Wincenty Wawro

Z Historia Wisły

Wincenty Wawro
Informacje o zawodniku
kraj Polska
urodzony 13.05.1931 w Sulechowie
zmarł 22.12.1997 w Warszawie
wzost/waga 180 cm
pozycja Skrzydłowy
reprezentacja 58
1951/52 PLK Polonia Warszawa 8 81
1952/53 PLK Polonia Warszawa 8 92
1953/54 PLK Polonia Warszawa 18 255
1954/55 PLK Polonia Warszawa 18 285
1955/56 PLK Wisła Kraków 16 220
1956/57 PLK Wisła Kraków 12 140
1957/58 PLK Wisła Kraków 16 210
1958/59 PLK Wisła Kraków 22 395
1959/60 PLK Wisła Kraków 16 180
1960/61 PLK Wisła Kraków 16 106
Suma   150 (98) 1964 (1251)
W rubryce Mecze/Punkty najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.


Wincenty Wawro - koszykarz Wisły, urodził się 13 maja 1931 roku w Sulechowie. Mierzący 180 cm wzrostu. Ukończył warszawską AWF, był zawodnikiem tamtejszej Polonii. Z Wisłą związał się w 1955 roku na sześć lat, podczas których nieustannie zachwycał kibiców elegancją i pięknem gry.

Po zakończeniu kariery zawodniczej wykładał na Uniwersytecie Jagiellońskim, trenował koszykarzy Cracovii, przez kilka lat w roli szkoleniowca przebywał na Kubie.

Wincenty Wawro był reprezentantem Polski. W kadrze narodowej wystąpił 70 razy.Dwa razy wziął udział w Mistrzostwach Europy: w roku 1955 i 1957.

Wincenty Wawro zmarł 22 grudnia 1997 roku w Warszawie, gdzie został pochowany.

Wspomnienie Łukasza Jedlewskiego
''Moje pierwsze zetknięcie z krakowską koszykówką nie należało do najprzyjemniejszych. A wszystkiemu winien Wicek Wawro, którego zły los przeznaczył mi na rywala w półfinałach szkolnych mistrzostw Polski (...) Parę pojedynków z Wickiem odbierało ochotę do gry. Kozłował jak Murzyn z Harlem Globetrotters, a ro bił przy tym takiego zeza, że przeciwnik zupełnie tracił orientację. O to, oczywiście, podstępnemu Wawrze chodziło. Gubił opiekuna bez trudu. Pewnym pocieszeniem dla ofiary owej ciuciubabki pozostaje fakt wyrośnięcia Wicka na czołowego koszykarza Polski i jednego z najlepszych w Europie."

Źródło: "50 lat krakowskiej koszykówki 1927-1977"

W Wenecji, 1961
W Wenecji, 1961

Spis treści

Źródło statystyk i danych do biogramu


Relacje prasowe

‎‎‎‎

Echo Krakowa. 1957, nr 49 (27 II)

‎‎

Rozmawiamy z W. Wawro przed odjazdem koszykarzy do CSR

Wczoraj wyjechali Krakowa trzej czołowi koszykarze Wisły: Wicek Wawro, Tadek Pacuła i Stefan Wójcik, którzy powołani został; do reprezentacji Polski na mecz przeciwko Czechosłowacji.

— Znów opuszczacie Kraków? — Co zrobić — odpowiada Wicek Wawro — służba nie drużba". Tym razem wyjeżdżamy na krótko, bo za ścianę!, do Czechosłowacji. Niemniej jednak .przeciwnik będzie groźniejszy niż ten, z którym zmierzyliśmy się ostatnio w meczach międzyklubowych w Belgii czy też w Italii.

— Z formą jaką pokazaliście w ostatnich spotkaniach ligowych macie chyba szanse? — Tak, mamy szanse na nawiązanie równorzędnej gry z Czechosłowakami.

Zresztą o zwycięstwie porozmawiamy później. Postaramy się jednak (mówię w imieniu krakowian), aby wypaść jak najlepiej.

Rozmawiał J. F.

Echo Krakowa. 1957, nr 106 (7 V)

‎‎

Wincenty Wawro (koszykarz)

UWAŻAM doping za bardzo ważny czynnik niejednokrotnie decydujący o zwycięstwie w spotkaniu koszykówki. Gdy cała sala huczy od okrzyków, wtedy gram najlepiej. Silny doping po prostu zobowiązuje do ofiarnej gry.

