Wincenty Wawro
Z Historia Wisły
Linia 1: | Linia 1: | ||
'''Wincenty Wawro''' - koszykarz Wisły, urodził się 13 maja 1931 roku w Sulechowie. Mierzący 180 cm wzrostu. Ukończył warszawską AWF, był zawodnikiem tamtejszej Polonii. Z Wisłą związał się w 1955 roku na sześć lat, podczas których nieustannie zachwycał kibiców elegancją i pięknem gry. | '''Wincenty Wawro''' - koszykarz Wisły, urodził się 13 maja 1931 roku w Sulechowie. Mierzący 180 cm wzrostu. Ukończył warszawską AWF, był zawodnikiem tamtejszej Polonii. Z Wisłą związał się w 1955 roku na sześć lat, podczas których nieustannie zachwycał kibiców elegancją i pięknem gry. | ||
- | + | [[Grafika:Wincenty Wawro karykatura.JPG|thumb|right|200px]] | |
Po zakończeniu kariery zawodniczej wykładał na Uniwersytecie Jagiellońskim, trenował koszykarzy Cracovii, przez kilka lat w roli szkoleniowca przebywał na Kubie. | Po zakończeniu kariery zawodniczej wykładał na Uniwersytecie Jagiellońskim, trenował koszykarzy Cracovii, przez kilka lat w roli szkoleniowca przebywał na Kubie. | ||
Wersja z dnia 13:05, 23 wrz 2013
Wincenty Wawro - koszykarz Wisły, urodził się 13 maja 1931 roku w Sulechowie. Mierzący 180 cm wzrostu. Ukończył warszawską AWF, był zawodnikiem tamtejszej Polonii. Z Wisłą związał się w 1955 roku na sześć lat, podczas których nieustannie zachwycał kibiców elegancją i pięknem gry.
Po zakończeniu kariery zawodniczej wykładał na Uniwersytecie Jagiellońskim, trenował koszykarzy Cracovii, przez kilka lat w roli szkoleniowca przebywał na Kubie.
Wincenty Wawro był reprezentantem Polski. W kadrze narodowej wystąpił 70 razy.Dwa razy wziął udział w Mistrzostwach Europy: w roku 1955 i 1957.
Wincenty Wawro zmarł 22 grudnia 1997 roku w Warszawie, gdzie został pochowany.
Wspomnienie Łukasza Jedlewskiego
''Moje pierwsze zetknięcie z krakowską koszykówką nie należało do najprzyjemniejszych. A wszystkiemu winien Wicek Wawro, którego zły los przeznaczył mi na rywala w półfinałach szkolnych mistrzostw Polski (...) Parę pojedynków z Wickiem odbierało ochotę do gry. Kozłował jak Murzyn z Harlem Globetrotters, a ro bił przy tym takiego zeza, że przeciwnik zupełnie tracił orientację. O to, oczywiście, podstępnemu Wawrze chodziło. Gubił opiekuna bez trudu. Pewnym pocieszeniem dla ofiary owej ciuciubabki pozostaje fakt wyrośnięcia Wicka na czołowego koszykarza Polski i jednego z najlepszych w Europie."
Źródło: "50 lat krakowskiej koszykówki 1927-1977"