Sebastian Janik

Z Historia Wisły

Sebastian Janik
Informacje o zawodniku
kraj Polska
urodzony 18.04.1989, Kraków
wzost/waga 171 cm / 68 kg
pozycja pomocnik
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
Wawel Kraków (j)
Wisła Kraków (j)
2006/07 Wisła II Kraków
2007/08 Wisła II Kraków
2008/09 Wisła Kraków 0 0
2009/10 Wisła Kraków 0 0
2009/10 Sandecja Nowy Sącz 8 0
2010/11 Puszcza Niepołomice 27 1
2011/12 Puszcza Niepołomice 27 3
2012/13 Puszcza Niepołomice 23 6
2013/14 (j) Puszcza Niepołomice 18 5
2013/14 (w) Ruch Chorzów 3 0
2014/15 (j) Ruch Chorzów 2 0
2014/15 (w) GKS Tychy 6 0
2015/16 (j) Okocimski Brzesko 11 2
2015/2016 (w) Olimpia Zambrów 11 0
2016/2017 Soła Oświęcim
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Sebastian Janik (ur. 18 kwietnia 1989 roku) - polski piłkarz, pomocnik, zawodnik Wisły Kraków, syn Zdzisława.

1 marca 2010 roku został na pół roku wypożyczony do Sandecji Nowy Sącz. Jednocześnie Wisła poinformowała o przedłużeniu umowy z piłkarzem do czerwca 2011 roku.


Spis treści

Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
2006/2007 Puchar Ligi 3     3      
2007/2008 Puchar Ligi 1     1      
2008/2009 Puchar Ligi 2   1 1      
2009/2010 Puchar Polski 1     1      
Razem Puchar Ligi (PL) 6   1 5      
Puchar Polski (PP) 1     1      
RAZEM 7   1 6      


Lista wszystkich spotkań:

Roz. Data Miejsce Przeciwnik Wyn. Zm. B K
PL 2007.03.23 Wyjazd Odra Wodzisław Śląski 0-2    
PL 2007.06.03 Dom GKS Bełchatów 0-1    
PL 2007.06.07 Wyjazd GKS Bełchatów 0-2    
PL 2008.02.26 Wyjazd Jagiellonia Białystok 1-1    
PL 2008.10.12 Wyjazd Śląsk Wrocław 0-0    
PL 2008.11.18 Dom Piast Gliwice 4-1    
PP 2009.10.27 Wyjazd Bytovia II Bytów 2-0    


Artykuły. Wywiady

Sebastian Janik zadebiutował w Wiśle

24. marca 2007

Niespełna miesiąc przed 18-tymi urodzinami Sebastian Janik, syn Zdzisława, zadebiutował w barwach Wisły Kraków. Młody pomocnik rozegrał 12 minut, po tym jak w 79 minucie zmienił Nikolę Mijailovicia. Dwie minuty po wejściu na boisku doskonale zagrał z pierwszej piłki do Tomasza Dawidowskiego, który powinien był zamienić to podanie na bramkę. Sebastian Janik przedstawia się naszym czytelnikom.

- Bardzo się cieszę, że zadebiutowałem dziś w pierwszej drużynie Wisły. Tak się cieszę, że nie wiem co powiedzieć. Wiem, że mogłem zaliczyć asystę, ale Dawidowski chyba źle przyjął piłkę - powiedział po swym debiucie w barwach "Białej Gwiazdy" niemal 18-letni Sebastian Janik.

- W piłkę gram od siedmiu lat, od sześciu w Wiśle. Zaczynałem w drużynie Wawelu - przedstawia się dla naszych czytelników Sebastian. - Najlepiej czuję się na lewej pomocy, ale mogę grać też w środku. Dosyć dobrze wykonuję rzuty wolne, zwłaszcza lewą nogą, nad prawą muszę jeszcze popracować.

- Ostatnio cały czas trenowałem z drużyną rezerw, ale nie zostałem zgłoszony przez trenera Kulawika do kadry zespołu na rundę wiosenną, więc dalej będę grał w juniorach. Co robię poza grą w piłkę? Oglądam mecze :-)

wislakrakow.com
(nikol)

Janik: Słucham rad taty

Data publikacji: 14-02-2009 09:15


Sebastian Janik, młody pomocnik Wisły Kraków, po raz pierwszy pojechał na zgrupowanie z zespołem trenera Skorży. O pierwszych wrażeniach i o tym, kto jest najważniejszym nauczycielem dla "Jankesa", rozmawialiśmy z lewoskrzydłowym Białej Gwiazdy w hiszpańskiej Esteponie.

Ten materiał ukazał się w 75. numerze newslettera Białej Gwiazdy.

Kiedy dowiedziałeś się, że pojedziesz na zgrupowanie do Hiszpanii z pierwszą drużyną?

Dla mnie to było kompletne zaskoczenie. W zeszłą środę w drużynie Młodej Ekstraklasy graliśmy dwa sparingi. Po nich dowiedziałem się, że mam się od następnego dnia zgłosić na treningi pierwszej drużyny. Wtedy jeszcze nawet nie wiedziałem, że mam szansę pojechać na zgrupowanie do Hiszpanii. O tym dowiedziałem się od trenera Skorży.

Co trener Skorża powiedział w trakcie tej rozmowy?

Trener najpierw mówił, że jest szansa, żebyśmy pojechali na to zgrupowanie, ale nie było jeszcze wiadomo, czy tak się rzeczywiście stanie. Potem dowiedziałem się, że pojedziemy, bo trener chce sprawdzić nas – młodzież, zobaczyć, ile brakuje nam do starszych kolegów.

Na zgrupowaniu z pierwszą drużyną jesteś pierwszy raz. Jak wypada porównanie z obozami Młodej Ekstraklasy?

Tego w ogóle nie można porównać. Różnice są bardzo duże.

Pomaga ci jakoś to, że akurat na tym zgrupowaniu jest kilku młodych zawodników?

Ze wszystkimi chłopakami, którzy tu są, dogaduję się normalnie, bez najmniejszych problemów. Wiadomo, że nie trenuję z nimi na co dzień, ale zostałem dobrze przyjęty. Znaleźliśmy wspólne tematy, jest o czym porozmawiać na przykład przy stole, czy w wolnym czasie. Nie mam więc problemów z kontaktami ze wszystkimi zawodnikami.

Na ile treningi z pierwszą drużyną mogą ci pomóc zrobić postępy w twojej grze?

Wydaje mi się, że ostatnio zrobiłem postępy. Jeśli zostałem wzięty na zgrupowanie pierwszej drużyny, to chyba jestem coś warty. Dalej więc będę robił to, co potrafię najlepiej. Mam nadzieję, że mój pobyt na zgrupowaniu z pierwszą drużyną pomoże mi w dalszej przygodzie z piłką. Na razie uczę się od chłopaków, bo dużo mi do nich brakuje. Mam jednak nadzieję, że kiedyś to ja będę takim zawodnikiem, któremu będą przyglądali się inni piłkarze, tak jak ja teraz podpatruję starszych kolegów.

Grze których zawodników przypatrujesz się na treningach najczęściej?

Nie mam jakiegoś ulubionego zawodnika w Wiśle. Patrzę na wszystkich – jak grają, jak poruszają się po boisku. Najbardziej podoba mi się gra Mauro Cantoro.

Mówisz, że chciałbyś, żeby kiedyś to tobie przyglądali się inni, ale na razie to chyba z nazwiskiem Janik w Wiśle bardziej kojarzy się Twojego tatę?

No tak, na pewno. On spędził w Wiśle kilka sezonów.

Jak zaczęła się twoja przygoda z piłką? Czy to właśnie tata zachęcił Cię do grania?

Po powrocie z Belgii, gdzie tata występował pięć lat, on zaczął grać w Wawelu Kraków. Ja wtedy po raz pierwszy poszedłem na trening, właśnie do tego klubu, w którym grał tata. Bardzo mi się spodobała piłka , chciałem dalej grać. Miałem wtedy dziewięć lat. Potem szybko przeniosłem się do Wisły – w trakcie jednego turniejów wypatrzył mnie trener Smoter.

Tata doradza ci jakoś w twojej przygodzie z piłką?

Tak. Zasze mówię mu, kiedy gram jakiś mecz, a on przychodzi i ogląda te spotkania. Potem w domu mówi mi, jakie według niego popełniam błędy, jakie jeszcze mam braki. Ja staram się w kolejnym meczu poprawiać to. Tata mówi, że widzi, że idę w dobrą stronę, że moja gra jest cały czas lepsza, że się nie cofam.

Tata jest najważniejszym nauczycielem dla ciebie?

Słucham oczywiście wszystkich trenerów, u których ćwiczę, ale zdanie taty jest dla mnie najważniejsze. On grał w wielu klubach, więc wie, o co w piłce chodzi.

Nie będzie trochę żal wracać po obozie do treningów z Młodą Ekstraklasą?

Wiadomo, że to będzie na pewno mały smutek, że trzeba będzie wykonać taki krok do tyłu. Czas jednak pokaże – może trener Skorża da mi szansę w jakimś meczu, czy chociaż weźmie mnie na kolejne zgrupowanie.

Jakie są twoje marzenia związane z piłką?

Wiadomo, że każdy zawodnik chce wyjechać za granicę, żeby tam się pokazać. Ja jednak na razie myślę o grze w Wiśle. Na razie nie wybiegam daleko w przyszłość.

A masz jakiś wymarzony klub, w którym chciałbyś zagrać?

Wiadomo, że to Barcelona, ale to za wysokie progi. Świetnie by było, gdyby udało mi się wyjechać na przykład do Belgii.

Chciałbyś w takim razie powtórzyć karierę swojego taty, czy chcesz osiągnąć coś więcej?

Na pewno chciałbym osiągnąć coś więcej. Na razie na pewno jestem szybszy niż mój taka – on miał dwadzieścia kilka lat, gdy zaczynał grać w lidze. Ja tymczasem mam dziewiętnaście i już pojechałem na zgrupowanie z pierwszą drużyną.


M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Stracone pokolenie? Nasz wywiad z Sebastianem Janikiem

Wpisany przez Krystian

wtorek, 26 marca 2013 18:56


Maldini, Puyol, Gerrard, Casillas, Totti. To tylko nieliczne przykłady na to, że piłkarz wychowany w klubie może stać się jego symbolem na długie, długie lata. Wychowankowie. To do nich kibice są najbardziej przywiązani, to im wybacza się słabsze momenty, to ich stawia się za wzór do naśladowania.

Nie bez przyczyny tak się dzieje. Wychowanek przeważnie zna atmosferę trybun, zna historię swojego klubu, za minuty spędzone na boisku w koszulce z herbem na piersi jest w stanie oddać naprawdę wiele. Nie jest on „najemnikiem”, który ma wszystko gdzieś, byleby tylko kasa na koncie się zgadzała. Serce wychowanka krwawi, gdy drużynie nie idzie, gdy stacza się po równi pochyłej. Dlaczego więc w Wiśle ery Bogusława Cupiała nie zaistniało wielu wychowanków? Nie nam to rozstrzygać. W cyklu rozmów z wychowankami Wisły, którzy nie dostali szansy na pokazanie się szerszej publiczności będziemy starali się „odkopać” zawodników, o których część kibiców zdążyła już zapomnieć. Zapraszamy!

Syn byłego piłkarza Wisły – Zdzisława. W Wiśle zadebiutował 24 marca 2007 roku w meczu z Odrą Wodzisław, był to mecz Pucharu Ligi. W ekstraklasie nie było mu dane zagrać ani minuty. O swojej obecnej sytuacji, Skorży, szatni Wisły oraz o swoich marzeniach – Sebastian Janik!


SKWK.PL: - Nazwisko ojca ciąży? Czułeś, że wymaga się od Ciebie więcej?

Sebastian Janik: - Osoba ojca zawsze się gdzieś tam przewijała i z pewnością mi to nie pomagało. Tata grał w Wiśle, ludzie o tym pamiętali, nie dało się od tego uciec. Ale nie był to dla mnie problem. Takie sytuacje się zdarzają. Ja starałem się od tego odcinać i grać tak, jak najlepiej potrafię.

Wiesz co mówią o piłkarzach Wisły? Że mają bogatych rodziców, że wcale nie są tacy dobrzy, że tym wszystkim rządzą układy. Ustosunkujesz się do tego?

Wiadomo, że Wisła to wielki klub i marzeniem każdego dzieciaka jest grać właśnie w takim klubie. Ja wiem, że nikt nie dał mi nic za darmo, albo dlatego, że tata grał w Wiśle. Wyróżniałem się w Wawelu i dlatego miałem możliwość przejścia do Wisły. Nie szukałbym sensacji

Co czułeś, gdy zmieniałeś Nikolę Mijailovicia w końcówce meczu w Wodzisławiu? Serce mocniej zabiło?

Jasne, że tak! Gra z Białą Gwiazdą na piersi to marzenie każdego młodego chłopaka, a mi dane było to przeżyć. Niezapomniane uczucie!

Wisła ten mecz przegrała, ale Ty mogłeś być z siebie zadowolony. Miałeś kilka ciekawych zagrań, w tym bardzo dobra prostopadła piłka do Dawidowskiego, który – mówiąc kolokwialnie – tę sytuację spierdolił…

No tak, faktycznie to prostopadłe zagranie do Tomka wyszło mi bardzo dobrze, no ale niestety nie wykorzystaliśmy tej sytuacji. Na pewno szkoda, że przegraliśmy, że nie strzeliliśmy gola, ale ja i tak zapamiętam ten mecz na długo.

Rok później zdobyłeś tytuł Mistrza Polski Młodej Ekstraklasy.

Tak, to był bardzo fajny okres. Zdobyliśmy tytuł, mieliśmy fajną drużynę, przez chwilę „liznęliśmy” trochę sławy. Bardzo fajnie wspominam ten okres.

Jak przyjęto wasz sukces w klubie?

Mieliśmy spotkanie z prezesem, z działaczami, było bardzo sympatycznie. Pogratulowali nam, no i w sumie to by było na tyle.

Pewnie myślałeś sobie wtedy, że drzwi do pierwszej drużyny stoją dla Ciebie otworem…

Jasne, że tak myślałem, zresztą nie tylko ja. Wszyscy liczyliśmy, że dostaniemy szansę, że w klubie wiążą z nami nadzieje. Pomyliliśmy się, życie brutalnie sprowadziło nas na ziemię. Nie spodziewałem się, że nie będzie mi dane zadebiutować w meczu ligowym. To na pewno jedno z większych rozczarowań w moim życiu. Bardzo to przeżyłem…

Masz żal do Skorży?

Mam mieszane uczucia. Na treningach dawałem z siebie wszystko, łapałem się do osiemnastki meczowej, jeździłem na mecze, a później tydzień w tydzień ława, ława, ława. Nigdy nie usłyszałem, że coś robię źle, nigdy nikt nie zarzucił mi braku zaangażowania. To boli kiedy nie dostajesz szansy i tak było w moim przypadku…

Skorża dał się poznać jako bardzo dobry trener, ale zarazem taki, który boi się postawić na młodego chłopaka. Ty odczułeś to na własnej skórze…

Na pewno to bardzo dobry trener, zresztą zrobił wyniki z Dyskobolią, z Wisłą, w Legii nie szło mu najgorzej. Nie może być przypadku, jeżeli w trzech kolejnych zespołach odnosisz sukcesy. No ale brak odwagi w kwestii wychowanków to jego wada i nie będę zaprzeczał, że nie dotknęło mnie to osobiście.

Zostawmy Skorżę. Masz sobie coś do zarzucenia? Czy gdybyś mógł cofnąć czas i coś zmienić, zrobiłbyś to?

Będąc młodym chłopakiem popełniałem błędy, żałuję ich i teraz w kilku sytuacjach postąpiłbym inaczej. Miałem wiele do zyskania, a straciłem dużo. Nie chcę do tego wracać…

OK, zostawmy to. Wróćmy do okresu Twoich treningów z pierwszą drużyną. Paul Merson, były piłkarz Arsenalu i reprezentacji Anglii napisał w swojej książce: „po odejściu z tego fachu bardziej niż za czymkolwiek innym tęskni się za żartami i śmiechami w szatni”. Zgodzisz się z tym stwierdzeniem? Czy szatnia mistrza Polski różni się od tego co widziałeś w Młodej Ekstraklasie czy drużynach juniorskich?

Szatnia piłkarska to specyficznie miejsce, jedyne w swoim rodzaju. Jest miejsce na „jaja”, są zabawne sytuacje, ale kiedy trzeba być poważnym i wyciszonym to jak najbardziej tak jest. Nie ma znaczenia czy to szatnia mistrza Polski, czy młodych chłopaków, którzy dopiero w tą piłkę zaczynają grać. Panuje tam specyficzny klimat i tyle. Nie da się tego porównać z niczym, trzeba to przeżyć.

Wyciągnę od Ciebie jakieś „smaczki”?

Co miało miejsce w szatni, musi w tej szatni pozostać, takie panują zasady (uśmiech). A zabawnych sytuacji było co nie miara. Najśmieszniej jest z zagranicznymi piłkarzami. Można sobie robić z nich potężne żarty, bo nic nie rozumieją. Oczywiście wszystko z umiarem i tak, żeby nikogo nie obrazić, takie normalne zaczepki, jak w życiu.

Dało się odczuć, że jesteś młody, że dopiero do drużyny wchodzisz?

W żadnym wypadku! Starsi zawodnicy byli naprawdę w porządku i za to jestem im wdzięczny. Nigdy nie dali mi odczuć, że jestem małolatem, który nie ma doświadczenia. Świetnie się w tej drużynie czułem.

Kto był liderem? Kto trzymał szatnię w ryzach? „Sobol”?

Zdecydowanie „Sobol”. Niesamowity facet i świetny piłkarz. Wiele mu zawdzięczam, nigdy nie odmówił mi pomocy, zawsze mogłem na niego liczyć. Liczyłem się z jego zdaniem, zresztą nie tylko ja. Miał niesamowity posłuch w drużynie, prawdziwy lider, taki z prawdziwego zdarzenia. Pamiętam nawet jedną sytuację związaną z „Sobolem”…

Dawaj!

Trening, wiadomo gierka, jakaś tam walka, no i wpierdoliłem się bardzo ostro w Radka. Zszedł do szatni, nie mógł kontynuować treningu. Wiedziałem, że przesadziłem, zresztą trener uczulał nas żeby odpuszczać w stykowych sytuacjach. Po prysznicu poszliśmy na jakiś obiad. Podszedłem do „Sobola” i zacząłem go przepraszać. A jak on na to zareagował? Powiedział, że walka musi być i żebym następnym razem nie przepraszał za to, że gram agresywnie, zatkało mnie…

Prawdziwy lider. Co czuje wychowanek Wisły kiedy patrzy jak źle się jej obecnie wiedzie?

Bardzo mnie to boli, zresztą nie tylko mnie. Tysiącom fanów Wisły jest teraz bardzo ciężko, ale Wisła będzie jeszcze wielka, głęboko w to wierzę, bo ten klub i ci kibice na to zasługują. Póki co, nie jest za ciekawie, gra się nie układa, ale mam nadzieję, że to tylko okres przejściowy.

Wszyscy w to wierzymy i na to liczymy. Żałujesz trochę, że taka sytuacja nie przytrafiła się kiedy byłeś jeszcze w klubie? Wiadomo, ze teraz chcąc nie chcąc wychowankowie dostają swoją szansę. Czekaj, Chrapek…

Przede wszystkim bardzo się cieszę, że chłopaki mają okazję do grania w barwach Wisły. Nie chcę gdybać co by było gdyby, nie dostałem szansy i takie są fakty, ale po cichu liczę, że jeszcze będzie mi dane zagrać z Białą Gwiazdą na piersi.

Michał Chrapek to może być materiał na wiodącą postać Wisły w najbliższych latach?

Zdecydowanie tak. Michał ma nieprawdopodobną „zastawkę”, to go zawsze wyróżniało. Ma papiery na granie, jest powoływany do reprezentacji, mam nadzieję, że wykorzysta swoją szansę. Trzymam za niego kciuki!

Jak odbierasz powrót do Wisły Patryka Małeckiego i transfer Kamila Kosowskiego? To dobre ruchy?

To się okaże. Patryk może być taką „ikoną” obecnej Wisły, ma ku temu predyspozycje. Ma ten klub w sercu, dałby się za niego „pokroić”, to jest bardzo ważne, bo w drużynie muszą być tacy piłkarze. Na zawodnikach zagranicznych nie da się zbudować dobrej drużyny, bo oni się z tym klubem nie utożsamiają, mają wysokie kontrakty i tyle ich obchodzi. Kamil Kosowski moim zdaniem ma służyć radą młodszym zawodnikom i chyba z taką myślą został do klubu sprowadzony…

Działa na Twoją wyobraźnię fakt, że Adam Nawałka jest wymieniany w kontekście objęcia Wisły?

Trener Nawałka pozwolił mi zadebiutować w Wiśle i jestem mu za to niezmiernie wdzięczny i skłamałbym gdybym powiedział, że nie chciałbym żeby trenerem Wisły został po raz kolejny. Sytuacja wygląda tak, że kontrakt w Puszczy obowiązuje mnie do 30 czerwca, więc jakieś tam pole manewru mam. Najważniejsze jednak jest to, żebym dobrze się prezentował na boisku, bo tylko wtedy będzie o mnie głośno i będzie szansa na powrót do Wisły, tym bardziej, że dochodzą mnie słuchy od pojedynczych osób, że taki temat jest…

Powrót do Wisły to byłoby spełnienie marzeń?

Z całą pewnością tak, ale tak jak powiedziałem, wszystko jest w moich nogach, bo tylko poprzez dobrą grę w Puszczy mogę zwrócić na siebie uwagę Wisły.

Przychodzisz czasem na mecze przy Reymonta?

Jeżeli nie mam akurat swojego meczu, to zawsze jestem przy Reymonta. Wisła to moja miłość, mój klub i będę z nim na dobre i na złe. Nic tego nie zmieni.


Źródło: skwk.pl