Statystyki 2005/2006 (piłka nożna)

Z Historia Wisły

poprzedni sezon Rozgrywki w tym sezonie następny sezon
Wszystkie mecze I liga Puchar Polski Puchar UEFA Liga Mistrzów
Mecze towarzyskie międzynarodowe Mecze towarzyskie Rezerwy Juniorzy młodsi Juniorzy starsi
Trampkarze
Kadra Statystyki Spis Sezonów


LP zawodnik ilość goli
1. Paweł Brożek 13
2. Marek Zieńczuk 8
3. Tomasz Frankowski 4
Paweł Kryszałowicz
4. Marcin Kuźba 3
Marek Penksa
Radosław Sobolewski
5. Marcin Baszczyński 2
Tomasz Kłos
Jean Paulista
6. Dariusz Dudka 1
Kalu Uche
Maciej Stolarczyk
Konrad Gołoś
Piotr Brożek
7. samobójcza 1



Analiza postawy Wisły w rundzie jesiennej

17 kolejek sezonu 2005/06 już za nami. Wisła ukończyła je na pierwszym miejscu w tabeli Orange Ekstraklasy, z jednopunktową przewagą nad Legią Warszawa. Niestety, to jedyny w miarę pozytywny „sukces” ostatnich miesięcy, naznaczonych klęskami w grze o LM i PUEFA, oraz dalszym regresem jakościowym drużyny.

Zapraszam do lektury analizy postawy Wisły w pierwszej części obecnego sezonu.

ŁYK TAKTYKI

Wisła mimo prowadzenia przez różnych trenerów pozostała wierna systemowi 1-4-4-2, ale realizowanemu w różnej formie taktycznej. Jerzy Engel preferował ustawienie drugiej linii w modelu 1-3: czyli trojka ciasno ustawionych pomocników w centrum boiska asekurowana przez jednego cofniętego. Chodziło o zagęszczenie środka pola i kreowanie gry przez każdego z zawodników formacji. Wisła miała atakować głownie tamtędy, z wykorzystaniem wchodzących na szybkości skrajnych obrońców w miejsce zwolnione przez nominalnych bocznych pomocników. Dopóki w składzie był Uche, a Zieńczuk nie musiał walczyć z pressingiem rywali, powyższa koncepcja czasem przynosiła efekty, bo obaj potrafili rzucać prostopadłe podania, a aktywni skrajni obrońcy dochodzili do możliwości dośrodkowań na skrzydłach. Obaj napastnicy Wisły – początkowo Frankowski i Paweł Brożek – w myśl strategii Engela mieli mocno współpracować, organizując dwójkowe akcje na 1-2 kontakty przy szybkim przejściu „Białej Gwiazdy” z obrony do ataku. „Franek”, a po jego odejściu Kryszałowicz, był nieco bardziej cofnięty, aby „wyciągać” obrońców i utrzymywać się przy futbolówce w strefie ataku dla lepszego rozegrania.

W obronie Wisła kryła strefą, a defensorów asekurował cofnięty pomocnik – Sobolewski. Po odbiorze starał się szybko uruchomić dokładnym podaniem napastników. Engel zakładał posługiwanie się pressingiem, ale pozwalał piłkarzom „iść na łatwiznę” wysiłkową i nie stosować go we wszystkim meczach.

Po zwolnieniu byłego selekcjonera reprezentacji Polski, trenerskie rządy przejął Tomasz Kulawik, który skupił się na poprawie gry defensywnej, bo w ofensywie miał do zaproponowania jedynie szersze ustawienie drugiej linii. Skrajni pomocnicy mieli bardziej trzymać się boków boiska i wespół z obrońcami robić przewagę na flankach. Było to niestety stanowczo za mało, gdyż Kulawik nie wdrożył jednocześnie żadnego sensownego schematu rozgrywania piłki w ataku pozycyjnym i grze kombinacyjnej. Nie potrafił tez odpowiednio „ustawić” skrajnych pomocników, którzy albo zajmowali pozycję zbyt „wysoko” (w linii z obrońcami rywali), albo zbyt głęboko. Natomiast w organizacji gry defensywnej dopracował przesuwanie formacji, asekurację i stosowanie wysokiego pressingu, niestety, „zapomniał” o wariantach gry, w których Wisła cofała się na własną połowę i próbowała organizować obronę na wysokości 30-40 metra od bramki Majdana. Zwykle mieliśmy wtedy chaos, jakby nikt nie słyszał o przesuwaniu stref, zagęszczaniu i czujnym skracaniu pola gry. W efekcie jakość boiskowej postawy naszego zespołu, poparta słabym zaangażowaniem zawodników w całej rundzie - i mizerią trenerską Kulawika – najczęściej wyglądała koszmarnie, owocując licznymi wpadkami i postępującą nieskutecznością.

NAJWAŻNIEJSZI PIŁKARZE

Bramkarz – RADOSŁAW MAJDAN . W obecnym sezonie prezentował się dużo gorzej niż w poprzednim – popełniał znacznie więcej prostych błędów, notując fatalne interwencje owocujące utratą bramek. Klasowy golkiper nie może puszczać takich strzałów jak uderzenie Kazimierczaka podczas meczu z Wisłą Płock, czy Kalouska w Lubinie. Również w najważniejszym meczu sezonu z Panathinaikosem Ateny w Grecji, zawinił przynajmniej przy dwóch golach. Złośliwi dali mu wtedy przydomek „siatkarz”, bo wystawiał piłki gospodarzom niczym rasowy rozgrywający w siatkówce. Jesienią nie stanowił pewnego punktu drużyny – przeciętny na linii, słabiutki na przedpolu i niebezpieczny przy parowaniu uderzeń z dystansu. O grze nogami lepiej taktownie przemilczmy, bo i tu o pochwały trudno.

Największe zalety: zwinność, doświadczenie, refleks, parowanie uderzeń półgórnych lecących po jego prawej stronie
Największe wady: obrona strzałów z dystansu, gra na przedpolu, gra nogami
Klasa piłkarska (skala 1-10, w odniesieniu do poziomu polskiej ligi): 8
Wartość dla zespołu (skala 0-5): 2
Dynamika postępów (skala –3-3): -2
Przyszłość: Mglista. Niestety pokazał, że jednak nie jest bramkarzem na miarę europejskich. pucharów. Wisła powinna rozglądać się za lepszym golkiperem.
Odstaje od wymagań walki w europejskich pucharach

Prawa obrona – MARCIN BASZCZYŃSKI. Rundę może zaliczyć do udanych – grał regularnie, na w miarę stabilnym poziomie, zadomowił się w pierwszym składzie reprezentacji Polski. Zapewniał Wiśle dobrą ochronę prawego skrzydła – traciliśmy najmniej bramek po akcjach tamtą stroną. „Baszcz” ustawia się i reaguje w kryciu na „europejskim” poziomie, dojrzale walcząc z rywalami. W pojedynkach 1 na 1, gdy jest skoncentrowany, żaden ligowiec nie ma większych szans z byłym zawodnikiem Ruchu Chorzów. Niestety znacznie gorzej było w ofensywie, gdzie często brakowało jego aktywności i dokładności – nie rzucał wielu celnych dośrodkowań, nie gubił odpowiednio krycia, nie podawał nieszablonowo. Technicznie, łagodnie mówiąc „niedoskonały”, ale sukcesywnie notuje postępy pozwalające na poprawne panowanie nad piłką. Ciągle musi mocno pracować nad walką w powietrzu.

