Stanisław Ziemiański

Z Historia Wisły

Stanisław Ziemiański
Informacje o zawodniku
kraj Polska
pseudonim E.G.D.,Egeday
urodzony 07.04.1892, Kraków
zmarł 24.06.1974, Kraków
miejsce pochówku cmentarz Rakowicki
pozycja pomocnik, napastnik
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
1910-1912 Wisła Kraków
1911-1916 Cracovia (równocześnie)
1914-1921 Wisła Kraków
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.
‎‎

Stanisław Ziemiański ( ur. 7 kwietnia 1892 w Krakowie, zm. 24 czerwca 1974 w Krakowie), - piłkarz i działacz Wisły, sędzia, selekcjoner reprezentacji Polski.

Do 1911 roku posługiwał się nazwiskiem Moskal. W składach meczowych często pojawia się pod pseudonimem (E.G.D., Egeday)

Z zawodu księgowy. Także sędzia piłkarski, uprawnienia sędziowskie zdobył jako jeden z pierwszych Polaków, zdając egzamin w Wiedniu w 1913 roku. W odrodzonej Polsce współtworzył wydział sędziowski przy PZPN. Od 1925 arbiter międzynarodowy po uzyskaniu uprawnień FIFA. Oprócz PZPN aktywny w działalności TS Wisła i KOZPN. W 1922 był jednym z trzech selekcjonerów naszej reprezentacji narodowej (razem z Obrubańskim i Lustgartenem w tzw. "komisji trzech"), współprowadząc reprezentację Polski w meczach z Węgrami, Szwecją i Rumunią. Ciekawostką był fakt, że w swym selekcjonerskim debiucie w meczu z Węgrami (14 maja, 0:3) był zarazem sędzią liniowym.


Jako działacz Wisły:

  • 1919 kierownik sekcji tenisa
  • 1919-20 członek zarządu
  • 1921 kapitan I drużyny piłkarskiej, członek komisji rewizyjnej

Spis treści

Doniesienia prasowe

1912, informacja o zawieszeniu Stanisława Moskala za grę w Wiśle
1912, informacja o zawieszeniu Stanisława Moskala za grę w Wiśle

List otwarty. Do Pana W. Sperbera


Wiadomości Sportowe


Nr 7. Kraków, Poniedziałek 24 kwietnia 1922. Rok I.



List otwarty. Do Pana W. Sperbera, sprawozdawcy sportowego Ilustrowanego Kurjera Codziennego.

P. T. Redakcja „Wiadomości Sportowych” w Krakowie.

Pozwalam sobie prosić o umieszczenie na łamach. Szanownego tygodnika WPanów następującego pisma w całej rozciągłości.

Nadmieniam przytem, że bezpośrednio po zawodach „Slavia (Berno)—Cracovia“ zwróciłem się osobiście do członków Redakcji Przeglądu Sportowego z prośbą o umieszczenie poniższego artykułu w Ich organie.

Niestety!—Pomimo zapewnień i najsolidniejszych przyrzeczeń wszystkich członków Redakcji Przeglądu Sportowego sprawę odwlekano się z dnia na dzień, aż wreszcie w ubiegłym tygodniu uznano za właściwe oświadczyć mi, że artykułu mego Redakcja- umieścić nie może. Stwierdzam widoczną tendencję odwlekania w tym celu, aby sprawa przestała być aktualną — przypuszczam, że w ten sposób się nie postępuje; ocenę jednak właściwą pozostawiam tym, którym interes rozwoju naszego prawdziwego i czystego sportu leży na sercu. Mnie jednak samemu nasuwa się myśl, że Redakcja, której „gros“ członków stanowią bądź członkowie bądź sympatycy (czytaj fanatycy) Cracovii, nie chciała umieścić mego artykułu z tej prostej przyczyny, żeby p. W. Sperber, który dotychczas urabiał w „senzacyjny” sposób opinię publiczności na korzyść klubu Sport. „Cracovii“ ze szkodą dla całego życia Sportowego, -by on właśnie teraz nie zraził się dla interesów klubowych, Z tego punktu widzenia . przyznaję rację, — ale w takim razie nie „wypada” — zdaniem moim—występować pod sztandarem neutralności i strzeżenia ogólnych interesów sportu; należy raczej mieć odwagę podnieść przyłbicę i wystąpić we właściwej barwie. Sapienti s a t !

