Sezon 2001/2002 (piłka nożna)

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 13:02, 28 sty 2015; Dorotja (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
poprzedni sezon Rozgrywki w tym sezonie następny sezon
Wszystkie mecze I liga Grupa A I liga Grupa Mistrzowska Superpuchar Puchar Polski
Puchar Ligi Puchar UEFA Liga Mistrzów Mecze towarzyskie międzynarodowe Mecze towarzyskie i sparingi
Rezerwy Juniorzy i trampkarze
Kadra Statystyki Spis Sezonów

Spis treści

Ważniejsze wydarzenia:

Karnet na jesień 2001.
Karnet na jesień 2001.
Karnet – sezon 2001/2002, wiosna
Karnet – sezon 2001/2002, wiosna
  • Radosna twórczość PZPN dzieli ligowców na dwie grupy celem uatrakcyjnienia rozgrywek. Efekt był do przewidzenia – odwrotny do zamierzeń.
  • 2001.07.15: Pod wodzą Franciszka Smudy Wisła zdobywa Superpuchar. W Starachowicach „Białą Gwiazda” lepsza od Polonii 4:3.
  • 2001.07.21: Inauguracja rozgrywek w grupie A i skromna wygrana z KSZO na wyjeździe 1:0.
  • 2001.08.08/22: W III rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów Wisła gości słynną Barcelonę. Po wyrównanym i niezwykle emocjonującym meczu w Krakowie przegrywa 3:4. Rewanż bez większej historii. Dzięki znakomitej postawi Artura Sarnata w bramce skończyło się 0:1.
  • 2001.09.30: Mecz bez większej historii. Pewna wygrana nad Widzewem. Z czasem okaże się, że było to spotkanie, które rozpoczęło niebywałą serię kolejnych nieprzegranych przez Wisłę meczów ligowych na własnym stadionie.
  • 2001.10.21: Przegrana w Wodzisławiu z Odrą 0:1 sprawia, że Wisła kończy rozgrywki grupowe na drugim miejscu.
  • 2001.10.26: Debiut Mauro Cantoro w wygranym meczu z Zagłębiem Lubin 4:3 i pierwsza strzelona bramka dla Wisły.
  • 2001.10.18/11.10: Po wyeliminowaniu Hajduka Split Wisła nie sprostała w II rundzie PUEFA Interowi Mediolan (0:2; 1:0). W rewanżu było bardzo blisko sensacji. Słupek po strzale Mirosława Szymkowiaka uratował mediolańczyków od dogrywki.
  • 2001.11.28: Awans do półfinału PP po pokonaniu ŁKS 4:1.
  • Styczeń 2002. Piłkarskie Oscary rozdane (trzecia edycja). Po raz drugi z rzędu plebiscyt wygrała Wisła Kraków w kategorii najlepsza drużyna oraz jej prezes Bogusław Cupiał w kategorii najlepszy prezes. Za najlepszego zawodnika polskiej ligi uznano Macieja Żurawskiego.
  • 2002.03.06/04.10: W półfinale PP Wisła łatwo radzi sobie z Orlenem (2:1, 3:0).
  • 2002.03.09/15: Fatalne w skutkach wyjazdy do Warszawy. Przegrane pojedynki z Polonią 2:4 i Legią 0:1 sprawiają, że Wisła traci przodownictwo w tabeli. Jak się okazało na stałe. Traci też Franciszka Smudę. Na ławce trenerskiej powitano Henryka Kasperczaka.
  • 2002.04.22: Mecz ostatniej ligowej szansy zaledwie zremisowany z Legią 1:1. Wisła zostaje wicemistrzem.
  • 2002.05.07/10: Słodki rewanż na Amice w finałowym dwumeczu o PP. 4:2 na wyjeździe i 4:0 u siebie mówią same za siebie. Efekty pracy Henryka Kasperczaka są już widoczne.
  • 2002.05.22/26: Niespodziewane rozstrzygnięcie w finale Pucharu Ligi. Po 0:3 w Warszawie, Wisła miała szanse odrobić straty w Krakowie. Gdyby Frankowski wykorzystał rzut karny byłoby 3:0. Tak skończyło się po bramce Yahayi na 2:1.

