Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2010/2011

Z Historia Wisły

Źródło:http://www.tomykibice.pl/


Po godzinie 3 kibice krakowskiej Wisły którzy udali się na mecz do Baku powrócili do Krakowa. 26 kibiców Wisły znalazło się w sektorze gości ( w tym 1 Śląsk Wrocław), na stadionie Tofika Bachramowa. Do Baku fani Białej Gwiazdy udali się czarterem wynajętym przez klub, jedna osoba przyleciała z Londynu. Wywieszono 2 flagi : Nieobliczalni oraz Przemyśl. Mimo iż nie było najmniejszych szans przebić się z dopingiem przez tumult którzy tworzyło 32 tysiące Azerskich kibiców, krakowscy fani głównie w pierwszej połowie zaznaczali swą obecność wiślackimi okrzykami. W sektorze przez chwilę przebywało kilku Polonusów oraz Azer z flagą, ale po interwencji Wiślaków szybko musieli oni opuścić sektor. Większości z nas pomimo niekorzystnego wyniku, wyjazd do Azerbejdżanu kojarzyć się będzie z niesamowitą przygodą którą mogliśmy przeżyć dzięki krakowskiej Wiśle.

Wylosowanie zespołu z Karabachu w pierwszej chwili było niemałym przekleństwem dla chcących udać się tam fanów Wisły. Wylosowanie zespołu z Karabachu w pierwszej chwili było niemałym przekleństwem dla chcących udać się tam fanów Wisły. Samolot rejsowy za sporo powyżej 2 tyś zł, niewiadoma przeprawa z Baku do Karabachu, wyrabianie wiz ponoć tylko w Warszawie itp. wielu osobom pokrzyżowała plany by mecz wyjazdowy obejrzeć na żywo. Na szczęście okazało się iż mecz odbędzie się w stolicy Azerbejdżanu znanym Polakom z "Przedwiośnia" S. Żeromskiego a dodatkowo klub udostępnił miejsce w samolocie drużyny tak, że przelot w obie strony, transport do i z hotelu / stadion jak i nocleg w hotelu był w cenie 1950zl. Cena mimo iż nadal wysoka ( jak na polskie zarobki ) stała się już jednak atrakcyjna i wyjazd nabrał nieco realniejszych kształtów. Wylatujemy z Krakowa o 8:30 rano we środę i za nieco ponad 3 godziny wysiadamy na lotnisku Heydar Aliyev nazwanym tak ku czci byłego prezydenta kraju, obecnie już nieżyjącego, lecz wciąż ogromnie popularnemu o czym świadczy jego wizerunek na wielu billboardach. Wyrobienie wizy trwało około dwóch minut na osobę. 60 euro na dzień dobry frunie z portfela za samą możliwość wjechania/wejścia do kraju. Miasto Baku jest pełne kontrastów, są miejsca ocierające się o slumsy gdzie nie ma asfaltowych dróg, biegają bose dzieci i stoją zdezelowane Łady, jak i miejsca tak reprezentacyjne i ociekające przepychem że Kraków czy Warszawa byłyby dość mocno zawstydzone. Pierwszą atrakcją w Baku jest możliwość / konieczność przejścia przez zatłoczoną ulicę. To co się dzieje na ulicach Baku to dla europejczyka jest istny horror. Przepisy drogowe absolutnie nie mają tu zastosowania, podobnie jak kierunkowskazy, na jednym pasie ruchu jeżdżą po 2 samochody, wszechobecny jest klakson i jazda zderzak w zderzak. W takich warunkach przejście przez ulice to jest sport ekstremalny dla wybitnie odważnych, jak jedzie pięć rzędów aut to nie ma co liczyć na to, że jak jeden rząd się zatrzymał żeby przepuścić pieszego to reszta zrobi to samo. Widok ludzi stojących, kluczących na środku ulicy między którymi tną auta o centymetry to norma. Pod stadionem na który trafiliśmy w sumie przypadkiem w drodze do centrum miejscowe koniki proponują nam bilety w cenie 1 manata (4 zł) co jest trochę dość znaczącą różnicą w porównaniu do 20 euro które już zdążyliśmy zapłacić oficjalną drogą. Przejażdżka metrem i jesteśmy w centrum. To były ledwie 4 stacje metra, a wysiedliśmy chyba w innym mieście niż byliśmy. Eleganckie deptaki z fontannami, piękne arabskie budowle i mury, ruiny starego miasta, palmy, hotele, szklane wieżowce, drogie samochody, butki znanych światowych projektantów. Główną atrakcją Baku jest Baszta Dziewic, która znajduje się "na trasie" reprezentacyjnej promenady która ciągnie się wzdłuż wybrzeża. Woda jest zanieczyszczona w bardzo znacznym stopniu, widać a przede wszystkim czuć ropę która unosi się na wodzie. Ponoć dopiero 50km od Baku można swobodnie wejść z plaży do Wody. Korzystamy z możliwości odbycia około 