Sezon 1980/1981 (piłka nożna)

Z Historia Wisły

poprzedni sezon Rozgrywki w tym sezonie następny sezon
Wszystkie mecze, I Liga, Puchar Polski, Herbowa Tarcza Krakowa Mecze towarzyskie międzynarodowe,
Mecze towarzyskie i sparingi, Turnieje, Rezerwy, Juniorzy i trampkarze
Kadra Statystyki Spis Sezonów

Spis treści

Ważniejsze wydarzenia

  • Przeciętny początek sezonu i dobra końcówka rundy sprawiają, że Wisła ponownie liczy się w walce o mistrzostwo.
  • 23.12. Umiera Tadeusz Legutko, pomocnik i stoper Wisły.
  • 18.01. Wisła wygrywa z Cracovią w meczu o Herbową Tarczę Miasta Krakowa 4:1.
  • Maj. Strajk piłkarzy Wisły w proteście przeciwko zmianie trenera.
  • Tytuł wicemistrzowski w wiślackich rękach. Trener i piłkarze zadowoleni z osiągniętego wyniku, reszta Krakowa nie bardzo.

Prasa o Wiśle

Echo Krakowa. 1980, nr 171 (11 VIII) nr 10726

WISŁA. 15 Zawodników — Holocher, Gaszyński, Motyka, Skrobowski, Budka, Jałocha, Targosz, Lipka, Kapka, Kawałka, Iwan, Kmiecik, Krupiński, Wróbel i Suder — wraź z trenerami Lucjanem Franczakiem, Wiesławem Lendzionem i Stanisławem Gonetem przebywa obecnie w NRD. W sobotę (9 sierpnia) krakowianie rozegrali mecz z Lokomotivem Lipsk, który zakończył się bezbramkowym remisem, dzisiaj spotkają się, z Chemie Halle. Jutro powracają do Krakowa i do czwartku trenować będą na własnych obiektach. W przeddzień ligowego meczu z Ruchem, czyli w piątek, udadzą się już do Chorzowa. Jeśli idzie o sprawy personalne to żaden piłkarz nie wzmocnił szeregów „Białej gwiazdy”, tragicznie natomiast przedstawia się sytuacja wiślackiej defensywy. Nie trenują nadal Płaszewski i H. Szymanowski, trudno oczekiwać abyśmy ich zobaczyli na boisku w rundzie jesiennej. Na szczęście bez zakłóceń przebiega rekonwalescencja Kazimierza Kmiecika, intensywnie ćwiczy z pozostałymi kolegami i być może zagra w pierwszych ligowych pojedynkach.

Echo Krakowa. 1980, nr 175 (15 VIII) nr 10730

Wiślacki czwórgłos na piłkarski temat

Echo Krakowa. 1980, nr 190 (5 IX) nr 10745

chłopców urodzonych latach 1964—65 do sekcji piłki nożnej (zapisy w czwartki i w piątki o, godz. 11 na stadionie),

Echo Krakowa. 1980, nr 205 (24 IX) nr 10760

TRZECIE kolejne zwycięstwo w meczu wyjazdowym odnieśli oldboye krakowskiej Wisły. Ostatnio pokonali w Mielcu swoich rówieśników z tamtejszej Stali 2:0 (1:0). Bramki zdobyli — Adamus i Sarnat. Barw „Białej gwiazdy” bronili: Stroniarz, Chemicz, Szymeczko, Rodak, Warmuz, Studnicki, Sarnat, Kościelny. Hausner, Adamus, Skupnik oraz Płachta, Machowski i Smoter. Oby w ślady starszych kolegów poszli ich młodsi koledzy — piłkarze I-ligowej drużyny

Echo Krakowa. 1980, nr 210 (30 IX) nr 10765

WARSZAWA. Bydgoski Zawisza prowadzi nadal w tabeli piłkarskiej „Ligi stadionów”, krakowska Wisła plasuje się na 7 pozycji


Echo Krakowa. 1980, nr 217 (8 X) nr 10772

WARSZAWA. Z kadry na mecz z Argentyną ubył Z. Boniek który ma stan zapalny nogi, w jego miejsce pojedzie M. Motyka z Wisły.


Echo Krakowa. 1981, nr 7 (10/11 I) nr 10842

SKOŃCZYŁY się zimowe wakacje dla piłkarzy zespołów ligowych. Rozpoczęły się intensywne przygotowania do zbliżających się rozgrywek rundy wiosennej. Zawodnicy krakowskiej Wisły, wzorem lat ubiegłych) budują formę w Nowym Sączu. Na zgrupowaniu, które rozpoczęło się 5 stycznia przebywają wszyscy zawodnicy którzy, ostatnio uczestniczyli w spotkaniach ekstraklasy. Wznowili także treningi Zb. Płaszewski i H. Szymanowski. Zajęcia prowadzi Lucjan Franczak, a pomagają mu Wiesław Lendzion i Stanisław Gonet.

