Stanisław Chemicz

Z Historia Wisły

Stanisław Chemicz, 1984.
Stanisław Chemicz, 1984.
Stanisław Chemicz
Stanisław Chemicz
Trampkarze Wisły i opiekunowie: Stanisław Chemicz i Marek Wilk.
Trampkarze Wisły i opiekunowie: Stanisław Chemicz i Marek Wilk.
Stanisław Chemicz i Rafał Wisłocki z drużyną rocznika 2003 w sezonie 2011/2012.
Stanisław Chemicz i Rafał Wisłocki z drużyną rocznika 2003 w sezonie 2011/2012.

Dr Stanisław Józef Chemicz (ur. 15 stycznia 1940 w Dunajowie) - trener, zasłużony działacz, twórca młodzieżowego piłkarstwa w Wiśle Kraków, historyk krakowskiego sportu.

Spis treści

Biografia

Stanisław Józef Chemicz urodził się 15 stycznia 1940 w Dunajowie. Piłkarską karierę rozpoczynał w Polonii Jelenia Góra. Na boisku występował jako prawy obrońca. W młodości uprawiał także narciarstwo alpejskie. Do Krakowa przyjechał studiować na AWF. W 1965 roku trafił do Cracovii, w której barwach rozegrał 153 mecze (także w pierwszej lidze).

Po zakończeniu kariery piłkarskiej rozpoczął pracę trenerską. Najpierw w Wieczystej trenował drużyną juniorską, potem już jako pierwszy trener pracował w krakowskich klubach z niższych lig (Kalwarianka Kalwaria Zebrzydowska, Prokocim Kraków, Pychowianka).

Od 1977 roku nieprzerwanie w Wiśle. Pracę z młodymi Wiślakami przeplatał sporadycznym trenowaniem pierwszej drużyny Wisły oraz zaangażowaniem w sztabach opiekujących się reprezentacjami Polski juniorów (u boku trenerów Marka Śledzianowskiego i Jana Pieszko).

Stanisław Chemicz zrobił doktorat na krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego oraz napisał dwie książki: „Piłka nożna w okupowanym Krakowie” i „Sport w Krakowie w latach 1939-1945”.

Stanisław Chemicz (twórca i trener szkółki piłkarskiej) postanowieniem prezydenta RP 19 marca 2006 roku został wyróżniony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla rozwoju sportu.

Stanisław Chemicz w Wiśle

Stanisław Chemicz pojawił się w Wiśle w 1977 roku i pozostał w naszym klubie do 2012 roku. Na początku pracował jako asystent. Pełnił tę rolę przy kadencjach Romana Durnioka, Edmunda Zientary i Oresta Lenczyka. Pierwszą drużynę Wisły prowadził dwukrotnie, ale była to jedynie praca "awaryjna". Pierwszy zespół Wisły trenował około dwóch miesięcy. Najpierw w 1985 roku (od czerwca do lipca) zastępując Oresta Lenczyka, oraz w 1989 (również od czerwca do lipca), kiedy to zmienił Aleksandra Brożyniaka.

W roku 1987 Stanisław Chemicz założył szkółkę juniorów TS Wisła. Niemal w tym samym czasie zorganizowane zostały pierwsze zawody im. A. Grabki, których był pomysłodawcą i inicjatorem. Turniej ten wielokrotnie wygrywali młodzi Wiślacy pod dowództwem Chemicza.

W 2007 roku, odbyła się 20. edycja turnieju. "Ten czas minął bardzo szybko, nim człowiek się obejrzał już minęło 20 lat. Najmilej wspominam pierwszy turniej, bo odbył się on przy naszym bardzo dużym wysiłku. Brakowało nam wówczas środków finansowych oraz możliwości, które były znacznie mniejsze niż obecnie. W związku z tym ja, jako animator tego turnieju, za namową Pana Ludwika Miętty-Mikołajewicza, zorganizowałem te zawody, ku czci Adama Grabki." – wspomina trener Stanisław Chemicz. Do Krakowa zjeżdżały również młodzieżowe drużyny z zagranicy, m. in. Grasshoppers Zurich, Dukla z Bańskiej Bystrzycy, Sigma Ołomuniec, czy też szwedzkie IF Brommapojkarna słynące ze szkolenia młodzieży. Mało kto wie, że na jeden z turniejów bliski przyjazdu był Real Madryt. "Podczas jednych zawodów udało nam się nawiązać znajomość z przedstawicielami "Królewskich". Oczywiście rozpoczęliśmy starania, aby zaprosić ich pod Wawel. W trakcie negocjacji oferowaliśmy im darmowy nocleg oraz wyżywienie. Mieliśmy swojego człowieka, który odpowiadał za przebieg rozmów. Hiszpanie w odpowiedzi przesłali telegram z żądaniem pokrycia kosztów podróży do Polski oraz wynagrodzeń dla dorosłych członków ich ekipy. Niestety, były to już zbyt wysokie sumy, byśmy mogli sobie na to pozwolić. Takie to właśnie warunki postawili przedstawiciele Realu. Szkoda tym większa, bo w tym czasie gdy rywalizowaliśmy z nimi w Montreaux, w ich ekipie występował 14-letni Iker Casillas. - wspomina Chemicz. Na pytanie Romana Hurkowskiego (Tygodnik Kibica): "Najmilej wspominany mecz, w jakim uczestniczył pan jako trener?", Chemicz odpowiedział: "W roku 2004, na Sardynii, w Cagliari, moi podopieczni z Wisły, z rocznika 1988, wygrali cały turniej, po drodze pokonując Palermo 3:1. U rywali grał Diego Armando junior – nieślubny syn Diego Armando Maradony i Włoszki Cristiany Sinagry.". Z młodymi zawodnikami pracuje do dziś.

