Statystyki 2007/2008 (piłka nożna)

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 14: Linia 14:
Za: http://wislaportal.pl
Za: http://wislaportal.pl
 +
==Podsumowanie==
W ubiegły weekend zakończył się kolejny sezon piłkarskiej Ekstraklasy w Polsce. Po raz jedenasty w swojej 102. letniej historii, mistrzostwo zdobyła krakowska Wisła.
W ubiegły weekend zakończył się kolejny sezon piłkarskiej Ekstraklasy w Polsce. Po raz jedenasty w swojej 102. letniej historii, mistrzostwo zdobyła krakowska Wisła.
Prowadzona przez Macieja Skorżę "Biała Gwiazda" rozegrała niesamowity sezon - wygrała aż 24 z 30 spotkań, pięciokrotnie remisowała i tylko raz schodziła z boiska pokonana. Wiślacy mogą również poszczycić się najlepszą skutecznością w całej lidze. Udało im się zdobyć 68 bramek, przy tylko 18 straconych. Jedynie warszawska Legia miała w tym roku odrobinę lepszą defensywę, która pozwoliła rywalom zdobyć 17 goli.
Prowadzona przez Macieja Skorżę "Biała Gwiazda" rozegrała niesamowity sezon - wygrała aż 24 z 30 spotkań, pięciokrotnie remisowała i tylko raz schodziła z boiska pokonana. Wiślacy mogą również poszczycić się najlepszą skutecznością w całej lidze. Udało im się zdobyć 68 bramek, przy tylko 18 straconych. Jedynie warszawska Legia miała w tym roku odrobinę lepszą defensywę, która pozwoliła rywalom zdobyć 17 goli.
Linia 97: Linia 98:
* - Piotr Ćwielong w rundzie jesiennej występował z numerem 21. Wiosną jego koszulkę przejął Łobodziński.
* - Piotr Ćwielong w rundzie jesiennej występował z numerem 21. Wiosną jego koszulkę przejął Łobodziński.
 +
 +
==Skorża o sobie, Wiśle i...==
 +
• - Myśl o tym, by zostać trenerem pojawiła się bardzo wcześnie, bo w wieku 13-14 lat. Już jako trampkarz Radomiaka rozmawiałem niejednokrotnie z trenerem Robertem Śledziem o pracy trenerskiej i tym, jaka droga do niej wiedzie. Gdy byłem w klasie maturalnej po sugestiach rodziny zastanawiałem się nad wyborem medycyny. Była to jednak tylko chwila słabości i pozostałem wierny swoim młodzieńczym marzeniom. Wszystko podporządkowywałem temu, by zostać jak najlepszym trenerem - mówi w wywiadzie dla tygodnika "Tylko Piłka" trener Wisły Kraków Maciej Skorża. - Czasem tylko w trudnych momentach mówię sobie, że mogłem wybrać jakiś spokojniejszy zawód. Jako nastolatek nie byłem świadom wielu obciążeń, zwłaszcza emocjonalnych, z jakimi ma do czynienia trener drużyny piłkarskiej. Widziałem tylko blaski, nie zdawałem sobie sprawy z krytyki w prasie i telewizji. Dopiero pracując przekonałem się, że zawód trenera to bardzo trudna profesja.
 +
 +
- Paweł Janas będąc zawodnikiem AJ Auxerre robił notatki z każdego treningu Guy Roux. Pan również podglądał swoich trenerów, zastanawiał się nad metodologią prowadzonych przezeń treningów?
 +
 +
Maciej Skorża: - Ciągle uważałem, że moglibyśmy trenować lepiej. Porównywałem treningi w juniorach do treningów z innych dyscyplin sportu i dochodziłem do wniosku, że nasze zajęcia są bardzo nieefektywne. Zastanawiałem się, jak można poprawić takie czy inne elementy treningu. Uważam, że w pewnym momencie po prostu źle szkolono młodzież w Polsce. Wiele zajęć odbywało się od przypadku do przypadku, nie było w tym żadnej ciągłości i usystematyzowania. Może dlatego nie zrobiłem kariery jako piłkarz?
 +
 +
- Czy w takim razie obecnie pracuje się z młodzieżą lepiej niż wówczas?
 +
 +
- Na pewno tak. Powstało dużo ośrodków, które robią to naprawdę dobrze. Amica Wronki, MSP Szamotuły, Gwarek Zabrze i jeszcze kilka innych klubów mają własne programy autorskie i przyznaję, że szkolenie odbywa się tam na dobrym poziomie europejskim. Myślę, że już w niedalekiej przyszłości będziemy widzieli tego efekty.
 +
 +
- Jakim typem trenera jest Maciej Skorża?
 +
 +
- Trenerem nieustannie poszukującym optymalnego stylu pracy. W czasach, gdy prowadziłem drużyny młodzieżowe byłem bardzo autokratyczny, wymagałem od moich zawodników dużej dyscypliny o czym niejedno słowo mogą powiedzieć Darek Dudka czy Marcin Burkhardt. Później stałem się bardziej partnerski, otwarty na zawodników jako ludzi, obecnie staram się poznać ich drugą stronę. Generalnie cały czas ewoluuję. Nie przyjąłem jakiejś jednej postawy i jestem jej wierny tak jak to było na początku mojej przygody z tym zawodem. Teraz, im dalej w las, tym moja wiedza jest bogatsza. Im więcej widziałem, tym bardziej pobudzało mnie to do refleksji. W konsekwencji zmieniałem moje podejście do profesji i warsztatu szkoleniowego. Powiedziałbym, że jestem jeszcze trenerem nieukształtowanym.
 +
 +
- Twierdzi pan, że jest trenerem nieukształtowanym, jednak pana doświadczenie jest, było nie było, imponujące. Trenował pan już kilka klubów pierwszoligowych, pracował jako asystent Pawła Janasa z drużyną olimpijską i narodową. Teraz prowadzona przez pana Wisła pewnie zmierza po tytuł. Jakie są pana ambicje trenerskie?
 +
 +
