidzew Łódź4-3  grafika:Zk.jpg
35. (34)I1999.08.06DomRuch Radzionków2-0  grafika:Zk.jpg
36. (35)I1999.08.15WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp2-1  grafika:Zk.jpg
37. (36)I1999.08.22DomPogoń Szczecin1-1   
38. (37)I1999.08.28WyjazdStomil Olsztyn1-1   
39. (38)I1999.09.12DomPolonia Warszawa2-3  grafika:Zk.jpg
40. (1)SP1999.09.22WyjazdAmica Wronki0-1   
41. (39)I1999.09.26WyjazdLech Poznań1-4   
42. (40)I1999.10.02DomŁKS Łódź1-0  grafika:Zk.jpg
43. (1)PL1999.10.05WyjazdPolonia Warszawa0-3  
44. (2)PL1999.10.10DomPolonia Warszawa2-2   
45. (1)PP1999.10.13WyjazdLechia Gdańsk2-0   
46. (41)I1999.10.16WyjazdGórnik Zabrze0-1  grafika:Zk.jpg
47. (42)I1999.10.24DomZagłębie Lubin4-0   
48. (43)I1999.11.07DomLegia Warszawa1-1  
49. (44)I2000.03.04DomOdra Wodzisław Śląski3-1  grafika:Zk.jpg
50. (45)I2000.03.15DomWidzew Łódź3-1  grafika:Zk.jpg
51. (46)I2000.03.18WyjazdRuch Radzionków1-4   
52. (47)I2000.03.25DomDyskobolia Grodzisk Wlkp3-0   
53. (48)I2000.04.01WyjazdPogoń Szczecin3-3  
54. (49)I2000.04.08DomStomil Olsztyn4-2  
55. (2)PP2000.04.11WyjazdGKS Bełchatów0-1   
56. (50)I2000.04.16WyjazdPolonia Warszawa1-2   
57. (3)PP2000.04.19DomGKS Bełchatów2-0 
58. (51)I2000.04.22DomRuch Chorzów4-0   
59. (52)I2000.04.29DomLech Poznań2-0  
60. (4)PP2000.05.04DomPolonia Warszawa2-1   
61. (53)I2000.05.06WyjazdŁKS Łódź2-0  
62. (5)PP2000.05.11WyjazdPolonia Warszawa2-0   
63. (54)I2000.05.14DomGórnik Zabrze6-3  
64. (55)I2000.05.20WyjazdZagłębie Lubin2-3  
65. (56)I2000.05.24DomAmica Wronki1-1  
66. (57)I2000.05.28WyjazdLegia Warszawa2-0  
67. (6)PP2000.06.06DomAmica Wronki2-2   
68. (7)PP2000.06.09WyjazdAmica Wronki0-3  grafika:Zk.jpg
69. (58)I2000.07.22DomRuch Radzionków4-0  grafika:Zk.jpg
70. (59)I2000.07.29WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp3-0   
71. (60)I2000.08.05DomWidzew Łódź2-2   
72. (2)PU2000.08.10WyjazdŽeljezničar Sarajewo0-0   grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
73. (61)I2000.08.13WyjazdGórnik Zabrze2-1  
74. (62)I2000.08.19DomPogoń Szczecin1-2  
75. (63)I2000.08.27WyjazdOdra Wodzisław Śląski2-0  
76. (3)PL2000.09.06DomDyskobolia Grodzisk Wlkp4-2  
77. (64)I2000.09.10DomPolonia Warszawa4-0   
78. (3)PU2000.09.14WyjazdReal Saragossa1-4  
79. (65)I2000.09.17WyjazdStomil Olsztyn3-0  
80. (8)PP2000.09.23WyjazdGórnik Łęczna1-2  
81. (66)I2000.10.01DomGKS Katowice3-1   
82. (67)I2000.10.15WyjazdŚląsk Wrocław1-0  
83. (4)PL2000.10.18WyjazdLegia Warszawa1-1   
84. (68)I2000.10.22DomRuch Chorzów2-0  
85. (4)PU2000.10.26DomFC Porto0-0  grafika:Zk.jpg
86. (69)I2000.10.29WyjazdWisła Płock5-0  
87. (70)I2000.11.04DomAmica Wronki4-0   
88. (5)PU2000.11.09WyjazdFC Porto0-3   
89. (71)I2000.11.12DomLegia Warszawa3-3  grafika:Zk.jpg
90. (72)I2000.11.19WyjazdZagłębie Lubin2-4  grafika:Zk.jpg
91. (73)I2001.03.10WyjazdRuch Radzionków2-0   
92. (74)I2001.03.17DomDyskobolia Grodzisk Wlkp1-1  grafika:Zk.jpg
93. (75)I2001.03.30WyjazdWidzew Łódź0-3   grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
94. (76)I2001.04.14WyjazdPogoń Szczecin0-0   
95. (77)I2001.04.21DomOdra Wodzisław Śląski2-1  
96. (78)I2001.04.29WyjazdPolonia Warszawa2-0  grafika:Zk.jpg
97. (79)I2001.05.02DomStomil Olsztyn2-0   
98. (80)I2001.05.06WyjazdGKS Katowice3-0  
99. (81)I2001.05.09DomŚląsk Wrocław2-2  
100. (82)I2001.05.19DomWisła Płock1-2  

Mecze w Reprezentacji Polski

Radosław Kałużny wystąpił w 41 meczach Reprezentacji Polski (w tym w 14 jako piłkarz Wisły: od meczu z Paragwajem w 1998 do spotkania z Armenią w 2001 roku). Zdobył 11 bramek, otrzymał 8 żółtych kartek. Przez wiele lat był podstawowym zawodnikiem w polskiej linii pomocy. Mimo wypełniania funkcji defensywnego pomocnika zdobywał wiele bramek. Szczególnie skuteczny był w eliminacjach do Mistrzostw Świata 2002, w meczu z Białorusią w 2000 roku popisał się nawet hat-trickiem. Brał udział w turnieju MŚ w Korei (wystąpił w dwóch meczach). Karierę reprezentacyjną zakończył na eliminacjach do MŚ 2006.