Kibicowskie podsumowanie rundy jesiennej 2001

Tabela ekstraklasy - Grupa A


(runda jesienna)
L.p. Drużyna Mecze Z-R-P Bramki Bilans Punkty
1. Odra Wodzisław 14 10-1-3 28-14 +14 31
2. Wisła Kraków 14 9-1-4 28-15 +13 28
3. Polonia Warszawa 14 7-4-3 25-13 +12 25
4. GKS Katowice 14 5-3-6 17-23 -6 18
5. Zagłębie Lubin 14 5-3-6 23-28 -5 18
6. KSZO Ostrowiec Św. 14 4-3-7 14-18 -4 15
7. Górnik Zabrze 14 2-5-7 13-22 -9 11
8. Widzew Łódź 14 3-2-9 9-24 -15 11

Runda jesienna
1. kolejka (21.07.01)
KSZO 0-1 Wisła
Widzew 0-2 Zagłębie
Polonia 4-1 Górnik
Odra 3-1 Katowice

2. kolejka (28.07.01)
Wisła 2-2 Polonia
Katowice 0-1 Widzew
Zagłębie 3-1 Odra
Górnik 0-0 KSZO

3. kolejka (04.08.01)
Widzew 3-2 Wisła
KSZO 2-1 Zagłębie
Polonia 1-2 Katowice
Odra 1-0 Górnik
podsumowanie

4.kolejka (11.08.01)
Górnik 1-2 Wisła
Katowice 1-0 Zagłębie
Odra 2-0 Widzew
KSZO 0-1 Polonia
podsumowanie

5. kolejka (18.08.01)
Wisła 1-0 Odra
Zagłębie 1-1 Polonia
Widzew 1-2 Górnik
Katowice 2-2 KSZO
podsumowanie
6. kolejka (25.08.01)
Wisła 4-0 Zagłębie
Górnik 1-1 Katowice
KSZO 3-0 Widzew
Polonia 2-2 Odra
podsumowanie

7. kolejka (08.09.01)
Katowice 1-5 Wisła
Zagłębie 3-1 Górnik
Widzew 0-3 Polonia
Odra 2-1 KSZO
podsumowanie

8. kolejka (15.09.01)
Wisła 0-1 KSZO
Zagłębie 2-0 Widzew
Górnik 0-0 Polonia
Katowice 4-2 Odra
podsumowanie

9. kolejka (22.09.01)
Polonia 2-0 Wisła
Widzew 2-0 Katowice
Odra 3-0 Zagłębie
KSZO 1-2 Górnik
podsumowanie

10. kolejka (29.09.01)
Wisła 2-0 Widzew
Zagłębie 4-3 KSZO
Katowice 2-0 Polonia
Górnik 1-3 Odra
podsumowanie
11. kolejka (13.10.01)
Wisła 2-1 Górnik
Zagłębie 2-2 Katowice
Widzew 1-2 Odra
Polonia 2-0 KSZO
podsumowanie

12. kolejka (20.10.01)
Odra 1-0 Wisła
Polonia 4-0 Zagłębie
Górnik 1-1 Widzew
KSZO 1-0 Katowice
podsumowanie

13. kolejka (27.10.01)
Zagłębie 3-4 Wisła
Katowice 1-0 Górnik
Widzew 0-0 KSZO
Odra 3-0 Polonia
podsumowanie

14. kolejka (03.11.01)
Wisła 3-0 Katowice
Górnik 2-2 Zagłębie
Polonia 3-0 Widzew
KSZO 0-3 Odra
podsumowanie


KONIEC RUNDY JESIENNEJ
WISŁA KRAKÓW
AWANSOWAŁA DO
GRUPY MISTRZOWSKIEJ
GRUPA B
Awansowały:
1. Legia 27 pkt
2. Pogoń 24 pkt
3. Amica 24 pkt
4. Ruch 19 pkt
OSTATNIA KOLEJKA
Wisła 3-0 Katowice
Górnik 2-2 Zagłębie
Polonia 3-0 Widzew
KSZO 0-3 Odra
Lista strzelców
Żurawski 11
Sosin (Odra) 9
Śrutwa (Ruch) 9
Kucharski (Legia) 8
Bykowski (Polonia) 7
Karwan (Legia) 7
Rasiak (Groclin) 7
Żelazowski (KSZO) 7


Sezon 2001/02 w statystyce

Legia Warszawa została mistrzem Polski i zagra w eliminacjach Ligi Mistrzów, a Stomil Olsztyn i Śląsk Wrocław spadły do drugiej ligi - takie są najważniejsze rozstrzygnięcia sezonu 2001/2002 w polskiej ekstraklasie piłkarskiej.