- Ktoś mógłby powiedzieć, że moje aktualne cv rzeczywiście jest niezłe. Ja podchodzę do tego nieco inaczej. Miałem ogromne szczęście w tym zawodzie. Przede wszystkim ogromne szczęście do ludzi, których spotykałem na swojej drodze. Począwszy od Rudolfa Kapery, Dariusza Śledziewskiego, Mirosława Jabłońskiego i Pawła Janasa, a na zawodnikach Dyskobolii i Wisły skończywszy. Jak pokazuje tabela, miałem i mam możliwość trenowania dwóch najlepszych drużyn w Polsce. Moja obecna kariera cechuje się przede wszystkim ogromną dozą szczęścia do ludzi. Jakie są moje ambicje? Chciałbym obudzić się pewnego dnia ze świadomością, że czuję się spełniony jako trener.
 +
 +
- Wymienił pan nazwiska Kapery, Jabłońskiego, Janasa. Któremu z trenerów najwięcej pan zawdzięcza?
 +
 +
- Bardzo dużo Pawłowi Janasowi. Nie chciałbym jednak umniejszać roli innych, którzy wywarli duży wpływ na przebieg mojej kariery. Gdyby nie trener Kapera to pewnie nigdy nie miałbym styczności z Pawłem Janasem. Podobnie rzecz się ma z trenerem Jabłońskim, który zaproponował mi asystenturę w Wiśle Płock i wprowadzał w tajniki pierwszoligowej piłki. Prezes Drzymała zobaczył we mnie odpowiednią osobę, która poprowadzi jego drużynę do zdobycia Pucharu Polski. Zaufało mi również kierownictwo Wisły Kraków, proponując funkcję trenera.
 +
 +
- Marzy pan o samodzielnym prowadzeniu pierwszej reprezentacji?
 +
 +
- Nie ma chyba trenera w Polsce, który nie marzyłby o pracy z kadrą narodową. Chyba że jest to ktoś, kto już z tą reprezentacją pracował. Nie traktuję tego jednak jako warunek konieczny, bym poczuł się spełnionym trenerem. Przede mną było wielu świetnych trenerów, którzy nie dostąpili tego zaszczytu. Byłoby to dla mnie ogromnym wyzwaniem i sprawiłoby mi ogromną satysfakcję, gdybym mógł kiedyś poprowadzić reprezentację.
 +
 +
- Celem wielu piłkarzy jest wyjazd zagraniczny. Czy pan również chciałby wyjechać kiedyś i poprowadzić solidny zespół europejski?
 +
 +
- Zdaję sobie sprawę, że jest to mało prawdopodobne w polskich realiach trenerskich. Ale nie miałbym nic przeciwko takiej przygodzie.
 +
 +
- Pytam nie bez kozery. Kiedyś polska myśl szkoleniowa była ceniona. Dziś trudno doszukiwać się polskich trenerów odnoszących sukcesy poza granicami kraju. Gdzie leżą tego przyczyny?
 +
 +
- Przyczyn jest wiele. To nie tak, że nie ma polskiej myśli szkoleniowej lub dlatego, że polscy trenerzy są słabi. Nie okłamujmy się. Poziom polskiej piłki nie jest wysoki. To pochodna wielu czynników. Jednym z nich i zarazem niezwykle istotnym jest fakt, iż polska piłka jest źle zarządzana. Brakuje dobrych struktur i ludzi, którzy potrafiliby pozyskać pieniądze i do tego jeszcze dobrze je wykorzystać. Nie tylko z przeznaczeniem na doraźne cele, ale z uwzględnieniem dalekowzrocznego rozwoju klubu. Jeżeli piłka byłaby lepiej dofinansowana, poszłyby za tym odpowiednie inwestycje w infrastrukturę i szkolenie młodzieży. Nie trzeba być dobrym fachowcem, by nie zdawać sobie sprawy, że jeżeli teraz nie będziemy szkolić narybku, to trudno będzie wymagać, byśmy za 10 lat mieli dobrych piłkarzy. To także pokłosie wielu lat zaniedbań. Polska piłka klubowa jest na bardzo niskim poziomie, o czym świadczą występy naszych drużyn w europejskich pucharach. Polscy piłkarze coraz rzadziej mają propozycje z dobrych, ba, nawet średniej klasy zespołów. Poza bramkarzami nie mamy za bardzo czym się chwalić. Polska piłka nie jest ceniona. Może to zmienić sukces reprezentacji bądź dobra gra polskich klubów w Europie. Jednak obecnie praca w zachodnim klubie to dla polskiego trenera... Himalaje.
 +
 +
- Polscy trenerzy coraz częściej mają okazję wyjeżdżać do zagranicznych klubów na staże, czy organizowane choćby przez UEFA konferencje trenerskie. Czy podglądanie najlepszych może znacznie wpłynąć na poprawę jakości szkolenia w Polsce?
 +
 +
- To niezwykle ważne, by trenerzy wyjeżdżali na staże, bo to stymuluje do rozwoju. Jestem jednak przeciwny temu, by przenosić wszystkie koncepcje z jakiegoś klubu zagranicznego na własne podwórko. Powinien to być tylko element dodatkowy, wzbogacający warsztat, bo nie wszystko co jest dobre w Anglii, będzie się sprawdzało w Polsce. Trzeba wziąć pod uwagę specyfikę swojego klubu, piłkarzy, jakimi się dysponuje. Odbyłem jeden staż z prawdziwego zdarzenia w Chievo Werona, kiedy trenerem był Luigi del Neri a drużyna zaskakująco dobrze radziła sobie w Serie A. Ponadto miałem możliwość przyglądnąć się nieco Borussii Dortmund, gdy prowadził ją Bert van Marwijk, Liverpoolowi i Lecce za kadencji Zdenka Zemana. Każda wizyta była dla mnie bardzo cenna i pouczająca.
 +
 +
- Który z trenerów jest pańskim wzorem?
 +
 +
- Jest kilku, którzy na poszczególnych etapach bardzo mi imponowali. Kiedyś był to Franz Beckenbauer, później Jose Mourinho. Obecnie podziwiam pracę Arsene Wengera i Rafaela Beniteza. Obaj są naprawdę mistrzami w tym, co robią.
 +
 +
- Porozmawiajmy trochę o Wiśle. Do wyników nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Czy jednak jest pan zadowolony z gry swoich podopiecznych?
