Statystyki 2007/2008 (piłka nożna)

Z Historia Wisły

poprzedni sezon Rozgrywki w tym sezonie następny sezon
Wszystkie mecze I liga Puchar Polski Puchar Ligi Mecze towarzyskie międzynarodowe
Mecze towarzyskie i sparingii Statystyki {{{rozgrywki9}}} {{{rozgrywki10}}}
{{{kadra}}} {{{zarząd}}} {{{statystyki}}} Spis Sezonów


Spis treści

Za: http://wislaportal.pl

Podsumowanie

W ubiegły weekend zakończył się kolejny sezon piłkarskiej Ekstraklasy w Polsce. Po raz jedenasty w swojej 102. letniej historii, mistrzostwo zdobyła krakowska Wisła. Prowadzona przez Macieja Skorżę "Biała Gwiazda" rozegrała niesamowity sezon - wygrała aż 24 z 30 spotkań, pięciokrotnie remisowała i tylko raz schodziła z boiska pokonana. Wiślacy mogą również poszczycić się najlepszą skutecznością w całej lidze. Udało im się zdobyć 68 bramek, przy tylko 18 straconych. Jedynie warszawska Legia miała w tym roku odrobinę lepszą defensywę, która pozwoliła rywalom zdobyć 17 goli.

Oczywiście, w składzie Wisły musieli znaleźć się zawodnicy, którzy zdobywali dla niej bramki. Najwięcej z nich, nie tylko w Krakowie, ale i w całej lidze zdobył Paweł Brożek. 25-letni napastnik był zdecydowanie najgroźniejszą bronią "Białej Gwiazdy" w tym roku - zanotował 23 trafienia, do których dołożył 6 asyst.

Drugim, po Brożku egzekutorem w zespole z Reymonta był Marek Zieńczuk. Przed rozpoczęciem rundy jesiennej, zapewne niewielu kibiców wierzyło, że popularny "Zieniu" zdoła w przeciągu sezonu strzelić 16 goli i zaliczyć 10 asyst. A jednak! Były pomocnik Amiki Wronki, który dwa lata temu tylko raz trafił do siatki - w pucharowym meczu z SV Mattersburgiem - zaliczył najlepszy sezon w swoim życiu!

Pozostałe bramki dla Wisły Kraków w Ekstraklasie zdobyli: Jean Paulista - 5, Cléber - 4, Boguski - 3, Piotr Brożek, Jirsák, Sobolewski - po 2. Na jednym golu swój bilans strzelecki zakończyli: Niedzielan, Matusiak, Dudu, Baszczyński, Díaz, Dudka, Łobodziński, Kosowski, Cantoro i Kokoszka, a także obrońca Groclinu, Pance Kumbev.

Wśród asystentów ponownie należy wspomnieć o Zieńczuku. Dysponujący świetnym dośrodkowaniem zawodnik zdołał otworzyć kolegom drogę do bramki aż 10 razy. W tej kwestii należy wspomnieć także o Kamilu Kosowskim, który zimą odszedł do Hiszpanii. "Kosa" 7-krotnie asystował przy golach wiślaków. Przyzwoitą liczbę asyst (6) zanotował również Paweł Brożek.

Przechodząc do kartkowiczów - od razu na język nasuwa nam się nazwisko Dariusza Dudki. Reprezentant Polski został przez sędziów ukarany 8 żółtymi i 2 czerwonymi kartkami, co śmiało można uznać za tegoroczny rekord. Trzeci czerwony kartonik w drużynie Wisły otrzymał Cléber - za faul na Biskupie z Odry.

Najwięcej czasu na boisku spędził Marek Zieńczuk. Lewy pomocnik rodem z Gdańska dwadzieścia osiem razy wychodził na boisko w podstawowej jedenastce Wisły i bardzo rzadko upuszczał je przed końcem meczu, co dało w sumie liczbę 2487 minut. Brzmi to niewyobrażalnie w porównaniu do np. Michaela Thwaite i Przemysława Szabata. Obaj piłkarze mogą pochwalić się około 60-sekundowymi epizodami w ekipie mistrza Polski.

Piłkarze Wisły Kraków w sezonie 2007/2008 w Ekstraklasie:

(kolejno: numer, nazwisko, liczba występów (pierwszy skład), statystyki)

