Witold Rutkowski
Z Historia Wisły
| |||
kraj | Polska | ||
pseudonim | Wolski I | ||
urodzony | 11.10.1892, Podgórze | ||
zmarł | 22.02.1945, Kraków | ||
miejsce pochówku | Cmentarz Rakowicki | ||
pozycja | napastnik, lewoskrzydłowy | ||
| |||
---|---|---|---|
Sezon | Drużyna | Mecze | Gole |
1908-1912 | Wisła Kraków | 59 | |
1912-? | AZS Kraków | ||
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych. |
Spis treści |
Kariera piłkarska
Dostępne wiślackie źródła i relacje prasowe jednoznacznie sugerują, że Wisła była pierwszym poważnym klubem, w którym rozpoczął grę Witold Rutkowski. Stało się to w roku 1908. Liczył już wówczas lat szesnaście, kończąc powoli gimnazjalną edukację. Ponieważ kroniki klubowe z tego okresu się nie zachowały trudno prześledzić szczegółowo jego wiślacką karierę futbolową. W tym względzie musimy się opierać prawie wyłącznie na relacjach z ówczesnej prasy, a ta bardzo rzadko podawała nie tylko składy wiślackich jedenastek w poszczególnych meczach, ale także strzelców goli… Tym niemniej z zachowanych sprawozdań meczowych z całą odpowiedzialnością możemy stwierdzić, że począwszy od 1908 roku, przez następne cztery lata Witold był podstawowym i wyróżniającym się graczem Wisły. Znamy suchą statystykę rozegranych przez niego spotkań w barwach Wisły – było ich aż 59!!! W pełni zgadzamy się z charakterystyką napisaną z okazji 15-lecia klubu: „rok (1908) stanowi dla Wisły epokę znaczniejszego rozwoju. W skład I-ej drużyny wchodzą Brożek, Cepurski, Pustelnik, Stolarski, Weyssenhoff, Polaczek, Poznański, Luska, Górski, Cudek i Rutkowski, którzy przez dłuższy czas stanowią stały zespół „Czerwonych””. Ilekroć bowiem udało nam się zrekonstruować składy Wisły z poszczególnych spotkań w latach 1908-1912, niemal zawsze widzimy w nim na pozycji lewego skrzydłowego najstarszego z braci Rutkowskich. Bo trzeba w tym miejscu wyjaśnić, że w 1910 roku do składu I. drużyny zaczął się przebijać jego młodszy o trzy lata brat – Tadeusz Rutkowski.
Witold już w wiosennym sezonie 1908 roku podejmuje odważnie rywalizację z drużynami lwowskimi. Pierwszym udokumentowanym występem w barwach Wisły jest bowiem pojedynek z rezerwami Pogoni we Lwowie 14 czerwca – wynik 3:3. Wynik był o tyle mylący, że Wisła praktycznie przez większość spotkania grała w osłabienie po kontuzji bramkarza. Jak pisał krakowski „Czas” : „trzecią bramkę zawdzięcza ,,Wisła” p. Rutkowskiemu (lewy skrajny), który piłkę prowadził na przebój”.
To jakże skromne zdanie mówi też o piłkarskim atucie lewoskrzydłowego, przebojowość bowiem cechowała z reguły graczy nieunikających pojedynków jeden na jeden. Jeśli dodamy do tego dobrą, jak na pozycję na boisku, skuteczność i umiejętność dogrywania piłek partnerom, będziemy mieli obraz gracza nietuzinkowego, odważnie podejmującego rywalizację na galicyjskich i zagranicznych boiskach. Taką markę Rutkowski wyrobił sobie już po jesiennych derbowych pojedynkach z Cracovią. O jego boiskowych wyczynach w pierwszym udokumentowanych derbach w historii rozegranych 20 września 1908 (1:1) i październikowym rewanżu relacje prasowe milczą. Chwalą jednak cała ofensywną formację Wisły: „Ataki jej…były sprawne i dobrze kombinowane” („Czas” z 20 października).
