Ultra Wisła

Z Historia Wisły

Spis treści


Artykuł o UW (2004 r.)

Wywiad z UW (2005 r.)

Wywiad z UW (2007 r.)

Kiedy została założona Wasza grupa i ile osób liczy? W jakim przedziale wiekowym są członkowie grupy? Kiedy nastąpił debiut "UW" na trybunach?

- Ultra Wisła powstała w 2003 roku i jest kontynuatorem wszystkich wcześniej działających grup na Wiśle. Za pierwszą oprawę uznajemy, przygotowaną przez "Wiśl@ków'01", choreografię na meczu z Odrą Wodzisław. w 2002 roku. Wcześniej było kilka opraw na Wiśle.


Ile i jakie grupy angażowały się w tworzenie opraw od początku narodzin zorganizowanego ruchu ultras na Reymonta?

- Jeśli chodzi o pierwsze oprawy to początki należy zaliczyć nieformalnej grupie osób, które przygotowały oprawę na II-ligowym meczu z Jeziorakiem Iława w 1996 roku. Po 5 latach powstaje pierwsza formalna grupa "Wiśl@cy'01", która na początku wiedzie prym. Rok później zaistnieli "Dark Dogs", którzy do dziś razem z W'01 tworzą trzon Ultra Wisły. Było jeszcze kilka mniejszych grup (warto chociażby wspomnieć o "Młodej Krwi") ale większość z nich nie przetrwała próby czasu. W 2003 roku wszystkie grupy oraz osoby niezrzeszone łączą się pod nazwą Ultra Wisła, jednocześnie dalej istnieją W'01 czy DD. Osobną kwestią jest grupa Beer Boys '98, która w początkach swego istnienia przejawiała częściowo postawę Ultras (w latach '90 to słowo miało trochę inne znaczenie niż dzisiaj). Są jeszcze dziewczyny z Ultra Girls, o których mogliście poczytać w jednym z wcześniejszych numerów TMK.


W jakim celu zjednoczyliście się pod tak ogólną nazwą Ultra Wisła ? Czy może nie chcieliście doprowadzać do podziałów wśród fanów Wisły zainteresowanych ruchem ultras? Czy macie flagi, koszulki, bluzy, szaliki itp. z nazwą Waszej grupy? Czy jesteście zwolennikami eksponowania silnej przynależności do grupy, czy raczej preferujecie tradycyjny polski model (czyli nazwa klubu przede wszystkim)?

- Celem powstania Ultra Wisły było skupienie wszystkich osób zainteresowanych ruchem Ultras na Wiśle w jednej organizacji. Drugim powodem było wykreowanie innego stylu Ultras niż preferowany na innych stadionach w Polsce. Mamy tu na myśli nieograniczanie ultrasów tylko do tworzenia opraw. Podziałów na Wiśle wśród fanatyków nie było nigdy. Mamy kilka elementów takich jak szale czy polówki, ale na wszystkich Wisła Kraków jest najważniejszym elementem. Nazwa grupy schodzi na dalszy plan.


Która z zaprezentowanych przez Was choreografii wyszła Waszym zdaniem najlepiej, a która najgorzej?

- "Opętani", "Urban Fighters", "Bene Nati", "1906-2006 Sephia"(derby 2006)... i długo by jeszcze wymieniać :-) A co do najgorszych opraw to nie ma takich, są tylko te które forumowiczom nie przypadły do gustu ;-)


A która z nich wymagała najwięcej pracy?

- Najwięcej pracy to chyba "Urban Fighters", "Plaża" (dwustrona kartoniada z 24 kombinacjami kolorów ;-)) i "Opętani". Trochę się nad nimi narobiliśmy i trochę kasy na nie poszło.


Dwa-trzy lata temu imponowaliście całej Polsce ilością prezentowanych przez Was choreografii. Praktycznie każdy mecz był dla Was okazją do zaprezentowania swoich umiejętności i zaangażowania. Ostatnio jednak częstotliwość prezentowania oprawy na Reymonta wyraźnie zmalała. Jaka jest tego przyczyna?

- Przyczyna jest prosta - wymiana pokolenia. Każda grupa, która istnieje dłużej niż 2-3 lata, ma to za sobą albo przed sobą. Nie znaczy to jednak, że wszyscy którzy kiedyś działali dziś przestają się udzielać, ale nowe twarze są faktem.


Ile osób jest bezpośrednio zaangażowanych w mozolne przygotowywanie wiślackich opraw? Pytam zarówno o pracę w dniach poprzedzających mecz, jak i o rozkładanie poszczególnych elementów na trybunach.

- Od 30 do 100 w zależności od ciśnienia.


Na ile godzin przed meczem trzeba przyjść, aby perfekcyjnie przygotować zaplanowane choreo?

- Podobno żadna oprawa nie wyszła nam perfekcyjnie więc nie wiemy ;-)


Na najważniejszych meczach kibice Wisły prezentują po kilka ciekawych choreografii. Czy dużo trudniej jest ułożyć skomplikowane choreo w trakcie meczu (np. w II połowie) niż na początku spotkania?

