Wisła Kraków i Reprezentacja Polski

Z Historia Wisły

Więź między Wisłą Kraków i Reprezentacją Polski zawsze była silna. Wisła od początku swojego istnienia, już w pionierskich latach, traktowała sport nie tylko jako „zabawę ruchową” czy środek wychowawczy dla młodzieży, ale także jako dobre narzędzie dla podtrzymania ducha patriotycznego. Nic więc dziwnego, że gdy tylko odzyskano niepodległość i powołano po raz pierwszy Narodową Reprezentację Wiślacy również czynnie wspierali jej rozwój.
Najczęściej przybierało to formę powoływania do Kadry piłkarzy spod Wawelu: do dnia dzisiejszego bez mała setka Wiślaków zaliczyła prawie tysiąc występów w meczach Reprezentacji i strzeliła sporo ponad sto bramek.
Jednak nawet wtedy, gdy „Biała Gwiazda” była słabsza kadrowo i jej piłkarze nie występowali w koszulkach z Orłem na piersi, Wisła gotowa była wspierać Kadrę na inne sposoby: udostępniając swoje zaplecze sportowe, służąc doświadczeniem organizacyjnym czy trenerskim swoich działaczy.

Spis treści

Historia Reprezentacji z wiślackiej perspektywy

Reprezentacja Polski przed odzyskaniem niepodległości?

Reprezentacja Polski pierwszy swój mecz rozegrała w 1921 roku, warto jednak pamiętać o inicjatywie Wisły, która doprowadzić mogła do powołania Drużyny Narodowej już dekadę wcześniej.
Pierwsi piłkarze i działacze Wisły doskonale zdawali sobie sprawę jak silnie sport może oddziaływać na społeczeństwo i zgodnie uważali, że w czasach zaborów należy go wykorzystywać do umacniania tożsamości narodowej. Nazwa klubu została wybrana nieprzypadkowo: Królowa polskich rzek łączyła mieszkańców wszystkich trzech zaborów; „Wisła i Polacy – to Polska!”. O patriotyzmie Towarzystwa Sportowego świadczy też dobór barw – początkowe niebieskie gwiazdy zamieniono na jedną białą, która komponowała się z czerwonymi koszulkami w miły dla polskiego oka, biało-czerwony sposób.
Motywowana takim narodowym zapałem podejmuje Wisła w 1911 roku próbę uniezależnienia klubów z Galicji od austriackiej centrali związkowej w Wiedniu. Służyło temu powołanie Związku Footballistów Polskich, niezależnego od Austriackiego Związku Futbolowego. Co ważne, ZFP wstąpił do UIAFA, międzynarodowej unii grupującej związki piłkarskie według zasady narodowej, a nie państwowej. W 1911 roku UIAFA organizowała Mistrzostwa Europy, które odbyły się z udziałem Francji, Anglii i Czech. Czesi, podobnie jak Polacy, nie mieli niepodległego państwa, ale dzięki przynależności do UIAFA ich Reprezentacja mogła rozgrywać oficjalne spotkania. Szansa na powołanie Reprezentacji Polski była więc realna, a jej istnienie byłoby bezcenne dla Polaków, którzy od wielu pokoleń pozostawali pod władzą zaborców.
Inicjatywa Wisły nie spotkała się jednak z poparciem innych najsilniejszych klubów z Galicji: Pogoni Lwów i Cracovii. Entuzjazm wobec powołania ZFP wykazało bardzo dużo prowincjonalnych klubów, jednak bez poparcia najsilniejszych drużyn projekt niezależnego, polskiego związku – a w perspektywie Reprezentacji Polski jeszcze przed odzyskaniem niepodległości – nie miał szans powodzenia. {Więcej w osobnym artykule: Wisła a Związek Footballistów Polskich}

Pierwsze lata po odzyskaniu niepodległości

Pierwszy międzypaństwowy mecz Reprezentacji Polski odbył się 18 grudnia 1921 roku w Budapeszcie. Co prawda na boisku w koszulce z Białym Orłem nie pojawił się żaden piłkarz Wisły Kraków, ale wkład „Czerwonych” w to historyczne wydarzenie był niemały: selekcjonerem Reprezentacji (pierwszym w historii) był bowiem założyciel, kapitan i prezes Wisły – Józef Szkolnikowski, a jako przedstawiciel PZPN z zespołem do stolicy Węgier pojechał (na własny koszt!) Jan Weyssenhoff - zawodnik i działacz Wisły.
Debiut Reprezentacji Polski udało się zorganizować dopiero trzy lata po odzyskaniu niepodległości. Lata 1918-1920 nie sprzyjały zmaganiom sportowym: w tym czasie wybuchło powstanie Wielkopolskie, trwała wojna polsko-bolszewicka, starcia wybuchały też na południu i na Śląsku. Młode państwo miało pilniejsze zmartwienia niż mecze piłkarskie, również wielu najwybitniejszych futbolistów spędziło te lata na frontach wojennych a nie na arenach sportowych.

Powołanie dla Reymana na IO w Antwerpii
Powołanie dla Reymana na IO w Antwerpii
Tym niemniej powołanie piłkarskiej reprezentacji Polski byłoby wydarzeniem niezwykle ważnym nie tylko sportowo, ale i politycznie. Pełnoprawna Drużyna Narodowa w koszulkach z Białym Orłem wychodząca na plac gry – trudno o wymowniejszy symbol odzyskanej niepodległości.

Nic więc dziwnego, że „reprezentatywkę” (jak wtedy nazywano kadrę narodową) próbowano zorganizować jak najszybciej – mimo zawieruchy wojennej i mimo słabości organizacyjnej. Taką próbą było zwołanie najlepszych futbolistów do Krakowa wiosną 1920 roku – pod okiem zagranicznego trenera mieli się oni przygotowywać do Igrzysk Olimpijskich w Antwerpii. Wśród powołanych znalazł się Henryk Reyman. Chociaż Reyman został skierowany ze swojej jednostki wojskowej do Krakowa, to w rodzinnym mieście nawet się nie pojawił – ważniejsza od gry w piłkę była walka z Bolszewikami. Nawałnica Armii Czerwonej zniweczyła zresztą przygotowania do Olimpiady.

Pierwszy mecz

W kolejnym roku sytuacja polityczna uspokoiła się na tyle, że powołanie Reprezentacji stało się możliwe – aczkolwiek niełatwe. Spośród sąsiadów Rzeczpospolitej większość była niedawnymi wrogami wojennymi i o rozgrywaniu z nimi meczów towarzyskich nie mogło być mowy. PZPN, formalnie powołany w grudniu 1919 roku, sondował możliwość gry ze Szwedami i Francuzami, a nawet ustalił termin gry z reprezentacją Austrii – nic jednak z tych kroków nie udało się zrealizować. Pierwszym przeciwnikiem dla Polski stali się dopiero Węgrzy, którzy zaprosili naszą Reprezentację do Budapesztu na grudzień. Był to bardzo przyjazny gest ze strony węgierskiej, bo PZPN nie był jeszcze wtedy członkiem FIFA (został przyjęty dopiero 20.04.1923), a członkowie federacji międzynarodowej mieli formalny zakaz gry z reprezentacjami niezrzeszonymi w FIFA.

Józef Szkolnikowski - pierwszy selekcjoner w historii Reprezentacji Polski.
Józef Szkolnikowski - pierwszy selekcjoner w historii Reprezentacji Polski.