Trenerski bilans

Ilość meczów: 5 (5 w I lidze)

Bilans ligowy: 1-2-2 (bramki 5:6)

Procent zwycięstw: 20

Średnia punktów: 0,80

Rozstanie

Kariera piłkarska

Klub Lata Kraj il. wys. il. goli
Polonia Jelenia Góra 1952–1964 Polska
Cracovia 1965–1971 Polska 153* 0
Kalwarianka Kalwaria Zebrzydowska 0000–1973 Polska
Prokocim Kraków 1973– Polska
W sumie:

*- W meczach I ligi, II ligi oraz pucharze Polski

Kariera trenerska

Klub Lata Kraj
Wieczysta - juniorzy Polska
Kalwarianka Kalwaria Zebrzydowska Polska
Prokocim Kraków Polska
Cracovia - asystent i trener juniorów Polska
Pychowianka 1975-1977 Polska
Wisła Kraków - drużyny juniorskie i rezerwy 1977-1982 Polska
Wisła Kraków - asystent 1982–1985 Polska
Wisła Kraków 1985 Polska
Wisła Kraków 1989 Polska
Wisła Kraków - drużyny juniorskie 1987-2011 Polska

Uwagi:

  • Z uwagi na skąpe dane, mogły wkraść się błędy.

Sukcesy

Piłkarskie:
Brak

Trenerskie:

  • 1988 - zwycięstwo w turnieju o Puchar im. A. Grabki - juniorami Wisły
  • 1989 - zwycięstwo w turnieju o Puchar im. A. Grabki - juniorami Wisły
  • 1990 - zwycięstwo w turnieju o Puchar im. A. Grabki - juniorami Wisły

(Dane niekompletne)

Chemicz w prasie

Stanisław Chemicz jako obrońca Cracovii w meczu derbowym z Wisłą, 1967 rok
Stanisław Chemicz jako obrońca Cracovii w meczu derbowym z Wisłą, 1967 rok

Na podstawie: wislakrakow.pl, reprezentacja.com.pl, ts-wisla.pl, notatki własne

Wywiad z dr. Stanisławem Chemiczem

2009-01-08 13:40
autor: Viola
Czekaliśmy i czekaliśmy, ale już jest! Zapraszam wszystkich na wywiad z dr. Stanisławem Chemiczem, który dla wislakrakow2001.futbolowo.pl przeprowadziła Viola


„Najbardziej lubię autentyczny, prawdziwy śmiech dzieci...”- rozmowa z dr Stanisławem Chemiczem, koordynatorem Szkółki Piłkarskiej Wisła Kraków.

Panie trenerze przez długie lata był Pan wyróżniającym się zawodnikiem Cracovii. Jak to się stało, że związał się Pan z Wisłą Kraków?

Grę na boisku zakończyłem w 1975 roku i początkowo jako drugi trener pierwszego zespołu Cracovii, który wtedy występował w III Lidze, pracowałem z trenerem Romanem Durniokiem. Wtedy też zacząłem studia na AWF. W Wiśle natomiast wraz z trenerem Lenczykiem, który prowadził zespół rezerwy, pracował mój przyjaciel z boiska Wiesiu Lendzion. I on właśnie, gdy trener Lenczyk przeszedł do prowadzenia pierwszego zespołu Wisły zaproponował mi przejście. Zgodziłem się bo też pod względem organizacyjnym warunki do pracy szkoleniowej były tu, zdecydowanie lepsze.

