Władysław Filek

Z Historia Wisły

Władysław Filek
Informacje o zawodniku
kraj Polska
urodzony 20.01.1919, Nowe Dwory
zmarł 17.11.1999
miejsce pochówku Cmentarz Rakowicki, kwatera Ab-płd., rząd 1, grób 1
wzost/waga 168/68
pozycja napastnik
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
1933-34 Legion Płaszów
1935-49 Wisła Kraków 28?(30?) 12?
1950 Garbarnia
1951 Hutnik Kraków
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.


Spis treści

Przedwojenna kariera piłkarska

Władysław Filek urodził się 20 stycznia 1919 w Nowych Dworach. Jego sportowe i pozasportowe losy są niemal bliźniaczo podobne do losów starszego brata Michała.
Gdzie nauczył się grać w futbol? Na pytanie odpowiada krótko: na łączce obok rodzinnego domu: „Nasz dom stał na skrzyżowaniu. Przy bocznej ścianie domu był kawałek łączki. I myśmy tam nauczyli się grać, kopiąc w tę ścianę. Do dziś nie mogę zrozumieć dlaczego we wszystkich klubach nie ma ściany, gdzie piłkarz zdobywa: miękkość uderzenia; umiejętność cofania się; siłę uderzenia; główkowania w prawo, w lewo. Wszystkiego przy takiej ścianie się można nauczyć. Myśmy się tam nauczyli grać. Nikt nas nie instruował”.
Pierwsze „poważne” zetknięcie z futbolem przeżył w Brzeźnicy w miejscowym Nadwiślanie. Wytransferowany wraz z bratem do Pogoni Płaszów, w roku 1935 trafił do Wisły i tam przez pierwszy rok występował w drużynie Ib.
Wiśle kibicował od młodzieńczych, gimnazjalnych lat. Nie zawsze stać go było wówczas na zakup zniżkowego, „studenckiego” biletu za 50 groszy i często, żeby obejrzeć mecz wspinał się na okalające stadion Wisły drzewa, podglądając w ten sposób w akcji wiślackie gwiazdy. Czasami litościwy dozorca wpuszczał go za darmo na mecz. Ciekawostką było to, że uczęszczał do innego niż Michał gimnazjum: IX. matematyczno-przyrodniczego im. Hoene-Wrońskiego, spadkobiercy C.K. II Szkoły Realnej, z której przecież wywodzili się założyciele TS Wisła. Dla młodego futbolisty okazał się to niezwykle udany wybór, gdyż gimnazjum to było niezwykle usportowione i słynęło jako wylęgarnia talentów siatkarskich, hokejowych, czy pływackich. W piłce nożnej gimnazjaliści z Hoene-Wrońskiego zdobyli nawet mistrzostwo podczas zawodów międzygimnazjalnych. Poza tym szkoła ta cieszyła dobrą opinią, a jej absolwenci z reguły kontynuowali naukę na wyższych studiach.