40 minutowego rejsu po zatoce w cenie 8zł i rozkoszujemy się widokiem zachodu słońca nad Baku i pięknie oświetlonych zabytków. Co ciekawe na naszych zegarkach była dopiero godzina 19 ale z racji na trzygodzinną różnicę czasu w Azerbejdżanie była już 22. Dopiero teraz w miarę komfortowo spacerujemy po mieście gdy upał z około 35 stopni już zelżał. Spacer nocą po centrum starego miasta, bocznymi, wąskimi uliczkami jest niezapomniany i praktycznie w którąkolwiek stronę się nie pójdzie to jest coś urokliwego do zobaczenia w rodzaju oświetlonej fontanny czy pałacu lub meczetu. Następnie wracamy do hotelu, gdzie do wczesnych godzin porannych na krzesełkach przed hotelem trwają rozmowy. W dniu meczu znów udajemy się na miasto by jeszcze raz zobaczyć uroki Baku. Tym razem wybieramy taksówkę za około 4zł od głowy. Stary zdezelowany pojazd, uśmiechnięty wąsaty i gruby kierowca, który zapuszcza jakieś miejscowe albo rosyjskie rytmy disco i przejazd taksówką po Baku bez poszanowania dla przepisów staje się kolejną prawdziwą atrakcją tej wycieczki. Warto dodać iż nocą wracaliśmy w 6 osób jedną taksówką, co dla kierowcy nie było wielkim problemem, a dla nas niebywałą atrakcją przy jego sposobie jazdy, naszej ilości i warunkach panujących na trasie. Faktem który utwierdził nas w przekonaniu o wyjątkowych warunkach na drogach, była sytuacja w której nasz taksówkarz zatrzymał się na ruchliwej drodze wyjął z bagażnika 5-cio litrową butelkę (kanister to na pewno nie był)z benzyną i wlał ją przez lejek do baku. Upał dawał się we znaki, a godne podkreślenia jest to, że żaden mężczyzna nie chodzi tam w krótkich spodenkach. Dominują jakieś miejscowe długie spodnie przypominające klasyczne garniturowe spodnie. Jeszcze przed wylotem czytaliśmy, że tam nikt nie chodzi w krótkich spodenkach gdyż te są domeną raczej ludzi o odmiennych preferencjach seksualnych. Częstym widokiem w Baku są "przyjacielskie" gesty mężczyzn w stosunku do kolegów. W Azerbejdżanie normą są całusy między kolegami wymieniane na przywitanie, chodzenie pod rękę czy głaskanie. "Mecz" zaczyna się od partyjki bilarda z miejscowymi kibicami w pubie przy stadionie którzy pękają ze śmiechu jak widzą ile daliśmy za nasze bilety. Oni sami bilety mają za 1 manata wiec nie ma się co dziwić ze stadion jest pełny. Zdecydowana większość ludzi na stadionie to mieszkańcy samego Baku a nie fani z Karabachu. Dla miejscowych mieszkańców Baku nie tyle był to mecz piłkarski co okazja do zamanifestowania swojego poparcia dla Karabachu. Niemal cały doping z ich strony to krzyczenie "Karabach" i machanie narodowymi flagami ale i tak robi to wrażenie zwłaszcza, że nie o futbol tu chodzi tylko o sprawy narodowe. Karabach w Baku ogólnie jest bardzo lubiany i wszelkie gesty i oznaki sympatii na jakie się natknęliśmy maja związek oczywiście z konfliktem o prowincję Z Armenią. Armenia jest niesamowicie znienawidzona a Karabach po prostu jest azerski i koniec. Przy wejściu na stadion nie ma żadnej kontroli osobistej, niektórzy wchodzą w ogóle bez pokazywania osławionego biletu za 20 euro a jeszcze innym udaje się chwilowo wyjść na sam szczyt wieży, z której jest świetny widok na murawę i realizowana tam była transmisja za pomocą kamery. Z racji zamieszania przed meczem zmuszeni jesteśmy wejść na sektor drogą prowadzącą przez sektory gospodarzy, kroczenie wśród tłumów Azerów było ciekawym przeżyciem. Wyganiamy z naszego sektora jakiegoś Azera w koszulce Bayernu Monachium z narodową flagą, jakiś polonusów i po tych dwóch "incydentach" policja i wojsko już wiedzą żeby więcej wynalazków na nasz sektor nie wpuszczać. Po meczu wsiadamy do autokaru, który wiezie nas prosto na lotnisko. Szybka i sprawna odprawa, 3,5 godzinny lot i około trzeciej nad ranem stoimy z powrotem na polskiej ziemi. Idę o zakład ze nikt z nas tych około 2,5 tyś złotych które wydaliśmy za niecałe 48 godzinne "wczasy" nie żałował i pozostaje tylko żal ze tak krótko to trwało. Baku oprócz poczucia wstydu za piłkarzy mimo wszystko wszystkim tam obecnym będzie się kojarzyć wspaniale.