BRAMKARZE

1. Ilie Pavel Cebanu – 1 (1); 90 minut; 2 gole stracone.

12. Marcin Juszczyk – 3 (3); 270 minut; 1 gol stracony.

81. Mariusz Pawełek – 26 (26); 2340 minut; 15 goli straconych; 1 asysta.

OBROŃCY

4. Marcin Baszczyński – 27 (26); 2360 minut; 1 gol; 2 asysty; 3 żółte kartki.

26. Guedes de Lima Cléber – 24 (24); 2252 minuty; 4 gole; 1 samobój; 4 żółte kartki; 1 czerwona kartka.

15. Júnior Enrique Díaz – 7 (3); 325 minut; 1 gol; 1 asysta; 2 żółte kartki.

44. Dariusz Dudka – 18 (17); 1534 minuty; 1 gol; 1 asysta; 8 żółtych kartek; 2 czerwone kartki.

6. Arkadiusz Głowacki – 26 (25); 2122 minuty; 7 żółtych kartek.

13. Adam Kokoszka – 10 (9) – 837 minut; 1 gol; 2 żółte kartki. 2. Michael Thwaite – 1 (0); 1 minuta.

POMOCNICY

9. Rafał Boguski – 27 (21); 1878 minut; 3 gole; 3 asysty; 3 żółte kartki.

8. Piotr Brożek – 27 (18); 1862 minuty; 2 gole; 3 asysty; 1 samobój; 4 żółte kartki.

20. Mauro Cantoro – 27 (27); 2362 minuty; 1 gol; 4 żółte kartki.

16. Tomáš Jirsák – 20 (4); 647 minut; 2 gole; 3 asysty; 3 żółte kartki.

5. Kamil Kosowski – 13 (12); 1011 minut; 1 gol; 7 asyst; 1 żółta kartka.

21. Wojciech Łobodziński – 11 (11); 832 minuty; 1 gol; 3 asysty.

29. Krzysztof Mączyński – 2 (1); 46 minut.

7. Radosław Sobolewski – 24 (19); 2029 minut; 2 gole; 2 asysty; 4 żółte kartki.

14. Przemysław Szabat – 1 (0); 1 minuta.

17. Marek Zieńczuk – 28 (28); 2487 minut; 16 goli; 10 asyst; 5 żółtych kartek.

NAPASTNICY

23. Paweł Brożek – 27 (24); 2085 minut; 23 gole; 6 asyst; 2 żółte kartki

21. Piotr Ćwielong* – 6 (1); 220 minut; 2 żółte kartki.

40. MacPherlin Omagbemi Dudu – 8 (2); 160 minut; 1 gol; 1 asysta.

31. Grzegorz Kmiecik – 1 (0); 12 minut.

19. Patryk Małecki – 7 (0); 87 minut.

11. Radosław Matusiak – 8 (4); 331 minut; 1 gol; 1 żółta kartka.

18. Andrzej Niedzielan – 8 (4); 325 minut; 1 gol; 1 asysta.

10. Jean Paulista – 19 (8); 822 minuty; 5 goli; 3 asysty; 3 żółte kartki.

  • - Piotr Ćwielong w rundzie jesiennej występował z numerem 21. Wiosną jego koszulkę przejął Łobodziński.

Skorża o sobie, Wiśle i...

• - Myśl o tym, by zostać trenerem pojawiła się bardzo wcześnie, bo w wieku 13-14 lat. Już jako trampkarz Radomiaka rozmawiałem niejednokrotnie z trenerem Robertem Śledziem o pracy trenerskiej i tym, jaka droga do niej wiedzie. Gdy byłem w klasie maturalnej po sugestiach rodziny zastanawiałem się nad wyborem medycyny. Była to jednak tylko chwila słabości i pozostałem wierny swoim młodzieńczym marzeniom. Wszystko podporządkowywałem temu, by zostać jak najlepszym trenerem - mówi w wywiadzie dla tygodnika "Tylko Piłka" trener Wisły Kraków Maciej Skorża. - Czasem tylko w trudnych momentach mówię sobie, że mogłem wybrać jakiś spokojniejszy zawód. Jako nastolatek nie byłem świadom wielu obciążeń, zwłaszcza emocjonalnych, z jakimi ma do czynienia trener drużyny piłkarskiej. Widziałem tylko blaski, nie zdawałem sobie sprawy z krytyki w prasie i telewizji. Dopiero pracując przekonałem się, że zawód trenera to bardzo trudna profesja.

- Paweł Janas będąc zawodnikiem AJ Auxerre robił notatki z każdego treningu Guy Roux. Pan również podglądał swoich trenerów, zastanawiał się nad metodologią prowadzonych przezeń treningów?

Maciej Skorża: - Ciągle uważałem, że moglibyśmy trenować lepiej. Porównywałem treningi w juniorach do treningów z innych dyscyplin sportu i dochodziłem do wniosku, że nasze zajęcia są bardzo nieefektywne. Zastanawiałem się, jak można poprawić takie czy inne elementy treningu. Uważam, że w pewnym momencie po prostu źle szkolono młodzież w Polsce. Wiele zajęć odbywało się od przypadku do przypadku, nie było w tym żadnej ciągłości i usystematyzowania. Może dlatego nie zrobiłem kariery jako piłkarz?

- Czy w takim razie obecnie pracuje się z młodzieżą lepiej niż wówczas?

- Na pewno tak. Powstało dużo ośrodków, które robią to naprawdę dobrze. Amica Wronki, MSP Szamotuły, Gwarek Zabrze i jeszcze kilka innych klubów mają własne programy autorskie i przyznaję, że szkolenie odbywa się tam na dobrym poziomie europejskim. Myślę, że już w niedalekiej przyszłości będziemy widzieli tego efekty.

- Jakim typem trenera jest Maciej Skorża?

- Trenerem nieustannie poszukującym optymalnego stylu pracy. W czasach, gdy prowadziłem drużyny młodzieżowe byłem bardzo autokratyczny, wymagałem od moich zawodników dużej dyscypliny o czym niejedno słowo mogą powiedzieć Darek Dudka czy Marcin Burkhardt. Później stałem się bardziej partnerski, otwarty na zawodników jako ludzi, obecnie staram się poznać ich drugą stronę. Generalnie cały czas ewoluuję. Nie przyjąłem jakiejś jednej postawy i jestem jej wierny tak jak to było na początku mojej przygody z tym zawodem. Teraz, im dalej w las, tym moja wiedza jest bogatsza. Im więcej widziałem, tym bardziej pobudzało mnie to do refleksji. W konsekwencji zmieniałem moje podejście do profesji i warsztatu szkoleniowego. Powiedziałbym, że jestem jeszcze trenerem nieukształtowanym.

- Twierdzi pan, że jest trenerem nieukształtowanym, jednak pana doświadczenie jest, było nie było, imponujące. Trenował pan już kilka klubów pierwszoligowych, pracował jako asystent Pawła Janasa z drużyną olimpijską i narodową. Teraz prowadzona przez pana Wisła pewnie zmierza po tytuł. Jakie są pana ambicje trenerskie?

- Ktoś mógłby powiedzieć, że moje aktualne cv rzeczywiście jest niezłe. Ja podchodzę do tego nieco inaczej. Miałem ogromne szczęście w tym zawodzie. Przede wszystkim ogromne szczęście do ludzi, których spotykałem na swojej drodze. Począwszy od Rudolfa Kapery, Dariusza Śledziewskiego, Mirosława Jabłońskiego i Pawła Janasa, a na zawodnikach Dyskobolii i Wisły skończywszy. Jak pokazuje tabela, miałem i mam możliwość trenowania dwóch najlepszych drużyn w Polsce. Moja obecna kariera cechuje się przede wszystkim ogromną dozą szczęścia do ludzi. Jakie są moje ambicje? Chciałbym obudzić się pewnego dnia ze świadomością, że czuję się spełniony jako trener.