Od tamtej pory jest Pan nieprzerwanie związany z Wisłą Kraków.

Tak. Przez 10 lat prowadziłem zespół rezerwy, z którym w 1982 roku zdobyłem awans do III Ligi. Niezależnie od tego byłem również drugim trenerem przy pierwszoligowym zespole, najpierw z Romanem Durniokiem, potem Edmundem Zientarą i wreszcie Ornestem Leńczykiem, z którym pracowałem przez 2,5 roku. Po klęsce zespołu Wisły, na własnym boisku, z Motorem Lublin kierownictwo zwolniło trenera Leńczyka a ponieważ znałem dobrze zespół, mnie zaproponowano jego miejsce. To był sezon 85/86 a dokładnie maj 1986r. Spadek właściwie był nieunikniony ale byłem pełen optymizmu, że uda się uratować sytuację i utrzymać zespół w I Lidze. Sięgnąłem po kilku zawodników, którzy byli zawieszeni: Adama Nawałkę, Wojtka Gorgonia, Jasia Nawrockiego. Niestety było trochę za późno, Wisła spadła do II Ligi.

Rok później powstała Szkółka Piłkarska, której był Pan inicjatorem. Skąd pomysł?

Ze zbiorów Szkółki Piłkarskej TS Wisła
Ze zbiorów Szkółki Piłkarskej TS Wisła
Ze zbiorów Szkółki Piłkarskej TS Wisła
Ze zbiorów Szkółki Piłkarskej TS Wisła
Ze zbiorów Szkółki Piłkarskej TS Wisła
Ze zbiorów Szkółki Piłkarskej TS Wisła
Ze zbiorów Szkółki Piłkarskej TS Wisła
Ze zbiorów Szkółki Piłkarskej TS Wisła
Ze zbiorów Szkółki Piłkarskej TS Wisła
Ze zbiorów Szkółki Piłkarskej TS Wisła

W momencie kiedy nastąpił spadek Wisły, załamał się też system szkolenia. W latach 1982- 85 rzeczywiście nie był on na takim poziomie jak wcześniej gdy Wisła słynęła ze świetnej pracy z młodzieżą. Pamiętajmy, że w latach 1977,78 i 81 juniorzy wygrywali pod kierownictwem trenera Lucjana Franczaka, Mistrzostwa Polski. Wszystko załamało się po 82 roku. Warunki były bardzo trudne w dużej mierze ze względu na sytuację w kraju. Okres stanu wojennego i tutaj nie był bez znaczenia. W 1985 roku Prezes Mięta, ówczesny kierownik wydziału szkolenia, wyszedł do mnie z propozycją pracy z młodzieżą. Wtedy odkryłem, że to jest moje miejsce. Chcieliśmy odbudować na nowo system szkolenia a ponieważ pracowałem już z Reprezentacją Polski Juniorów i miałem możliwość zobaczenia, jak to wygląda gdzie indziej, postanowiliśmy założyć coś na kształt szkółki piłkarskiej. Korzystając z wzorców klubów zagranicznych i doświadczenia, śp. Stanisława Tymowicza 01 września 1987 roku, otworzyliśmy wrota szkółki, która pod względem szkoleniowym była pewną innowacją i nowatorstwem tutaj w Krakowie. Na tą okoliczność , za pośrednictwem mediów lokalnych ogłosiliśmy nabór. Zgłosiło się wówczas 220 chłopców! Ta ilość przeszła nasze najśmielsze oczekiwania.

Do dziś popularność szkółki wydaje się być niekwestionowana.

Magia nazwy, barw klubowych, nazwisk zawodników grających w pierwszym zespole, dawała nam zawsze swoisty handicap. I chociaż, z czasem, widząc efekty naszej pracy, trenerzy Hutnika, Cracovii i innych klubów brali z nas przykład i zakładali szkółki opierając się na naszym doświadczeniu, nigdy nie brakowało nam chętnych. Młodzież mieliśmy stale, nawet mimo tego, że nigdy nie odstąpiliśmy od surowych zasad selekcji dokonywanej poprzez testy sprawności ogólnej, testy sprawności specjalnej, przestrzegania wymogu badań lekarskich itp.

Panie trenerze wiele razy powtarza Pan w żartach, że szkółka szkoli kadrę dla Cracovii. Giza, Radwański, Nowak to zawodnicy, którzy wyszli z pod Pana ręki. Czy Wisła S.A nigdy nie była zainteresowana włączeniem się w wychowanie piłkarskiego narybku dla Białej Gwiazdy?

