Sezon 1987/1988 (piłka nożna)

Z Historia Wisły

poprzedni sezon Rozgrywki w tym sezonie następny sezon
Wszystkie mecze, II Liga, Puchar Polski, Herbowa Tarcza Krakowa Mecze towarzyskie międzynarodowe,
Mecze towarzyskie i sparingi, Turnieje halowe Rezerwy Juniorzy i trampkarze
Kadra Statystyki Spis Sezonów

Spis treści

Ważniejsze wydarzenia

Ze zbiorów Adama Musiała.
Ze zbiorów Adama Musiała.
  • Aleksander Brożyniak wraca na trenerską ławkę, ale Wisła rozpoczyna ligę kiepsko (w 7 meczach zaledwie 4 punkty i miejsce spadkowe). Do końca rundy nie przegrała już jednak meczu. Nadzieja na awans znów zaświtała przy Reymonta.
  • Wiosenne skrzętne ciułanie punktów daje Wiśle 2. miejsce w II. lidze i prawo do gry w barażach.
  • 18.06. Ostatni mecz II-ligowego sezonu z Resovią (0:1).
  • 26.06. Pierwszy mecz z Górnikiem Knurów przegrany 0:1 w obecności 3. tysięcy krakowskich kibiców.
  • 30.06. Rewanż w Krakowie po dramatycznym meczu kończy się wynikiem 4:2. Radość na wypełnionym po brzegi stadionie przenosi się na ulice Krakowa: Wisła wraca do I. ligi!!!

Prasa o Wiśle

1987

  • „Dziennik Polski” nr 231, 231. Iwan, Kapka i Musiał w drużynie „Kabaretu” w meczu old boyów z Juvenią.

1988



Wisła: odzyskać zaufanie kibiców

Gazeta Krakowska. 1987, nr 155 (6 VII) nr 11949


Piłkarze Wisły już trzeci sezon pod rząd grać będą w II lidze. Nie ziściły się marzenia sympatyków „Białej Gwiazdy” i zapewne także nie wyrażane głośno życzenia kierownictwa klubu, aby zespół powrócił do ekstraklasy.

W ostatnich dniach kierownictwo. sekcji przeprowadziło wnikliwą analizę sezonu 86/87, z jej wynikami zapoznaje Czytelników „Gazety” wiceprezes ds. piłki nożnej Andrzej Więckowski.

W minionym sezonie nie stawiano przed zespołem jednoznacznego zadania — iż ma awansować do X ligi. Kierownictwo sekcji miało pełną świadomość braków i luk w drużynie. Przed nowym trenerem Stanisławem Cyganem postawiono zadanie systematycznego budowania drużyny z perspektywa, awansu do ekstraklasy. Oczywiście gdyby nadarzała się okazja, należało „bić się” o I ligę. Liczono, że nowy szkoleniowiec zaszczepi wiślakom elementy twardej, śląskiej piłki, że nauczy zespół grać bardziej ofensywnie.

Początek rozgrywek był dla Wisły bardzo obiecujący, w pierwszych 5 meczach zdobyła komplet punktów, przez 9 kolejek była bez porażki.

Te pierwsze sukcesy zamiast zmobilizować drużynę, jakby ją rozbroiły psychicznie; zawodnicy. trener poczuli się zbyt pewni, uwierzyli, że spacerkiem przejdą ligę. Nie wszyscy przykładali się do treningów, dały się zauważyć postawy nonszalanckie.

Przyszły porażki, ale po I rundzie sytuacja nie była jeszcze zła. Wisła zajmowała 4.

miejsce ze stratą tylko 1 pkt. do trzeciej w tabeli Stali Stalowa Wola. Przed rundą wiosenną zespół przeszedł solidne przygotowania, trenował w niemal idealnych warunkach na południu ZSRR.

Wzmocnieniem ataku było pozyskanie Strojka z Igloopolu.

Tymczasem pierwsze trzy mecze zakończyły się „niewypałem”, krakowianie nie zdobyli ani jednego punktu i rywale odskoczyli dość daleko. Trener S. Cygan zaczął wykonywać nerwowa, chaotyczne ruchy; zdziwienie budziło już zestawienie na pierwsze mecze — kto inny pojechał do ZSRR, a Inni piłkarze stanowili trzon drużyny. Drużyna jakby załamała się psychicznie, straciła zaufanie do szkoleniowca.

Nałożyła się na to sprawa Kapki. Ten wielce zasłużony dla klubu piłkarz zdecydował się pomóc kolegom. To była dla niego trudna decyzja, ale zaakceptowali ją kierownictwo sekcji, trener, sami piłkarze. Tymczasem trener trzymał Kapkę na ławce rezerwowych. Może miał swoje racje, jego zadaniem był-o przecież budowanie perspektywicznego zespołu. Ale może właśnie w tym zadaniu należało wykorzystać doświadczenie i rutynę Kapki, który mógł się stać autentycznym łącznikiem między drużyną a trenerem? W jednym ze spotkań trener powierzył Kapce rolę... stopera i nietrudno było przewidzieć jakie tego będą skutki. Porażka, pogłębienie stresów w zespole.

Były potem jeszcze pewne szanse na baraż, ale przekreślił je mecz z Górnikiem Knurów, przegrany w Krakowie przez Wisłę 1:3. mimo pro­ wadzenia 1:0 i wielu znakomitych sytuacji na strzelenie dalszych goli. Ten mecz — podobnie jak kilka następnych — pokazał, iż w dziedzinie taktyki braki są ogromne. W drużynie źle były rozłożone akcenty. Atak, który — wedle słów samego trenera — miał być najsilniejszą bronią, strzelał mało bramek (tylko jedno zwycięstwo za 3 pkt. w całym sezonie!), z kolei obrona przypominała czasem... szwajcarski ser. I co najdziwniejsze, trener „wzmacniał” ją zawodnikami mającymi inklinacje ofensywne.

W lidze szło jak po grudzie, a równocześnie w Pucharze Polski grała jakby inna drużyna. Właśnie puchary pokazały, że w obecnej drużynie drzemią jednak rezerwy, tylko trzeba je umieć uruchomić. Niestety, trener nie potrafił znaleźć klucza do drużyny, zmobilizować jej.

Jak już informowaliśmy, kierownictwo sekcji rozstało się a trenerem S. Cyganem i przed paroma dniami powierzyło funkcję I trenera Aleksandrowi Brożyniakowi. który już w latach 1974—-77 prowadził zespół wiślacki. Z tamtego świetnego zespołu grającego z takim powodzeniem w europejskich pucharach pozostali jeszcze Marek Motyka i Leszek Lipka.

Czego kierownictwo Wisły spodziewa się po nowym trenerze? Nikt nic oczekuje od A. Brożyniaka cudów, kadra zespołu jest taka jaka jest.