- Wymienił pan nazwiska Kapery, Jabłońskiego, Janasa. Któremu z trenerów najwięcej pan zawdzięcza?

- Bardzo dużo Pawłowi Janasowi. Nie chciałbym jednak umniejszać roli innych, którzy wywarli duży wpływ na przebieg mojej kariery. Gdyby nie trener Kapera to pewnie nigdy nie miałbym styczności z Pawłem Janasem. Podobnie rzecz się ma z trenerem Jabłońskim, który zaproponował mi asystenturę w Wiśle Płock i wprowadzał w tajniki pierwszoligowej piłki. Prezes Drzymała zobaczył we mnie odpowiednią osobę, która poprowadzi jego drużynę do zdobycia Pucharu Polski. Zaufało mi również kierownictwo Wisły Kraków, proponując funkcję trenera.

- Marzy pan o samodzielnym prowadzeniu pierwszej reprezentacji?

- Nie ma chyba trenera w Polsce, który nie marzyłby o pracy z kadrą narodową. Chyba że jest to ktoś, kto już z tą reprezentacją pracował. Nie traktuję tego jednak jako warunek konieczny, bym poczuł się spełnionym trenerem. Przede mną było wielu świetnych trenerów, którzy nie dostąpili tego zaszczytu. Byłoby to dla mnie ogromnym wyzwaniem i sprawiłoby mi ogromną satysfakcję, gdybym mógł kiedyś poprowadzić reprezentację.

- Celem wielu piłkarzy jest wyjazd zagraniczny. Czy pan również chciałby wyjechać kiedyś i poprowadzić solidny zespół europejski?

- Zdaję sobie sprawę, że jest to mało prawdopodobne w polskich realiach trenerskich. Ale nie miałbym nic przeciwko takiej przygodzie.

- Pytam nie bez kozery. Kiedyś polska myśl szkoleniowa była ceniona. Dziś trudno doszukiwać się polskich trenerów odnoszących sukcesy poza granicami kraju. Gdzie leżą tego przyczyny?

- Przyczyn jest wiele. To nie tak, że nie ma polskiej myśli szkoleniowej lub dlatego, że polscy trenerzy są słabi. Nie okłamujmy się. Poziom polskiej piłki nie jest wysoki. To pochodna wielu czynników. Jednym z nich i zarazem niezwykle istotnym jest fakt, iż polska piłka jest źle zarządzana. Brakuje dobrych struktur i ludzi, którzy potrafiliby pozyskać pieniądze i do tego jeszcze dobrze je wykorzystać. Nie tylko z przeznaczeniem na doraźne cele, ale z uwzględnieniem dalekowzrocznego rozwoju klubu. Jeżeli piłka byłaby lepiej dofinansowana, poszłyby za tym odpowiednie inwestycje w infrastrukturę i szkolenie młodzieży. Nie trzeba być dobrym fachowcem, by nie zdawać sobie sprawy, że jeżeli teraz nie będziemy szkolić narybku, to trudno będzie wymagać, byśmy za 10 lat mieli dobrych piłkarzy. To także pokłosie wielu lat zaniedbań. Polska piłka klubowa jest na bardzo niskim poziomie, o czym świadczą występy naszych drużyn w europejskich pucharach. Polscy piłkarze coraz rzadziej mają propozycje z dobrych, ba, nawet średniej klasy zespołów. Poza bramkarzami nie mamy za bardzo czym się chwalić. Polska piłka nie jest ceniona. Może to zmienić sukces reprezentacji bądź dobra gra polskich klubów w Europie. Jednak obecnie praca w zachodnim klubie to dla polskiego trenera... Himalaje.

- Polscy trenerzy coraz częściej mają okazję wyjeżdżać do zagranicznych klubów na staże, czy organizowane choćby przez UEFA konferencje trenerskie. Czy podglądanie najlepszych może znacznie wpłynąć na poprawę jakości szkolenia w Polsce?

- To niezwykle ważne, by trenerzy wyjeżdżali na staże, bo to stymuluje do rozwoju. Jestem jednak przeciwny temu, by przenosić wszystkie koncepcje z jakiegoś klubu zagranicznego na własne podwórko. Powinien to być tylko element dodatkowy, wzbogacający warsztat, bo nie wszystko co jest dobre w Anglii, będzie się sprawdzało w Polsce. Trzeba wziąć pod uwagę specyfikę swojego klubu, piłkarzy, jakimi się dysponuje. Odbyłem jeden staż z prawdziwego zdarzenia w Chievo Werona, kiedy trenerem był Luigi del Neri a drużyna zaskakująco dobrze radziła sobie w Serie A. Ponadto miałem możliwość przyglądnąć się nieco Borussii Dortmund, gdy prowadził ją Bert van Marwijk, Liverpoolowi i Lecce za kadencji Zdenka Zemana. Każda wizyta była dla mnie bardzo cenna i pouczająca.

- Który z trenerów jest pańskim wzorem?

- Jest kilku, którzy na poszczególnych etapach bardzo mi imponowali. Kiedyś był to Franz Beckenbauer, później Jose Mourinho. Obecnie podziwiam pracę Arsene Wengera i Rafaela Beniteza. Obaj są naprawdę mistrzami w tym, co robią.

- Porozmawiajmy trochę o Wiśle. Do wyników nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Czy jednak jest pan zadowolony z gry swoich podopiecznych?

- Generalnie nie mam powodów, by nie być zadowolony, aczkolwiek są elementy w naszej grze, które musimy poprawić. Paradoksalnie są to elementy, które lepiej wychodziły nam jesienią.

- Wisła nie przegrała jeszcze w lidze w tym sezonie. Wynika to z siły waszej drużyny, czy słabości rywali?

- Bez cienia wątpliwości Wisła to w tej chwili najlepsza drużyna w Polsce. Nie oznacza to jednak, że pozostałe zespoły prezentują niski poziom. Proszę sobie przypomnieć początek sezonu i wyjazdowe spotkanie z Zagłębiem Lubin. Nie jechaliśmy tam w roli faworyta. Takich meczów w tym sezonie było więcej. Bywały potyczki, w których jako zespół nie prezentowaliśmy się najlepiej. Pomimo to wychodziliśmy z nich zwycięsko. W tym na pewno tkwi nasza siła.