Nie. Niestety. Zawsze chciałem by każdy z chłopców, który przyjdzie tutaj i zostanie odpowiednio wyszkolony a okaże się przydatny dla klubu, mógł być odpowiednio przez Wisłę zagospodarowany. Wychowujemy tu chłopców tak by wzbudzić w nich przywiązanie do barw i klubu... Jednak każdy z dotychczasowych trenerów pierwszoligowych: Pecze, Łazarek, Kasperczak, Engel czy Petrescu byli bardzo niecierpliwi. Trudno się temu dziwić. Ich praca przewidziana jest na 2-3 lata i zobligowana wynikami. Tymczasem czekanie na gotowego zawodnika trwa 7- 10 lat. Tyle czekaliśmy na Surme. Kierownictwo klubu też, nie jest zainteresowane przygotowaniem sobie kadry a jedynie wynikiem jaki ma osiągnąć zespół. Uważają, w związku z tym, że sprawa transferów jest bardziej korzystna niż inwestycja w długoletni proces przygotowania zawodników.

Trochę żal. Ucieka w ten sposób wielu utalentowanych zawodników...

Oczywiście. Tak się złożyło, że taki duży wysyp talentów był w latach 1977-81, potem powtórzyło się to samo 20 lat później. Surma, Giza,Nowak, Skrzyński, Radwański to byli bardzo utalentowani chłopcy tego drugiego „wysypu”. Zdobywali Mistrzostwa Polski, grając w wiślackich juniorach, pod dowództwem trenera Stawowego. Ponieważ jednak działacze ściągali tych, nazwijmy to, „gotowych” zawodników, do gry w pierwszym zespole, nie było miejsca dla tych młodych. A każdy z nich chciał grać. Szukali więc sobie miejsca poprzez pośrednie kluby tj. Proszowianka i stamtąd trafiali za trenerem Stawowym, do Cracovii, który w międzyczasie otrzymał tam posadę. Oni rzeczywiście byli utalentowani. Wszyscy trenerzy Wisły zwyczajnie się nie połapali, że mają taki materiał pod nosem. Mógłbym mnożyć takie przykłady. Grześ Burmer- 80 meczów w Reprezentacji Polski Juniorów, na wielu turniejach zagranicznych wybierany jako najlepszy obrońca. Miał świetne predyspozycje, warunki fizyczne, był wspaniale doszkolony technicznie. Dziś kończy karierę w Słomniczance. Zmarnowany, niedostrzeżony talent . Podobnie Surma. Mógł wiele lat grać z powodzeniem w Wiśle. Nie wykorzystano jednak jego talentu tutaj. Gdy w desperackim geście rzucił koszulkę Wisły i przeszedł do Ruchu Chorzów gdzie rozegrał 118 meczy w I Lidze i gdzie był kapitanem drużyny... Proszę sobie wyobrazić jakie to ogromne zaufanie i wyróżnienie -Krakus kapitanem na Śląsku! Potem przejęła go Legia, z którą rozegrał 106 meczy i gdzie również był kapitanem. Tam dopiero wyłapał go Boniek i powołał do reprezentacji , w której grał o Mistrzostwo Europy.

Może jest jednak sposób, by takich niewykorzystanych talentów było mniej?

Będąc wiele razy, z ramienia PZPN na sympozjach w Helsinkach, Pradze czy Barcelonie spotykałem się ze szkoleniowcami zachodnich klubów. Utkwiły mi w głowie słowa trenera Bacero, który opowiadał mi jak to odbywa się w jego kraju. Otóż tam trenerzy młodzieżowi dostają szanse wybrania sobie 2-3 zawodników a potem pracują z nimi od 16 do 21 roku życia i szkolą ich przy współpracy z trenerem pierwszego zespołu . Jeżeli uda im się wprowadzić któregoś zawodnika do pierwszego zespołu to jest to niekwestionowalny sukces wszystkich. Każdy robi wtedy dobry interes. Przeniesienie takiej współpracy na nasz rynek mogłoby się okazać równie sprawdzającym się pomysłem.

Wróćmy na podwórko szkółki. Jakimi kryteriami kieruje się Pan przy doborze kadry szkoleniowej?

W pierwszych latach zatrudnialiśmy byłych zawodników Wisły. Mieli oni doświadczenie piłkarskie, etap kariery sportowej za sobą, w miarę stabilną sytuację materialną a co było korzystne dla szkółki znane nazwiska, które przyciągały. Naszą młodzież trenowali min. Adam Musiał czy Zdzisław Kapka. Później przychodzili młodzi trenerzy, którzy często zostawali po odbyciu u nas praktyk studenckich. Mieli lepsze przygotowanie teoretyczne a ponieważ wykazywali dużą ochotę do działania i zaangażowanie, dostawali tutaj pracę. Dziś wszyscy nasi szkoleniowcy są po AWF i mają stopień trenera II klasy.