- Ciężko powiedzieć bo to zależy od pomysłu jednak najtrudniej jest zrobić oprawę na meczach derbowych gdzie większość fanatyków ma trochę inne priorytety.


Rysunki na sektorówkach, transparentach - malujecie je sami, czy też korzystacie z usług firm, graficiarzy tp?

- Firmy nie wchodzą w grę, bo kłóci się to z ideą. Pomagają nam czasem utalentowani kibice nie wchodzący w skład grupy.


Skąd czerpiecie środki na sfinansowanie Waszych opraw?

- Gentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają :-)


Czy poza tworzeniem opraw Wasza grupa zajmuje się innymi aspektami kibicowskiej działalności?

- Tak, w końcu po to między innymi powstała "Ultra Wisła".


Jak ważne są dla was wyjazdy?

- Zaraz po samym klubie najważniejsze. Szczycimy się tym, że mamy w swoich szeregach ludzi, którzy zaczynając jeździć w 2001-2002 roku mają ich dziś po 60-70.


Pod koniec rundy jesiennej z przyczyn niezależnych od Was musieliście przenieść młyn na zadaszoną trybunę za bramką. Wydaje się, że skorzystał na tym doping, a i np. racowiska wyglądają tam bardzo okazale. Czy zamierzacie wykorzystywać tę, jak i najnowszą (przeciwległą) trybunę do Waszych choreografii?

- Nie jest to jeszcze oficjalnie "klepnięte" przez SKWK ale prawdopodobnie słynna, niezdobyta "X" zostanie przeniesiona na nową trybunę za bramką od ul. Reymonta.


Jakie jeszcze macie cele na przyszłość?

- Chcemy stworzyć na Wiśle młyn na wzór St. Etienne - zawsze wierny, zawsze pełny. Z samej Ultra Wisły chcemy stworzyć organizację, która przez następne naście lat będzie tym młynem kierować. Częściowo się to już udaje, mamy nadzieję że uda się w całości.


Czy macie swoją stronę internetową?

- Nie mamy i nie planujemy mieć. Nasze oprawy można oglądać na nieoficjalnych stronach Wisły, prywatnych stronach wiślackich foto, YouTube, TMK ect. Ogólnie od lat prezentujemy negatywne stanowisko do "ultrasowania w internecie", mamy tu na myśli różnego rodzaju rankingi (jedynym chyba wiarygodnym jest ranking TMK, gdzie środowisko ultrasów ocenia samych siebie, chociaż idealnego rankingu nie ma i nie będzie) i forumowe wypowiedzi anonimów podszywających się pod Ultra Wisłę.


Jak układają Wam się obecnie stosunki z działaczami Wisły? Kiedyś było bardzo dobrze, od kilkunastu miesięcy słychać jednak coraz więcej o rozmaitych konfliktach...?

- Idealnie nigdy nie było, a obecnie jest w klubie kilka osób, które utrudniają życie WSZYSTKIM kibicom Wisły. Bierze się to z faktu, że kibice z zasady w swoim klubie są zakochani więc patrzą na ręce, tym którzy z tego klubu biorą pieniądze. Resztę dopowiedzcie sobie sami.


Macie okazję do licznych podróży za swoim klubem na stadiony Europy. Jakie zagraniczne ekipy, które odwiedziliście zrobiły na Was najlepsze wrażenie i dlaczego?

- Wrażenie zrobiły: Hajduk Split ogólnie. Omonia Nikozja w Krakowie za fanatyczny doping mimo ch*** wyniku. PAO za doping u siebie. NEC Nejmegen za próbę ataku pod naszym stadionem, chociaż wiadomo, że z kiepskim dla siebie skutkiem ;-) Więcej jest jednak rozczarowań. Inne mieliśmy wyobrażenie o fanatykach na południu czy zachodzie Europy, niż to, co zobaczyliśmy na własne oczy: Konfidenci z PAO na komisariacie w Atenach dzień po meczu, zaraz po próbie ataku ich pubu przez Wisłę, Olympiakos i 2 gości z Creveny Zvezdy (pozdro). Niektórzy z UW odczuli to na własnej skórze. PAO w Krakowie za wołanie Policji po stracie flag. Kibice Schalke opuszczający gremialnie stadion w 75 min przy stanie 3:1 dla Wisły. Przy 4:1 to zostało może 30%. Lazio za brak kibiców w centrum Rzymu (co nie tylko my stwierdziliśmy). Anderlecht za przekopanie skutych przez psy kibiców Wisły. Real czy Barcelona za brak jakiegokolwiek kibicowskiego klimatu.


Miejsce polskiego ruchu ultras w Europie - czy Waszym zdaniem faktycznie jako kraj dobiliśmy już do czołówki Starego Kontynentu? Jakie są plusy i minusy polskiego ruchu kibicowskiego?