Niespodziewanie to właśnie najmłodszy z Filków dostąpił pierwszy zaszczytu debiutu w seniorskiej drużynie Wisły. Stało się to jesienią 1936 r. „po kontuzji Artura”. Miał wówczas zaledwie 17 lat i przyszło mu zastąpić na boisku gwiazdę nie tylko Wisły, ale i polskiego futbolu, następcę Henryka Reymana na pozycji środkowego napastnika. Jak wspominał: „Byłem wtedy uczniem 8 klasy gimnazjum, więc występowałem pod pseudonimem „Władysławski”. Pierwszy mecz grałem z Legią w Krakowie. Wygraliśmy ten mecz 1:0, były to niezapomniane chwile... Zresztą jeszcze w przeddzień meczu nie wiedziałem, że w nim wystąpię. W sobotę poszliśmy z bratem do Czernichowa (była tam wtedy szkoła rolnicza, w której uczyło się dwóch naszych kolegów) i tam graliśmy, jak się to na wsi grało, do dwunastu. Potem wyczerpani wróciliśmy pieszo do domu oddalonego o pięć kilometrów, gdzie czekał już na mnie szatniarz z Wisły i mówi, że jutro gram mecz ligowy.... Oczywiście nie przyznałem się do tego, że wracam z meczu, bo to była dla mnie fantastyczna wiadomość. Następnego dnia udałem się na mecz: w pierwszej połowie czułem trochę zmęczenie, ale w drugiej części złapałem rytm gry i wypadłem dość dobrze. Recenzja w "Raz, dwa, trzy" była "dobrze zapowiadający się". W meczu tym był taki moment, że zderzyłem się z Martyną, żelaznym reprezentantem Polski, który miał potężnie zbudowane nogi i był zaporą nie do przejścia dla polskich (i nie tylko) napastników... i Martyna się wywrócił... Wywołało to niesłychaną radość na trybunach”. Dlaczego? Bo nastoletni debiutant w wiślackim ataku nie był herkulesowej budowy. Jako dorosły mężczyzna liczył zaledwie 168 centymetrów wzrostu, a jego waga nie przekraczała 70 kilogramów.
Przegląd Sportowy” tak skwitował ten debiut: „"Władysławski" na środku wypadł nienajgorzej”. Ciekawostką jest fakt, że w publikowanych statystykach „Władysławskiego” utożsamia się z Władysławem Zatorskim i jemu też przypisuje się strzelone bramki. Przeczy temu zdecydowanie W. Filek. Niewykluczone jednak, że obaj ci gracze występowali pod tym samym pseudonimem. Byli zresztą w tym samym wieku i obaj nie imponowali wzrostem. W. Filek twierdził, że rozegrał wówczas kilka spotkań. Zdajemy się na jego pamięć, tym bardziej, że podaje wystarczającą ilość szczegółów, by wierzyć mu w tej sprawie.
Recenzje po następnych meczach „Władysławskiego” nie były zbyt pochlebne, ale też Wisła występowała wówczas poważnie osłabiona nie tylko brakiem Artura, ale i np. Łyki. Młody napastnik Wisły nie był więc w stanie podołać takiej odpowiedzialności i bez zdziwienia pisano, że „nie umie jeszcze utrzymać kierowniczej batuty. Nie potrafi realizować nawet prostych pozycyj, jak strzał z 1 metra do pustej bramki”. Z tą skutecznością nie było chyba jednak tak źle skoro w czerwcowym meczu z ŁKS ustalił „po kilku zaprzepaszczonych sytuacjach...wynik w 40-ej minucie na 3:1”.
Do dziś wspomina mecz ze Śląskiem Świętochłowice (5 lipca, 2:0), w którym pobili gospodarzy piłkarsko na murawie, „a nas pobiła Policja na boisku”. Nie tylko zresztą policja, jak wynika z prasowych relacji. Te niebywałe „wydarzenia” na boisku wywołał swymi nieprzemyślanymi decyzjami sędzia Staliński. Ostra kopanina zaczęła się bardzo szybko, bo już w 5 minucie meczu, „gdy Władysławski główką ponad wybiegającym Mrozkiem, uzyskał dla "czerwonych" prowadzenie”...
„Ciągłe niedociągnięcia w sędziowaniu zdenerwowały publiczność do ostatnich granic. Na widowni wrzało jak w ulu, a gdy pod koniec zawodów gracze Wisły padali najwidoczniej ze zmęczenia, reklamując jakieś faule i chcąc w ten sposób zyskać na czasie, zapowiadało się, że naładowana atmosfera spowoduje wybuch na meczu. Tak się też stało.
Za foul na Bryle arbiter w ostatniej minucie niechlubnego meczu podyktował karny, który przestrzelił nadomiar złego Pogodzik. W chwili gwizdka końcowego wszyscy gracze byli więc skupieni pod bramką wiślan, gdzie powstał tłok, na który jednak nie zwracano większej uwagi, gdyż cała widownia próbowała szturmować boisko powstrzymywana przez policjantów oraz porządkowych.
Z tłoku pod bramką wynieśli gracze Wisły jednego ze swych kolegów. Teraz przed szatniami przyszło do rozruchów, które uśmierzać musiała policja przy pomocy pałek gumowych.
Powstało niebywałe zamieszanie, przyczem jeden z sędziów bocznych p. Bednarski z Chorzowa został uderzony przez jednego z graczy Wisły. W bójce pomiędzy graczami jednej i drugiej strony używano butelek od wody sodowej. Tłum wypędzony z boiska otoczył autobus, którym Wisła miała udać się do Katowic. Graczy krakowskich sprowadzono więc do autobusu niby skazańców, każdego otaczało dwu policjantów”. Wracając do samego meczu: „Pierwsza jak i druga połowa meczu była wyrównana, nieco więcej może mieli z gry jednak gospodarze. Grano ostro i bezmyślnie”.
Po tym meczu Artur wrócił już po kontuzji na boisko, a Filek stracił na dłużej miejsce w podstawowej jedenastce. Jesienią wystąpi zaledwie raz, w meczu z ŁKS (20 września, 2:0). Co ciekawe, wystąpił pod swoim nazwiskiem, a relacja reporterska mogła sugerować, że był to jego debiut w drużynie: „W ataku Wisły nowy nabytek, Filek, zapowiada się wcale dobrze. Jeszcze nie zgrany z resztą i zbyt dziki, ale przytomny pod bramką i dobrze strzelający... Meczy był ostry, chwilami brutalny i nieciekawy”. Ofiarą brutalnej gry stał się wiślacki debiutant: „W 25-ej minucie schodzi na 10 minut kontuzjowany Filek”. Wrócił jednak do gry i w drugiej połowie radził sobie na boisku coraz lepiej: „Im bliżej końca, tym wyraźniej zaznacza się przewaga techniczna Krakowian. Wreszcie po rzucie z rogu, Filek po raz pierwszy umieszcza piłkę w siatce, a na cztery minuty przed końcem Łyko z przeboju uzyskuje drugi punkt” – napisano po meczu.
W następnym sezonie napastnicy Wisły odznaczali się wyjątkową regularnością, rzadko opuszczając ligowe mecze. Nic więc dziwnego, że Filek na kolejną szansę gry w pierwszej jedenastce musiał czekać przeszło rok. I tak samo jak w 1936 r. „przysłużyła” się Władysławowi piłkarska niedyspozycja Artura. Wskoczył do składu w 7. kolejce ligowej i już do końca sezonu grał w podstawowej jedenastce (po powrocie Artura z pozycji łącznika przestawiono go na środek ataku). Podobnie było w następnym sezonie, z tym, że grywał wówczas jako skrzydłowy. I trzeba przyznać, że radził sobie na każdej z tych pozycji więcej niż przyzwoicie, regularnie strzelając bramki. Był wówczas niespełna dwudziestoletnim piłkarzem i, co było fenomenem w polskich warunkach, takich graczy w kadrze ligowej Wisła miała wielu. Jak sam wspominał: „W naszej drużynie w 1939 roku było 9 zawodników dwudziestoletnich... Ta drużyna zaczynała dopiero się konsolidować”. „We Wiśle nie ma specjalnie słabych punktów, ale nie ma i specjalnie mocnych” pisano w prasie.

