Sezon 1979/1980 (koszykówka mężczyzn)

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 7: Linia 7:
|rozgrywki4 = [[XXII Turniej o Błękitną Wstęgę Wisły 1979/1980 (koszykówka mężczyzn)|XXII Turniej o Błękitną Wstęgę Wisły]]
|rozgrywki4 = [[XXII Turniej o Błękitną Wstęgę Wisły 1979/1980 (koszykówka mężczyzn)|XXII Turniej o Błękitną Wstęgę Wisły]]
|rozgrywki5 = [[Puchar Wyzwolenia 1979/1980 (koszykówka mężczyzn)|Puchar Wyzwolenia]]
|rozgrywki5 = [[Puchar Wyzwolenia 1979/1980 (koszykówka mężczyzn)|Puchar Wyzwolenia]]
-
|rozgrywki6 =
+
|rozgrywki6 = [[Mecze towarzyskie 1979/1980 (koszykówka mężczyzn)|Mecze towarzyskie]]
|rozgrywki7 =
|rozgrywki7 =
|rozgrywki8 =
|rozgrywki8 =

Wersja z dnia 06:01, 31 sie 2019

poprzedni sezon Rozgrywki w tym sezonie następny sezon
Wszystkie mecze I liga Puchar Polski XXII Turniej o Błękitną Wstęgę Wisły Puchar Wyzwolenia
Mecze towarzyskie
Kadra Statystyki Spis Sezonów

Spis treści

Najważniejsze wydarzenia sezonu 1979/1980

  • I liga Koszykarze Wisły zajmują VIII miejsce w rozgrywkach I ligi.
  • Liga międzywojewódzka Koszykarze Wisły zajmują VII miejsce w rozgrywkach.
  • Liga okręgowa Koszykarze Wisły zajmują V miejsce w rozgrywkach.
  • Klasa B Koszykarze Wisły zajmują IV miejsce w rozgrywkach.
  • Błękitna Wstęga Wisły Koszykarze Wisły zajmują IV, ostatnie miejsce w turnieju.
  • Puchar Wyzwolenia Krakowa Koszykarze Wisły zajmują II miejsce w turnieju.
  • Puchar Polski Wiślacy odmówili gry w meczu finałowym z Lechem ponieważ sędzia nie zgodził się na występ w ich barwach Kudłacza. Ostatecznie zajmują IV pozycję.
  • Juniorzy Juniorzy Wisły zajmują I miejsce w CLJ oraz IV miejsce w Mistrzostwach Polski.
  • Juniorzy młodsi Juniorzy młodsi Wisły zajmują I miejsce lidze.
  • Chłopcy Starsi Chłopcy Starsi Wisły zajmują II miejsce (Wisła II), V miejsce (Wisła I) w rozgrywkach.
  • Puchar Michałowskiego Młodzicy Wisły zajmują I miejsce (Wisła II) oraz V miejsce (Wisła I).
  • Krzysztof Fikiel zawodnikiem reprezentacji olimpijskiej (VII miejsce, Moskwa).


Ocena sportowo-organizacyjna

Drużyna seniorów w trakcie rozgrywek sezonu 1979/80 przeżyła ciężkie chwile do ostatniego meczu broniąc się przed spadkiem z I ligi. Zdecydowane odmłodzenie zespołu, brak koniecznego doświadczania zawodników, na których oparto grą, oraz kontuzja spowodowały właśnie taką sytuacją. Dodając do tego szereg nieporozumień na liii Klub - zawodnik, szczególnie ze strony kadrowiczów można uznać, że zdobycie VIII m. w lidze było bardzo szczęśliwym przypadkiem.

Z dwójki kadrowiczów Krzysztof Fikiel i Zbigniew Kudłacz - tylko pierwszy znalazł się w ostatecznej ekipie olimpijskiej. W połowie roku 1980 nastąpiła zasadnicza zmiana w strukturze szkolenia w sekcji połączona ze zmianami w obsadzie kadry trenerskiej. Pierwszy zespół objął Jan Mikułowski, który po wielu latach przerwy powrócił do pracy w Wiśle. Stwierdzić należy, te wyniki I drużyny w drugiej połowie roku 1980 znacznie się poprawiły i można je uznać za zadowalające.