- Czołówka na pewno. Naprawdę marnie jest na niektórych stadionach w Europie. Plusem jest pasja ludzi, którzy ciągną to wszystko do przodu, minusem infrastruktura i mendy zatrudnione w klubach, PZPN i firmach ochroniarskich. Miłym zaskoczeniem dla nas była znajomość polskiego ultra (w szczególności Legii i nas) w różnych miejscach Europy, które odwiedziliśmy na kibicowskim szlaku.


Czy ruch ultras w Polsce rozwija się, cofa, czy może znajduje w fazie zastoju? Jakie polskie ekipy kibicowskie robią naprawdę "dobrą robotę" w kwestii opraw?

- W kwestii opraw to wszystkim dobrze znane Legia, Widzew czy Lech. Jeśli chodzi o całość ultras w takim charakterze jak my to widzimy, to jest wiele ciekawych mniejszych i większych ekip, wszędzie się znajdą charakterni ludzie. Generalnie w długim okresie czasu wszystko wg. nas wszystko idzie do przodu. Nie wszędzie udałyby się takie akcje jak ultraprotest.pl. Minusem jest sprowadzanie ruchu ultra do "kartoników", co w pewien sposób czuć nawet w niektórych artykułach TMK, nie wspominając o internecie czy idiotycznych "nagrodach i wyróżnieniach" przyznawanych przez Pomarańczę.


W jakim kraju Waszym zdaniem kibice prezentują się na trybunach najefektowniej?

- Na podstawie tego co sami widzieliśmy, a także tego co możemy zaobserwować w różnego rodzaju wydawnictwach, klimatycznie jest w Serbii, Turcji, Rosji i Chorwacji. Podobnie jak większość ultrasów w PL cenimy także nieliczne ekipy z Europy zachodniej takie jak St. Etienne, PSG, Zurich, Napoli czy oba kluby z Genui.


Dziękuję za wywiad.

- Pozdrowienia dla Lechii, Śląska i Unii Tarnów.

"J"

Wywiad zamieszczony w nr 2, magazynu "To My Kibice!" (luty 2007)


"Najpiękniejsze jest to, że tworzymy historię, na którą inni muszą czekać"

14 listopada 2012

Zachęcamy do lektury wywiadu z członkami grupy Ultra Wisła.

Co znaczy słowo ultras?

Ultrasem jest każdy kibic kochający swój klub, jeżdżący za nim na wyjazdy, zdzierający gardło na meczach i nie zawsze grzeczny, co szczególnie odróżnia go od zwykłych fanów. Każdy ultras musi bronić swych barw i odpowiednio reagować na obce. Jego rola nie sprowadza się tylko do trzymania kartonu, ciągłego stania na krzesełku i patrzenia, co się dzieje, bo są sytuacje, kiedy trzeba z tego krzesełka zejść i odpowiednio się zachować, a działalność nie kończy na stadionie, ale przenika do życia codziennego objawiając się choćby malowaniem grafów. To pierwotnie oznacza słowo ultras. Późniejszym wynalazkiem są grupy ultras, których stworzenie spowodowało zmianę znaczenia tego słowa w rozumowaniu ludzi i zaczęto nazywać ultrasami jedynie tych, którzy przygotowują oprawy. Nie jest to poprawne, ponieważ ruch ten jest ściśle związany z piłką nożną, a idąc takim tokiem rozumowania ultrasami można by uznać również ludzi malujących oprawy na żużlu, czy hokeju. Ruch ultras cechuje przede wszystkim niepokorność, spontaniczność i pewnym sensie radykalizm – nie ma żadnego układania się z klubami, a już na pewno nie może być mowy o rezygnacji z fundamentalnych działań kosztem dobrych stosunków z władzami, czy jakichś dofinansowań.


Czy w Polsce nie traktuje się ultrasów tylko przez pryzmat „chłopców od kartoników”?

W niektórych ekipach tak to wygląda. Są w Polsce grupy, które malują to, co ktoś im narzuci, wykonują np. jedynie zlecenia stowarzyszeń, nie mają realnego wpływu na to, co dzieje się na ich trybunach, nie ustalają zasad, nikt specjalnie nie liczy się z ich zdaniem. To świadczy nie tylko o grupie, ale także o całym środowisku kibiców w danym klubie – brak jedności, jakieś bezsensowne podziały mogą wpływać jedynie źle na ich działalność. Ultra Wisła w swoim „fachu” jest w pełni niezależna. Sami wymyślamy oprawy, malujemy, co nam się podoba od początku do końca samodzielnie, nigdy, żadna prezentacja na naszych trybunach nie powstała przy udziale osób niezwiązanych z kibicowaniem. Oczywiście nie jest tak, że jesteśmy zamknięci na sugestie innych i nie słuchamy, jeśli ktoś daje nam dobre rady. Grupy kibicowskie na Wiśle są bardzo zjednoczone, praktycznie wszystkie decyzje podejmujemy razem, każdy jest otwarty na to, co ma do powiedzenia druga strona i bierze to pod uwagę. Nie ma osób, które uważają, że znają się najlepiej na wszystkim i narzucają innym coś, o czym tak naprawdę nie mają pojęcia.