Czy szkółka stwarza jakieś szanse na doskonalenie zawodowe dla swojej załogi?

Każdy z młodych trenerów, który przychodzi po studiach musi odbyć 5 letni okres pracy a potem uzupełnić klasę trenerską pierwszą. W Warszawie też organizowane są kursy dla trenerów posiadających pierwszą klasę, na których mogą uzyskać klasę pierwszą –pro, upoważniającą do prowadzenia zajęć zespołów III i II Ligi. Co roku przez MZPN organizowane są też kursokonferencje. Sam gdy wracam z zagranicznych sympozjów przywożę materiały szkoleniowe, którymi się tutaj dzielimy. Wymieniamy wtedy uwagi na temat sposobu pracy i form szkoleniowych i jeśli jest to możliwe staramy się je wdrażać, choć nie ukrywam, że ze względu na słabą bazę, nastręcza to często wiele trudności . Myślę jednak, że najlepszym szkoleniem dla trenerów są wyjazdy na turnieje, gdzie mają możliwość żywej wymiany doświadczeń i myśli szkoleniowej z trenerami innych drużyn.

Panie trenerze dzieciom i rodzicom wiele radości sprawiają rozgrywki turniejowe. Dlaczego w tym roku szkółka nie zgłosiła dzieci do Halowej Ligi Żaków.

Długo rozważaliśmy zgłoszenie dzieci do udziału w rozgrywkach. MZPN w tym roku zorganizował jednak turniej na hali Wawelu, która naszym zdaniem nie spełnia podstawowych norm. Hala jest mała, z drabinkami, ma śliski parkiet, na którym nie trudno o kontuzje, przeciekający dach, fatalne zaplecze socjalne. Dodatkowo jest bardzo duża acykliczność rozgrywek . Dwa mecze w listopadzie , dwa w styczniu. To też świadczy o poziomie organizacji. Doszliśmy więc do wspólnego wniosku, że większą korzyść przyniosą organizowane pojedyncze mecze niż udział w turnieju. Takie też zadania dostali trenerzy. To nie mała praca wymagająca jeszcze większego zaangażowania ale z pewnością lepsza dla dzieci.

Niełatwa to praca.....

Niełatwa, bo wszystko tutaj trzeba sobie zorganizować samemu. Kiedyś zaprosiłem na trening mojego kolegę, który trenuje pierwszoligowy zespół. Gdy zobaczył, jak to się wszystko odbywa, że sprzęt, mecze i całą otoczkę trzeba sobie przygotować samemu a na dodatek w pojedynkę poskromić 30 maluchów, powiedział, że nigdy w życiu nie chciałby pracować w takich warunkach. Niskie wynagrodzenia dodatkowo powodują, że trenerzy muszą pracować w kilku miejscach równocześnie. Biegną więc często ze szkoły, w której kończą zajęcia o 14:30 na trening, który muszą przygotować i rozpocząć godzinę później. To praca dla pasjonatów.

Czy ma Pan jakieś marzenia związane z dalszą pracą i rozwojem szkółki?

Marzenia...oczywiście chciałbym, żebyśmy dostali kolejne boisko, żeby jeden trener prowadził tylko jeden rocznik i miał trenera wspomagającego do tej 30–tki dzieci, którą prowadzi; żeby wynagrodzenie tych trenerów było zdecydowanie lepsze, adekwatne do wykształcenia, klasy trenerskiej, wkładu pracy. By Turniej im. Adama Grabki , który jest naszą sztandarową imprezą zyskał strategicznego sponsora, o którego staramy się od wielu lat.

No właśnie. Skąd ta trudność? Turniej im. Adama Grabki to przecież elitarna już impreza międzynarodowa.

Turniej Grabki to impreza piłkarska dla 12 latków organizowana raz w roku. Nie jest więc wydarzeniem mogącym cyklicznie, powiedzmy raz w tygodniu, być komentowanym w prasie czy telewizji. Dlatego też nie jest on magnesem dla sponsorów, którzy mogliby dzięki temu być reklamowani. Poważniej traktuje się seniorów, którzy są zdecydowanie bardziej medialni. Jedyną szansą są entuzjaści młodzieżowej piłki nożnej. Organizacja takiej imprezy jak Turniej im. Adama Grabki to nie mały wysiłek. Z roku na rok co raz większy. Koszty sprowadzenia światowych drużyn są co raz wyższe a przecież niezmienną naszą zasadą jest nie pobieranie opłat od drużyn krajowych. Możemy więc liczyć tylko na darczyńców. Ale warto! Dzięki niemu chłopcy mogą zagrać z tymi największymi , choć z nazwy tj. Spartak Moskwa czy Borussia Dortmund. Daj im Boże by jako seniorzy mogli się zmierzyć z nimi w Lidze Mistrzów. Przez te 20 lat nie udało się to jeszcze.