W 224 meczach ekstraklasy 107 razy lepsi okazywali się gospodarze, 63 razy padał wynik nierozstrzygnięty, a 54-krotnie wygrywali goście.

Stadiony ekstraklasy odwiedziło w sumie około 900 tys. widzów, do daje średnią ok. 4000 osób na jeden mecz. W poprzednim sezonie przeciętnie każdy mecz oglądało około 4,5 tys. kibiców.

Piłkarze w 224 spotkaniach uzyskali 562 bramki. Daje to średnią 2,51 (2,57 w poprzednim sezonie) gola na mecz. 12 z nich padło po strzałach samobójczych.

Statystyka:

Mecze - 224

Zwycięstwa gospodarzy - 107

Remisy - 63

Zwycięstwa gości - 54

Bramki - 562

Bramki z rzutów karnych - 49

Rzuty karne - 73 (24 niewykorzystane)

Żółte kartki - 921

Czerwone kartki - 39

Frekwencja - ok. 900 tys.

najwięcej zwycięstw

- w sumie: Wisła Kraków - 17

- w pierwszej rundzie: Odra Wodzisław - 10

- w grupie mistrzowskiej: Wisła Kraków - 8

- w grupie spadkowej: Górnik Zabrze - 8

najmniej zwycięstw

- w sumie: Stomil Olsztyn - 4

- w pierwszej rundzie: Górnik Zabrze i Stomil Olsztyn - po 2

- w grupie mistrzowskiej: Odra Wodzisław, Pogoń Szczecin - po 2

- w grupie spadkowej: Śląsk Wrocław i Stomil Olsztyn - po 2

najwięcej zwycięstw u siebie

- w sumie: Amica Wronki - 10

- w pierwszej rundzie: Odra Wodzisław - 7

- w grupie mistrzowskiej: Legia Warszawa i Amica Wronki - po 6

- w grupie spadkowej: Górnik Zabrze i Widzew Łódź - po 5

najmniej zwycięstw u siebie

- w sumie: Stomil Olsztyn - 3

- w pierwszej rundzie: Górnik zabrze - 0

- w grupie mistrzowskiej: Odra Wodzisław - 1

- w grupie spadkowej: Śląsk Wrocław, Stomil Olsztyn - po 1

najwięcej zwycięstw na wyjeździe

- w sumie: Wisła Kraków - 7

- w pierwszej rundzie: Legia Warszawa - 5

- w grupie mistrzowskiej: Wisła Kraków - 3

- w grupie spadkowej: Groclin Grodzisk Wlkp., Zagłębie Lubin - po 3

najmniej zwycięstw na wyjeździe

- w sumie: Ruch Chorzów - 1

- w pierwszej rundzie: osiem zespołów - po 1

- w grupie mistrzowskiej: Ruch Chorzów, Pogoń Szczecin - po 0

- w grupie spadkowej: pięć zespołów - po 1

najwięcej remisów

- w sumie: Stomil Olsztyn - 11

- w pierwszej rundzie: Amica Wronki - 6

- w grupie mistrzowskiej: Legia Warszawa - 7

- w grupie spadkowej: Widzew Łódź i Stomil Olsztyn - po 7

najmniej remisów

- w sumie: Wisła Kraków - 4

- w pierwszej rundzie: Odra Wodzisław, Wisła Kraków - po 1

- w grupie mistrzowskiej: Wisła Kraków, Amica Wronki - po 3

- w grupie spadkowej: Groclin Grodzisk Wlkp. - 2

najwięcej porażek

- w sumie: Śląsk Wrocław - 14

- w pierwszej rundzie: Widzew Łódź - 9

- w grupie mistrzowskiej: Odra Wodzisław, Ruch Chorzów, Pogoń Szczecin - po 7

- w grupie spadkowej: Śląsk Wrocław - 8

najmniej porażek

- w sumie: Legia Warszawa - 3

- w pierwszej rundzie: Amica Wronki - 2

- w grupie mistrzowskiej: Legia Warszawa - 0

- w grupie spadkowej: Widzew Łódź - 1

najlepszy atak

- w sumie: Legia Warszawa, Wisła Kraków - po 50 bramek

- w pierwszej rundzie: Legia Warszawa - 31 bramek

- w grupie mistrzowskiej: Wisła Kraków - 22 bramki

- w grupie spadkowej: Górnik Zabrze - 23 bramki

najgorszy atak

- w sumie: Stomil Olsztyn - 21 bramek

- w pierwszej rundzie: Widzew Łódź - 9

- w grupie mistrzowskiej: Pogoń Szczecin - 9 bramek

- w grupie spadkowej: Stomil Olsztyn - 11

najlepsza obrona

- w sumie: Legia Warszawa - 24

- w pierwszej rundzie: Polonia Warszawa - 13

- w grupie mistrzowskiej: Legia Warszawa - 10