Sekcja Koszykówki prowadzi szerokie szkolenie zaplecza juniorów i drużyn młodzieżowych prezentując w rozgrywkach szczególnie Centralnej Ligi Juniorów wysoki poziom. Sekcja pod względem organizacyjnym i pracy Zarządu oceniana jest bardzo wysoko, a jej aktyw należy do przodujących w Klubie.

Doniesienia prasowe

  • Koszykarze przed sezonem. 2
  • Spartakiada Młodzieży. Wśród koszykarzy Wisła Kraków zajęła 6. miejsce. 2
  • O koszykówce. 6 6


NABÓR młodzieży

Echo Krakowa. 1979, nr 196 (1/2 IX) = 10461

NABÓR młodzieży urodzonej w latach 196S, 1967 i 1968 do sekcji koszykówki Wisły odbędzie się w hali przy ul. Reymonta 22 w dniu 11. 09.79 o godz. 17.00 dla chłopców i 12 bm. o godz. 17.00 dla dziewcząt.

Kandydaci powinni zabrać ze sobą stroje sportowe.


Turniej „O błękitną wstęgę Wisły” był ostatnim sprawdzianem formy koszykarzy

Echo Krakowa. 1979, nr 219 (29/30 IX) nr 10484

Turniej „O błękitną wstęgę Wisły” był ostatnim sprawdzianem formy koszykarzy „Wawelskich smoków” przed rozgrywkami ligowymi. Sprawdzian nie wypadł obiecująco, wiślacy zajęli ostatnie miejsce w imprezie, demonstrując przeciętną grę, bardzo nierówną, chimeryczną formę. Jak będzie wiec w nadchodzącym sezonie, z jakimi nadziejami przystępuje zespół do rozgrywek? Oto temat rozmowy trenerem „Smoków” mgr Zdzisławem KASSYKIEM.

— Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji — mówi trener wiślaków.

Przygotowywaliśmy się do sezonu przez długi czas bez dwóch czołowych graczy — Fikiela, Kudłacza, którzy przebywali na zgrupowaniach kadry. Także kolejna dwójka — Tracz i Górny, była powoływana do kadry i np.

na obóz do Wałcza przyjechali dopiero w połowie. A zgranie drużyny, jej przygotowanie do Rezony, było w tym roku szczególnie istotne, przystąpimy bowiem do zwodów w mocno odmłodzonym składzie. Andrzej, Seweryn wyjeżdża, za granicę, Marek Ładniak przeniósł się do Szczecina, zakończył karierę Jan Dolczewski, a więc trzech tzw.

podstawowych graczy. Trzeba więc „przemeblować” skład, oprzeć się na zawodnikach młodszych, nie posiadających dużej, rutyny jąka mieli tamci. A przecież sukcesy w ligowych rozgrywkach odnosi się rutyną, doświadczeniem, leż brak Kudłacza, Fikiela, Tracza i Górnego mocno mi skomplikował przygotowania do sezonu, a potem do tego wszystkiego doszła jeszcze kontuzja J.

Międzika odniesiona podczas turnieju w Kijowie, która wyłączyła tego gracza na dłuższy czas z treningów. Nie wiem czy zdoła dojść do sił na pierwsze ligowe mecze.

— -Czyli że nie ma co liczyć na Wisłę w walce o mistrzowski tytuł? .— Raczej nie, choć oczywiście przystępujemy do gry z. myślą o jak najwyższej lokacie. Sądzę, że główna rolę odgrywać będą Śląsk i Wybrzeże. Słyszałem też że kilka klubów czyniło starania o pozyskanie zawodników amerykańskich (ubiegłorocznym.: wzorem lubelskiego Startu) i być może, że takie transfery dojdą do skutku. A to może mieć duży wpływ na wyniki.

— Kto wiec będzie grał w tym sezonie w Wiśle? — Gardzina, Langosz, Międzik.

Wielebnowski, Kudłacz, Fikiel, Janusz Seweryn, Tracz, Mielcarek. Żochowski oraz Górny i Ćwięk, z tym że ta ostatnią dwójka będzie głównie występować w centralnej lidze juniorów (to novum tego sezonu, cztery grupy rozgrywkowe, po dwie pierwsze drużyny awansują do finałowego turnieju).

— Jaki cel stawia Pan przed zespołem? — Okrzepnąć, nabrać doświadczenia, zgrania, wzajemnego zrozumienie, na boisku. Atmosfera w zespole jest dobra, chłopcy chcą grać, walczyć. Myślę, iż w następnych latach wyraźnie pójdziemy w górę. Zespół jest wiem młody, wysoki, gracze utalentowani. Szanse rozwoju są duże.