Quo usque tandem abutere patientia nostra...

Sprawa futbalu nie jest jeszcze tak ważną, ażeby w dziennikach kruszyć kopie w kwestjach spornych o nią, jednakże p. W. Sperber sprawozdaniem swoim z dnia 28 marca br. o meczu Cracovia- Slavia (Berno), względnie o czynności sędziego p. Ziemiańskiego stwierdził, że uważa grę w piłkę nożną „futbal”, za grę krakowską, udokumentowaną przepisami dotychczasowych sędziów i „miarodajną” opinią publiczności.

Tymczasem „futbal”, jako sport angielski mimo przeniesienia go na grunt krakowski nie przestanie być angielskim i przepisy należy do niego stosować angielskie, jak również oceniać je ich duchem.

Dlatego pod adresem p. W. Sperbera słów kilka: P. Sperber! „Wyście”—się wychowywali pod wpływem „Schmidtów, Vykoukalów i innych” pod wpływem ich ducha, .który tak szlachetnie wpływał nad modrym Dunajem na drużyny takie jak „Simmering”, „Floridsdorf” i t. d. Ich czas już przeminął. Z takim zaparciem się bronione przez Was ich zasady runęły, grzebiąc swymi gruzami kilka naszych starych powag sędziowskich, które wolały wycofać się raczej z życia sportowego, niż uledz wprowadzonej czystości przepisów angielskich. Bronią się tylko jeszcze twierdze... szpalt sportowej kroniki Ill. Kurjera.

To, że Pan od szeregu lat pisze kroniki sportowe i fałszywie urabia jednostronnie opinię sportową krakowskiej publiczności, nie przesądza jeszcze tego, żebyś dalej miał tak robić. Publiczność Krakowska sportowo nie wykształcona garnie się ochoczo do wszelkich sportów, dlatego rzeczą recenzenta jest dawać w tym stadjum publiczności pokarm objektywny i fachowy.

Panie Sperber! —- pamiętamy dobrze, jak stawiałeś pierwsze kroki w dziennikarstwie, pamiętamy jak zdyszany zbierałeś sprawozdania z gry w piłkę w kawiarni lub umieszczałeś „cięte” krytyki z meczów, których wcale nie widziałeś lub tylko przez parę końcowych lub środkowych minut, — pamiętamy jak urabiałeś sobie zdanie o „futbalu” pilnie wsłuchując się w Singerów, jak to nieśmiało początkowo rzucałeś „ciekawe uwagi” na trybunach. Pamiętamy dalej, jak zyskawszy trochę pewności i otrzaskawszy się z gazetą i ludźmi tam pracującymi, starałeś się wyróżnić i zwrócić uwagę na siebie krzycząc bezmyślnie „fauli” lub „offside”.

Zdaje się, zapomniałeś, jak kształciłeś się w teorji futbalu przysłuchując się, kiedy to ongiś najlepszy sędzia Wł. Liro i ja dyskutowaliśmy nad różnymi zagadkami prawideł futbalu, w czasie przygotowań do egzaminów sędziowskich.

I to mnie, który jeden z pierwszych razem z Weyssenhoffem wprowadzałem teorję angielskiej gry, kształtując „Wisłę”, zakładając „Laudę”,— mnie, który w najlepszych zespołach, jako jeden z „dobrych” graczy brałem udział przez lat sześć, zarzucasz ignorancję zasad. Wstydź się Pan Panie Sperber. I skądże nagle to światło spadło na ciebie, że naraz znasz się lepiej odemnie na piłce nożnej. Doprawdy gotów jestem zazdrościć Ci tego szczęścia Panie Sperber.