Pierwszy poważny sprawdzian przejdą wiślacy w przyszłą niedzielę podczas „świętej wojny” z Cracovią o Herbową Tarczę Krakowa.

Nie będzie to jednak, inauguracyjna próba w tym roku, na miejscu w Nowym Sączu rozegrali już bowiem sparring z Dunajcem wygrywając 6:2 (1:2). W meczu tym nie wystąpił kontuzjowany Andrzej Iwan.


Echo Krakowa. 1981, nr 12 (16/18 I) nr 10847

Dziś, w piątek, o godz. 18 w klubie MPiK, Rynek Podgórski 7 rozpocznie się spotkanie z piłkarzami krakowskiej Wisły Andrzejem Iwanem i Piotrem Skrobowskim, które poprowadzi red. Bronisław Cieślak


Echo Krakowa. 1981, nr 27 (6/8 II) nr 10862

W MINIONĄ środę piłkarska drużyna Wisły udała się samolotem do Jugosławii na przedsezonowe zgrupowanie. Ponieważ odlot samolotu opóźnił się o 2 godziny piłkarze czas dzielący, ich od chwili startu spędzili w restauracji na Okęciu. Gdy nadszedł moment odprawy przedodlotowej obsługa lotniska stwierdziła, iż dwaj zawodnicy: Zbigniew Płaszewski i Kazimierz Gazda z uwagi na stan wskazujący na nadużycie alkoholu, nie mogą zostać wpuszczeni na pokład samolotu. Ekipa krakowska odleciała więc bez tej dwójki.

Zarząd sekcji piłkarskiej Wisły po zapoznaniu się z wstępnymi ustaleniami podjął decyzję o zawieszeniu obu piłkarzy w prawach zawodniczych, spowodowaniu przez nich zwrotu kosztów jakie klub poniósł w związku z ich wyjazdem oraz możliwie szybkie przeprowadzenie pełnego postępowania wyjaśniającego i ukarania winnych.


Echo Krakowa. 1981, nr 43 (2 III) nr 10878

SĄD koleżeński GTS Wisła Kraków po rozpoznaniu b sprawy picia alkoholu przez S trzech piłkarzy tego klubu: g Zbigniewa Płaszewskiego, Kazimierza Gazdę i Kazimierza Kmiecika na lotnisku Okęcie (Płaszewski i Gazda) oraz na obozie studenckim (Kmiecik) postanowił ukarać: — 6-miesięczną dyskwalifikacją Kazimierza Gazdę, — 3-miesięczną dyskwalifikacją Zbigniewa Płaszewskiego, — 2-miesięczną dyskwalifikacją z zawieszeniem na pół roku — Kmiecika.

Decyzję sądu koleżeńskie go utrzymał w mocy zarząd klubu.


Echo Krakowa. 1981, nr 74 (14 IV) nr 10909

O PRAWDZIWYM pechu może mówić bramkarz Wisły — Janusz Adamczyk, Rzadko kiedy ma okazję występować w pierwszej drużynie Wisły, a gdy wreszcie trener Franczak dał mu taką szansę, wystawiając go do gry w meczu z Zawiszą, po 50 minutach skończył boiskową karierę lądując w szpitalu z rozciętą głową. Na dodatek nie był to efekt starcia z rywalami, lecz z klubowym kolegą — Piotrem Skrobowskim, który w tym „pojedynku” doznał także kontuzji. Na szczęście groźnie wyglądające zderzenie skończyło się dla bramkarza rozcięciem skóry na głowie, dla obrońcy, stłuczeniem kolana.

PRZYKRO patrzeć na coraz słabszą formę wielce utalentowanego Piotra Skrobowskiego. Gra niepewnie, brakuje mu szybkości, skoczności, zwrotności. Przyczyną nie jest niechęć do gry, małe zaangażowanie w treningach, czy niesportowy tryb życia. Skrobowski jest po prostu fizycznie wyniszczony, przez nadmierne eksploatowanie jego sił. Chce go mieć trener klubowy do swej dyspozycji, chce trener kadry narodowej, chcą trenerzy innych drużyn reprezentacyjnych, w których młody piłkarz może występować. Skrobowski stara się sprostać wszystkim potrzebom, z oczywistą szkodą dla swego zdrowia i sportowej formy. Czy doprawdy nie znajdzie się w gronie fachowców ktoś kto wreszcie Położy tamę temu bezsensownemu niszczeniu młodego chłopaka?