Największe zalety: szybkość, walka 1 na 1 w defensywie, reakcje, doświadczenie, pewność interwencji
Największe wady: słabsza lewa noga, gra głową, niska efektywność i zachowawczość wysiłkowa w ofensywie
Potencjał ofensywny na swojej pozycji: 7
Potencjał defensywny na swojej pozycji:10
Klasa piłkarska: 9,5
Wartość dla zespołu: 5
Dynamika postępów: 1
Przyszłość: Wciąż bardzo dobra. Niestety, bardzo możliwe, że będzie już realizowana w innym klubie.
Przystaje do wymagań walki w europejskich pucharach

Środkowy obrońca – TOMASZ KŁOS. Ciągle zdecydowanie najlepszy defensor Wisły, popełniający najmniej błędów indywidualnych. Dysponuje najlepszym wyszkoleniem w formacji, najokazalszą techniką użytkową i ogromnym doświadczeniem. Potrafi bardzo dobrze czytać grę i antycypować rywali. Nie do pokonania w walce 1 na 1, gdzie często ośmiesza oponentów sugestywnym zwodem przy wyprowadzaniu piłki pod presją. To także najlepiej grający głową i ustawiający się w kryciu zawodnik Wisły, niestety, trenerzy od bardzo dawna nie potrafią należycie wykorzystać tej cechy przy egzekwowaniu rzutów rożnych dla „Białej Gwiazdy”. Powyższe umiejętności dają bogate możliwości owocnej gry w asekuracji i odbiorze. Kłos „trzyma” naszą defensywę, oferując jej najwięcej pewności. Jest ostoją i najcenniejszym piłkarzem obrony, naprawiającym sporo błędów kolegów, kasującym większość dośrodkowań. A warto pamiętać też o precyzyjnych, crossowych przerzutach, którymi potrafił obsłużyć napastników adresując piłkę na 50-60 metrów z pominięciem drugiej linii. Mnóstwo widzi na murawie i tyleż potrafi. Niestety dysponuje słabą zwrotnością i dynamiką, które przeszkadzają przy kasowaniu prostopadłych podań z głębi pola oraz w „przykryciu” szybkich napastników. Musi ów brak nadrabiać ustawieniem i umiejętnym cofaniem się w rytm akcji przeciwników – w warunkach ligowych zwykle daje radę, ale w europejskich pucharach ma już większy problem o czym przekonaliśmy się w Atenach.

Największe zalety: ustawianie się, doświadczenie, gra głową, zastawianie piłki, gra ciałem, pojedynki 1 na 1, „czytanie” gry i rywali, technika, odbiór
Największe wady: zwrotność, dynamika
Potencjał ofensywny na swojej pozycji: 9
Potencjał defensywny na swojej pozycji:10
Klasa piłkarska: 10
Wartość dla zespołu: 5
Dynamika postępów: 0
Przyszłość: Dobra. Nadal dopisuje mu zdrowie (bardzo rzadko łapie kontuzje) i ma przed sobą jeszcze kilka lat gry na wysokim poziomie.
Przystaje do wymagań walki w europejskich pucharach

Drugi środkowy obrońca – ARKADIUSZ GŁOWACKI. Nie będzie dobrze wspominał minionej rundy – w większości meczów prezentował się przeciętnie i popełniał sporo błędów. Ciągle walcząc z kontuzjami tradycyjnie stracił okres przygotowawczy, a później grzeszył brakiem wyczucia, dynamiki i zwrotności. Nie reaguje już na europejskim, lecz jedynie typowo ligowym poziomie. Łatwo go „wkręcić w ziemię” sugestywnym dryblingiem ze zmianą kierunku, ominąć podaniem na wolne pole. To niestety tylko cień zawodnika z 2002 roku, kiedy był najlepszym obrońcą Wisły, wspaniale spisującym się w europejskich pucharach. Dawniej efektywny i bezbłędny w walce 1 na 1, dziś wolny i niestabilny.

Największe zalety: doświadczenie, opanowanie, walka ciałem, ustawianie się
Największe wady: zwrotność, dynamika, kontuzjogenność, spóźnione wślizgi, postawa ofensywna
Potencjał ofensywny na swojej pozycji: 2
Potencjał defensywny na swojej pozycji:8,5
Klasa piłkarska: 7,5
Wartość dla zespołu: Z uwagi na częste absencje i nierówną formę, najwyżej 2
Dynamika postępów: -3
Przyszłość: Niestety, nie wygląda zachęcająco. Ciągłe problemy zdrowotne i postępujący regres nie wróżą dobrze dalszej przydatności Głowackiego dla Wisły..
Odstaje od wymagań walki w europejskich pucharach

Środkowy obrońca - JACEK KOWALCZYK, W Orange Ekstraklasie zagrał dłużej tylko w dwóch spotkaniach: Z Górnikiem Łęczna na wyjeździe i Zagłębiem w Lubinie. W obu spotkaniach zawiódł, nie wywiązując się należycie z piłkarskich obowiązków. Śmiało można powiedzieć, że nie rozwija się, sukcesywnie zatracając dawne zdolności. W obecnej dyspozycji, owocującej częstymi błędami w kryciu, spóźnionymi interwencjami oraz reakcjami w destrukcji, nie może być uznawany za zawodnika odpowiedniego dla potrzeb naszego klubu.

Największe zalety: gra głową, przegląd pola
Największe wady: kontuzjogenność, ogranie, reakcje, technika, walka 1 na 1, ustawianie się
Potencjał ofensywny na swojej pozycji: 4
Potencjał defensywny na swojej pozycji:6
Klasa piłkarska: 5
Wartość dla zespołu: 0
Dynamika postępów: -3
Przyszłość: Wygląda bardzo źle.
Odstaje od wymagań walki w europejskich pucharach

Lewy obrońca - DARIUSZ DUDKA. Przyszedł do Wisły przed meczami z Panathinaikosem i niestety nie okazał się poważnym wzmocnieniem. Jesienią spisywał się przeciętnie, zbierając sporo krytyki za złe krycie, „odpuszczanie” rywali i głupie straty. Wielokrotnie irytował fatalnym wyprowadzaniem piłki, wprost na nogę oponentów, oraz nieumiejętnością prawidłowego obliczenia lotu spadającej po wrzutce futbolówki – omal nie przypłaciliśmy tego utratą gola w meczu z Legią, kiedy pozwolił dojść do podobnej piłki Szałachowskiemu. Ale najbardziej denerwował nieskutecznością, dając lekcję poglądową jak nie trafić do siatki przy strzale z najbliższej odległości, a nawet z linii bramkowej (!). Na szczęście miał też zalety – przyzwoitą w polskich realiach technikę, grę wślizgiem i zastawianie piłki ciałem. To jednak za mało na miano klasowego obrońcy. W ofensywie grzeszył pasywnością i schematycznością, każdorazowo wyhamowując akcję, aby przełożyć piłkę na prawą nogę – z lewej dośrodkował tylko raz, podczas meczu Pucharu Polski z Zagłębiem Lubin.