- Która z drużyn jest jeszcze w stanie zagrozić wam w tym sezonie?

- W tej chwili na placu boju pozostały jeszcze tylko Legia i Dyskobolia. Korona i Lech mają już zbyt dużą stratę, by jeszcze realnie myśleć o fotelu mistrzowskim.

- A których zawodników z polskiej ligi chciałby pan sprowadzić do Wisły?

- W zimowym okienku transferowym przymierzaliśmy się do Łukasza Garguły i Rafała Murawskiego i będziemy czynili starania, aby ci zawodnicy trafili do nas latem. Przyglądamy się jeszcze kilku zawodnikom, jednak nie będę podawał ich nazwisk, by nie podbijać ceny.

- Na arenie krajowej Wisła jest hegemonem, jednak prawdziwym testem będą eliminacje do grupowej fazy Ligi Mistrzów. Czy w klubie trwają już przygotowania do nowego sezonu?

- Obecną drużynę na pewno stać na przebrnięcie eliminacji do LM, ale proszę nie zapominać, że ten zespół jest dopiero w trakcie budowy. Poza tym nie chodzi tylko o sam awans do LM, ale również o godne reprezentowanie Polski w tych rozgrywkach. Nie chcielibyśmy powtórzyć osiągnięć Dynama Kijów, CSKA Moskwa czy Steauy Bukareszt z tego sezonu. Naszym priorytetem jest w tej chwili zdobycie tytułu mistrzowskiego, ale owszem, myślimy już o przygotowaniach do przyszłego sezonu. Niesprawiedliwe jest jednak ocenianie szans Wisły na powodzenie lub jego brak w europejskich pucharach tylko przez pryzmat ostatnich spotkań. Będziemy próbowali różnych wariantów gry, w związku z czym należy spodziewać się nieco mniej efektownej gry z naszej strony. Bo o ile w lidze polskiej możemy pozwolić sobie na odważniejszą grę, to w potyczkach z mocnymi drużynami europejskimi taki wariant mógłby okazać się samobójczy.

- Paweł Brożek i Marek Zieńczuk mają świetny sezon. Nie obawia się pan, że skorzystają z zagranicznych ofert i drużynę trzeba będzie budować od nowa?

- Jako aksjomat przyjmuję, że żaden z piłkarzy nie odejdzie z zespołu bez mojego pozwolenia. Zamierzamy wzmocnić drużynę kilkoma doświadczonymi zawodnikami. Będziemy także rozmawiali z Heerenveen na temat przedłużenia wypożyczenia Radka Matusiaka.

- Jak według pana osoba Leo Beenhakkera wpłynęła na rozwój piłki nożnej w Polsce?

- Zatrudnienie tak świetnego fachowca jak Beenhakker okazało się strzałem w „10” Holender to wybitna i utytułowana postać w światowym futbolu i do tego sympatyczny człowiek. Do dziś pamiętam, jak jechaliśmy z Pawłem Janasem na spotkanie z Beenhakkerem, by przekazać mu nasz raport o reprezentacji Polski. Byłem tym faktem mocno podekscytowany. Nie dziwię się, że piłkarze czują do niego tak olbrzymi respekt i chętnie słuchają jego uwag. Reprezentacja osiągnęła historyczny sukces awansując do finałów ME. Już teraz widać, jak Polska potrzebowała takiego bodźca.

- Kiedy prezes Listkiewicz desygnował Beenhakkera na trenera reprezentacji Polski mówił, że przy nim będą uczyli się młodzi trenerzy. Holender zaprosił już do współpracy m. in. Jana Urbana i Czesława Michniewicza. Czego polscy trenerzy mogą uczyć się od Beenhakkera.

- Osobiście odczuwam niedosyt, że dotychczas tylko raz doszło do spotkania polskich trenerów z Holendrem. Jako członek rady trenerów niejednokrotnie podkreślałem konieczność i celowość takich spotkań. Beenhakker mógłby przekazać polskim trenerom wiele cennych wskazówek. Leo zjadł zęby na piłce. Jak każdy trener popełnia błędy, ale potrafi z nich szybko wyciągnąć konsekwencje. I to jego siła. Jest bardzo komunikatywny i otwarty na dialog. Potrafi jak mało kto przygotować drużynę pod względem mentalnym. To właściwy człowiek na właściwym miejscu.

- Czy obecna reprezentacja jest lepsza od tej prowadzonej przez Pawła Janasa i pana?

- Myślę, że nie ma dużej różnicy pomiędzy tamtą i obecną reprezentacją. Znacznie więcej będzie można powiedzieć po ME. Na pewno nasza reprezentacja nie rozegrała takiego meczu jak ten z Portugalią, który stał się już klasykiem. Mam jednak nadzieję, że Polska pokusi się o niespodziankę i sprawi nam wszystkim wiele frajdy.

Rozmawiał: Grzegorz Szopa

Źródło: Tylko Piłka

Za: http://www.wislakrakow.pl

Podsumowanie ligowych wyjazdów

Lubin, Łódź, Bełchatów, Wodzisław, Chorzów, ul. Kałuży, Łódź, Sosnowiec, Zabrze, Kielce, Poznań, Bytom, Białystok, Warszawa i w końcu Grodzisk Wlkp. - w takiej kolejności odwiedziali ligowe stadiony piłkarze spod znaku Białej Gwiazdy.


Aż z dziesięciu spośród tych piętnastu konfontacji podopieczni Macieja Skorży wychodzili zwycięsko. Remisem zakończyły się mecze w Bełchatowie, Wodzisławiu, Kielcach i Grodzisku, zwycięstwem gospodarzy potyczka w Warszawie. Do piętnastu z rzędu wzrosła liczba spotkań Wisły bez porażki na wyjazdach. Ekipa spod Wawelu zdobyła poza własnym stadionem 26 bramek, straciła 12. Spośród 74. punktów zdobytych w lidze w tym sezonie, 34 są zdobyczą wyjazdową.


Najlepszym strzelcem na obcym terenie okazał się Marek Zieńczuk, który zdobył 8 bramek. O dwa trafienia ustępuje mu Paweł Brożek. Po dwa gole strzelili Radosław Sobolewski i Rafał Boguski, jedną wyjazdową bramkę na koncie ma Cleber, Cantoro, Dudka, Paulista, Kokoszka, Baszczyński, Łobodziński i Matusiak. 14 razy nasi zawodnicy trafiali do siatki rywala prawą nogą, 9 razy lewą, zaś trzy razy głową.


Na wyjazdach mogliśmy wyróżnić 21 bramek, przy których ostatnie podanie do strzelca trafiało od kolegi z zespołu. W klasyfikacji asystentów również przoduje Marek Zieńczuk, którego siedem podań zostało zamienionych na bramki. Cztery wyjazdowe asysty zanotował Piotr Brożek, trzy Kamil Kosowski, dwie Paweł Brożek, po jednej Niedzielan, Paulista, Łobodziński, Boguski i Diaz.


Trener Maciej Skorża dał szansę gry w meczach wyjazdowych 27 zawodnikom: dwóm bramkarzom, siedmiu nominalnym obrońcom, jedenastu pomocnikom oraz siedmiu napastnikom. Najwięcej czasu poza stadionem przy Reymonta rozegrał Mariusz Pawełek, który wystąpił w 14. z 15. spotkań, we wszystkich w pełnym wymiarze czasowym. W polu najczęściej przebywali: Mauro Cantoro (1234 minuty), Arkadiusz Głowacki (1191), Marcin Baszczyński (1170), Marek Zieńczuk (1151), Cleber (1080), Radosław Sobolewski (1023) oraz Rafał Boguski (963) i Piotr Brożek (955).


Luźne spostrzeżenia:

Aż do wczoraj musiał czekać Jean Paulista, by zagrać wyjazdowy mecz w pełnym wymiarze czasowym.

Piłkarzami, którzy we wszystkich wyjazdowych konfrontacjach grali po 90 minut są Pawełek, Baszczyński i Cleber.

Jesienią Jirsak w ośmiu meczach rozegrał zaledwie 92 minuty, wiosną zaledwie w dwóch spotkaniach 180 minut.

W rundzie wiosennej na wyjazdach barwy Wisły reprezentowało siedmiu piłkarzy, którzy nie grali jesienią. Za to czterech jesiennych graczy opuściło klub w przerwie zimowej.

Dudu i Mączyński łącznie rozegrali sto minut na wyjazdach ;-)


Podusmowanie wyjazdowych występów poszczególnych zawodników Wisły Kraków w sezonie 2007/2008:

/w kolejności: liczba występów (pełnych), ilość rozegranych minut, ewentualne bramki, asysty i kartki


Mariusz Pawełek 14 (14), 1260

Marcin Baszczyński 13 (13), 1170, 1 gol, 1 żółta

Dariusz Dudka 10 (7), 776, 1 gol, 3 żółte (1 czerwona w konsekwencji)

Cleber 12 (12), 1080, 1 gol, 2 żółte

Arkadiusz Głowacki 14 (13), 1191, 6 żółtych

Kamil Kosowski 6 (2), 495, 3 asysty, 1 żółta

Mauro Cantoro 14 (11), 1234, 1 gol, 3 żółte

Radosław Sobolewski 12 (9), 1023, 2 gole, 3 żółte

Marek Zieńczuk 13 (11), 1151, 8 goli, 7 asyst, 3 żółte

Paweł Brożek 12 (6), 867, 6 goli, 2 asysty, 1 żółta

Andrzej Niedzielan 4 (0), 166, 1 asysta

Piotr Ćwielong 4 (0), 106, 2 żółte

Jean Paulista 12 (1), 553, 1 gol, 1 asysta, 1 żółta

Rafał Boguski 15 (3), 963, 2 gole, 1 asysta, 2 żółte

Tomas Jirsak 10 (2), 272, 2 żółte

Patryk Małecki 3 (0), 59

Piotr Brożek 14 (8), 955, 4 asysty, 2 żółte

Marcin Juszczyk 1 (1), 90

Dudu 4 (0), 99

Michael Thwaite 1 (0), 2

Krzysztof Mączyński 1 (0), 1

Adam Kokoszka 6 (5), 478, 1 gol, 2 żółte

Radosław Matusiak 4 (0), 246, 1 gol, 1 żółta

Wojciech Łobodziński 5 (1), 348, 1 gol, 1 asysta

Junior Diaz 4 (2), 226, 1 asysta, 1 żółta

Grzegorz Kmiecik 1 (0), 13

Przemysław Szabat 1 (0), 1


wislakrakow.com

(nikol)

28 autorów boiskowego sukcesu!

!Wisła Kraków po raz jedenasty Mistrzem Polski! Sukces ten nie byłby z pewnością możliwy, gdyby nie wysoka, równa forma całego zespołu. Dziś przedstawiamy wszystkich 28 piłkarzy, którzy swoimi wystepami przyczynili się do tego sukcesu.

BRAMKARZE

Mariusz Pawełek

Jego wkład w mistrzowski tytuł jest nie do przecenienia. Popularny "Mario" rozegrał w tym sezonie 26 spotkań w pełnym wymiarze czasowym, wielokrotnie ratując swój zespół przed utratą bramek. Przez wielu obserwatorów i krytyków uważany za golkipera średniej klasy, odpowiedniego tylko i wyłącznie na nasze ligowe warunki. Bez wątpienia jednak Pawełek przez cały sezon prezentował dyspozycję klasyfikującą go w ścisłej ligowej czołówce.

Marcin Juszczyk

Przez długi czas pozostający w cieniu Mariusza Pawełka. W tym sezonie między słupkami zastępował go trzykrotnie i pokazał się z naprawdę bardzo dobrej strony. W meczach z Juszczykiem w bramce, Wisła straciła tylko jednego gola, podczas ciężkiego wyjazdowego spotkania z Koroną Kielce. Drugi bramkarz Białej Gwiazdy bardzo mocno zasygnalizował w tym sezonie trenerowi Skorży, że w razie potrzeby jest do jego dyspozycji i może godnie reprezentować klubowe barwy w ligowych rozgrywkach.