- w grupie spadkowej: Widzew Łódź - 8

najgorsza obrona

- w sumie: Śląsk Wrocław - 47

- w pierwszej rundzie: Śląsk Wrocław - 25

- w grupie mistrzowskiej: Polonia Warszawa, Odra Wodzisław - po 19

- w grupie spadkowej: Śląsk Wrocław - 22

najskuteczniejsi strzelcy: Maciej Żurawski (Wisła Kraków) - 21 bramek

najwięcej bramek z rzutów karnych: Maciej Żurawski - 9

najwyższe zwycięstwa: Legia - Stomil 6:1, Polonia - Pogoń 5:0, Amica - RKS Radomsko 5:0

najwięcej bramek w meczu - w sumie: 7 - Zagłębie - KSZO (4:3), Zagłębie - Wisła (3:4), Stomil - Legia (1:6), Legia - Śląsk (3:4), Śląsk - Groclin (4:3)

- drużyna: 6 - Legia Warszawa (ze Stomilem Olsztyn)

- indywidualnie: 5 - Maciej Żurawski (Wisła Kraków) z GKS Katowice

(PAP)

Podsumowanie z myślą o przyszłości

12 lipca 2002,

Na początku lipca niewiele osób rozpamiętuje jeszcze nieudaną walkę w obronie mistrzostwa Polski i o Puchar Ligi. Najpierw od ponurych myśli oderwał nas mundial (równie ponury ze względu na nader marne występy biało-czerwonych), a teraz najwięcej emocji wzbudzają przygotowania do nowego sezonu, zwłaszcza ruchy transferowe.

Może to jednak właśnie najlepszy moment, żeby pokusić się o wstrzemięźliwą ocenę tego, co zadecydowało o niepowodzeniu Wisły w rundzie wiosennej. Zwłaszcza że konstruktywne wnioski można wykorzystać w kolejnej batalii o krajowe i europejskie trofea.

Część 1.

1/3 normy czyli o tym, dlaczego Wisła nie zdobyła mistrzostwa i Pucharu Ligi.

Przed rozpoczęciem rundy wiosennej piłkarze, trenerzy i działacze Wisły jasno przedstawiali cele na nadchodzące miesiące: wygranie ligi i obu krajowych pucharów. Nie były to bynajmniej buńczuczne zapowiedzi czy rojenia marzycieli. Kadra zespołu nie uległa osłabieniu a nawet wydawało się, że w osobie Igora Sypniewskiego pozyskano kolejnego znakomitego (jak na nasze warunki) gracza. Koniec rundy jesiennej pokazał, że Wisłę można znakomicie przygotować kondycyjnie i szybkościowo - Krakowianie nie mieli pod tym względem sobie równych. Wisła zajmowała pierwsze miejsce w tabeli ligowej, mając dość korzystny układ meczów, także rywale w drabinkach pucharowych nie wydawali się zbyt trudni, przynajmniej w najbliższych rundach tych rozgrywek. Jeszcze w lutym gracze Wisły, którzy wystąpili w meczu z Wyspami Owczymi, na tle innych ligowców wypadli niemal olśniewająco, byli szybcy, dynamiczni, słowem odnosiło się wrażenie, że rychło zawładną wraz z kolegami ligowymi boiskami. Nawet wymęczone zwycięstwo w inaugurującym rundę meczu z Ruchem nie zapowiadało kryzysu. Piłkarze byli co prawda wolni, ale za to dobrze wytrzymali mecz kondycyjnie. Zakładano wówczas (ja także), że dynamika powróci lada chwila i wtedy już nic Wisły nie powstrzyma. Nawet fatalna porażka z Polonią nie była tak jednoznaczna, mecz przegrano bowiem głupio, pechowo, gdyż przebieg wydarzeń na boisku wskazywał przecież na wynik zgoła odmienny. A jednak... Rychło okazało się, że zespół znajduje się w kryzysie dużo poważniejszym niż sądzono. Zmieniono trenera, ale nim Wisła odzyskała właściwy rytm musiało minąć parę tygodni. Co więcej, także i wówczas przydarzyły się trzy niefortunne mecze z Legią, zremisowany w lidze, zakończony sromotną porażką w finale Pucharu Ligi i nieudany rewanż. Jakie są więc przyczyny owych niepowodzeń, których nie może przesłonić nawet triumf w wielkim stylu w Pucharze Polskim?

