Wacław Sperber

Z Historia Wisły

Znany dziennikarz sportowy prasy krakowskiej. Prawdopodobnie urodzony w Krakowie 10 października 1891 roku.

Będący w ostrym konflikcie z działaczami TS Wisła, którzy nawet w 1923 roku uchwalili podczas posiedzenia zarządu klubu na wniosek Orzelskiego odebranie Ikacowi prawa bezpłatnego wstępu na zawody dopóki recenzentem będzie tam p. Wacław Sperber (szkodzący sportowi polskiemu „przez kłamliwe, stronnicze i prawdą niezgodne przedstawianie przebiegu zawodów”). Sprawę jednak potem załagodzono po rozmowach z wydawcą gazety p. Dąbrowskim i zmianie stanowiska Sperbera.

Na krótko wybrano go do władz TS Wisła (komisji dyscyplinarnej w początkach 1926 roku. Nie wykazywał jednak większej aktywności.

Spis treści

Doniesienia prasowe

List otwarty. Do Pana W. Sperbera


Wiadomości Sportowe


Nr 7. Kraków, Poniedziałek 24 kwietnia 1922. Rok I.



List otwarty. Do Pana W. Sperbera, sprawozdawcy sportowego Ilustrowanego Kurjera Codziennego.

P. T. Redakcja „Wiadomości Sportowych” w Krakowie.

Pozwalam sobie prosić o umieszczenie na łamach. Szanownego tygodnika WPanów następującego pisma w całej rozciągłości.

Nadmieniam przytem, że bezpośrednio po zawodach „Slavia (Berno)—Cracovia“ zwróciłem się osobiście do członków Redakcji Przeglądu Sportowego z prośbą o umieszczenie poniższego artykułu w Ich organie.

Niestety!—Pomimo zapewnień i najsolidniejszych przyrzeczeń wszystkich członków Redakcji Przeglądu Sportowego sprawę odwlekano się z dnia na dzień, aż wreszcie w ubiegłym tygodniu uznano za właściwe oświadczyć mi, że artykułu mego Redakcja- umieścić nie może. Stwierdzam widoczną tendencję odwlekania w tym celu, aby sprawa przestała być aktualną — przypuszczam, że w ten sposób się nie postępuje; ocenę jednak właściwą pozostawiam tym, którym interes rozwoju naszego prawdziwego i czystego sportu leży na sercu. Mnie jednak samemu nasuwa się myśl, że Redakcja, której „gros“ członków stanowią bądź członkowie bądź sympatycy (czytaj fanatycy) Cracovii, nie chciała umieścić mego artykułu z tej prostej przyczyny, żeby p. W. Sperber, który dotychczas urabiał w „senzacyjny” sposób opinię publiczności na korzyść klubu Sport. „Cracovii“ ze szkodą dla całego życia Sportowego, -by on właśnie teraz nie zraził się dla interesów klubowych, Z tego punktu widzenia . przyznaję rację, — ale w takim razie nie „wypada” — zdaniem moim—występować pod sztandarem neutralności i strzeżenia ogólnych interesów sportu; należy raczej mieć odwagę podnieść przyłbicę i wystąpić we właściwej barwie. Sapienti s a t !

Quo usque tandem abutere patientia nostra...

Sprawa futbalu nie jest jeszcze tak ważną, ażeby w dziennikach kruszyć kopie w kwestjach spornych o nią, jednakże p. W. Sperber sprawozdaniem swoim z dnia 28 marca br. o meczu Cracovia- Slavia (Berno), względnie o czynności sędziego p. Ziemiańskiego stwierdził, że uważa grę w piłkę nożną „futbal”, za grę krakowską, udokumentowaną przepisami dotychczasowych sędziów i „miarodajną” opinią publiczności.

Tymczasem „futbal”, jako sport angielski mimo przeniesienia go na grunt krakowski nie przestanie być angielskim i przepisy należy do niego stosować angielskie, jak również oceniać je ich duchem.