W ocenie jednak omawianego meczu przeszedłeś Pan siebie, nawet tego, który z trybuny rzuca jako ostatnie słowo znawcy z miną wyroczni, w duszę publiki łaknącej wiedzy futbalowej, słowo tajemnicze »offside“, każąc do spółki z innymi wierzyć ,że sytuacja wytworzona na boisku w tej chwili, musi być przez sędziego znakiem gwizdka absolutnie przerwana. Mieć bilet wolny wstępu, być opatentowanym egzaminem sędziowskim osławionego austriackiego „Verbandu“,— ba — być nawet sprawozdawcą to jeszcze za mało, aby pisać idjotyzmy, bałamucić, i urabiać fałszywie opinję i nastrój publiczności.

Tak — przyznaję — nie znam rzeczywiście zasad gry — zasad gry p. W. Sperbera et cons. — znam tylko zasady gry i ducha angielskiej piłki, która przeszczepiona na grunt krakowski nie przestaje być angielską. Patrzeć na grę, nawet powoływać się na to, że kiedyś samemu się grało w jakichś „old boy - a c h “ to za mało, żeby krytykować grę graczy, a co dopiero prowadzenie gry przez sędziego.

Czy p. Sperber rozumie, że jak każdy przepis, tak i przepis futbalowy jest martwy, a ideał sędziego zależy od umiejętności interpretacji, ale cóż chcieć, ażeby w takiem ciele jak p. Sperber było tyle zrozumienia dla sportu.

Śmiało twierdzę, że w Szan. Redakcji Ilustr. Kurjera nie ma ludzi dokładnie obeznanych ze sportem piłki nożnej, dlatego trudno jest winić Redakcję za umieszczenie takiego sprawozdania; jeśli jednak Redakcja wierzy w siły Pańskie p. Sperber i w Pańskie zrozumienie dla sportu, to służże Pan tej sprawie wiernie, nie narażaj dziennika na śmieszność, a nie mając nic lepszego nad bzdury, rzuć raczej pióro sportowe. Piórem takim i sprawozdaniem tej miary mógłbyś raczyć dzienniki, gdyby wychodziły w nocy i od niej brały swą nazwę.

Łącząc wyrazy prawdziwego szacunku pozostaję ze sportowem pozdrowieniem Stanisław Ziemiański członek Krak. Kol. Sędziów

Recenzja sportowa czy reklama.

Wiadomości Sportowe Nr. 19. Kraków, poniedziałek 17 lipca 1922. Rok I.


W Kurjerze codziennym z dn. 10 bm. czytamy w dziale „Ze sportu” recenzję o meczu „Slavia” z Mor. Ostrawy-Wisła 2: 1, w której recenzent zdaje się, iż nie zauważył nawet jak zaszarżował pisząc te słowa: — Może nigdy jeszcze z takiem oburzeniem nie opuszczała publiczność boiska sportowego i t. d. — Czyżby liczył ten pan na naiwność czytelników. Więcej sumienności sprawozdawczej panie recenzencie a mniej przesady. Tendencyjnych wyrażeń i słów swoich nie wolno przenosić i w nie ubierać całej publiczności.

Co do skwalifikowania drużyny czeskiej jako trzecio-klasowej, pozwolę sobie zauważyć, że recenzent, który przychodzi na match 12 (wyraźnie dwanaście) minut przed końcem nie może o meczu nic powiedzieć, a w każdym razie bardzo a bardzo niewiele. Powtóre takiego obrońcy i środkowego pomocnika, jakich widzieliśmy u Slavii, możnaby im tylko pozazdrościć. Gra ataku polegająca na szybkiej przyziemnej kombinacji i ciągiem a niebezpiecznem dla przeciwnika wypuszczaniu im for, cechuje klasę właściwą Czechom i jej wysokie międzynarodowe stanowisko, niezrozumiałą jest zdaje się tylko dla wyznawców przesiąkniętych zasadami sportu wiedeńskiego.