Wiceprezes A. Więckowski stawia sprawę otwarcie, po męsku — Chcielibyśmy, aby trener większy akcent położył na przebudowę zespołu.

Ale chcielibyśmy, aby odbyło się to nic na drodze zakupów (po pierwsze — Wisły nie stać na to, po drugie — sparzyliśmy się na niektórych transakcjach), ale poprzez systematyczne wprowadzanie do drużyny własnych wychowanków czy młodych, perspektywicznych graczy z naszego regionu. Chcemy też podnieść poprzeczkę moralno-etyczną, będziemy stawiać na piłkarzy walecznych, ambitnych, dla których pierwszą sprawą jest sukces, a potem — pieniądze.

Rozmawiałem krótko z nowym trenerem Wisły, który od roku z powodzeniem prowadzi drużynę juniorów walczącą teraz na szczeblu centralnym MP. Naszym głównym celem — powiedział mi A. Brożyniak —- jest odbudowanie zaufania kibiców.

Przykro patrzeć jak mało kibiców przychodzi dzisiaj na Wisłę, a kiedyś było na tym stadionie po 20—30 tys. osób.

Chcemy w pierwszym rzędzie grać widowiskowo. Skóro ma nadal obowiązywać premia 3-punktowa, to trzeba będzie grać bardziej ofensywnie — pamiętając przy tym, że nie da się budować domu bez solidnych fundamentów Jeśli nasi piłkarze stworzą ciekawe, emocjonujące widowisko — to kibice znowu zaczną chodzić na nasze meczę. A jeśli w parze z dobrą grą przyjdą także wyniki —to moja radość będzie jeszcze większa. Jak każdy sportowiec, nie rezygnujemy z gry, z. trudnych celów, jeśli będzie szansa zdobyć przepustkę do I ligi —: to będziemy walczyć o to ze wszystkich: sił.

Pod jednym warunkiem, że piłkarze muszą zaakceptować moje widzenie gry zespołowej. Uważam, też, że w większym.. niż dotychczas stopniu musimy penetrować krakowskie „podwórko”, wyłaniając najbardziej utalentowaną młodzież.- W tym miejscu moja krótka refleksja — przed kilkoma laty, lansowaną w Krakowie teorię, że nie można zbudować silnej drużyny bez zakupów. Że nie wystarczą tylko wychowankowie. Dzisiaj niektórzy rozumują podobnie, ale zapominają o -tym,-że sytuacja jest diametralnie inna.

Dzisiaj nie- chodzi nam (jak na razie) o stworzenie zespołu na europejską miarę. ale o to. by Wisła czy Hutnik znalazły się w I lidze.. Osobiście uważam, że nie dokonamy tego drogą zakupów, bo co dałoby Wiśle np. pozyskanie Kajrysa czy Jaworskiego, piłkarzy, którzy mają głównie (jeśli nie jedynie) ambicje... finansowe.

Jestem przekonany, że odbudowę krakowskiego futbolu musimy przeprowadzić w swoimi siłami, nie brakuje przecież w naszych klubach utalentowanej młodzieży. Jak ją odpowiednio wyselekcjonować? Jak prawidłowo szkolić? Jak uchronić przed deprawacją? — oto są problemy, z którymi nie umiemy sobie — jak na razie — poradzić. Daleki jestem od wymądrzania się, ale uważam. iż w tej pracy brakuje nam przede wszystkim konsekwencji i cierpliwości.

ANDRZEJ Stanowski


Piłkarze Wisły rozpoczęli przygotowania do nowego sezonu

Echo Krakowa. 1987, nr 133 (10/11/12 VII) nr 12433

WCZORAJ piłkarze Wisły rozpoczęli przygotowania do nowego sezonu II ligi, W zajęciach, które prowadził trener Aleksander Brożyniak nie uczestniczyli m.in. bramkarze Robert Gaszyński i Jerzy Zajda oraz obrońca Robert Markowski Jak się dowiadujemy R Gaszyński postanowił przedłużyć kontrakt z Wisłą, J. Zajda szuka nowego klubu, natomiast R. Markowski pertraktuje z kierownictwem sekcji piłkarskiej „Białej gwiazdy”

W najbliższą sobotę i niedzielę rozpoczynają rozgrywki piłkarze

Gazeta Krakowska. 1987, nr 181 (6 VIII) nr 11975

W najbliższą sobotę i niedzielę rozpoczynają rozgrywki piłkarze I, II i III ligi. System rozgrywek, to znaczy sposób wyłaniania tak najlepszych jak i spadkowiczów, będzie taki sam jak w ubiegłym sezonie. Polski Związek Piłki Nożnej zapowiada konsekwentną walkę z wszelkimi anomaliami i wynaturzeniami, z niemoralnymi postawami zawodników i działaczy.

Dla krakowskich kibiców będzie to kolejny okres oczekiwań na awans Wisły lub Hutnika do ekstraklasy. Czy w tym sezonie spełnią się ich nadzieje? Także sympatycy Igloopolu Dębica liczą na dobra postawę swego zespołu i podjęcie próby awansu do I ligi. Oto krótkie meldunki z II ligowych zespołów naszego regionu.

W Wiśle bez większych zmian Piłkarze „Białej Gwiazdy” przebywali na dwóch zgrupowaniach w Wyszkowie i w Pawlikeni (Bułgaria). W zespole nie zaszły większe zmiany.

Nie odnowił kontraktu bramkarz Zajda i nie trenuje z zespołem.. Zrezygnowano ze Starościaka, Salomona i Bzukały.

Z nowych zawodników są: Szczurek (Tramwaj), Mardyła (Garbarnia) i Woźniak (Moto Jelcz Oława). Wisły nie stać na wielkie transfery i dlatego ograniczyła się do pozyskania zawodników mniej znanych i z małych klubów.

Nowy trener krakowian Aleksander Brożyniak powiedział: „Nie mamy tak silnej drużyny, aby stawiać sobie zadanie awansu do ekstraklasy.

Co roku zespół jest właściwie osłabiany. Będziemy walczyć w tym sezonie o jak najlepsze miejsce w tabeli. Jeśli będzie szło nam dobrze, to powalczymy także o awans. Moim podstawowym zadaniem jest scementowanie zespołu, wprowadzenie do niego kilku naszych najlepszych juniorów”.

Kadra Wisły: bramkarze — Gaszyński, Woźniak, Andrearczyk; obrońcy — Motyka, Małek, Markowski, Bożek, Giszka, Mróz, Szczurek; pomocnicy i napastnicy — Lipka, Wojtowicz, Krupiński, Klaja, Strojek, Moskal, Świerczewski. Mardyła.

Po zakończeniu mistrzostw Polski juniorów do. kadry dołączeni zostaną: Żak, Foryś, Karbowniczek, Jałocha i Szewczyk.

