Stefan Dyras

Z Historia Wisły

Położył niemałe zasługi dla przetrwania Wisły i wiślackich pamiątek w okresie okupacji. To właśnie do niego udali się w paźdzerniku 1939 roku młodzi piłkarze Wisły "z prośbą o zaopiekowanie się sekcją piłkarską TS „Wisła". Tak też się stało, a wsparcie to obejmowało także kwestie materialne. Dał się poznać w tych trudnych okupacyjnych czasach jako dobry i ofiarny organizator spotkań Wisły - i to nie tylko tych w ramach mistrzostw Krakowa. To właśnie on przechowywał u siebie wiślackie koszule z białą gwiazdą. On też należał do współorganizatorów pamiętnego meczu derbowego z 28 stycznia 1945 roku. Wiślacy mieli wystapić w nim w nowych koszulkach ufundowanych właśnie przez niego, choć sam Dyras twierdził po wojnie, że opłacono je ze składek kibiców, którzy wrzucali pieniądze do kapelusza podczas pamiętnego meczu Wisły z WTC w maju 1944 roku...

Nic dziwnego, że i po wojnie należał do tych osób, które organizowały od podstaw działalność TS Wisła. W 1946 roku objął też zaszczytną funkcję wiceprezesa klubu, choć proponowanu mu nawet prezesurę...


Na podstawie: S. Chemicz, Piłka nożna w okupowanym Krakowie...

Spis treści

Dane personalne

  • Imię i nazwisko: Stefan Dyras
  • Data i miejsce urodzenia: 10 września 1897 r.
  • Data i miejsce śmierci: 3 czerwca 1982 r. w Krakowie.
  • Wykształcenie:

Kilka faktów z życia

  • Podczas hitlerowskiej okupacji poświęcił się wychowywaniu młodzieży.

W Wiśle...

  • Przed II wojną światową, zawodnik lekko atleta i piłkarz Wisły.
  • Po wycofaniu Niemców z Krakowa, podjął się organizacji pierwszego powojennego meczu Wisła - Cracovia (2:0).
  • 1945-1949: Wiceprezes Wisły, później w radzie seniorów.

Galeria

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1975, nr 13 (16 I) nr 9108

Dziś Stefan Dyras ma już 78 lat a za sobą szmat ciężkiej pracy i sporo zasług w działalności społecznej Szczególnie z okresu okupacji hitlerowskiej, kiedy odważnie poświęcił się działalności charytatywnej, na rzecz rodowitych krakowian a także wysiedlonych z Poznańskiego, a później przybyłych z powstańczej Warszawy.

Mało kto wie, że był także opiekunem i kierownikiem piłkarzy „Białej Gwiazdy”, którzy w tajemnicy przed okupantem rozgrywali mecze.

— Kiedy dziś, w 30 lat po wyzwoleniu pytam sławnych w latach pięćdziesiątych piłkarzy: czym charakteryzowało się życie sportowe w latach okupacji, odsyłają mnie do Pana, twierdząc iż najwięcej się dowiem. Jaki był cel tych, bądź co bądź niebezpiecznych dla uczestników, imprez? — Z jednej strony młodzież, mimo prześladowań hitlerowskich, tęskniła za piłką, szukając wyżycia się, a z drugiej chodziło nam o zadokumentowanie przed społeczeństwem, że sport polski istnieje, więc i Polska nie zginęła. Pamiętam jedno z takich spotkań na boisku Juvenii, kiedy do zawodników i do kilku setek zgromadzonych krakowian na widowni, odważne, niezwykle patriotyczne przemówienie wygłosił współzałożyciel Wisły i jej zawodnik a następnie długoletni wiceprezes — kpt. Roman Bober. Wszyscy mieliśmy łzy w oczach i później o tym wystąpieniu długo w podwawelskim grodzie się mówiło. Dodam, że chodziło nam także o zasilenie kasy, z której czerpaliśmy pieniądze na pomoc dla najbardziej potrzebujących, nie tylko zresztą sportowców.

— Jak te Wasze mecze traktował okupant? — Dowiadywał się przeważnie post factum, lecz czasem organizował łapanki. Wiele razy trzeba było brać nogi za pas i uciekać. Pewnego razu, na boisku Rakowiczanki, graliśmy mecz, z którego dochód przeznaczyliśmy na pomoc dla ciężko chorego sympatyka Wisły a aktora z zawodu — Pilarskiego.

Kiedy chłopcy myli się po meczu w przepływającym obok strumyku, ktoś zauważył nadciągających żandarmów. Jurowicz zgubił wtedy buta, lecz szczęśliwie dotarł do domu. Innym razem skończyło się mniej pomyślnie, ponieważ wyprawy do stolicy na mecz z Warszawą, hitlerowcy zatrzymali pociąg w okolicy Warki i nastąpiła łapanka. Chłopcy nasi wyskakiwali z pociągu na pola i wówczas Giergiel został postrzelony w nogę.

— A czy graliście w ostatnim okresie okupacji, tuż przed wyzwoleniem? — Niemców było w Krakowie mrowie, o graniu nie było już mowy. Spotykaliśmy się jednak i żyliśmy nadzieją, że wolność jest już tuż, tuż... Na tę wielką okazję miałem przygotowany nowy, piękny komplet kostiumów z „białą gwiazdą” na koszulkach, które chcieli chłopcy przywdziać już na wiele miesięcy wcześniej, lecz dałem im je dopiero po wyżywieniu na pierwszy mecz z Cracovią. Było to już w wolnej Polsce! Dziękujemy za ciekawe informacje, życzymy kontynuacji działalności społecznej teraz już w Radzie Seniorów GTS Wisła.

Rozmawiał: J. FRANDOFERT

Requiescat in pace

Grób Stefana Dyrasa na Cmentarzu Rakowickim, ul. Prandoty.

Kwatera pas-102, rząd 2, grób 5.