Źródło:http://skwk.pl/

Źródło:http://www.tomykibice.pl/


Na mecz z Widzewem otrzymaliśmy 800 wejściówek, 1 osobie udało się wejść na sektor mimo braku biletu, 3 osoby zostały za bramą. Nasza oficjalna liczba w Łodzi to 801 osób. W tym 5 osób Unia Tarnów, 6 osób Lechia Gdańsk, 10 osób Śląsk Wrocław. Do Łodzi udaliśmy się pociągiem specjalnym, który z Krakowa ruszył o 9.45, po ok. 4 godzinach jazdy dojechaliśmy na stację docelową Łódź Niciarnia. Wpuszczanie kibiców na sektor odbyło się bardzo sprawnie i po godzinie wszyscy byli już na sektorze. Fatalna godzina rozpoczęcie meczu i żar lejący się z nieba spowodował, że gro osób ściągnęło swoje czerwone koszulki. Mimo to wiślacki sektor prezentował się efektownie. W sektorze gości na płocie zawisły flagi: Bieżanów, debiutująca flaga wyjazdowa Jaworzna, Wisła Sharks, Bronowice, Wierność, Olkusz oraz 2 flagi Śląska Wrocław: Rolik i Szlachta z Wrocławia. Na wejście zaprezentowano sektorówkę z hasłem " Kiełbasy nie lubimy, wylewamy colę. To my kibole! Na trybunach nie zabrakło obustronnych bluzgów. Widzewiacy zaprezentowali się średnio, co sami przyznają. Po meczu zawodnicy Białej Gwiazdy zaintonowali "Jazda, jazda, jazda..." i wraz z kibicami przez chwilę cieszyli się ze zwycięstwa. Dodatkową porcję braw zebrał Patryk Małecki, któremu łódzka publika troszkę naubliżała.