SEKCJA piłkarska Wisły przyjmuje chłopców

Echo Krakowa. 1987, nr 161 (20 VIII) nr 12461

SEKCJA piłkarska Wisły przyjmuje chłopców urodzonych w roku 1976 i latach następnych do szkółki piłkarskiej prowadzonej przez znanych szkoleniowców — Mieczysława Jezierskiego i Stanisława Chemicza. Zgłoszenia w sekretariacie sekcji — ul. Reymonta 22 (pokój 12 — teł. 37-71-20) w godz. 10 do 15 lub w nowej hali, bezpośrednio u trenerów, w godz. 15—18 (w pokoju 35)


Gazeta Krakowska. 1987, nr 192 (19 VIII) nr 11986

Sekcja piłki nożnej GTS „Wisła” ogłasza nabór chłopców urodzonych w 1976 roku i młodszych do szkółki piłkarskiej — prowadzonej przez trenerów Mieczysława Jezierskiego i dra Stanisława Chemicza. Zgłoszenia przyjmuje sekretariat sekcji, ul. Reymonta 22 — pokój 12 (tel. 37-71-20) W godz. 10—15 lub bezpośrednio trenerzy w nowej hali — Pokój 35

Gazeta Krakowska. 1987, nr 280 (30 XI) nr 12074

Najlepszą ilustracją tezy, iż krakowska Wisła w piłce nożnej stawia na młodzież, na własnych wychowanków była onegdaj miła uroczystość w nowej hali przy ul.

Reymonta. Oto postanowiono nadać uroczysty charakter przyjęciu 96 chłopców do szkółki piłkarskiej klubu. Grupę tę wyselekcjonowali trenerzy dr Stanisław Chemicz, Zdzisław Kapka, Hubert Skupnik, Mieczysław Jezierski, Marek Gajewski z ponad 170-osobowej grupy.

Najpierw chłopcy złożyli przyrzeczenie na sztandar klubu (patrz zdjęcie), a potem odebrali legitymacje i znaczki klubowe.

Wręczali je byli zawodnicy „Białej Gwiazdy”: Antoni Szymanowski, Adam Musiał, Zdzisław Kapka, Stanisław Gonet, Hubert Skupnik, Wiesław Lendzion, Jerzy Płonka.

Na naszym zdjęciu moment wręczenia legitymacji przez reprezentacyjnego obrońcę Adama Musiała, a odbiera Ją jego... syn Maciej. Oby poszedł w piłkarskie ślady taty! Uroczystość zgromadziła nie tylko przedstawicieli klubu, był obecny wiceprezes Marek Połubiński, działaczy sekcji piłki nożnej, licznie przybyli także rodzice.

Była bardzo miła, serdeczna atmosfera, a na zakończenie chłopcy oglądali na magnetowidzie fragmenty spotkań rozegranych podczas Mundialu w Meksyku. Może i któryś z nich w przyszłości dostąpi zaszczytu reprezentowania barw Polski na mistrzostwach świata?

Gazeta Krakowska. 1987, nr 280 (30 XI) nr 12074

Popieramy tę dewizę Wisły Nie „armia zaciężna”, tylko właśni wychowankowie

Piłkarze WISŁY ukończyli rundę jesienną na 3 pozycji (19 pkt, bramki 20—10) ze stratą 7 pkt. do lidera Stali Mielec i 5 pkt. do wicelidera — Górnika Knurów. Za Wisłą tylko o 1 pkt. dwa zespoły: Zagłębie i niespodzianka — Avia. Patrząc realnie jest szansa na co najmniej 3 miejsce w tabeli i pojedynki barażowe o I ligę.

Początek rundy Wisła miała kiepski, trener A. Brożyniak szukał dopiero ustawienia zespołu, a sytuację komplikowały mu kontuzje podstawowych graczy (Wójtowicza, potem Strojka), kilku młodych graczy powoływanych było do reprezentacji młodzieżowych. Na szczęście w klubie wytrzymano nerwowo i nie zapatrzono się na tych, którzy przy braku wyników zaczynają od zwalniania trenerów. Wisła skonsolidowała się, drużyna zaczęła wreszcie walczyć przez pełne 90 minut. Po serii zwycięstw wiślacy awansowali na 3 miejsce, które po pierwszych 6 kolejkach wydawało się niemal nierealne...

Co dalej? — pytają kibice.

„Nie Stawiamy przed, drużyną i trenerem jednoznacznie zadania — musicie awansować do ekstraklasy — mówi wiceprezes as. piłki nożnej ANDRZEJ WIĘCKOWSKI. Postawiliśmy natomiast trenerowi cel — zbudowanie w ciągu 2—3 sezonów zespołu, który mógłby pokusić się o ekstraklasę. Chcemy to zrobić w pierwszym rzędzie w oparciu o własnych wychowanków, o graczy krakowskich. A takich utalentowanych, młodych zawodników jest w klubie sporo. Wstawiając do składu Jałochę czy Karbowniczka trener dowiódł, że pragnie iść tą drogą. To powinien być bodziec dla innych młodych graczy Wisły. Chcemy także premiować (materialnie) trenerów, którzy wychowują piłkarzy dla pierwszego zespołu.” Podobnego zdania jest także trener ALEKSANDER BROŻYNIAK, który po przemyśleniu sprawy i rozmowach w klubie będzie nadal szkoleniowcem pierwszej drużyny.

„Chcemy konsekwentnie dawać szansę młodym piłkarzom, w obecnej kadrze są: Karbowniczek, Szewczyk, Jałocha, Parys, teraz dołączą do nas następni juniorzy: obrońca Gąsior, pomocnik Marzec, napastnik Bujak. Nie ma co rozglądać się po kraju za zakupami, skoro u siebie mamy piłkarzy, którzy pod warunkiem solidnego treningu mogą zająć miejsce w pierwszej drużynie.

Aktualnie drużyna ma wolne, ale cieszy mnie fakt, iż większość graczy, z własnej woli, przychodzi potrenować do hali. 7 grudnia wznawiamy zajęcia, trenować będziemy w Krakowie, a ponadto jeździć na zabiegi rehabilitacyjne do Swoszowic. W styczniu rozpoczniemy już zajęcia z pełnym obciążeniem. Chcemy dobrze przygotować się do pierwszego meczu w II lidze — 13 marca.

Od siebie dodam tylko tyle — w obecnej sytuacji krakowskiego piłkarstwa ja także uważam, że nie zbawią nas żadne „armie zaciężne”. Odbudować wiślackie szeregi, krakowskie piłkarstwo możemy — to jest moje zdanie — w oparciu o graczy krakowskich, wychowanych w naszych klubach.