Polityka transferowa?

Jest to jedna z najchętniej wskazywanych przyczyn niepowodzeń Wisły. Tradycyjnie już nie mogę się z nią zgodzić. Przede wszystkim w porównaniu z końcówką rundy jesiennej kadra klubu nie uległa osłabieniu, bo trudno za takowe uznać wypożyczenie juniorów, którzy podówczas nie decydowali o obliczu zespołu. Zabrakło w składzie Moskalewicza, ale i bez niego Wisła świetnie sobie radziła jesienią. Innymi słowy, zespół w składzie, w jakim miał grać wiosną, udowodnił wcześniej, że stać go na wiele. Zakładano przy tym, że Sypniewski znacząco wzmocni wiślacką siłę rażenia, a także spodziewano się znacznego postępu w grze Cantoro. Jak się okazało, obaj zawiedli. Krytycy polityki kadrowej zarzucali zarządowi, że nie wzmocnił zespołu. Już samo postawienie sprawy w ten sposób jest mocno kontrowersyjne, bo jednak zatrudniono Sypniewskiego. Nie sprawdził się, ale podobnie mógłby się nie sprawdzić każdy inny znany piłkarz. Z tym zawsze jest związane ryzyko. Przede wszystkim jednak dlatego nie zgadzam się z tezą, że to błędy transferowe zadecydowały o niepowodzeniach, gdyż uważam, że ta sama grupa zawodników zdobyłaby mistrzostwo Polski, gdyby tylko była dobrze przygotowana do sezonu. Dobitnie świadczy o tym także końcówka sezonu, zwłaszcza boje z Amicą, w których stary, nie wzmocniony skład rozbił silnego rywala. W Pucharze Ligi lepsza okazała się Legia, ale o wszystkim zadecydował pechowy mecz w stolicy, gdy Legii wchodziło wszystko, a Wiśle nic. W każdym razie, gdyby Wisła zagrała w meczach z Odrą i GKS-em w miarę normalne mecze na przyzwoitym poziomie, a z Polonią nie dała się tak frajersko ograć, mielibyśmy mistrzostwo. Bez żadnych wzmocnień. Niektórzy obwiniają zarząd także za to, iż nie zadbał o dobrych zmienników dla graczy z pierwszego składu. Kolejna dyskusyjna teza. Po pierwsze, owszem, zdarzyły się mecze, że ławka Wisły była niebezpiecznie krótka, ale nigdy też nie okazała się za krótka. Nigdy nie grali juniorzy, ale piłkarze, którzy w naszej piłce coś znaczą. Można dyskutować o klasie sportowej np. Mariusz Jopa, rozwodzić się nad tym, że przydałby się nam lepszy piłkarz, ale należy zdać sobie sprawę raz na zawsze, że Wisła nie będzie nigdy miała 20 równie dobrych graczy (o ile będziemy równać do najlepszych, bo 20 przeciętniaków zbierzemy bez trudu). Na to naszego klubu, ani żadnego innego po prostu nie stać. Poza tym, nadmierna ilość gwiazd to prosta droga do konfliktów w zespole (ktoś gra kosztem kogoś a ten drugi nie zarabia). Wiślaccy zmiennicy jak na warunki polskie są naprawdę dobrzy. Oczywiście, zawsze można jeszcze wzmacniać kadrę klubu, także na zapleczu (jak to się dzieje obecnie), ale upatrywanie w stanie zaplecza pierwszej jedenastki przyczyn utraty mistrzostwa jest nieporozumieniem. Podobnie nie można twierdzić, że o nie zdobyciu mistrzostwa zadecydowało wypożyczenie juniorów. Owszem, było w paru przypadkach (głównie Brożków) błędem, ale wcale nie opierało się na jakimś niemądrym założeniu wyjściowym. Niejeden lepszy od Wisły klub ogrywa młodych graczy w niższych ligach i nie ma w tym niczego zdrożnego. Tym bardziej, że akurat w przypadku Brożków można było się spodziewać, że trafiają w dobre, bo kontrolowane trenersko przez ex Wiślaka D. Wójtowicza miejsce. Cóż, rzeczywistość okazała się inna, ale samo założenie wyjściowe wcale nie takie nieroztropne.