— Mówił Pan o zgrupowaniu treningowym w Wałczu. Czy to wszystko w przedsezonowych przygotowaniach? — Wałcz był jednym z etapów. Poza tym obozem byliśmy w Kijowie trenując i grając cztery mecze ze Stroitielem i Charkowem, potem w Rumunii gdzie występowaliśmy w roli sparringpartnera reprezentacji tego kram przygotowującej się do startu w Bałkaniadzie.

— Pierwsze mecze ligowe w Poznaniu? — Tak. Bardzo trudne, bo z rutynowanym i silnym zespołem Lecha. Potem przerwa i kolejny wyjazd, tym razem do Lublina.

Początek będzie więc trudny.

Dziękuję za informacje i życzę pańskim podopiecznym jak najlepszych wyników w tym trudnym, przełomowym dla zespołu, sezonie.



Sytuacja zespołu krakowskiego jest bardzo niedobra

Echo Krakowa. 1980, nr 11 (15 I) nr 10566

Koszykarze Wisły w meczach z poznańskim Lechem nie wykorzystali atutu własnego boiska i wygrali tylko jedno z dwóch spotkań, minimalną różnicą 2 pkt. Tak więc w ogólnym bilansie bezpośrednich pojedynków obydwóch drużyn w korzystniejszej sytuacji są poznaniacy, wprawdzie wygrali dwa mecze tyle samo co wiślacy, ale są lepsi w klasyfikacji koszowej, zwyciężyli bowiem różnicą 5 i 9 pkt., a przegrali różnicą 2 i 4 pkt., a więc gdyby w końcowym rozrachunku sezonu obydwa zespoły miały jednakową ilość punktów gorsza będzie Wisła, o tych 8 tzw. „małych” punktów.

Sytuacja zespołu krakowskiego jest bardzo niedobra, ale nie beznadziejna. Co prawda z kontrkandydatami do spadku — warszawską Polonią czy wałbrzyskim Górnikiem krakowianie grać będą na wyjazdach, niemniej u siebie podejmują m. in. sosnowieckie Zagłębie, warszawską Legię, rzeszowską Resovię i lubelski Start, mogą więc powiększyć swój punktowy dorobek, uratować się przed degradacją, oczywiście o ile zaczną wreszcie grać mądrze na poziomie jaki ten zespół winien prezentować. Trener Zdzisław Kassyk, nawet wspólnie z drugim wytrawnym szkoleniowcem — Jerzym Bętkowskim, nie zdziałają wiele, jeśli zawodnicy nie dadzą z siebie wszystkich sil, i to nie tylko na mecze, ale — przede wszystkim — na treningach, gdzie przecież buduje się formę, która jest potem demonstrowana w czasie zawodów.

Brak wiślakom. zawziętości, walki o każdą piłkę, o każdy metr boiska, nie widzi się tej sportowej złości, która wyzwala dodatkowe siły, nierzadko pozwala na wyratowanie się z prawie beznadziejnych sytuacji. Nie widziałem ostatnio w grze krakowian zażartości, sportowej pasji, nie dostrzegłem wśród zawodników boiskowej życzliwości w trudnych momentach wzajemnego dopingowania się do gry.

Do zakończenia rozgrywek ligowych jeszcze osiem kolejek spotkań, jeszcze czeka każdą z drużyn 16 pojedynków, jeszcze sytuacja nie jest ostatecznie rozstrzygnięta. Walczcie więc wiślacy o ten swój ekstraklasowy byt, zacznijcie grać tak jak oczekują tego od was sympatycy i jak grać możecie.

Pokażcie, że nie jesteście najgorsi. Czekają na to wasi zwolennicy, czekają kibice sportu w Krakowie. Nie zawiedźcie ich.


SEZON koszykówki w Polsce dobiegł końca

Echo Krakowa. 1980, nr 47 (28 II) nr 10602

SEZON koszykówki w Polsce dobiegł końca, pierwsze, już na początku miesiąca, dobiły do mety zespoły kobiece, mężczyźni rozegrali ostatnie pojedynki w minioną niedzielę. Sezon przyniósł kibicom w podwawelskim grodzie wiele emocji, nie zawsze tych najbardziej pożądanych. O ile wiślaczki przeszły ligę niemal spacerkiem, odnosząc w pełni przekonywający sukces w postaci trzynastego już tytułu mistrzowskiego, o tyle ich klubowi koledzy spisali się znacznie poniżej oczekiwań i swoich możliwości, trzymając zwolenników w ogromnym napięciu do ostatniego gwizdka sędziów.

