Robert Szymański

Z Historia Wisły

Robert Szymański, 22.08.2016.Zdjęcie: Krzysztof Porębski. Źródło: wislaportal.pl
Robert Szymański, 22.08.2016.
Zdjęcie: Krzysztof Porębski.
Źródło: wislaportal.pl

Robert Szymański - prezes Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków od lutego 2007 roku, prywatny przedsiębiorca. W kwietniu 2011 roku wszedł w skład Zarządu TS Wisła, jako wiceprezes ds. sportowych.

Taki tam… Pan Robert

18 marca 2014

Słów kilka o prezesie SKWK.

W ostatnich dniach wiele o Stowarzyszeniu się pisało i mówiło. Różnorakie gazety prześcigały się w artykułach, które poziomem można porównać do gadzinówek z czasów słusznie minionych. Jedną z osób, które dostały chyba najmocniej po głowie był Robert Szymański.

Wisła… To chyba całe życie tego człowieka. Od siedmiu lat jest prezesem Stowarzyszenia. Zawsze podkreślał, że ta funkcja to nie tylko podawanie ręki prezesom i klepanie się po plecach, chociaż kilku prezesów lubił, a oni lubili go z wzajemnością, jednak nie wszystko powinno zostać napisane w tym tekście, bo klubowe wigilie też rządzą się swoimi prawami… Ta funkcja to przede wszystkim zawsze była wielka odpowiedzialność. I on nigdy się jej nie bał, a zostało mu to do dzisiaj. Czasami śmiał się, jakim cudem rodzina nie wyrzuciła go jeszcze z domu, skoro na Wiśle potrafił spędzić czasami i szesnaście godzin dziennie. Nigdy jednak to się nie stało, chyba rozumiała, że to wszystko co dzieje się na Reymonta jest dla niego zwyczajnie ważne.

Mało, kto zdaje sobie sprawę, że gdyby nie Robert kibice Wisły nie mogliby świętować mistrzostwa Polski w 2008 roku. To właśnie wtedy policja nie wyrażała zgody na organizację mistrzowskiej fety na Rynku Głównym. Po wielu negocjacjach w której uczestniczyli Marek Wilczek (ówczesny prezes Wisły S.A) i właśnie Robert, władze miasta przekonały niechętnych mundurowych do zmiany decyzji. Całość imprezy „Szymek” nadzorował… ze Lwowa, bo tak się złożyło, że właśnie wtedy udał się z kibicami Wisły na turniej Eurofan. Feta zakończyła się sukcesem, a nasi koledzy zajęli drugie miejsce. Robert nawet wykazał się talentem menadżerskim, bo skaperował na gry play-off do naszego zespołu jednego z Walijczyków z Cardiff, który w Wiśle od tamtego czasu po prostu się zakochał. Z dawną stolicą Galicji łączą go też inne więzi. Jak tylko mógł wspierał karierę naukową jednego ze współorganizatorów wiślackich fan clubów, który jest historykiem i zajmuje się głównie badaniem dziejów Galicji, jak i właśnie Lwowa w XIX wieku. „Szymek” jako prezes SKWK wspierał też szereg inicjatyw charytatywnych, jak chociażby organizowane z dwoma innymi członkami ówczesnego zarządu SKWK (Rafałem i Marcinem) wakacje dla dzieci z domów dziecka w Gdańsku i Krakowie. Był to wspólny projekt Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków i Stowarzyszenia Kibiców Lechii Gdański „Lwy Północy”. Nigdy też nie pozostał obojętny na krzywdę tych, którzy nie potrafili się sami bronić, czyli dzieci z nowotworem. To właśnie Robert był jednym z inicjatorów zbiórki pieniędzy na Hospicjum im. Ks. Tischnera.

Zanim wszedł do zarządu TS Wisła, jako prezes Stowarzyszenia aktywnie działał na rzecz polepszenia infrastruktury Towarzystwa Sportowego. Robert bywał na wielu spotkaniach prowadząc zacięte dyskusje z lokalnymi politykami, czy to w rozmowach kuluarowych, czy też na posiedzeniach Rady Miasta. Na jednym z takich spotkań „Szymka” poznał ówczesny radny, a prywatnie fanatyczny kibic Wisły Dariusz Olszówka. „ Roberta poznałem osobiście w czasach, gdy byłem radnym miasta Krakowa i spotkaliśmy się, żeby wspólnie wspierać budowę stadionu i hali Wisły we władzach miasta,-wspomina Darek- ja jako radny, a Robert jako prezes SKWK był przedstawicielem kibiców Wisły podczas posiedzeń rady i komisji.”