Taktyka?

Trener Smuda zaskoczył wielu z nas zmianą ustawienia zespołu. Wisłę jednoznacznie kojarzono dotąd z systemem 1 4 4 2, choć grała nim ledwie trzy sezony. Nowy wariant 1 3 5 2 miał wzmocnić siłę uderzenia zespołu. Smuda, skądinąd słusznie, uznał, że ma znacznie więcej dobrych graczy w przednich formacjach, warto więc na nich opierać grę Wisły. I znowu śmiem twierdzić, że system ten nie był bynajmniej sprawcą największych nieszczęść. Gdyby wykonawcy czyli piłkarze mogli zaprezentować pełnię swych możliwości szybkościowych i kondycyjnych, zmiana taktyki wcale nie musiała się źle zakończyć. Osobną kwestią jest pytanie, na ile ów system wykorzystuje potencjał wiślackiej kadry, predyspozycje naszych zawodników. Sądzę, że decydującą w tym względzie odpowiedź dał trener Kasperczak, stawiając na 1 4 4 2. Niemniej to nie przez zmianę ustawienia przegraliśmy mistrzostwo Polski. Pierwszą i główną przyczyną były bowiem....

Błędy w zimowych przygotowaniach!

Kto je popełnił, nie mnie rozstrzygać. Wszelkie tropy wiodą jednak do Franciszka Smudy. Zimą zachwycał się on skalą obciążeń zawodników, podkreślał, że pracują oni o wiele ciężej niż podczas jego poprzedniej bytności w Wiśle. Cóż, jak widać ciężka praca nie zawsze popłaca. W każdym razie wystarczyłoby nie „zajechać” piłkarzy i ci, dysponując odpowiednią szybkością, dynamiką i kondycją, poprowadziliby Wisłę do realizacji upragnionych celów. Dość przypomnieć, jak niewielka był strata do Legii na końcu rozgrywek i jak wiele punktów straciliśmy podczas kryzysu, który był dużo poważniejszy niż kryzysy wywołane zwykłymi wahaniami formy. Jeden, dwa, trzy słabsze mecze, to może się zdarzyć. Fatalna passa 5 nieudanych spotkań to już niemal katastrofa, zwłaszcza, gdy konkurenci grają solidnie i sprzyja im szczęście. A źródeł owej passy szukać należy w złym przygotowaniu do sezonu. Cóż z tego, że pod koniec rozgrywek Wisła znowu zachwycała polotem. Banalną a prawdziwą jest uwaga, że trzeba umieć zachować proporcje i dobrze rozłożyć akcenty na cały sezon. W przygotowaniach o to nie zadbano i forma przyszła za późno. A bez formy o sukcesy trudno. Mimo wszystko jednak warto wskazać przynajmniej parę innych przyczyn niepowodzeń wiślackich, o mniejszym ciężarze gatunkowym, ale które odegrały rolę języczka u wagi.

Brak szczęścia...

Znamy kilka powiedzonek na temat szczęścia, że trzeba mu pomagać, że sprzyja lepszym. Od Wisły fortuna raczej się wiosną odwróciła. Nie jest to rzecz, nad którą warto byłoby się długo rozwodzić. Dość jedynie zauważyć, że w czasie owych „kryzysowych” spotkań zabrakło zwykłego farta, który pozwala wygrywać także wtedy, gdy gra się słabo. Farta objawiającego się zazwyczaj w postaci przypadkowego, wymęczonego gola. Legia parę takich strzeliła i ma mistrza. Wiśle zabrakło dwóch punktów. Jednego fartownego meczu. Lepiej jednak szczęściu nie zawierzać, tylko dobrze grać, a tego zabrakło z powodu wymienionego powyżej.

Brak piłkarskich geniuszy...

Doskwiera on całej polskiej piłce. Ba, jest losem nawet dużo silniejszych piłkarsko nacji. Nie jest to więc też zasadniczy powód niepowodzeń, a jedynie zjawisko, które warto zauważyć niejako na marginesie. Gdyby w Wiśle grał Rivaldo, to pewnie mógłby w jednym z tych „kryzysowych” meczów strzelić bramkę nożycami zza pola karnego, a w innym to powtórzyć. Polscy piłkarze też tak są w stanie zrobić, ale raz. O powtórce nie ma mowy. I to różni fuks od geniuszu.

