Statystyki 2003/2004 (piłka nożna)

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 07:51, 8 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://www.wislaportal.pl

Podsumowanie sezonu

Za nami runda jesienna sezonu 2003/04, do której startowaliśmy jako Mistrz Polski i drużyna, która wreszcie miała wywalczyć dla naszego kraju Ligę Mistrzów! Najpierw odpadliśmy jednak z rozgrywek o Puchar Polski, później okazało się, że progi Champions League jeszcze są dla nas za wysokie. Początek rundy był więc kiepski. Później przyszło jednak kilka efektownych meczów w lidze i tytuł mistrza jesieni. Wszystko to przyćmiła niestety porażka z norweską Vålerengą w Pucharze UEFA...

Czy Wisła zawiodła w tej rundzie, czy też nie, odpowiedzieć możecie sami w ankiecie na naszej stronie. Wcześniej jednak warto przeczytać jak swoją grę oceniają nasi piłkarze, którzy w zdecydowanej większości opowiadają o niej w podsumowaniu rundy, które publikuje Gazeta Wyborcza:

Marcin Baszczyński: - Z całej rundy powinienem być zadowolony. Omijały mnie kontuzje. Wróciłem do kadry, zagrałem w zwycięskim meczu z Serbią i Czarnogórą. Przede wszystkim jednak jesteśmy mistrzami jesieni. Na pewno jest kilka elementów, które chcę poprawić. Jednak wszystko idzie w dobrym kierunku i z roku na rok widać, że coś się z moją grą dzieje.

Brasilia: - Gram coraz lepiej, ale nie jestem do końca zadowolony z tej rundy. Mówiłem trenerowi, że o wiele lepiej mogę grać na mojej podstawowej pozycji, czyli w ataku. Jednak trener postanowił, że będę grał na lewej pomocy, a ja mu mówię, że w takim wypadku trudno będzie o jakieś widoczne postępy. Przecież napastnikiem byłem przez dziesięć lat i tak z miesiąca na miesiąc nie przestawię się na inną grę.

Paweł Brożek: - To była najlepsza moja runda. Liczę jeszcze na lepsze i częstsze występy. Mam nadzieję, że trener będzie dawał mi szanse, postaram się odpłacać mu, strzelając bramki. Z całej jesieni najbardziej żałuję dwóch zmarnowanych sytuacji z meczu z GKS.

Piotr Brożek: - Wreszcie udało mi się strzelić gole dla pierwszej drużyny. Mam nadzieję, że ta runda zapoczątkowała lepszą przyszłość. Z meczów ligowych jestem zadowolony. W występach pucharowych brakowało mi pewności siebie i ogrania. Teraz już wiem: w lidze jest łatwiej, w Pucharze UEFA bardzo trudno.

Mauro Cantoro: - Mam już za sobą trzyipółmiesięczną przerwę z powodu kontuzji. W końcówce rundy zdążyłem jednak wykorzystać swój czas maksymalnie. Żałuję, że nie potrafiliśmy pokonać Norwegów. Na pewno stać mnie na jeszcze lepszą grę, co postaram się udowodnić.

Daniel Dubicki: - Cieszę się z goli, bo to o trzy więcej niż w rundzie wiosennej. Najbardziej wyszedł mi początek sezonu. Szkoda, że później straciłem miejsce w składzie. A trudno mi było o poprawianie strzeleckich wyników, skoro zdarzało mi się grać np. na lewej obronie.

Arkadiusz Głowacki: - Jestem zadowolony, że po tak poważnej kontuzji w ogóle wróciłem do gry w tej rundzie. Wygrywamy w lidze, zostaliśmy mistrzami jesieni. Pewnie nie jest to moja optymalna dyspozycja, ale w chwili obecnej chyba nie można więcej ze mnie wycisnąć. Byle do wiosny...

Tomasza Frankowskiego, Gazeta ocenia sama: - Gdyby nie bez przerwy powracające kontuzje, wyniki indywidualne "Franka" byłyby o niebo lepsze. Cztery bramki na półmetku dwukrotnego króla strzelców polskiej ligi to rezultat zdecydowanie poniżej oczekiwań. Pan Tomasz na wiosnę zrobi pewnie wszystko, by zastąpić w snajperskich zadaniach wiślacki numer dwa ataku poprzedniego sezonu Marcina Kuźbę.