Nic dziwnego, że lepsze mecze Wisła przeplatała ze słabszymi. Mimo to ciągle pozostawała w ligowej czołówce. I to samo można powiedzieć o grze młodszego z Filków. Nic dziwnego, że o pierwszym jego meczu po powrocie na ligowe boiska (z Warszawianką 12 czerwca 1938) pisano: „młodzi, Cholewa i Filek z trudem aklimatyzowali się na błotnistym boisku”.
W pamiętnym z wielu względów dwumeczu warszawskim najpierw z Polonią, a potem z Warszawianką (lipiec, sierpień) Filek najpierw zebrał dziennikarskie cięgi, by w ostateczności zasłużyć na pochwałę. Z Polonią Wisła grała pechowo, przegrywając przez większą część spotkania 0:2. Dopiero wycofanie „nieudolnego na środku Filka II na lewe skrzydło”, a wstawienie na jego miejsce Artura przyniosło odmianę obrazu gry Wisły i fenomenalną końcówkę spotkania, która dała „Czerwonym” wygraną 3:2. Ci z warszawiaków, którzy w półtora miesiąca później znowu wybrali się oglądać w akcji piłkarzy Wisły (tym razem z Warszawianką) przeżyli deja vu. Mecz, jeśli chodzi o wydarzenia na boisku był jakby kopią poprzedniego z Polonią. Wiślacy znowu przegrywali 0:2, by po roszadach w ataku ponownie sięgnąć w drugiej połowie meczu po zasłużone zwycięstwo. Jak napisano : „Filek, który tyle psuł na meczu z Polonią tym razem grał zupełnie dobrze, szczególnie gdy zamienił miejsce z Arturem, który czuł się znów lepiej na łączniku”. Rewanżowy mecz z Polonią, który rozegrana 9 października był już popisem młodszego z Filków i całej drużyny Wisły. Wygrana 7:3 mówiła sama za siebie, podobnie jak dwie wyjątkowej urody bramki Władysława strzelone głową.
Filek do wielkoludów nie należał, tym bardziej warto podkreślić, jaką częścią ciała te bramki zdobywał. Jego repertuar piłkarskich zagrań był zresztą bogaty. Gole w tym i następnym sezonie potrafił strzelać: w zamieszaniu podbramkowym (1939.04.02 Wisła Kraków - Polonia Warszawa 2:1: „Wisła uzyskuje prowadzenie niespodziewanie w 5 minucie, gdy Filek przytomnie po zderzeniu z bramkarzem strzela w siatkę”;
z dystansu (1939.05.21 Garbarnia Kraków - Wisła Kraków 1:1: ”Prowadzenie uzyskał dla Wisły w 13 min. Filek, strzelając z 25 metrów ostro”;
czy z rzutów wolnych („Mniej niż zazwyczaj cyrklowano po środku, wysyłano często w bój skrzydła, co na pewno nie było bez korzyści. Niebezpieczna okazała się przede wszystkim lewa strona. Filek z Hausnerem przed przerwą dobrze się rozumieli i często dezorganizowali obronę Polonii. W 6-ej min. rzut wolny z pokaźnej odległości kończy się trafnym strzałem Filka i jest 2:1” -1939.06.25 Polonia Warszawa - Wisła Kraków 5:4)
Potrafił też obsługiwać partnerów dobrymi podaniami: „Jedyna bramka padła w 13-ej min. po przerwie po rzucie z rogu. Piłkę Filka przejął na głowę Cholewa i skierował ją pewnie do bramki (1939.06.18 Warszawianka Warszawa - Wisła Kraków 0:1)

