Sezon 1985/1986 (koszykówka mężczyzn)

Z Historia Wisły

poprzedni sezon Rozgrywki w tym sezonie następny sezon
Wszystkie mecze I liga Puchar Polski Mecze towarzyskie
Puchar Wyzwolenia
Kadra Statystyki Spis Sezonów

Spis treści

Najważniejsze wydarzenia sezonu 1985/1986

  • I liga Koszykarze Wisły zajmują VIII miejsce w rozgrywkach I ligi.


Prasa

1985

  • „Dziennik Polski” nr 129. Fikiel w kadrze na ME.
  • „Dziennik Polski” nr 151. Koszykarze przed sezonem.
  • „Dziennik Polski” nr 157. Sekcja koszykarska przed sezonem.
  • „Dziennik Polski” nr 231. Koszykarze przed startem ligi.

1986

  • „Dziennik Polski” nr 73 L. Miętta o kryzysie wiślackiej koszykówki.

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1985, nr 193 (3 X) nr 11987

Andrzej Seweryn — Wisła: Trudny okres przebudowy zespołu — Jak Pan ocenia zespół, którego został Pan trenerem zaledwie przed dwoma miesiącami? — Średnio Jest w tej chwili trzech wybitnych zawodników — Krzysztof Fikiel, Zbigniew Kudłacz i mój młodszy brat — Janusz. Reszta to gracze przeciętnego formatu, którzy nie potrafią zapełnić luki jaka powstała w zespole.

— Po odejściu Jacka Międzika? — Tak, to bardzo poważne osłabienie siły rzutowej drużyny.

Na razie — nie wiem na jak długo — wyłączony jest także z gry Mirosław Bogucki. Zmiany kręgosłupowe, ból. konieczność przerwania treningów, leczenie.

Bardzo przykra rzecz dla Mirka i kolejne osłabienie drużyny. Do tego by grać spokojnie, bez strachu, z perspektywą na sukcesy trzeba mieć w zespole 8—9 dobrych graczy. To gwarantowałoby mi spokojną, w miarę oczywiście, pracę, pozwoliłoby na zmianę stylu gry zespołu, która to zmiana jest moim zdaniem, konieczna.

Nie zadbano w klubie o wzmocnienie kadrowe drużyny, a kiedy, ja ją objąłem było już za późno na dokonywanie transferów. Kierownictwo klubu postawiło przede mną zadanie odbudowy silnego zespołu w przeciągu dwóch, trzech lat. Zadanie trudne, ale myślę że realne, więc podjąłem się tej pracy. Ten sezon będzie bardzo ciężki, ale nie wpadamy w panikę, będziemy walczyć o jak najwyższą lokatę w tabeli. Trenowaliśmy długo i solidnie, mamy za sobą dwa obozy szkoleniowe, tournee po Jugosławii, udział w gwardyjskich zawodach we Wrocławiu.

— Pierwszy mecz z Górnikiem Wałbrzych w Krakowie, podobno też mocno osłabionym...— podobno. Ma nie grać Kiełbik, kontuzjowany jest Kozłowski, a więc straty poważne. Czy jednak górnicy zjadą do Krakowa rzeczywiście bez nich? Może znów pojawi się Młynarski. Nie będzie łatwo podobnie jak i w tydzień później, gdy zmierzymy się z lokalnym rywalem — Hutnikiem.

Ale liczę na mobilizację zawodników, na dobry start. Liga zapowiada się ciekawie, mam nadzieję, że Wisła nie będzie outsiderem. Wiele zależy od tego jak będą grali: Suda, Michalczyk, Sadok, Szaflik i Łukasz Malec, syn znanego koszykarza Wisły — Czesława, chłopiec bardzo utalentowany


Echo Krakowa. 1985, nr 198 (10 X) nr 11992

W wiślackiej koszykówce

Budowanie podstaw

SEKCJA koszykówki w historii Wisły to krajowa potęga, ,klubu nie ma innej, która by miała na swym koncie tyle sukcesów, tyle mistrzostw Polski, tylu reprezentantów i reprezentantek występujących w narodowych zespołach. Lecz w ostatnich latach ta potęga była trochę kolosem na glinianych nogach, egzystowała, sięgała po laury, w dużej mierze dzięki pozyskiwaniu zawodniczek i zawodników z innych klubów krakowskich, ale nie tylko. Wyciągały się wiślackie ręce po całej Polsce, szukano talentów, pasujących do zespołu dziewcząt chłopców. Lecz z roku na rok możliwości były coraz bardziej ograniczane. Ci, którym chciano zabierać, ostro protestowali. Szły w górę ceny, jakie trzeba było płacić za zgodę na przejście do Krakowa koszykarek czy koszykarzy, sportowcy stawiali i stawiają coraz bardziej wygórowane żądania, klub niejednokrotnie nie jest w stanie tych żądań zaspokoić.