Podobnie oceniano występy Wisły i jej napadu w następnym roku. Nazwisko Rutkowskiego pojawia się na liście strzelców w remisowym meczu wiosennym z Lwowskimi Czarnymi (30 maja – 4:4). Do tego zaliczył asystę. O okolicznościach w jakich do tego doszło tak pisał „Czas”: w 34’ „lewy skrajny napastnik p. Rutkowski „strzelił” w bramkę „Czarnych” powtórnie, a bramkarz lwowski p. Popowicz, złapawszy piłkę w ręce, został wepchnięty do środka bramki. Do pauzy stosunek 2:0. Po pauzie „Czarni” zabrali się do gry na dobre. Wynikiem paru pięknie przeprowadzonych ataków było wyrównanie przez „Czarnych” w ciągu pierwszych pięciu minut stosunku punktów. Ale na piękne ataki „Czarnych” odpowiadali „Czerwoni” równie dobrymi atakami. P. Luska (środek napadu) „strzelił” w 10 minucie trzecią bramkę, przejąwszy ładnie piłkę z centry p. Rutkowskiego”.
Rok 1910 nie odznaczył się jakoś szczególnie w jego boiskowej karierze, gdyż wyniki osiągane przez Wisłę były co najwyżej przeciętne, a gra jej ataku pozostawiała wiele do życzenia. Warte odnotowania było jednak to, że Witold wprowadził w tym sezonie do pierwszego składu Wisły swego młodszego brata Tadeusza. Tenże zaliczył debiut w jakże prestiżowym listopadowym meczu z praską Slavią (3:10), w którym wystąpił na boisku obok Witolda. Wynik tego spotkania może szokować dzisiejszego kibica, ale trzeba wyjaśnić, że Slavia Praga była wówczas czołową europejską drużyną, a my dopiero raczkowaliśmy w futbolowym rzemiośle. Obaj braci zagrali w tym spotkaniu w ataku: Witold na swojej tradycyjnej pozycji. A występ całej formacji ocenił „Czas” bardzo pozytywnie: „U Wisły’’ spisywał się wczoraj wbrew tradycji najdzielniej napad. W drugiej zwłaszcza połowie kombinował ładnie”. Kto wie czy nie większą zasługą w mijającym sezonie nie okazał się fakt, że to właśnie za namową braci Rutkowskich do Wisły trafił Henryk Reyman. Jak czytamy w książce poświęconej tej legendarnej dla Wisły postaci: Zamiłowanie do piłki nożnej Henryk „przejął od swoich kuzynów Tadeusza i Witolda Rutkowskich… Oni też byli jego pierwszymi nauczycielami”. Sam Reyman wspominał potem, jak to „w marcu 1910 r. jako student gimnazjalny został przez kuzyna Witolda Rutkowskiego, zawodnika i założyciela TS Wisła Kraków, wprowadzony i zapisany do juniorów Wisły”.
W rok 1911 Wisła wkraczała podejmują odważnie rywalizację z liczącymi się drużynami czeskimi, co akcentowało w sportowy sposób akces Wisły do UIAFA i zapowiadało utworzenie niezależnego od zaborców Polskiego Związku Futbolowego. Witold bierze udział w tych meczach. Prawdziwą jednak sportową gratką dla krakowskich kibiców był majowy dwumecz z zawodową drużyną z Wysp Brytyjskich FC Aberdeen. Oba spotkania Wisła przegrała wysoko, wyraźnie ustępując umiejętnościami szkockim zawodowcom. 20 maja 1:9, dzień później 1:8. I właśnie w tym drugim dniu jedyną bramkę dla Wisły strzelić miał Witold Rutkowski. Tak opisywał to wydarzenie jeden z uczestników meczu Ludwik Stolarski: „Pogoda wspaniała. Anglicy starają się o każdą piłkę, my czujemy się znacznie lepiej. Oni nie dopuszczają jednak do strzału. Gra jest otwarta, szczególnie Luska jest często pod bramką angielską. Po strzeleniu bramki, przez Rutkowskiego czy też Luskę, na trybunach niebywały entuzjazm”.