 +
 +
- Generalnie nie mam powodów, by nie być zadowolony, aczkolwiek są elementy w naszej grze, które musimy poprawić. Paradoksalnie są to elementy, które lepiej wychodziły nam jesienią.
 +
 +
- Wisła nie przegrała jeszcze w lidze w tym sezonie. Wynika to z siły waszej drużyny, czy słabości rywali?
 +
 +
- Bez cienia wątpliwości Wisła to w tej chwili najlepsza drużyna w Polsce. Nie oznacza to jednak, że pozostałe zespoły prezentują niski poziom. Proszę sobie przypomnieć początek sezonu i wyjazdowe spotkanie z Zagłębiem Lubin. Nie jechaliśmy tam w roli faworyta. Takich meczów w tym sezonie było więcej. Bywały potyczki, w których jako zespół nie prezentowaliśmy się najlepiej. Pomimo to wychodziliśmy z nich zwycięsko. W tym na pewno tkwi nasza siła.
 +
 +
- Która z drużyn jest jeszcze w stanie zagrozić wam w tym sezonie?
 +
 +
- W tej chwili na placu boju pozostały jeszcze tylko Legia i Dyskobolia. Korona i Lech mają już zbyt dużą stratę, by jeszcze realnie myśleć o fotelu mistrzowskim.
 +
 +
- A których zawodników z polskiej ligi chciałby pan sprowadzić do Wisły?
 +
 +
- W zimowym okienku transferowym przymierzaliśmy się do Łukasza Garguły i Rafała Murawskiego i będziemy czynili starania, aby ci zawodnicy trafili do nas latem. Przyglądamy się jeszcze kilku zawodnikom, jednak nie będę podawał ich nazwisk, by nie podbijać ceny.
 +
 +
- Na arenie krajowej Wisła jest hegemonem, jednak prawdziwym testem będą eliminacje do grupowej fazy Ligi Mistrzów. Czy w klubie trwają już przygotowania do nowego sezonu?
 +
 +
- Obecną drużynę na pewno stać na przebrnięcie eliminacji do LM, ale proszę nie zapominać, że ten zespół jest dopiero w trakcie budowy. Poza tym nie chodzi tylko o sam awans do LM, ale również o godne reprezentowanie Polski w tych rozgrywkach. Nie chcielibyśmy powtórzyć osiągnięć Dynama Kijów, CSKA Moskwa czy Steauy Bukareszt z tego sezonu. Naszym priorytetem jest w tej chwili zdobycie tytułu mistrzowskiego, ale owszem, myślimy już o przygotowaniach do przyszłego sezonu. Niesprawiedliwe jest jednak ocenianie szans Wisły na powodzenie lub jego brak w europejskich pucharach tylko przez pryzmat ostatnich spotkań. Będziemy próbowali różnych wariantów gry, w związku z czym należy spodziewać się nieco mniej efektownej gry z naszej strony. Bo o ile w lidze polskiej możemy pozwolić sobie na odważniejszą grę, to w potyczkach z mocnymi drużynami europejskimi taki wariant mógłby okazać się samobójczy.
 +
 +
- Paweł Brożek i Marek Zieńczuk mają świetny sezon. Nie obawia się pan, że skorzystają z zagranicznych ofert i drużynę trzeba będzie budować od nowa?
 +
 +
- Jako aksjomat przyjmuję, że żaden z piłkarzy nie odejdzie z zespołu bez mojego pozwolenia. Zamierzamy wzmocnić drużynę kilkoma doświadczonymi zawodnikami. Będziemy także rozmawiali z Heerenveen na temat przedłużenia wypożyczenia Radka Matusiaka.
 +
 +
- Jak według pana osoba Leo Beenhakkera wpłynęła na rozwój piłki nożnej w Polsce?
 +
 +
- Zatrudnienie tak świetnego fachowca jak Beenhakker okazało się strzałem w „10” Holender to wybitna i utytułowana postać w światowym futbolu i do tego sympatyczny człowiek. Do dziś pamiętam, jak jechaliśmy z Pawłem Janasem na spotkanie z Beenhakkerem, by przekazać mu nasz raport o reprezentacji Polski. Byłem tym faktem mocno podekscytowany. Nie dziwię się, że piłkarze czują do niego tak olbrzymi respekt i chętnie słuchają jego uwag. Reprezentacja osiągnęła historyczny sukces awansując do finałów ME. Już teraz widać, jak Polska potrzebowała takiego bodźca.
 +
 +
- Kiedy prezes Listkiewicz desygnował Beenhakkera na trenera reprezentacji Polski mówił, że przy nim będą uczyli się młodzi trenerzy. Holender zaprosił już do współpracy m. in. Jana Urbana i Czesława Michniewicza. Czego polscy trenerzy mogą uczyć się od Beenhakkera.
 +
 +
- Osobiście odczuwam niedosyt, że dotychczas tylko raz doszło do spotkania polskich trenerów z Holendrem. Jako członek rady trenerów niejednokrotnie podkreślałem konieczność i celowość takich spotkań. Beenhakker mógłby przekazać polskim trenerom wiele cennych wskazówek. Leo zjadł zęby na piłce. Jak każdy trener popełnia błędy, ale potrafi z nich szybko wyciągnąć konsekwencje. I to jego siła. Jest bardzo komunikatywny i otwarty na dialog. Potrafi jak mało kto przygotować drużynę pod względem mentalnym. To właściwy człowiek na właściwym miejscu.
 +
 +
- Czy obecna reprezentacja jest lepsza od tej prowadzonej przez Pawła Janasa i pana?
 +
 +
- Myślę, że nie ma dużej różnicy pomiędzy tamtą i obecną reprezentacją. Znacznie więcej będzie można powiedzieć po ME. Na pewno nasza reprezentacja nie rozegrała takiego meczu jak ten z Portugalią, który stał się już klasykiem. Mam jednak nadzieję, że Polska pokusi się o niespodziankę i sprawi nam wszystkim wiele frajdy.
 +
 +
Rozmawiał: Grzegorz Szopa
 +
 +
Źródło: Tylko Piłka