Slavia tworzyła na boisku zespół jednolity, wyróżniając się szczególnie piękną grą głowami, której możnaby powiedzieć z upodobaniem hołduje, grała ambitnie, nadając wielkie tempo i słusznie całkiem przypadło jej w udziale zwycięstwo nad drużyną „Wisły”, która wystąpiła z 7. graczami z rezerwy i wcale dzielnie stawiała opór swemu przeciwnikowi. (Przypuszczam, że obowiązkiem recenzenta sportowego było umieścić wzmiankę o sześciu graczach z rezerwy — ale prawda — pardon — nie miał pan czasu przecież w 12 minutach już nie tylko na zasiągnięcie informacji o składzie, ale nawet na pobieżne przeglądnięcie grających).

W takiej formie zatem pisana recenzja jest widoczną reklamą konkurencyjnego przedsiębiorstwa i nie powinna się mieścić w dziale „Ze sportu” ale podobnie jak ogłoszenie wyścigów kolarskich i motorzystów K. S. Cracovii w numerze Ilustr. Kurjera Codziennego z dn. 9 bm. na pierwszej reklamowej stronie. Recenzentowi zaś służącemu w ten sposób dla sportu winno się bezwarunkowo odebrać bilet wolnego wstępu na mecze. Koszta biletu dla niego niech ponoszą ci, w interesie których ze sportu robi reklamę, Mniej tzw. austrjackiego gadania — a więcej fachowości w recenzji. St. Ziemiański

NA MARGINESIE. Moje uwagi. (St. Ziemiański)

Wiadomości Sportowe


Nr 17. Kraków, poniedziałek 3 lipca 1922. Rok I.



W numerze ostatnim „Przeglądu Sportowego” znajduję we „Wiadomościach krajowych” następującą wzmiankę: „Znany sędzia krakowski p. St. Ziemiański, zeznał na Wydziale gier i dyscypliny K. Z. O. P. N., że na meczu Cracovia — Jutrzenka sędziował świadomie na korzyść Cracovii. Co na to „czyściciele brudów sportowych” („Wiadomości Sportowe”)”.

Otóż przedewszystkiem sam od siebie zaznaczę, a zdaje się, że i Redakcja „Wiad. Sport.” będzie tego samego zdania, że nie roszczę sobie pretensji pisania brudów sportowych, przedewszystkiem dlatego, że nie wiadomo czy miałbym na tyle mydła a powtóre, niech piorą własny brud Ci, którzy nim są zaszargani. Ja tylko chcę zwrócić uwagę i otworzyć oczy ludziom z zakulisami sportowemi nieobeznanym na brud istniejący, by wszystko widzieli we właściwem świetle i nie dali się mamić hypokryzji. Następnie nie widzę potrzeby reagowania na wszelkie głupstwa i ataki przeciwko mej osobie wymierzone, z tej prostej przyczyny, że pisanie artykułów nie jest dla mnie środkiem utrzymania, a mając zajęcie zawodowe, poświęcam dla sportu tylko chwile wolne, piszę zaś tylko wtedy, jeśli się w życiu sportowem spotkam ze zjawiskiem, szkodliwem, które mnie naprawdę do żywego poruszy i to tak dalece, że uważam wprost za obowiązek moralny zareagować na nie, nie tylko czynem lecz piórem. A teraz wracam do właściwej rzeczy, którą muszę wyjaśnić :

Rzeczywiście na Wydziale gier i dyscypliny K. Z. O. P. N. złożyłem oświadczenie według słów, które podam poniżej, ale równocześnie powiedziałem parę zdań, które oświetlały sprawę, a mianowicie: oświadczyłem, że sędziowanie moje na meczu Cracovia—Jutrzenka mógłbym nazwać raczej stronniczem na korzyść Cracovii z tego powodu, ponieważ nie wykluczyłem z boiska zaraz po pierwszych 10 min. Kałuży, lecz pozwoliłem mu nadużywać mego wyrozumienia dla prowokowania mej osoby, jako sędziego wobec publiczności. Dodałem przytem, że wskutek rozgrywania równocześnie meczu Wisła — Makkabi na boisku Wisły, i Cracovia—Jutrzenka na boisku Cracovii — na tym ostatnim byli zebrani li tylko członkowie i fanatycy tegoż klubu. Już po usunięciu z boiska Koguta miejsca stojące zareagowały w sposób właściwy sobie na rozstrzygnięcie sędziego. Zachowanie się p. Kałuży na boisku było nie do zniesienia. Usunąć go — było rozpętaniem burzy wśród zwolenników klubowych na trybunach i to burzy, która jak doświadczenia nas uczą, pomijając dorywcze skutki „cywilizacji” wywarte na osobie sędziego, byłaby skandalem sportowym. Drugą ewentualnością było przerwać zawody i zejść z boiska. — Skutek byłby ten sam.