Dlatego pod adresem p. W. Sperbera słów kilka: P. Sperber! „Wyście”—się wychowywali pod wpływem „Schmidtów, Vykoukalów i innych” pod wpływem ich ducha, .który tak szlachetnie wpływał nad modrym Dunajem na drużyny takie jak „Simmering”, „Floridsdorf” i t. d. Ich czas już przeminął. Z takim zaparciem się bronione przez Was ich zasady runęły, grzebiąc swymi gruzami kilka naszych starych powag sędziowskich, które wolały wycofać się raczej z życia sportowego, niż uledz wprowadzonej czystości przepisów angielskich. Bronią się tylko jeszcze twierdze... szpalt sportowej kroniki Ill. Kurjera.

To, że Pan od szeregu lat pisze kroniki sportowe i fałszywie urabia jednostronnie opinię sportową krakowskiej publiczności, nie przesądza jeszcze tego, żebyś dalej miał tak robić. Publiczność Krakowska sportowo nie wykształcona garnie się ochoczo do wszelkich sportów, dlatego rzeczą recenzenta jest dawać w tym stadjum publiczności pokarm objektywny i fachowy.

Panie Sperber! —- pamiętamy dobrze, jak stawiałeś pierwsze kroki w dziennikarstwie, pamiętamy jak zdyszany zbierałeś sprawozdania z gry w piłkę w kawiarni lub umieszczałeś „cięte” krytyki z meczów, których wcale nie widziałeś lub tylko przez parę końcowych lub środkowych minut, — pamiętamy jak urabiałeś sobie zdanie o „futbalu” pilnie wsłuchując się w Singerów, jak to nieśmiało początkowo rzucałeś „ciekawe uwagi” na trybunach. Pamiętamy dalej, jak zyskawszy trochę pewności i otrzaskawszy się z gazetą i ludźmi tam pracującymi, starałeś się wyróżnić i zwrócić uwagę na siebie krzycząc bezmyślnie „fauli” lub „offside”.

Zdaje się, zapomniałeś, jak kształciłeś się w teorji futbalu przysłuchując się, kiedy to ongiś najlepszy sędzia Wł. Liro i ja dyskutowaliśmy nad różnymi zagadkami prawideł futbalu, w czasie przygotowań do egzaminów sędziowskich.

I to mnie, który jeden z pierwszych razem z Weyssenhoffem wprowadzałem teorję angielskiej gry, kształtując „Wisłę”, zakładając „Laudę”,— mnie, który w najlepszych zespołach, jako jeden z „dobrych” graczy brałem udział przez lat sześć, zarzucasz ignorancję zasad. Wstydź się Pan Panie Sperber. I skądże nagle to światło spadło na ciebie, że naraz znasz się lepiej odemnie na piłce nożnej. Doprawdy gotów jestem zazdrościć Ci tego szczęścia Panie Sperber.

W ocenie jednak omawianego meczu przeszedłeś Pan siebie, nawet tego, który z trybuny rzuca jako ostatnie słowo znawcy z miną wyroczni, w duszę publiki łaknącej wiedzy futbalowej, słowo tajemnicze »offside“, każąc do spółki z innymi wierzyć ,że sytuacja wytworzona na boisku w tej chwili, musi być przez sędziego znakiem gwizdka absolutnie przerwana. Mieć bilet wolny wstępu, być opatentowanym egzaminem sędziowskim osławionego austriackiego „Verbandu“,— ba — być nawet sprawozdawcą to jeszcze za mało, aby pisać idjotyzmy, bałamucić, i urabiać fałszywie opinję i nastrój publiczności.

Tak — przyznaję — nie znam rzeczywiście zasad gry — zasad gry p. W. Sperbera et cons. — znam tylko zasady gry i ducha angielskiej piłki, która przeszczepiona na grunt krakowski nie przestaje być angielską. Patrzeć na grę, nawet powoływać się na to, że kiedyś samemu się grało w jakichś „old boy - a c h “ to za mało, żeby krytykować grę graczy, a co dopiero prowadzenie gry przez sędziego.