Niespełna trzy lata temu, razem z Piotrem Wawro weszli do zarządu Towarzystwa Sportowego. Obiecali sobie, że wyciągną upadający klub na prostą. I udało im się to w miarę osiągnąć. Firma Roberta wykonała remont hali, to dzięki nowym członkom zarządu odnowiono wyglądający koszmarnie korytarz w Starej Hali Towarzystwa, a między innymi poprzez jego działania ten klub zaczął działać profesjonalnie. „To właśnie dzięki niemu zreorganizowano pion sportowy, a najlepsi z reprezentantów Wisły otrzymywali stypendia. Mimo, że formalnie nigdy nie było to jego obowiązkiem, troszczył się o klubowy marketing, który w ubiegłych latach zdecydowanie nie funkcjonował tak jak powinien. To że TS Wisła wychodzi na prostą to zdecydowanie zasługa jego i innych członków zarządu.”-mówi Łukasz Kwaśniewski, pełnomocnik zarządu Towarzystwa Sportowego. Wraz z innymi członkami zarządu, których potrafił przekonać do działania, współfinansował niemal każdą akcję związaną z Towarzystwem Sportowym Wisła i SKWK, a mało, kto pamięta, że przez pewien czas był jednym ze sponsorów Wisły Kraków S.A. Tej samej spółki, która dzisiaj zabrania mu przychodzenia na mecze…

W zarządzie, który działa całkowicie za darmo na rzecz TS Wisła Robert po raz kolejny spotkał Dariusza Olszówkę. To właśnie „Szymek” i Piotr Wawro chcieli aby na rzecz Towarzystwa zaczęli działać nowi, kompetentni ludzie, którzy nie byli uwiązani w układy, a swoje funkcję mogliby pełnić społecznie. Dariusz Olszówka, były radny, z wykształcenia prawnik, prowadzący własną działalność gospodarczą nadawał się do tej roli idealnie. „ Nasza współpraca od samego początku była dobra i do dnia dzisiejszego mamy ze sobą kontakt, chociaż żałuję, że Robert zrezygnował z bycia wiceprezesem TS Wisła i zawiesił swoją działalność w zarządzie po trzech latach owocnej współpracy. Przed nami jeszcze sporo do zrobienia na rzecz TS Wisła i mam nadzieję, że w przyszłości będziemy nadal razem współpracować dla dobra Wisły.”-podsumowuje wspólny okres pracy obu Panów były radny.

Był jedną z osób wspierających drużynę męskiej koszykówki. To on szukał sponsorów, a w najtrudniejszej sytuacji zespołu, kiedy zawodnicy grali za darmo potrafił zorganizować im wsparcie finansowe na opłacenie wyjazdów czy sprzętu sportowego. Między innymi dzięki niemu sekcja przetrwała. Wsparcie prezesa Szymańskiego dla zespołu w zeszłym sezonie wspomina Szymon Czepiec, kapitan zespołu Wisły: „Odnosząc się do ubiegłego sezonu trzeba podkreślić, że dzięki determinacji Pana Roberta przystąpiliśmy w ogóle do rozgrywek 2 ligi. Przede wszystkim był on jedną z nielicznych osób, która wstawiła się za naszą drużyną chociaż z punktu widzenia finansowo-organizacyjnego było to irracjonalne.” „Szymek wspierał jak mógł „Wawelskich Smoków” nawet w najdrobniejszych, ale jakże ważnych sprawach. „Załatwiał obiady podczas sezonu, zdarzało się, że użyczał prywatnego samochodu aby drużyna mogła dojechać na mecze wyjazdowe, pomagał załatwić lekarza dla kontuzjowanych zawodników.” – wspomina waleczny kapitan zespołu koszykarzy, który o Robercie, podobnie jak o innych członkach zarządu ma jak najlepsze zdanie-„Mówiąc wprost gdyby nie jego pomoc musielibyśmy się wycofać z rozgrywek 2 ligi. Jako człowiek, który trenuje w Wiśle od 14 lat uważam że szkoda, że Pan Robert i pozostali członkowie aktualnego zarządu pełnią obecne funkcje dopiero od 3 lat. Być może gdyby byliby tu wcześniej udało by się uniknąć wielu podjętych działań, które okazały się niekorzystne dla TS-u, a były podejmowane przez ludzi którzy kierowali się swoimi prywatnymi korzyściami. Warto podkreślić coś co jest nie popularne w obecnych czasach, że Robert Szymański jest emocjonalnie związany od lat z Wisła. Tacy ludzie zawsze w swoich działaniach będą się kierować dobrem klubu, poświęcając swój czas, zaniedbując obowiązki względem pracy i życia rodzinnego. Jako zawodnik jestem mu wdzięczny, że jako jedyny uwierzył w naszą drużynę i jeżeli kiedyś drużyna odniesie sukces warto pamiętać że u podstaw tego jest osoba Roberta Szymańskiego. Jako kapitan drużyny chciałem podziękować i okazać poparcie dla Pana Roberta na którego nasza drużyna zawsze może liczyć.” –kończy temat Roberta Szymon Czepiec.