Największe zalety: technika, szerokość wykroku, wślizgi
Największe wady: strzał, gra głową i w powietrzu, podania, skracanie dystansu do rywali, krycie, pasywność i schematyczność w ofensywie
Potencjał ofensywny na swojej pozycji: 2
Potencjał defensywny na swojej pozycji:6,5
Klasa piłkarska: 7
Dynamika postępów : 0
Wartość dla drużyny: 3
Przyszłość: Dobra, ale i wymagająca. Musi bardzo wiele poprawić, aby zasłużyć na miano klasowego obrońcy.
Odstaje od wymagań walki w europejskich pucharach

Lewy obrońca to również MACIEJ STOLARCZYK, Udane mecze (Cracovia,Legia) przeplatał bardzo słabymi (Zagłębie, Arka), dopasowując się do ogromnych wahań formy zespołu. Kiedy walczy z pełnym zaangażowaniem, jest cennym obrońcą, potrafiącym kryć krotko, dobrze się ustawiać, asekurować kolegów i agresywnie atakować rywali wślizgami. Niestety znacznie częściej gra na „pół gwiazdka”, reagując wolno i ospale. Wygodnie i minimalistycznie odpuszcza, wyczekując, a nie naciskając przeciwnika. Nie był równie efektywny w polu karnym oponentów jak w poprzednich latach – zdobył tylko jednego gola po stałym fragmencie gry (mecz z Cracovią). Na pewno nie może zaliczyć rundy jesiennej do udanych.

Największe zalety: doświadczenie, gra głową, przyzwoita technika, strzał, ustawianie się, wślizgi
Największe wady: słabsza prawa noga, przyspieszenie, boiskowy minimalizm
Potencjał ofensywny na swojej pozycji: 8,5
Potencjał defensywny na swojej pozycji:7
Klasa piłkarska: 7,5
Dynamika postępów : 0
Wartość dla drużyny: 3
Przyszłość: W pełni formy i zaangażowania pozostaje cennym dla Wisły zawodnikiem. Nie trapią go kontuzje. Może grać jeszcze przez minimum 1-2 sezony na przydatnym dla nas poziomie.
Odstaje od wymagań walki w europejskich pucharach

Prawa pomoc – JAKUB BŁASZCZYKOWSKI. Na początku sezonu błysnął fantastycznym występem przeciwko Panathinaikosowi Ateny, gdzie na pozycji prawego obrońcy godnie zastąpił Marcina Baszczyńskiego. Zapłacił za heroiczny bój z Grekami poważną kontuzją, która wyłączyła go z gry na kilka miesięcy. Wrócił do składu dopiero pod koniec rundy i zaliczył jeden bardzo udany mecz – przeciwko Cracovii. W pozostałych spotkaniach wypadał dużo gorzej, przypominając, że obok wielkiego zaangażowania, przyzwoitej techniki i groźnej szybkości ma jeszcze wiele do poprawienia i nauczenia się. Chodzi szczególnie o efektywność dryblingów i dokładność dośrodkowań, oraz prostopadłe podania z głębi pola. Na razie jest piłkarzem za mało kreatywnym i skutecznym w gubieniu krycia. Rzadko wypracowuje sobie lub kolegom pozycje strzeleckie, słabo walczy w powietrzu, brakuje mu cwaniactwa, które jednak powinno przyjść z czasem. Ciągle musi też pracować nad postawą obronną i taktyką. To wielka nadzieja Wisły.

Największe zalety: waleczność, szybkość, przyzwoita technika, duży potencjał
Największe wady: efektywność, dokładność i spryt podań, nikłe doświadczenie, gra głową
Potencjał ofensywny na swojej pozycji: 8,5
Potencjał defensywny na swojej pozycji:8
Klasa piłkarska: 8
Dynamika postępów : 2
Wartość dla drużyny: 4
Przyszłość: Znakomita.
Na razie odstaje od wymagań walki w europejskich pucharach

Prawy pomocnik to również JEAN PAULISTA. Przychodził latem do Wisły w atmosferze dużych oczekiwań, których niestety nie spełnił. Na początku sezonu miał wielkie problemy z przekonaniem do siebie trenera Engela, nie błyszczał również za rządów Tomasza Kulawika. Szybko zapracował na miano jednego z najbardziej nieefektywnych pomocników drużyny, bo całkowicie zawodził pod bramką rywali. Mimo dogodnych sytuacji, nie trafiał do siatki (poza meczem Pucharu Polski z Tłokami) i nie rzucał dokładnych „ostatnich podań” (w lidze tylko dwie asysty). Szalenie chaotycznie próbował pożytkować dużą szybkość i przyzwoitą w skali naszej ligi technikę, popisując się ogromną indolencją taktyczną. O destrukcji i asekuracji chyba wcześniej w ogóle nie słyszał, bo grał tak, jakby nie były potrzebne. Płaciliśmy gorzką cenę za ów mankament – przykładowo głupio „puścił” Kalouska w meczu z Zagłębiem, który zdobył gola na 2-1. Na razie nie wniósł do Wisły nic pozytywnego, mając mniej asyst i bramek niż inny występujący niegdyś przy Reymonta przybysz z „kraju kawy”– Brasilia.

Największe zalety: szybkość, technika
Największe wady: efektywność, zachowanie pod bramką rywali, dokładność podań, destrukcja, taktyka
Potencjał ofensywny na swojej pozycji: 6
Potencjał defensywny na swojej pozycji:0,5
Klasa piłkarska: 4,5
Dynamika postępów : -1
Wartość dla drużyny: 1
Przyszłość: W obecnej dyspozycji nie jest piłkarzem na miarę silnej Wisły Kraków. Z uwagi na słabą zdolność przyswajania taktyki, nie sądzę, by mogło się to zmienić.
Odstaje od wymagań walki w europejskich pucharach

Środkowy pomocnik – RADOSŁAW SOBOLEWSKI. Szybko wyrósł na jednego z najważniejszych piłkarzy drużyny. Najlepiej radzi sobie w destrukcji – głownie dzięki znakomitemu atakowaniu ciałem rywala oraz zastawianiu piłki - ale potrafi błysnąć również w ofensywie, strzelając bardzo ważne bramki potężnymi uderzeniami z dystansu lub stwarzając zagrożenie przytomnym rozprowadzeniem futbolówki krótkimi podaniami. Prezentuje odpowiednie dla potrzeb europejskich pucharów reakcje, oraz szybkość, zwrotność i dynamikę na pozycji defensywnego pomocnika. Dobrze się ustawia, wydajnie asekuruje kolegów i przecina akcje przeciwników. Potrafi też spowolnić ich kontry, za co „płaci” częstymi kartkami. Udanie walczy w powietrzu. Zawsze waleczny i gotów do ofiarnej gry. Szybko podejmuje decyzje. Świetnie trzyma równowagę. Niestety, nie należy do piłkarzy bardzo kreatywnych w ofensywie, nie rzuca wielu prostopadłych podań. Kiepsko przenosi ciężar gry ze strony na stronę, niewiele lepiej wypada w ataku pozycyjnym.