Ze stanowiska zatem dobra sportu należało zawody w tak ciężkich warunkach doprowadzić do końca, wiedząc przytem, że nawet w graczach Cracovii nie mógłbym znaleźć dostatecznej w danym razie sportowej ochrony. Że tylko mimochodem wspomnę tutaj stanowisko drużyny „Cracovja“ na meczu w czerwcu r. ub. z Kispesti, kiedy nawet popierała prowokujące wobec osoby sędziego stanowisko Węgrów. Zasługą zatem a nie błędem było doprowadzenie zawodów w porządku do końca, nie dając sposobności do skandalu z lipca r. ub. Ujpest, który szerokiem odbił się echem w prasie sportowej i nawet na tych samych łamach Przeglądu Sportowego był zwalczony i potępiony. Dziś widocznie dla innych celów, zmienia się zdanie i stanowisko. Nadto trzeba rozumieć, że co innego jest stronniczo fałszywe rozstrzygnięcie na boisku a co innego tolerować gracza. Tego panowie pewno nie pomyśleli w swem zaślepieniu.

Dla uwidocznienia etyki tych wszystkich, którzy w perfidyi swej z wypowiedzianych przezemnie słów chcą skorzystać, odwrócić je i uczynić z nich zarzut przeciwko mnie celem porachunku za wskazywanie przezemnie właściwego ich oblicza się gną a ź do następującego porównania. Dla mnie milszym i poszanowania godnym jest fakt odwagi cywilnej przyznanie się złodzieja do ukradzionej przez niego drobnostki, natomiast potępiam bezwzględnie defraudantów, którzy korzystając z nieznajomości, nieuwagi otoczenia systematycznie, czy też ryczałtem dobro publiczne kradli, a dlatego, że im nie można tego udowodnić, oni się tego wypierają twierdząc, że są idealnie czyści, że to nie oni, ale kto inny kradł, a w najgorszym razie, każe się ich uważać poprostu za warjatów odsądzając ich od winy i kary. Ja tych potępiam, wy zaś na podstawie uczynionego mi zarzutu jesteście w ich obronie. (Fakta, z którymi w obecnej dobie się często spotkamy). Taką jest wasza etyka. To mi wystarcza. To was w zupełności charakteryzuje, i charakteryzuje stanowisko, któreście w zaślepieniu klubowem wobec mnie zajęli.

Chciałbym jednak Redakcji Przeglądu Sportowego przypomnieć, że na tym samym posiedzeniu Wydź. Gier i dysc. zostało zaprotokołowane oświadczenie jednego z panów tej treści, że w czasie wyjazdu do Sztokholmu jeden z członków Jutrzenki oświadczył (przytoczenie nazwiska), że co do sprawy dyskwalifikacji p. Koguta (względnie, co do załatwienia jej dopiero po matchu Wisła- Cracovia) K. S. Cracovia z J ut r z e n k ą s ię już p o r o z umi a ł y . Zda j e się, że to b ył a by o wi e l e c i e k aws z a „Wi a d omo ś ć z kr aju” , a Z a r z ą d o w i P. Z. P. N., k t ó r y t a k s k w a p l i w i e b i e r z e s i ę do i n n y c h s p r a w n a s t r ę c z y ł a b y d u ż o ma t e r j a ł u , i sposobności do popisu oraz s u s p e n d o w a n i a nie poszczególnych o s ó b a l e c a ł y c h k l u b ów.