„Robert jako wiceprezes ds. sportowych TS Wisła i członek zarządu społecznie bez wynagrodzenia poświęcał codziennie przez trzy lata swój prywatny czas i pieniądze, żeby wspierać Wisłę, a wcześniej również jako prezes SKWK przez wiele lat. Szanuję takich ludzi, którzy bezinteresownie poświęcają dużą część swojego życia i czasu oraz prywatne pieniądze kosztem rodziny dla ratowania Wisły, bo przyszliśmy do TS Wisła w czasie, w którym klub był zadłużony na skraju upadłości i udało się spłacić większość długów, rozwiązać niekorzystne umowy, zreformować administrację, wyremontować część przestarzałych obiektów, utworzyć Akademię Piłkarską, rozwinąć działalność sportową poprzez nowe sekcje (obecnie mamy ich aż 15).-komentuje Dariusz Olszówka- TS Wisła to największy klub sportowy w Polsce, mamy ok. 2000 członków, zawodników, trenerów, z czego ok. 1500 to dzieci. Zrobiliśmy jako zarząd i Robert jako wiceprezes bardzo dużo przez te trzy lata i można powiedzieć, że wyszliśmy na prostą, a w planach mamy jeszcze budowę nowoczesnej hali sportowej. Robert uratował sekcję męskiej koszykówki "Wawelskich Smoków" przed likwidacją, która jej groziła, więc jego rola w strukturach i działaniach TS Wisła była spora, dlatego dzisiaj takich oddanych i wiernych społecznych działaczy jak Robert brakuje w sporcie i Wiśle.”

Robert to człowiek, który poświęcił Wiśle chyba całe swoje życie w ostatnim okresie czasu. Prezesem Stowarzyszenia był od 2007 roku. Ja poznałem go dwa lata później, kiedy… wytłumaczył mi kilka moich błędów w aspekcie organizacji turnieju dla dzieci. W kilku innych sytuacjach też potrafił się zagotować. Taki już jest: raptus i nerwus, ale nie można mu odmówić najważniejszej cechy, czyli ogromnego serca dla Wisły i ludzi z nią związanych.

Ciężko byłoby zliczyć ilu osobom pomógł. A tu kogoś zatrudnił, a tu kogoś polecił . Generalnie starał się zawsze nie zostawiać bez pomocy ludzi, którzy znaleźli się w potrzebie. Kiedy osiem lat temu do Krakowa na Turniej Dzikich Drużyn-którego Robert od zawsze był współorganizatorem i z pewnością nie raz jeszcze będzie działał przy tej inicjatywie-przyjechała drużyna z bieszczadzkiej wsi o nazwie Tyrawa Wołoska zaopiekował się nimi i od tamtego czasu dzieciaki z tej miejscowości regularnie przyjeżdżali do Krakowa na mecze i na wszelkiego rodzaju turnieje. Trzy, albo cztery lata temu-moja pamięć w tym aspekcie może zawodzić-w szkole w Tyrawie brakowało okien. Sytuacja niestandardowa, a jednocześnie ciężka dla małej bieszczadzkiej wioski. Jeden z nauczycieli z tamtej szkoły-wuefista, który z Robertem zaprzyjaźnił się podczas turniejów-poprosił go o pomoc. I „Szymek” jak nazywają go koledzy zorganizował potrzebne pieniądze na wstawienie nowych okien. Niby mały gest, ale jestem ciekawy, czy któryś z ludzi plujących na niego w ostatnich dniach pomógł kiedyś komukolwiek w taki nawet sposób. Dzieciaki z Tyrawy w Krakowie byli zresztą całkiem niedawno, bo na derbach. Jak zawsze zostali ugoszczeni po królewsku, co dla dzieci pochodzących z nie najbogatszej części Polski zawsze jest ogromnym pozytywnym przeżyciem. Wiele razy uśmiech na ich twarzach zagościł dzięki Robertowi.

W zeszłym tygodniu wylano na jego głowę wiadro pomyj. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że autorzy artykułu Roberta zwyczajnie znali. Ciężko go było nie znać bywając na Wiśle, czy to na hali, czy w Pawilonie Medialnym na konferencjach. Nikt z nich nigdy nie podszedł i nie wygłosił swoich zastrzeżeń, co do oceny moralnej jego osoby. Zresztą chyba nie ci dziennikarze będą mieli prawo go oceniać. Bardzo łatwo jest człowieka skopać, gorzej podać mu pomocną dłoń. To już jest trudne, niesie za sobą ryzyko i nie zawsze będzie się po takim czynie bohaterem. Dlatego wybrali opcję najprostszą: zrobiono z niego krętacza i oszusta. Nieistotne jest to, że są to tylko zarzuty, a człowiek, któremu nie udowodniono winy jest niewinny. Dlatego sugerowałbym wszystkim, którzy dzisiaj go krytykują, aby poczekali na prawomocny wyrok sądu w jego sprawie.

Robert-podobnie jak drugi z wiceprezesów-zachował się honorowo. Uznał, że nie można narażać dobrego imienia Wisły i zrezygnował z funkcji prezesa SKWK i wiceprezesa TS Wisła. W przeciwieństwie do swoich oponentów, wiedział, że czasami należy ustąpić. Ale kiedyś wróci, gdy już wszystko wyjaśni się na jego korzyść. Jestem tego pewny…

Źródło: skwk.pl