Największe zalety: reakcje, strzał z dystansu, odbiór, walka kontaktowa, zaangażowanie, asekuracja, zwrotność
Największe wady: kreatywność w ofensywie, schematyczność rozegrania, częste łapanie niepotrzebnych kartek
Potencjał ofensywny na swojej pozycji: 7,5
Potencjał defensywny na swojej pozycji:10
Klasa piłkarska: 10
Dynamika postępów :3
Wartość dla drużyny: 5
Przyszłość: Znakomita
Przystaje do wymagań walki w europejskich pucharach

Środkowy pomocnik – MAURO CANTORO. Moim zdaniem najlepszy pomocnik polskiej ligi, o najwyższym wyszkoleniu indywidualnym i bardzo dobrych cechach wolicjonalnych. Bardzo pewny punkt drużyny, przydatny zarówno w defensywie, jak ofensywie – oczywiście ze wskazaniem na tą pierwszą, gdzie imponuje odbiorem, walką ciałem i zastawianiem piłki. Atakując, rozgrywa ją niestety trochę zbyt wolno i czytelnie, ale i tak najlepiej ze wszystkich pomocników dzisiejszej Wisły. Najlepiej czuje się utrzymując przy futbolówce pod pressingiem na własnej połowie, z rywalem „na plecach”, kiedy blokuje piłkę ciałem „przepychając” oponenta i efektownie prowadzi ją podeszwą. Świetnie gra na małej przestrzeni, mocno stojąc na nogach. Każdorazowo wykonuje ciężką pracę w odbiorze, asekuracji i wyprowadzaniu piłki. W kilku meczach przypomniał też o soczystym strzale z dystansu. Żeby nie było jednak zbyt cukierkowo, trzeba wypomnieć Cantoro słabszą postawę w powietrznej walce, przeciętną szybkość i błędy w kryciu strefowym, które coraz rzadziej, ale jeszcze mu się przytrafiają. Jest niezwykle cennym i wartościowym zawodnikiem - co potwierdził zwłaszcza podczas meczów z Panathinaikosem, gdzie zdominował Flavio Conceicao i Biscana. Ciężko wyobrazić sobie Wisłę na miarę walki o LM lub fazę grupową PUEFA bez „El Toro”.

Największe zalety: technika, spokój, siła fizyczna, gra na małej przestrzeni, pracowitość, zastawianie piłki, odbiór, asekuracja, dokładność podań, reakcje
Największe wady: gra głową, szybkość, tempo rozegrania
Potencjał ofensywny na swojej pozycji: 8,5
Potencjał defensywny na swojej pozycji:9.5
Klasa piłkarska: 10
Dynamika postępów : 1
Wartość dla drużyny: 5
Przyszłość: Znakomita
Przystaje do wymagań walki w europejskich pucharach

Na środku pomocy występował również pozyskany z Polonii Warszawa KONRAD GOŁOŚ. Trafił do Krakowa dzięki zabiegom Jerzego Engela, który następnie promował go ciągle, nawet kosztem innych zawodników. Przynosiło to szkody drużynie i młodemu piłkarzowi, zupełnie nieprzystosowanemu do gry na poziomie Wisły Kraków walczącej o ponadligowe cele. Gołoś szybko okazał się zbyt słabym zawodnikiem do wydajnego operowania piłką i kreowania kolegom sytuacji bramkowych. W ofensywie był kompletnie nieporadny, najczęściej psując wszystkie akcje albo banalną stratą, albo koszmarnym strzałem (jak np.: w meczu Pucharu Polski z Zagłębiem na Reymonta podczas 85 minuty). Tu o jego grze nie można powiedzieć nic pozytywnego. Na szczęście nieco lepiej wywiązywał się z obowiązków obronnych, gdzie potrafił utrudniać rywalom życie walecznością i wślizgami. Ale samo „przeszkadzanie” to za mało. Nie może skompensować braku prostopadłych podań, strasznie opóźnionych reakcji, scheamtycznego i powolnego rozgrywania, nadużywania hamujących akcje dryblingów. Wisła to obecnie zdecydowanie za wysokie progi dla Gołosia.

Największe zalety: pracowitość, przyzwoita technika
Największe wady: reakcje, precyzja strzału, tempo rozegrania, złe podania, odbiór, brak doświadczenia, chaotyczność, taktyka, gra w powietrzu, schematyczność
Potencjał ofensywny na swojej pozycji: 4
Potencjał defensywny na swojej pozycji: 6
Klasa piłkarska: 3,5
Dynamika postępów(skala –3-3): 0
Wartość dla drużyny: 1
Przyszłość: Gołoś ma szansę się rozwinąć, ale obecnie absolutnie nie jest piłkarzem na miarę Wisły.
Odstaje od wymagań walki w europejskich pucharach

Innym środkowym pomocnikiem pozostającym do dyspozycji trenerów był ANDRE BARRETO. Brazylijczyk, sprowadzony w ostatnich godzinach letniego okna transferowego długo nie dostawał okazji gry, zmagając się z problemami zdrowotnymi i promowaniem Gołosia przez trenera Engela. Dopiero w meczu z Koroną Kielce wyszedł w pierwszym składzie Wisły i do chwili odniesienia kontuzji był wyróżniającym się zawodnikiem naszego zespołu. Nie zawiódł też w meczu z Legią, gdzie przyzwoicie zastąpił Radosława Sobolewskiego. Jak przystało na zawodnika występującego wcześniej w uznanym zachodnim klubie, pokazał dobry czas reakcji, umiejętność ustawiania się, oraz technikę. Widać, że dysponuje silnym strzałem z lewej nogi, zdolnością do efektywnej gry na małej przestrzeni, walki kontaktowej i w odbiorze. Potrafi gubić krycie sugestywnym balansem ciała, poprawnie zastawia piłkę. Niestety przez całą jesień strasznie brakowało mu dynamiki i wytrzymałości, co rzucało cień na każdy element gry Brazylijczyka, dusiło go. Dlatego z pewnością nigdy nie zaprezentował jeszcze pełni możliwości, które po przepracowaniu okresu przygotowawczego mogą sprawić nam miłą niespodziankę. O ile oczywiście zostanie w klubie.

Największe zalety:reakcje, destrukcja, technika, gra na małej przestrzeni, strzał z lewej nogi
Największe wady:kondycja, dynamika, kontuzjogenność, gra głową, prawa noga
Klasa piłkarska i potencjał na swojej pozycji: Na razie wstrzymam się z oceną
Dynamika postępów(skala –3-3): 0
Wartość dla drużyny: 2
Przyszłość: Jeśli dojdzie do pełnej dyspozycji fizycznej, myślę, że wygląda optymistycznie
Jeszcze trudno oszacować, czy przystaje do wymogów walki w europejskich pucharach

Lewa pomoc – MAREK ZIEŃCZUK. Mógł zostać bohaterem Wisły, gdyby w Atenach wykorzystał choć jedną z kilku świetnych sytuacji strzeleckich. Niestety, zabrakło precyzji i umiejętności. W pucharach nie potrafi wznieść się na poziom potrzebny drużynie, jest mało kreatywny, nie gubi krycia, słabo walczy 1 na 1 i nie dysponuje szerokim wachlarzem podań. Potrafi grać prostopadle, ale tylko płasko i będąc rozpędzonym w strefie 25-35 metra od bramki rywali, bez ścisłego krycia. Bezbronny wobec pressingu oponentów, tyłem do bramki przeciwników albo traci piłki, albo oddaje je do najbliższego partnera. Lubi często schodzić do środka, niestety, zwykle z mizernym efektem. W destrukcji bardziej przeszkadza, niż pomaga kolegom. W ligowej skali przyzwoity technicznie, ma też lepszy niż większość polskich piłkarzy przegląd pola. Umie groźnie strzelać z rzutów wolnych egzekwowanych po lewej stronie bramki oponentów. Mimo wad, na razie w ekstraklasie jest jednym z najlepszych - o ile nie najlepszym - lewym pomocnikiem.