To powinna być ich ambicją. (ANS)

Przyrzeczenie na wiślacki sztandar

Echo Krakowa. 1987, nr 232 (27/29 XI) nr 12532

WE WSPÓŁCZESNYM sporcie takie pojęcie, jak przywiązanie do barw klubowych stało się już przeżytkiem. Z i tym większą satysfakcją odnotowujemy inicjatywę trenerów i działaczy Wisły, którzy w uroczysty sposób postanowili przyjąć do sekcji piłkarskiej 96 młodych adeptów tej najpopularniejszej dyscypliny sportu, chłopców wyłonionych przez Stanisława Chemicza innych szkoleniowców sponad 170-osobowej grupy.

W sali audiowizualnej nowej hali, przy ul. Reymonta, zabrakło miejsc. Z synami przyszli bowiem rodzice, zjawili się także przedstawiciele kierownictwa klubu.

Kilkunastoletni chłopcy złożyli najpierw przyrzeczenie na wiślacki sztandar, a potem odebrali legitymacje i klubowe i znaczki z rąk znakomitych i przed laty zawodników, uczestników mistrzostw świata: ( Antoniego Szymanowski i Adama Musiała i Zdzisława Kapki oraz Stanisława Goneta, Jerzego Płonki, Wiesława Lendziona i Huberta Skupnika.

Reakcja nastolatków była niezwykle spontaniczna, nie ukrywali ogromnej radości. Wśród najmłodszych wiślaków znalazł się m in. Maciej Musiał, któremu symboliczną piłkarską pałeczkę przekazał ojciec, i wielokrotny reprezentant Polski.

Z zapartym tchem śledzili i chłopcy odtwarzane na magnetowidzie fragmenty piłkarskich mistrzostw świata w Meksyku, (js)


Soczi w planach piłkarzy Wisły

Gazeta Krakowska. 1988, nr 4 (7 I) nr 12103


Piłkarze krakowskiej Wisły w ubiegły poniedziałek rozpoczęli przygotowania do rundy jesiennej. Do Meczu Wyzwolenia, a więc do 17 bm., ćwiczyć będą na własnych obiektach, a następnie wyjadą na dwutygodniowe zgrupowanie do Rytra. Pierwsze dwa tygodnie lutego spędzą w Krakowie, a w połowie miesiąca planowany jest wyjazd do Soczi na 14 dni. Tu też rozegrają kilka spotkań sparingowych. Ostatnie dwa tygodnie przed wznowieniem rozgrywek ligowych wiślacy szlifować będą formę na własnych obiektach. W planie mają spotkania towarzyskie m. in. z Polonią Bytom i Ruchem Chorzów.

W zespole nie zaszły żadne zmiany personalne, przybył

tylko młody bramkarz z Prądniczanki Gaweł. Nadal nie wyjaśniona jest sprawa Zajdy, który formalnie jest zawodnikiem Wisły, jednakże nie podjął treningów. Trener Aleksander Brożyniak dąży do tego, aby trzon zespołu oparty był na własnych wychowankach.

Wisła po pierwszej rundzie jest w czołówce tabeli II ligi II grupy i chociaż ma sporą ■ stratę punktową do lidera, to jednak nie zamierza rezygnować z walki o zakwalifikowanie się przynajmniej do baraży.

Pierwszy mecz ligowy krakowianie grają 13 marca na wyjeździe z Avią Świdnik.

Nowym trenerem drużyny rezerwowej Wisły został Jerzy Płonka. (tg)

Gazeta Krakowska. 1988, nr 45 (24 II) nr 12144

Wiślacy zadowoleni ze zgrupowania w Bułgarii

Za niecałe trzy tygodnie piłkarze U ligi wznowią rozgrywki. 12 marca rozpocznie się runda rewanżowa. Jak spędzają zimę krakowscy drugoligowcy.

Piłkarze Wisły w ubiegły piątek wrócił) z 10-dniowego zgrupowania w Bułgarii. Byli w miejscowości Sandanski niedaleko granicy greckiej Warunki treningowe były to dobre, suche boiska i dość wysokie temperatury (ok. 15— 20 st. C.) sprzyjały ćwiczeniom taktyczno-technicznym.

Wiślacy korzystali też z sauny i basenu, nie mogli więc narzekać na odnowę biologiczną. Rozegrani cztery mecze kontrolne, przegrywając trzy i jeden wygrywając. Ale nie wyniki były najważniejsze.

Trener Aleksander Brożyniak miał do dyspozycji 19 zawodników. Zabrakło Małka.

który ma kontuzję, zrezygnowano ze Szczurka i Mardyły.

a na ich miejsce powołano juniorów. Skład zespołu się stabilizuje. Przebudowa drużyny w oparciu o własnych wychowanków powoli dobiega końca Czy odmłodzony zespół Wisły zdoła wywalczyć w tym sezonie awans do ekstraklasy? Za wcześnie jeszcze na prognozy, ale szanse na znalezienie się przynajmniej w barażach są duże. Wiślacy zapowiadają zresztą walkę o I ligę i można mleć nadzieje, że dadzą z siebie wszystko. by ten cel osiągnąć. Pierwszy mecz ligowy krakowianie grają 12 III z Avią. w Świdniku, a na stadionie przy ul. Reymonta zobaczymy ich w tydzień później w spotkaniu z Górnikiem Knurów.

I jeszcze jedna wiadomość z ul. Reymonta. Bramkarz Wisły Zajda nadal nie podjął treningów i został wystawiony na listę transferowe. Jak się dowiadujemy, przedstawiciele Widzewa prowadzą rozmowy z kierownictwem GTS Wisła w sprawie przejścia Zajdy do Łodzi. T.G.


Wisła: grać dobrze

Gazeta Krakowska. 1988, nr 59 (11 III) nr 12158

Piłkarze krakowskiej Wisły znajdują się obecnie na trzecim miejscu w tabeli i mają duże szanse na zakwalifikowanie się do baraży o wejście do ekstraklasy. Niektórzy kibice krakowscy, stęsknieni za I ligą, już dziś widzą wiślaków wśród najlepszych. Trener Aleksander Brożyniak nie poddaje się emocjom i zachowuje spokój. Mówi: „Naszym celem podstawowym jest dobrze grać, stworzyć ciekawe widowiska sportowe, by zadowolić kibiców. A jeśli nam się to uda, to przyjdą za tym także wyniki. Zawodnicy bardzo pracowicie spędzili zimową przerwę, byliśmy na zgrupowaniach w Rytrze i w Bułgarii. W zespole panuje dobra atmosfera. Wszyscy zawodnicy zapowiadają ambitną walkę. Będziemy się starali wykorzystać szansę awansu do ekstraklasy”.

W Wiśle nie zaszły większe zmiany personalne. Zrezygnowano ze Szczurka, Mardyły, Krupińskiego i Małka. Do kadry trener powołał kilku juniorów. Skład zespołu się stabilizuje. ławka rezerwowych jest dość długa. Drużyna jest młoda, średnia wieku 22 lata.