Panie trenerze. Słynie Pan z twardej ręki. Niektórzy zarzucają Panu zbyt sztywne zasady i ostre podejście do dzieci.

Jako trener z długoletnim stażem bardzo lubię zdyscyplinowanie chłopców w czasie zajęć. Nie jest to może zbyt popularny pogląd w czasach bezstresowego wychowania, ale ja zawsze powtarzam, że jestem sam na 20-30 rozbrykanych maluchów. Rodzice mają pretensję, że krzyknę, ostrzej zwrócę uwagę a przecież żeby ich czegoś nauczyć muszę najpierw nad nimi zapanować. Ja sam miałem trenerów, którzy byli bardzo zaangażowani ale i bardzo wymagający. Skorzystałem z tego sam i jako piłkarz i jako narciarz, gdy startowałem w kategorii juniorów. Wierze, że korzystają też i dzieci. Efekty widać już po roku pracy z grupą. Lubię też działać według określonych wcześniej zasad. Jestem tradycjonalistą. Nowinki w szkoleniu trzeba oczywiście wprowadzać ale trzeba też trzymać się jakiś ram. To jak z niedzielnym, rodzinnym obiadem. Póki ktoś strzeże przestrzegania tej zasady rodzina trzyma się razem, gdy poluzujemy, w końcu przy stole nie zostanie nikt.

Co sprawia Panu największa przyjemność i satysfakcję w pracy z dziećmi?

Najbardziej lubię autentyczny, prawdziwy śmiech dzieci . On mobilizuje mnie do większego i większego wysiłku dla nich. Gdy widzę ich zadowolenie po dobrze przepracowanym treningu, na przykład w chwilach gdy biegają w skarpetkach po trawie bawiąc się już zupełnie swobodnie albo gdy jak siedzimy razem rzucę jakimś żartem a one tak szczerze się zaśmiewają... i gdy widzę dumę w ich oczach z tego, że trenują i już chcą coś osiągnąć. Wtedy myślę sobie, że to jest moje miejsce i że tą nieudawaną radością, one dają mi rękojmię i mobilizację do ciągłej pracy. Cieszę się bardzo, że mam możliwość podróżowania z tymi dziećmi, spędzania wspólnego opłatka , uczestniczenia w ich ślubowaniu i, że mogę im wszczepiać pewne zachowania i zasady przy takich okazjach. Mając wiele innych propozycji nigdy nie stawiałem na pieniądze bo bardziej satysfakcjonuje mnie praca tutaj. To moja pasja.

Czy na bazie wieloletniego doświadczenia jest Pan już w stanie wśród tych maluchów wyłowić jakieś piłkarskie talenty, które mają szanse w przyszłości zasilić szeregi pierwszych zespołów?

Za wcześniej na to. Oczywiście widać już jakieś predyspozycje, wrodzone dyspozycje szybkościowe, ruchowe, cechy ambicjonalne . Tworzenie zawodnika to musi być jednak długotrwały proces. Oczywiście trzeba chwalić chłopców ale równocześnie uświadamiać im jak wiele jeszcze pracy przed nimi. Żaden z chłopców, który tutaj przychodzi nie ma ukształtowanych wszystkich niezbędnych cech. Gdy ma świetną koordynację ruchową to brakuje szybkości nad która trzeba popracować. Gdy mają wykształcone cechy ambicjonalne brakuje techniki i tak dalej. Prowadzimy arkusze, w których każdy chłopiec jest bardzo dokładnie opisany pod tym względem. Dobrze by było gdyby taki arkusz z nim wędrował by kolejni prowadzący wiedzieli na czym powinni się skupić a co zostało już wypracowane. Z moich obserwacji wynika, że często dzieci gwiazd piłkarskich czy trenerów, które na początku wydają się bić na głowę kolegów pod każdym względem, bo świetnie sobie radzą i na boisku i w grupie, szybko tracą przewagę. A co ciekawe to często dzieci wychowywane w trudnych warunkach , rodzinach wielodzietnych dochodzą dalej, wypracowują sobie więcej. Są bardziej konsekwentne w dążeniu do celu i mają większą motywację.