Oczywiście w tej beczce miodu nie brakowało i krzty dziegciu. Władysław na pewno nie należał jeszcze do graczy, którzy potrafili by decydować o obliczu zespołu, co zauważali obserwatorzy choćby w ostatnim ligowym meczu Wisły przed wybuchem II wojny światowej. Zresztą przed tym pamiętnym nie ze względów sportowych roku, przed rozpoczęciem sezonu, wcale nie było pewne, że będzie miał gwarantowane miejsce w pierwszej jedenastce. Niemały talent, udowadniany dobrą grą w grach towarzyskich i ligowych sprawił, że stał się pewniakiem trenera Mazala i na 12 meczów ligowych zagrał dziesięciokrotnie.

Treningi, edukacja, praca i kibice

Ciekawe, że sam Filek o fachowości Mazala wyrażał się lapidarnie: „to był trener, który miał sztywną nogę. Więc on nic nie pokazywał i mówił do tego po czesku”.
Jak wyglądały wówczas treningi? Przed wojną odbywały się dwa razy w tygodniu: nie było mowy o opracowywaniu specjalnej taktyki do konkretnego przeciwnika. „W zasadzie trenowało się parami, czy trójką bądź czwórką zawodników i od ich osobistego zaangażowania zależało wytrenowanie. Bo byli i tacy co nie wkładali wysiłku w trening, który z reguły trwał półtorej godziny”.
Filek przeżył zresztą w całej swej wiślackiej karierze 4 trenerów: Czecha Mazala, Kotlarczyka I, Waltera i Kuchynkę. Najbardziej oczywiście zapamiętał Kuchynkę..., ale o tym we właściwym miejscu....
Władysław do czasu studiów, jakże by inaczej, w Akademii Handlowej, nie pracował zarobkowo. Jednak już po pierwszym roku studiów, jak wspominał, dzięki znajomości z prokurentem pracującym w Mościcach odbył tam dwumiesięczną praktykę. Praktykę nie byle jak płatną: ”Dostawałem wówczas obłędne pieniądze (tak tam zarabiali). Miesięcznie 320 zł. To było w 1938 roku w czasie dwumiesięcznych wakacji. Tam mieszkałem, tam się utrzymywałem. Wiem, że płaciłem z utrzymaniem 25 zł. Miałem opłacone studia naprzód, tak że nigdzie nie musiałem pracować” do czasu wybuchu wojny.
Jak oceniał ówczesne kibicowanie: „Kibice byli zaangażowani okrutnie. Kibicowali, krzyczeli, ale nie było żadnych awantur”. Co potwierdza jego starszy brat: „Publiczność składała się wówczas w 60% z mężczyzn, a 40% z kobiet. To było towarzystwo bardzo eleganckie, ludzie fantastyczni, żadnych wyzwisk. Publiczność była kulturalna, każde dobre zagranie piłkarza nagradzano brawami. Podobnie po wojnie czuło się psychologiczny, duchowy kontakt z kibicami, którzy nam dziękowali za grę”.