Niestety w Krakowie publiczność jest zimna i nie potrafi odpowiednio dopingować, tak jak robią to na przykład Bułgarzy swoim „hajdę!" „hajdę!", czy Czechosłowacy „ojra"! „ojra"! Wspaniale potrafią dopingować zawodników Włosi. Podczas ostatniego mojego pobytu we Włoszech grałem podobno bardzo dobrze dopingowany właśnie przez obiektywną i pełną temperamentu tamtejszą publiczność


Echo Krakowa. 1957, nr 283 (4 XII)

O występach polskich koszykarzy w Paryżu i Genewie mówi reprezentant Polski Wincenty Wawro WYSOKA porażka jakiej doznali nasi koszykarze w międzypaństwowym spotkaniu z Francją, była dla sympatyków koszykówki dużym zaskoczeniem. O jej przyczynach i o wrażeniach z Paryża oraz z Genewy mówi Wincenty Wawro.

— Po trzydniowym przygotowaniu w Cetniewie — mówi Wawro — przez trzy dni i trzy noce jechaliśmy pociągiem do Paryża.

Przybyliśmy na miejsce z opóźnieniem 15 godz. w sobotę rano, aby po niedługim wypoczynku grać wieczorem bardzo trudny mecz. Wydaje się, że jedną z przyczyn naszej porażki, było nieustalenie przez trenera kadry p.

Rudelskiego jakiejkolwiek koncepcji gry. Drugi błąd to częste zmiany zawodników, że zanim któryś z nas się grał, już następowała zmiana schodził z boiska. Trudno więc w takiej sytuacji przeprowadzać jakieś składne i przemyślane akcje.

— Jak byliście przyjmowani w Paryżu i jaka była mego spotkania? — Oprawa meczu czysta. W „Palais de piet — 12 tysięcy widzów. Reklama przed meczem ogromna. ZaV£0_dv były transmitowane przez radio i telewizję francuską. Po odegraniu hymnów i wymianie proporczyków przez kapitanów drużyn, nastąpiła prezentacja zawodników. Wyglądało to tak. że po wygaszeniu wszystkich świateł na sali, wyczytywano nazwiska poszczególnych zawodników, którzy szli na pozycje na jakich później grali, odprowadzani światłem reflektora. W Paryżu byliśmy tylko dwa dni, no i nie było mowy, by go choć trochę poznać.

Byliśmy na rewii w Fólies-Bergeres, jeździliśmy autokarem zwiedzając zabytki Paryża, lecz wszystko czynione w „amerykańskim” tempie nie dało nam pełnego obrazu „stolicy świata”.

— Drugim meczem jaki rozegraliście, było genewskie spotkanie z reprezentacją Szwajcarii.

Jaki poziom gry reprezentował przeciwnik? — To jest raczej słaba drużyna i zwycięstwo nie było żadnym problemem. Tym niemniej stwierdzić trzeba, że od mistrzostw ropy w Sofii zrobili kolosalne stępy. Grają ostro podobnie Francuzi.

W Szwajcarii byliśmy przyjmowani bardzo gościnnie. Na przyjęciu u burmistrza Genewy wręczono nam klucze do bram miasta, i piękne książki.

W sumie wyjazd należał do bardzo przyjemnych. Szkoda tylko że był taki krótki, no i że nie udało się nam wygrać z Francuzami.

Rozmawiał J. LANG1ER


Echo Krakowa. 1958, nr 47 (26 II)

Wincenty Wawro mistrz sportu

Moim zdaniem kara 3 lat dyskwalifikacji była za wysoka. Skreślenie z kadry i 1 rok dyskwalifikacji byłoby zupełnie wystarczające. Byłem od początku za rewizją „sprawy Trampisza”, ale nigdy nie widziałem wśród popleczników darowania Trampiszowi kary, działaczy Krakowa. Uważam postępowanie mgr Filipkiewicza i delegatów krakowskich za blamaż i policzek wymierzony, opinii publicznej naszego miasta i województwa. Nie przypuszczałem nigdy, że dla własnych, wątpliwych korzyści nasi przedstawiciele zajmą stanowisko niezgodne z „uczciwą grą” i poprzednimi sutymi wystąpieniami.


Echo Krakowa. 1961, nr 234 (5 X) nr 5054

Sympatycy biało-czerwonych jako dobry omen przyjmują fakt objęcia funkcji trenera Cracovii przez wielokrotnego reprezentanta Polski, znanego koszykarza... Wisły — Wicka Wawrę