Największe zalety: przyzwoita technika, doświadczenie, zdolność do prostopadłych podań
Największe wady: destrukcja, dynamika, walka kontaktowa, gubienie krycia, gra tyłem do bramki rywali, gra pod pressingiem
Potencjał ofensywny na swojej pozycji: 6
Potencjał defensywny na swojej pozycji: 1
Klasa piłkarska: 7,5
Dynamika postępów(skala –3-3): -2
Wartość dla drużyny: 4
Przyszłość: Nie sądzę, aby kiedykolwiek mogła kształtować się na „europejskim” poziomie gry.
Odstaje od wymogów walki w europejskich pucharach

Lewy pomocnik – PIOTR BROŻEK. Dostał kolejną szansę na przebicie się do pierwszego składu Wisły, ale znów ją zaprzepaścił, nie będąc zawodnikiem, który wnosiłby coś istotnego do postawy drużyny. W lidze nie strzelał bramek, nie notował asyst. A okazji miał wiele, zaliczając w obecnym sezonie łącznie 625 minut regulaminowego czasu gry (90 z Polonią, 90 z Tłokami w PP, 7 z Lechem, 45 z Zagłębiem, 57 z Koroną, 90 znów z Tłokami w PP, 18 z Górnikiem Z, 8 z Arką, 77 z Cracovią, 45 z Legią,18 z Łęczną, 90 z Bełchatowem). Czyli w sumie przebywał na boisku prawie 10 i pół godziny. Najlepszy mecz zaliczył w derbach, głownie za sprawą dużej pracy w defensywie, bo w ofensywie niezmiennie grzeszył nieporadnością, niedokładnością, brakiem pomysłu i fatalną efektywnością. Po tym spotkaniu już 3 dni później był najsłabszy na murawie w starciu z Legią, gdzie słusznie został szybko zmieniony. Wciąż dośrodkowuje fatalnie lub wcale, popełnia „głupie” błędy indywidualne (np.: przepuszczenie podania z najbliższej odległości pod nogą na aut), a grę 1 na 1 sprowadza do wypuszczenia sobie piłki przed rywala i liczenia, że wyprzedzi go w pojedynku biegowym, spychając ciałem. Nie ma tu żadnego zwodu, sugestywnego dryblingu, balansu. W grze tyłem do bramki przeciwnika równie nieporadny jak Zieńczuk. Nie jest kreatywny, w konstrukcji zdecydowanie więcej psuje niż tworzy. Głośne są zastrzeżenia do jego pracy i zaangażowania na treningach.

Największe zalety: szybkość, destrukcja
Największe wady: reakcje, gra tyłem do bramki rywala, proste błędy indywidualne, niedokładne podania, dośrodkowania, gubienie krycia, schematyczność, prawa noga, minimalizm i zaangażowanie
Potencjał ofensywny na swojej pozycji: 4
Potencjał defensywny na swojej pozycji:8
Klasa piłkarska: 4
Dynamika postępów(skala –3-3): 0
Wartość dla drużyny: 1
Przyszłość: W ostatnich 4 latach zmarnował już mnóstwo szans na zaistnienie w Wiśle i w ekstraklasie (również okres wypożyczenia do Zabrza), dlatego najwyższy czas pozwolić mu ją realizować w innym klubie.
Odstaje od wymogów walki w europejskich pucharach

Napastnik - MARCIN KUŹBA. Jesienią wreszcie doszedł do zdrowia po długim okresie walki z kontuzjami, ale nie odzyskał jeszcze dyspozycji z sezonu 2002/03, kiedy strzelił ponad 20 goli dla naszych barw. Przerwa największe spustoszenie poczyniła w dynamice, przyspieszeniu oraz skuteczności, choć nie spowodowała, że zapomniał jak należy ustawiać się w strefie obronnej rywali. Nadal potrafi wziąć ich „na plecy”, przyjąć piłkę pod kryciem, zastawić i sensownie rozegrać lub próbować strzału. Nie zagubił techniki i inteligencji w grze, o czym najlepiej przekonuje akcja z 62 minuty meczu z Cracovią, kiedy świetnym zagraniem piętą na pełnej szybkości zmienił kierunek akcji i ośmieszył w pojedynku 1 na 1 obrońcę „Pasów”. Dysponuje najlepszą techniką strzału ze wszystkich obecnych napastników Wisły – potrafi uderzać nie tylko mocno, kopiąc podbiciem lub wewnętrzną częścią stopy, ale też posługiwać się „podcinką” (mecze z Koroną, Zagłębiem). Szkoda, że za sprawą problemów z zaangażowaniem i determinacją, walory te prezentuje sporadycznie, często unikając twardej walki.

Największe zalety: gra głową, strzał, zastawianie piłki, przegląd pola, „czytanie” gry, instynkt snajpera, technika, walka 1 na 1, rozegranie w strefie ataku, doświadczenie
Największe wady: szybkość, defensywa, zaangażowanie, kontuzjogenność
Potencjał ofensywny na swojej pozycji: 9
Potencjał defensywny na swojej pozycji: 2
Klasa piłkarska: 8,5
Dynamika postępów(skala –3-3): 1
Wartość dla drużyny: 4
Przyszłość: Jeśli będą go omijały problemy zdrowotne, powinien z czasem powrócić do wysokiej dyspozycji sprzed czterech lat .
Ociera się o wymogi walki w europejskich pucharach