Podsumowaniem wiślackiej kariery Witolda Rutkowskiego były wrześniowe mecze Wisły w Łodzi z reprezentacją tego miasta. Sam wyjazd do Łodzi, jak i dwa lata wcześniejszy wcześniejszy do Warszawy wpisywały się w klubową politykę nawiązywania sportowych (i nie tylko) kontaktów z polskimi klubami z innych zaborów. Lewoskrzydłowy należał do wyróżniających się aktorów tych pokazowych łódzkich spotkań. W pierwszym dwukrotnie wpisując się na listę strzelców (3:3).
Piszemy o podsumowaniu, bo są to ostatnie spotkania, w których bezspornie udało nam się potwierdzić występy Witolda w Wiśle. Nie bylibyśmy zdziwieni, gdyby okazało się, że przyczynił się do wywalczenia pierwszego w historii klubu trofeum, jakim było wygranie Igrzysk Polskich zorganizowanych w październiku 1911 roku.
W klubowych publikacjach twierdzi się jednoznacznie, że był piłkarzem Wisły do 1912 roku. Nie udało nam się potwierdzić, czy w tym roku (wczesną wiosną) grał jeszcze w naszym klubie. Bezsprzecznym wydaje się fakt, jego przejścia do krakowskiego AZS o czym, o dziwo, informuje nie polska, a austriacka prasa (Illustriertes Österreichisches Sportblatt z 18 maja). Już na początku maja występuje w barwach tego klubu w meczu z Cracovią (2:6) i jest wymieniany jako jedna z „gwiazd” i bardziej znanych zawodników akademików. Skład AZS był zresztą w tym roku bardzo mocny. O czym świadczy wrześniowy mecz z Wisłą. Wtedy po raz pierwszy Witold Rutkowski wystąpił przeciwko swemu dawnemu klubowi. Wygrana Wisły zaledwie 1:0 świadczyła wymownie o wyrównanej formie obu zespołów. Co nie może dziwić, gdyż obok Rutkowskiego w barwach akademików grali przecież byli świetni gracze Wisły. W sumie aż 7 graczy AZS Kraków miał przeszłość wiślacką. Wymieniamy ich w kolejności: Wilhelm Cepurski, Ludwik Stolarski, Konrad Dynowski, Witold Rutkowski, Antoni Poznański, Adam Obrubański, Seweryn Kisielewski. Wiązało się to z podjęciem i kontynuowaniem przez tych graczy studiów. W wypadku Witolda były to studia prawnicze na UJ.
Dla wielu z nich będzie to tylko krótki incydent w piłkarskiej karierze i powrócą do swego macierzystego klubu – Wisły. Dla innych, ostatni przystanek w sportowej karierze. I tak najprawdopodobniej było w wypadku Witolda Rutkowskiego. Po wojnie z powodów zdrowotnych nie wrócił już do czynnego uprawiania sportu (pomijając myśliwstwo).
Kontaktów z Wisłą nie zrywał, choć zrozumiałe, że przebywając do końca lat dwudziestych poza Krakowem nie widujemy go w wiślackich gremiach. Tym niemniej widzimy go wśród organizatorów jubileuszu 25-lecia klubu. W 1933 wybrano go nawet do ścisłego zarządu klubu. Był II. wiceprezesem TS Wisła.
Rodzinne korzenie
Dzięki staranności prawnuczki Witolda Rutkowskiego, która odtworzyła drzewo genealogiczne rodziny, korzystając z ocalałych pamiątek i rodzinnych dokumentów, wiemy, „że Rutkowscy, jako przedstawiciele szlachty polskiej, zajmowali się głównie zarządzaniem majątkami ziemskimi, jako samodzielni ziemianie, albo jako administratorzy w dużych dobrach magnackich. Niektórzy z nich piastowali różne urzędy publiczne. Byli to np. sędziowie ziemscy, podkomorzy, kasztelanowie grodzcy… Dopiero w 19-tym wieku pojawiają się Rutkowscy zajmujący się inną działalnością” niż gospodarowanie ziemskimi dobrami. Do nich należał ojciec Witolda, Stanisław. Z wykształcenia prawnik, który administrował nie tylko majątkami ziemskimi, ale także i przemysłowymi. W 1912 roku był zatrudniony jako "urzędnik kolejowy".
Ze związku małżeńskiego Stanisława Rutkowskiego i Marii, z domu Piękoś (w 1889), przyszedł na świat w Krakowie w roku pańskim 1892 Witold (11 października). Choć ściślej należałoby napisać, że w Podgórzu, który był wówczas odrębnym miastem.
Według ksiąg metrykalnych parafii św. Floriana w Krakowie miał dwóch braci, z których młodszy od niego o 3 lata Tadeusz był również piłkarzem Wisły. O sportowych zainteresowaniach trzeciego z braci – Włodzimierza, urodzonego w 1893 roku - nic nie wiemy. Zmarał zresztą w młodym wieku, licząc zaledwie 19 lat. Wszystko wskazuje na to, że rodzina była dobrze sytuowana i nie przeżywała kłopotów materialnych, o czym świadczy choćby przebieg edukacji Witolda. Wychowywany był w rodzinie katolickiej. Był brunetem średniego wzrostu, o piwnych oczach i szczupłej budowy ciała.
Witold ożenił się już w wolnej Polsce w 1919 roku. Poślubił Stanisławę, z domu Lejczak. Z tego związku urodził się w roku 1925 syn Krzysztof.
Rok ten, jakże bogaty w wydarzenia polityczne i społeczne, zaznaczył się w jego życiu w sposób szczególny nie tylko z tego powodu. Przeplatały się w nim chwile radosne i smutne. Zmarła bowiem wtedy jego matka. Do tego ukończył wreszcie studia prawnicze i podjął pracę, która, jak się wydaje, zadecydowała potem o jego drodze zawodowej. O jego pracy zawodowej piszemy w osobnym rozdziale. W tym miejscu odnotowujemy fakt, że odniesione w czasie I wojny światowej obrażenia poważnie wpływały na jego stan zdrowia w całym dorosłym życiu hamując nie tylko jego karierę, ale także doprowadzając do przedwczesnej śmierci 22 lutego 1945 roku. Zmarł po długiej i ciężkiej chorobie „tuż po wkroczeniu wojsk radzieckich do Krakowa. W rodzinie panuje przekonanie, że to wydarzenie przyspieszyło jego śmierć”. Pochowany został na Cmentarzu Rakowickim.
Edukacja
Witold przeszedł wszystkie szczeble edukacji, mieszkając i ucząc się w Krakowie. Najpierw w szkole powszechnej, potem gimnazjum. Zgodnie z rodzinną tradycją, za wzorem ojca, podjął najpierw naukę w krakowskiej Akademii Handlowej, by potem rozpocząć studia jako "słuchacz zwyczajny" na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stało się to jesienią 1911 roku. Wybuch I wojny światowej i służba w Legionach J. Piłsudskiego przerwała na parę lat jego prawniczą edukację. Studia ukończył, uzyskując „absolutorium prawa na UJ” już w wolnej Rzeczypospolitej w roku 1919.
Praca zawodowa
Odniesione w czasie walk legionowych rany uniemożliwiły mu dalszą służbę wojskową w jednostkach liniowych. Paradoksalnie więc, wojenny koleje losu młodego Witolda sprawiły, że stał się kontynuatorem rodzinnych tradycji, podejmując pracę w różnorakich instytucjach o charakterze przemysłowym i administracyjnym. Jak można sądzić po spisanym przez niego w latach trzydziestych XX wieku życiorysie stało się to jesienią 1917 roku, po znanym w historii legionowej „kryzysie przysięgowym”. Witold przebywał wówczas w Wiedniu i chyba dlatego uniknął internowania. Sam pisał o tym w lakonicznych słowach: „W tym czasie, unikając zamknięcia w obozie internowanych, pracowałem kolejno w Krajowym Związku Przemysłowym we Lwowie, w Biurze Przemysłów Skórniczych i Urzędzie przywozu i Wywozu Polskiej Komisji Likwidacyjnej, w charakterze sekretarza i kierownika oddziału”. Zbierał więc niezbędne doświadczenie, które owocowało potem w jego zawodowej karierze w niepodległej Polsce. PKL zresztą można już uznać za organ likwidujący związki Galicji z Austrią, a zarazem tworzący zręby odradzającego się po latach niewoli polskiego państwa. W tym zbożnym dziele miał swój udział i Witold Rutkowski.
Wraz z nowym 1919 rokiem obiecująco rozpoczęta w roku ubiegłym kariera zawodowa w małopolskich instytucjach gospodarczych i administracyjnych znalazła kontynuację w stołecznym Polskim Związku Przemysłowców Garbarzy. W tejże korporacji na stanowisku kierownika działu handlowego zatrudnił go inż. Jarra. Praca w Związku Garbarzy zaowocowała także po powołaniu go do Wojska Polskiego o czym informujemy opisując jego karierę żołnierską.
Nic dziwnego, że po demobilizacji (najprawdopodobniej na przełomie 1920/1921) objął stanowisko dyrektora Małopolskiego Związku Garbarzy w Krakowie. Liczył wówczas zaledwie 28 lat .
Po roku, jak można wnosić, owocnej pracy jego talenty organizacyjno-administracyjne zostały zauważone przez księcia Jerzego Rafała Lubomirskiego. Książę, wywodzący się z przeworskiej linii tego zasłużonego w historii Polski rodu nabył w 1922 roku dojlidzkie dobra i szukał osób, które w sposób kompetentny zarządzałyby całym majątkiem. A były to nie lada jakie dobra. Objęcie przez trzydziestoletniego Witolda Rutkowskiego stanowiska pełnomocnego „dyrektora Zarządu Dóbr i Zakładów Przemysłowych w Białymstoku” przyjęte zostało zapewne ze sporym zaskoczeniem. Jak pisał potem W. Rutkowski: „pod zarządem swym posiadałem 12000 morgów lasu, roli, gospodarstwo rybne na przestrzeni kilkuset morgów, browar cegielnię, tartak, torfiarnię, oraz szereg mniejszych przedsiębiorstw przemysłowo-handlowych, zatrudniając w nich kilkuset oficjalistów i służby”. Choć z zachowanych szczątkowych dokumentów wynika, że nie zarządzał wszystkim od razu, gdyż na przykład cegielnią dopiero od roku 1924, co poświadcza zachowanego pełnomocnictwo wystawione przez księcia Lubomirskiego. Było to zaiste imponujące i niemal samowystarczalne imperium gospodarcze na terenie powiatu białostockiego. Fragmenty tego majątku przetrwały do dzisiejszych czasów, by wspomnieć choćby znany w całej Polsce Browar Dojlidy i rybne stawy. Rutkowski musiał sobie radzić z zarządzaniem tym majątkiem dobrze skoro przetrwał na tym stanowisku cztery lata. W Białymstoku przebywał co najmniej do 1927 roku. A świadczy o tym zachowane pozwolenia na posiadanie broni palnej wydane przez starostę białostockiego w lutym tegoż roku.
Przez te cztery lata uzbierał niemały kapitał finansowy, który postanowił potem wykorzystać pracując „na własny rachunek w branży naftowej”. Okazało się to hazardową inwestycją: „na skutek wypadku, powodującego eksplozję i duże straty materialne, zmuszony byłem przedsiębiorstwo zlikwidować” – pisał potem po latach. Doświadczenie w branży naftowej zaowocowało jednak zatrudnieniem w firmie Standard Nobel. Spółka Akcyjna Standard Nobel była wówczas ekspansywnie rozwijającą się firmą zajmującą się wydobyciem ropy naftowej, jej przetwarzaniem oraz handlem produktami ropopochodnymi. Witolda Rutkowskiego zatrudniono w niej w „charakterze zastępcy kierownika Biura Sprzedaży na Małopolskę”. Na tym etacie nie pracował zbyt długo, gdyż „wskutek… przewlekłej choroby” zmuszony był posadę opuścić.
Po rekonwalescencji został z początkiem lat trzydziestych „kierownikiem Biura Prasowego w Sekretariacie Województwa B.B.W.R.”.
Od 1 kwietnia 1933 roku podjął pracę jako „zawiadowca firmy „Caro”, Kasa Targowa S. z.o.p. w Krakowie”. Według relacji rodzinnych na tym stanowisku miał także pracować w czasie okupacji, a potwierdzają to zachowane dokumenty z czasów okupacji. Krakowska Kasa Targowa pod firmą „Caro" była utworzoną z miejskiej inicjatywy spółką zajmującą się handlem bydłem, mięsem i przetworami zwierzęcymi. Większość udziałów w spółce miała gmina Kraków.
Przy okazji jubileuszu 30-lecia TS Wisła w okolicznościowym artykule, przybliżając postacie Wiślaków występujących w pamiętnym meczu z Aberdeen w 1911 roku napisano, że Rutkowski był w 1936 roku „naczelnikiem biura w fabryce w Mościcach”.
Służąc ojczyźnie nie tylko z bronią w ręku...
Witold Rutkowski należał do tego pokolenia, które po latach niewoli wywalczyło niepodległość naszego kraju. Z patriotyczną pracą u podstaw zetknął się już w okresie gimnazjalnym. Wtedy też stał się członkiem Polskich Drużyn Strzeleckich. Niepodległościowej organizacji, działającej początkowo w konspiracji, a potem legalnie, której zadaniem było przygotowanie i wyćwiczenie kadry oficerskiej przyszłych polskich sił zbrojnych. Jako członek Drużyny Strzeleckiej Rutkowski używał „pseudonimu Wirut Adam”, co może sugerować, że wstąpił do tej organizacji w czasie jej konspiracyjnej działalności jako Polski Związek Wojskowy. Choć niekoniecznie bo pismo tej organizacji z 1913 roku tak właśnie określa jego osobę. Przy okazji dowiadujemy się z niego, że "służył" w pierwszym plutonie I. kompanii Drugiej Drużyny Strzeleckiej.
Drużyny Strzeleckie prężnie się rozwijały sięgając w chwili wybuchu I wojny światowej liczby 6 tysięcy członków. Ich kierownictwo współpracowało ściśle ze Związkiem Walki Czynnej Józefa Piłsudskiego. Nic dziwnego, że w chwili wybuchu wojny jemu też się podporządkowały, tworząc I Brygadę Legionów Polskich. Sam Witold pisał potem skrótowo o swojej służbie w tej formacji: z chwilą wybuchu wojny, „w trakcie uczęszczania na Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, wstąpiłem w dniu 6.8.1914 w szeregi I-ej Brygady 1 p.p. Legionów Polskich, w których pełniłem służbę do roku 1918”. Była to naturalna kolej rzeczy, biorąc pod uwagę jego dotychczasową działalność tak sportową jak paramilitarną. Stacjonujący bowiem w Oleandrach legioniści wyruszali w bój wprost z Parku Sportowego Wisły i, jak nie bez dumy potem pisano w rocznicowych wydawnictwach klubowych, „Szliśmy zawsze wiernie w służbie pewnej, ale wielkiej idei. Czuć się w klubie swoim jak w domu ojczystym, oddychać pełną piersią, podkreślać na każdym kroku swój czysto-narodowy, a w czasach zaborczych także niepodległościowy charakter - oto nasza idea, której służyliśmy.... Tą samą ożywieni myślą oddajemy naszą szatnię, nasze boisko w Oleandrach organizującym się w r. 1914 Legjonom Polskim, do których zgłasza się także i to, co mieliśmy najdroższego, tj. gros I naszej drużyny”. W Legionach Witold Rutkowski spotkał więc swoich dawnych przyjaciół z boisk piłkarskich i swego macierzystego klubu.