„Wawelskie smoki” walczyły nie o mistrzowski tytuł czy medalowe miejsce, jak to było w poprzednich sezonach, ale broniły się rozpaczliwie przed degradacją do niższej klasy. Zespół o potencjalnie wielkich możliwościach, jeden z najmłodszych i najbardziej utalentowanych w kraju, grał fatalnie, momentami wręcz skandalicznie, nie wykazując ani ochoty do walki, ani polotu, ani skuteczności. Na półmetku rozgrywek wydawało się.

iż nic nie jest w stanie uratować wiślaków przed degradacją, poprzegrywali bowiem tyle spotkań łatwych do wygrania, stracili tyle okazji zdobycia punktów, iż tylko najwierniejsi, najzagorzalsi sympatycy drużyny liczyli na cud i cud się stał! Drużyna krakowska nagle zaczęła wygrywać mecze i to wyjazdowe z liderem tabeli — Śląskiem, wiceliderem — Wy brzeżem. Wygrane z sosnowieckim Zagłębiem w Krakowie i co ważne z wałbrzyskim Górnikiem u niego pozwoliły krakowianom na finiszu rozgrywek zgromadzić w sumie o jeden punkt więcej od poznańskiego Lecha, który musiał wspólnie z warszawską Polonią opuścić I ligę.

Wiele w kręgach koszykarskich było domysłów i plotek na temat ostatnich zwycięstw krakowian, mówiło się o załatwieniu korzystnych rezultatów, wręcz o kupieniu wygranych. Nie wydaje się to prawdopodobne, musiałaby bowiem Wisła płacić ogromne sumy i to wielu klubom, wielu zawodnikom. Sądzę, iż po prostu, gdy widmo degradacji było już ostre i bliskie, zawodnicy nareszcie zaczęli grać kolektywnie i walczyć o punkty, a więc dokonywać tego czego w pierwszej fazie rozgrywek nie mogliśmy się doszukać w ich boiskowych poczynaniach. Mecze z Górnikiem wywołały wiele komentarzy. Ale pamiętajmy, iż występowali górnicy bez swego asa atutowego — M. Młynarskiego, wyrzuconego z boiska w meczu z Legią za brutalną bijatykę z warszawiakiem Bryją, że klub wałbrzyski zawiesił w prawach zawodników najlepszego rozgrywającego drużyny — Krzykałę oraz Ignaczaka za niesportowe zachowanie się w czasie wyjazdu do Poznania. Miała więc Wisła ułatwione zadanie i szansę tę wykorzystała.

Abstrahując od wszelkich spekulacji na temat tego w jaki sposób Smoki” uratowały się, trzeba wyrazić radość, iż Kraków nie został pozbawiony jedynej drużyny męskiej w ekstraklasie. Gdyby Wisła spadła, z pewnością czołowych graczy skaperowano by do innych klubów. Tak to się zwykle dzieje z większością zespołów które spadają do niższej klasy. Czołowi gracze odchodzą i drużyna potem przez długie lata nie może odzyskać dawnej klasy, niekiedy już nigdy nie wraca do I ligi. W krakowskiej sytuacji gdzie ani Hutnik ani Korona nie są zespołami na miarę ekstraklasy, spadek Wisły zapewne spowodowałby to, iż przez wiele następnych sezonów nie mielibyśmy w Krakowie okazji oglądania naszych najlepszych zespołów, czołowych zawodników. Dobrze się więc siało, iż udało się tego uniknąć, że „Smoki” zostały w I lidze i — mamy nadzieję — w tym samym składzie, ale. z większą bojowością, ambicją i wolą walki przystąpią do kolejnego sezonu ligowego. Stać krakowian o ubieganie się nawet o czołowe lokaty w tabeli, pod warunkiem oczywiście iż zawodnicy zaczną grać wreszcie na poziomie zgodnym ze swymi możliwościami.

Dużymi możliwościami, których w zakończonym cyklu rozgrywek zupełnie nie wykorzystali.

(lang)