Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2003/2004

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 19:43, 31 gru 2017; Toro (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Źródło:http://skwk.pl/

Źródło:http://skwk.pl/

Na ten wyjazd wybrało się ok 1050 wiślaków i 1 unista ,szybko opanowane centrum Brukseli ,totalny piknik .W pewnym momencie podbijają do nas miejscowi,żeby umówić się na spotkanie ,ale po oględzinach naszej grupy chcą przełożyć spotkanie tłumacząc się pojebanymi psami w ich mieście na co przystajemy . Każdy rozchodzi się w swoja stronę, a nasza 9-tka udaje się pod tablice upamiętniającą wydarzenia na Heysel . Szybko orientujemy się jednak ,że nie zdążymy na Nasz mecz i postanawiamy wrócić jak najszybciej . Po przejechaniu kilku przystanków metra wysiadamy i okazuje się,że jesteśmy pod bramami gospodarzy . Chcemy przedostać się na Nasze sektory idziemy , Nas 8 i jedna dziewczyna ,tylko słychać z wszystkich stron wrzuty na nas ale nikt nas nie atakuje . Myślimy, że ostatnia prosta i będziemy wśród naszych, aż w pewnej chwili ludzie w szalach Anderlechtu się rozstępują, a przed sobą widzimy 50-60 osobową ekipę "h" miejscowych.Anderlecht pewny swego nie sformował jeszcze szyku a my widząc jedyne wyjście z sytuacji i przebicia się do Naszych ,atakujemy w sam środek tej grupy i przebijamy się na druga stronę ,RSC rozproszony po kilku ko ,zbiera się i stara się odegrać po tej wpadce ,ale jakoś psychika im chyba nie pozwala i my w szyku cofając się do swoich odbijamy ataki wroga .W pewnej chwili dobiegają psy i myślę ,że to już koniec atrakcji ,ale gdzie tam psy wjeżdżają nam na plecy ,kilku udaje się powalić ale 2 od Nas pada bita kolbami ,wtedy całe swe męstwo pokazują kibice z Brukseli,kopiąc Naszych razem z psami ,kilku z Nas wraca i próbuje odbić kolegów co dla 3 z Nas kończy się dołkiem . Od tej pory Anderlecht kojarzy mi się z bandą arabskich cweli w koalicji z ich pojebana policją . PS. o rewanżu w Krakowie nawet nie chcieli myśleć ,Nasze zaproszenia na taniec pozostały bez jakiegokolwiek odzewu.

Źródło:http://www.kibice.net/forum/ Autor:Mediolan

Źródło:http://www.tomykibice.pl/

Źródło:http://skwk.pl/

Źródło:http://www.tomykibice.pl/

Źródło:http://skwk.pl/

Źródło:http://www.tomykibice.pl/

Źródło:http://skwk.pl/

Źródło:http://skwk.pl/

  • Kibicowskie podsumowanie rundy jesiennej 2003 r.:

Źródło:http://www.tomykibice.pl/

Źródło:http://www.tomykibice.pl/

Źródło:http://www.tomykibice.pl/

Źródło:http://skwk.pl/

Źródło:http://www.tomykibice.pl/

Źródło:http://skwk.pl/

Źródło:http://www.tomykibice.pl/

Źródło:http://skwk.pl/

Źródło:http://skwk.pl/

Dwustuosobowa grupa wiślackich sympatyków, która pojawiła się w piątek w Łęcznej, była świadkiem ostatniego kroku do obrony mistrzowskiego tytułu w wykonaniu krakowskiej Wisły. Kibice gospodarzy zaprezentowali standardową, aczkolwiek mogącą się podobać oprawę spotkania. Wyjazd nie był odgórnie zorganizowany, więc kibice Białej Gwiazdy podróżowali na Lubelszczyznę samochodami i mikrobusami, dojechał także jeden autobus. Stadion Górnika Łęczna sprawił najlepsze wrażenie z wszystkich obiektów prezentowanych przez tegorocznych beniaminków pierwszej ligi. Jest także ładniejszy od tych zlokalizowanych we Wronkach, czy Grodzisku. Obiekt w pełni był wypełniony. Wykupiono wszystkie wejściówki na spotkanie z drużyną Mistrza Polski. Biletów nie sprzedawano już w dniu meczu, zaś osoby, które wierzyły w dodatkową możliwość wejścia na stadion odchodziły z kwitkiem w 15 minucie. Sektor fanów Wisły wypełniał się z kolejnymi minutami gry. Sympatyków z Krakowa wspomogło kilka osób z okolicznych miejscowości oraz kibice gdańskiej Lechii. Mimo wyjazdu "każdy na własną rękę" Wiślacy zdołali oflagować ogrodzenie sektora, najwyraźniejsza była flaga sympatyków z Bochni. Pieśnią przewodnią wyjazdu była "Wisło Ty ma...", wykonywana także przy akompaniamencie gitary ;-). Kibice drużyny miejscowej zaprezentowali się o wiele lepiej niż można było się spodziewać. Choć oprawy nie można nazwać czołową polską prezentacją, to na pewno nie można jej nie dostrzec. Jak sami pisali o sobie, kibice Łęcznej chcieli się Wiśle pokazać. Cały doping skupiał się na sektorze za bramką. Na początek spotkania miejscowi odpalili pirotechnikę na górze swego sektora, ale nie przyniosło to dobrego efektu ze względu na to, że jeszcze było jasno. Użyli także zielone oraz czarne chorągiewki i balony. Jeszcze w pierwszej połowie odpalili czerwone świece dymne oraz wyrzucili na murawę różową zapalniczkę po niepodobającej się im decyzji sędziego ;-). W drugiej odsłonie spotkania na dole sektora Bengale odpalone przez miejscowych kibiców odpalono race. Dosyć równe rozstawienie odpalających oraz odpowiednie przerwy między nimi sprawiły, że racowisko prezentowało się dosyć ładnie. Najlepiej wyszły ognie bengalskie rozmieszczone po całym sektorze za bramką. Ogólne dobre wrażenie zmąciły wyzwiska miejscowych adresowane do bramkarza Wisły, których cały repertuar można było usłyszeć w drugiej połowie. Na zakończenie spotkania, które przyniosło Białej Gwieździe najważniejsze trzy punkty w drodze o mistrzostwo, cieszący się kibice wskoczyli na ogrodzenie, zaś jeden z większych fanatyków wbił się na murawę po koszulkę. Bardzo ładnie zachował się Piotrek Brożek, który bez najmniejszych problemów oddał trykot w lepsze ręce. Koszulka została przekazana młodemu sympatykowi, który siedział na sektorze Górnika. Tym razem piątki z kibicami przybijali tylko Arek Głowacki i Marcin Baszczyński, reszta drużyny wykonała standardowe gesty zwycięstwa oraz po raz kolejny odśpiewała z wyjazdowiczami "Jazda! Jazda! Jazda!". Okrzyki znów rozpoczął Szymek i Baszczu. Bohatera spotkania, Maćka Stolarczyka długo przetrzymywały różnego rodzaju media chcące przeprowadzić wywiad z rezerwowym, który zaliczył świetny występ. Piłkarza schodzącego wreszcie z boiska pożegnano głośną owacją. Po meczu odbyło się bez zbędnie długiego przetrzymywania wiślaków na sektorze. Kibice wylegli na pobliski parking, gdzie w tańcu radości znowu odśpiewano "Wisło Ty ma.." oraz pozowano do pamiątkowych zdjęć. Wyjątkowo sprawnie odbył się także wyjazd z parkingu. Zadowoleni kibice wrócili do Krakowa we wczesnych godzinach porannych i położyli się spać na ogół nie świadomi tego, że kilka godzin wcześniej byli świadkami gwoździa do mistrzostwa w wykonaniu swej ukochanej drużyny.