Według rodzinnych przekazów Witold wyruszył na szlak bojowy „wraz z Pierwszą Kompanią pod dowództwem por. Tadeusza Kasprzyckiego” 6 sierpnia 1914 roku. W znanych listach żołnierzy tej formacji jego nazwisko, ani pseudonim nie są jednak wymieniane. Rzecz w tym, że do dzisiaj nie zidentyfikowano wszystkich ochotników, którzy tego sierpniowego dnia wymaszerowali w stronę Miechowa. Bezsprzecznym jednak jest fakt jego służby w 1 p.p., co zaświadczają zachowane w zbiorach rodzinnych dokumenty. Pułk ten brał udział w szeregu krwawych walk, by wymienić choćby bitwy pod Łowczówkiem (grudzień 1914), Tarłowem (czerwiec 1915), czy Kostiuchnówką (lipiec 1916). Z dużym prawdopodobieństwem W. Rutkowski brał udział w pierwszych walkach tego pułku. Jesteśmy w trakcie ustalanie w których, i kiedy został poważnie ranny. Okoliczności tego wydarzenia są na tyle niecodzienne, że po blisko stu latach nadal są w żywej pamięci rodziny Rutkowskich: „w czasie jednej z potyczek dosięgła Witolda kula nieprzyjaciela. Przed niechybną śmiercią ocalił pradziadka zegarek kieszonkowy, w którym utkwił pocisk” napisała w specjalnym opracowaniu prawnuczka… Czy właśnie ta rana stała się przyczyną, że już do końca wojny zostawał uznawany przez kolejne „komisje superrewizyjne i comiesięczne przeglądy lekarskie za zdolnego jedynie do służby kancelaryjnej”? Nie jesteśmy w stanie na razie tego potwierdzić. Faktem pozostawało, że do służby liniowej już nie wrócił. Już 27 maja 1915 roku "na podstawie świadectwa szpitala wojskowego" został przydzielony "czasowo do Ekspozytury Departamentu Wojskowego" NKN w Wiedniu co potwierdzają dokumenty. Stąd wydaje się pewne, że jego służba legionowa z bronią w ręku trwała zaledwie kilka miesięcy. Na prośbę szefa Biura Prezydialnego Naczelnego Komitetu Narodowego w Wiedniu Komenda Legionów „rozkazem L.514/1916” przydzieliła go do „wiedeńskiej Stacyi Zbornej” Legionów „z tem, że ma pracować w Naczelnym Komitecie Narodowym. Również Ministerstwo Obrony Krajowej rozporządzeniem z dnia 13. czerwca 1917.Nr.Präs.6585. zarządziło „dass k.u.k. Platzkommando wird angwisen den Legionär Witold Rutkowski nach Zulässigkeit des Dienstes dem Obersten Polnischen Nationalkomitee zur weiteren Dienst lesstung zur Verfügung zustellen”. Wyjaśnijmy, że w założeniach NKN był „polityczną czapą” nad Legionami Piłsudskiego, sprawując władzę nie tylko wojskową, ale także polityczną i skarbową. Z powyższego dokumentu wynika jasno, że w 1916 roku W. Rutkowski przebywał nadal w Wiedniu, formalnie będąc żołnierzem Legionów, a faktycznie pracując w wiedeńskim NKN. Korespondencja szefa biura prezydialnego NKN jesienią 1917 roku, w jakże napiętym politycznie okresie związanym z kryzysem przysięgowym w Legionach świadczy wyraźnie, że niezwykle sobie cenił kompetencje i zaangażowanie Rutkowskiego, skoro w maju 1916 tylko jego pozostawił z grupy kilkunastu legionistów, jacy wówczas tam pracowali. Z tejże korespondencji wiemy, że młody legionista w latach 1916-1917 posiadał stopień plutonowego.
W połowie września Stacja Zborna Legionów w Wiedniu była likwidowana i jak pisał szef biura prezydialnego NKN „z okazyi niniejszego zwinięcia wiedeńskiej Stacyi Zbornej nie zaliczono Rutkowskiego do zostać mających przy podpor. Dr. Szarocie legionistów, wobec czego musi on w sobotę (15.b.m.) wieczór wyjechać. Na dobitkę leżę obecnie chory na dysenteryę tak, że kasa nasza, poufne dokumenta i.t.p. zostałyby na opiece Boskiej, gdyż w biurze nie mam nikogo. Proszę zatem JWPana Pułkownika o zarządzenie w drodze telegraficznej pozostawienia Rutkowskiego we Wiedniu”. Jasno z tego wynika, że Rutkowski cieszył się bardzo dużym zaufaniem w środowisku piłsudczykowskim/legionowym. Czy interwencje co do pozostawienia Rutkowskiego w Wiedniu okazały się skuteczne nie wiadomo. Należy jednak w to wątpić skoro sam Rutkowski pisał potem, że w roku następnym, „unikając zamknięcia w obozie internowanych” pracował w we lwowskim Związku Przemysłowym.