Napastnik – PAWEŁ BROŻEK. Niewątpliwie jedno z największych rozczarowań rundy jesiennej. Zaczynał sezon w akompaniamencie deklaracji o gotowości zastąpienia Zurawskiego i Frankowskiego, niestety, skończyło się tylko na słowach. O skuteczności poprzedników mógł tylko pomarzyć, z czasem zostając marnującym najwięcej okazji bramkowych napastnikiem. Rozegrał tylko jeden świetny jakościowo mecz – z Lechem Poznań. Przyzwoicie wypadł też w starciu z Panathinaikosem na Reymonta. W pozostałych spotkaniach nie wyróżniał się niczym pozytywnym poza szybkością biegu i sporadycznymi trafieniami do siatki. Niemal zawsze strzela w prawy róg, najgorzej reagując w sytuacjach sam na sam z bramkarzem, gdzie brakuje mu cwaniactwa i różnorodności uderzeń – najczęściej „wali” płasko w jego lewą nogę. Jest tak schematyczny, że golkiperowi wystarczy „położyć się” na murawę – wówczas w 9 na 10 uderzeń Brożek po prostu w niego trafi. Gdyby umiał strzelać „podcinką”, jak „Franek” czy Kuźba, byłby dziś znacznie wyżej w tabeli najlepszych strzelców ligi. Ale wyraźnie nie potrafi. W dodatku kopie piłkę niemal wyłącznie prawą stopą, lewej nie używając. Słabiutko gra tyłem do bramki rywali. Jest mało przydatny w ataku pozycyjnym i akcjach kombinacyjnych, gdzie źle rozprowadza futbolówkę. Największe bramki ma jednak w taktyce - zupełnie nie umie prawidłowo ustawiać się „w szesnastce” rywali, nie antycypuje lotu piłki i nie pokazuje się do podań ze skrzydeł, albo idąc w największy gąszcz obrońców, albo nie w tempo ruszając do podania. O „dobitkach” chyba w ogóle nie słyszał. Na pewno ma spory potencjał, ale od lat nie potrafi go prawidłowo rozwijać, ignorując podpowiedzi sztabu szkoleniowego i zbierając krytykę za lenistwo.

Największe zalety: szybkość, dynamika, przyzwoita technika, walka kontaktowa
Największe wady: zaangażowanie, lenistwo, nonszalancja, taktyka, ustawianie się, skuteczność, różnorodność strzału
Potencjał ofensywny na swojej pozycji: 8,5
Potencjał defensywny na swojej pozycji: 3
Klasa piłkarska: 7,5
Dynamika postępów(skala –3-3): 0
Wartość dla drużyny: 3
Przyszłość: Jeśli zacznie pracować na sobą i wyzbędzie się wszelkiego lenistwa oraz minimalizmu, nadal może wyglądać bardzo obiecująco. Tylko czy Brożka na to stać, skoro od lat daremnie czekamy na podobne przeobrażenie? .
Odstaje od wymogów walki w europejskich pucharach>

Napastnik –PAWEŁ KRYSZAŁOWICZ. Podobnie jak Barreto pojawił się w Wiśle pod koniec letniego okna transferowego. Przychodził jako następca Tomasza Frankowskiego, ale szybko okazało się, że ta rola go przerasta. Przez całą rundę jesienną nie zdobył ani jednego gola, zaliczył jedynie kilka asyst w meczach z Pogonią i Lechem. Od pierwszego występu na Reymonta porażał katastrofalnym przygotowaniem motorycznym, całkowitym brakiem dynamiki i wytrzymałości. W każdym spotkaniu był zdecydowanie najwolniejszym zawodnikiem na boisku. Dlatego nie potrafił zgubić krycia obrońców, uciec na wolne pole, przeprowadzić indywidualnej akcji. Jedyne, co mógł zaoferować Wiśle, to utrzymanie się przy piłce w strefie ataku i odegranie jej do nadbiegających kolegów – za mało, na zaskoczenie rywali, nawet tylko ligowych.

Największe zalety: technika, przegląd pola, doświadczenie, zastawianie piłki
Największe wady: motoryka, kondycja, dynamika, gra defensywna, kontuzjogenność, grał głową, prawa noga
Potencjał ofensywny na swojej pozycji: W jesiennej dyspozycji fizycznej, 5
Potencjał defensywny na swojej pozycji: 1
Klasa piłkarska: Dziś tylko 5
Dynamika postępów : -3
Wartość dla drużyny: 1
Przyszłość: Zła. Wyraźnie jest w schyłkowym okresie kariery. .
Odstaje od wymogów walki w europejskich pucharach

Napastnik/prawy pomocnik – MAREK PENKSA. Zasilił Wisłę latem, „podesłany” przez firmę menadżerską Adama Madziary, który miał problemy ze znalezieniem mu innego pracodawcy. Początkowo wyglądał przyzwoicie - strzelił nie uznanego gola w Atenach, pokonał bramkarzy Polonii i Lecha. Niestety, wycofany na stałe do drugiej linii szybko zgasł. W roli bocznego pomocnika był mało produktywny, nie gubił krycia, nie rzucał dokładnych dośrodkowań – napastnicy nie mogli liczyć na jego podania. Krótko utrzymywał się przy piłce, źle znosząc twardą walkę kontaktową. W defensywie próbował trzymać dyscyplinę taktyczną, ale nie odznaczył się niczym pozytywnym w odbiorze. Po powrocie do zdrowia Błszczykowskiego przegrał rywalizację o miejsce w składzie i poszedł w odstawkę.

Największe zalety: technika, doświadczenie
Największe wady: walka kontaktowa, odbiór, dynamika, schematyczność, kreatywność
Potencjał ofensywny na swojej pozycji: 6
Potencjał defensywny na swojej pozycji: 2
Klasa piłkarska: 4,5
Dynamika postępów : -1
Wartość dla drużyny: 1
Przyszłość: Zła. Podobnie jak Kryszałowicz, wyraźnie jest w schyłkowym okresie kariery. .
Odstaje od wymogów walki w europejskich pucharach

NAJLEPSZY MECZ W RUNDZIE: Z Panathinaikosem w Krakowie
NAJSŁABSZY MECZ W RUNDZIE: Z Arką w Gdyni i Vitorią na wyjeździe

W kadrze pierwszego zespołu jest jeszcze kilku zawodników, którzy zupełnie śladowo lub nawet wcale nie zaznaczyli się w meczach o stawkę. Są to: Michał Wróbel, Adam Piekutowski, Martins Ekwueme i Tomasz Dawidowski, powracający do zdrowia po poważnej kontuzji kolana. Z powyższego grona, jedynie ten ostatni w pełni dyspozycji ociera się możliwościami o wizję gry w europejskich pucharach.

Przeglądając potencjał kadrowy naszego klubu pod kątem potrzeb Ligi Mistrzów, lub awansu do grup PUEFA w przyszłym sezonie, widać, ze „Biała Gwiazda” posiada obecnie zaledwie 4 piłkarzy, którzy pod względem indywidualnego wyszkolenia w optymalnej formie zapewniają poziom godny zmagań o te rozgrywki (Baszczyński,Kłos,Cantoro,Sobolewski) oraz 2-3 (Błaszczykowski,Dawidowski,Kuźba), którzy w sprzyjających okolicznościach mogą pomóc. Znak zapytania trzeba postawić przy Andre Barreto. Na pozostałych w trosce o wynik nie można liczyć, bo „europejski poziom” gry jest dla nich obecnie po prostu nieosiągalny. Z tej grupy na pewno „pod kontrolą klubu” powinni zostać Paweł Brożek, Dariusz Dudka i Konrad Gołoś, jako wciąż rokujący nadzieje na przyszłość.