Czym jest dla Was Wisła?

Niejednokrotnie priorytetem, numerem 1 w naszym życiu. I nie jest to puste hasło, bo zdarza się, że gdy robimy dużą oprawę, niektóre osoby z naszej grupy przez kilka dni przychodzą do domu tylko po to, żeby się przespać. Często zamiast imprezować, biegamy z wałkiem w ręce. Jak akurat nie przygotowujemy żadnej prezentacji to i tak na brak pracy nie możemy narzekać. Nasza działalność w dużej mierze ma miejsce za kulisami, często nie zdajecie sobie nawet z niej sprawy. Choćby nawet takie vlepki – niby nic, a ktoś musi je poskładać w pakiety, które później kupujecie, nikt gumką sklejonych po 40 nie przywozi ;) Przykładowo najnowsza seria wyszła w nakładzie 36 tysięcy, a od jakiegoś czasu dość często pojawiają się nowe wzory.


Interesują Was wyniki drużyny?

Na pewno nie jest tak, że w ogóle nie zwracamy uwagi na wyniki. Zdecydowana większość z nas pierwszy raz na trybuny trafiła właśnie poprzez zainteresowanie tym, co dzieje się na boisku i każdy cieszy się, jak Wisła wygrywa. Ale często nie mamy na to zwyczajnie czasu. Znaczną jego część pochłaniają zbiórki, a jak przychodzi taki mecz, jak ostatnio z Lechem, to już w ogóle nikt nie myśli o patrzeniu na murawę, bo jest zajęty swoją robotą.


Ile członków liczy grupa Ultra Wisła?

Wystarczająco dużo ;)


Ultra Wisła przeszła ostatnio dużą zmianę pokoleniową. Ze starych członków, którzy pamiętają początki tej grupy nie ma już prawie nikogo. Jak ocenicie ostatnie kilka lat Waszej działalności?

Doszło do dość znaczącej wymiany pokoleń. Nie była to pierwsza w historii tej grupy, ale ta, odbyła się w miarę łagodnie, zachowano płynność działań, chociaż każda taka zmiana jest ciężka, co było zresztą widać. Miała ona miejsce mniej więcej w latach 2008-2009, później przyszedł czas meczów w Sosnowcu i na Hutniku i doszło do wymuszonej stagnacji. Ten okres nie podziałał jednak źle, widać było pewien powiew świeżości po powrocie na Reymonta, a oprawa „Piłka nożna, spać nie można” była dobrym zwiastunem nadchodzących działań. Na dobre rozkręciliśmy się na początku zeszłego sezonu prezentując dużą liczbę opraw, których poziom ciągle rósł.


A nie brakuje czasami tych starszych kolegów, którzy Was na pewno wiele nauczyli?

Ultrasem jest się do końca życia, nie można tak po prostu odejść i zapomnieć o tym wszystkim co się przeszło. Wiadomo, większość osób z czasem przestaje aktywnie współtworzyć oprawy, ale są oni ciągle obecni w życiu kibicowskim i jeśli mielibyśmy jakieś pytanie, to nie ma z tym żadnego problemu. Cenimy sobie, gdy ktoś starszy, wchodzący w skład grupy z początków jej działalności chwali naszą działalność, miło jest usłyszeć pochwały z ust osób, które niejednokrotnie wprowadzały nas w ten świat.


Inspirujecie się czasem działaniami starszych kolegów, którzy rok temu świętowali 10 lat ultras na Wiśle?

Mamy do nich przede wszystkim ogromny szacunek. Była to jedna z pierwszych grup w Polsce, byli twórcami polskiej sceny ultras obok Legii i Lecha, wszystko musieli zaczynać od zera, nikt wtedy nie wiedział, na czym w ogóle coś malować, skąd brać materiały potrzebne do oprawy, do wszystkiego musieli dojść sami. Wiele grup powstających w późniejszych latach przyszła na gotowe, nie borykali się z takimi problemami. Jako anegdotę, dobrze obrazującą, o czym mówię można opisać opowieść jednego ze starszych kolegów dotyczącą tak błahego dziś elementu oprawy, jakim jest sreberko. Otóż pierwszy raz coś takiego wpadło im w ręce na wyjeździe do Szczecina. Na drugi dzień w kilka osób siedzieli i zastanawiali się co to takiego i skąd to można wziąć. Z pomocą przyszedł przechodzący obok znajomy, który powiedział, że jego kolega produkuje coś takiego. Nim jednak trafili na ten trop, na pierwszych derbach w 2004 roku pojawiły się złotka na obracanej kartoniadzie, które były niczym innym jak... folią do pakowania kostek masła. Kosztowała majątek, a i pracy było przy tym sporo, bo musieli odcinać fragmenty wielkości kartonu z rolki, a następnie przymocowywać do każdego kartonika z osobna. Był czas mniej więcej w latach 2002-2005, że mecz bez 3 opraw, był meczem straconym. Pewnego razu ogłoszono, że runda się rozpocznie 2-3 tygodnie wcześniej i automatycznie na przygotowanie czegoś został tydzień. Wtedy plan dnia wyglądał tak, że pracowało się caly czas z 5 godzinnymi przerwami na sen i posiłki w postaci snickersów. Widzicie, więc, jak przez te lata cały nasz ruch ewoluował. Wszystko dzieje się teraz bardzo szybko, co chwila pojawiają się nowe możliwości, zmienia się technika przygotowań, dlatego też starsi koledzy mogą często nie wiedzieć o naszych metodach działania, chociaż w wielu rzeczach działamy tak samo, bo raz dobrze wymyślonych patentów nie trzeba zmieniać ;)