W wolnej już Polsce w okresie walk o całość i niepodległość naszej ojczyzny był członkiem "Straży Obywatelskiej Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa". Była to ochotnicza formacja działająca w latach 1918-1920 w II RP. Powołana została do pełnienia służby bezpieczeństwa, porządkowej, wartowniczej, czy też strzeżenia linii komunikacyjnych.
Odrodzone już Wojsko Polskie przypomniało sobie o jego kompetencjach z końcem 1919 roku. Z powodów zdrowotnych do służby z bronią w ręku nie był zdolny. Stąd przydzielono go do Ministerstwa Spraw Wojskowych, Departament Gospodarczy, Oddział Skór, a po pewnym czasie do Intendentury D.O.K. Kraków. Jak sam potem wspominał: „jako kierownik Oddziału Skór, przeprowadziłem militaryzację przemysłu garbarskiego w Zachodniej Małopolsce, organizując i wykonując zajęcie pełnej produkcji dwustu kilkudziesięciu garbarń na cele wojskowe”.
Zdemobilizowano go po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej. Jego związki z Wojskiem Polskim w II RP polegały w zasadzie tylko na działalności w kombatanckim Związku Strzeleckim. Choć raczej można by go nazwać organizacją społeczno-wychowawczą dla ówczesnej młodzieży. Witold Rutkowski zasiadał w Zarządzie okręgu krakowskiego tej organizacji w latach trzydziestych.. Przy okazji jubileuszu 30-lecia TS Wisła określano go, jako "kapitana Wojska Polskiego". Kiedy awansował na ten stopień trudno nam w tej chwili ocenić. Oficerski stopień potwierdza wpis w jego dowodzie osobistym: Stosunek do wojskowości 'oficer rezerwy'.
Polityczne sympatie i zapatrywania
Czy ze strzępów dokumentów i rodzinnych przekazów można wysnuć jakieś kategoryczne wnioski w tej kwestii. Wydaje się, że tak. Przecież świadomie wstępował do Polskich Drużyn Strzeleckich. Organizacji o jasnym patriotycznym i niepodległościowym charakterze. Tak samo należy ocenić jego służbę w Legionach. Można chyba bez zbytniej przesady nazwać go piłsudczykiem, choć unikającym raczej partyjnego zaangażowania. O jego roli w Związku Strzeleckim pisaliśmy już powyżej. Zaangażowanie w tę właśnie organizację także było jakąś polityczną deklaracją. Cieszył się w niej niemałym zaufaniem skoro w październiku 1931 roku właśnie jemu powierzono „kontrolę organizacji oraz gospodarki pieniężnej i materialnej w Zarządach Powiatów i Oddziałów znajdujących się na terenie podległym Komendzie Okręgu V. w Krakowie”.
Organizacją nie tyle kombatancją, co bardziej polityczną był także Związek Legionistów Polskich, którego Witold był również członkiem. Skupiał on byłych żołnierzy Legionów Józefa Piłsudskiego, z czasem także inne osoby identyfikujące się z ideą czynu niepodległościowego.
Jednoznacznie politycznie należy ocenić jego pracę (bo była to jak się wydaje etatowa praca) w Biurze Prasowym Sekretariatu Wojewódzkiego BBWR w Krakowie w latach trzydziestych. Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem był ponadpartyjną, sanacyjną organizacją o zdecydowanie pro piłsudczykowskim charakterze. Utworzoną zresztą z inicjatywy J. Piłsudskiego.
Tekst powstał w oparciu o dokumenty i opracowania będące w posiadaniu rodziny W. Rutkowskiego.
Źródła prasowe
W 25 rocznicę wymarszu Kadrówki - artykuł potwierdzający przynależność do Legionów
Dokumenty Witolda Rutkowskiego, piłkarza TS Wisła, legionisty, prawnika i działacza gospodarczego
Galeria
Requiescat in pace
Grób Witolda Rutkowskiego na Cmentarzu Rakowickim.