To bardzo skromny jakościowo stan posiadania, który drastycznie pogorszyły dwa ostatnie okna transferowe. Dlatego potrzeb kadrowych mamy dużo, najwięcej od wielu lat. „Pożary” jednak płoną na kilku pozycjach. Cała runda jesienna oraz mecze w europejskich pucharach udowodniły, że Wisła pilnie potrzebuje przynajmniej dwóch nowych klasowych napastników, aby przerwać dzisiejszy festiwal niemocy i stworzyć realną konkurencję o miejsce w składzie. Oprócz nich trzeba sprowadzić minimum 3 pomocników (ofensywny-środkowy, oraz parę bocznych), 2 obrońców (prawy i środkowy), a także dodatkowego bramkarza lepszego od Majdana. Aż tylu klasowych piłkarzy brakuje Wiśle do ponownego zostania klasowym zespołem, który nie tylko pewnie wygra ligę w stulecie klubu, ale i zapewni zakończenie kompromitowania się w Europie. Jeśli zarząd nie zadba o wzmocnienia i nie zachowa najlepszych piłkarzy aktualnej kadry, Wisła wciąż będzie miała kilka wyraźnie słabszych punktów, oraz niedobór kreatywnych piłkarzy w ofensywie. Zostanie wtedy dodatkowo wystawiona na różne kadrowe problemy, wahania formy zawodników, kontuzje, kartki. Realne szanse na obronę tytułu będą zbyt małe. Oby Bogusław Cupiał do tego nie dopuścił.

NAJWIĘKSZE MANAKMENTY W JAKOŚCI GRY (numeracja pełni jedynie rolę porządkującą)

1. Ruchliwość i gra bez piłki. W postawie Wisły bardzo brakowało prawidłowych automatyzmów i aktywności w wychodzeniu na pozycję, szukaniu wolnego pola, oraz odpowiednich schematów zachowań nakreślonych przez trenerów. Wiślacy zwykle za wolno przemieszczali się po murawie, byli zbyt statyczni. Brakowało odpowiedniego tempa w zajmowaniu pozycji, powrocie, przesuwaniu formacji, kryciu, asekuracji. Najczęściej Wiślacy znajdujący się „poza akcją”, po prostu wyłączali się z gry, nie ponawiali atakowali na rywali, nie pilnowali linii piłki. Styl polegający na aktywności zaledwie kilku piłkarzy znajdujących się najbliżej piłki, nie pozwalał na dynamiczne akcje kombinacyjne, szybki atak pozycyjny, rozciąganie gry i szyków opónentów. Wreszcie, szalenie utrudniał, by nie powiedzieć uniemożliwiał, efektywne gubienie ich krycia i rozrywanie zagęszczonej obrony.

2. Nieskuteczność. Po odejściu Frankowskiego i Żurawskiego, stała się jednym z głównych problemów drużyny. Nie miał już kto udanie finalizować akcji drużyny. Szczególne zasługi w pielęgnacji tej cechy ma Paweł Brożek, który po meczu z Lechem niemal całkowicie się „zablokował”, regularnie marnując doskonałe okazje „sam na sam” z bramkarzami rywali.

3. Zaangażowanie zespołu. Jesienią było sporo meczów, do których Wiślacy podchodzili w sposób nieprofesjonalny, nastawieni na „odrobienie pańszczyzny” bez włożenia w grę maksimum wysiłku. Odbijało się to na ruchliwości i jakości boiskowej postawy, owocując słabszymi wynikami lub balansowaniem na krawędzi utraty kompletów punktów. Cały zespół solidarnie minimalizował zwłaszcza w Wodzisławiu, Lubinie, Gdyni, Płocku i Zabrzu oraz przy Reymonta podczas starcia z Łęczną.

4. Tempo podejmowania decyzji i operowania piką. Wiślacy, dzięki nieobecności klasowych piłkarzy w ofensywie, źle reagowali pod silną presją rywali i byli często bezradni w konstrukcji. Grzeszyli słabym przeglądem pola, nie potrafiąc należycie rozgrywać technicznych, kombinacyjnych akcji na 1-2 kontakty. Mieli wówczas ogromne trudności z podjęciem błyskawicznej decyzji i wprowadzeniem jej w życie. Również stąd mnożyły się złe podania - albo nie w tempo, albo za lekkie, albo w pustkę - wpadki w wyprowadzaniu piłki, odczytywaniu intencji przeciwników, grze 1 na 1 etc.

5. Słabość drugiej linii. Nie mamy obecnie pomocników, zdolnych odpowiednio skonstruować i przeprowadzić akcje ofensywne. Efektywnie, dynamicznie i dokładnie, z błyskiem nieszablonowości. Stąd mało było celnych prostopadłych podań, czy zakończonych skutecznymi dośrodkowaniami ataków flankami. Żaden z naszych piłkarzy nie umiał należycie gubić krycia rywali w akcji indywidualnej. Lepiej było w defensywie, gdzie wciąż wybitnymi umiejętnościami w destrukcji imponowali Cantoro i Sobolewski, najlepsi w kraju defensywni pomocnicy.

6. Niska skuteczność stałych fragmentów gry. Rzuty rożne po odejściu Kalu Uche (nie licząc epizodu w meczu z Cracovią), nie przynosiły bramek. Jeszcze gorzej było z rzutami wolnymi – po stracie Szymkowiaka i Zurawskiego nie mamy zawodnika, który potrafiłby skutecznie strzelić obok muru.

7. Brak „zachodnich” reakcji i automatyzmów w grze, tak indywidualnych, jak zespołowych, który trzeba podkreślić osobnym punktem.

8. Gra 1 na 1 w ofensywie. Funkcjonowała słabo. Wiślacy podejmowali mało indywidualnych akcji, nie notowali wielu udanych zwodów, dryblingów i wygranych starć 1 na 1 z przeciwnikami. Zdolność do takich pojedynków wykazywali jedynie Cantoro, Kuźba, Sobolewski i Błaszczykowski. Dlatego mocno brakowało powyższego elementu w ucieczce spod krycia i gubieniu go. Równie często brakowało przyjęć piłki z jednoczesnym zwodem i obrotem, zmianą kierunku, zwłaszcza pod pressingiem. A w europejskich pucharach są koniecznością.

9. Jakość akcji oskrzydlających. Mówiąc najkrócej, Wisła jesienią miała odcięte skrzydła. Nie kreowały gry, nie tworzyły należytego zagrożenia, nie rzucały dokładnych dośrodkowań – każde było bardziej przypadkiem, niż efektem przemyślanej akcji.

10. Słabe krycie przy rzutach wolnych i rożnych we własnym polu karnym. Najbardziej odczuwaliśmy je na początku sezonu i w europejskich pucharach, gdzie niemal każde dośrodkowanie rywali z kornera pachniało bramką. Później było już trochę lepiej, ale nadal jest tu wiele do poprawienia.

11..Ogromna ilość strat i prostych indywidualnych błędów. Wiślacy bardzo często tracili piłkę w bezmyślny sposób: w siermiężnych dryblingach (zwłaszcza Gołoś, Kryszałowicz), po beznadziejnych podaniach (szczególnie Dudka, Paweł Brożek), czy prostych, technicznych pomyłkach (złe przyjęcie piłki, fatalny wyrzut z autu, wykop itd.).

12. .Brak charyzmatycznych liderów drużyny w ofensywie.. Wisła nie dysponuje obecnie żadnym zawodnikiem zdolnym wziąć na swe barki ciężar gry zespołu, poderwać drużynę, błysnąć niekonwencjonalnym zagraniem, zmobilizować kolegów w chwili próby i kryzysu.

