Roman Wilczyński

Z Historia Wisły

Roman Wilczyński
Informacje o zawodniku
kraj Polska
urodzony 8.08.1889, Dobczyce
zmarł 10.11.1973, Kraków
pozycja napastnik, lewoskrzydłowy
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
1906-1907 Wisła Kraków
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Roman Wilczyński ( ur. 8 sierpnia 1889 w Dobczycach, zm. 10 listopada 1973 w Krakowie ) - piłkarz, lewoskrzydłowy, zawodnik Wisły.

Nie wiemy o nim zbyt wiele. Dzięki biogramom jego brata Józefa, generała brygady WP, zamordowanego przez Sowietów 22 września 1939 roku można dotrzeć do podstawowych informacji o rodzinie. Urodził się w rodzinie mistrza murarskiego Mikołaja i Karoliny z domu Wagner. Rodzina ta mieszkał wówczas przy ul. Czystej w Krakowie. Później rodzina przeniosła się do Podgórza i tam też mieszkał Roman Wilczyński w ostatnich latach gimnazjalnych.

Jeśli służący w latach 1918-1920 w Wojsku Polski Roman Wilczyński, porucznik wojsk kolejowych to nasz bohater to znamy także dokładną datę jego urodzenia. Stało się to 8 sierpnia 1889 roku (*). Był więc o rok starszym bratem Józefa. O jego młodzieńczych pasjach sportowych wiemy sporo z wspomnień, które po sobie zostawił. Sportowym bakcylem zaraził się w okresie gimnazjalnym. Był wówczas uczniem II. Szkoły Realnej w Krakowie. A gama tych sportów uprawianych przez młodego gimnazjalistę była zaiste imponująca. Ponieważ nie pochodził z rodziny niemajętnej gry i zabawy ruchowe praktykował wraz z kolegami najpierw na „bezpańskim placu do zabaw” niedaleko rodzinnego domu przy ulicy Czystej: zabawiał się z kolegami „grami w palanta, w kiczki, rzucaniem do siebie i łapaniem gumowej lanej piłki itp.”. Zimą chodził na dziką ślizgawkę „na tzw. Stawy Oficerskie”, ciągnące się do miejsca, gdzie dziś stoi Biblioteka Jagiellońska. Różnorodnych sportów uczył się podglądając ćwiczących Sokołów w gmachu tejże organizacji, a potem powtarzał te ćwiczenia w „szkolnej sali gimnastycznej przy ul. Stolarskiej”. W zajęciach gimnastycznych prowadzonych w tejże szkole dawano uczniom dużo swobody, „każdy wybierał to co mu najbardziej odpowiadało”. Wilczyński specjalizował się w ćwiczeniach na drążku i poręczach.

Próbował także swych sił w zapasach, wzorując się na zawodowcach występujących w sali przy ul. Starowiślnej. Wraz z kolegami „uprawiał” tę dyscyplinę sportu w hali stolarskiej, mieszczącej się na Grzegórzkach w fabryce Muraniego, stoczył także zażarty pojedynek z kolegą w Sali szkolnej przy ulicy Stolarskiej. Jednak centrum sportowych zabaw w Krakowie stanowiły wówczas Błonia i Park Jordana. Tam też po raz pierwszy R. Wilczyński rzucał oszczepem wraz z Jacheciem, tam też próbował swych sił w rzucie kulą, choć, jak wspomina, „do tej dyscypliny wcale się nie nadawałem z rzutami do 3 metrów i to jeszcze przy wyślizgiwaniu mi się kuli z ręki”. Park Jordana „miał zasadnicze zadanie wyciągnięcie młodzieży z domów do zabaw na świeżym powietrzu”. Wilczyńskiego wyciągać nie musiano, bo sam z zapałem oddawał się każdej nowopoznanej dyscyplinie sportu. Barierą były tylko względy finansowe, bo sprzęt sportowy kosztował, podobnie jak korzystanie ze sprzętu i obiektów sportowych w mieście (np. kortów tenisowych, czy ślizgawek): „sport, który już istniał i nawet się rozwijał, nie był dostępnym dla młodzieży, raz że był bardzo drogim, a następnie, że był domeną tylko osób starszych. Dla młodzieży szkół podstawowych i średnich najbardziej odpowiedniemi miejscami do zabaw pozostawały Błonia i Park Jordana. Podstawowcy na Błoniach kopali piłkę gumową nadymaną…, bo taka piłka była tania i można ją było kopać nawet boso na zielonej murawie”. „Zimą ruch w Parku Jordana zamierał prawie zupełnie, to w maju ten ruch nabierał rumieńca, bo cała młodzież mogła w nim korzystać z gier i zabaw, z tym, że uczniowie szkół pospolitych przychodzący do Parku pod opieką opiekunów szkolnych rozpoczynali swoje gry i zabawy o godzinie 16, zaś uczniowie ze szkół średnich, zbierający się na miejscu przed pawilonem głównym klasami i tych prowadził na odpowiednie ćwiczenia ich starszy kolega jako przodownik, i ci rozpoczynali swoje gry i zabawy o godzinie 18. Przodownicy z liczbą swych uczestników zgłaszali się u kierownika Parku, który wyznaczał boisko do zabaw i ćwiczeń i wydawał asygnatę na pobranie odpowiedniego sprzętu, który to sprzęt wydawał Mikołaj”.