A oto kadra pierwszego zespołu: Gaszyński, Gaweł, Motyka, Markowski, Karbowniczek, Gąsior, Giszka, Bożek, Lipka, Klaja, Wójtowicz, Krzywda, M. Jałocha, Szewczyk, Moskal, Świerczewski, Strojek, Bujak, Maciejasz, Marzec, Kołek.

O nadziejach, szansach, problemach drużyny

Echo Krakowa. 1988, nr 50 (11/12/13 III) nr 12605

JUTRO piłkarze Wisły rozpoczynają w Świdniku rewanżową rundę spotkań w II lidze. O nadziejach, szansach, problemach drużyny rozmawiamy z trenerem ALEKSANDREM BROZYNIAKIEM, — 3. miejsce w tabeli, dobra pozycja wyjściowa. Kibice marzą o powrocie Wisły do ekstraklasy.

— Nie wykluczam, że uda nam się awansować. Na szczęście w klubie nie ma nacisków, nie stawia się nam takich celów, choć wszyscy bylibyśmy szczęśliwi, gdyby się udało zrealizować te marzenia. Ja jednak me składam żadnych zobowiązań. O tym czy zachowamy szanse na awans zadecyduje pierwsze 5—6 meczów, m. in. ze Stalą Mielec i Górnikiem Knurów.

— Podjął się Pan uzdrowienia wiślackiej piłki nożnej. Czy proces ten przebiega po Pana myśli? — Przejąłem zespół w trudnej sytuacji, kiedy żaden z trenerów nie miał na to ochoty Udało mi się pozbyć leserów i zawodników o wygórowanych ambicjach, którzy nie potwierdzali tego na boisku. Doprowadziłem do rywalizacji o miejsca w drużynie przynajmniej na kilku pozycjach.

Ale dopiero po 2—3 latach pracy będzie można powiedzieć czy metody się sprawdziły. Mam zapewnienie prezesa, że przez taki okres będę mógł w spokoju realizować swoje plany. Pod takim warunkiem zgodziłem się wycofać złożoną po rundzie jesiennej rezygnację.

— Uchodzi Pan za człowieka „twardej ręki”, nieprzystępnego, apodyktycznego.

— Wiele wymagam. W pierwszej kolejności od siebie, a w następstwie od zawodników, działaczy. współpracowników.

Staram się wszystkich oceniać sprawiedliwie nikogo nie faworyzuję Choć przy podziale premii nie ma „urawniłowki” ale tego nikt nie podważa. Jeżeli chodzi o dyscyplinę, sprawa postawiona jest jasno Zgodnie z regulaminem każdy bez usprawiedliwienia może opuścić jeden trening, trzy razy się spóźnić Po przekroczeniu tego limitu sypią się kary finansowe.

— Mam nadzieję, że nie ma Pan problemów wychowawczych.

W zespole pojawiła się grupa utalentowanych młodych zawodników, i prowadzonej nie tak dawno przez Pana drużyny juniorów. Czy to oznacza, że Wisła stawia wyłącznie na swój narybek. rezygnuje z transferów? — Nie ukrywam, że przydałby się bramkarz rozgrywający i dobry napastnik. Proszę mi takich wskazać, a znajdą się pieniądze na ich ściągnięcie do Krakowa. Mam na myśli solidnych piłkarzy, a nie lekkoduchów szukających łatwego grosza Z braku odpowiednich kandydatów wolę dać szansę naszym wychowankom. Nie jestem wyłącznie trenerem, jestem również pedagogiem. niech chłopcy przekonała się że są traktowani poważnie. Jałocha. Szewczyk Karbowniczek już grali w jesiennej rundzie, Przygotowuję następnych dlatego na przykład ćwiczę indywidualnie z Gąsiorem Inaczej ustawiłem też pracę w drużynie rezerwowej, nie będzie już przystankiem dla niezadowolonych.

musi stanowić prawdziwe zaplecze dla pierwszego zespołu.

— Wiele mówimy o młodzieży, ale o obliczu Wisły wciąż decydują ci najbardziej doświadczeni — Leszek Lipka, Marek Motyka.

Podobno wybierają się za granicę? — W czerwcu dostaną wolną rękę i jeśli znajdą odpowiednich kontrahentów nie będziemy im w klubie czynić żadnych przeszkód. wprost przeciwnie, chcielibyśmy im pomóc w sfinalizowaniu transferów. W pełni na to zasłużyli.

— Wypada więc życzyć Panu, aby znalazł Pan godnych następców tego duetu. Dziękuję za rozmowę.

Trzej panowie K. znowu razem na boisku

Echo Krakowa. 1988, nr 111 (8 VI) nr 12666

TO NIE pomyłka, Trzej panowie K., czyli Marek Kusto, występujący na co dzień w belgijskim Beveren, Kazimierz Kmiecik (Kickers Stuttgart) oraz Zdzisław Kapka, który zakończył już karierę, znowu razem na boisku, w jednej drużynie obok Adama Musiała, Antoniego Szymanowskiego, Krzysztofa Budki, Jerzego Jasiówki, Józefa Browarskiego, a być może także Andrzeja Iwana. W meczu przeciwko teamowi złożonemu z aktorów i dziennikarzy, wśród których zobaczymy m. in. doskonale znanych z ekranów kin, spektakli teatralnych: Jerzego Stuhra, Jana Nowickiego, Jerzego Radziwiłowicza, Jerzego Fedorowicza. Mariana Cebulskiego i Leszka Piskorza oraz żurnalistów: Ryszarda Niemca, Olgierda Jędrzejczyka, Andrzeja Szeląga. Witolda Ślusarskiego. Świetni piłkarze, doskonali, aktorzy i piękny cel. Otóż całkowity dochód z tego meczu zostanie przekazany na fundusz Gloria Victis, a więc na rzecz sportowców. którzy: utracili zdrowie.

Spotkanie odbędzie się w najbliższą niedzielę, 12 czerwca na stadionie Cracovii przy ul. Kałuży. Początek o godz. 12. A wśród dodatkowych atrakcji, strzelanie rzutów karnych przez kibiców


Ocena posezonowa

Echo Krakowa. 1988, nr 112 (9 VI) nr 12667

Na negatywną w sumie ocenę stanu krakowskiego sportu duży wpływ mają piłkarze, powrót Wisły do I ligi na pewno poprawiłby nastroje zarówno decydentów, jak i kibiców, choć natychmiast pojawi się problem, jak tę drużynę utrzymać w ekstraklasie. Tym bardziej, że Wisły, sportowego Krakowa nie stać na wielkie transfery.