II. P. Brand złożył dowód wielkiej odwagi i zaparcia się, a l e d o p i e r o jako sędzia autowy na matchu Wisła-B. B. S. V. wytrwawszy mimo strasznej ulewy dzielnie na stanowisku, na którem również padł ofiarą zawodu p. Auerbach. Współczując szczerze z nimi, życzę szybkiego powrotu do zdrowia, albowiem przez ich ew. stratę sport a przedewszyskiem zjednoczone Kol. Sędziów poniosłoby niewątpliwie niepowetowaną stratę.

III. Dr. Cetnarowski, jako prezes P. Z. P. N. podpisuje karty sędziowskie dla okręgu krakowskiego o s o b i ś c i e . Podpis prezesa P. Z. P. N. wymagany jest tylko na załatwieniach zarządu. Sądzę, że podpis sekretarza Wydź. Spraw Sędź. byłby w tym wypadku zupełnie wystarczającym. Przesadzoną zatem i zbytnią wydaje mi się gorliwość Dr. Cetnarowskiego.

IV. Popieranie sportu i Towarzystw na prowincji. Z okazji rozegrać się mającego w Rzeszowie, za moją inicjatywą (nie P. Z. P. N-u) matchu propagandowego Wisła I — Resovia, zwróciłem się z oficjalnym oświadczeniem do sekretarza Wydź. Spraw Sędź. P. Z. P. N. p. Auerbacha z prośbą w i m i e n i u Kl u b u Spor t . Re s o v i i , żeby korzystając z mego w tym czasie pobytu w Rzeszowie wyznaczono mnie na sędziego, a w ten sposób nie obarczono kosztami wyjazdu sędziego z Krakowa 10.000 Mkp. klubu Resovii, którego dochód niejednokrotnie niższy jest od tej sumy. W zaciekłości swej jednak panowie, którzy o tem decydowali (nie wiadomo dlaczego, skoro match nie został zgłoszony) p r z e s z l i n a d i n t e r e s e m d r u ż y n y p r o w i n c j o n a l n e j do porządku dziennego, wyżej postawili „swoje ale“ i „swoją władzę” i wyznaczyli na sędziego p. Seidnera. Dodać należy, że match odbywa się dn. 3/VII tj. w poniedziałek, więc p. Seidner musi porzucić zajęcie zawodowe dla interesu sportowego (czyjego?) Czy to jest też moralne, pozwolę sobie w to wątpić. Ponadto uważam, że P. Z. P. N. powinien coś więcej dla sportu zrobić aniżeli nie rozumienie jego interesów i narażać biedne kluby prowincjonalne na ponoszenie niepotrzebnych kosztów. Myślę, że kluby prowincji w miłej wdzięczności zachowają ten dowód pamięci obecnego P. Z. P. N. o nich.

V. P. Z. P. N. jak się okazuje i jak dochodzą słuchy z „tajnych” posiedzeń gorliwie i momentalnie o wszystkiem myśli, wobec tego dziwnem się wydaje, że nie przypilnował, aby zwołać Walne Zgr. Krak. Zw. Okr. P. N. i już w poprzednim tygodniu nie ogłosił tego w oficjalnych komunikatach Przeglądu Sportowego. Możliwość zrobienia tego była przy gorliwości poświęcanej innym sprawom. A chyba P. Z. P. N. rozumie, że nie należy przedłużać bezkrólewia w krakowskim okręgu.

Sprostowanie

Wiadomości Sportowe


Nr 18. Kraków, poniedziałek 10 lipca 1922. Rok I.



Sprostowanie. Odnośnie do artykułu pana St. Ziemiańskiego z Nr 16 w artykule „Pereat mundus, fiat stulticia” p. Śliwiński oświadcza, że n i g d y n i e b y ł i n i e b ę d z i e z w o l e n n i k i e m K.S. Cracovii. Zarząd Tow. Sport. Wisła, aby uniknąć nieporozumień wyjaśnia, iż p. St. Ziemiański członkiem T. S. Wisła nie jest, a karta zgłoszenia jego w katastrze figuruje zapewne wskutek niedopatrzenia sekretarza. W tej sprawie zwraca się równocześnie do sekretarjatu P. Z. P. N., a inne pisma sportowe prosimy o łaskawe przedrukowanie niniejszego.

Galeria