Echo Krakowa. 1981, nr 94 (14 V) nr 10929

WARSZAWA. Trener A. Piechniczek powołał 16-osobową kadrę na mecz (24 bm.) z Irlandią. Znaleźli się w niej czterej wiślacy — Jałocha. Skrobowski, Iwan i Kapka


Echo Krakowa. 1981, nr 117 (16 VI) nr 10952

ZAKOŃCZYŁY się mistrzostwa piłkarskiej ekstraklasy i tu na wstępie już pierwsze zastrzeżenia, iż to co w naszym kraju nazywa się ekstraklasą, trudno w wielu, bardzo wielu wypadkach, za coś naprawdę ekstra uznawać Poziom licznych pojedynków był bowiem wręcz mizerny, zawodnicy wykazywali małą ochotę do gry, braki kondycyjne, sprawnościowe, pitka niejednokrotnie bardzo przeszkadzała im w poruszaniu się po boisku. Ale te mankamenty są bolączką nie tylko pierwszej ligi, one wywodzą się z niedostatków szkoleniowej pracy z naszą młodzieżą piłkarską/ z braku zainteresowania klubów wychowywaniem własnych kadr sportowych, angażowaniem do pracy z juniorami nie najlepszych fachowców.

Wróćmy więc do krótkiego podsumowania sezonu.

Przyniósł on mistrzowski tytuł drużynie Widzewa, najbardziej kontrowersyjnemu zespołowi pierwszej lidze, zespołowi, z którym związane są jakże liczne ostatnio nieprzyjemne afery. A i ten tytuł nie może być przyjęty z pełnym aplauzem, jako że w ostatniej fazie rozgrywek S. towarzyszyło występom łódzkiej jedenastki zbyt wiele, delikatnie mówiąc, znaków zapytania. Oto rozeszła się po Polsce wieść o próbie przekupstwa graczy Zawiszy, by oddali widzewiakom punkty, oto w czasie meczu Widzewa z Motorem sędzia dyktuje dla łodzian rzut karny, przy stanie meczu 1:1, rzut za przewinienie, którego absolutnie nie było, a po którym Widzew zdołał wygrać mecz, oto wreszcie w ostatnim pojedynku Widzewa z Zagłębiem obu drużynom potrzebny był remis i mecz ten takim właśnie rezultatem się zakończył.

Przypadki?. — Być może. Próby szkalowania widzewiaków? — Być może. Ale za dużo tych znaków zapytania, „dziwnych" zbiegów okoliczności by w zdobyciu przez łodzian mistrzowskiego tytułu nie móc dopatrywać się i pozaboiskowych machinacji, zwłaszcza, iż kierują tą drużyną ludzie, co do metod działania których można mieć, i to niemałe, zastrzeżenia.

Jedno jest jeszcze smutne w tym wszystkim. Otóż Widzew grając bez Bonka, długi czas bez Zmudy, bez Smolarka i innych zdobył tytuł. I tu rodzi się pytanie — co zrobili inni, że dali się ubiec łodzianom, a u pod Wawelem pytanie to konkretyzuje się — co robiła Wisła by sięgnąć po prymat? Odpowiedź jest chyba taka, iż nie robiła nic, a w każdym razie bardzo niewiele. Szereg meczów krakowian rozgrywanych było przez piłkarzy tej. drużyny tali, jakby w ogóle nie interesowała ich wygrana. Gdyby nie „głupio" stracone punkty w meczach na swoim choćby tylko boisku, kwestia prymatu w polskiej lidze byłaby rzeczą łatwą przez nich do osiągnięcia. Stąd wicemistrzostwo Polski, przecież mające swoją wymowę, ciężar gatunkowy, nie może w pełni satysfakcjonować. Zrealizowała Wisła co prawda przed rozgrywkowe plany, zakładając zajęcie jednego z trzech pierwszych miejsc, ale w sytuacji gdy liga byłą, tak słaba, niezdobycie. mistrzostwa przez „Białą gwiazdę" budzi żal. Było ono w zasięgu ręki podopiecznych L. Franczaka, było ale... się zbyło i to z winy zawodników, ich podejścia do treningu i gry.

na zakończenie jeszcze jedna smutna refleksja. Coraz więcej bandytyzmu, chuligaństwa na piłkarskich widowniach. Czas najwyższy podjąć z tym zjawiskiem walkę bezpardonową i to od zaraz, jeśli nie chcemy, by piłkarskie widowiska przemieniły się w jatki.

JERZY LANGER