Za ustalenie składu Polski odpowiedzialny był Wydział Gier PZPN. Na jego czele stał Józef Szkolnikowski, jednym z dwóch znanych członków WG był zaś Jan Weyssenhoff. Tak więc to Wiślacy odpowiadali za selekcję zawodników i przygotowanie ich do pierwszego meczu w historii Reprezentacji Polski. Jest to informacja o tyle ważna, że przez lata nie pamiętano o tym, a nawet doszło do zakłamań: pół wieku później w wywiadach prasowych zaszczyt ustalania historycznego składu przypisywał sobie… Józef Lustgarten, piłkarz i działacz Cracovii („Piłka Nożna nr 12/1971). Józef Szkolnikowski na trenera Reprezentacji zaproponował Imre Pozsonyi’ego (wówczas zatrudnionego w Cracovii) i z jego pomocą przetestował w meczach kontrolnych kilkudziesięciu piłkarzy, głównie z Krakowa i Lwowa. O Kadrę otarli się również piłkarze Wisły: sprawdzani byli bracia Danz, Władysław Kowalski, Stanisław Marcinkowski oraz Witold Gieras, ostatecznie jednak do Budapesztu nie pojechali. Poważnym kandydatem do Reprezentacji był również Wilhelm Cepurski, w tym czasie był jednak zdyskwalifikowany na cztery miesiące przez PZPN za grę bez pozwolenia w zespole Czarnych Lwów.
Z 13 zawodnikami do stolicy Węgier jako przedstawiciel Wydziału Gier pojechał – oprócz prezesa PZPN Edwarda Cetnarowskiego – Jan Weyssenhoff. Po wielu latach Weyssenhoff wspominał, że pełnił funkcję kapitana sportowego oraz rezerwowego zawodnika, twierdzenie to jest jednak przesadne. Szkolnikowski był w Budapeszcie nieobecny prawdopodobnie z powodu obowiązków w wojsku (mniej więcej w tym czasie otrzymał awans na majora). To, że Weyssenhoff opłacił swoją podróż z prywatnych środków może świadczyć o problemach finansowych młodego przecież Związku.
Reprezentacja uzyskała z silną drużyną Węgier bardzo dobry (jak na swoje możliwości) wynik 0:1. Tym samym zimową eskapadę nad Dunaj można uznać za udane przedsięwzięcie, choć trudności organizacyjne i finansowe były niemałe.
Wypada też odnotować, że w reprezentacji Węgier grał w tym historycznym dla Polaków meczu Imre Schlosser. W kilka lat później został on trenerem... Wisły Kraków.

Reprezentacja Polski w okresie międzywojennym

W początkowych latach siedzibą PZPN był Kraków. Odzwierciedlało to siłę polskiego futbolu – dawna Galicja zdecydowanie wyprzedzała pozostałe regiony. Największy wpływ na działalność Związku mieli więc krakowianie, przy czym działacze PZPN zwykle byli też działaczami poszczególnych klubów. Skutkowało to „cichą rywalizacją” drużyn Cracovii, Wisły czy Jutrzenki o wpływy, której to rywalizacji reszta kraju przyglądała się z rosnącą niechęcią.
Stefan Śliwa przed meczem z Węgrami - debiut Wiślaka w Reprezentacji. 1922.05.14 Kraków.
Stefan Śliwa przed meczem z Węgrami - debiut Wiślaka w Reprezentacji. 1922.05.14 Kraków.
Na początku 1922 roku
Grafika:Adam Obrubański2.jpg
Adam Obrubański na zdjęciu...
... i portrecie
... i portrecie
ustalono, że za skład Reprezentacji zamiast Wydziału Gier (przemianowanego na Wydział Gier i Dyscypliny) odpowiedzialny będzie „zespół selekcyjny”, zwany od liczby członków „komisją trzech”. Kolektywność tego ciała decyzyjnego zapewnić miała obiektywność i optymalność wyborów, w praktyce nie działało to jednak tak sprawnie. W skład pierwszej Komisji weszli Józef Lustgarten, Adam Obrubański i Stanisław Ziemiański, a więc… dwóch Wiślaków i jeden przedstawiciel Cracovii. Wydaje się jednak – sądząc po składach ustalanych przez Komisję - że największy wpływ spośród tej trójki miał Lustgarten: w kolejnych meczach stosunek piłkarzy Pasów i „Czerwonych” wynosił 5:2, 7:1, 4:0 – na korzyść Cracovii. Dodatkowo prezesem PZPN był Edward Cetnarowski, jednocześnie prezes… Cracovii. Lustgarten co prawda umniejszał swoją rolę, jego wspomnienia należy jednak traktować krytycznie. Na temat składu Reprezentacji w pierwszym meczu „u siebie” wypowiadał się na przykład tak: „Zostałem przegłosowany, ale po przykrej porażce posłuchano moich rad i następna gra była sukcesem”. Rady chyba dotyczyły jeszcze większego udziału zawodników Cracovii, bo gdy na jesieni 1922 roku Ziemiański i Obrubański wycofali się z prac w Komisji w następnym meczu Reprezentacji zagrało aż 8 piłkarzy Pasów. Z jednej strony Cracovia na początku lat dwudziestych miała najsilniejszy skład w całej swojej historii, z drugiej jednak pomysł opierania Reprezentacji na zawodnikach jednego klubu wielu oceniało jako chybiony. Szczególnie pokrzywdzony czuł się Lwów, z bardzo silnymi drużynami Pogoni i Czarnych, w siłę rosła też Warszawa i Poznań. Spory te skutkowały zmianami organizacyjnymi: początkowo dopuszczono do „komisji trzech” przedstawicieli innych miast, aż ostatecznie w 1924 komisję zastąpiono funkcją Kapitana Związkowego. Warto dodać, że inicjatywa ta wyszła od sojuszników Obrubańskiego, który również jako pierwszy został powołany na to stanowisko.
Polska przed meczem z Turcją w 1924 r. Wśród reprezentantów Adamek, Balcer, Kowalski i Reyman
Polska przed meczem z Turcją w 1924 r. Wśród reprezentantów Adamek, Balcer, Kowalski i Reyman
Rok 1924 upłynął pod znakiem Olimpiady w Paryżu. O znaczeniu tej imprezy świadczyło zatrudnienie pierwszego w historii zagranicznego trenera dla Reprezentacji oraz odwołanie finałowych rozgrywek o mistrzostwo Polski (uznano, że dzięki temu Kadra będzie mogła poczynić lepsze przygotowania!). Reprezentacją jako kapitan związkowy kierował Obrubański i trzeba przyznać, że robił to rzetelnie, umiał między innymi zrównoważyć udział zawodników z różnych klubów (tradycyjnie dominowali krakowianie z Wisły i Cracovii, ale licznie w przygotowaniach brali udział zawodnicy ze Lwowa, Łodzi, Poznania i Warszawy). Ze strony „Czerwonych” do Kadry na Igrzyska przymierzani byli Mieczysław Wiśniewski, Henryk Reyman, Zdzisław Styczeń, Władysław Krupa, Jan Reyman, Kazimierz Kaczor, Marian Markiewicz, Stefan Śliwa, Józef Adamek, Stanisław Czulak i Władysław Kowalski. Ostatecznie do Francji pojechało pięciu pierwszych, Wiśniewski, Henryk Reyman i Styczeń wystąpili też w jedynym rozegranym tam meczu (Reyman pełnił zaszczytną funkcję kapitana), natomiast Krupa i Jan Reyman byli wtedy na rezerwie. Niestety mecz 1/16 finału, mimo starannych przygotowań, zakończył się klęską 0:5. Prezes Cetnarowski tłumaczył to tremą zawodników,
Ekipa olimpijska witana w Sztokholmie przed meczem towarzyskim. Pierwszy z lewej H. Reyman
Ekipa olimpijska witana w Sztokholmie przed meczem towarzyskim. Pierwszy z lewej H. Reyman
Reyman jako kapitan przed meczem na IO 1924
Reyman jako kapitan przed meczem na IO 1924
ale trzeba też pamiętać, że losowanie przeznaczyło Polakom Węgrów, a z tą drużyną zawsze grało się ciężko (pierwszą bramkę zdobyliśmy dopiero w 6 meczu przeciwko Madziarom, na zwycięstwo w oficjalnym spotkaniu trzeba było czekać aż do 1939 roku!).