Ilie Cebanu

Golkiper młodzieżowej reprezentacji Mołdawii, uważany za duży talent. W Wiśle wciąż pozostaje mu rola trzeciego bramkarza oraz występy w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy. W pierszej lidze zadebiutował przed tygodniem spotkaniem z Łódzkim Klubem Sportowym. Przepuścił w pierwszej połowie dwie bramki, grając równie przeciętnie jak cały zespół. W przekroju całego jednak sezonu - treningów, występów w Młodej Ekstraklasie, pokazuje bardzo duży charakter oraż że nie bez przyczyny pokłada się w nim duże nadzieje.

OBROŃCY

Marcin Baszczyński

"Baszczu" po raz kolejny już okazał się bardzo pewnym punktem wiślackiej defensywy. Bardzo szybko powrócił do dobrej dyspozycji po przebytej kontuzji i godnie reprezentował klubowe barwy w 26 z wszystkich 30 ligowych gier. Na boisku spędził ponad 2300 minut, zostawiając sporo zdrowia i sił. Przez cały sezon był pierwszym, nominalnym prawym obrońcą i zastępowany był na placu gry tylko z konieczności. W całym sezonie zdobył jedną bramkę w spotkaniu przeciwko Polonii Bytom, po ładnej indywidualnej akcji zakończonej celnym strzałem. Mimo równej i wysokiej formy, nie zyskał wystarczającego uznania w oczach selekcjonera kady narodowej, Leo Beenhakkera.

Arkadiusz Głowacki

Kapitan i ostoja wiślackiej defensywy. Dla wielu obserwatorów, "Głowa" rozegrał najlepszy sezon w swej dotychczasowej karierze. Sporym rozczarowaniem był jego brak w kadrze na Mistrzostwa Europy w Austrii i Szwajcarii. W lidze rozegrał 26 meczów i wraz z Cleberem tworzył bardzo trudną do sforsowania zaporę dla rywali. Głowackiego wkrótce kończy się umowa z Wisłą, której jednym z priorytetów jest zatrzymanie na kolejne sezony przebywającego już pod Wawelem od ośmiu lat obrońcy.

Guedes de Lima Cleber

Mimo wieku zbliżającego go do piłkarskiej emerytury, wysoka dyspozycja przez cały sezon. Dla wielu piłkarz będący wzorem do naśladowania. Skuteczny w defensywie, twardo, czasem nawet brutalnie grający defensor, co przypłacił pięcioma żółtymi i jedną czerwoną kartką, która odbiła się szerokim echem i wykluczyła go z gry na trzy spotkania. Cleber to również skuteczny egzekutor rzutów karnych, które wykorzystywał w tym sezonie czterokrotnie. W sumie zgromadził sześć bramek.

Piotr Brożek

Występujący nominalnie w linii pomocy zawodnik, niemal przez cały sezon wystawiany był przez trenera Skorże na lewej stronie defensywy. Co więcej całkiem nieźle się na tej pozycji sprawdzał. W pierwszej części sezonu nie miał dużej konkurencji na swej pozycji, dopiero w ostatnich meczach coraz lepszą dyspozycję prezentował Junior Diaz, kilkakrotnie zastępując go w bloku defensywnym. Piotr Brożek wystąpił w 27 spotkaniach sezonu, w wielu jednak - szczególnie jesienią - grywał krótsze epizody, dopiero w późniejszej fazie rozgrywek będąc regularnie występującym przez całe 90 minut. Zdobył dwie bramki, pokonując bramkarzy Polonii Bytom i Jagiellonii Białystok.

Adam Kokoszka

Młody, obiecujący defensor, na którego nie bał postawić się nawet Leo Beenhakker. Zaliczył w tym sezonie kilka bardzo udanych występów. W lidze grał dziesięciokrotnie, głównie w środku, w razie potrzeby na boku obrony zastępując Baszczyńskiego. Strzelił ważnego gola na wagę remisu w Kielcach.

Junior Diaz

Reprezentant Kostaryki dołączył do zespołu Białej Gwiazdy zimą i jeszcze nie do końca zaaklimatyzował się w Polsce, gdzie styl gry sporo różni się od tych, w których występował w swym dotychczasowym klubie SC Herediano. W pierwszych spotkaniach Diaz mocno zawodził. Wszyscy podkreślali, że czeka go sporo pracy, niewielu wierzyło chyba jednak, że kiedyś w komponuje się w zespół. Wydaje się że Junior jest na najlepszej ku temu drodze. Dostał kilka szans w lidze w końcowej fazie sezonu i pokazał, że robi szybkie postępy oraz coraz lepiej rozumie się z partnerami z drużyny. Przed tygodniem strzelił pierwszą swą bramkę w Orange Ekstraklasie.

Michael Thwaite

Ma swój symboliczny udział w zdobyciu mistrzostwa. Australijczyk zaliczył tylko krótki epizod w rundzie jesiennej przeciwko Zagłębiu Sosnowiec. Zimą został wytransferowany do norweskiego Brann Bergen.

POMOCNICY

Wojciech Łobodziński

Do Wisły trafił w zimowym okienku transferowym, robiąc wcześniej duże wrażenie na włodarzach Wisły swą bardzo dobrą grą w Zagłębiu Lubin i reprezentacji Polski. Przebojowy prawoskrzydłowy, dysponujący dobrym dośrodkowaniem, ale i dryblingiem. W Krakowie nie pokazał chyba jeszcze na co go stać. W lidze zagrał jedenaście razy. Kilkakrotnie miał problemy zdrowotne wykluczające go z gry. Wiosną zaliczył jedno celne trafienie oraz kilka asyst. Kibicom w pamięci zapadną najbardziej bez wątpienia dwa podania, którymi obsłużył Pawła Brożka w meczu derbowym z Cracovią.

Kamil Kosowski

W Wiśle grał tylko jesienią a emocji wywoływał co najmniej za trzech. Bez wątpienia jeden z najlepszych piłkarzy Białej Gwiazdy w pierwszej fazie sezonu. Dobry duch drużyny, prawdziwy lider. Potrafił poderwać zespół. Zimą nie doszedł jednak do porozumienia z władzami klubu i przeniósł się do Segunda Division, do Cadiz CF.

Radosław Sobolewski

Na boisku prawdziwy wojownik, który nigdy nie odstawia nogi. Zawodnik uchodzi za niedostępnego, nawet nieobliczalnego. Zrezygnował z kariery reprezentacyjnej, w której miał mocną pozycję, koncentrując się tylko na występach w klubie. Mimo dużej rywalizacji o miejsce w środku linii pomocy, w lidze rozegrał 25 meczów i zdobył dwie bramki.

Mauro Cantoro

Od lat uważany za jednego z najlepszych obcokrajowców polskiej ligi. Mimo 32 lat na karku, trener Skorża może na niego liczyć. Wielu obserwatorów narzeka, że w obecnym sezonie oglądamy inną jakość Mauro. Jest to jednak pomocnik usposobiony nieco defensywnie, toteż znacznie rzadziej porywa fanów przebojowymi akcjami ofensywnymi czy groźnymi strzałami. Potrafił jednak obsłużyć dobrym prostopadłym podaniem napastników, czy wymienić piłkę ze skrzydłowymi. Na uwagę zasługuje fakt, że w tym sezonie zagrał w lidze dwudziestoośmiokrotnie.

Tomas Jirsak

Człowiek zagadka. Bardzo skromny i niepozorny reprezentant Czech przez długi okres czasu nie miał miejsca w składzie Wisły. Uważano go za nietrafiony zakup i nie prorokowano przyszłości przy Reymonta. W krótkim czasie potrafił jednak zyskać bardzo wiele sympatii kibiców, głównie po bardzo udanych występach w drugiej części sezonu. Jirsak potrafił wziąć na siebie ciężar konstruowania akcji ofensywnych, porównywało się go m.in. do Mirosława Szymkowiaka. Wchodząc na boisko wnosił spore ożywienie w poczynaniach wiślaków. Zdobył dwie niecodziennej urody bramki w meczach z Ruchem Chorzów i Zagłębiem Sosnowiec.

Dariusz Dudka

Uważany przez Macieja Skorże za gracza uniwersalnego, występował na różnych boiskowych pozycjach. Preferujący grę w środku pola, musiał czasem grywać w środku bądź na boku obrony. Swą solidną postawą wzbudził zainteresowanie menedżerów wielu zagranicznych klubów. Zawodnik głośno mówi o chęci zagranicznego wyjazdu, toteż może okazać się, że Dudka już więcej w drużynie Wisły w meczu ligowym nie wystąpi. Zaufał mu Leo Beenhakker powołując do szerokiej kadry na Euro 2008. W lidze rozegrał 20 spotkań i zdobył jedną bramkę.

Krzysztof Mączyński

Młody zawodnik całkiem niedawno został włączony do szerokiej kadry zespołu i jego wkład w mistrzowski tytuł ma znaczenie w zasadzie symboliczne. Zagrał w dwóch ligowych meczach, łącznie 46 minut. Niemniej swą postawą na treningach czy Młodej Ekstraklasie pokazał, że już niedługo może zacząć znacznie śmielej dobijać się do pierwszego składu.

Marek Zieńczuk

Bez wątpienia najlepszy sezon w karierze tego zawodnika. Niezawodny asystent, ale i wyborowy strzelec. W 28 spotkaniach ligowych zaliczył 16 bramek, co jak na skrzydłowego pomocnika jest świetnym osiągnięciem. Kolejny z wiślaków, który nie zdobył uznania w oczach selekcjonera kadry. Dla Wisły w tym sezonie zrobił jednak bardzo wiele, a jego brak w kilku spotkaniach był bardzo odczuwalny i wpływał na jakość ofensywnych poczynań zespołu.

Przemysław Szabat

Kolejny młody zawodnik niedawno włączony do kadry pierwszego zespołu. Na boisku spędził nieco ponad 20 sekund w spotkaniu z Jagiellonią Białystok, niemniej ciężko pracował z zespołem, kilkakrotnie włączany był do osiemnastki meczowej. Przyszłość więc przed nim.

NAPASTNICY

Rafał Boguski

Rozegrał bez wątpienia najlepszy sezon w swej karierze, tak naprawdę dopiero drugi, w którym miał szansę pokazać się szerszej publiczności. Nikt nie spodziewał się, że będzie w stanie walczyć jak równy z równym o miejsce w napadzie z takimi zawodnikami jak Matusiak, Niedzielan, Paulista czy Dudu. Maciej Skorża mu zaufał, a ten tego zaufania na pewno nie zawiódł. Jak na napastnika strzelił niewiele bramek, bo tylko 3 w dwudziestu siedmiu spotkaniach, był jednak bardzo aktywny i przydatny jako kreator gry, wspomagający pomocników zespołu.

Jean Paulista

Nieźle wyszkolony technicznie Brazylijczyk wywoływał w tym sezonie sporo kontrowersji. Po jednym z meczów dyscyplinarnie odsunięty do drużyny Młodej Ekstraklasy. Szybko wrócił jednak do łask trenera, który stawiał na niego w końcowej części sezonu. Generalnie Paulista nie grywał wiele w pierwszym składzie. Łącznie 23 spotkania, ale tylko 4 w pełnym wymiarze czasowym. Nieźle sprawdzał się jako playmaker wchodzacy na podmęczonego przeciwnika w drugiej części gry. Strzelił w sumie pięć bramek, potrafił również wypracować sytuację kolegom. Napastnikowi kończy się wkrótce umowa z klubem, jak dotąd nie osiągnięto porozumienia w sprawie nowego kontraktu, jednak wszystko wskazuje na to, że Maciej Skorża chciałby mieć go do swojej dyspozycji na przyszły sezon.