Słabi rywale w czasie przygotowań... Nie jest to nawet pośrednia przyczyna słabej gry wiosną, ale warto w tym miejscu zauważyć jak bardzo ostateczna lista sparing partnerów Wisły odbiegała od zapowiadanej. Wypada się cieszyć, że w obecnej przerwie wygląda na to, że będzie dużo profesjonalnej.

Część 2.

Plan na jesień. Grać lepiej!

Żałuję, że Wisła nie zdobyła mistrzostwa, ani Pucharu Ligi. Były na wyciągnięcie ręki. Ale właśnie dlatego moim zdaniem nie należy popadać w pesymizm. Skoro to błędy w szkoleniu zadecydowały o niepowodzeniu, to wystarczy je wyeliminować, by myśleć o sukcesach w nowym sezonie. Banalna konstatacja, ale prawdziwa. Wisła ma bowiem bodaj najciekawszy skład w Polsce. Ma także trenera, który jest w stanie poprowadzić ją do sukcesów. Zobaczymy, czy tak będzie, ale optymizm jest jak najbardziej uzasadniony. Tym bardziej, że wydarzyło się parę pozytywnych rzeczy

1. Wrócili juniorzy i mają szansę grać. Nie wiem czy sprostają wyzwaniu, ale przynajmniej dostaną szansę. Wierzę, że przynajmniej jeden czy dwóch wykaże się jak Kuzera w minionym sezonie.

2. Przyszli Stolarczyk i Paszulewicz. Nie są to gracze, o których marzyli kibice Wisły, ale trzeba też uczciwie zauważyć, że my, kibice, na futbolu znamy się tak sobie i trener Kasperczak jest tu dużo bardziej obiektywną i fachową wyrocznią. Obaj są solidni. Paszulewicz do tego wciąż perspektywiczny. Grał zresztą u boku Głowackiego, Baszczyńskiego i Kosowskiego w kadrze Janasa i gdyby wtedy Wisła go pozyskała, miałby pewnie dużo więcej zwolenników wśród kibiców. Tak gra w dość przeciętnych klubach skojarzyła go z naszą ligową szarzyzną, oby niesłusznie. Stolarczyk niby też nie błyszczał, ale warto pamiętać, że Pogoń miała do niedawna bodaj najlepszą, bo solidną, defensywę w lidze, a Stolarczyk był tam czołową postacią. Nie ulega też wątpliwości, że to właśnie solidności czasami brakowało Wiśle w grze obronnej.

3. Zostali w klubie Kosowski i Żurawski. Nie było to wcale pewne, obaj bowiem zachorowali na „zachód”. Klub mógł ich sprzedać za przyzwoite pieniądze, ale na szczęście Wisłę stać, by ich nie sprzedawać. Owszem, dobra cena mogłaby zmienić nastawienie prezesów, ale dobra cena w przypadku Wisły to kilka milionów marek, dwa czy trzy razy więcej niż w przypadku innych polskich klubów. Te sprzedałyby takich graczy bez zbytnich oporów.

4. Energie wykupiło Kałużnego. Skwituję to krótko. Są pieniądze, nie ma problemu.

5. Poprawia się baza szkoleniowa. Remontuje się płytę główną, rozbudowuje zaplecze treningowe. Szkoda że tak późno, ale tym bardziej to cieszy. Bardziej nawet niż wszelkie transfery asów naszej ligi. Chciałbym w tym miejscu napisać więcej o rozbudowie trybun, budowie zadaszenia, ale mimo optymistycznych sygnałów, nie sposób traktować tego jako pewnika.

6. Mamy trenera Kasperczaka. Z sukcesami, z charyzmą, z wizją. Wygląda na to, że marne mecze Wisły i błędy Smudy jednak czymś zaowocowały. Gdyby nie zatrudniono Kasperczaka wiosną a czekano z tym do końca sezonu, jest prawie pewne, że dawno już znalazłby pracę gdzie indziej. Oczywiście nie można teraz przesądzić, czy uda mu się zrealizować plany. Na pewno jednak daje większą gwarancję powodzenia niż 99 % innych polskich trenerów. Ciekawe np. jak sprawdzi się jego pomysł na ustawienie całego szkolenia w klubie pod kątem potrzeb pierwszej drużyny. Skoro tak się postępuje na Zachodzie, gdzie poziom jest dużo wyższy, to może i u nas przyniesie to duże korzyści. A że Wisła na brak zdolnej młodzieży nie narzeka, jest szansa na dobre przyszłościowe piłkarskie inwestycje.