Wersja z dnia 08:47, 12 wrz 2008

poprzedni sezon Rozgrywki w tym sezonie następny sezon
Wszystkie mecze I liga Puchar Polski Puchar Ligi Mecze towarzyskie międzynarodowe
Mecze towarzyskie i sparingii Statystyki {{{rozgrywki9}}} {{{rozgrywki10}}}
{{{kadra}}} {{{zarząd}}} {{{statystyki}}} Spis Sezonów


Za: http://wislaportal.pl

Podsumowanie

W ubiegły weekend zakończył się kolejny sezon piłkarskiej Ekstraklasy w Polsce. Po raz jedenasty w swojej 102. letniej historii, mistrzostwo zdobyła krakowska Wisła. Prowadzona przez Macieja Skorżę "Biała Gwiazda" rozegrała niesamowity sezon - wygrała aż 24 z 30 spotkań, pięciokrotnie remisowała i tylko raz schodziła z boiska pokonana. Wiślacy mogą również poszczycić się najlepszą skutecznością w całej lidze. Udało im się zdobyć 68 bramek, przy tylko 18 straconych. Jedynie warszawska Legia miała w tym roku odrobinę lepszą defensywę, która pozwoliła rywalom zdobyć 17 goli.

Oczywiście, w składzie Wisły musieli znaleźć się zawodnicy, którzy zdobywali dla niej bramki. Najwięcej z nich, nie tylko w Krakowie, ale i w całej lidze zdobył Paweł Brożek. 25-letni napastnik był zdecydowanie najgroźniejszą bronią "Białej Gwiazdy" w tym roku - zanotował 23 trafienia, do których dołożył 6 asyst.

Drugim, po Brożku egzekutorem w zespole z Reymonta był Marek Zieńczuk. Przed rozpoczęciem rundy jesiennej, zapewne niewielu kibiców wierzyło, że popularny "Zieniu" zdoła w przeciągu sezonu strzelić 16 goli i zaliczyć 10 asyst. A jednak! Były pomocnik Amiki Wronki, który dwa lata temu tylko raz trafił do siatki - w pucharowym meczu z SV Mattersburgiem - zaliczył najlepszy sezon w swoim życiu!

Pozostałe bramki dla Wisły Kraków w Ekstraklasie zdobyli: Jean Paulista - 5, Cléber - 4, Boguski - 3, Piotr Brożek, Jirsák, Sobolewski - po 2. Na jednym golu swój bilans strzelecki zakończyli: Niedzielan, Matusiak, Dudu, Baszczyński, Díaz, Dudka, Łobodziński, Kosowski, Cantoro i Kokoszka, a także obrońca Groclinu, Pance Kumbev.