A czy pokusi się Pan o porównanie tych dzieci sprzed 20, 10 lat z dzisiejszymi podopiecznymi?

Dzieci zmieniły się bo też i inaczej są wychowywane. Niestety są to raczej niekorzystne zmiany. Dzieci przychodzą często „rozbite” z domu. Najpierw chowane bezstresowo, pod kloszem, a potem przyprowadzane do szkółki gubią się wśród równoczesnych wysokich oczekiwań ojców. Przyznam, że to często nas, szkoleniowców, konfliktuje z tatusiami, którzy przyprowadzają tu dziecko a potem przez cały trening gadają , stojąc przy siatce, jak „Jasiu” ma kopnąć, podać, odebrać. W domu za to wolą spędzać czas przed telewizorem zamiast pokopać piłkę z synem w parku. W Blackburn czy Manchesterze rodzice podczas treningów i meczy nic nie mają do powiedzenia. Od lat próbuję to przenieść na nasze podwórko i zwracam wielu rodzicom uwagę , że na boisku jestem trenerem, matką, ojcem, niańką , pielęgniarką i że skoro przyprowadzają tutaj dzieci to oddają je w fachowe ręce i nie mogą się wtrącać.

Czyli to rodzice czasem sprawiają więcej kłopotów niż dzieci.

Nie ukrywam, że w wielu klubach powstały żartobliwie nazywane przez nas KORY ( koła oszołomionych rodziców), które bardzo utrudniają pracę. Przychodzą co raz młodsi ludzie, którzy nie mogą pogodzić się z dość średnim zapleczem, którym dysponujemy. Oczywiście znają się na wszystkim: medycynie, ekonomii, polityce i szkoleniu dzieci . Przez swoje pociechy chcą realizować własne ambicje a nie są cierpliwi. Nie lubią czekać na efekty.

Panie trenerze. Ostatnie już pytanie. Od kilku miesięcy działa strona internetowa rocznika 2001, dla której i nasza dzisiejsza rozmowa. Jak ją Pan znajduje?

Istnieje sześć stron prowadzonych przez różne roczniki. Wprowadziły one novum w działalność szkółki. Przyznaję, że strona rocznika 2001 jest prowadzona w sposób bardzo profesjonalny. Pisana jest bardzo czytelnie, przejrzyście i ciekawie. Oby tak dalej. Życzę by było jak najwięcej tematów.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Dziękuję.

Źródło: wislakrakow2001.futbolowo.pl/wislakrakow2001

Cytat z publikacji: Wojskowy Klub Sportowy „Polonia” w Jeleniej Górze

Cytat z publikacji: Wojskowy Klub Sportowy „Polonia” w Jeleniej Górze, sekcja piłki nożnej
autor: Henryk Stępień.

"Omawiając minione 20 lat jeleniogórskiej piłki nożnej nie można zapomnieć o jednym z zawodników, którego nazwisko na długo pozostało związane z tą dyscypliną sportową. Stanisław Chemicz, o którym mowa urodził się w 1940 roku we Lwowie. Po zakończonej wojnie jego rodzina osiedliła się w Jeleniej Górze, gdzie ojciec przyszłego piłkarza pracował na PKP. Rodzina Chemiczów mieszkała przy ulicy Złotniczej w pobliżu stadionu sportowego. Nic więc dziwnego, że Stanisław Chemicz zwany przez rówieśników „Maćkiem” już w podstawówce kopał z kolegami piłkę pod bacznym okiem nauczyciela Macieja Szadkowskiego. Jako dwunastolatek Stanisław Chemicz grał już w trampkarzach KS „Budowlani” Jelenia Góra. Z tamtego okresu piłkarz pamięta swojego gospodarza klubu Pawła Goldberga i pierwszego trenera Władysława Smaczyńskiego. Po trampkarzach przyszedł czas na juniorską kadrę Dolnego Śląska. Następnie mając 16 lat Stanisław Chemicz rozpoczął grę w drużynie seniorów KS „Budowlani” razem z Ludwikiem Konarskim, Tadeuszem Puchalskim, Romanem Tyszkiewiczem, Eugeniuszem Wawrzyniakiem oraz Józefem Regnerem. Drugą pasją młodego Chemicza były wówczas narty. W latach 1954 - 1957 roku Stanisław Chemicz był zawodnikiem sekcji narciarskiej KS „Stal” Cieplice, gdzie pod okiem trenerów Stanisława Rażniewskiego i Egona Myśliwca 3-krotnie zdobył tytuł mistrza Dolnego Śląska w slalomie specjalnym w swojej kategorii wiekowej. Mieścił się również w 10-ce najlepszych slalomistów Polski. Po kontuzji stawu skokowego Stanisław Chemicz zrezygnował z zawodniczego uprawiania dyscypliny narciarskiej i poświecił swój cały wolny czas piłce nożnej.