Co niepokoi?

1. Obsada bramki. Artur Sarnat nie był nigdy moim wymarzonym wiślackim bramkarzem, a jego kontuzja jeszcze bardziej skomplikowała sprawę. Nie wierzę jednak, by nie wprowadzono w życie planu awaryjnego, gdyby komplikacje jeszcze się pogłębiły. Oczywiście, wskazane byłoby przeprowadzenie nie tylko działań doraźnych, ale zapewnienie godnej obsady bramki na najbliższych parę lat. Zawiódł Trabalik, ale szukać warto, niekoniecznie wśród uznanych, ale drogich sław polskiej piłki.

2. Obsada pozycji ofensywnego pomocnika. Czerwiec w Jaworznie, Cantoro w niełasce, Sunday bez formy, Szymkowiak podatny na kontuzje. Tak w skrócie wygląda sytuacja na tej pozycji, przy stylu gry Wisły newralgicznej. Oczywiście Szymkowiak i Cantoro mają olbrzymi potencjał, ale pierwszemu stale przeszkadzają kontuzje a drugi jakoś nie może wpasować się w zespół. Czy zatem doczekamy się wzmocnienia także na tej pozycji? Chodzą takie słuchy, ale w dywagacje, kto to mógłby być nie ma sensu się wdawać. Dość powiedzieć, że akurat na tej pozycji nie ma w Polsce oczywistych kandydatur.

3. Niewielki wybór piłkarzy na rynku. Dwa, trzy lata temu sprawa była prosta. Nie budziło specjalnych wątpliwości, że warto kupować Żurawskiego, Szymkowiaka czy Głowackiego. Mieli wyrobioną markę i opinia o nich była raczej jednoznaczna. Nawet rok temu wyglądało na to, że w polskiej lidze jest dwóch szalenie obiecujących graczy Grzybowski i Klimek. Tu opinię zweryfikowało życie, obaj z różnych powodów znacznie obniżyli loty (choć gdyby Grzybowski zdecydował się na angaż w Wiśle mógłby znajdować się teraz w zgoła odmiennym położeniu...). Obecnie nie ma już takich faworytów, o których warto byłoby toczyć twarde boje. Świadczy to o słabości polskiej piłki. Owszem, znane są walory Zieńczuka, mówi się o talencie Kusia czy Gajtkowskiego, ale nie są to gracze, których myśl pozyskania spędzałaby sen z powiek kibicom czołowych klubów. Ich przyjście cieszyłoby, ale tylko tyle. A pamiętam jak np. w latach 80-tych Górnik Zabrze kupował Iwana, albo potem Katowice Andrzeja Rudego ze Śląska. To były transfery... Ostatnim tego rodzaju (po okresie posuchy) było chyba ściągnięcie do Krakowa Sypniewskiego, ze skutkiem wiadomym. Ale i on był graczem po przejściach, mało udanym ostatecznie epizodzie greckim i zakończonych fiaskiem staraniach o angaż we Włoszech. Nie dotyczy to tylko Wisły, kogóż bowiem ściągnęła ostatnio Legia czy Amica, że o innych klubach dyskretnie nie wspomnę? Cała nadzieja w szkoleniu młodzieży i kreowaniu na gwiazdy (w dobrym tego słowa znaczeniu) graczy, których potencjał nie został dotąd należycie wykorzystany. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby to Wisła na tym polu odnotowała największe sukcesy.

Konkluzja

Powyższe wyliczenie jest niepełne, ale chyba dobitnie wykazuje, że dla kibiców Wisły więcej jest powodów do optymizmu niż niepokoju. Wszystko zweryfikuje boisko. Póki co nie ma co rozdzierać szat, że B. Cupiał nie wydał kolejnych milionów euro na transfery, albo że „Olo” nie wrócił. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale zachowanie umiaru jest niezbędne. Wisła znajduje się jak na warunki polskie w wyjątkowo dobrej kondycji i musimy to docenić. Nie oznacza to, że wszystko musi się nam podobać, ale z malkontenctwem warto raz na zawsze skończyć. Cieszmy się tym, co mamy i miejmy nadzieję, że najlepsze wciąż przed nami.

Źródło: wislakrakow.com
(Jacek)