Wśród asystentów ponownie należy wspomnieć o Zieńczuku. Dysponujący świetnym dośrodkowaniem zawodnik zdołał otworzyć kolegom drogę do bramki aż 10 razy. W tej kwestii należy wspomnieć także o Kamilu Kosowskim, który zimą odszedł do Hiszpanii. "Kosa" 7-krotnie asystował przy golach wiślaków. Przyzwoitą liczbę asyst (6) zanotował również Paweł Brożek.

Przechodząc do kartkowiczów - od razu na język nasuwa nam się nazwisko Dariusza Dudki. Reprezentant Polski został przez sędziów ukarany 8 żółtymi i 2 czerwonymi kartkami, co śmiało można uznać za tegoroczny rekord. Trzeci czerwony kartonik w drużynie Wisły otrzymał Cléber - za faul na Biskupie z Odry.

Najwięcej czasu na boisku spędził Marek Zieńczuk. Lewy pomocnik rodem z Gdańska dwadzieścia osiem razy wychodził na boisko w podstawowej jedenastce Wisły i bardzo rzadko upuszczał je przed końcem meczu, co dało w sumie liczbę 2487 minut. Brzmi to niewyobrażalnie w porównaniu do np. Michaela Thwaite i Przemysława Szabata. Obaj piłkarze mogą pochwalić się około 60-sekundowymi epizodami w ekipie mistrza Polski.

Piłkarze Wisły Kraków w sezonie 2007/2008 w Ekstraklasie:

(kolejno: numer, nazwisko, liczba występów (pierwszy skład), statystyki)

BRAMKARZE

1. Ilie Pavel Cebanu – 1 (1); 90 minut; 2 gole stracone.

12. Marcin Juszczyk – 3 (3); 270 minut; 1 gol stracony.

81. Mariusz Pawełek – 26 (26); 2340 minut; 15 goli straconych; 1 asysta.

OBROŃCY

4. Marcin Baszczyński – 27 (26); 2360 minut; 1 gol; 2 asysty; 3 żółte kartki.

26. Guedes de Lima Cléber – 24 (24); 2252 minuty; 4 gole; 1 samobój; 4 żółte kartki; 1 czerwona kartka.

15. Júnior Enrique Díaz – 7 (3); 325 minut; 1 gol; 1 asysta; 2 żółte kartki.

44. Dariusz Dudka – 18 (17); 1534 minuty; 1 gol; 1 asysta; 8 żółtych kartek; 2 czerwone kartki.

6. Arkadiusz Głowacki – 26 (25); 2122 minuty; 7 żółtych kartek.

13. Adam Kokoszka – 10 (9) – 837 minut; 1 gol; 2 żółte kartki. 2. Michael Thwaite – 1 (0); 1 minuta.

POMOCNICY

9. Rafał Boguski – 27 (21); 1878 minut; 3 gole; 3 asysty; 3 żółte kartki.

8. Piotr Brożek – 27 (18); 1862 minuty; 2 gole; 3 asysty; 1 samobój; 4 żółte kartki.

20. Mauro Cantoro – 27 (27); 2362 minuty; 1 gol; 4 żółte kartki.

16. Tomáš Jirsák – 20 (4); 647 minut; 2 gole; 3 asysty; 3 żółte kartki.

5. Kamil Kosowski – 13 (12); 1011 minut; 1 gol; 7 asyst; 1 żółta kartka.

21. Wojciech Łobodziński – 11 (11); 832 minuty; 1 gol; 3 asysty.

29. Krzysztof Mączyński – 2 (1); 46 minut.

7. Radosław Sobolewski – 24 (19); 2029 minut; 2 gole; 2 asysty; 4 żółte kartki.

14. Przemysław Szabat – 1 (0); 1 minuta.

17. Marek Zieńczuk – 28 (28); 2487 minut; 16 goli; 10 asyst; 5 żółtych kartek.

NAPASTNICY

23. Paweł Brożek – 27 (24); 2085 minut; 23 gole; 6 asyst; 2 żółte kartki

21. Piotr Ćwielong* – 6 (1); 220 minut; 2 żółte kartki.

40. MacPherlin Omagbemi Dudu – 8 (2); 160 minut; 1 gol; 1 asysta.

31. Grzegorz Kmiecik – 1 (0); 12 minut.

19. Patryk Małecki – 7 (0); 87 minut.

11. Radosław Matusiak – 8 (4); 331 minut; 1 gol; 1 żółta kartka.

18. Andrzej Niedzielan – 8 (4); 325 minut; 1 gol; 1 asysta.

10. Jean Paulista – 19 (8); 822 minuty; 5 goli; 3 asysty; 3 żółte kartki.

  • - Piotr Ćwielong w rundzie jesiennej występował z numerem 21. Wiosną jego koszulkę przejął Łobodziński.

Skorża o sobie, Wiśle i...