Podpis Romana Wilczyńskkiego
Podpis Romana Wilczyńskkiego

Jednym z takich przodowników w okresie wakacyjnym został właśnie Roman Wilczyński, zgłaszając się do tej funkcji jako ochotnik: „zostałem ochotnikiem klas wyższych… dlatego, że jako uczeń Szkoły Realnej ćwiczyłem już na przyrządach w Sali gimnastycznej I Szkoły Realnej, przy czym drążek, poręcze, kółka i koń nie były mi obce. Jako wynagrodzenie otrzymywałem 5 koron miesięcznie”. Tak toczyło się jego sportowe życie do pamiętnej wiosny 1906 roku, kiedy to po zajęciach szkolnych prof. Łopuszański zatrzymał uczniów w klasie „proponując utworzenie klubu sportowego”. Propozycja ta spotkała się z aprobatą i wśród niebywałego entuzjazmu uczniów doszło do powołania do życia krakowskiej Wisły. Bo też od razu postanowiono, że ”klub będzie nazywał się Wisła… Tę naszą Wisłę trzeba było mieć i na sercu. "Uchwaliliśmy więc kolor naszych koszulek w kolorze błękitnym z emblematem na lewej piersi przepołowioną piłkę w kolorze czarnym w poziomie przyczym kołnierz i manszety wraz spodenkami miały być również koloru czarnego". "Od uchwały przybrania kolorów była jeszcze bardzo daleka droga. Co prawda to piłkę można było wypożyczyć z Parku dr. Jordana, ale koszulki trzeba było dać i każdy z graczy musiał ją sobie kupić na własność. Na koszulki, które podjęła się uszyć matka jednego z naszych kolegów trzeba było jednak poczekać, ale w piłkę grać trzeba było zacząć natychmiast”. Tak to właśnie przy czynnym udziale R. Wilczyńskiego doszło do powstania krakowskiej Wisły. Młodzi adepci futbolu zbierali się każdego pogodnego dnia przy bramie od Parku Jordana. Mecze jednak rozgrywali na Błoniach, wcześniej oczywiście oznaczając boisko do gry: bramkę i szerokość boiska oznaczali bluzami i czapkami, piłkę zaś wypożyczali z Parku Jordana. „Przychodziliśmy na Błonia codziennie, więc znano nas już dobrze i mówiono ‘Wiślacy już przyszli’. I w mig mieliśmy partnerów. Zapał do gry był tak wielki, że nie było nawet czasu poznać naszych przeciwników, bo i ci nie mówili nic o sobie, ale wiedzieliśmy tylko,, że byli w mundurkach i to nam w zupełności wystarczało”…

Tak przy niemałym udziale Wilczyńskiego narodziła się Wisła…

(*)historiawisly.pl: Zarówno pokrewieństwa z generałem Wilczyńskim, jak i żołnierskich losów Romana Wilczyńskiego nie jesteśmy stuprocentowo pewni...

W 1908 uczeń klasy VI B C.K. II Szkoły Realnej w Krakowie.


Spis treści

Artykuły prasowe

Echo Krakowa, 13.12.1966
DROGA REDAKCJO!

Jako jeden i prawdopodobnie jedyny z żyjących członków założycieli TS Wisła, należałem do pierwszej drużyny piłkarskiej, grając na lewym skrzydle. W 1907 r. graliśmy w Wadowicach z klubem gimnazjalnym. Na boisku znalazł się również odświętnie ubrany pan z gwizdkiem — jako sędzia zawodów. Zachmurzone niebo groziło deszczem. Zaczęliśmy grać. Strzelamy Wadowicom jednego, drugiego i trzeciego gola. Zaczyna pokropywać a po chwili lać na dobre — boisko, robi się błotniste. Usłużni kibice widząc, że sędzia gotów zrejterować, podali mu otwarty parasol i kalosze. Arbiter przyjął tę usługę z całym uznaniem.

W tym czasie pada dalszy goli dla Wisły. Od tej chwili sędzia postanowił ratować swoich i każdą piłkę, znajdującą się w jego zasięgu wykopywać w kierunku bramki Wisły. Nie reagowaliśmy nato przy jednym takim wykopie sędziego za piłką poleciał także jego kalosz czego arbiter nie zauważył. Wtedy, to padły pod adresem prowadzącego zawody okrzyki kibiców „sędzia i kalosz”. Nie były to słowa obrazy, lecz raczej chodziło o to, aby zwrócić uwagę sędziemu, że zgubił kalosz. Mecz wygraliśmy 7:0 i i na tych to zawodach zrodził się wspomniany okrzyk. Co do tego, że dr Mielech twierdzi, że usłyszał ten i okrzyk po raz pierwszy w Łodzi, i nie mam żadnych zastrzeżeń, Ale i ile to lat było później?

Ze sportowym pozdrowieniem

ROMAN WILCZYŃSKI

członek Rady Seniorów

TS Wisła

Kraków, ul. Szlak 29, m. 5


I


Galeria


Requiescat in pace

Grób Romana Wilczyńskiego na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, 15.04.2017 r.


Zobacz też