W kilku kolejnych latach Reprezentacja rozgrywała tylko mecze towarzyskie, zwykle raptem kilka rocznie, ale zdarzały się też lata bez żadnej oficjalnej gry. Następny oficjalny mecz „o stawkę” miał miejsce dopiero w 1933 roku – eliminacje do Mistrzostw Świata przeciwko Czechosłowacji (występujący wtedy bracia Kotlarczykowie byli pierwszymi Wiślakami w el. MŚ).

Lata dwudzieste i początek trzydziestych były okresem, w którym Wiślacy najliczniej występowali w Reprezentacji Polski przez II wojną światową. Reyman, Balcer i Adamek wspólnie zanotowali 28 gier i strzelili 15 bramek! Barw Polski bronili jeszcze Aleksander Pychowski, Maksymilian Koźmin, Kazimierz Kaczor, Marian Markiewicz i inni. Szczególnie efektownie wypadli Wiślacy w lipcu 1931 roku,
Eskapada na Łotwę, czyli 8 Wiślaków powołanych do Reprezentacji.
Eskapada na Łotwę, czyli 8 Wiślaków powołanych do Reprezentacji.
Przed meczem z Łotwą.
Przed meczem z Łotwą.
W czasie wyjazdu na Łotwę
W czasie wyjazdu na Łotwę
gdy w liczbie ośmiu pojechali na pojedynek w Łotwą, na boisku zagrało ich siedmiu, a bramek padło wtedy niewiele mniej. 7 Wiślaków w jednym meczu zagrało wcześniej w 1924 przeciwko USA, w pojedynku przegranym 2:3, tym razem strategia Reprezentacji opartej na jednym klubie przyniosła jednak efekt - zwycięstwo 5:0 po wspaniałej grze było imponujące! Mecz ten był pożegnaniem z Kadrą Henryka Reymana, choć zagrał on tak znakomicie, że prasa łotewska przewidywała, że poprowadzi Polaków do sukcesów na miarę światową. Reyman jednak był już wtedy w wieku 34 lat i powoli zbliżał się koniec jego piłkarskiej kariery. Liczba siedmiu Wiślaków w jednym meczu Reprezentacji przez wiele lat była klubowym rekordem – udało się ją wyrównać dopiero 6 czerwca 2003 w meczu towarzyskim z Kazachstanem, a pobić dwa lata później w meczu przeciwko Albanii.

W latach 1928-1937 regularnymi występami w Kadrze imponowali bracia Kotlarczykowie. Starszy – Jan – zanotował 20, a młodszy Józef 30 gier, przy czym aż 16 razy wspólnie walczyli w środku pola. Liczby te jak na okres międzywojenny były bardzo wysokie. W tym czasie tylko Władysław Szczepaniak zanotował więcej występów niż Józef Kotlarczyk, ale licząc gry „od pierwszego gwizdka” Wiślak był bezwzględnym liderem. Józef Kotlarczyk brał też udział w Igrzyskach Olimpijskich w 1936 roku. Polsce poszło wtedy zdecydowanie lepiej niż w 1924 i chociaż nie była faworytem, to gdy w piorunującym stylu dotarła do półfinału wielu typowało jej złoty medal. Zwycięstw 3:0 nad Węgrami i 5:4 nad Wielką Brytanią nie umniejsza nawet fakt, że gry te trzeba klasyfikować jako nieoficjalne, bo rywale wystawili składy amatorskie. Przed półfinałem z relatywnie słabą Austrią wszyscy byli więc pełni nadziei, boisko zweryfikowało jednak marzenia – mecz się Polakom wyjątkowo nie udał i rywale wbili trzy gole tracąc tylko jednego. Józef Kałuża – kapitan związkowy – wziął na siebie winę i przyznawał się do błędów, ale drużyny na mecz o brązowy medal nie potrafił już zmotywować. Przebudowa składu (w wyniku której w ostatnim meczu nie zagrał już Kotlarczyk) nie przyniosła efektu i Polska wracała bez medalu. 4 miejsce na IO było jednak największym sukcesem w historii i pozostało nim aż do lat 70! Oprócz Kotlarczyka do Berlina pojechał także Edward Madejski, nie wystąpił jednak w ani jednym spotkaniu.
W samej końcówce lat 30 Wiślacy występowali w Reprezentacji już tylko sporadycznie. W drużynie „Czerwonych” dokonywała się zmiana pokoleniowa i „młodzi” (w tym tak wybitni jak Jerzy Jurowicz czy Mieczysław Gracz) nie zdążyli już zadebiutować w Kadrze przed wojną, a na pewno byliby podporą Reprezentacji w latach 40 – gdyby mogła ona wtedy istnieć…


Z wiślackiej perspektywy w tych „pionierskich” dla Reprezentacji latach międzywojennych odnotować wypada:

Przed meczem z Węgrami: debiut Śliwy i Reymana
Przed meczem z Węgrami: debiut Śliwy i Reymana
  • udział Adama Obrubańskiego i Stanisława Ziemiańskiego w komisji selekcyjnej w 1922 roku
  • debiut Henryka Reymana i Stefana Śliwy w meczu przeciwko Węgrom 14 maja 1922 – byli to pierwsi Wiślacy, którzy wystąpili w Reprezentacji. Ich gra została nisko oceniona, przyznać jednak trzeba, że słabo zagrała cała drużyna (porażka 0:3 wywołała powszechną gorycz). Według komentatorów Reymanowi zabrakło agresywności i skutecznej gry ciałem, Śliwa zaś jeszcze w pierwszej połowie doznał kontuzji i później już tylko statystował na boisku (przed meczem ustalono, że nie można przeprowadzać zmian)
  • udział Stanisława Ziemiańskiego w meczu z Węgrami 14 maja 1922 – nie tylko jako selekcjoner (członek komisji trzech), ale także… sędzia liniowy!
  • debiut Mieczysława Wiśniewskiego w meczu przeciwko Szwecji 28 maja 1922 roku (pierwsze zwycięstwo Reprezentacji w historii) – był to pierwszy z dotychczasowych ośmiu bramkarzy-Wiślaków w Kadrze
  • udział Władysława Jentysa w pracach komisji selekcyjnej na jesieni 1922
  • udział Adama Obrubańskiego w pracach komisji selekcyjnej w 1923 roku (w roli przewodniczącego)
  • 2 bramki Władysława Kowalskiego w meczu przeciwko Estonii 25 września 1923 roku – były to pierwsze bramki zdobyte przez Wiślaka w Reprezentacji. W tym samym meczu trafienie samobójcze zaliczył Kazimierz Kaczor
  • kontuzję Mieczysława Wiśniewskiego w meczu przeciwko Szwecji 18 maja 1924 – bramkarza Wisły w 11 minucie musiał zastąpić Emil Gorlitz, dla Reprezentacji Polski była to pierwsza w historii zmiana w trakcie gry
  • wybór w 1924 roku Adama Obrubańskiego na pierwszego w historii kapitana związkowego Reprezentacji Polski i kierowanie przez niego przygotowaniami do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu
  • udział w Igrzyska Olimpijskich 1924 trzech Wiślaków: Henryka Reymana, Mieczysława Wiśniewskiego i Zdzisława Stycznia
  • występ aż 7 Wiślaków w czerwcu 1924 roku w meczu przeciwko USA
  • występ aż 7 Wiślaków w lipcu 1931 roku w meczu przeciwko Łotwie
  • trzy bramki Mieczysława Balcera w meczu przeciwko Jugosławii 25.10.1931, był to pierwszy hat-trick Wiślaka w Reprezentacji
  • udział braci Kotlarczyków w meczu eliminacji Mistrzostw Świata w 1933 roku przeciwko Czechosłowacji, byli to pierwsi Wiślacy w meczu el. MŚ
  • udział Józefa Kotlarczyka oraz Edwarda Madejskiego w Igrzyskach Olimpijskich w 1936 roku w Berlinie, gdzie Polska zajęła 4 miejsce