Damian Gorawski: - Na wiosnę dorzucę do tego dorobku z osiem goli (śmiech). Jestem zadowolony z tej rundy. Najbardziej żałuję czerwonej kartki, jaką dostałem w Oslo. Miałem parę dobrych meczów, np. z GKS-em Katowice i z Lechem, bo strzeliłem w nim pierwsze w barwach Wisły bramki. Ktokolwiek by teraz do klubu w zimie przyszedł, ja swojego miejsca na prawym skrzydle już nikomu nie odpuszczę.

Mariusz Jop leczy kontuzję i jego grę ocenia Gazeta: - Zrobił największe postępy ze wszystkich obrońców Wisły. Dobrym ustawieniem, wygranymi pojedynkami główkowymi potrafił czyścić przedpole bramki Adama Piekutowskiego. Po złamaniu szczęki czeka go sześciotygodniowa przerwa w treningach.

Łukasz Nawotczyński: - Najważniejsze, że odzyskałem zdrowie po kontuzji. Przecież pauzowałem przez całą wiosnę. Nie ma się co usprawiedliwiać: moje występy nie były zbyt udane. Nie załamuję się, że znowu jestem w punkcie wyjścia. Liczyłem się z tym, że wcześniej czy później czeka mnie grzanie ławy. Jednak na wiosnę podejmę kolejny atak.

Lantame Ouadja: - Moim najlepszym meczem było starcie z Amicą, chociaż chwalono mnie również za wejście w drugiej połowie spotkania z Anderlechtem. Szkoda, że tak mało grałem. W 15, 20 minut trudno pokazać, na co cię stać.

Jacek Paszulewicz: - Na pewno mogę się cieszyć z tej rundy. Mecze, które rozgrywałem, były na niezłym poziomie. Nie udaje mi się nadal osiągnąć założeń, jakie sobie przyjąłem przed przyjściem do Wisły: chcę być wiodącą postacią w tej drużynie, wywalczyć miejsce w podstawowym składzie. Na razie muszę przekonywać trenera Kasperczaka do siebie, liczyć na okazje i je wykorzystywać.

Grzegorz Pater: - Cieszę się, że chociaż raz udało mi się strzelić bramkę i dwie wypracować. Na koniec rundy żałujemy, że nie przeszliśmy Norwegów. Nie wszystko wychodziło tak, jakbym sobie wymarzył. Mam nadzieję, że na wiosnę dostanę więcej szans gry. Jeżeli występujesz na okrągło, to czujesz się pewniej.

Adam Piekutowski: - Uważam, że cała runda była dla mnie udana, choć zdarzały mi się lepsze i słabsze mecze. Ale chyba nikogo nie zawiodłem. Nie zmienia to faktu, że ligowa jesień pokazała też moje mankamenty. Będę miał nad czym popracować przez trzy miesiące zimowej przerwy. Najlepszy mecz? Z Groclinem i z Widzewem. Najbardziej żałuję srogiej porażki z Legią na Łazienkowskiej. To boli. Tak samo jak odpadnięcie z Pucharu UEFA z Vålerengą. Nie mogę zapomnieć również nieszczęśliwego zderzenia z Mariuszem Jopem, po którym trafił ze złamaną szczęką do szpitala. Stało się to z mojej winy.

Maciej Stolarczyk: - W tej chwili wszystko przyćmiła porażka po rzutach karnych z Vålerengą Oslo. Z dużym niedosytem pojadę na urlop. Jednak w całej rundzie poczyniliśmy postępy w stylu gry. Po porażce z Anderlechtem wydawało się, że nasza forma nie ustabilizuje się tak szybko. Ale w lidze wygrywaliśmy często efektownie i wysoko.

Paweł Strąk leczy grypę i jego grę ocenia Gazeta: - Po niezłym początku sezonu zdecydowany regres formy. Momentami grał o klasę gorzej niż rok temu, np. w meczach z AC Parmą i FC Schalke. W trakcie rozgrywek przeżył tragedię rodzinną - zmarł mu ojciec. To go mogło wybić z równowagi.

Mirosław Szymkowiak: - Cieszę się, że tylko w trzech meczach dopadł nas kryzys. Głównie zawiedliśmy w meczu z Legią, bo zagraliśmy wtedy bardzo słabo. Z Amicą stwarzaliśmy jakieś sytuacje, z Odrą też.

Maciej Żurawski o rundzie jesiennej opowiada w obszerniejszym wywiadzie >>>.

Źródło: gazeta.pl