Po awansie „Wisły” do ekstraklasy

‎‎‎

Gazeta Krakowska. 1988, nr 156 (4 VII) nr 12255

Wszystko w... nogach piłkarzy

Czwartkowy pojedynek Wisły z Górnikiem Knurów, choć był to dla wiślaków tylko mecz o powrót do ekstraklasy, przejdzie jednak do 82-letniej historii „Białej Gwiazdy”. Dreszczowiec z happy endem — tak najkrócej można określić to spotkanie. „Wołałbym grać 10 pojedynków na Wembley niż jeszcze raz przeżyć podobny horror z ławki trenerskiej” — powiedział Adam Musiał.

Czy Wisła wywalczyła zasłużenie awans? Baraże są poniekąd zawsze loterią, w Krakowie 100 sekund brakowało Górnikowi, by osiągnąć ekstraklasę. Choć Wisła miała olbrzymią przewagę i kilkanaście dogodnych pozycji, to goście byli bliscy sukcesu. Kiedy zegar boiskowy wskazywał 84 min. i na tablicy widniał wynik 2:2, wysłannik katowickiej „Trybuny Robotniczej” red. W.

Sowiński rzucił taką uwagę — „Górnicy mają dzisiaj stuprocentową skuteczność, dwie sytuacje podbramkowe i dwa gole. W decydującym meczu to coś fantastycznego”. A jednak nie dało upragnionego awansu Górnikom, fantastyczny zryw Wisły w ostatnich 5 minutach odwrócił kartę.

Z tego dwumeczu zwycięsko wyszła Wisła, ale równie dobrze tym szczęśliwym mógł być Górnik Knurów. A jednak kiedy analizuję całość rozgrywek II-ligowych, to wydaje mi się że awans krakowian jest jednak zasłużony. Przecież w tabeli wyprzedzili rywala o 2 pkt., choć mieli sporą 5-punktową stratę po I rundzie.

Czy Wisła jest już drużyną w pełni ukształtowaną, czy aktualny stan osobowy gwarantuje utrzymanie się w ekstraklasie, z której w nadchodzącym sezonie snadną 4 zespoły (nie będzie już baraży)? Jest pewna grupa kibiców, która twierdzi — po co ta Wisła awansowała do I ligi, skoro w takim składzie ma niewielkie szanse na pozostanie w gronie najlepszych drużyn? I słyszę dalej — drużyna ma za wiele luk, by skutecznie rywalizować choćby z ligowymi średniakami. Ten awans był przedwczesny.

Otóż trzeba wyjaśnić od razu jedną sprawę — przed sezonem nikt nie stawiał trenerowi A. Brożyniakowi zadania — musicie awansować do I ligi. Kierownictwo klubu i sekcji zdawało sobie dobrze sprawę z tego, iż aktualnie pierwsza drużyna to zespół młody (nie licząc rutyniarzy Motyki i Lipki), jeszcze niedoświadczony, na dorobku. Trener otrzymał zadanie zbudowania w ciągu 2—3 lat drużyny, która wówczas mogłaby z powodzeniem powalczyć o ekstraklasę.

Nie rzucono się w klubie w wir transferów, dochodząc do słusznego wniosku, że w pierwszym rzędzie trzeba dawać szansę własnym wychowankom, graczom krakowskim.

Przecież trener A. Brożyniak właśnie jako szkoleniowiec drużyny juniorów dochował się kilku perspektywicznych graczy. I tym zawodnikom dano szansę, że wspomnę nazwiska Karbowniczka, Jałochy, Szewczyka czy w końcówce sezonu — Bujaka.

Kiedy na kilka kolejek przed zakończeniem rozgrywek Wisła wysforowała się na pozycję uprawniającą do gry w barażach, w klubie zapadła decyzja — jest szansa na powrót do ekstraklasy i spróbujmy tę szansę wykorzystać.

I udało się, za co chwała trenerom i zawodnikom.

Bijać brawa za awans, trzeba jednak jasno zdać sobie sprawę z tego, iż Wiśle dużo jeszcze brakuje, by być w pełnym tego słowa znaczeniu I-ligowcem. Oglądałem sporo pojedynków Wisły i zgodzą się ze mną Jej kibice, że w grze drużyny jest jeszcze sporo mankamentów, że zespół nie ma jeszcze swojego stylu, gra dość nierówno (nawet w ciągu jednego meczu), a trener A. Brożyniak wciąż szuka najlepszych rozwiązań personalnych.

W bramce niepodważalna jest pozycja Gaszyńskiego, który nabrał pewności siebie.

Choć może nie broni efektownie, to jednak efektywnie, w wielu meczach był prawdziwą podpora zespołu. Ale Wisła nie ma dobrej klasy bramkarza rezerwowego i przed nowym sezonem musi go znaleźć! Nie można budować domu bez solidnego fundamentu. Obrona Wisły w wielu meczach nie stanowiła monolitu, może indywidualnie poszczególni gracze prezentowali się nawet nie najgorzej, ale jako całość brakuje im zgrania. Szwankuje asekuracja. Wynikało to po części z faktu, że trener szukał stale najlepszego rozwiązania. W niewielu meczach formacja ta grała w tym samym zestawieniu. Motyka raz na środku obrony, to znowu na prawej obronie, wędrowali przez różne pozycje Markowski, Brożek, Karbowniczek, także Wójtowicz, który dopiero w końcowej fazie zaczął z powodzeniem grać libero.

W pomocy niekwestionowanym liderem był Leszek Lipka, zawodnik świetnie wyszkolony technicznie, który w tym sezonie strzelił kilka bardzo ważnych bramek. Ale pozostali partnerzy ustępują mu klasą.

W ostatniej fazie w tej formacji grali Markowski (trener widać liczy na jego waleczność, przebojowość, ale osobiście w I lidze widzę tego piłkarza w roli stopera), Klaja (czyni zbyt wolne postępy, bywa czasem na boisku jakiś zagubiony), czasem Karbowniczek, Jałocha. Ta formacja wymaga na pewno wzmocnienia.

Dość wysoką ocenę, jak na II ligę, wystawiłbym formacji ofensywnej, choć poszczególni gracze mieli różne okresy. Najrówniej grał Moskal, myślę, że może być z niego dobry I-ligowy napastnik. Nierówno grali Świerczewski i Strojek. Ten pierwszy jako napastnik musi być bardziej bojowy, nie może bać się indywidualnych akcji jeden na jeden. Strojek po kontuzji jakby zatracił ciąg na bramkę. Słyszałem taką opinię, iż piłkarz ten ma wrodzoną szybkość, jemu potrzebny jest bardziej indywidualny trening, który pozwoliłby mu wykorzystać ten atut.

Trener A. Brożyniak zdaje sobie dobrze sprawę z wad i niedostatków, swojego zespołu.