Reprezentacja Polski po II Wojnie Światowej

Henryk Reyman ustala skład na mecz "Reprezentacji PZPN" z Torpedo Moskwa
Henryk Reyman ustala skład na mecz "Reprezentacji PZPN" z Torpedo Moskwa
Sytuacja Reprezentacji po drugiej wojnie światowej przypomina tą, która była jej udziałem po pierwszej – znów olbrzymi entuzjazm przezwyciężał trudności organizacyjne i znów na czoło wysuwał się Kraków, jako ośrodek przodujący w piłkarstwie. W Krakowie rozgrywki konspiracyjne odbywały się przez całą wojnę, a baza sportowa nie doznała takich zniszczeń jak w niektórych innych regionach kraju, żeby wspomnieć tylko o zrównanej z ziemią Warszawie. W Krakowie już 28 stycznia 1945 roku rozegrano pierwsze po wyparciu Niemców derby, mniej więcej w tym samym czasie reaktywowano kluby i regionalne władze sportowe. Nic więc dziwnego, że to tutaj, już pod koniec czerwca 1945 roku przywrócono do życia PZPN (brał w tym udział między innymi Jan Weyssenhoff). Walne zebranie delegatów na funkcję kapitana związkowego bez żadnego zawahania wybrało Henryka Reymana. W środowisku piłkarskim Reyman był w owym czasie bez wątpienia osobą o największym autorytecie. Warto dodać, że sprawowana przez niego rola kapitana związkowego miała być honorowa, to znaczy, że Reyman nie pobierał wynagrodzenia.

Zgodnie z ustaleniami, do obowiązków Reymana jako kapitana związkowego należało comiesięczne zestawianie listy 40 aktualnie najlepszych polskich piłkarzy, którzy w danej chwili mają być brani pod uwagę przy zestawianiu przez Reymana Kadry. Na pierwszej liście, opublikowanej w sierpniu 1945 roku, dominowali piłkarze z Krakowa (25 z 40), w tym Wiślacy: Jurowicz, Michał Filek, Flanek, Władysław Filek, Legutko, Wapiennik, Cholewa, Gracz, Kohut, Woźniak.
Początkowo „lista 40” była czystą formalnością, co z resztą przyznawał sam selekcjoner: ze względu na stosunkowo niski poziom gry piłkarzy Reyman był zdania, że należy wstrzymać się z rozgrywaniem spotkań międzypaństwowych i skoncentrować na meczach klubowych i międzymiastowych. Były to też okazje do bliższego zapoznania się selekcjonera z potencjalnymi kadrowiczami, bo w tych czasach zarówno komunikacja jak i transport były utrudnione i Reyman nie miał wielu szans oglądania piłkarzy „w akcji”. Selekcjoner ciągle faktycznie nie istniejącej Reprezentacji przygotowywał do gry reprezentacje okręgowe i składy mieszane różnych klubów, dzielił się z piłkarzami swoją wiedzą i doświadczeniem. Reyman brał między innymi udział w przygotowaniach reprezentacji Krakowa do meczu z Pragą w 1945 (organizował obóz treningowy w Zakopanym, na którym nie tylko doskonalił z zawodnikami taktykę, ale musiał także pracować nad ich brakami technicznymi), ustalał skład łączonej drużyny Cracovii i Wisły na mecz z mistrzem Szwecji, dokonał selekcji zawodników do „reprezentacji związków zawodowych” na tournée po Francji w 1947. Za najważniejsze w tym okresie uznał Reyman tournee do Szkocji. Oficjalnie pojechała tam reprezentacja Śląska, ale znaleźli się w niej piłkarze i z Łodzi i przede wszystkim z Krakowa (z Wiślaków: Gracz, Wapiennik, Flanek). Trzy zwycięstwa nad drużynami szkockimi Reyman uznał nawet za „największe osiągnięcia i sukcesy na przestrzeni kilkudziesięciu lat w historii piłkarstwa polskiego”. [cyt. za Paweł Pierzchała, str. 426]
Rok 1946 i część 47 spędzono więc na systematycznych przygotowaniach. W sierpniu 1946 kierowana przez Reymana „Reprezentacja PZPN” zremisowała z Torpedo Moskwa 1:1, aż w reszcie w czerwcu 1947 miał miejsce pierwszy oficjalny po wojnie mecz Polski: z Norwegią w Oslo. Ważniejsze od wyniku (porażka 3:1) było to, że po 7 latach i 288 dniach w końcu odbyła się gra Drużyny Narodowej. Nie zabrakło w składzie Wiślaków: na boisku walczyli Mieczysław Gracz i Michał Filek, zmagania z ławki rezerwowych obserwował Jerzy Jurowicz. Zabrakło za to w Oslo… Henryka Reymana. Władze nie zgodziły się na jego wyjazd i po prostu nie wydały mu paszportu. Tak w nowych warunkach politycznych zaczęła się dyskryminacja człowieka, który był dla władz niewygodny, bo prezentował przedwojenny etos oficera Wojska Polskiego, cechował się niezłomnością, odwagą i honorem. Był po prostu jednostką zbyt wybitną, by sprawować w nowym systemie ważne funkcje.
Stanisław Flanek wspominał, że przed odlotem samolotu „podeszło do niego [Reymana] kilku panów w cywilnych ubraniach. Porozmawiali z nim i musiał z nimi wracać.” Ludzie ci „zaproponowali” Reymanowi, żeby wysiadł z samolotu i poinformowali: „Niestety, panie kapitanie PZPN, nie otrzymał Pan pozwolenia na wyjazd” [cyt. za Paweł Pierzchała, str. 428-9]. Selekcjoner potraktował to jak zdarzenie wyjątkowe, ale gdy ponownie odmówiono mu wyjazdu z Kadrą, tym razem do Czechosłowacji, Reyman złożył rezygnację.