Autor:nikol.Źródło:wislakrakow.com

Źródło:http://skwk.pl/


Feta mistrzowska, ostatni mecz przy Reymonta w tym sezonie, bardzo udany kibicowsko sezon. To wszystko spowodowało, że mimo iż każdy myślał głównie o pomeczowej zabawie, nasze trybuny przed i w czasie meczu wyglądały bardzo efektownie. Zaczęło się od wbiegnięcia piłkarzy z 11 wielkimi flagami na kijach, które przekazane zostały kibicom na bieżni. W tym czasie nad sektorem C podniesiono kartoniki, które utworzyły najpierw napis w barwach "Era Wisły". Po chwili zostały one odwrócone, a utworzony obrazek przedstawiał morze, piasek, palmy; do tego mini sektorówka z kibicem Wisełki na plaży, gniazdo zamienione na wieżyczkę ratownika (koło ratunkowe i deski) oraz napis na płocie: Mistrza już mamy na Ligę Mistrzów czekamy. Wszystko miało oczywiście symbolizować konieczność odpoczynku wszystkich po długim sezonie. Nie do końca bez piłki, bo obok kibica z sektorówki widnieje znaczek Ligi Mistrzów... Całość wyszła dobrze, choć nie do końca idealnie. Trzeba jednak pamiętać, ze była to nasza pierwsza kartoniada obrazkowa, do tego obracana na całej trybunie. Przygotowanie kartonów było Kibice Wisły opanowali rynek bardzo pracochłonne (kilka osób skonczyło prace o 5 rano), niewiele łatwiej było je rozłożyć (odcieni samego niebieskiego było bodajże 9), ale myślę że wysiłek sie opłacił. W trakcie pierwszej połowy na płocie pojawił sie transparent z hasłem nie wymagającym komentarza: "Matka rodzi, ojciec wychowuje, szkoła uczy, policja morduje". W 40 minucie nad sektorem C machano balonikami, które utworzyły szachownicę w naszych barwach. Wszystko wyglądało bardzo fajnie, podobnie jak ich zbiorowe przebijanie po chwili. Początek drugiej połowy to jednobarwne transparenty, konfetti oraz sektorówka: "Boguś Cupiał, Dziękujemy, Prosimy o więcej"; wraz z podobizną właściciela naszego klubu. Już po wbiegnięciu na murawę odpalono na trybunach kilkanaście rac. Doping bardzo dobry przez cały mecz, atmosfera wielkiego święta. Cieszyć z nami przybyli również nasi przyjaciele z Białegostoku, Gdańska i Wrocławia (szczególnie widoczni za sprawą efektownych koszulek byli fani Jagi). Tyle jeśli chodzi o trybuny. Potem kibice bawili się na płycie boiska (niektórzy tym bardziej im większa była ulewa), potem w drodze na rynek, na rynku z piłkarzami (zaraz po ich wejściu na Sukiennice odpalono kolejne kilkanaście rac), i do późnej nocy w ogródkach i okolicznych knajpkach.


Autor:tslawek.Źródło:wislakrakow.com

Źródło:http://www.tomykibice.pl/


Mecz z Lechem był ostatnim spotkaniem w tym udanym dla kibiców Wisły sezonie. Z Krakowa wyjechało 200 kibiców, drugie tyle dosiadło się do pociągu we Wrocławiu. Ostatecznie na stadionie melduje się 405 fanów (w tym 10 Unii Tarnów, 3 Lechii Gdańsk). Na stadion Lecha z dworca Poznań Dębiec docieramy czterema podstawionymi autobusami. Od początku dochodzi do wymiany uprzejmości, a następnie do małego starcia z miejscową policją. Od momentu wejścia na stadion, fani krakowskiej drużyny są skrzętnie filmowani i fotografowani przez miejscowych kibiców. Atmosfera jest napięta, lecz wkrótce po rozpoczęciu spotkania jest już spokojnie. O spokój apelował m.in. prezes Wisły Tadeusz Czerwiński, który pofatygował się pod kraty, by wymienić parę zdań z najbliżej stojącymi kibicami z Wrocławia. Chwilę po 19 spiker stadionowy podaje wynik Cracovii, co skutkuje szałem radości na stadionie przy Bułgarskiej. Miejscowi fani podjęli raczej nieudaną próbę układu z kartonów (później się dowiadujemy, że miały być to lokomotywy), odpalają kilkanaście rac, prezentują niezły doping. Zdecydowanie najlepiej wyszły im wulkany. My ze swoim dopingiem staramy się wbić w przerwy okrzyków miejscowych, co chyba udaje nam się całkiem nieźle :) Oprawę, ze względów finansowych, tym razem całkowicie odpuszczamy. Piłkarskie święto psuje nieco ulewa. Mecz kończy seria rzutów karnych. Poznań gwiżdże na swojego idola - Macieja Żurawskiego. Ten nie ma litości i jako jedyny Wiślak trafia z "jedenastki" do siatki. Po spotkaniu, mijają prawie trzy godziny nim opuszczamy okolicę stadionu. Pałkarze spisują wszystkich po kolei i korzystając z nagrań próbują wyłapać uczestników awantury. Ostatecznie zawijają dwóch kibiców. W drodze powrotnej ponownie zahaczamy o Wrocław (podziękowania!) i z blisko trzygodzinnym opóźnieniem wracamy do Krakowa.

Autor:mat19.Źródło:wislakrakow.com

Źródło:http://www.tomykibice.pl/

Źródło:http://skwk.pl/

  • Kibice Wisły Na Europejskim Szlaku 2003-2004 r.:

Źródło:http://www.tomykibice.pl/