Czy p. Sperber rozumie, że jak każdy przepis, tak i przepis futbalowy jest martwy, a ideał sędziego zależy od umiejętności interpretacji, ale cóż chcieć, ażeby w takiem ciele jak p. Sperber było tyle zrozumienia dla sportu.

Śmiało twierdzę, że w Szan. Redakcji Ilustr. Kurjera nie ma ludzi dokładnie obeznanych ze sportem piłki nożnej, dlatego trudno jest winić Redakcję za umieszczenie takiego sprawozdania; jeśli jednak Redakcja wierzy w siły Pańskie p. Sperber i w Pańskie zrozumienie dla sportu, to służże Pan tej sprawie wiernie, nie narażaj dziennika na śmieszność, a nie mając nic lepszego nad bzdury, rzuć raczej pióro sportowe. Piórem takim i sprawozdaniem tej miary mógłbyś raczyć dzienniki, gdyby wychodziły w nocy i od niej brały swą nazwę.

Łącząc wyrazy prawdziwego szacunku pozostaję ze sportowem pozdrowieniem Stanisław Ziemiański członek Krak. Kol. Sędziów

S z a n o w n a R e d a k c j o !


Wiadomości Sportowe


Nr 9. Kraków, wtorek 9 maja 1922. Rok I.

Uprzejmie proszę o zamieszczenie niniejszego listu. Już po raz drugi w ciągu krótkiego swego istnienia „Wiadomości Sportowe” poświęcają swe szpalty działalności mojej na niwie sportowej. Niezmiernie rad byłbym z tego zajęcia się moją osobą, gdyby wywody, jakim Szan. Redakcja udziela gościny na swych łamach były prowadzone faktycznie w duchu sportowym i gdyby one mogły przynieść jakiś pożytek sportowi polskiemu. Niestety, tak nie jest.

W numerze 5 Szan. Pisma autor artykuliku „Recenzja czy paszkwil” zarzuca mi, jakoby moje uwagi 0 zawodach Wisła — Cracovia płynęły nie z pobudek sportowych, jeno ze zwykłej zawiści klubowej”, dalej jakobym na „sport zapatrywał się z okienka Cracovii“. Nie usiłuję nawet przekonać autora o niesłuszności tego twierdzenia — wiem, że nie na wiele by się to zdało. I dlatego też nie mam zamiaru polemizowania z p. Osetem. Natomiast uważam za obowiązek wyjaśnić moje stanowisko w sporcie polskim.

Jako zawodowy dziennikarz — publicysta, jako współredaktor jednego z najpoczytniejszych pism w Polsce, a więc mogącego wpływać na opinję publiczną— będąc równocześnie zwolennikiem sportu zapatruję się na sport zupełnie inaczej, aniżeli szeregi t. zw. recenzentów, rekrutujących się wyłącznie z członków tego czy innego klubu, oświetlających tem samem sprawozdania z zawodów z punktu widzenia i korzyści swego klubu. Ten właśnie moment odpada ze-sprawozdań dziennikarza zawodowego. Dla mnie, w chwili gdy kreślę uwagi o zawodach nie istnieją żadne kluby — jestem wówczas tylko dziennikarzem, służącym społeczeństwu. Pisząc o jakichkolwiek zawodach obojętne mi są nazwy klubów — rozpatruję jeno wszystkie pro 1 contra. I z czystem sumieniem oświadczam, że nigdy nie powodowałem się jakimiś ubocznymi celami — natomiast zawsze miałem na oku dobro i pożytek sportu polskiego. Wiele dziesiątek a ostatnio (po zawodach Makkabi — Cracovia) z górą sto otrzymanych listów z wyrazami uznania dla mej pracy na niwie sportowej—są dla mnie zupełnie dostatecznym dowodem, że obowiązek swój publicystyczny spełniam należycie.