Reprezentacja Polski w latach 50 i 60

Wiślacy na Olimpiadzie w Helsinkach: Józef Mamoń, trener Michał Matyas i Zbigniew Jaskowski.
Wiślacy na Olimpiadzie w Helsinkach: Józef Mamoń, trener Michał Matyas i Zbigniew Jaskowski.
Reprezentacja Polski po raz trzeci na stadionie Wisły: maj 1964, pojedynek z Irlandią
Reprezentacja Polski po raz trzeci na stadionie Wisły: maj 1964, pojedynek z Irlandią

Reprezentacja Polski w „złotych latach”

Lata 70 to złoty okres dla Reprezentacji Polski. Sukcesy na Mistrzostwach Świata czy Igrzyskach Olimpijskich są przez kibiców z nostalgią wspominane aż po dziś dzień. Udział w tych sukcesach mieli oczywiście także Wiślacy.
1 grudnia 1970 roku funkcję selekcjonera objął Kazimierz Górski – Trener Tysiąclecia. W jednym z pierwszych spotkań pod jego wodzą Polska rozgromiła Turcję w eliminacjach Mistrzostw Europy 5:1 – działo się to na stadionie Wisły, w obecności około 30 000 widzów. Hattricka zanotował Włodzimierz Lubański i tym samym potwierdził, że boisko Białej Gwiazdy bardzo mu odpowiada – łącznie na tym placu gry zdobył dla kadry 8 bramek! Przy okazji zwycięstwa nad Turcją warto też odnotować, że krakowska publiczność zgotowała owację obecnemu na stadionie Józefowi Adamkowi, który strzelił gola Turkom ponad 45 lat wcześniej – w 1925 roku była to 7 wiślacka bramka dla Polski.
Do Mistrzostw Europy ostatecznie nie udało się awansować (jak wiadomo – trzeba było na takie wydarzenie czekać aż do 2008 roku), ale zamiast tego powodzeniem zakończyły się eliminacje do Igrzysk Olimpijskich 1972. Do Monachium w grupie 19 zawodników pojechali Kazimierz Kmiecik i Antoni Szymanowski. W eliminacjach do turnieju raz wystąpił też Tadeusz Polak, ale na turniej finałowy nie został już powołany.
A z turnieju tego Polacy przywieźli złoto! Był to pierwszy triumf polskiego futbolu na międzynarodowej imprezie i nie zmieni tego nawet fakt, że Igrzyska miały niższą rangę od choćby Mistrzostw Świata. Zwycięstwa Polski nie wypada umniejszać: oprócz pewnych wygranych nad Kolumbią, Ghaną czy Marokiem musieliśmy rywalizować także z Danią, DDR czy ZSRR. Wiślacy wybiegali na niemieckich boiskach 765 minut, a Kmiecik otworzył w 2 minucie wynik decydującego o finale pojedynku z Marokiem (zobacz skrót meczu). W finale Wiślacy jednak nie wystąpili: Szymanowski tuż przed końcem spotkania z Arabami został tak skutecznie sfaulowany, że musiano mu założyć gips, Kmiecik zaś usiadł na ławce, gdyż Górski do gry wystawił dwóch, a nie jak poprzednio trzech napastników. Szymanowski i Kmiecik wracali jednak do kraju ze złotymi medalami na szyjach – i było to pierwsze złoto olimpijskie wywalczone przez Wiślaków! Już w kraju dodatkowym uhonorowaniem piłkarzy były Złote Krzyże Zasługi rozdane przez przewodniczącego Rady Państwa, Henryka Jabłońskiego – komunistyczne władze oczywiście chciały wykorzystać sportowe sukcesy w celach propagandowych.
W latach 70 miały ku temu więcej okazji niż kiedykolwiek. Rok 1974 przyniósł medal Mistrzostw Świata. Zanim do tego doszło miały miejsce legendarne mecze eliminacyjne, w których jednymi z bohaterów byli obrońcy Białej Gwiazdy. Najpierw w czerwcu 1973 roku w Chorzowie Adam Musiał wystąpił w spotkaniu, w którym Polska w obecności 100 000 kibiców pokonała Anglię, a następnie w październiku do spółki z Antonim Szymanowskim zatrzymali Anglików w historycznym „zwycięskim remisie” na Wembley. Tamtego dnia Reprezentacja zagrała kapitalnie. Musiał i Szymanowski – razem ze środkowymi obrońcami Gorgoniem i Bulzackim – wybijali wszystkie piłki i blokowali wszystkie strzały, a nawet gdy synowie Albionu posyłali piłkę na polską bramkę, to cudów dokonywał Jan Tomaszewski. W końcu w jednej z sytuacji sędzia uznał, że Musiał faulował Clarka i podyktowany został rzut karny – decyzja kontrowersyjna, ale nieodwołalna. Anglicy wyrównali i ostatnie pół godziny meczu słusznie może uchodzić za najbardziej nerwowe chwile w historii polskiego futbolu. Wynik udało się jednak utrzymać i po przerwie trwającej od 1938 roku Polska znów jechała na Mistrzostwa Świata.
Rezerwowymi w czasie spotkania na Wembley byli Kazimierz Kmiecik i Zdzisław Kapka. Dramatyczny i decydujący mecz był zbyt ważny, by Kapka mógł w nim debiutować w Kadrze, ale stało się to już w następnym spotkaniu, 4 dni później przeciwko Irlandii. Zarówno o Kmieciku jak i Kapce zwykło się mówić, że z Kadrą osiągnęli mniej, niż ze swoimi talentami powinni. Prawdą jest, że mogli zanotować więcej występów i częściej grać w decydujących meczach, ale trudno medalistów Mistrzostw Świata nazywać „niespełnionymi reprezentantami” lub „piłkarzami tylko klubowymi”.
Oprócz Kmiecika i Kapki powołania na turniej do Niemiec otrzymali także Szymanowski, Kusto i Musiał, czyli łącznie pięciu Wiślaków. Żaden inny polski klub nie posłał tylu zawodników na Mistrzostwa Świata 1974. Kandydatura Kapki jako raptem dwudziestolatka była dość kontrowersyjna, ale ostatecznie i tak rozegrał on raptem 18 minut w ostatnim meczu przeciwko Brazylii. Dwa występy i 40 minut to bilans Kmiecika, za to Szymanowski z Musiałem byli podstawowymi graczami i stanowili o sile polskiej defensywy. Kusto na występ w Mistrzostwach Świata musiał czekać jeszcze 8 lat, choć był na trzech kolejnych turniejach!
Polacy w pięknym stylu przeszli jak burza przez pierwsze mecze, wygrywając z Argentyną, gromiąc Haiti i pokonując Italię. Pokonani z pola gry schodzili też Szwedzi i Jugosłowianie, aż w końcu sposób na Polaków znaleźli nie tyle Niemcy, co koszmarna pogoda we Frankfurcie. Ulewa opóźniła mecz o pół godziny, a wielu uważa, że błędem organizatorów było w ogóle dopuszczenie do rozpoczęcia rywalizacji. W kałużach nie dało się prowadzić normalnej gry, co odebrało Polsce atuty szybkościowe i techniczne. W 76 minucie jedynego gola zdobył Muller. 4 minuty później na plac gry wszedł Kmiecik, ale nie zdołał odwrócić losów spotkania. Jednak triumf nad ciągle aktualnymi mistrzami – Brazylią – dał Polakom trzecią lokatę. Zwycięską bramkę zdobył wtedy Grzegorz Lato, który zdecydował się na pamiętny rajd przez pół boiska, bo Brazylijczycy zajęci łapaniem Kapki na spalonym zostawili Lacie całe skrzydło wolne (Zobacz tę sytuację). Doprawdy było co świętować! Tym razem peerelowskie władze przyznały piłkarzom Order Odrodzenia Polski. Zawodników witano w kraju jak bohaterów narodowych – zdaniem Gowarzewskiego tak gorące przyjęcie spotkało jeszcze tylko Jana Pawła II.

Kolejnym ważnym wydarzeniem dla Reprezentacji w latach 70 był udział w kolejnych Igrzyskach Olimpijskich, choć wcześniej też miały miejsce ciekawe mecze, jak choćby tournée po Ameryce Północnej albo pogrom wicemistrzów świata Holendrów 4:1 w el. ME. We wszystkich brał udział Antoni Szymanowski - etatowy wówczas obrońca kadry. Oprócz niego z grona Wiślaków do Montrealu pojechał także Kazimierz Kmiecik. Atmosfera przed turniejem nie była najlepsza, bo Polska przegrała szereg spotkań: nie tylko z Francją czy Argentyną, ale także Grecją, Irlandią i Szwajcarią. Igrzyska też zaczęły się przeciętnie: od remisu z Kubą i nieprzekonującej wygranej z Iranem 3:2. Sporo zamieszania wywołało wycofanie się z rozgrywek niektórych drużyn. Kilka z nich – w tym Nigeria, z którą Polacy mieli się zmierzyć – uczyniło to na znak protestu przeciwko występom Nowej Zelandii, oskarżanej o przyjazne stosunki z RPA, a tym samym wspieranie apartheidu. Ostatecznie następnym rywalem Polski byli Koreańczycy z Północy. Wynik 5:0 nie zmienił diametralnie humorów w naszej drużynie, bo rywal był jednak z futbolowych peryferii, mecz ten jest jednak o tyle ważny, że wtedy swoją jedyną bramkę dla kadry zdobył Antonii Szymanowski. Zwycięstwo z olimpijską reprezentacją Brazylii (a więc nie z najsilniejszą jedenastką Kraju Kawy) dało prawo gry w finale, ale w tym ostatnim i po prawdzie jedynym naprawdę wymagającym spotkaniu Polska łatwo przegrała 3:1. Ogółem Wiślacy wybiegali w Kanadzie 757 minut. Zdobyli tylko jednego gola, ale na tych Igrzyskach to Andrzej Szarmach miał niemalże monopol na polskie gole (tytuł króla strzelców z 6 trafieniami). Drugie miejsce uznano za utratę mistrzostwa sprzed czterech lat, a więc za porażkę. Z funkcją selekcjonera musiał pożegnać się Górski.

Udane eliminacje pozwoliły zakwalifikować się na kolejny ważny turniej: Mistrzostwa Świata 1978 roku w Argentynie. Wisła znowu była tym klubem, który dostarczył Reprezentacji najwięcej kadrowiczów. W 22-osobowej ekipie było ich 5: Andrzej Iwan, Marek Kusto, Henryk Maculewicz, Adam Nawałka i Antoni Szymanowski. Nie powinno to dziwić – miesiąc przez startem Mistrzostw Wisła w końcu ponownie sięgnęła po prymat w krajowym piłkarstwie. Pewne kontrowersje mogło wzbudzać powołanie Iwana – wcześniej nie zagrał on ani razu w meczu pierwszej reprezentacji: debiutował dopiero na Mundialu! Na dodatek miał jedynie 18 lat (najmłodszy uczestnik MŚ ’78). Jedynie dwa lata starszy był Nawałka. Już niemal tradycyjnie o sile defensywy Polski stanowili właśnie piłkarze Białej Gwiazdy, tyle że Szymanowskiemu tym razem partnerował Maculewicz. Zabrakło za to miejsca dla Kmiecika.
Wiślacy zagrali w każdym meczu turnieju: w sumie dało to 19 występów i 1552 minuty. Pechowcem był Kusto, który na drugich Mistrzostwach Świata z rzędu nie zaliczył ani minuty gry.
Nadzieje przed zawodami w Argentynie były bardzo rozbudzone. Przyczyniło się do tego wspomnienie turnieju sprzed czterech lat, a także obietnice selekcjonera Jacka Gmocha, który zapewniał powrót z Pucharem Świata.
Południowoamerykańskie boiska rozwiały te marzenia. W drużynie atmosfera była nerwowa i nieprzyjemna, a gra mało skuteczna. Remis z Niemcami, wymęczona wygrana z Tunezją i pokonanie Meksyku dały Polsce co prawda pierwsze miejsce w grupie, ale następna faza rozgrywek zaczęła się od porażki 0:2 z Argentyną (tym samym przerwana została seria 10 spotkań w finałach MŚ bez przegranej). Skromne zwycięstwo nad Peru przedłużało nadzieje, ale w meczu „o wszystko” Brazylia trafiła trzy razy i Polacy mogli wracać do domu. Miejsce 5-8 – bo tak sklasyfikowano Kadrę Narodową – było rozczarowaniem i tym razem piłkarze nie byli triumfalnie witani.

Tak oto piłkarska dekada lat 70-tych kończyła się dla Polski z pewnym niedosytem, choć obiektywnie patrząc był to najlepszy okres w historii Reprezentacji.

Można jeszcze wspomnieć o ciekawych grach towarzyskich Polaków w roku 1980. Co ciekawe, w niemal wszystkich meczach w tym roku najliczniej reprezentowanym klubem była Biała Gwiazda – zwykle trzech lub nawet czterech jej piłkarzy zakładało trykoty z Orłem na piersi. W czasie wyprawy na spotkania z Maroko i Irakiem debiut w kadrze odnotował Marek Motyka, któremu przypadło w udziale 8 występów w Reprezentacji, ale… wszystkie w 1980 roku!
Interesujące i udane było tournée po Ameryce Południowej (remis z Brazylią, wygrane z Boliwią i Kolumbią). W ostatniej z tych gier z kadrą pożegnało się aż trzech znakomitych Wiślaków: Szymanowski, Nawałka i Kmiecik. O ich godne rozstanie z Reprezentacją zadbał inny Wiślak: Andrzej Iwan w niewiele ponad 20 minut zdobył klasycznego hattricka (cały mecz zakończył się wynikiem 4:1). Iwan błysnął w czasie tej eskapady, bo w dwóch spotkaniach w których zagrał zdobył 4 gole. Kapitalną formę potwierdził Wiślak cztery miesiące później, gdy 12 listopada w Barcelonie swoimi dwoma bramkami dał Polsce zwycięstwo nad Hiszpanią 2:1, zwycięskiego gola zdobywając w 89 minucie, na dodatek 60 sekund po wyrównującym trafieniu Hiszpanów.

Reprezentacja Polski w latach 80 i 90

Kibice Wisły na meczu Polska-Węgry w 1994 roku (stadion Hutnika)
Kibice Wisły na meczu Polska-Węgry w 1994 roku (stadion Hutnika)
Lata 80-te w porównaniu do 70-tych wyglądają na ubogie dla Reprezentacji Polski, również udział Wiślaków w meczach kadry stopniowo malał. W 1982 roku jednak Polska powtórzyła sukces sprzed 8 lat i ponownie zdobyła trzecie miejsce w finałach Mistrzostw Świata. Medale z tej imprezy przywieźli trzej ówcześni Wiślacy: Andrzej Iwan, Jan Jałocha i Piotr Skrobowski, choć ten ostatni na hiszpańskich boiskach z powodu kontuzji nie zagrał, a i w eliminacjach wystąpił tylko dwa razy. Tylko w eliminacjach grał także Leszek Lipka, na same finały nie pojechał. W końcu występu w finałach MŚ doczekał się Marek Kusto, ale reprezentował już wtedy Legię Warszawa. Ogółem Wiślacy grali w finałach 302 minuty – bardzo mało w porównaniu do wcześniejszych turniejów. Inna sprawa, że Skrobowski na Mistrzostwa jechał z kontuzją, a Iwana i Jałochę urazy wyeliminowały odpowiednio w drugim i trzecim spotkaniu. Tak czy inaczej swój udział w historycznym sukcesie mieli.