Radosław Matusiak

Przybył pod Wawel w zimowym oknie transferowym i niestety nie spełnił do końca oczekiwań. Z drugiej jednak strony nie miał wielu szans do gry. W zespole Macieja Skorży rola typowego egzekutora przypadła Pawłowi Brożkowi, drugiego zaś równie ofensywnie usposobionego napastnika nie przewidywała wizja gry trenera. W lidze zagrał ośmiokrotnie, w sumie spędzając na placu gry 331 minut. Mimo braku strzeleckiej formy, włączony przez Leo Beenhakkera do listy kadrowiczów mających szansę pojechać na Euro 2008. Po sezonie napastnikowi kończy się okres wypożyczenia i wszystko wskazuje na to że powróci do holenderskiego Heerenveen.

Andrzej Niedzielan

Po siedmiomiesięcznej przerwie spowodowanej ciężką kontuzją, popularny "Wtorek" wrócił do gry. Do zespołu wdrażany był bardzo ostrożnie i powoli. W Orange Ekstraklasie grywał zagrał mniej więcej tyle, co Matusiak. Jeszcze jesienią zdobył jedną bramkę w meczu z kielecką Koroną. Po kontuzji grywał niewiele i mimo ambicji i woli walki, nie pokazał jeszcze na co go stać.

Paweł Brożek

Wiślacki bohater sezonu 2007/2008. Król strzelców Orange Ekstraklasy z 23 bramkami na koncie. Tylko dwóch trafień zabrakło mu do wyrównania wyniku Tomasza Frankowskiego, który niegdyś zdobył dla Wisły 25 goli w sezonie. Po bardzo udanych występach, Brożek nie może narzekać na brak zainteresowania ze strony klubów zagranicznych. Włodarze Wisły zrobią jednak wszystko by zatrzymać w klubie swojego snajpera. Bez wątpienia "Broziu" bardzo rozwinął się w ostatnich miesiącach. Zawsze uważany był za napastnika potrzebującego bardzo wielu szans - także tych zmarnowanych - by wpisac się na listę strzelców. W zakończonym wczoraj sezonie oglądaliśmy napastnika grającego znacznie bardziej inteligentnie, mającego niezbędną wytrawnemu strzelcowi intuicję i wyczucie.

MacPherlin Omagbemi Dudu

Młody nigeryjski napastnik, który przybył do Polski jako król strzelców ligi indyjskiej oraz z groźnie brzmiącym przydomkiem "GoalMachine". Do pierwszego składu Wisły przebić mu się nie udało. Strzelił kilka bramek w pucharach, występując przeciwko mniej wymagającym rywalom. Po sezonie będzie musiał opuścić drużynę Białej Gwiazdy.

Grzegorz Kmiecik

24-letni napastnik podzielił los kilku kolegów z zespołu. W pierwszej lidze zagrał tylko raz, przez 12 minut w spotkaniu z Koroną. Nieco więcej w Pucharze Ekstraklasy, chociaż regularnie grywał tylko u trenera Kulawika w Młodej Ekstraklasie.

Patryk Małecki

Młody napastnik Wisły został wypożyczony po rundzie jesiennej do zespołu Zagłębia Sosnowiec, gdzie miał się ogrywać i dorastać do roli napastnika pierwszoligowego zespołu. W Wiśle zaliczył kilka pierwszoligowych występów, jednak żaden z nich nie był dłuższy niż 25 minut.

Piotr Ćwielong

Kolejny młody napastnik, który wobec silnej konkurencji nie miał szans przebić się do pierwszej jedenastki i zdecydował się na wypożyczenie do chorzowskiego Ruchu. Podobnie, jak Małecki w Wiśle zaliczył kilka krótkich występów. Żadnej bramki nie strzelił.

wislakrakow.com (PM)

Paweł Brożek królem strzelców Ekstraklasy

Na początku sezonu powiedział, że zostanie w Krakowie, dopóki nie zrobi dla Wisły czegoś znaczącego; dopóki nie spełni oczekiwań, stawiając czoło legendzie niezapomnianych snajperów Wisły, Macieja Żurawskiego i Tomasza Frankowskiego, u których boku, czy może raczej w ich cieniu, rozwijała się jego kariera.

Paweł Brożek zdobywając w meczu z Zagłębiem 22. i 23. bramkę w sezonie, a potem odbierając nagrodę "Złotego Buta" dla króla strzelców Ekstraklasy, potwierdził zarówno swój talent, jak i narastającą w nim piłkarską dojrzałość. W zeszłym sezonie, zsyłany przez kibiców do rezerw, sfrustrowany wynikami drużyny (będącymi między innymi pochodną jego rażącej nieskuteczności), był bezradny i zagubiony. Dziś pewny siebie młody człowiek, coraz częściej biorący na siebie odpowiedzialność za losy meczu, zapisuje się na stałe w historii "Białej Gwiazdy" i w pamięci kibiców.

Paweł Brożek ma w kolekcji pięć mistrzowskich medali, ale dopiero ten ostatni, zawieszony na jego szyi podczas wczorajszej ceremonii, ma właściwy dla napastnika ciężar gatunkowy, bo po raz pierwszy nie jest niemal wyłącznie zasługą innych. W mistrzowskim złocie miał bowiem ogromny udział, strzelając 23 i asystując przy 6 spośród 68 zdobytych przez wiślaków bramek.

Paweł Brożek wystąpił w 27 ligowych meczach, ale tylko w 15 z nich w pełnym wymiarze czasowym. Strzelał gole w 17 spotkaniach, w tym 12 przy Reymonta, 5 na wyjeździe. Pokonał bramkarzy Zagłębia Lubin (2), Korony Kielce (2), Górnika Zabrze (1), Widzewa (2), Lecha Poznań (3), Jagiellonii (1), Dyskobolii (1), Zagłębia Sosnowiec (4), GKS-u Bełchatów (1), Ruchu (1), Cracovii (2), Legii (1) i ŁKS-u (2).

Bardzo dobra skuteczność i wysoka forma napastnika Wisły nie zrobiły większego wrażenia na selekcjonerze Reprezentacji Polski. Leo Beenhakker pominął króla strzelców, wysyłając powołania na EURO 2008. Wczoraj Holendrowi wypomnieli to kibice przy Reymonta, śpiewając "Leo? Co? Brożek!".