Równolegle z transferami, uzupełnianiem składów pierwszych zespołów, szkolono młodzież.

Lecz była to praca zakrojona na niewielką skalę. Brakowało bowiem, przede wszystkim bazy w której można by szkolić spore ilości młodzieży. Rzecz to bowiem w sporcie doskonale znana, iż z grupy stu młodych dziewcząt czy chłopców po paru nieraz latach szkolenia zostaje dwoje, troje, z których ma pożytek pierwsza, wyczynowa drużyna. Czasem nie zostaje nikt. Szkolenie młodzieży jest ogromnie pracochłonne i kosztowne. Wiele klubów woli więc zapłacić dużo za już wyszkolonego gracza, niż samemu parać się nauką młodzieży. To się bardziej kalkuluje, jest w efekcie tańsze.

Ale ludzi tak myślących, klubów tak działających, zrobiło się w Polsce wiele, znacznie więcej niż tych, w których pracuje się z juniorami. Stąd posucha na rynku, horrendalne kwoty żądane przez sprzedających, stąd — tak na dobrą sprawę — nie bardzo jest kogo kupić.

Oddanie do użytku drugiej hali przy ul. Reymonta sprawiło, że warunki do szkolenia ogromnie się poprawiły Chcą więc działacze Wisły wrócić do masowego szkolenia młodzieży, odbudować podstawy piramidy klubowej w taki sposób, by pierwsze drużyny miały naprawdę szerokie zaplecze, by o sile wiślackiej koszykówki decydowali, w głównej mierze, jej wychowankowie. Zadanie jest trudne, wymagające żmudnej pracy, sporych nakładów sił i środków. Ale na dziś jedyne.

Szefostwa szkolenia sekcji podjął się znakomity trener — Ludwik Miętta, mający do pomocy wielu dobrych fachowców, od lat pracujących w klubie bądź też, po zakończeniu kariery zawodniczej, podejmujących pracę szkoleniową, jak np. ostatnio Halina Iwaniec czy Lucyna Januszkiewicz, jak wieloletni gracz Wisły, dziś trener „Wawelskich smoków” — Andrzej Seweryn.

Prowadzi Wisła w tej chwili 16 zespołów dziewcząt i chłopców, w których ćwiczy około 400 osób, co sobotę, czy co niedzielę co najmniej połowa z nich uczestniczy w jakichś zawodach.

Ma więc zajęcie, nie nudzi się, nie zbija bąków. Klub spełnia ważną rolę wychowawczą. Rotacja jest spora, najbardziej utalentowani pną się w górę sportowej hierarchii. Ta droga wydaje się ze wszech miar słuszna. Oby wiślacy wytrwali na niej jak najdłużej, oby mieli z tej swojej działalności jak największe efekty, pożytki i radości.

(I)


Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1986, nr 60 (26 III) nr 12106

Zakończone w minioną niedzielę rozgrywki ligowe koszykarzy przyniosły, w swej końcowej fazie, nieco emocji, natomiast w całości były potwierdzeniem, że ta dziedzina sportu w naszym kraju przeżywa głęboki kryzys. Większość spotkań stała na kiepskim poziomie, zawodnicy odbębniali swoją po­ winność, nie angażowali w grę ambicji, sił, nie starali się tworzyć widowiska, które by mogło zadowolić publicznie. Cechą — generalnie rzecz biorąc — naszego sportu jest zupełne lekceważenie widzów. Klubowi czy związkowi działacze zupełnie się z nimi nie liczą, bo żaden klub nie dba o dochody ze sprzedaży biletów, to jest margines w jego finansach. Także zawodnicy — swoją postawą w meczach — identycznie lekceważąco traktują kibiców.

Kompromitujące występy naszej reprezentacji w eliminacjach mistrzostw świata, fatalne, bez żadnych osiągnięć gry w Pucharze Europy, dalekie lokaty naszych drużyn juniorów, wszystko to składa się na bardzo smutny obraz polskiego basketu. A ten reprezentacyjny marazm jest efektem złej pracy w klubach, złego wyszkolenia zawodników, niskiego poziomu rozgrywek mistrzowskich. Doprawdy żałość chwilami brała, gdy patrzyło się na popisy nieudolności ekstraklasowych koszykarzy. Grających zawodowo i biorących za to, co robią pieniądze o jakich zwykłym śmiertelnikom w kraju ani się nie śni.

Krakowska Wisła wypadła katastrofalnie. Ósme miejsce to pozycja jakiej dawno, dawno wiślacy w lidze nie mieli. Co się na to złożyło? Myślę, że w klubie tym po prostu brak zespołu.

Kilka gwiazd, oczywiście w naszym krajowym wymiarze, od dawna grało w kratkę, raz lepiej, raz gorzej w zależności od ochoty, humoru, dnia. Trenerzy nie potrafili tych — o potencjalnie znacznie większych od prezentowanych możliwościach — młodych ludzi zmusić do solidnej pracy, do pełnego zaangażowania sił i talentu w grę, ich jakby nie było zawodową pracę. Tak było od lat, ale jakoś, dość szczęśliwie, krakowianie utrzymywali się w czołówce ligi i uważali, że dobrze jest jak jest, że nie trzeba się więcej wysilać, by żyć luksusowo. W tym sezonie sytuacja się skomplikowała, Jacek Międzik wyjechał na sportową emeryturę w węgierskich klubach, Mirosław Bogucki doznał kontuzji, która wyeliminowała go na długi czas z rozgrywek. Andrzej Seweryn, którego ściągnięto z Luksemburga do Krakowa, by zajął się pro­ wadzeniem. zespołu, został postawiony dosłownie „pod ścianą”.

Z pierwszej piątki ubyło mu dwóch graczy, klub nie potrafił (lub nie chciał) załatwić przyjścia zawodników, którzy by tę lukę wypełnili. Trener był pełen dobrych chęci i zapału, przyzwyczajony do innych metod pracy, do innego podejścia zawodników do gry, popadł w konflikty z niektórymi wiślakami. Mówi się dość głośno w koszykarskich kręgach o nieporozumieniach na linii Andrzej Seweryn — Zbigniew Kudłacz, co sprawiło że ten ostatni podobno choruje, że z zamiarem zmiany klubu nosi się Krzysztof Fikiel, że rozglądają się za nowymi opiekunami niektórzy inni gracze „Białej gwiazdy”.

O transfery teraz trudno, kosztuje to wiele pieniędzy. W Krakowie nie ma skąd brać, bo koszykówka poza Wisłą i Hutnikiem praktycznie nie istnieje. Zresztą w dużej mierze za przyczyną działaczy Wisły, którzy od wielu lat, systematycznie ogałacali inne kluby z najlepszych zawodników i w efekcie doprowadzili do tego, że wiele sekcji uległo likwidacji.


Echo Krakowa. 1986, nr 81 (25/27 IV) nr 12127

DOROCZNY turniej koszykówki chłopców o memoriał świetnego zawodnika Wisły — Tadeusza Michałowskiego dobiega końca. Od listopada ubiegłego roku rywalizowało o palmę pierwszeństwa siedem drużyn (dwie Wisły oraz Beskidu Andrychów, Hutnika, MKS Krakus. Unii Tarnów i Skawy Wadowice) złożonych z chłopców 15-letnich (lub młodszych). W najbliższą niedzielę — 27 kwietnia — w hali Wisły odbędzie się ostatnia seria spotkań, zakończenie imprezy i zarazem sprawdzian przed letnimi obozami szkoleniowymi. Program gier przewiduje spotkania: Unii z Krakusem. Hutnika z Beskidem i Wisły I ze Skawą. Początek o godz. 10.30. Organizatorzy zapraszają młodzież szkolna do obejrzenia zawodów. Wstęp wolny


Echo Krakowa. 1986, nr 82 (28 IV) nr 12128

KATOWICE. Turniej koszykarzy o „Złote wiertło huty Baildon” zakończył się sukcesem jugosłowiańskiej drużyny Slovan Ljubljana. Zespół Wisły zajął 5. miejsce

Echo Krakowa. 1986, nr 84 (30 IV/ 1 V) nr 12130

PRZEZ kilka miesięcy młodzi koszykarze sześciu klubów walczyli w turnieju o memoriał Tadeusza Michałowskiego, znanego przed laty koszykarza Wisły W końcowej klasyfikacji imprezy zwyciężyła Wisła I przed Unią Tarnów, przy czym obydwa zespoły miały jednakowy dorobek po 23 punkty, a o pierwszeństwie krakowian zadecydował lepszy bilans bezpośrednich spotkań obu zainteresowanych drużyn. Dalsze lokaty zajęły w kolejności: Skawa Wadowice, Beskid Andrychów, Hutnik, Wisła II i MKS Krakus. Królem strzelców został Grzegorz Sosin z Wisły I, który uzyskał 286 pkt. Trenerzy poszczególnych zespołów wytypowali także najlepszych graczy swych drużyn. I tak w Wiśle I najlepszym uznano — Arkadiusza Gębalę, w Unii — Krzysztofa Kota, w Skawie — Roberta Chojnica, w Beskidzie — Macieja Pytla, w Hutniku — Jacka Wolnego, w Wiśle II — Dariusza Zająca i w Krakusie — Marka Siciarza. Głównym organizatorem zawodów i trenerem zwycięskiego zespołu był p. Tadeusz Żaba. W skład jego zespołu wchodzili: A. Gębala, G. Sosin, K. Przewłocki, M. Dubiel, T. Mnich, M. Woźniak, M. Kuś, D. Łokas, M. Flakowicz, T. Kasperek, R. Rusek, P. Jałocha i J. Korpak.