Okupacyjne losy

Władysław Filek – Młodszy brat Michała. W Kampanii Wrześniowej nie wziął udziału, ale w czasie okupacji był żołnierzem Batalionów Chłopskich (później AK), pseudonim „Kornek”. Jako pracownik kolejowy miał „za zadanie dokładną rejestrację wszystkich przebiegów transportów na wschód”. Co miało duże znaczenie, gdyż Niemcy przymierzali się wówczas do ataku na ZSRR. Składał te meldunki potem w Krakowie. AK i BCh działały wówczas odrębnie, ale bracia, co zrozumiałe, dzielili się zdobytymi informacjami. Jak wspominał Władysław: „Mieliśmy przez całą wojnę w stodole zakonspirowane radio. I słuchaliśmy cały czas Londynu i rozprowadzaliśmy też komunikaty. Zlikwidowaliśmy też miejscowego donosiciela... Ja byłem na czatach. Wywlekli go w pole i zarąbali. Wyrok przyszedł z góry”.

Wojenne granie

Wybuch wojny przerwał dobrze zapowiadającą się karierę piłkarską dwudziestolatka. I wojna zabrała mu, podobnie jak bratu najlepsze piłkarsko lata. Podczas okupacji nie zaprzestał gry w piłkę. Występował regularnie w konspiracyjnych rozgrywkach o mistrzostwo Krakowa i grach towarzyskich. Już 22 października 1939 r. wziął udział w meczu Wisły z Krowodrzą w Bronowicach. Trafił potem do Amatorskiego Klubu Sportowego. Władysław Filek określa tę drużynę jako wiślacką filię: „AKS powstał z tego powodu, że Wisła posiadała zawodników bardzo dobrych całą masę, więc wszyscy w Wiśle nie mogli grać”. O sile wiślackiej młodzieży wymownie świadczył fakt, że AKS należał do czołowych drużyn krakowskich i regularnie mieścił się w czołówce rozgrywanych rokrocznie konspiracyjnych mistrzostw Krakowa. W 1940 r., w pierwszej edycji tych mistrzostw zajął drugie miejsce, tuż za Wisłą, a przed Cracovią. Rok późnie był trzeci, a w czwórmeczu z okazji jubileuszu Wisły okazał się najlepszą drużyną, wygrywając nawet z Wisła 3:1. Nie trzeba dodawać, że Filek należał do wyróżniających się piłkarzy AKS, choć w drużynie nie występował zbyt często. Zresztą w okupacyjnych warunkach częste zmiany barw klubowych należały do normy i Filek powrócił potem do Wisły. W 1943 wziął udział w tym pamiętnym październikowym meczu o mistrzostwo Krakowa, którego nie dokończono z powodu burd na boisku i trybunach. Nie zabrakło go też w „przeprośnym” meczu derbowym wiosną przyszłego roku. Meczu, dodajmy dla ścisłości, pewnie wygranym przez Wisłę 4:0. W tymże roku regularnie występował w wiślackich barwach w IV. edycji mistrzostw Krakowa i grach towarzyskich.
Ciekawostką był fakt, że to właśnie w czasie okupacyjnych gier przekwalifikowano go z napastnika na obrońcę i tak już zostało do końca jego wiślackiej kariery.