Potem jednak Wiślacy zaczęli coraz rzadziej grać w Reprezentacji. Regularnością występów do 1985 roku imponował Jan Jałocha, ale inni Wiślacy (Iwan i Skrobowski) partnerowali mu już tylko sporadycznie. Wreszcie we wrześniu 1985 roku Jałocha zakończył reprezentacyjną karierę, a tym samym na okres niemal pięciu lat zabrakło piłkarza Białej Gwiazdy, który rozsławiałby swój klub grą w Drużynie Narodowej. W 1986 roku żaden z krakowskich piłkarzy nie pojechał na Mundial do Meksyku. Mistrzostwa te jak wiadomo nie były dla Polski udane. Można z przymrużeniem oka powiedzieć, że gdy brakło Wiślaków to i Kadrze nie szło.
Na kolejne występy Wiślaków trzeba było czekać do maja 1990 roku, gdy na plac gry przeciwko Kostaryce wbiegł Kazimierz Moskal. Na kolejną wiślacką bramkę w Reprezentacji czekano jeszcze dłużej: od 7 września 1983 roku (trafienie Iwana przeciwko Rumunii) do 9 grudnia 1991, gdy bramkę zdobył Zdzisław Janik. Okoliczności jego trafienia są szczególne: na zimę 1991 roku zakontraktowano wyjazd Reprezentacji Polski na mecze z Egiptem i Kuwejtem. Najlepsi piłkarze nie kwapili się do dalekiej eskapady, więc zamiast nich posłano zmienników pod kierownictwem etatowego asystenta selekcjonera Lesława Ćmikiewicza. Co ciekawe PZPN fałszywie utrzymywał, że jest to kadra B, choć spełnione były wszystkie formalne wymogi uznania tych spotkań za mecze pierwszej Reprezentacji. Umniejszanie rangi spotkań stało się zrozumiałe, gdy kadrowicze odnotowali bolesną porażkę 0:4 z Egiptem (dwie bramki w swoim debiucie i zarazem pożegnaniu przepuścił Bobrowicz), a w kolejnym spotkaniu nie potrafili się zrewanżować, jedynie remisując 0:0. Dopiero z Kuwejtem Polacy wygrali (2:0), a wynik otworzył właśnie Janik. Nie wiadomo jednak komu strzelił gola, bo informacje o składzie gospodarzy są niedostępne…
W pierwszej połowie lat 90 w Reprezentacji zagrali jeszcze trzej piłkarze Białej Gwiazdy: Marcin Jałocha, Tomasz Dziubiński i Grzegorz Lewandowski, ale w listopadzie 1993 roku Wiślacy znowu na kilka lat znikają ze składu kadry.

Nie sposób przemilczeć Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie w 1992 roku, choć piłkarskie rozgrywki toczyły się tam na szczeblu U-23, a więc nie były to oficjalne mecze pierwszej reprezentacji Polski. Mimo to srebrny medal IO ’92 zasługuje na wzmiankę w każdym opracowaniu dotyczącym historii Reprezentacji Polski, także tym pisanym z wiślackiej perspektywy, bo na boiskach Hiszpanii dobrze radził sobie Marcin Jałocha.

Reprezentacja Polski w XXI wieku

XXI wiek to prawdziwie wiślacka epoka w historii reprezentacji Polski, przy czym okres ten w zasadzie można liczyć od 1998 roku, czyli od wzmocnienia klubu przez Telefonikę. Wraz z inwestycją Bogusława Cupiała w krakowską drużynę do Kadry po 4 latach powrócili piłkarze Wisły. Na początku - w meczu z Paragwaj w lutym - byli to Krzysztof Bukalski i Radosław Kałużny, po nich kilkudziesięciu kolejnych zawodników. Piłkarze Białej Gwiazdy na dobre zadomowili się w Drużynie Narodowej: pomiędzy lutym 1998 a kwietniem 2009 było tylko 23 spotkań Polski, w których nie zagrałby nikt z Wisły (a ogółem Reprezentacja rozegrała wtedy 149 pojedynków).
Powrót Wiślaków do Kadry zbiega się z poprawą wyników uzyskiwanych przez Polskę, i trudno uznać to za przypadek. Po 16 latach przerwy Polska ponownie awansowała na Mistrzostwa Świata i chociaż zajęła na turnieju w Korei i Japonii ostatnie miejsce w swojej grupie to i tak przełamanie długoletniej niemocy w eliminacjach było sporym sukcesem. Wielka w tym zasługa Kałużnego - Wiślak, który w eliminacjach zdobył 5 bramek.
Na MŚ 2002 wystąpiło dwóch zawodników Białej Gwiazdy: Arkadiusz Głowacki i Maciej Żurawski. Ogółem grali przez 290 minut, Żurawski we wszystkich trzech spotkaniach, Głowacki w ostatnim, przeciwko USA. W meczu ze Stanami Zjednoczonymi Żurawski nie wykorzystał rzutu karnego - gdyby trafił, byłby to pierwszy gol Wiślaka w finałach MŚ. W późniejszych latach w meczach Polski występowało zwykle minimum trzech, czterch gracz z krakowskiej Wisły, ale nie raz było ich jeszcze więcej. 17 listopada 2004 roku - w meczu z Francją - wyrównany został rekord 7 zawodników Wisły w jednym meczu Reprezentacji, a pół roku później (29.05.2005, w konfrontacji z Albanią) został on nawet poprawiony. Od tej pory liczba ośmiu zawodników "Białej Gwiazdy" w jednym spotkaniu Polski nie została pobita (bezwzględny rekord - 9 piłkarzy - należy do Pogoni Lwów, jeszcze z początku lat 20 XX wieku). Należy jednak uściślić, że w pojedynkach z Francją i Albanią występujący wtedy Kamil Kosowski był Wiślakiem na wypożyczeniu.
Udane były także kolejne eliminacje Mistrzostw Świata. Regularnie grali w nich między innymi Marcin Baszczyński, Maciej Żurawski czy Radosław Sobolewski. W zgodnej opinii wielu kibiców, zbyt mało szans otrzymał Tomasz Frankowski. Mówiło się, że ówczesny selekcjoner nie darzył "Franka" sympatią i nawet bramki strzelane przez niego jak na zawołanie (jak choćby hattrick w pogromie Azerbejdżanu 8:0) nie były w stanie przełamać tego uprzedzenia. W konsekwencji Frankowski nie dostał powołania na finały MŚ (podobnie jak na przykład Tomasz Kłos), co ściągnęło na Pawła Janasa falę krytyki, szczególnie że turniej znowu był dla Polski niepowodzeniem i znowu zakończył się na trzech meczach.
W Niemczech obecnych było 5 zawodników z ówczesnej kadry Wisły: Dariusz Dudka, Marcin Baszczyński, Kamil Kosowski (na wypożyczeniu), Paweł Brożek i Radosław Sobolewski. W sumie zagrali przez 500 minut. Sobolewski - po otrzymaniu dwóch żółtych kartek w meczu z Niemcami - został pierwszym w historii Polakiem wykluczonym ze spotkania w finałach MŚ.
Dwa lata później zrealizowało się to, co przez całe dekady pozostawało poza zasięgiem Polski - awans na Mistrzostwa Europy. W dużym stopniu swoimi występami w eliminacjach przyczynili się do tego Jakub Błaszczykowski, Radosław Sobolewski i Dariusz Dudka. Finały były jednak trzecią z kolei nieudaną dla Polski imprezą i ponownie zakończyły się po trzech meczach. Z drużyny Wisły występy na boiskach Austrii i Szwajcarii zanotowali Dudka, Łobodziński i Kokoszka.


