West Ham

Z Historia Wisły

"West Ham", nigdy nie będziesz szedł sam...

Gdy Go poznałem, a było to pod koniec lat 70-tych, był jednym z liderów ówczesnej „dziesiątki”. Ja dopiero zaczynałem swoją przygodę w roli szalikowca. Być może dlatego, może także z racji sporej różnicy wieku (6 lat), nie byliśmy bliskimi kolegami. Sądzę wszelako, że znałem go na tyle, aby móc z czystym sumieniem napisać - „West Ham” wielkim wiślakiem był. Słowo „był” brzmi dosyć okrutnie, jednakże reguły rządzące ludzką egzystencją są jasne i czytelne - wszystko ma swój początek i wszystko ma swój koniec.

Kim dla mnie był „West Ham”. Dla chłopaka z Huty, urodzonego wiślaka, był wzorem, kimś - kim mając trzynaście, czternaście lat - chciałem być. Nie był to bowiem typ kibica-zabijaki. Zdecydowanie bardziej niźli chęć walki wręcz z kibicami innych drużyn, cenił sobie doping dla swojej ukochanej Wisełki. Był z Białą Gwiazdą na dobre i złe. Gdy drużynie nie szło, a trybuny milkły, On pierwszy dawał sygnał do wsparcia zespołu. A miał czym ten sygnał dawać. Potęgi jego głosu mógłby mu bowiem pozazdrościć niejeden śpiewak operowy. Intonował więc wiślackie pieśni, a my wtórowaliśmy mu z impetem.

To Jemu zawdzięczamy, że sektor X był w owych czasach najlepiej zorganizowaną widownią w Polsce. To dzięki Niemu możemy też do dzisiaj śpiewać wiele naszych piosenek. „West Ham” był bowiem autorem tekstów do większości z nich. Jego najbardziej ulubioną był hymn Liverpoolu. „O nasz, o nasz. My wierzymy w zwycięstwo naszej Wisełki” - taka jest jego polska wersja. W oryginale brzmi on tak: „Walk on, walk on, with hope in your heart, And you’ll never walk alone… You’ll never walk alone”.

„West Ham” odszedł od nas w dalekiej Australii. Kibice Wisły na pewno nie są w krainie kangurów jakąś znaczącą siłą. Na całym świecie jest nas jednak wielu i nie będę chyba odosobniony, gdy powiem:

Nigdy nie będziesz szedł sam „West Ham”. Nigdy nie będziesz szedł sam.


We wtorek przed meczem Wisły z Górnikiem pamięć Waldemara Grześkowiaka ("West Hama") została uczczona minutą ciszy. Miał 48 lat.

wislakrakow.com (Dariusz Zastawny)

Kibice pożegnali West-Hama

W poniedziałek o godzinie 11:45 na cmentarzu Grębałowskim kibice Wisły pożegnali Waldemara Grześkowiaka - legendarnego West-Hama, który był jednym z prekursorów ruchu kibicowskiego przy Reymonta.

Mieszkający od lat w Perth w Australii "West Ham" odszedł od nas w sierpniu tego roku. Po ceremoni pogrzebowej, która odbyła się w Perth, zwłoki West-Hama zostały spopielone. Urna z prochami przetransportowana została do Polski drogą lotniczą i dziś spoczęły one na ojczystej ziemi - w Krakowie.

Jak mówi jeden z kibiców "gitara, Wisła i śpiew były jego życiem."

Dzisiaj "West-Hama" żegnała rodzina, grono pamiętających go kolegów oraz kilku innych fanów Wisły. Podobnie jak podczas ceremonii pogrzebowej w Australii tak i dziś w Krakowie towarzyszyła mu gitara. Zebrani nad grobem odśpiewali hymn Wisły Kraków oraz złożyli wieniec od kibiców Wisły Kraków i wiślackie szale..

"West-Hama" już nie ma wśród nas, lecz piosenki jego autorstwa zawsze będą śpiewane na Reymonta 22.

wislakrakow.com (nikol)


Grób West Hamma
Grób West Hamma