Sądzę, że i Szan. Redakcja miała sposobność wielokrotnie przekonać się, że na sport nie zapatruję się bynajmniej „z okienka Cracovii“ (w poczet, której członków szczycę się zaliczać), natomiast mógłbym, może i nie bez racji, zarzucić Szan. Redakcji, że na sport zapatruje się z podwórka Wisły, które niewątpliwie z treścią inkryminowanego artykuliku się nie solidaryzuje.

Odnośnie zaś do sprawy „listu otwartego” p. Ziemiańskiego, zamieszczonego w ostatnim numerze „Wiadomości Sportowych, — stwierdzam, że treść a przedewszystkiem forma tego listu zwalniają mnie od odpowiedzi. Nie mam bowiem zwyczaju polemizowania z ludźmi, wykazującymi w tak dosadny sposób brak taktu, kultury towarzyskiej i dobrego wychowania. Proszę przyjąć Panie Redaktorze wyrazy wysokiego poważania.

Dr Wacław Szperber. Kraków, 26 kwietnia 1922 r.



Zamieszczając powyższy list nie możemy powtrzymać się od uwagi, iż zarzut p. Dr. Sperbera jakobyśmy na sport zapatrywali się „z podwórka Wisły”, uważamy za zwrot retoryczny, mający być odpowiedzią na zarzut naszego współpracownika „Oseta” za okienko Cracovii“.

O ile występujemy przeciwko jakiemuś klubowi, to prowadzimy walkę tylko przeciw jego postępowaniu niesportowemu na zewnątrz, wobec innych klubów, ale nigdy nie przenosimy walki na teren czystego sportu, nie kierując się w kreśleniu recenzji względami przynależności klubowej. Zresztą dotychczasowa nasza praca na polu sportowem spotkała się z gorącem uznaniem szerokich kół czytelników, którzy ocenili najlepiej bezpodstawność zarzutu p. Dr. Szperbera, gdyż żadna z dotychczas zamieszczonych recenzji, o każdym ?klubów krakowskich czy polskich nie omawianą było inaczej jak tylko z punktu widzenia fachowo-sportowego. O ile zaś pozwoliliśmy sobie zwrócić uwagę naszym czytelnikom na niektóre wypadki kolidujące z etyką sportową i brakiem taktu ze strony pewnych jednostek czy całych organizacji sportowych, to spełniając przykrą tę misję uważaliśmy za swój obowiązek właśnie tak postąpić, a nie inaczej. Zaznaczamy, iż w przyszłości zaś, gdyby zaszły podobne wypadki tak samo je napiętnujemy jak dotychczas, gdyż nigdy się z tem nie pogodzimy, iżby podczas pisania recenzji można sobie było na pewnem klubie użyć, który z jakichś tam względów jest komuś niesympatycznym.

Na to istnieją szpalty dzienników, by otwarcie n a pisać, iż to a to się niepodoba lub jest niegodne - klubowi. Redakcja.


Recenzja sportowa czy reklama.

Wiadomości Sportowe Nr. 19. Kraków, poniedziałek 17 lipca 1922. Rok I.


W Kurjerze codziennym z dn. 10 bm. czytamy w dziale „Ze sportu” recenzję o meczu „Slavia” z Mor. Ostrawy-Wisła 2: 1, w której recenzent zdaje się, iż nie zauważył nawet jak zaszarżował pisząc te słowa: — Może nigdy jeszcze z takiem oburzeniem nie opuszczała publiczność boiska sportowego i t. d. — Czyżby liczył ten pan na naiwność czytelników. Więcej sumienności sprawozdawczej panie recenzencie a mniej przesady. Tendencyjnych wyrażeń i słów swoich nie wolno przenosić i w nie ubierać całej publiczności.

Co do skwalifikowania drużyny czeskiej jako trzecio-klasowej, pozwolę sobie zauważyć, że recenzent, który przychodzi na match 12 (wyraźnie dwanaście) minut przed końcem nie może o meczu nic powiedzieć, a w każdym razie bardzo a bardzo niewiele. Powtóre takiego obrońcy i środkowego pomocnika, jakich widzieliśmy u Slavii, możnaby im tylko pozazdrościć. Gra ataku polegająca na szybkiej przyziemnej kombinacji i ciągiem a niebezpiecznem dla przeciwnika wypuszczaniu im for, cechuje klasę właściwą Czechom i jej wysokie międzynarodowe stanowisko, niezrozumiałą jest zdaje się tylko dla wyznawców przesiąkniętych zasadami sportu wiedeńskiego.

Slavia tworzyła na boisku zespół jednolity, wyróżniając się szczególnie piękną grą głowami, której możnaby powiedzieć z upodobaniem hołduje, grała ambitnie, nadając wielkie tempo i słusznie całkiem przypadło jej w udziale zwycięstwo nad drużyną „Wisły”, która wystąpiła z 7. graczami z rezerwy i wcale dzielnie stawiała opór swemu przeciwnikowi. (Przypuszczam, że obowiązkiem recenzenta sportowego było umieścić wzmiankę o sześciu graczach z rezerwy — ale prawda — pardon — nie miał pan czasu przecież w 12 minutach już nie tylko na zasiągnięcie informacji o składzie, ale nawet na pobieżne przeglądnięcie grających).

W takiej formie zatem pisana recenzja jest widoczną reklamą konkurencyjnego przedsiębiorstwa i nie powinna się mieścić w dziale „Ze sportu” ale podobnie jak ogłoszenie wyścigów kolarskich i motorzystów K. S. Cracovii w numerze Ilustr. Kurjera Codziennego z dn. 9 bm. na pierwszej reklamowej stronie. Recenzentowi zaś służącemu w ten sposób dla sportu winno się bezwarunkowo odebrać bilet wolnego wstępu na mecze. Koszta biletu dla niego niech ponoszą ci, w interesie których ze sportu robi reklamę, Mniej tzw. austrjackiego gadania — a więcej fachowości w recenzji. St. Ziemiański

Rozgrywki o mistrzostwo okręgu 1923


Wiadomości Sportowe Nr. 4 Kraków, wtorek 20. marca 1923. Rok II.



Rozgrywki o mistrzostwo okręgu krak. stanowią dla całej sportowej Polski jedną, serję niespodzianek. A więc spadnięcie Cracovii na 6 miejsce w tabeli mistrzostw przez nieoczekiwaną klęskę z Wawelem. Pierwsze miejsce dzierży 4 punktami Wisła, Drugie B. B. S. V. zaś młody Wawel znajduje się na trzecim. W dniu 25 bm. toczyć się będzie dalsza walka o miejsca i jest możliwem, że spotkają Kraków nowe niespodzianki. W Bielsku grad będzie Wisła z B. B. S. V., w Krakowie Wawel ze Sturmem i Cracovia z Jutrzenka.

Na tem miejscu musimy podnieść kłamliwe twierdzenia p. Wacława Sperbera w II. Kurjerze jakoby rozgrywki zostały wylosowane na niekorzyść Cracovii, Zauważamy, iż posiedzenia Wydz. Gier i Dyscypliny byty jawne i przy obecności zaproszonych delegatów klubów okręgu krakowskiego, którzy na podane przez Wydz. Gier i Dyscypliny, terminy się zgodzili. Akta i protokoły są w K. Z. O. P. N. Szukanie dziur na całem i imputowanie Zarządowi Krak. Związku i jego wydziałom stronniczości, wytwarza przekonanie, o zaciekłości partyjnej pewnych dla sportu szkodliwych jednostek, które nie znając dokładnie sprawy, na własną rękę rzucają kalumnie, które naruszają dobre imię swego klubu i wytwarzają niezdrowy antagonizm.