Jak odbieracie grupę Ultra Wisła w kontekście całej Wisły. Jakie są Wasze cele poza robieniem opraw?

Można powiedzieć, że jesteśmy swego rodzaju głosem wiślackich trybun. To przez nasze oprawy, hasła, transparenty ukazujemy ogół poglądów kibiców Wisły. Tutaj dobrym przykładem będzie kartoniada z meczu ze Standardem Liege, która jasno pokazywała antykomunistyczne nastawienie Wiślaków. Z naszymi prezentacjami utożsamiani są wszyscy kibice, a nie tylko nasza grupa. Jest to dość odpowiedzialne zadanie, ponieważ na tych hasłach, które głosimy wychowują się kolejne pokolenia i musimy zadbać najlepiej jak potrafimy o to, aby nie doszło do zatarcia ideałów przy Reymonta.


Jaka była najlepsza oprawa w Waszym wykonaniu w ostatnim czasie?

Z naszej perspektywy ciężko jest to tak jednoznacznie określić. Każda oprawa ma wiele części składowych, charakteryzują ją szczegóły przygotowania, o których Wy nie wiecie, a które wpływają na nasze odbieranie całości. Na pewno ostatnia oprawa z meczu z Lechem była jedną z najlepszych w historii naszej grupy. Bardzo dobry malunek, kartony, transparent, pirotechnika – wszystko to połączone ze sobą dało świetny efekt. Z wcześniejszych prezentacji warto też wspomnieć nasze kartoniady, choćby nie tak dawną Armię Wisły. Stosunkowo prosty wzór poprzez odpowiednie rozłożenie barw, cieniowanie kartonów wyszedł naprawdę bardzo dobrze. A trzeba też powiedzieć, że polskie grupy potrafiące ułożyć kartoniady można policzyć na palcach jednej ręki. Jeśli chodzi o oprawy wyjazdowe, to diabeł z Liege w otoczeniu sporej ilości rac był chyba najlepszą naszą prezentacją poza Reymonta. Jako ciekawostkę można napisać, że transparent do pierwszej oprawy po powrocie na Reymonta „Powracamy na salony” był wykonany tak starannie, że inne ekipy były przekonane, że jest drukowany. Ocenę naszych prac zostawiamy każdemu z osobna, w końcu my jesteśmy nieobiektywni ;).


Pytanie stare jak świat. Race są bezpieczne?

Pewnie, że tak. Jeśli ktoś ją odpala z głową to ani jemu, ani nikomu dookoła nie stanie się krzywda.


W czym tkwi, więc Waszym zdaniem problem z pirotechniką na stadionach?

O to już trzeba spytać tych, którzy taki problem widzą. Nie do końca wiadomo, dlaczego akurat tego, pod pretekstem bezpieczeństwa wszyscy się uczepili. Może, dlatego, że pirotechnika jest symbolem naszego ruchu, niezależności od władzy i wolności słowa na stadionach, czymś, z czym jesteśmy utożsamiani, czego za nic się nie pozbędziemy, a jak wiadomo sporo osób chce nas zniszczyć, a ciągłe odpalanie rac uświadamia im jak daleko są od swojego celu.


Jesteście za legalizacją pirotechniki na stadionach?

Nie.


Dlaczego?

Trzeba zacząć od tego, że temat pełnej legalizacji pirotechniki jest czysto teoretyczny. Nikt nie pozwoli jej bezkarnie odpalać w nieograniczonych ilościach. Najlepszym rozwiązaniem byłaby depenalizacja, która jednak w świetle tego, co się ostatnio dzieje również pozostaje pobożnym życzeniem. Pozostaje, więc opcja jakichś umów ze strażą pożarną, z miastem, z klubem, a w efekcie tego otrzyma się pewnie zgodę na odpalenie 10 rac, 5 metrów od ludzi w odblaskowej kamizelce z wiaderkiem piasku w ręce, po odpowiednim przeszkoleniu. To może i jest dobre ale dla jakichś długowłosych Norwegów, ale nie ma zbyt wiele wspólnego ze słowem ultras. W czasach wojny trzeba pozostać wiernym swoim ideałom, a nie iść na łatwiznę. Za żadną cenę nie można dać się ugrzecznić i podejmować działań sprzecznych ze swoimi poglądami tylko po to, żeby było łatwiej. Jak widzicie to, że race są zakazane nie spowodowało ich zniknięcia z naszych trybun. Pirotechnika musi być nielegalna. Po więcej odsyłamy do „ABG Info”.