Powojenna kariera


W styczniowych derbach jeszcze nie zagrał. Od wiosny jednak regularnie występował w podstawowej jedenastce obok swego brata, m.in. w prestiżowym meczu z Garbarnia o prymat w Krakowie. 10 czerwca Wisła rozgromiła Garbarzy 4:0, nie pozostawiając wątpliwości, kto jest najlepszą drużyną w mieście. W relacjach z tych towarzyskich spotkań Filka z reguły chwalono za grę. Nic dziwnego, że znalazł się w orbicie zainteresowań selekcjonera reprezentacji Krakowa i zagrał obok swego brata w reprezentacji podwawelskiego grodu w majowym dwumeczu ze Śląskiem (5:0, 2:1). Wrześniowy rewanż przyniósł pogrom drużyny śląskiej w niebywałym stosunku 2:12. W całym 1945 r. regularnie zresztą występował w niebieskich barwach Krakowa, także w meczach międzynarodowych z naszymi południowymi sąsiadami (zaliczył w sumie takich występów siedem). Doceniał również jego grę kapitan związkowy PZPN, którym od lipca był Henryk Reyman. Na ogłaszanych przez niego co parę miesięcy listach rankingowych 40 najlepszych polskich piłkarzy braci Filkowie znajdowali się regularnie. Tak było przez cały 1945 rok, a podsumowaniem tego zainteresowania był udział kadrowiczów w specjalnie zorganizowanym obozie w Zakopanem (pierwszy tydzień października). Filków na tym obozie oczywiście nie mogło zabraknąć. Wystąpili zresztą 7 października w meczu, jaki reprezentanci (pod nazwą Polski Południowej) rozegrali w Krakowie z reprezentacją Pragi (0:2). Uważano go wówczas za jednego z najlepszych polskich obrońców. W orbicie zainteresowań Reymana pozostawał i w 1946 roku, o czym świadczy wyjazd Władysława do Francji na turniej „związków zawodowych”.

Wydawało się, że jego pozycja w klubie i pierwszej drużynie Wisły jest nie do podważenia. Podobnie było w drużynach reprezentacyjnych Krakowa i Polski. Dobra gra, stosunkowo młody wiek (liczył tuż po wojnie zaledwie 26 lat), wszystko to stwarzało dobre perspektywy przed młodszym z braci. Na przeszkodzie piłkarskiej kariery mógł stanąć tylko kataklizm. I taki kataklizm niestety się zdarzył w 1946 r. podczas meczu z warszawską Legią na początku sezonu. Mordarski (wówczas gracz Legii) centrował piłkę w pole karne Wisły. Władysław próbował piłkę zablokować. W wyskoku dostał piłką w twarz, upadł potem na wyprostowaną nogę i wyłamał ją do przodu. Za szybko próbował potem wrócić na boisko i podczas meczu z czeską drużyną rywal skoczył mu na tę chorą nogę, odnawiając w ten sposób uraz. Leczono go przez dwa lata w Krakowie, lekarze nie potrafili jednak właściwie zdiagnozować urazu. Nie w pełni wyleczonego gracza wysyłano więc do gry, co kończyło się kolejną kontuzją. Jak wspomina Władysław Filek: „W 1949 roku pojechałem do profesora Grucy do Warszawy i ten człowiek mi od razu powiedział co jest. To była łękotka (zmiażdżona). Trzeba ją było usunąć nim wiązadła i ścięgna się ponaciągały (coś ponad osiem razy). W tym czasie miałem tragedię w domu i chciałem grać. Ja byłem wtedy już podleczony, po operacji. Mogłem i chciałem grać, ale S. Voigt nie wstawił mnie do kadry zespołu, który miał grać z czeskimi rywalami nawet jako rezerwowego. To samo spotkało brata... Zdecydowaliśmy się więc odejść z klubu”.

W sumie trzy lata borykał się Filek z niewyleczoną kontuzją. Trudno jednoznacznie policzyć, w jakich meczach Wisły w tym czasie wystąpił, gdyż komentatorzy często mylili braci w relacjach prasowych. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że wymieniając Filka-obrońcę, jego właśnie mieli na myśli. Choć pewności nie ma, gdyż po kontuzji również Michała wystawiano od czasu do czasu na obronie. W 1946 r. musiał jeszcze dość często występować na boiskach, skoro wyjechał na tournee kadrowiczów do Francji i wystąpił w pamiętnym czerwcowym meczu Wisły z angielskimi zawodowcami. A. Gowarzewski twierdzi, że swoje wiślackie występy o punkty zakończył w majowym meczu z Motorem w 1947 r. (eliminacje do MP). Nie ma co do tego pewności i równie dobrze można by mu przypisać występy przeciwko Polonii Warszawa (15 czerwca) i Polonii Bytom (7 września). W meczach tych występujący na obronie Filek wyróżniał się ostrą grą.
Przed następnym sezonem widziano go jednak w 18-osobowej kadrze Wisły. Wprawdzie jako gracza rezerwowego, ale jednak. Podobnie było zimą 1949 r., o czym klub informował prasę. Władysław zresztą zapowiadał po operacji „czynny powrót na boisko”. Tak się jednak nie stało, o czym pisaliśmy wyżej.

Hutnicza kariera

Po w sumie krótkim, ale przecież ligowym epizodzie w Garbarni (choć prawdę mówiąc występów braci Filków w barwach Garbarzy trzeba by ze świecą szukać w relacjach prasowych) Władysław myślał już o zakończeniu futbolowej kariery. Po ukończeniu AH pracował w administracji przy ul. Skarbowej. Tam poznał wywodzącego się z okolic Tarnowa Stanisława Wodzińskiego, sympatyka sportu związanego z powstającym właśnie kombinatem metalurgicznym w Nowej Hucie. Z inicjatywy Wodzińskiego, wraz z czterema innymi graczami postanowili: „założyć klub. Wtedy dla Huty się robiło wszystko. Wodziński zaczął chodzić wszędzie i na chama właściwie ściągaliśmy zawodników z różnych klubów. Przeważnie był to: Dąbski, rezerwa Cracovii i jeszcze tam ktoś. Ściągnęliśmy zawodników i zaczęliśmy grać. Założyciele klubu wszyscy pracowali w hucie. Później Wodziński na siłę nas włączył w drugą ligę, bo nie przeszliśmy żadnych eliminacji. To był 1952 rok. Weszliśmy do tej II ligi. Ja byłem wtedy trenerem i wiceprzewodniczącym d/s sportowych Koła Sportowego „Stal”, bo tak się wówczas Hutnik nazywał. Nawet w pierwszych latach 50-tych to sam zacząłem kopać. Długo to zresztą nie trwało. Szybko zresztą wyszło zarządzenie o zmniejszeniu liczby grup w II lidze. Z każdej grupy tylko po cztery drużyny miały tworzyć dwie grupy II ligi. Myśmy zajęli odległe miejsce i zostaliśmy zdegradowani do okręgówki... Wyjeżdżając do Krosna, Chełmka i innych miejscowości byliśmy wszędzie witani jako komuniści, nieżyczliwie przez kibiców, sędziów. Czasem nas o mało nie pobili. Tak druga liga się skończyła. Ja po paru latach zrezygnowałem z czynnego uprawiania sportu i trenerki”.


Władysław Filek, mimo niemiłych okoliczności, w jakich pożegnano się z nim w Wiśle, Wiślakiem pozostał do końca życia. Po zakończeniu sportowej kariery działał w Radzie Seniorów klubu, pomagając znajdującym się w potrzebie kolegom...

Tekst powstał w oparciu o wywiad z Władysławem Filkiem. Wykorzystano w nim cytaty z prasy sportowej: głównie „Przeglądu Sportowego”, „Raz, Dwa, Trzy”, „Sportu”. Oparto się również na statystykach zamieszczonych w książce A. Gowarzewskiego. Wisła Kraków. 90 lat „Białej Gwiazdy” – księga jubileuszowa, Katowice 1996

Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
1936 Ekstraklasa 6* 6*     3*    
1938 Ekstraklasa 12 12     7    
1939 Ekstraklasa 10 10     4    
1947 Eliminacje MP 2 2          
Razem Ekstraklasa (I) 28 28     14    
Eliminacje MP (EMP) 2 2          
RAZEM 30 30     14    

Lista wszystkich spotkań:

Ilość Roz. Data Miejsce Przeciwnik Wyn. Zm. B K
1. (1)I1936.06.07DomLegia Warszawa1-0*   
2. (2)I1936.06.14DomŁKS Łódź3-1*  
3. (3)I1936.06.28WyjazdRuch Chorzów0-1*   
4. (4)I1936.07.05WyjazdŚląsk Świętochłowice2-0*  
5. (5)I1936.08.23DomGarbarnia Kraków2-2*   
6. (6)I1936.09.20WyjazdŁKS Łódź2-0**  
7. (7)I1938.06.12DomWarszawianka Warszawa3-1   
8. (8)I1938.06.19DomPogoń Lwów1-0   
9. (9)I1938.06.26WyjazdPogoń Lwów1-2   
10. (10)I1938.07.03WyjazdPolonia Warszawa3-2   
11. (11)I1938.08.21WyjazdWarszawianka Warszawa3-2   
12. (12)I1938.08.28DomŚmigły Wilno4-1  
13. (13)I1938.09.04WyjazdRuch Chorzów2-4  
14. (14)I1938.09.11DomWarta Poznań5-7  
15. (15)I1938.10.02WyjazdCracovia Kraków1-2   
16. (16)I1938.10.09DomPolonia Warszawa4-2  
17. (17)I1938.10.16WyjazdAKS Chorzów0-0   
18. (18)I1938.10.30DomŁKS Łódź7-3  
19. (19)I1939.04.02DomPolonia Warszawa2-1  
20. (20)I1939.04.16WyjazdUnion Touring Łódź3-1   
21. (21)I1939.04.23WyjazdWarta Poznań1-4  
22. (22)I1939.05.03DomPogoń Lwów2-1   
23. (23)I1939.05.07DomCracovia Kraków5-1   
24. (24)I1939.05.21DomGarbarnia Kraków1-1  
25. (25)I1939.06.18WyjazdWarszawianka Warszawa1-0   
26. (26)I1939.06.25WyjazdPolonia Warszawa4-5  
27. (27)I1939.07.02DomWarta Poznań5-0   
28. (28)I1939.08.20DomWarszawianka Warszawa4-2   
29. (1)EMP1947.04.13DomPolonia Bytom3-1   
30. (2)EMP1947.05.18DomMotor Białystok16-0   


*Spore wątpliwości, Gowarzewski twierdzi, że "Władysławskim" nazywano Zatorskiego, Władysław Filek zarzeka się, że był to on.

**Według "IKC" grał Zatorski, a nie Filek... wg "Głosu Porannego" Filek.

Mecze w których wystąpił "Władysławski":

Mecz w którym według różnych źródeł grał Zatorski lub Filek:

Statystyki rozgrywek A-klasy

  • Statystyki rozgrywek A-klasy z lat czterdziestych zamieszczamy osobno. Nie są one uwzględniane w ogólnych zestawieniach, gdyż nie udało nam się skompletować wszystkich składów meczowych Wisły w tych rozgrywkach.
Ilość Sezon/Etap Data Miejsce Przeciwnik Wyn. Zm. B K
1.1945e1945.10.28domKorona Kraków10:0
2.19461946.07.04domGroble6:1
3.19461946.07.18wyjazdBorek4:1
4.19461946.07.25domDębnicki6:1
5.19461946.07.28domTarnovia4:1
6.19461946.08.29domGarbarnia Kraków2:0

Galeria

Rodzina

RODZICE

  • Franciszek i Rozalia (z domu Zemła)

RODZEŃSTWO

  • Władysław miał starszego brata, Michała, również piłkarza.

ŻONA

  • Maria Leopoldyna Staszkiewicz, ur. 3 lipca 1917 roku w Nowym Sączu.
  • Maria na co dzień posługiwała się imieniem Lilly.
  • Ślub Władysława i Lilly miał miejsce 18 stycznia 1941 roku w miejscowości Marcyporęba w gminie Brzeźnica.

CÓRKA I ZIĘĆ

  • Córka państwa Filków, Elżbieta, przyszła na świat 8 listopada 1946 roku.
  • Wybrańcem serca i mężem Elżbiety jest Józef Oślizło, artysta malarz.

WNUCZKA I JEJ RODZINA

  • Córka Elżbiety i Józefa, Monika, poślubiła Piotra Popowskiego.
  • Państwo Popowscy mają dwóch synów, Wiktora i Oskara.

Wywiad z braćmi Filkami

Władysław i Michał Filkowie, wywiad 18.10.1997

Wiślackie klany

Wirtualne muzeum Władysława Filka

Requiescat in pace

Grób Michała i Władysława Filków na Cmentarzu Rakowickim.

Rok 2010.

Rok 2017.