• - Myśl o tym, by zostać trenerem pojawiła się bardzo wcześnie, bo w wieku 13-14 lat. Już jako trampkarz Radomiaka rozmawiałem niejednokrotnie z trenerem Robertem Śledziem o pracy trenerskiej i tym, jaka droga do niej wiedzie. Gdy byłem w klasie maturalnej po sugestiach rodziny zastanawiałem się nad wyborem medycyny. Była to jednak tylko chwila słabości i pozostałem wierny swoim młodzieńczym marzeniom. Wszystko podporządkowywałem temu, by zostać jak najlepszym trenerem - mówi w wywiadzie dla tygodnika "Tylko Piłka" trener Wisły Kraków Maciej Skorża. - Czasem tylko w trudnych momentach mówię sobie, że mogłem wybrać jakiś spokojniejszy zawód. Jako nastolatek nie byłem świadom wielu obciążeń, zwłaszcza emocjonalnych, z jakimi ma do czynienia trener drużyny piłkarskiej. Widziałem tylko blaski, nie zdawałem sobie sprawy z krytyki w prasie i telewizji. Dopiero pracując przekonałem się, że zawód trenera to bardzo trudna profesja.

- Paweł Janas będąc zawodnikiem AJ Auxerre robił notatki z każdego treningu Guy Roux. Pan również podglądał swoich trenerów, zastanawiał się nad metodologią prowadzonych przezeń treningów?

Maciej Skorża: - Ciągle uważałem, że moglibyśmy trenować lepiej. Porównywałem treningi w juniorach do treningów z innych dyscyplin sportu i dochodziłem do wniosku, że nasze zajęcia są bardzo nieefektywne. Zastanawiałem się, jak można poprawić takie czy inne elementy treningu. Uważam, że w pewnym momencie po prostu źle szkolono młodzież w Polsce. Wiele zajęć odbywało się od przypadku do przypadku, nie było w tym żadnej ciągłości i usystematyzowania. Może dlatego nie zrobiłem kariery jako piłkarz?

- Czy w takim razie obecnie pracuje się z młodzieżą lepiej niż wówczas?

- Na pewno tak. Powstało dużo ośrodków, które robią to naprawdę dobrze. Amica Wronki, MSP Szamotuły, Gwarek Zabrze i jeszcze kilka innych klubów mają własne programy autorskie i przyznaję, że szkolenie odbywa się tam na dobrym poziomie europejskim. Myślę, że już w niedalekiej przyszłości będziemy widzieli tego efekty.

- Jakim typem trenera jest Maciej Skorża?

- Trenerem nieustannie poszukującym optymalnego stylu pracy. W czasach, gdy prowadziłem drużyny młodzieżowe byłem bardzo autokratyczny, wymagałem od moich zawodników dużej dyscypliny o czym niejedno słowo mogą powiedzieć Darek Dudka czy Marcin Burkhardt. Później stałem się bardziej partnerski, otwarty na zawodników jako ludzi, obecnie staram się poznać ich drugą stronę. Generalnie cały czas ewoluuję. Nie przyjąłem jakiejś jednej postawy i jestem jej wierny tak jak to było na początku mojej przygody z tym zawodem. Teraz, im dalej w las, tym moja wiedza jest bogatsza. Im więcej widziałem, tym bardziej pobudzało mnie to do refleksji. W konsekwencji zmieniałem moje podejście do profesji i warsztatu szkoleniowego. Powiedziałbym, że jestem jeszcze trenerem nieukształtowanym.

- Twierdzi pan, że jest trenerem nieukształtowanym, jednak pana doświadczenie jest, było nie było, imponujące. Trenował pan już kilka klubów pierwszoligowych, pracował jako asystent Pawła Janasa z drużyną olimpijską i narodową. Teraz prowadzona przez pana Wisła pewnie zmierza po tytuł. Jakie są pana ambicje trenerskie?

- Ktoś mógłby powiedzieć, że moje aktualne cv rzeczywiście jest niezłe. Ja podchodzę do tego nieco inaczej. Miałem ogromne szczęście w tym zawodzie. Przede wszystkim ogromne szczęście do ludzi, których spotykałem na swojej drodze. Począwszy od Rudolfa Kapery, Dariusza Śledziewskiego, Mirosława Jabłońskiego i Pawła Janasa, a na zawodnikach Dyskobolii i Wisły skończywszy. Jak pokazuje tabela, miałem i mam możliwość trenowania dwóch najlepszych drużyn w Polsce. Moja obecna kariera cechuje się przede wszystkim ogromną dozą szczęścia do ludzi. Jakie są moje ambicje? Chciałbym obudzić się pewnego dnia ze świadomością, że czuję się spełniony jako trener.

- Wymienił pan nazwiska Kapery, Jabłońskiego, Janasa. Któremu z trenerów najwięcej pan zawdzięcza?

- Bardzo dużo Pawłowi Janasowi. Nie chciałbym jednak umniejszać roli innych, którzy wywarli duży wpływ na przebieg mojej kariery. Gdyby nie trener Kapera to pewnie nigdy nie miałbym styczności z Pawłem Janasem. Podobnie rzecz się ma z trenerem Jabłońskim, który zaproponował mi asystenturę w Wiśle Płock i wprowadzał w tajniki pierwszoligowej piłki. Prezes Drzymała zobaczył we mnie odpowiednią osobę, która poprowadzi jego drużynę do zdobycia Pucharu Polski. Zaufało mi również kierownictwo Wisły Kraków, proponując funkcję trenera.