Dlaczego w takim razie według Was można odpalić ile się chcę petard rac na Sylwestra i wszyscy dookoła klaszczą?

Przeciętnemu Kowalskiemu podobają się fajerwerki w Sylwestra, bo uważa, że wtedy jest na to czas. Wtedy i tylko wtedy, po co komu race na stadionach? Takich Kowalskich w Polsce są miliony, najczęściej jedynym źródłem informacji, skąd czerpią wiedzę jest telewizja, która tak ich ukształtowała. Ale to, jakie mamy w Polsce media to raczej temat na inną, dłuższą dyskusję. Spójrzcie tylko ile osób w tego Sylwestra ląduje w szpitalach bez palców, a ile jest takich przykładów po meczach?


Jak oceniacie Wasze relacje z klubem?

Raczej neutralnie, nie mamy zbytnio, na co narzekać, niektórzy mają znacznie gorzej. Klub jest zewsząd naciskany przez władzę – wojewodę, policję, miasto, tutaj często upatrujemy źródła ich nieprzychylnych dla nas decyzji. Czasami dochodzi do konfliktu interesów, ale w ogólnym rozrachunku poza paroma przykładami idzie ze sobą żyć i to bez konieczności ustępstw z naszej strony. Zobaczymy jak klub zachowa się teraz, po ostatnim meczu. Wypowiedzi niektórych działaczy mogą świadczyć o tym, że nadchodzi pewne ochłodzenie.


Macie ze strony klubu jakieś wsparcie w Waszych działaniach?

Wystarczy, że klub nam nie przeszkadza, jest to dla nas wtedy wystarczające wsparcie.


Jak wyglądają Wasze relacje z innymi kibicami Wisły, nie tylko z tymi, którzy zasiadają na sektorze C?

Czujemy wsparcie ze strony kibiców. Niejednokrotnie zdarza się, że ktoś do nas podejdzie, spyta, czy może coś pomóc, ludzie chętnie się angażują. Niewiele jest osób, którym nie podobają się nasze działania, pochwały płyną często również od tych zasiadających na innych sektorach. Ostatnio chcieliśmy kupić maszynę do szycia. Sam zgłosił się do nas kibic, który zaoferował, że jeśli nadal będziemy głosić prawicowe hasła, prezentować patriotyczne oprawy, to nam taką maszynę ufunduje.


Jak przekłada się sympatia kibiców do Waszej grupy na wyniki zbiórek?

Wyniki zbiórek są trochę tematem drażliwym. Mówiąc wprost są bardzo słabe. Trochę nas to dziwi, w zeszłym sezonie zaprezentowaliśmy najwięcej opraw spośród wszystkich polskich klubów, były one na dobrym poziomie, dodatkowo frekwencja na naszych meczach też do najgorszych nie należy. Cięzko zrozumieć, że przy średnio załóżmy 15 tysiącach ludzi na stadionie, nie możemy na każdym meczu zebrać nawet tych 10 tys. Pod tym względem zawodzi nas również sam sektor C, na którym zasiada ponad 5 tysięcy osób, więc tylko z tej trybuny powinniśmy zebrać przynajmniej 5 tysięcy, licząc, że każdy wrzuci tylko złotówkę. Brakuje trochę poczucia odpowiedzialności za to jak wyglądają nasze trybuny. Dopóki każdy nie uświadomi sobie, że to od niego zależy, co się będzie działo na meczach to sytuacja się nie poprawi. Zapewniamy Was, że żadna złotówka wrzucona do puszki nie idzie na marne. W tej rundzie zrobiliśmy „tylko” 3 oprawy (jedna jeszcze niezaprezentowana), ale nikt nie powiedział, że co mecz coś pokażemy. Na meczu z Lechem zrobiliśmy 2 okazale oprawy, przy takich wynikach zbiorek i sytuacji politycznej to na razie wszystko, co zdołaliśmy. Czas pokaże, że jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa.


Jak oceniacie polską scenę ultras? Co to znaczy „polski styl kibicowania”?

Jest to coś, co przez te wszystkie lata wypracowaliśmy sami. Nigdy specjalnie nie wzorowaliśmy się na nikim z zagranicy, może był pewien okres fascynacji bałkańskimi ekipami, ale nie naśladowaliśmy ich jakoś bardzo. Polska scena ultras to bez wątpienia ścisła światowa czołówka. Udało nam się wypracować słynną markę, gdziekolwiek byśmy nie pojechali na wyjazd zagraniczny stanowimy atrakcję. Dobre oprawy, głośny doping, dużo pirotechniki. Podejrzewam, że w dzisiejszej skomercjalizowanej światowej piłce swoją nieugiętą postawą stanowimy pewien wzór dla innych.


Jak widzicie przyszłość ultras w Polsce?