Tak jak różnie układają się losy polskiej Reprezentacji, tak samo różnie bywało z udziałem w niej Wiślaków: nie raz stanowili o jej sile, bywały też lata, gdy nie oglądano żadnego piłkarza Białej Gwiazdy w koszulce z Orłem na piersi. Na szczęście tych pierwszych momentów było o wiele więcej i udziałem Wiślaków były medale Mistrzostw Świata, Igrzysk Olimpijskich, występy na Mistrzostwach Europy i inne sukcesy. Historia Białej Gwiazdy i Reprezentacji Polski zazębia się już od niemal 90 lat.

Wiślacy kapitanami Reprezentacji

Funkcję kapitana Reprezentacji Polski pełniło 17 piłkarzy Wisły Kraków. Jako pierwszy tej zaszczytnej funkcji dostąpił nie kto inny jak Henryk Reyman. Wśród późniejszych kapitanów znajdują się wybitni zawodnicy ze wszystkich pozycji: bramkarze, obrońcy, pomocnicy i napastnicy.

Lista wiślackich kapitanów reprezentacji w kolejności alfabetycznej:


Oprócz tego kapitanem Polski był też Paweł Kaczorowski, jednak przed przyjściem do Wisły.

Wiślacy selekcjonerami Reprezentacji

  • Henryk Reyman - 19 meczów
  • Adam Obrubański - 12 meczy
  • Stanisław Ziemiański - 3 mecze
  • Józef Szkolnikowski - 1 mecz
  • Tadeusz Orzelski - 1 mecz
  • Artur Woźniak - 1 mecz

Mecze Reprezentacji na boiskach Wisły

Mecz Polska-Węgry na stadionie Wisły, 1925 rok
Mecz Polska-Węgry na stadionie Wisły, 1925 rok

Reprezentacja Polski trzynastokrotnie gościła na stadionie Wisły w oficjalnym meczu. Pierwsze spotkanie rozegrano na obiekcie, który znajdował się przy alei 3 maja. Pozostałe natomiast grano już przy ul. Reymana. Boiska Towarzystwa Sportowego uchodzą za szczęśliwe dla Polaków, choć pierwszy i ostatni jak do tej pory mecz zakończyły się porażkami. Były to jednak dwie jedyne porażki Polski odniesione na stadionie Wisły.

Z ciekawostek warto wspomnieć, że pierwsza stracona w tych meczach bramka padła w zaskakujących dla Polaków okolicznościach. Węgrzy zaprezentowali sztuczkę wcześniej nieznaną w naszym kraju: przy rzucie wolnym jeden z nich zamarkował uderzenie, jednak zamiast strzelić tylko przebiegł nad piłką. Futbolówkę w kierunku bramki posłał inny zawodnik, biegnący tuż za pierwszym i piłka zatrzepotała w siatce. Jednak mimo porażki nasza Reprezentacja dobrze się wtedy zaprezentowała, tocząc wyrównany bój z drużyną ze światowej czołówki. Należy też zauważyć, że w 17 minucie Gorlitz obronił rzut karny podyktowany za rękę w naszym polu karnym. Był to pierwszy w historii Reprezentacji przypadek niewykorzystania karnego przeciwko Polsce. Z późniejszych wydarzeń uwagę zwraca pogrom reprezentacji Luksemburga w stosunku 8:1. Jest to jedno z najwyższych zwycięstw Polski w historii, dodatkowo w meczu tym Włodzimierz Lubański zdobył 5 bramek (wyrównując rekord trafień jednego zawodnika w jednym meczu Polski) - trzy pierwsze jako klasyczny hattrick, dwie kolejne dokładając na koniec spotkania. Była to też pierwsza gra w eliminacjach turniejów mistrzowskich, w której regulamin dopuszczał przeprowadzanie zmian w trakcie meczu (wcześniej było to zakazane w eliminacjach mistrzostw świata i Europy!). Najczęściej Reprezentacja Polski grała na stadionie Wisły na przełomie lat 60 i 70. W późniejszych dekadach jej wizyty w Krakowie były niemalże sporadyczne, przez co kibice pod Wawelem muszą długo czekać by po raz kolejny oglądać na żywo Reprezentację. 2599 dni (tj. około 7 lat i 1 miesiąc) - tyle czasu średnio upływa pomiędzy kolejnymi występami Reprezentacji Polski na boisku Wisły. Można powiedzieć: zdecydowanie za dużo! Zainteresowanie takimi meczami jest olbrzymie: Polskę na stadionie Wisły oklaskiwało w sumie około 325 000 osób (!), czyli średnio prawie 25000 na jednym spotkaniu.


L.p. Data Rywal Wynik Stawka Strzelcy (dla Polski)
1. 19.07.1925 Węgry 0:2 (0:0) Tow.
2. 04.11.1956 Finlandia 5:0 (2:0) Tow. Henryk Kempny (x2), Krzysztof Baszkiewicz, Lucjan Brychczy, Edmund Kowal
3. 10.05.1964 Irlandia 3:1 (1:1) Tow. Eugeniusz Faber, Jerzy Wilim, Zygfryd Szołtysik
4. 16.05.1965 Bułgaria 1:1 (0:0) Tow. Ernest Pohl
5. 29.10.1967 Rumunia 0:0 (0:0) Tow.
6. 20.04.1969 Luksemburg 8:1 (3:0) el. MŚ Włodzimierz Lubański (x5), Kazimierz Deyna (x2), Jerzy Wilim
7. 16.05.1970 NRD 1:1 (1:1) Tow. Kazimierz Deyna
8. 22.09.1971 Turcja 5:1 (1:0) el. ME Bronisław Bula, Włodzimierz Lubański (x3), Robert Gadocha
9. 10.10.1979 Islandia 2:0 (0:0) el. ME Roman Ogaza (x2)
10. 07.09.1983 Rumunia 2:2 (0:1) Tow. Włodzimierz Ciołek, Andrzej Iwan
11. 05.08.1998 Izrael 2:0 (1:0) Tow. Mirosław Trzeciak, Rafał Siadaczka
12. 26.05.2008 USA 0:3 (0:2) Tow.
13. 07.09.2010 Australia 1:2 (1:2) Tow. Robert Lewandowski


  • Bilans: 13 meczów - 6 zwycięstw - 4 remisy - 3 porażki, bramki: 30-14
  • Najwyższe Zwycięstwo: 8:1 z Luksemburgiem (20.04.1969)
  • Najwyższa porażka: 0:3 z USA (26.05.2008)
  • Najczęściej graliśmy z: Rumunią (dwa razy)

Ponad to w 1930 roku, na boisku Wisły, odbył się mecz reprezentacji Polski z amatorską reprezentacją Austrii. Polacy wygrali to spotkanie 3:1. Mecz zorganizowano z okazji 10 rocznicy powstała PZPN. Jako że była to amatorska drużyna Austrii, zawodów nie zalicza się do ogólnego bilansu spotkań oficjalnych.


Liczba widzów:
1925 r. Węgry - 8000
1956 r. Finlandia - 40000
1964 r. Irlandia - 35000
1965 r. Bułgaria - 40000
1967 r. Rumunia - 32000
1969 r. Luksemburg - 40000
1970 r. NRD - 30000
1971 r. Turcja - 30000
1979 r. Irlandia - 20000
1983 r. Rumunia - 8000
1998 r. Izrael - 5000
2008 r. USA - 21000
2010 r. Australia - 16000


Oprócz spotkań oficjalnych reprezentacja Polski rozgrywała także sparingi na stadionie Wisły.