Źródło:http://skwk.pl/


Na sektorze gości w Gdyni zjawiliśmy się 750 osób. Wejściówki na mecz z Arką rozeszły się w przeciągu 2 godzin. 265 biletów przekazaliśmy naszym zgodowiczom z Gdańska, oraz Wrocławia i Tarnowa (po kilka osób). Nad morze sympatycy Wisły docierali na własną rękę, zbiórkę w Gdańsku zaplanowano na godz. 16 by chwilę po 17 SKM-ką ruszyć na stadion Bałtyku. Wejście na obiekt nie było może tak szybkie jak np. w Poznaniu, ale odbywało się dość sprawnie. Na jednej z bram wejściowych ochrona chyba zbyt nadgorliwie podeszła do kontroli nakazując niektórym ściągać obuwie. W sektorze gości wywieszono flagi: Pruszcz Gdański, Gdynia, Nieobliczalni, Bronowice, Wadowice, Qrdwanów, Bieżanów, Jaworzno, CHWM, Lechia Karwiny, Lechia Pany, Nowy Targ, Wolne Miasto Gdańsk, Przemyśl,Połączeni siecią - Kibice Śląska. Mimo wielkiego mrozu nie szczędzono gardeł i przez praktycznie całe spotkanie prowadzony był doping, nie zabrakło też oczywiście wzajemnych uprzejmości z Arkowcami. O kibicach Arki wspomnimy tyle, że lubują się w pokazywaniu tylnej części ciała paradując przy tym w barwach swych zgód robiąc sobie i im świetną "reklamę". Wielka radość zapanowała w zajmowanym przez nas narożniku po golu Patryka Małeckiego. "Mały" przebiegł całe boisko by cieszyć się wspólnie z kibicami i zaprezentować im koszulkę którą otrzymał przed meczem od swojego przyjaciela i sympatyka Lechii Gdańsk. Patryk obiecał, że strzeli gola i zaprezentuje podarowaną mu koszulkę(na koszulce z przodu widnieje flaga Pruszcz Gdański oraz fotografia Patryka, z tyłu napis "Mały"), słowa dotrzymał! Był to nasz najliczniejszy wyjazd do Gdyni. Zbyt często nie mieliśmy okazji tam bywać, a jeśli już sektor gości był czynny dostawaliśmy zaledwie 300 biletów. Nowo wybudowany stadion w Redłowie na którym swoje mecze rozgrywa Arka, w porównaniu do obiektu który znajdował się w tym samym miejscu kilkanaście miesięcy temu, robi dobre wrażenie. Kameralny obiekt z niezłą akustyką, odpowiednim zapleczem i co najważniejsze sektorem gości o sporej pojemności. Zapewne dużą niespodzianką były osoby pracujące w cateringu w koszulkach Wisły i Lechii, coś nam się zdaje, że na kolejnych spotkaniach przyjezdni zobaczą ich w barwach swojego klubu, ciekawe "zagranie" organizatorów meczu. Kilka godzin po spotkaniu w Gdyni wraz z Lechią spora grupa Wiślaków ruszyła do Chorzowa, w sumie na sektor gości w Chorzowie zawitało 92 kibiców Białej Gwiazdy.

Źródło:http://skwk.pl/


Pierwszy dzień marca był zarazem premierowym występem piłkarzy Wisły Kraków przed własną publicznością. Niestety zakończył się on porażką 0-1. Nie zawiodła za to Armia Białej Gwiazdy. Na trybunach pojawiło się 9100 osób. Liczba powiedzmy sobie uczciwie nie zachwycająca, żeby nie powiedzieć słaba, wszak chodzimy na mecze dla Wisły nie dla jej przeciwnika. Wiele osób z kupnem biletu zwlekało do wtorkowego popołudnia, co skończyło się dość nieoczekiwaną i sporą kolejką w Strefie Kibica. Wszyscy chętni jednak na stadion weszli. Jako że ciągle nie zakończono przebudowy naszego stadionu, młyn dalej znajdował się na sektorze G. Na „płocie" zawisły takie flagi jak: Bieżanów, Wiślackie Jaworzno Towarzystwo Sportowe, Henryk Reyman oraz flaga z herbami Wisły i Krakowa w wieńcach.Oraz transparent 01.03.1951 Przykład jak umierać mamy. Doping wczoraj oprócz Guliego poprowadziło jeszcze trzech innych kibiców, którzy zmieniali się w trakcie trwanie spotkania. Wszyscy trzej zdali egzamin, doping wczoraj był dobry, ale chyba wiemy że nie był to jeszcze szczyt naszych możliwości. Z naszego wczorajszego repertuaru mogliśmy usłyszeć chociażby dawno nieśpiewny „Najwspanialszy klub na świecie". W drugiej połowie widząc nieporadność naszych piłkarzy nie zamierzaliśmy dopingu zaprzestać, wręcz przeciwnie niosło się po Krakowie bardzo dobre w naszym wykonaniu „Hej Wisła gol", które śpiewane razem z bębnem robi niebywałą furorę na naszych trybunach. Niestety w 88 minucie padła bramka dla Podbeskidzia po, której.. ujawniła się na stadionie grupa z Bielska-Białej.

Źródło:http://skwk.pl/

To spotkanie obejrzało 13850 widzów,na meczu był prowadzony głośny doping ,nie pojawiła się za to żadna oprawa oraz kibice gości -z powodu przedłużającej się budowy stadionu.


Doping podczas meczu z Ruchem(video)

Źródło:http://skwk.pl/


Mecz z Widzewem obejrzało ok.16000 widzów.Odbyła się na nim akcja prowadzona przez Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków-Kto Kocha Ten Wierzy Siła w Młodzieży: Na mecz z Widzewem w ramach naszej akcji "Kto kocha, ten wierzy - siła w młodzieży!" za darmo udało się ponad 160 dzieci. Część biletów została przez nas zakupiona, część przekazał nam klub. Młodzi sympatycy Wisły zajęli miejsca na sektorze G i trzeba przyznać, że dzielnie dopingiem wspierali naszych zawodników. Po meczu z Widzewem grupa ok. 30 dzieci w wieku 5-12 lat pojawiła się w pawilonie medialnym, gdzie pojawiło się kilku zawodników Białej Gwiazdy. Maluchy spotkały się z Radosławem Sobolewski, Patrykiem Małeckim, Cezarym Wilkiem, Andrażem Kirmem oraz Maciejem Żurawskim. Piłkarze rozdawali autografy i pozowali z dziećmi do zdjęć, rozdali im także przygotowane przez nas szaliki. Jeden ze szczęśliwców otrzymał nawet koszulkę od Tomasa Jirsaka. Radość którą dało się widzieć na buziach dzieci, raz jeszcze utwierdziła nas w przekonaniu, że akcja "Kto kocha ten wierzy" jest inicjatywą słuszną i mamy nadzieję, że z meczu na mecz będziemy ją organizować na coraz większą skalę. Cieszy też widok wypełnionego na meczu sektora rodzinnego, gdzie zasiadają rodzice wraz ze swoimi pociechami.

Źródło:http://skwk.pl/

Trybuny podczas meczu z Widzewem (video)


Do Bytomia w niedzielne popołudnie zawitało 1000 fanów Białej Gwiazdy. Pociągiem specjalnym do Bytomia udało się 1000 kibiców Wisły Kraków, wraz z nami po kilka osób ze Śląska, Lechii i Unii. Wejście tysięcznej grupy trwało ponad 2 godziny, a tuż po przejściu przez kołowrotki poza tradycyjną kontrolą, należało jeszcze za pozować do zdjęcia. Na płocie sektora gości wywieszono flagi: Nieobliczalni, Bochnia, Pruszcz Gdański, Unia Tarnów, Prądnik Biały , "5", Kleparz, Trzebinia, Bieżanow, Jaworzno, oraz Wisła Sharks. To właśnie motyw z flagi "WS" czyli rekin znajdował się na koszulkach kibiców Wisły. Przez całe spotkanie prowadzono głośny doping, z obu stron nie brakło "uprzejmości" ale obeszło się bez tradycyjnego dialogu z kibicami Polonii.


Hej Wisła gol (video)

Bo w Krakowie (video)

My Chłopcy z Reymonta (video)

Eintracht(video)

Źródło:http://skwk.pl/


Radość kibiców po bramce(video)

Doping(video)


Źródło:http://skwk.pl/


Doping kibiców (video)


Źródło:http://skwk.pl/


Na trybunach atmosfera przyjaźni, na boisku walka na całego. Na boisku nie było gościnnie, całkiem inaczej było na trybunach oraz na mieście przed i po meczu. Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków pragnie serdecznie podziękować Wielkiemu Śląskowi oraz wszystkim Wrocławianom za gościnę na stadionie oraz po meczu. Na mecz przyjaźni wybrało się tysiąc kibiców Białej Gwiazdy, taką pulę biletów otrzymaliśmy i wyprzedaliśmy w Krakowie w 2 dni. Ie osób załatwiało sobie wejściówki przez znajomych oraz na miejscu ciężko ocenić.Wypełnione po brzegi trybuny stadionu przy Oporowskiej przez całe spotkanie prowadziły doping dla obu zespołów, na płocie na przemian wisiały flagi Wisły i Śląska. Wiślackie flagi które dało się dostrzec na stadionie to min. :Bronowice, Qrdwanów, Wisła Sharks, Nieobliczalni, Olkusz, Bochnia, Kleparz, Jaworzno, "5", Prądnik Biały. Tradycyjnie, nasze odwiedziny we Wrocławiu nie mogły odbyć się bez akcentu na ścianie. Załatwiony został legal idealnie pasujący do koncepcji malującego - ściana wysokości 4 metrów. Malowanie trwało około sześciu godzin. W imieniu wielu osób z Wisły, które we Wrocławiu spędziły po raz kolejny niezapomniane chwile, zwłaszcza z naszej grupy, chciałbym podziękować za wspaniałą gościnę. Nasza przyjaźń to nie tylko hasła na vlepkach, szalach i śpiewy na stadionach, o czym przekonujemy się za każdym razem odwiedzając te piękne miasto. Trzej Królowie Wielkich Miast - Śląsk Wisełka Lechia Gdańsk!