- Marzy pan o samodzielnym prowadzeniu pierwszej reprezentacji?

- Nie ma chyba trenera w Polsce, który nie marzyłby o pracy z kadrą narodową. Chyba że jest to ktoś, kto już z tą reprezentacją pracował. Nie traktuję tego jednak jako warunek konieczny, bym poczuł się spełnionym trenerem. Przede mną było wielu świetnych trenerów, którzy nie dostąpili tego zaszczytu. Byłoby to dla mnie ogromnym wyzwaniem i sprawiłoby mi ogromną satysfakcję, gdybym mógł kiedyś poprowadzić reprezentację.

- Celem wielu piłkarzy jest wyjazd zagraniczny. Czy pan również chciałby wyjechać kiedyś i poprowadzić solidny zespół europejski?

- Zdaję sobie sprawę, że jest to mało prawdopodobne w polskich realiach trenerskich. Ale nie miałbym nic przeciwko takiej przygodzie.

- Pytam nie bez kozery. Kiedyś polska myśl szkoleniowa była ceniona. Dziś trudno doszukiwać się polskich trenerów odnoszących sukcesy poza granicami kraju. Gdzie leżą tego przyczyny?

- Przyczyn jest wiele. To nie tak, że nie ma polskiej myśli szkoleniowej lub dlatego, że polscy trenerzy są słabi. Nie okłamujmy się. Poziom polskiej piłki nie jest wysoki. To pochodna wielu czynników. Jednym z nich i zarazem niezwykle istotnym jest fakt, iż polska piłka jest źle zarządzana. Brakuje dobrych struktur i ludzi, którzy potrafiliby pozyskać pieniądze i do tego jeszcze dobrze je wykorzystać. Nie tylko z przeznaczeniem na doraźne cele, ale z uwzględnieniem dalekowzrocznego rozwoju klubu. Jeżeli piłka byłaby lepiej dofinansowana, poszłyby za tym odpowiednie inwestycje w infrastrukturę i szkolenie młodzieży. Nie trzeba być dobrym fachowcem, by nie zdawać sobie sprawy, że jeżeli teraz nie będziemy szkolić narybku, to trudno będzie wymagać, byśmy za 10 lat mieli dobrych piłkarzy. To także pokłosie wielu lat zaniedbań. Polska piłka klubowa jest na bardzo niskim poziomie, o czym świadczą występy naszych drużyn w europejskich pucharach. Polscy piłkarze coraz rzadziej mają propozycje z dobrych, ba, nawet średniej klasy zespołów. Poza bramkarzami nie mamy za bardzo czym się chwalić. Polska piłka nie jest ceniona. Może to zmienić sukces reprezentacji bądź dobra gra polskich klubów w Europie. Jednak obecnie praca w zachodnim klubie to dla polskiego trenera... Himalaje.

- Polscy trenerzy coraz częściej mają okazję wyjeżdżać do zagranicznych klubów na staże, czy organizowane choćby przez UEFA konferencje trenerskie. Czy podglądanie najlepszych może znacznie wpłynąć na poprawę jakości szkolenia w Polsce?

- To niezwykle ważne, by trenerzy wyjeżdżali na staże, bo to stymuluje do rozwoju. Jestem jednak przeciwny temu, by przenosić wszystkie koncepcje z jakiegoś klubu zagranicznego na własne podwórko. Powinien to być tylko element dodatkowy, wzbogacający warsztat, bo nie wszystko co jest dobre w Anglii, będzie się sprawdzało w Polsce. Trzeba wziąć pod uwagę specyfikę swojego klubu, piłkarzy, jakimi się dysponuje. Odbyłem jeden staż z prawdziwego zdarzenia w Chievo Werona, kiedy trenerem był Luigi del Neri a drużyna zaskakująco dobrze radziła sobie w Serie A. Ponadto miałem możliwość przyglądnąć się nieco Borussii Dortmund, gdy prowadził ją Bert van Marwijk, Liverpoolowi i Lecce za kadencji Zdenka Zemana. Każda wizyta była dla mnie bardzo cenna i pouczająca.

- Który z trenerów jest pańskim wzorem?

- Jest kilku, którzy na poszczególnych etapach bardzo mi imponowali. Kiedyś był to Franz Beckenbauer, później Jose Mourinho. Obecnie podziwiam pracę Arsene Wengera i Rafaela Beniteza. Obaj są naprawdę mistrzami w tym, co robią.

- Porozmawiajmy trochę o Wiśle. Do wyników nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Czy jednak jest pan zadowolony z gry swoich podopiecznych?

- Generalnie nie mam powodów, by nie być zadowolony, aczkolwiek są elementy w naszej grze, które musimy poprawić. Paradoksalnie są to elementy, które lepiej wychodziły nam jesienią.

- Wisła nie przegrała jeszcze w lidze w tym sezonie. Wynika to z siły waszej drużyny, czy słabości rywali?

