Sekcja lekkoatletyczna 1985

Z Historia Wisły

Kadra Wisły 1985 (lekkoatletyka)


Relacje prasowe

Dlaczego w Wiśle nie lubią lekkiej atletyki?

Echo Krakowa. 1985, nr 201 (15 X) nr 11995


PO JUDOKACH, gimnastyczkach i strzelcach dziś w naszym cyklu lekkoatleci Wisły.

Sekcję założono w 1922 roku, lecz już dużo wcześniej lekkoatletyką zajmowali się piłkarze, traktując ją jako sport uzupełniający. Najlepiej te dwie dyscypliny udało się połączyć Mieczysławowi Balcerowi. Był on na tyle wszechstronny, że przed południem startował w dziesięciobojowych konkurencjach (zdobył nawet tytuł mistrza Polski w tej specjalności), a kilka godzin później strzelał bramki dla drużyny piłkarskiej.

W tych pierwszych, pionierskich latach działalności spore sukcesy odnosili także: Stanisław Ziffer, olimpijczyk z Paryża, bezkonkurencyjny w biegu na 10 km i Jadwiga Ciepłówna, równie dobrze czująca się w biegu na 200 m, jak i w skoku w dal.

Po wojnie najwięcej splendoru przynieśli Wiśle Janusz Korosadowicz, mistrz kraju w chodzie na 10 km, jeden z założycieli sekcji późniejszy jej długoletni kierownik, Stefan Widerski, dwukrotny mistrz Polski na 1500 m, do dzisiaj aktywny działacz lekkoatletyczny, Janina Legutko, Tadeusz Kwapień i Zygmunt Buhl, olimpijczyk z Helsinek, czołowy polski sprinter.

Okresem największej prosperity była jednak druga połowa lat 70-ych. W barwach Wisły startowała wtedy Elżbieta Katolik, uczestniczka Igrzysk w Monachium i w Moskwie, halowa mistrzyni Europy na 800 m i wielokrotna medalistka mistrzostw Polski. Oprócz niej w klubie trenowali: Celina Sokołowska, mistrzyni Polski w biegach na 1500 i 3000 m, Zbigniew Pierzynka, olimpijczyk z Moskwy, maratończyk, specjalistka w pchnięciu kulą — Janina Kalina. Sekcja była na tyle mocna, że w 1979 roku kobiety zdobyły drużynowe wicemistrzostwo Polski.

Te niewątpliwe osiągnięcia były także zasługą pracujących wówczas w Wiśle trenerów, a szczególnie: Jana Puchera, Władysława Wątroby i Emila Muszyńskiego.

Dobre czasy szybko się jednak skończyły. Gwardyjski pion sportowy przestał dotować sekcje lekkoatletyczne, w Wiśle postąpiono więc podobnie. W tej sytuacji większość rokujących nadzieję zawodników, w poszukiwaniu lepszych warunków i przychylniejszego klimatu odeszła do innych klubów. M. in. Janina Kosiba trafiła do Hutnika, Ryszard Stoch do Wawelu, a Paweł Lorens do Górnika Brzeszcze. Odeszli również trenerzy. W 1981 roku doszło nawet do tego, że jedynym szkoleniowcem był Zbigniew Król. Od tamtej pory niewiele zmieniło się na lepsze. Nadal brakuje kadry trenerskiej (chociaż do Króla dołączyli podobni jemu pasjonaci Zbigniew Szwajka, Jerzy Stawarczyk) i środków finansowych. Kwota 550 tys. zł jaką lekkoatletom przyznano w ubiegłym roku na organizację obozów treningowych jest sumą śmiesznie niską. Równie źle jest ze sprzętem. 350 tys. zł.

jakie otrzymano na ten cel to również tylko kropla w morzu potrzeb.

Co gorsza w klubie nie ma zainteresowania działalnością sekcji. Kierownictwo Wisły wychodzi zapewne i założenia, że skoro lekkoatleci nie wzbogacają klubowej kasy, ich występy nie ściągają tłumów kibiców, natomiast przysparzają tylko pracy administracji, nie warto się nimi specjalnie zajmować. Wystarczy, że sekcja istnieje co można odnotować w rocznym podsumowaniu.

Miano trudnych warunków i, oględnie mówiąc, mało przychylnej atmosfery w klubie trenuje grupka zawodników, próbująca, ratować, nierzadko z powodzeniem, honor wiślackiej lekkoatletyki. Należą do niej m. in. czołowi polscy maratończycy: Zbigniew Pierzynka i Helena Kozioryńska, Tomasz Chrzanowski, Krzysztof Janik i Tomasz Mich, przeszkodowiec Zbigniew Tomasik. Sporą pociechę powinna mieć także Wisła z trójki młodych miotaczy: Bogdana Bogacza, Adama Kaczora i Wojciecha Balic kiego. Pytanie tylko jak długo zechcą nosić koszulkę z „Białą gwiazdą”?



Poprzedni sezon Powrót Następny sezon