  • 1997-02-14 Polska - Litwa 0:0 (od 46 minuty), mecz towarzyski
  • 1997-02-15 Cypr - Polska 2:3, bramka w 63 minucie, mecz towarzyski
  • 1997-02-17 Polska - Łotwa 3:2, bramka w 63 minucie, żółta kartka, mecz towarzyski
  • 1997-02-26 Brazylia - Polska 4:2 (od 46 minuty), mecz towarzyski
  • 1997-03-12 Czechy - Polska 2:1, mecz towarzyski
  • 1997-04-02 Polska - Włochy 0:0 (od 66 minuty), el. MŚ 1998
  • 1997-04-30 Włochy - Polska 3:0, el. MŚ 1998
  • 1997-05-22 Szwecja - Polska 2:2, bramka w 87 minucie, mecz towarzyski Zobacz skrót meczu
  • 1997-05-31 Polska - Anglia 0:2, żółta kartka, el. MŚ 1998
  • 1997-06-14 Polska - Gruzja 4:1, el. MŚ 1998
  • 1998.02.08 Paragwaj - Polska 4:0, mecz towarzyski
  • 1998.03.25 Polska - Słowenia 2:0 (od 76 minuty), mecz towarzyski
  • 1998.05.27 Polska - Rosja 3:1, żółta kartka, mecz towarzyski
  • 1999.08.18 Polska - Hiszpania 1:2, (od 67 minuty), mecz towarzyski
  • 2000.03.29 Węgry - Polska 0:0, (od 76 minuty), mecz towarzyski
  • 2000.08.16 Rumunia - Polska 1:1, (do 70 minuty), żółta kartka, mecz towarzyski
  • 2000.09.04 Ukraina - Polska 1:3, bramka w 55 minucie, żółta kartka w 60 minucie, el. MŚ 2002
  • 2000.10.07 Polska - Białoruś 3:1, bramka w 22, 62 i 73 minucie, el. MŚ 2002, Gol nr 1, Gol nr 2, Gol nr 3
  • 2000.10.11 Polska - Walia 0:0, el. MŚ 2002
  • 2000.11.15 Polska - Islandia 1:0, (do 46 minuty), mecz towarzyski
  • 2001.03.24 Norwegia - Polska 2:3, el. MŚ 2002
  • 2001.03.28 Polska - Armenia 4:0, żółta kartka w 49 minucie, el. MŚ 2002
  • 2001.04.25 Polska - Szkocja 1:1, (od 46 minuty), bramka w 49 minucie, mecz towarzyski
  • 2001.06.06 Armenia - Polska 1:1, (do 39 minuty), bramka w 6 minucie, el. MŚ 2002
  • 2001-08-15 Islandia - Polska 1:1, mecz towarzyski
  • 2001-09-01 Polska - Norwegia 3:0, żółta kartka w 60 minucie, el. MŚ 2002
  • 2002-02-13 Polska - Irlandia Północna 4:1 (do 45 minuty), bramka w 11 minucie, mecz towarzyski
  • 2002-03-27 Polska - Japonia 0:2 (do 78 minuty), mecz towarzyski
  • 2002-04-17 Polska - Rumunia 1:2, mecz towarzyski
  • 2002-05-18 Polska - Estonia 1:0 (do 63 minuty), mecz towarzyski
  • 2002-06-04 Korea Południowa - Polska 2:0 (do 64 minuty), MŚ 2002
  • 2002-06-10 Polska - Portugalia 0:4 (do 16 minuty), MŚ 2002
  • 2002-09-07 San Marino - Polska 0:2 (do 62 minuty), el. ME 2004
  • 2002-11-20 Dania - Polska 2:0, mecz towarzyski
  • 2003-02-12 Chorwacja - Polska 0:0 (do 70 minuty), mecz towarzyski
  • 2003-03-29 Polska - Węgry 0:0, el. ME 2004, el. ME 2004
  • 2004-10-09 Austria - Polska 1:3 (do 72 minuty), bramka w 10 minucie, el. MŚ 2006
  • 2004-10-13 Walia - Polska 2:3 (do 71 minuty), el. MŚ 2006
  • 2004-11-17 Francja - Polska 0:0, żółta kartka w 63 minucie, mecz towarzyski
  • 2005-02-09 Polska - Białoruś 1:3 (do 46 minuty), mecz towarzyski
  • 2005-03-30 Polska - Irlandia Północna 1:0 (do 67 minuty), el. MŚ 2006

Pogrubiono występy Kałużnego jako Wiślaka.

Fotografie:

Źródło: wislakrakow.com