Źródło:http://skwk.pl/


Trybuny podczas meczu(video)


Źródło:http://skwk.pl/


Na mecz przyjaźni do Gdańska wybrało się ok. 800 kibiców Białej Gwiazdy. To nasza oficjalna liczba, zapewne niektórzy kupowali bilety na miejscu lub za pośrednictwem znajomych z Lechii, ale ile takich osób było tego nie wiemy. Niedzielny termin meczu spowodował, że spore grono Wiślaków już od piątkowego wieczoru było widocznych na mieście i gdańskich plażach. Pogodna aura umilała pobyt nad polskim morzem. Rozegranych zostało kilka meczów pomiędzy zaprzyjaźnionymi grupami kibiców Wisły i Lechii. Np. grupa Nieobliczalnych zmierzyła się z Lechistami z Przymorza. Umacnianie zgody trwało przez cały weekend. Na meczu na trybunach panowała typowa zgodowa atmosfera, dopingowano obie drużyny, a po meczu owacją podziękowano za grę wszystkim zawodnikom. W pierwszej połowie , na płocie wywieszono transparenty które są odpowiedzią kibiców na medialną i rządową nagonkę na kibiców którzy na kilka minut opuścili sektory(na wielu stadionach wywieszono transparenty, a kibice opuścili trybuny na kilka minut. Treść transparentów: Trybuna zamknięta na wniosek D. Tuska, Wam kury szczać, prowadzić a nie politykę robić! J.Piłsudski", Przeżyliśmy Rusków, przeżyjem Tusków! Po kilku minutach bez dopingu, powrócono na trybuny i do końca spotkania wspierano obie drużyny. Wiślackie flagi które zawisły na meczu: Bronowice, Brzeszcze, Kleparz, Nieobliczalni, Kazimierz, Trzebinia, Jaworzno. Po meczu za sektorem odbyła się gościna.


Źródło:http://skwk.pl/


Opis sytuacji na trybunach podczas meczu-opinia jednego z członków grupy Ultra Wisła:

Widowisko z Lechem Poznań miało być prawdziwym kibicowskim świętem, okraszonym wspaniałym dopingiem i efektowną oprawą meczową. Jak było to chyba wszyscy wiemy. Na pewno nie tak jak sobie to zakładaliśmy i wyobrażaliśmy. Rozumiem Wasze rozgoryczenie wczorajszym meczem, pewnie większość z nas z różnych przyczyn czuje to samo. W poniedziałek doszło do spotkania różnych frakcji na Wiśle z przedstawicielami najwyższych władz klubu. Wtedy to omawialiśmy sprawę nadchodzących dwóch meczów. Właśnie wtedy nikt nie miał nic przeciwko zaprezentowaniu oprawy którą przygotowaliśmy. Można powiedzieć wszystko było ustalone. Jak się jednak okazało wczoraj rano ustalenia te zostały złamane. A przecież projekt się nie zmienił. Wszelka merytoryczna dyskusja dlaczego nie praktycznie nie istniała. Władze naszego klubu i osoby odpowiedzialne ze bezpieczeństwo używali argumentów w stylu: "nie bo nie" albo "jak nie rozumiesz dlaczego to fajnie masz". Z resztą wszystkie osoby które widziały projekt zgodnie stwierdziły ze nie ma w tym nic obraźliwego, wulgarnego czy czegokolwiek co sprawiłoby że mogliby nam za to zamknąć stadion. Dlatego bardzo proszę o powstrzymanie się od komentarzy ze klub miał racje, szczególnie tych osób które jej nie widziały. Mogę zapewnić jedynie, a przynajmniej mam taka nadzieje że kiedyś ją zobaczą. Również osobom które uważają ze sytuacja w kraju jest wiadoma, że jest nagonka i robienie czegoś takiego to pieniądze wyrzucone w błoto chciałbym powiedzieć że ta owa nagonka jest od finału PP w Bydgoszczy czyli raptem trochę ponad tydzień. Każda odpowiedzialna osoba nie rozpoczyna przygotowań do takiego meczu na tydzień przed. Pomijając poświęcony czas wolny, czas w którym omijało się prace czy szkołę, pomijając wydane środki- warto zaznaczyć Wasze, myślę że są ważniejsze kwestie które należy w tym momencie poruszyć. Chodzi o zwyczajne zaufanie miedzy klubem a nami. Niby tak nie wiele a jednak dużo. Ja czuje się przez mój ukochany klub zwyczajnie wykorzystany. Pewnie większość moich kolegów i koleżanek też. Potraktowany jak zwyczajny wróg. Co za tym idzie my nadszarpnęliśmy Wasze zaufanie, chciałoby się powiedzieć nie ze swojej winy. Do wydarzeń już na samym meczu nie odnoszę się, część osób od nas w ogóle na niego nie poszła, część siadła z boku trochę nie dowierzając jak zachował się wobec nas klub. Chciałbym zwrócić tylko uwagę na tak mi się wydaje jeden istotny fakt, czy osoby z sektora G również słyszały przy opuszczaniu trybuny w przerwie "idźcie do domu..." śpiewane gdzieś z sektora E? Czy tylko mi się przesłyszało. W każdym razie później górę wzięły już emocje...

Powyższy tekst jest subiektywna opinią jednego z członków grupy Ultra Wisła.

Źródło: skwk.pl


Rozmowy na linii kibice-klub po meczu z Lechem W dniu dzisiejszym(2011.05.13) odbyło się spotkanie przedstawicieli SKWK z Prezesem Wisły Kraków Panem Bogdanem Basałajem. Wszystkie niedomówienia pomiędzy kibicami a klubem zostały wyjaśnione. Wydarzenia na meczu z Lechem uznano za nieporozumienie wynikające z braku przepływu informacji i niepotrzebnych emocji. Obie strony proszą o nierozpamiętywanie zaistniałej sytuacji, gdyż nie służy to wspólnemu dobru Wisły Kraków, na którym wszystkim nam zależy. Pomimo zapowiadanego w najbliższym czasie ogólnopolskiego protestu kibiców (brak dopingu, opraw , flag), który odbędzie się na większości stadionów, wiedząc jak ważnym wydarzeniem dla każdego Wiślaka jest „Święta Wojna" postanowiono prowadzić doping na niedzielnym meczu. Mamy nadzieję, że na Derbach zapanuje atmosfera wielkiego piłkarskiego święta, którą stworzymy wszyscy w imię WIELKIEJ WISŁY KRAKÓW. Przypominamy o jutrzejszym treningu Białej Gwiazdy, na który zbieramy się o 16 za starą halą Wisły. Prosimy o powstrzymanie się od komentarzy. Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków

Źródło: skwk.pl


"Zawsze nad wami to my jesteśmy Mistrzami" śpiewali już przed meczem fani Białej Gwiazdy. Przyśpiewka w pełni się spełniła, kilkadziesiąt minut temu zdobyliśmy 13 tytuł Mistrza Polski, udowodniliśmy także swój prymat w mieście. Mimo deszczowej pogody piękne popołudnie mieliśmy na Reymonta, teraz przed nami kilkanaście dni radości i jej wielka eksplozja na fecie mistrzowskiej. Dziękujemy wszystkim obecnym na stadionie za stworzenia niesamowitej atmosfery.Każdy dawał z siebie wszystko i o to chodziło. Dziękujemy za uszanowanie 10 minut bez dopingu. Był to wspaniały dzień. Udowodniliśmy po raz kolejny, że jeśli tylko chcemy to potrafimy być niesamowita jednością i skonsolidowaną grupą osób, którym przyświeca ten sam cel. Celem tym jest wielkość Wisły Kraków. Jednocześnie dobitnie ukazaliśmy wyższość nad gorszą stroną Błoń. Furorę robiły takie pieśni jak "Każdy to powie", "Hej Wisła gol" czy "Mistrzem Polski jest Wisła". Na trybunach nie zapomniano też o prawdziwym Wiślaku Kubie Błaszczykowskim, który nie zapomniał o Wiśle w jednym z najważniejszych momentów swojej kariery, podczas mistrzowskiej fety w Dortmundzie. W dzisiejszym dniu największą owację zebrał palący mistrzowskie cygaro Robert Maaskant. Wisła PANY! Wisła MISTRZ! Jesteśmy Najlepsi!

Wisła Pany(video)

Każdy to powie(video)

Jesteśmy dumą tego miasta(video)


Źródło: skwk.pl

Doping na fecie (video)

Wisła świętuje na Rynku cz.I(video)

Wisła świętuje na Rynku cz.II(video)


Źródło: skwk.pl