Inwigilacja i próba zniszczenia naszego środowiska na pewno jeszcze będzie narastać. Nie spełniły się przewidywania i po EURO nie dano nam spokoju, a wręcz przeciwnie. Podejrzewam, że w końcu przyjdzie moment, że będziemy na jakiś czas zmuszeni zawiesić działalność, wyjść z trybun. Ale przy takim poziomie piłki nikt za nas się nie pojawi i w końcu upadające, zadłużone kluby wrócą do nas z podkulonym ogonem i poproszą grzecznie o powrót. Przestaną wtedy uginać się pod naciskami rządzących i staną po stronie kibiców. Może trochę optymistyczna wersja, ale najbardziej realna. No, chyba, że kosztem wyeliminowania kiboli polska liga przestanie istnieć. To co pozwala nam pozytywnie patrzeć w przyszłość, to nasza nieustępliwość, brak pokory, bojowe nastawienie, świadomość, że walka nadejdzie. Ale również bardzo nędzny poziom piłki, dzięki któremu gdy nas zabraknie, to nikt na te mecze nie przyjdzie. Cokolwiek by się nie działo, musimy być solidarni. Tylko działając wspólnie możemy coś wywalczyć. Gdy będzie trzeba przystąpić do bojkotu – musimy się zjednoczyć i postawić dobro wszystkich ponad obejrzenie ważnego meczu. Jest to kluczowy warunek, jeśli go spełnimy, nikt nam nie rady. Weźcie to sobie do serca.


Dlaczego ruch ultras jest uważany przez władze za „piąte koło u wozu” piłki w Polsce? Czemu dziennikarze, którzy zachwycali się oprawami kilka lat temu, teraz kibiców atakują?

Polscy dziennikarze głównych mediów to pachołki bez własnego zdania. Dlatego kiedyś linia programowa stacji była taka, to chwalili, teraz wszystko zmieniło się o 180 stopni, więc bez skrupułów atakują kibiców nie zagłębiając się w temat. Wielka wojna z kibolami zaczęła się na dobre w maju 2011, po finale w Bydgoszczy. Rząd jako kolejny temat zastępczy wybrał sobie właśnie nas i hucznie ogłosił, że koniec ze stadionowym bandytyzmem ;) No ale chyba spece od PR-u nie poinformowali premiera, że jesteśmy ludźmi, z którym tak łatwo mu nie pójdzie. No i trwa to już 1,5 roku, nikt nie chce ustąpić, a Donald tak się zawziął, że aż zaprzągł do walki swoje poddańcze media i cały salon i tak już się musimy zmagać ze wszystkimi ;) Ale kto da radę jak nie my? Nie lubią nas, bo potrafimy bez ogródek prosto w oczy powiedzieć im, co myślimy o ich działaniach. Nie jesteśmy poprawni politycznie, nie interesuje nas to, czy jesteśmy lubiani w sondażach, a pewnie nie jesteśmy, bo zwykli ludzie raczej nie darzą nas sympatią i nie przejmą się nawet, jak złamie się nasze prawa. Zresztą, i tak się o tym nie dowiedzą, bo w telewizji o kibicach mówi się źle, albo wcale.


Macie jakieś zagraniczne inspiracje w Waszych działaniach?

Nie, rozwinęliśmy się na tyle, że obecnie prędzej ktoś z zagranicy inspiruje się naszą sceną ;)


Gdybym mógł cofnąć czas i pomyśleć nad wyborem… Zmienilibyście cos w swoich poczynaniach z ostatnich lat?

Na pewno wybralibyśmy tę samą drogę. Parę rzeczy pewnie zrobilibyśmy inaczej, kilka opraw dopracowali, inaczej zrobili, ale to tylko gdybanie.


Jakie cele stawiacie sobie na przyszłość?

Przed tym sezonem naszym celem była poprawa estetyki sektorówek. Informowaliśmy o tym i jak pokazaliśmy ostatnio pod postacią rekina, chyba się udało. Teraz musimy utrzymać poziom. Dodatkowo przydałoby się poprawić doping na wyjazdach, który w porównaniu z ostatnimi latami jest coraz lepszy, ale jeszcze daleko mu do ideału. Żebyśmy mogli to spełnić, najpierw jednak musimy pozbyć się paru gnid utrudniających nam życie ;)


W sierpniu przejęliście projekt pewnej oprawy. Jak dzisiaj możecie się odnieść do całej sytuacji?

Nie ma za bardzo o czym mówić, działaliśmy na tyle, na ile przeciwnik nam pozwolił, a że pozwolił na wiele, to widać tego efekty. Generalnie tutaj widać różnice w zasadach, które wyznajemy my i oni. Naszą żelazną zasadą od początku istnienia grupy jest to, że nie ultrasujemy w Internecie. Nie mamy swojej strony internetowej, konta na facebooku, nie dlatego, że nikt nie potrafiłby tego ogarnąć. Tak przyjęto na samym początku i tego się trzymamy. Ograniczamy się jedynie do informowania Was o czymś na forum jeśli zachodzi taka konieczność. Jeśli jeszcze jakaś ekipa naprawdę działa na trybunach, to posiadanie dajmy na to strony na facebooku aż tak nie razi, jednak jak ktoś nic nie robi w realnym świecie, za to w wirtualnym jest ultrasem, to można się tylko zaśmiać. Wracając do tych łajz, to są typowym przejawem modern ultras (o ile w ogóle można użyć w stosunku do ich grupy takiego słowa). I jeśli wspominaliśmy wcześniej o ekipach, które robią tylko to, co im się zleca, to są tutaj idealnym przykładem.