„Mamy młodą, niedoświadczoną drużynę, co widać było choćby w czwartkowym meczu z Górnikiem. Dopiero my trenerzy musieliśmy z ławki wydać specjalne dyspozycje, by zespół jeszcze raz rzucił się do szturmu. Na pewno dla dobra tego zespołu potrzebne są wzmocnienia i kierownictwo sekcji prowadzi rozmowy z kilkoma piłkarzami” (z kim, nie chciano zdradzać, ale kiedy padły nazwiska Skrobowskiego, Miłoszewicza, Koseckiego z Gwardii nie usłyszałem dementi).

Skoro mowa o transferach to chciałbym podkreślić jedną sprawę — szukałbym w pierwszym rzędzie piłkarzy nie tylko o wysokich umiejętnościach czysto piłkarskich, ale i dodatnich cechach charakterologicznych. Ileż to razy rozkapryszony gwiazdor miast wzmocnić drużynę, demoralizował ją.

I kolejna sprawa, którą bardzo mocno podkreśla trener — zawodnicy muszą jeszcze bardziej wytrwale pracować nad sobą, nad podnoszeniem indywidualnych kwalifikacji. Niektórzy muszą diametralnie zmienić podejście do treningu. Obecna Wisła nie ma tych atutów czysto piłkarskich co drużyna sprzed 8—10 lat, dlatego w lidze trzeba będzie walczyć ze zdwojoną energią, a to wymaga żelaznej kondycji i wytrzymałości.

Czeka wiślaków bardzo trudny sezon i to muszą sobie uzmysłowić wszyscy piłkarze.

Przerwa w rozgrywkach ligowych jest bardzo krótka, nie będzie można sobie pozwolić na żaden odpoczynek. Już w sobotę wiślacy wyjechali do Augsburga (RFN), gdzie trener ma w planie normalne z? jęcia treningowe i co najmniej 3 gry kontrolne. Potem czekają wiślaków turnieje w Białymstoku i Mielcu. I 31 lipca start w lidze. Z kim? — dowiemy się za parę dni.

Na razie w Krakowie — radość, aby takie nastroje były także w czerwcu 1989 roku. Osobiście nie byłbym takim pesymistą jak niektórzy kibice.

Wszystko w rękach, a raczej w nogach piłkarzy! ANDRZEJ STANOWSKI

Spotkanie piłkarskie bywalców kawiarni „Kabaret” z krakowskimi oldboyami

Echo Krakowa. 1988, nr 119 (20 VI) nr 12674

UBIEGŁOROCZNE spotkanie piłkarskie bywalców kawiarni „Kabaret” (wśród których nie brak znanych przed laty zawodników) z krakowskimi oldboyami. ściągnęło na stadion Juvenii setki kibiców. Wszyscy mieli znakomitą zabawę. Dlatego organizatorzy kolejnego meczu liczą, że podobnie będzie dziś o godz. 18. Na tym samym boisku, przy Błoniach zobaczymy w akcji: Zdzisława Kapkę, Kazimierza Kmiecika, Adama Musiała, Jerzego Jasiówkę i wielu innych. Przez blisko 2 godziny emocję zapewnione

Wisła gola!

Gazeta Krakowska. 1988, nr 162 (11 VII) nr 12261


Trudne i niezwykle wyczerpujące piłkarzy i kibiców były boje „Białej Gwiazdy” o awans do ekstraklasy. Nadszedł wreszcie upragniony dzień, gdy podkrakowski gród doczekał się swojego reprezentanta na najwyższym piłkarskim szczeblu. A przypomnijmy, że przecież drzewiej inaczej bywało, że Wisła i Cracovia z powodzeniem walczyły w pierwszej lidze i staczały zacięte boje o miano najlepszych.

Te wypełnione stadiony, entuzjazm, uniesienie i podniosła atmosfera towarzyszyły zawsze Krakowowi. Chude piłkarskie lata jakie przyszło nam przeżywać, wydawały się wiecznością. Wisła. Hutnik, Cracovia — kluby opromienione sławą, rzadko tylko dotrzymywały tempa i kroku rywalom. Pałętanie się po dalekich miejscach w tabeli, to był ten puchar pełen goryczy, jaki przyszło nam pić prawie podczas każdej kolejki ligowej.

Leży przede mną plik wycinków prasowych słów świadczących, że losy Wisły, jednego z najstarszych i najbardziej zasłużonych klubów dla polskiego sportu, nie są opinii publicznej obojętne. Te listy i wycinki są kurtuazyjne, pełne pochwał dla piłkarzy „Białej Gwiazdy”, którzy na ostatniej prostej z wielkim wysiłkiem dobrnęli do mety.

Niebawem rozpoczną się ligowe boje. Wiśle potrzeba spokoju i konsekwentnego działania. Dość płaszczących piłkarzy i działaczy słów. Zapewne wiele trzeba będzie zrobić, aby piłkarze Wisły w ekstraklasie zadomowili się na dobre, aby odgrywali w niej niepoślednią rolę.

Klub, który zapisał się złotymi zgłoskami w historii polskiego futbolu może i powinien nawiązać do swoich chlubnych tradycji.

Oczywiście, zależeć to będzie przede wszystkim od jego zarządu, działaczy, trenerów i samych piłkarzy, którzy swoje umiejętności i ambicje powinni równać w górę. Powstały sprzyjające warunki powstrzymania regresu piłki nożnej w podwawelskim grodzie- Powstała platforma, na której można i trzeba będzie skutecznie działać, skupiając wszystkie siły do odbudowy najpopularniejszego w naszym mieście sportu.

Sekcja piłkarska decyduje przede wszystkim o pozycji klubu na arenie krajowej, o jego autorytecie, o powodzeniu wielu jego przedsięwzięć.

Utarło się mniemanie, że sekcja piłkarska jest wizytówką klubu. W wypadku Wisły była ona przez wiele lat wizytówką pierwszorzędną.

Wspominają o tym z wielkim rozrzewnieniem starzy kibice, a z pewnym zażenowaniem piłkarze, którzy jeszcze nie tak dawno zdobywali dla swego klubu laury mistrzów Polski.

Dziś w roli działaczy i sponsorów na pewno będą chcieli podźwignąć sekcję, której losy rzutować będą na cały klub, jego dalszą egzystencję i historię.

Niech nie marzą się wszystkim .szklane piłkarskie góry”, Wiśle potrzebna jest konsekwentna, mordercza praca nie tylko w pierwszym zespole, ale i na szerokim zapleczu, gdzie nie brakuje chyba utalentowanej młodzieży, która zasili drużynę i pokaże na co stać piłkarski Kraków.

Dla nikogo nie jest obojętne czy Wisła będzie grała w ekstraklasie, czy będzie spełniała rolę kopciuszka, czy będzie też walczyła jak równa z równy­ mi. W interesie Hutnika, Cracovii, Garbami i pozostałych klubów naszego miasta i regionu jest, aby zespół „Białej Gwiazdy” był mocnym rywalem dla krajowych i krakowskich Zespołów, aby jego biała gwiazda promieniowała jasno.

R. MALINOWSKI

Retro zdjęcie: Wisła Kraków w sezonie 1987/88

W sezonie 1987/88 Wisła Kraków rywalizowała w grupie wschodniej II ligi. Był to trzeci kolejny sezon Białej Gwiazdy na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. Można zatem powiedzieć, że pod względem sportowym był to najgorszy okres w ówczesnej historii klubu. Wisła tylko raz była w II lidze, ale już po roku powróciła do ekstraklasy - i to z przytupem. W 1966 roku krakowianie jako beniaminkowie sięgnęli po wicemistrzostwo kraju, rok później zaś zdobyli Puchar Polski. Tym razem banicja w drugiej lidze przedłużała się. Nic więc dziwnego, że przy Reymonta marzenia o powrocie do piłkarskiej elity były bardzo silne.


03.04.2020r.

HistoriaWisly.pl

HistoriaWisly.pl


Tak prezentowała się kadra Wisły w rundzie wiosennej sezonu 1987/88. Ilu zawodników potraficie rozpoznać?

Nie oznaczało to jednak, że klub stawiał przed zawodnikami ultimatum. Jeszcze w przerwie zimowej trener Aleksander Brożyniak mówił: „Na szczęście w klubie nie ma nacisków, nie stawia się nam takich celów, choć wszyscy bylibyśmy szczęśliwi, gdyby się udało zrealizować te marzenia. Ja jednak me składam żadnych zobowiązań”. Może takie podejście w perspektywie całego sezonu było kluczem do sukcesu? Po pierwszych siedmiu kolejkach Wisła miała tylko cztery punkty i znajdowała się w strefie spadkowej. Kibice byli z takiego stanu rzeczy oczywiście niezadowoleni, ale działacze zachowali zimną krew i nie podjęli radykalnych kroków. W efekcie do końca rundy Wiślacy nie dali się nikomu pokonać i przed przerwą w rozgrywkach wdrapali się na trzecie miejsce.

Wiosną po solidnych przygotowaniach Wisła dalej rzetelnie punktowała, choć notowała sporo remisów, a zwycięstwa zwykle były skromne. W całym sezonie Biała Gwiazda jednak trzy razy wygrywała z przewagą co najmniej 3 goli. To o tyle istotne, że stosowano wówczas specyficzny system promujący ofensywną grę. Standardowo za wygrany mecz przyznawano 2 punkty, wysokie zwycięstwo premiowano jednak dodatkowym punktem („odejmowanym” pokonanemu). Biała Gwiazda tym sposobem „dopisała” sobie 3 ponadprogramowe punkty.

W końcowej tabeli rozgrywek Wisła zajęła drugiej miejsce. Zwycięzca - Stal Mielec - miał wyraźną przewagę 8 punktów, Wisła wyprzedziła zaś Górnika Knurów 3 punktami. Stal wywalczyła bezpośredni awans, Wisła i Górnik miały zaś zmierzyć się ze sobą w dramatycznym dwumeczu barażowym. Spotkanie wyjazdowe krakowianie przegrali, w rewanżu musieli wygrać co najmniej 2 bramkami. I właśnie wynik 2:0 dla Wisły utrzymywał się przez większość spotkania. Ostatnie 20 minut rewanżu to prawdziwa huśtawka emocji. Goście zdołali bowiem w 7 minut… wyrównać na 2:2 i Wisła ponownie potrzebowała dwóch goli. I zdobyła je w ostatnich 5 minutach! Trud całego sezonu mógł w jednej chwili pójść na marne, szczęśliwie w ostatnim momencie udało się odwrócić złą kartę.

Kto stał za tym sukcesem? Sekcja piłki nożnej Wisły w tamtym sezonie liczyła 350 zawodników. Naturalnie zdecydowana większość grała w drużynach młodzieżowych (304 juniorów), Biała Gwiazda posiadała też rezerwy. Skład pierwszej drużyny starano się jednak budować w oparciu o wychowanków. Trener Brożyniak nawet po wywalczonym awansie podkreślał, że drużyna jest cały czas w fazie przebudowy. Faktycznie, za najbardziej doświadczonych graczy uznać należy Marka Motykę i Leszka Lipkę, czyli piłkarzy, którzy wywalczyli z Wisłą Mistrzostwo Polski w 1978 roku. Wisła zapewniała, że po zakończonym sezonie obaj dostaną nie tylko wolną rękę, ale wręcz wsparcie klubu w staraniach o wyjazd zagraniczny. Po spadku w 1985 Motyka i Lipka pozostali w klubie z ambicją powrotu do ekstraklasy i udało im się w końcu poprowadzić Wisłę do awansu. (na marginesie dodajmy, że wcale nie śpieszyło im się z wyjazdem jeszcze przez jakiś czas pozostali w Krakowie).

W sezonie 87/88 Lipkę i Motykę dzielnie wspierało grono młodych utalentowanych piłkarzy. Marek Świerczewski, Marcin Jałocha czy Jarosław Giszka otrzymywali powołania do młodzieżowych reprezentacji Polski. Znakomicie rozwijał się też talent Kazimierza Moskala (który z 9 bramkami był drugim najlepszym strzelcem Wisły, po Lipce). Do tego w składzie było kilku zawodników „w sile piłkarskiego wieku”, jak Zdzisław Stojek (7 zdobytych goli - trzecie najlepszy strzelec Wisły), Robert Gaszyński (dobrze spisujący się między słupkami) czy Dariusz Wójtowicz (lewy pomocnik, który w barwach Lechii grał w pamiętnych spotkaniach z Juventusem Turyn). Trenerem tej ekipy był Aleksander Brożyniak, który z Wisłą poznał już smak europejskich pucharów, gdy prowadził Białą Gwiazdę w latach 1975-77. Jego asystentem był dawny podopieczny - Adam Musiał.

W kolejnych latach w pierwszej lidze Wiśle nie było łatwo. Rywale byli silni sportowo, Biała Gwiazda miała też poważne trudności organizacyjno-finansowe. Mimo to w 1991 roku krakowianie sięgnęli po brązowy medal - ale to już wykracza poza ramy wspominanego tutaj sezonu 1987/88.

Na zdjęciu, w górnym rzędzie stoją od lewej: Robert Markowski, Robert Gaszyński, Krzysztof Szewczyk, Marek Motyka, Dariusz Wójtowicz, Kazimierz Moskal, Robert Krzywda, Marek Świerczewski, Grzegorz Gąsior, Marek Gierat - kierownik drużyny. W dolnym rzędzie od lewej: Zbigniew Klaja, Artur Bożek, Jarosław Giszka, Ryszard Karbowniczek, Aleksander Brożyniak, Leszek Lipka, Marcin Jałocha, Zdzisław Strojek, Adam Musiał - asystent trenera

Źródło: wisla.krakow.pl