NAJWIĘKSZE POZYTYWY W JAKOŚCI GRY

1. Mocny w destrukcji środek pola. Para Cantoro-Sobolewski dawała drużynie duży pierwiastek pewności w grze obronnej. Notowała sporo odbiorów, kasowała mnóstwo akcji, stanowiąc bardzo trudną zaporę do pokonania. Gdy jej brakowało, jakość gry defensywnej naszego zespołu znacznie spadała.

2. Umiejętność stosowania pressingu. Wiślacy pokazali, że gdy chcą, to potrafią bardzo agresywnie i wysoko atakować rywali, tłamsić ich pressingiem. Szkoda, że zdobyli się na to tylko dwukrotnie – z Panathinaikosem i Cracovią przy Reymonta. W Atenach również próbowali, ale tam zabrakło im sił już po 50-55 minutach gry.

3. Asekuracja w wydaniu Kłosa i Baszczyńskiego. Poza nieszczęśliwym meczem w Atenach, mimo wahań formy, obaj popełniali najmniej błędów w formacji i skutecznie blokowali rywali w bezpośrednich pojedynkach.

Więcej pozytywów, ocierających się o „europejski” poziom gry, niestety w postawie Wisły nie było.

PODSUMOWANIE

Wisła w rundzie jesiennej nadal notowała spory regres niemal w każdym elemencie – potencjału kadry, jakości gry, taktyce, dyspozycji poszczególnych zawodników. Postępy zrobiły nieliczne wyjątki (np.: Błaszczykowski, Sobolewski, podnoszący się po kontuzji Kuźba), reszta albo się cofnęła, albo najwyżej utrzymała poprzedni poziom. Poważne osłabienia z dwóch ostatnich okien transferowych, plus wyłącznie „medialni” trenerzy, poczyniły ogromne spustoszenia. Ten zespół pilnie potrzebuje wzmocnień i lepszego zarządzania, bo ma obecnie zbyt wiele słabych punktów, „pięt Achillesowych” i zbyt skąpe jakościowo odwody, aby zasługiwał na miano klasowego. Realnie patrząc, w obecnym stanie kadrowym, nawet po ewentualnym przyjściu Grzelaka i Kaźmierczaka, nie może liczyć na sukcesy w europejskich pucharach. Smutne, ale po wzmocnieniach Legii może mieć poważne problemy z obroną tytułu mistrzowskiego w dobie stulecia klubu. Tylko dalsze wzmocnienia mogą uratować ten czas i pucharowe perspektywy Wisły.

Siła poszczególnych formacji i elementów gry zespołu (skala odnosząca się do poziomu Orange Ekstraklasy):

Bramkarz – 8
Obrona – 9
Pomoc – 8
Linia ataku – 6
Atak pozycyjny – 8
Kontratak – 9
Gra bez piłki – 3
Gra w powietrzu – 6
Konsekwencja taktyczna – 7
Solidność gry defensywnej – 7
Technika – 10
Stałe fragmenty gry – 1
Boiskowa determinacja i waleczność – 1
Odporność psychiczna – 5
Dynamika i płynność gry – 9
Pressing – gdy jest stosowany:10
Przygotowanie fizyczne – 7
Odbiór piłki – 8
Ruchliwość – 2
Skuteczność – 3
Gra kombinacyjna – 8
Jakość zmienników pierwszego składu - 6


(Markus)

Liczby o Wiśle

Data publikacji: 22-05-2006 23:17


Kto strzelał najczęściej? Kto strzelał najcelniej? Komu przeszkadzały słupki i ile tak naprawdę minut rozegrała w tym sezonie drużyna Białej Gwiazdy. Czas na trochę statystyk, podsumowujących grę naszych piłkarzy w minionym sezonie Orange Ekstraklasy. Warto wiedzieć;-)

Najwięcej bramek: Paweł Brożek - 13

Najwięcej minut na boisku: Tomasz Kłos - 2610

Najmniej minut na boisku: Rafał Boguski - 8

Najczęściej strzelał na bramkę rywali: Marek Zieńczuk - 73 razy

Najcelniej jednak robił to: Paweł Brożek - 42 razy

Najwięcej asyst zaliczył: Paweł Kryszałowicz - 5

Najwięcej karnych strzelił: Marek Zieńczuk - 3

Najwięcej karnych zmarnował: Marek Zieńczuk - 1

Karne spowodowane: Maciej Stolarczyk - 2

Najwięcej razy na spalonym był: Paweł Brożek - 35 razy

Najbardziej słupki bramki przeszkodziły w zdobyciu gola: Dariuszowi Dudce - trafił w nie 2 razy

Najwięcej faulował: Radosław Sobolewski - 57 razy

Najbardziej przeciwnicy znęcali się nad: Mauro Cantoro - 77 razy faulowany

Najwięcej żółtych kartek: Maciej Stolarczyk - 7

Kartką czerwoną może pochwalić się jeden Wiślak: Radosław Sobolewski - 1

Karne obronione przez bramkarzy - 0

Bramki samobójcze: na szczęście wszyscy piłkarze wiedzieli, do której bramki mają strzelać;-) - 0

A jak Wisła wypadła w porównaniu z innymi drużynami...? Czas gry Białej Gwiazdy: 29688 minut. To daje 3 miejsce za Polonią Warszawa (29700 minut) oraz Górnikiem Zabrze (29691)

Najwięcej bramek zdobytych: Wisła Kraków - 50, najmniej: Polonia Warszawa - 20

Najwięcej karnych strzelonych: Wisła, GKS Bełchatów, Korona Kielce, Lech Poznań - po 4

Karne spowodowane: Biała Gwiazda nie wypada tak źle;-). Gorszym wynikiem mogą się poszczycić: Górnik Łęczna i Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlkp. - po 5 karnych

Słupki bramki ratowały bramkarzy przeciwników Wisły 7 razy przed utratą gola. Większy pech prześladował piłkarzy Lecha Poznań, którzy w słupki trafiali aż 12 razy

Najcelniej strzelali piłkarze... Wisły: aż 184 razy. Najmniej celnie: Górnik Zabrze- 121 razy

Spalone: Wisła - 97. Więcej razy na spalonym byli piłkarze Groclinu (103) i Kolportera (101)

Piłkarze Wisły faulowali 539 razy, co daje 12 miejsce. Najbrutalniej grali piłkarze Arki Gdynia, którzy faulowali 642 razy.

Zawodników Białej Gwiazdy faulowano 576 razy- 5 miejsce. Najwięcej razy faulowani byli piłkarze Górnika Łęcznej - 654

Kartki żółte: Wisła z 62 kartonikami tego koloru jest na 4 miejscu. Najwięcej żółtych kartek obejrzeli zawodnicy Lecha Poznań - 90

Kartki czerwone: z 1 czerwoną kartką Wisła zajmuje 2 miejsce, ex aequo z Górnikiem Zabrze. Jedynym zespołem, którego żaden piłkarz nie otrzymał czerwonego kartonika jest Polonia Warszawa. A najwięcej razy z boiska byli wyrzucani zawodnicy Arki Gdynia - 7.

Najwięcej bramek Wisła zdobyła między 60 a 75 minutą spotkania - 14.

Najmniej efektywny był kwadrans drugi oraz czwarty meczu - tylko po 5 zdobytych goli.

Opracował: cypisek

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl