Wisła a powstanie Ligi w Polsce

Z Historia Wisły

Siedzą: Strumilło (Warszawianka), Hamburger i Rothert (obaj Polonia Warszawa), Szczerbowski (TKS Toruń), Kuchar- przewodniczący (Pogoń Lwów), Schargel - sekretarz (Hasmonea Lwów), Mirzyński (Czarni Lwów), Skibicki i Konopka (obaj ŁKS Łódź), Piotrowski (Polonia Warszawa), Buchelt (Pogoń Lwów). Stoją: Mielech i Krzyski (obaj Legia Warszawa), Głażewski (Klub Turystów Łódź), Dembiński (Wisła Kraków), Stencel (Klub Turystów Łódź), Góra (1.FC Katowice), Broniarz (Warta Poznań). Za pomoc w identyfikacji dziękujemy p. Jarosławowi Owsiańskiemu
Siedzą: Strumilło (Warszawianka), Hamburger i Rothert (obaj Polonia Warszawa), Szczerbowski (TKS Toruń), Kuchar- przewodniczący (Pogoń Lwów), Schargel - sekretarz (Hasmonea Lwów), Mirzyński (Czarni Lwów), Skibicki i Konopka (obaj ŁKS Łódź), Piotrowski (Polonia Warszawa), Buchelt (Pogoń Lwów). Stoją: Mielech i Krzyski (obaj Legia Warszawa), Głażewski (Klub Turystów Łódź), Dembiński (Wisła Kraków), Stencel (Klub Turystów Łódź), Góra (1.FC Katowice), Broniarz (Warta Poznań). Za pomoc w identyfikacji dziękujemy p. Jarosławowi Owsiańskiemu

Wadliwy system rozgrywek o MP owocował deficytem w finansach klubowych, okręgowych związków piłkarskich i samego PZPN (w 1927 r. deficyt ten wynosił 27 000 zł). Stąd dochodziło do coraz częstszych konfliktów we władzach piłkarskich. Liczące się kluby uważały dotychczasowy system rozgrywek piłkarskich o MP za niesprawiedliwy. Dodatkowo praktycznie co roku się on zmieniał. Hamowało to rozwój polskiej piłki i było nieatrakcyjne dla kibiców. Po przegranych mistrzostwach okręgowych (które kończyły się z reguły na przełomie wiosny i lata) kluby do końca roku pozbawione były okazji do gier o istotną stawkę. Kontraktowano więc spotkania z zespołami krajowymi i zagranicznymi. Mecze te pozbawione właściwej rangi miały głównie charakter, jak to wówczas określano "kasowy", a i ich walor sportowy pozostawiał nieraz wiele do życzenia. Często też zamiast spodziewanych zysków przynosiły one klubom straty finansowe.

Klasyczne pojedynki derbowe takie jak Wisła-Cracovia, Pogoń-Czarni (z czasem Legia-Polonia) zawsze wywoływały zainteresowanie kibiców niezależnie od rangi rozgrywek. Natomiast mecze na szczeblu okręgowym ze słabszymi przeciwnikami, w których wynik był z reguły z góry przesądzony, były dla kibiców nieatrakcyjne i przynosiły klubom deficyt. Na takiej podstawie wyrósł bunt czołowych polskich klubów, który zaowocował powstaniem ligi. Na czele buntowników stanęła Wisła wraz z klubami lwowskimi.

Karykatura obrazująca konflikt ligowców (Kuchar i Obrubański) z PZPN (Cetnarowski) w 1927 roku. Prezes PZPN zapowiada, że nawet jeżeli ligowcy go pokroją, to PZPN zorganizuje rozgrywki konkurencyjne wobec Ligi
Karykatura obrazująca konflikt ligowców (Kuchar i Obrubański) z PZPN (Cetnarowski) w 1927 roku. Prezes PZPN zapowiada, że nawet jeżeli ligowcy go pokroją, to PZPN zorganizuje rozgrywki konkurencyjne wobec Ligi

Pierwsze pomysły powołania ligi w Polsce pojawiły się w środowisku piłkarskim już w 1921 r. (I. Rosenstock) w związku z krytyką systemu rozgrywek o MP. Wtedy ten wniosek upadł. Począwszy jednak od połowy lat dwudziestych rósł ferment w środowisku piłkarskim. Krytyce rozgrywek o MP towarzyszyła krytyka władz PZPN kierowanych twardą ręką przez prezesa Cetnarowskiego. Potrafił on umiejętnie zyskiwać poparcie delegatów większości okręgów i rządził polską piłka od wielu lat. Z czasem jednak rosła opozycja wobec jego rządów i sposobowi prowadzenia nawy piłkarskiej. Oprócz argumentów merytorycznych związanych z krytyką systemu rozgrywek piłkarskich, rosnącym deficytem związku dochodziły także spory na linii Lwów-Kraków (Cracovia), czy Wisła-Cracovia. Lwowianie dzierżący prymat w polskiej piłce nieprzerwanie od 1922 roku domagali się większych wpływów w polskiej piłce. Wisła z kolei, spychana na margines w KOZPN (pozostawała w mniejszościowej koalicji z klubami polskimi i bielskimi), już od paru lat bojkotowała udział w krakowskich władzach piłkarskich. Oczywiście nie należy także zapominać o względach ambicjonalnych działaczy piłkarskich. To wszystko cementowało opozycję wobec Cetnarowskiego, który był zarazem prezesem Cracovii.

Pod koniec 1926 r. w prasie przetoczyła się dyskusja w/s powstania ligi w Polsce. Zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy ligi próbowali przekonać do swoich racji czytelników. Same tytuły prasowe sporo mówiły: "Liga przed bramami PZPN-u. Dobro sportu piłkarskiego, czy własnej kieszeni". Związany z Wisłą Aleksander Dembiński zdecydowanie opowiadał się za ligą z powodu upadku polskiego piłkarstwa wywołanego wadliwym systemem rozgrywek i sytuacją materialną klubów (wg niego liga miałaby być remedium na poziom i słabe zainteresowanie zawodami w a-klasie). Adam Obrubański, choć zwolennik Ligi, sceptycznie oceniał szanse jej powstania z powodu tarć klubowych.

Wypadki rozegrały się szybko na przełomie 1926 i 1927 roku. Już jesienią 1926 działacze Wisły udali się do Lwowa by zyskać poparcie czołowych klubów w/s powołania ligi. Tak też się stało. Głównym inicjatorem powołania ligi w środowisku lwowskim był T. Kuchar. W Krakowie prym wiodła Wisła, która opowiadała się za ligą wzorowaną na lidze angielskiej. Zwolennicy ligi starali się uzyskać poparcie dla swych planów od urzędujących władz piłkarskich. Uchwałę o powołaniu „Polskiej Ligi Piłki Nożnej” podjęło 12 czołowych klubów na konferencji zwołanej w Warszawie przez Pogoń, Wisłę i Polonię w dniach 4/5 XII. Ustalono tamże by całą sprawę przeprowadzić przez PZPN. Gdyby do tego jednak nie doszło to ligowcy byli zdeterminowani działać na własny rachunek. Projekt statutu Ligi miał opracować T. Kuchar (A. Dembiński znalazł się w komisji statutowej ligi), a zatwierdzić miał go PZPN.

Przedstawiciele klubów lwowskich stawiali sprawę na ostrzu noża (liga miała powstać nawet w wypadku braku zgody na jej powstanie ze strony PZPN), Wisła była bardziej kompromisowo nastawiona. Wśród przyszłych ligowców istniały również spory co do kształtu i formuły rozgrywek. Krystalizujący się obraz gier ligowych wyglądał coraz wyraziściej i sensowniej. 14 czołowych polskich klubów grać miało systemem każdy z każdym (mecz i rewanż), ostatnia drużyna spadać miała z ligi, a mistrz z niższej klasy miał wejść na jej miejsce. Każdy z klubów miał już teraz wytypować szkielet 8 graczy do gier ligowych. Kluby zobowiązywały się również do dania reprezentacjom 4 terminów na rozgrywki międzypaństwowe i międzymiastowe, a PZPNowi 1 termin na tzw. dzień PZPN (między V-IX). Wszyscy obecni na tej konferencji wyrażali przekonanie, że liga naprzód "propagandę piłkarstwa i podniesie poziom naszego footballu". Miało to swoje podstawy, gdyż całoroczny system rozgrywek zmuszałby piłkarzy do intensywnego treningu kondycyjnego, pozwalającego „im na utrzymanie dobrej formy przez cały rok, co wpłynęłoby dodatnio na poziom rozgrywek”. Do tego nie było by meczów bez stawki. Z jednej strony najsilniejsze kluby walczyłyby o mistrzostwo, a najsłabsze o utrzymanie się w lidze. To i fakt, że grałyby ze sobą najlepsze kluby w Polsce musiałoby przyciągnąć większą liczbę kibiców na trybuny. A to wiązało się z większymi dochodami klubów (do tej pory ledwo wiążących koniec z końcem) i możliwości zatrudnienia trenerów. W konferencji odmówiła udziału Cracovia (lojalna wobec przeciwnika ligi Cetnarowskiego), która potem przysłała organizatorom pismo, w którym odmawiała przystąpienia do Ligi, gdyż jej powstanie „godzi w interesy słabszych klubów i nie wierzy, iż Liga przyczyni się do podniesienia poziomu piłkarstwa w Polsce”. Brakło również przedstawiciela Ruchu. Zostawiono dla tych klubów miejsca w lidze pod warunkiem przyjęcia postanowień warszawskich. Ruch się z nimi zgodził, Cracovia nie. Było to wymownym zwiastunem konfliktu jaki się rozegrał w następnym roku. Decyzja działaczy najlepszych klubów w Polsce w dzień Świętego Mikołaja została przez Cetnarowskiego przyjęta nie jako prezent świąteczny, a raczej jako kukułcze jajo, którego należy się co prędzej pozbyć.

Nowa konferencja ligowców miała się odbyć na początku stycznia w Krakowie. Wisła z Cracovią miały ją zorganizować. Wobec odmowy ze strony Cracovii, ciężar przygotowań spadł na Wisłę.

Ligowcy nie zasypywali gruszek w popiele i 6 stycznia 1927 na zjeździe w Krakowie 13 czołowych klubów tworzy Polską Ligę Piłki Nożnej. W I. Zarządzie ligi znalazł się m.in. T. Kuchar i Zygmunt Bieżeński z Wisły, w Komisji Statutowej kolejni Wiślacy: Adam Obrubański i Dembiński, co świadczyło wymownie o roli, jaką odgrywali w tym całym przedsięwzięciu. Już dzień później (7 stycznia) władze TS Wisła zaaprobowały przystąpienie Towarzystwa do "komitetu tworzącego ligę". Kierownictwo ligi po krakowskim zjeździe wystosowało do władz PZPN specjalny memoriał, w którym bez ogródek napisano: Na wypadek nieuwzględnienia przez Walne Zgromadzenie PZPN naszych słusznych, ku poprawie piłkarstwa zmierzających postulatów i środków legalnych, podpisani upełnomocnieni delegaci członków organizacji, zobowiązują się solidarnie w nieprzekraczalnym terminie do dn. 1.III.1927 wystąpić z PZPN i przystąpić do zorganizowania niezależnego na najściślejszych prawach amatorstwa opartego Związku, pod nazwą: „Polska Liga Piłki Nożnej”.

Nadal starając się o legalizację swych działań przez PZPN równocześnie przygotowywano się do rozpoczęcia sezonu ligowego (rozlosowano nawet terminy spotkań). W Krakowie zabrakło obserwatora ze strony PZPN, co sugerowało jaki jest do ligi stosunek władz piłkarskich. Gorącą atmosferę podgrzewały jeszcze polemiki prasowe zwolenników i przeciwników ligi. Z reguły brali w niej udział działacze piłkarscy. Np. Rosenstock ostrzegał przed konsekwencjami rozłamu związanymi z prawdopodobnymi sankcjami FIFA. Sam optował za powstaniem ligi, ale w porozumieniu z PZPN, gdyż uważał obecny system rozgrywek za fatalny. Piłkarze w zasadzie oficjalnie nie zajmowali stanowiska w tej sprawie. Wyjątkiem był Kałuża, który zwracał uwagę na konsekwencje zbyt częstych wyjazdów na mecze ligowe czemu nie podoła gracz ligowy (normalnie student, urzędnik itd). Groziło to wg niego profesjonalizmem ukrytym jeżeli nie może go być formalnego. Dziennikarze „Przeglądu Sportowego” starali się podchodzić do problemu merytorycznie i np. Henryk Szatkowski krytykował pomysł powołania ligi z powodu ekskluzywności, samodzielności od PZPN i sposobu doboru klubów do ligi.

Inicjatorzy ligi zdając sobie sprawę z trudności jakie ich czekają starali się uzyskać poparcie dla swej inicjatywy najpierw okręgowych związków piłkarskich, by potem ostatecznie przeforsować swe stanowisko na Walnym Zjeździe PZPN. Opór wobec nieznanego okazał się jednak większy niż się początkowo spodziewano. Przeciwnicy ligi zręcznie manipulowali działaczami klubów niższych klas obawiających się, że zbankrutują z powodu małego zainteresowanie kibiców meczami niższej klasy. Dlatego pierwsza batalia o ligę na szczeblu okręgowym okazała się pozorną porażką jej zwolenników, gdyż większość zw. okręgowych była jej przeciwna (tylko Toruń opowiedział się za ligą). Często zresztą decyzje w tej sprawie przechodziły nieznaczną większością głosów. W efekcie zwolennicy ligi zaczęli się wycofywać z prac w zw. okręgowych i groźba rozłamu w polskim piłkarstwie stawała się coraz bardziej realna. Np. podczas zjazdu KOZPN zdania w/s ligi były podzielone, choć ostatecznie z jej powstaniem opowiedziała się tylko Wisła i Jutrzenka. Rosła determinacja zwolenników i przeciwników ligi. Inicjatorów ligi atakowano jako rozbijaczy działających bezprawnie, a kluby zgłaszające swój akces do ligi straszono, że FIFA na wniosek PZPN wyda zakaz gry z polskimi drużynami ligowymi. Zwycięstwa przeciwników ligi podczas zjazdów okręgowych okazywały się zwycięstwami pyrrusowymi, a ich apogeum przypadło na zjazd PZPN. Scenariusz obrad lutowego zjazdu PZPN był podobny jak w zw. okręgowych. Przeciwnicy ligi reprezentujący kluby z niższych klas rozgrywkowych forsowali uchwały przeciwne lidze. Dla notabli związkowych sprawa ligi formalnie "nie istniała".

Cetnarowski proponował reorganizację złego systemu rozgrywek. Wyglądało więc na to, że majstrowanie przy systemie rozgrywek o MP i poprawianie złego na gorsze miały być remedium na stagnację w polskiej piłce. Równolegle do toczących się obrad zjazdu PZPN, obok w Izbie Handlowej obradowali ligowcy. Wykazywali chęć pojednania i w związku z omawianą na zjeździe PZPN koniecznością zmian systemu rozgrywek mistrzowskich postanowili w nim brać udział. Jednak gdy okazało się, że obecny system rozgrywek i organizacji PZPN będzie zachowany postanowili definitywnie zawiązać PLPN i wystąpić z PZPN z dniem 1 marca. Rozłam stawał się faktem. Cetnarowski od razu zagroził buntownikom sankcjami i zapowiedział „najostrzejszą walkę przeciwko klubom, które wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi dały się porwać warcholskim namowom i złamały solidarność organizacji” w pogoni za korzyściami materialnymi. Przeciwnicy ligi z Cetnarowskim na czele zaczęli jednak przegrywać batalię o przyszłość polskiej piłki na łamach prasy i to nie tylko sportowej, która w swej większości patrzyła życzliwie na wysiłki ligowców, krytykując zarazem postawę władz PZPN.

Trzeźwi obserwatorzy wydarzeń zdawali sobie sprawę, że dyskwalifikacje kilkunastu najlepszych drużyn w Polsce to pogrzeb polskiego piłkarstwa. Liczyli jeszcze na mediację i interwencję ZPZS. Przeciwnicy ligi próbowali jednak nadal zawracać Wisłę kijem. Teraz wypadki zaczęły toczyć się lawinowo. PZPN toczył nadal wojnę propagandową, potępiając Ligę jako rozbijającą jedność związku i utworzoną dla korzyści materialnych. Zaczynał jednak tracić grunt w terenie, gdyż akces do Ligi zaczęło zgłaszać coraz więcej klubów i to z niższych klas, a działalność niektórych zw. okręgowych z tego powodu prawie zamierała. PZPN nie doceniał siły ligowców i dalej chciał rozgrywać spotkania w okręgach (w miejsce klubów ligowych dokooptować miano drużyny z B klasy). Potężny, jak się pozornie wydawało, gmach PZPN zaczął się chwiać w posadach. W terenie zapanował niesamowity chaos, z którego szybko zaczęła się wyłaniać PLPN jako dość sprawny i ekspansywny organizm. Odpowiedzią centrali piłkarskiej były teraz coraz mniej skuteczne sankcje wobec ligowców. Zarząd PZPN zawiesił zarządy klubów i groził zawieszeniem samym klubom jeśli do 15 kwietnia nie wrócą w ramiona PZPN. Wydano zakaz gry z klubami ligowymi. W terenie zaś wypadki toczyły się lawinowo: okręg toruński rozpadł się zupełnie, w Krakowie (Małopolsce) na pierwszej linii frontu walczyła Wisła: za namową Dembińskiego za ligą opowiedziała się spora część (21) klubów niższych klas, Bielsko chciało przystąpić gremialnie do ligi pod warunkiem przyłączenia do okręgu śląskiego, we Lwowie doszło do tego, że przesunięto rozgrywki okręgowe o trzy tygodnie i sugerowano przejście gremialne całego okręgu do ligi!!

Bunt próbowano złamać dyskwalifikując twórców ligi a zespołom obniżając klasę (do C); starano się u władz by nie zatwierdziły statutu ligi; cofano subsydia i dzierżawę boisk; zakazano sędziom sędziowania na zawodach ligowych; zawodnikom, którzy nie zgłoszą się do klubów posłusznych PZPN do końca maja grożono dyskwalifikacją na rok.

Ligowcy jednak działali skuteczniej wybierając na prezesa zarządu Ligi gen. Góreckiego (zastępcę wiceministra Wojsk) i zatwierdzając u władz statut PLPN. Zresztą cały zarząd Ligi składał się z oficerów WP - co wobec niedawnego wojskowo-politycznego przewrotu majowego (1926 r.) miało swoją wymowę. Batalia o poparcie władz okazała się przegrana. Nie pomogło PZPN wytoczenie najcięższych armat czym było wystąpienie do FIFA o dyskwalifikację klubów ligowych i zakaz rozgrywania z nimi spotkań. Oburzyło to opinię publiczną, że do zwalczania polskich klubów PZPN zwrócił się "o pomoc do Austriaków i Niemców".

Liga zaś systematycznie rosła w siłę. Odpowiednikiem ligi ogólnopolskiej miały być ligi okręgowe (pierwsza powstała w Łodzi). Wg doniesień prasowych do połowy marca akces do ligi zgłosiło 57 klubów (27 dalszych toczyło w tej sprawie pertraktacje). Termin przyjęć mijał 20 marca. Potem kluby przyjmowane miały być do ligi najniższej. Przełamano więc lęk przed ligą klubów niższych klas i to chyba zadecydowało o sukcesie ligowców. O roli jaką odegrała Wisła w tworzeniu Ligi Okręgowej mówią w zasadzie zachowane dokumenty Krakowskiej Ligi Okręgowej Piłki Nożnej w Krakowie. Właśnie na adres TS Wisła Dyrekcja Policji i inne urzędy słały pisma (lokal Wisły mieścił się wówczas przy ul. Długiej 4). W tym jakże ważne pismo Policji przekazujące egzemplarz statutu KLOPN „do rąk Prezesa Towarzystwa Sportowego „WISŁA” w Krakowie” z oznajmieniem, że nie zakazuje zawiązania stowarzyszenia. Ów Statut KLOPN z 1927 r. stwierdzał jasno, że celem Ligi jest „organizowanie zawodów o mistrzostwo okręgowe”, wystawianie reprezentacji KLOPN przez kapitana ligowego. Członkami Ligi mogły być towarzystwa sportowe. Przewidywano istnienie 3 lig: I, II, i III. Co więcej w razie potrzeby mogły też powstawać podokręgi KLOPN.

Rzecz charakterystyczna, że gracze klubowi chcąc grać w rozgrywkach ligowych musieli podpisywać specjalne deklaracje. Jeśli takowych odmawiali bojąc się dyskwalifikacji ze strony PZPN to przechodzili do zespołów wiernych związkowi i tak pogłoski mówiły, że Jan Kotlarczyk, Jan Ketz, Karol Żelazny i Emil Skrynkowicz mieli odmówić takich deklaracji i przenieść się do Tarnovii lub krakowskiej Legii!!

20 marca 1927 r. maszyneria ligowa ruszyła. Z chwilą gdy piłkarze wybiegli na boiska wojny gabinetowe ligowców z władzami PZPN zeszły na dalszy plan. Z czasem wygasał zresztą bitewny zapał i zaczęto prowadzić zakulisowe rozmowy, zmierzające do załagodzenia sporu, który przecież nie służył polskiej piłce nożnej. W letniej przerwie ligowej doszło wreszcie do porozumienia. Po paromiesięcznych negocjacjach porozumienie między coraz mocniejszą Ligą, a słabnącym PZPN stało się faktem. Ostatecznie w miejsce Cracovii dokooptowano do Ligi Jutrzenkę. Delegaci Wisły mieli w tej sprawie wolną rękę i to oni właśnie o tym decydowali. W grę wchodziła jeszcze drużyna Makkabi Kraków. Niewykluczone, że o wyborze Jutrzenki zdecydował fakt posiadania wspólnego mostku na Rudawie, choć bardziej prawdopodobna była postawa (proligowa) działaczy tego klubu podczas zjazdu KOZPN.

W trakcie I. rundy rozgrywek widać było wyraźnie kto zyskiwał, a kto tracił w tym konflikcie. Rozgrywki ligowe szły pełną parą i cieszyły się niesłabnącym zainteresowaniem kibiców od marca do czerwca. PZPN natomiast się sypał. Zawodnicy z klubów jeszcze lojalnych wobec związku przechodzili gremialnie do klubów ligowych. Dochodziło nawet do tak symptomatycznych sytuacji jak zawieszenie rozgrywek okręgowych w WOZPN z powodu braku zainteresowania nimi kibiców - czołowe bowiem kluby warszawskie (Polonia, Legia, Warszawianka) należały do ligi. Ligi nie udało się zmarginalizować - na marginesie natomiast znalazły się rozgrywki okręgowe. Co więcej czołowi sędziowie polscy wbrew zakazom PZPN przeszli na stronę ligowców. Cetnarowski w takiej sytuacji musiał się zgodzić na mediację z ZPZS i powołanie specjalnej komisji, która miała doprowadzić do kompromisu między zwaśnionymi stronami. Warunki ligowców były twarde i w zasadzie polegały na tym, że PZPN musiał pogodzić się z istniejącym stanem faktycznym. A więc: utworzeniem klasy państwowej, autonomią Ligi w ramach PZPN taką, jaką posiadały okręgi, autonomią Kolegium Sędziów, ograniczeniem zawodów międzypaństwowych do 4 rocznie. Do tego dochodziły i takie, jak zmniejszenie liczby okręgów do 6, przeniesienie siedziby PZPN do Warszawy. Na te postulaty mieli odpowiedzieć delegaci poszczególnych okręgów zebrani w Katowicach 24.04. Działacze PZPN ustępowali powoli, ale zgoda na utworzenie klasy państwowej była już sporym postępem. Docenili to ligowcy i widząc szansę na porozumienie wybrali swoich delegatów, którzy po mozolnych negocjacjach doprowadzili w czerwcu do ugody. Czytając te uzgodnienia można przyjąć, że była to ugoda na warunkach ligowców. Gdyż PZPN uznawał istnienie ligi (z opcją zmniejszania ilości klubów ligowych do 12). Ligę zaś uznano za strukturę autonomiczną w ramach PZPN. Co więcej, jej prawa i obowiązki zapisane w statucie PZPN nie mogły być zmieniane bez zgody ligowców. PZPN ustąpił i w może nie najważniejszej ale prestiżowej kwestii przeniesienia siedziby związku do Warszawy. Do ostatecznej ugody doszło w lipcu. Z postanowień ugody ciekawy był punkt regulujący kwestię awansu do ligi. Z ligi miał spadać jeden zespół, a wejść miała drogą kooptacji Cracovia i drogą eliminacji jeszcze jeden klub. Tym razem działacze Cracovii z ochotą przyjęli darowane miejsce w lidze. Po odejściu Cetnarowskiego z PZPN i przeniesieniu siedziby związku do Warszawy ich przemożny wpływ na polską piłkę został poważnie ograniczony.

Warunki ugody zatwierdził potem Zjazd PZPN (18 grudzień 1927), a w styczniu 1928 r. Liga Państwowa formalnie stawała się okręgiem eksterytorialnym w ramach PZPN. Prezesem Związku został gen, Bończa-Uzdowski, a kapitanem związkowym Tadeusz Kuchar.

Walka z Ligą w ramach PZPN nie ustawała. Już w 1932 r. usunięto ze statutu Związku paragraf 32 dający Lidze 1/3 głosów w PZPN w sprawach jej dotyczących. W prasie traktowano to jako pierwszy krok do zlikwidowania ligi, co groziło nowym rozłamem w polskiej piłce. Prognozy te nie były bezpodstawne, gdyż rok później padł nawet taki wniosek na Zjeździe PZPN i to ze strony krakowskiej delegacji. Tym razem upadł, choć majstrowanie przy systemie rozgrywek i podział ligowców na dwie grupy świadczył wyraźnie o sile starych przyzwyczajeń. I tutaj wpływ na ostateczne decyzje i utrzymanie Ligi przy życiu miała kampania prasowa jaką zorganizował Adam Obrubański.

Wspomnienia Józefa Kotlarczyka

Zanim opowiem o moim ligowym debiucie w Warszawie przeciwko Warszawiance, słów kilka o ogólnej sytuacji, w jakiej znalazło się polskie piłkarstwo w pamiętnym dla mnie roku 1927. Kraków, jak powiedziałem poprzednio, był nie tylko kolebką polskiego piłkarstwa, ale i siedzibą naczelnych władz – Polskiego Związku Piłki Nożnej. Tak się jakoś złożyło, że we władzach PZPN zasiadali w lwiej części działacze Cracovii.

Był to okres tzw. „wielkiej Cracovii”, która w tym czasie posiadała już bardzo silny skład. Kiedy jednak i pozostałe zespoły montowały nie gorsze jedenastki, opiekunowie „pasiaków” w ówczesnym PZPN pilnie baczyli, aby nie stała się ich ulubieńcom krzywda. Poza tym PZPN był raczej konserwatywny i nie dopuszczał myśli o żadnej zmianie.

Nie zawsze podobało się to „Wiśle”, lwowskiej „Pogoni”, „Czarnym”, „Legii”, „Warszawiance”, toruńskiemu „TKS”, łódzkim „Turystom”…

Toteż w 1927 r. „Wisła” w porozumieniu z „Czarnymi” i „Pogonią” Lwów postanowiła wezwać inne czołowe kluby i założyć „ligę”. Propozycja „Wisły” została przyjęta przez dalszych 13 klubów („IFC”, „Warta”, „Pogoń”, „Legia”, „Turyści”, „ŁKS”, „Polonia” Warszawa, „Czarni”, „TKS” Toruń, „Hasmonea”, „Ruch”, „Warszawianka”, „Jutrzenka”). Cracovia oczywiście nie poparła propozycji „buntowników” i przez okres dwóch sezonów pozostawała poza jej szeregami. „Pasiacy” liczyli na krach finansowy ligi i powrót do Canossy (czytaj PZPN) zbuntowanych klubów. Tak się jednak jak wiadomo nie stało. Rozgrywki ligowej od samego początku cieszyły się ogromną popularnością. Wszyscy bardziej utalentowani piłkarze przeszli z klubów A-klasowych do ligowych. W ten sposób poziom drużyn ligowych znacznie przewyższał poziom pozostałych zespołów. Mecze też były ciekawe. Tymczasem w prasie trwała prawdziwa „burza”. Działacze PZPN z ówczesnym prezesem dr Cetnarowskim na czele nie chcieli ustąpić publikując wiele złośliwych artykułów pod adresem twórców ligi. Ci oczywiści nie pozostawali dłużni. Wszystko to nam nie pomagało, toteż z prawdziwym zadowoleniem przyjęli wszyscy po rocznej „wojnie” zawarcie pokoju. „Cracovia” znalazła się w kręgu drużyn ligowych.

Przyznacie, że we wcale ciekawym czasie rozpoczynałem karierę ligowca.

Źródło: Józef Kotlarczyk - Spod Wawelu na olimpijski stadion

Zobacz też

Źródła

"Z Białą Gwiazdą w sercu (Wiślacka legenda: Henryk Reyman 1897 -1963)" - Paweł Pierzchała, Kraków, 2006
Protokoły z posiedzeń władz TS Wisła
Wydawnictwa jubileuszowe TS Wisła
"Sportowe sprawy i sprawki" - S. Mielecha
"Gole faule ofsajdy" - S. Mielecha
"Liga gra i po czterdziestce" - (praca zbiorowa: Dobrowolny Zbigniew, Jeleń Janusz, Konieczny Andrze, Łagódka Zbigniew, Stański Grzegorz), Warszawa 1977
"Piłka nożna 1919-1979. Ludzie - drużyny - mecze" - Grzegorczyk Stefan, Lechowski Jerzy, Szymkowiak Mieczysław, Warszawa 1981
"40 lat PZPN" – Piłka Nożna nr 2 1960
"Przeglądamy karty historii walk ligowych" - R. Zieliński, Głos Sportowca nr 2 i nast. 1958
„Przegląd Sportowy”
„Stadion”
Wykorzystano także materiały z: Archiwum Państwowego w Krakowie