W roku 1958 trener Kazimierz Górski powołał go do kadry juniorów Polski przygotowujących się do turnieju UEFA w Luksemburgu. W kadrze juniorów Chemicz rozegrał jeden mecz (leczył kontuzje narciarską) przeciwko drużynie Rumunii. Jego bilans w drużynie reprezentacyjnej Dolnego Śląska to: 26 występów w kadrze juniorów, 12 występów w kadrze młodzieżowej i 5 występów w kadrze seniorów. W tym czasie występował w barwach WKS „Polonia” (etatowa pozycja to lewy obrońca) od 1960 roku – liga okręgowa. Był podstawowym zawodnikiem (filar obrony) i kapitanem drużyny. Mimo ofert przejścia do Zagłębia Wałbrzych, Śląska Wrocław Stanisław Chemicz wybrał Kraków a konkretnie Cracovię II w której w latach 1965 – 1972 rozegrał 280 spotkań. W roku 1965 i 1968 zespół Cracovia występował w I lidze. W kolejnych 3 latach był zawodnikiem klubów ligi okręgowej małopolskiej: Calwarianka i Prokocim Kraków. W roku 1975 Stanisław Chemicz zawiesił buty na kołku i zakończył czynne uprawianie piłkarstwa. W jego życiu pojawił się również epizod trenerski. Wraz z trenerem Romanem Duwniokiem usiłował wprowadzić drużynę Cracovia II do II ligi (w międzyczasie została zredagowana do III ligi) jednak decydujące w tej sprawie spotkanie Cracovia przegrała z KS „Lublinianką”.

W roku 1977 Stanisław Chemicz dokonał kolejnej zmiany barw klubowych, a mianowicie rozpoczął on pracę szkoleniową w GKS „Wisła” Kraków gdzie pełnił funkcję II trenera zespołu ligowego. W tym samym czasie był on również trenerem drugiej drużyny. Rok później skończył on studia na Akademii Wychowania Fizycznego uzyskując dyplom trenera II klasy, a w roku 1981 trenera I klasy piłki nożnej. W roku 1983 Stanisław Chemicz uzyskał na AWF tytuł doktora nauk wychowania fizycznego. Był wówczas również trenerem (w końcowej fazie rozgrywek) I ligowej drużyny GKS ‘Wisła” (rok 1985). We wrześniu 1987 roku Chemicz rozpoczął pracę szkoleniową zakładając Szkółkę Piłkarską TS „Wisła”. Szkoląc chłopców w wieku 6-14 lat. W latach 1985 – 1998 razem z trenerem Janem Pieszko aż 163-krotnie prowadził reprezentację Polski do lat 16 i 18. Chemicz był również uczestnikiem wielu sympozjów trenerskich UEFA: w Pradze (1991), Helsinkach (1993), Barcelonie (1998), Manchesterze (2004), Sztokholmie (2006). Swoją przygodę w szkółce Wisły zaczynali znani potem trenerzy: Wojciech Stawowy (Arka Gdynia), Dariusz Wójtowicz (reprezentacja Polski U-15), Krzysztof Piszczek (Tiger Kmita Zabierzów), Janusz Krupiński, Zdzisław Kapka, srebrny medalista z Barcelony Marcin Jałocha oraz próbujący ostatnio fachu trenerskiego Tomasz Frankowski. Mimo, ze Stanisław Chemicz skończył 67 lat nie rozstaje się z piłka nożną. Wykorzystuje swoje przebogate doświadczenie zaszczepiając w uczniach podstawówki miłość do piłki nożnej. Można powiedzieć – życie pisane futbolem. A wszystko zaczęło się w Jeleniej Górze!!! "

Źródło: jbc.jelenia-gora.pl

Galeria

Szkółka Piłkarska TS Wisła

Turniej im. Adama Grabki

"Piłka nożna w okupowanym Krakowie", S.Chemicz (2005)

Linki



Poprzednik Okres pracy:
06.1985 - 06.07.1985
Następca
. .Orest Lenczyk Grafika:1.png‎ Grafika:2.png‎ Lucjan Franczak. .


Poprzednik Okres pracy:
06.1989 - 06.07.1989
Następca
. .Aleksander Brożyniak Grafika:1.png‎ Grafika:2.png‎ Adam Musiał. .