- Bez cienia wątpliwości Wisła to w tej chwili najlepsza drużyna w Polsce. Nie oznacza to jednak, że pozostałe zespoły prezentują niski poziom. Proszę sobie przypomnieć początek sezonu i wyjazdowe spotkanie z Zagłębiem Lubin. Nie jechaliśmy tam w roli faworyta. Takich meczów w tym sezonie było więcej. Bywały potyczki, w których jako zespół nie prezentowaliśmy się najlepiej. Pomimo to wychodziliśmy z nich zwycięsko. W tym na pewno tkwi nasza siła.

- Która z drużyn jest jeszcze w stanie zagrozić wam w tym sezonie?

- W tej chwili na placu boju pozostały jeszcze tylko Legia i Dyskobolia. Korona i Lech mają już zbyt dużą stratę, by jeszcze realnie myśleć o fotelu mistrzowskim.

- A których zawodników z polskiej ligi chciałby pan sprowadzić do Wisły?

- W zimowym okienku transferowym przymierzaliśmy się do Łukasza Garguły i Rafała Murawskiego i będziemy czynili starania, aby ci zawodnicy trafili do nas latem. Przyglądamy się jeszcze kilku zawodnikom, jednak nie będę podawał ich nazwisk, by nie podbijać ceny.

- Na arenie krajowej Wisła jest hegemonem, jednak prawdziwym testem będą eliminacje do grupowej fazy Ligi Mistrzów. Czy w klubie trwają już przygotowania do nowego sezonu?

- Obecną drużynę na pewno stać na przebrnięcie eliminacji do LM, ale proszę nie zapominać, że ten zespół jest dopiero w trakcie budowy. Poza tym nie chodzi tylko o sam awans do LM, ale również o godne reprezentowanie Polski w tych rozgrywkach. Nie chcielibyśmy powtórzyć osiągnięć Dynama Kijów, CSKA Moskwa czy Steauy Bukareszt z tego sezonu. Naszym priorytetem jest w tej chwili zdobycie tytułu mistrzowskiego, ale owszem, myślimy już o przygotowaniach do przyszłego sezonu. Niesprawiedliwe jest jednak ocenianie szans Wisły na powodzenie lub jego brak w europejskich pucharach tylko przez pryzmat ostatnich spotkań. Będziemy próbowali różnych wariantów gry, w związku z czym należy spodziewać się nieco mniej efektownej gry z naszej strony. Bo o ile w lidze polskiej możemy pozwolić sobie na odważniejszą grę, to w potyczkach z mocnymi drużynami europejskimi taki wariant mógłby okazać się samobójczy.

- Paweł Brożek i Marek Zieńczuk mają świetny sezon. Nie obawia się pan, że skorzystają z zagranicznych ofert i drużynę trzeba będzie budować od nowa?

- Jako aksjomat przyjmuję, że żaden z piłkarzy nie odejdzie z zespołu bez mojego pozwolenia. Zamierzamy wzmocnić drużynę kilkoma doświadczonymi zawodnikami. Będziemy także rozmawiali z Heerenveen na temat przedłużenia wypożyczenia Radka Matusiaka.

- Jak według pana osoba Leo Beenhakkera wpłynęła na rozwój piłki nożnej w Polsce?

- Zatrudnienie tak świetnego fachowca jak Beenhakker okazało się strzałem w „10” Holender to wybitna i utytułowana postać w światowym futbolu i do tego sympatyczny człowiek. Do dziś pamiętam, jak jechaliśmy z Pawłem Janasem na spotkanie z Beenhakkerem, by przekazać mu nasz raport o reprezentacji Polski. Byłem tym faktem mocno podekscytowany. Nie dziwię się, że piłkarze czują do niego tak olbrzymi respekt i chętnie słuchają jego uwag. Reprezentacja osiągnęła historyczny sukces awansując do finałów ME. Już teraz widać, jak Polska potrzebowała takiego bodźca.

- Kiedy prezes Listkiewicz desygnował Beenhakkera na trenera reprezentacji Polski mówił, że przy nim będą uczyli się młodzi trenerzy. Holender zaprosił już do współpracy m. in. Jana Urbana i Czesława Michniewicza. Czego polscy trenerzy mogą uczyć się od Beenhakkera.

- Osobiście odczuwam niedosyt, że dotychczas tylko raz doszło do spotkania polskich trenerów z Holendrem. Jako członek rady trenerów niejednokrotnie podkreślałem konieczność i celowość takich spotkań. Beenhakker mógłby przekazać polskim trenerom wiele cennych wskazówek. Leo zjadł zęby na piłce. Jak każdy trener popełnia błędy, ale potrafi z nich szybko wyciągnąć konsekwencje. I to jego siła. Jest bardzo komunikatywny i otwarty na dialog. Potrafi jak mało kto przygotować drużynę pod względem mentalnym. To właściwy człowiek na właściwym miejscu.

- Czy obecna reprezentacja jest lepsza od tej prowadzonej przez Pawła Janasa i pana?

- Myślę, że nie ma dużej różnicy pomiędzy tamtą i obecną reprezentacją. Znacznie więcej będzie można powiedzieć po ME. Na pewno nasza reprezentacja nie rozegrała takiego meczu jak ten z Portugalią, który stał się już klasykiem. Mam jednak nadzieję, że Polska pokusi się o niespodziankę i sprawi nam wszystkim wiele frajdy.

Rozmawiał: Grzegorz Szopa

Źródło: Tylko Piłka