Można mówić w ogóle o rywalizacji z Opravcami? Traktujecie ich, jako swoją konkurencję w jakimkolwiek stopniu?

Jest to na pewno jakaś część rywalizacji wpisująca się w Świętą Wojnę. Jednak patrząc obiektywnie na polską sccenę ultras to pod względem opraw są średniakami, nikt nie traktuje ich na tym polu jako jakąś znaczącą konkurencję. Sam temat ich podejścia do kluczowego elementu kibicowania czyli pirotechniki jest żałosny. Co to za grupa, która ostatni raz miała w rękach race na stadionie 3,5 roku temu?


Wiele ekip w Polsce ma swoją flagę. Czy Ultra Wisła również będzie ją miała?

Chcemy zapaść w pamięci kibicom naszymi działaniami. Tym, co robimy, a nie, dlatego, że mamy ładne koszulki, czy fajną flagę. Nie wykluczamy takiej możliwości, ale nie jest to sprawa dla nas najważniejsza. Trochę śmiesznie wygląda, jak ekipa nie robi prawie żadnych opraw, nie jest aktywna, a co miesiąc wypuszcza nowe koszulki, a i takie przypadki są.


Jaki wpływ na Wasze życie ma to, że jesteście ultrasami?

Już po części odpowiedzieliśmy na to pytanie wcześniej. Niektórzy z nas nie widzą się z rodzicami po 2 tygodnie. Na pewno bycie ultrasem wymaga sporo poświęceń. Często robimy coś kosztem szkoły, pracy. Dajemy z siebie 120%, i ciężko to robić nie rezygnując z innych rzeczy. Ale to nie tylko wyrzeczenia i ciężka praca. Tworzymy tutaj wspólnie grono dobrych przyjaciół, na których zawsze możemy polegać. Przebywamy ze sobą praktycznie codziennie, więc jesteśmy ze sobą siłą rzeczy mocno zżyci.


Dlaczego warto być ultrasem na Wiśle?

Warto być w ogóle kibicem Wisły ;) Kibicowanie to naprawdę zdrowa szkoła życia w dzisiejszych tolerancyjnych, tęczowych czasach. Uczy przestrzegania zasad, tradycyjnych wartości. Przez ten okres, który tutaj jesteśmy nie przeżyliśmy tyle, co przez pozostałą część swojego życia. Przygody, przyjaźnie, atrakcje, nawet jakieś przypały, to wszystko nas kształtuje i umacnia. Zajebiste jest to, że żyjesz tym, a po ciężkich tygodniach pracy po meczu możesz wygodnie usiąść, podziwiać to, co zrobiłeś i poczuć się wolnym. Najpiękniejsze jest to, że tworzymy historię, na którą inni muszą czekać...


Źródło:http://skwk.pl/


Ultra Wisła zapraszają na trening piłkarzy Wisły

Kibice Wisły Kraków, zgromadzeni w ramach grupy "Ultra Wisła", zapraszają fanów "Białej Gwiazdy", aby dołączyli do nich w poniedziałek, 3 lutego o godzinie 16:30, i zjawili się na treningu naszych piłkarzy w Myślenicach.

Oto wpis zamieszczony przez "Ultra Wisła" na Facebooku:

Trening motywacyjny!

Bracia i siostry! Przed nami prawdopodobnie najcięższa runda w historii, runda która będzie wymagać od Nas pełnej mobilizacji, wsparcia i pokazania Wiślackiego charakteru. Bez względu jak się zakończy musimy zrobić wszystko by na koniec stanąć przed lustrem i móc powiedzieć: "zrobiłem wszystko co byłem w stanie, żeby pomóc Wiśle w walce o ekstraklasę". Pierwszym krokiem będzie obecność na poniedziałkowym treningu Naszych piłkarzy w Myślenicach. Nie musimy przekonywać, jak bardzo zawodnicy będą potrzebować Naszej obecności w trwających rozgrywkach. Dajmy temu pokaz już w najbliższy poniedziałek. Prosimy o udostępnianie tego posta przez FC i osiedla, niech ta informacja dotrze do wszystkich, którym los Białej Gwiazdy nie jest obojętny. Widzimy się 3.02 o godzinie 16:30

Baza treningowa Wisły w Myślenicach

Walka trwa!

Źródło: wislaportal.pl


Ekipy związane z ruchem ultras na Wiśle i inne

Wiśl@cy'01 | Dark Dogs | Beer Boys '98 | Młoda Krew | Ultra Girls | Starzy Bywalcy|Inne grupy kibicowskie

Zobacz Galerię: