Zgody

Z Historia Wisły

Spis treści

Obecna zgoda:


Lazio Rzym

Początek:
25 maja 2015

Oficjalnie zgoda została zawarta podczas derbów Rzymu:Lazio-Roma (2015.05.25), na których to pojawiło się 60 kibiców Wisły. Zawarcie zgody poprzedziły wcześniejsze kontakty obu grup kibicowskich. Kibice z Rzymu gościli w Krakowie już wcześniej na meczu Wisła-Korona Kielce, kiedy to pierwszy raz pojawiły się ich flagi na trybunach i były one obecne również na kolejnych spotkaniach rozgrywanych przy ul.Reymonta 22.


Obecne Układy:


Widzew Łódź

Początek:
I zgoda - 22 maja 1976
II zgoda - 6 sierpnia 1983
Koniec:
I zgoda - 1981
II zgoda - 26 października 1991

Z Widzewem i z Ruchem a później także z Jagiellonią, Wisła tworzyła przez dobrych kilka lat silną koalicję.

Pod koniec lat 80. standardem na naszym stadionie było pozdrawianie zgód rytmicznym "Wisła-Widzew-Jagiellonia". Jednak Widzewa w pewnym momencie przestała poważać kilkudziesięcioosobowa grupa Wiślaków, mająca wówczas przy R22 najwięcej do powiedzenia. Jeden z nich tak wspomina po latach tamte wydarzenia:"Widzew, wtedy mocno tłamszony w Łodzi przez ŁKS (silna ówczesna "sztama" Cracovii) przekreślony został przez nas po jednym z meczów kosza kobiet ŁKS- Wisła, na który w sile ok. 30- 40 osób wybraliśmy się właśnie do "miasta włókniarzy". W drodze na halę towarzyszył nam wspomagający nas Widzew. Niestety, w "wjeździe do hali", zaatakowaniu ŁKS-u i ich pobiciu fani RTS-u towarzyszyć już nam nie chcieli. Zatrzymani wówczas przez łódzką policję, obarczeni odpowiedzialnością karną za ten incydent, stwierdziliśmy, że "sztama" z ludźmi bez charakteru Wiśle nie jest potrzebna. Od tego momentu, wbrew wielu innym kibicom zaczęliśmy widzewiakom ubliżać, aż wreszcie dołożyliśmy rękę do zerwania trwającej wiele lat przyjaźni". - Forza Wisła nr 28 (styczeń)

  • Podczas meczu Wisła-Śląsk Wrocław (2016.08.26) pomiędzy kibicami z grup Wisła Sharks Hooligans i Destroyers Hooligans Widzew został zawarty układ chuligański.


Ruch Chorzów

Początek:
1975
Koniec;
sierpień 1988

WISŁA KRAKÓW - pierwsza poważna zgoda "Niebieskich". Uważana za najlepszą, jaką chorzowianie mieli w swojej historii. Trwała ponad 13 lat. Szczególnie była umacniana podczas Świętych Wojen z udziałem Wisły i Cracovii. W obozie Wisły zasiadały wtedy takie ekipy, jak: Jagiellonia, Lechia, Widzew, Unia Tarnów, Ruch, Śląsk, Piast... Przeciwnicy zaś byli reprezentowani przez: Arkę, Górnika Zabrze, GKS Tychy, Polonię Bytom...

Zgoda została zerwana na meczu sparingowym pod koniec lat 80. Przyczyną był fakt, że połowa ekipy Ruchu zgody chciała, ale duża część była jej przeciwna. Podczas owego sparingowego meczu Ruchu z Wisłą, kiedy doszło do zerwania zgody, fani z Chorzowa skroili szale przyjezdnym, zwracając je jednak pod koniec meczu.

Wspomina kibic Wisły:
Upadkiem zgody pachniało już wcześniej. Po meczu barażowym Ruch- Lechia w 1987 na pewno osłabły kontakty między naszymi klubami. Później były jeszcze derby o tarczę Krakowa, kiedy to Ruch zerwał się przed Koroną Kielce, zostawiając na polu walki kilku unistów i chłopaka z Lechii. Na pewno te wydarzenia nie pomogły temu, żeby tą zgodę utrzymać.

Zgoda zakończyła się w roku 1988, podczas jednego z meczów sparingowych w Chorzowie. Grupa Wiślaków (ok 10-15 osób) balowała wraz z kilkoma chorzowianami. Po jakimś czasie do knajpy, w której trwała zabawa, "wpadła" większa grupa kibiców Ruchu i obiła Wiślaków. Odwet był natychmiastowy. Dwa kolejne sezony to ciężka kosa z Ruchem. 22 kwietnia 1989 doszło do sporych awantur między fanami obu klubów po meczu Wisły z Ruchem w Krakowie. Wydarzeniom tym dużo miejsca poświęciła ówczesna prasa.

  • W dniu 24 czerwca 2016 został przybity układ Wisła Sharks z Psycho Fans (ekipa Ruchu Chorzów):

Układ ten jest stricte chuligański i w takich normach należy go rozpatrywać. Wbrew krążącym po Internecie plotkom, układ ten obowiązuje dopiero od dnia dzisiejszego. Chcieliśmy na ten temat porozmawiać ze Śląskiem i Lechią, ale woleli oni zawierzyć wieściom wywodzącym się z internetowych forów. W tym miejscu pragniemy odciąć się od wszelkich spekulacji odnośnie tego układu. Jak już wcześniej wspomnieliśmy jest to pakt chuligański, a potwierdzają to ostatnie wydarzenia. Jednocześnie pragniemy poinformować, że barwy Lechii są nadal akceptowane w Krakowie i niezmiernie żałujemy decyzji osób decyzyjnych z Gdańska. Nie podjęto z nami rozmów w sprawie utrzymania zgód, a o ich zerwaniu dowiedzieliśmy się z Facebooka.

Wisła Sharks


Polonia Przemyśl

Początek zgody:
lata 70' (nieoficjalnie), połowa lat 80' (oficjalnie)
II zgoda - 2012 zawiązanie układu.
Koniec zgody:
I zgoda - brak danych
II układ - trwa

Poloniści pojawiali się na stadionie przy ulicy Reymonta już pod koniec lat 70'.

Kibic Polonii Przemyśl, TSunami: "Nasze kontakty z Wisłą są bardzo stare. W jednej z rozmów z legendarnym przywódcą Wisły, Cyganem dowiedziałem się, że ludzi z Przemyśla można było spotkać na Wiśle już w latach 70. Zgoda powstała w połowie lat 80. Zakładali ją śp. Młynek i Bodzio. Przemyska ekipa była wówczas częstym gościem na meczach Wisły, jednak ze względu na takie same barwy nie wyróżniali się z tłumu. Później zgoda została zapomniana przez brak kontaktów".

Poloniści, odwiedzali regularnie stadion Wisły, nieraz w grupie dochodzącej nawet do 100 osób, choć na ogół było to 10-25 osób w szalikach Wisły. Najlepsze czasy "wspierania" ze strony Polonii to koniec lat 80', kiedy to kibice z Przemyśla przyjeżdżali na niemal każdy mecz.

Tak wspomina relację z Polonią jeden z kibiców Wisły: "Kulminacyjny punkt to 1994 rok, kiedy siedziała z nami na sektorze w Mielcu (Polska-Azerbejdżan), bardzo zgrabna ekipka przemyskich Niedźwiadków (jakieś 80-100 osób Polonii). W tym okresie czasu stałymi bywalcami przy Reymonta jak i większości wyjazdów było kilku kolesi z Przemyśla. Dwóch z nich było powszechnie znanych na Wiśle, tzn. Wróbel i Łysy. Wróbel był wodzirejem młyna Polonii. Jak go zapytałem w Paryżu na Francja-Polska w 1995, kiedy mieszkaliśmy w tym samym pokoju w hotelu, czy czuje się bardziej kibicem Polonii czy Wisły. Odpowiedział, że jest 100% wiślakiem, a na Polonię chodzi czasem rekreacyjnie. Dzięki akcjom organizowanym przez W. parę niezłych oklepów zaliczyła w tych czasach w Przemyślu Cracovia."

Kibic Polonii Przemyśl, TSunami: "Pod koniec lat 90. był układ z grupą DEVILS, jednak po rozpadzie tej grupy również i to poszło w zapomnienie [grupa Devils powstała około roku 1999 - przyp. red.]".

14.04.2012 r. na meczu Polonia Przemyśl - Chełmianka, kibiców gospodarzy wspomagało 70 fanów Wisły z flagą. Natomiast 30.04.2012 r. na meczu derbowym z Cracovią na Reymonta, wiślaków wspomagało 70 polonistów. Od tego czasu obie grupy kibicowskie zaczęły się wspierać na swoich meczach.

Stare Zgody


Unia Tarnów

Początek:
I zgoda - listopad 1985
II układ - 2004 zawiązanie układu.
Koniec:
I zgoda - 1993/1994
II układ - 12 listopada 2016

Zgoda narodziła się w listopadzie 1985 roku. Jak wspomina jeden z kibiców Wisły, miało to miejsce w pociągu, między Brzeskiem, a Krakowem. Do jadącej nim 40-50 osobowej grupy tarnowian dosiadła się "znacząca wtedy osoba na Wiśle". Jaskółki trzymały jeszcze wówczas sztamę z Hutnikiem i po wyjaśnieniu przez nich, że trzymają się z nim bo ten trzymał się z Wisłą, zgoda została przyklepana.

Wzajemne kontakty trwały do roku 1993. Później tak wiślacy jak i uniści mieli różnego rodzaju problemy na własnych podwórkach i te relacje zaczęły się oziębiać. W roku 1994 już kibiców Unii nie było wraz z wiślakami na meczu Polska - Azerbejdżan w Mielcu. Wspomnianych wówczas problemów było bez liku. Wisła spadła do II ligi, natomiast w Tarnowie ruch kibicowski praktycznie przestał istnieć. Większość starej gwardii w Tarnowie została "zmuszona" do zaprzestania działalności, inni przerzucili się na Tarnovię i tak na przełomie sezonu 1993/1994 Tarnów niemal w całości stał się biało-czerwony. Można uważać, że koniec zgody nastąpił podczas jednego z meczów w Tarnowie. Grupa chuliganów Tarnovii w szalach Unii napadła i skroiła kibiców Wisły i tak oto ostatecznie zgoda przestała istnieć.

Zgodnie z relacją Barbarians z Unii kibice Tarnovii w szalikach Unii dewastowali samochody, które to wybryki przypisane zostały Unistom. Przez kibiców Tarnovii podszywających się pod sympatyków Unii zerwanych zostało wiele dobrych relacji, a ich odbudowywanie zajęło kolejne lata.

Kontakty między kibicami Wisły i Unii popsuły się, a potwierdzeniem tego był mecz koszykówki w Krakowie, między oboma klubami, kiedy to Wiślacy bluzgali na przyjezdnych. Zgoda zaczęła więc rozpadać się przez problemy i brak kontaktów, a finalnym wydarzeniem był mecz w Tarnowie.

Kilka lat później nastąpiło ocieplenie między kibicami, a efektem tego było zawarcie układu.


Wspomnienia kibica Unii na temat zgody:

Początki sympatii kibiców Unii do Wisły to początek lat 80-tych. Już wtedy zapada decyzja, że będziemy tępić wrogów zarówno Unii jak i Wisły. W połowie lat 80-tych, Wisła odwzajemnia się sympatią, zwłaszcza po wielkiej awanturze na stadionie Tarnovii, gdzie 300 unistów obija mocno 150 osobową ekipę Pasów, z czego kilku z nich odwiedza tarnowski szpital. Następnie pogłębiająca się nienawiść między Cracovią i Unią coraz bardziej jednoczy tych drugich z Wisłą. Na jesieni roku 1985 powstaje oficjalna zgoda między Wisłą i Unią, od tej pory kluby te licznie się wzajemnie wspomagają. Aż do roku 1990 Unia przyjeżdża na derby Krakowa w liczbach nie mniejszych jak sto osób i wspomaga Wisłę na wyjazdach często w grupach 50 osobowych. Również wiślacy wspomagają Unię np.: na Cracovii, Hutniku, Wawelu czy Garbarni. Dodatkowym uznaniem cieszyli się kibice Unii za wygranie kilku pojedynków w tym zwłaszcza z Pasami. W roku 1988 Cracovia zostaje przez nich obita dwa razy. Niestety, wraz z odejściem starej gwardii na Unii, kontakty drogą naturalną urwały się na początku lat 90-tych. Dodatkowo na meczu Unia - Wisła kibice Tarnovii ubrali szale Unii i obrzucili wiślaków kamieniami i to był praktycznie koniec dobrych stosunków między naszymi klubami. Mimo to kilku kibiców zwłaszcza starej Unii nadal jeździło incognito na Wisłę. Z czasem tak się wciągnęli, że zaczęli ją uważać za własną drużynę. Po powstaniu drużyny koszykarzy Wisła/Unia w roku 2004, kibice obu klubów zawiązali układ.

Komunikat SKWK:Dzisiaj układ z Unią przeszedł do historii.12 listopada 2016 skończył się układ na linii Wisła Kraków-Unia Tarnów. Barwy Unii nie są akceptowane przy Reymonta, a obie ekipy pozostają w neutralnych stosunkach.


Jagiellonia Białystok

Początek:
26 września 1984
Koniec:
2 września 2005, przed godziną 22

Jedna z najpiękniejszych i najdłuższych kibicowskich zgód w Polsce.

Relacja kibica Jagiellonii: " We wrześniu 1984 graliśmy w Krakowie z Craxsą. Wtedy jeszcze nie mieliśmy zgody z Wisłą ponieważ nie było kontaktów, ale było coś co teraz nazywa się układem z Cracovią. Mecz zakończył się wynikiem bezbramkowym. Po meczu nasi kibice sami poszli na dworzec. Craxa nie odprowadzała naszych, a za to przyszło kilku chłopaków z Wisły. Rozmowa zakończyła się śpiewami na Craxsę- wiadomo jakimi- i krótka "zgoda" z Craxsą, jeżeli w ogóle można to nazwać zgodą prysła. A zaczęło się coś pięknego między nami a Wisłą."

Zgoda została "przyklepana", jak się wydaje, dzięki Widzewowi, z którym Jaga (jak i Wisła) miała sztamę. Zgoda przetrwała zerwanie sztamy z Widzewem, czy też zgoła odmienne relacje z fanami z Gdańska. Dzielące Kraków z Białymstokiem kilometry, również nie były barierą w wzajemnym wspieraniu się na trybunach. Kiedy kibice w obu miastach czekali na powrót Jagi do ekstraklasy, nieoczekiwanie zgoda została zerwana.

W 2005 podczas meczu Lechii z Jagą doszło do burd na trybunach. Wisła grała wówczas z GKS-em i na tym meczu została ściągnięta przez kibiców Wisły flaga Jagi. Stało się tak na skutek informacji z Gdańska, że to fani Jagiellonii pierwsi "uderzyli" na Lechię. Fani z Białegostoku zażądali, by w ciągu tygodnia ktoś odpowiedzialny za ściągnięcie owej flagi stawił się w ich w mieście i to wytłumaczył. Żadna z czterech osób odpowiedzialnych za ściągnięcie tej flagi nie stawiła się w "Białym", motywując to tym, że nie będą się mieszać do spraw na linii Jaga-Lechia. Jaga w związku z tym zerwała zgodę i przedstawiła Oficjalne stanowisko wszystkich frakcji kibiców Jagiellonii Białystok: "Podczas meczu Wisły Kraków z GKS Bełchatów osoby decyzyjne Białej Gwiazdy podjęły decyzję o zdjęciu naszej flagi i zaprzestaniu pozdrowień dla Jagi. Stało się to po telefonach Lechii Gdańsk, która przedstawiła swoją wersję wydarzeń (mecz Lechia - Jagiellonia). Osoby decyzyjne na Wiśle nie zasięgnęły wersji drugiej strony. W takiej sytuacji przedstawiliśmy swoje stanowisko: Do Białegostoku miały przyjechać osoby, które podjęły decyzję o zdjęciu flagi i wyjaśnić zaistniałą sytuację. Wobec odmowy sytuacja stała się jasna. Zgoda Wisła - Jagiellonia przeszła do historii. Wszyscy Kibice Wisły Kraków będący przyjaciółmi Jagiellonii nadal pozostaną w naszych sercach."


Lechia Gdańsk

Początek:
I zgoda - 26 listopada 1978
II zgoda - 16 września 1994
Koniec:
I zgoda - 28 stycznia 1990
II zgoda - 20 czerwca 2016

"Wy [kibice Śląska - przyp. red.] już mieliście zgodę z Wisłą, my co najwyżej odruchową sympatię. Bo nasza zgoda z Wisłą zaczęła się w 1978. Wtedy to Wisełka przyjechała do Lechii na mecz o PP. Spotkanie to przeszło do historii głównie z tego powodu, że podczas meczu z dachu trybuny odleciała drewniana litera (przerdzewienie prętu trzymającego) raniąc chłopca do podawania piłek. Jednak o wiele bardziej brzemienne miało skutki na stosunki między kibicami. Na mecz ten przyjechali także sojusznicy z Legii, którzy chcieli bić kibiców Wisły. Nasi jednak stanowczo się sprzeciwili i tak skończył się mariaż z Legią, a zaczął z Wisłą i utrwalił ze Śląskiem." - TANGENS z LECHII [Zgoda Lechii z Legią trwała trochę dłużej i nie skończyła się na tym meczu - przyp. red.]

Stosunki z Lechią pogorszyły się w momencie zerwania zgody ze Śląskiem. Konkretnie chodziło o Jagiellonię. Coraz lepsze relacje z Jagą, oznaczały również zacieśnienie stosunków Lechii ze Śląskiem, z którym w tym okresie Wisła miała kosę. Można więc powiedzieć, że we Wrocławiu utworzył się trójkąt: Śląsk - ŁKS - Lechia, natomiast Wisła znalazła się w grupie razem z Jagą, Ruchem Chorzów oraz Widzewem Łódź. Jakiegoś wielkiego wydarzenia, które przyczyniłoby się do zerwania kontaktów z gdańszczanami nie było. Podobnie jak z fanami WKS-u, tak i z Lechią stało się po prostu "nie po drodze". Zgoda rozpadła się z przyczyn naturalnych, np. brak kontaktów, wymiana pokoleniowa. Niektórzy kibice nawet twierdzą, że zgoda się nigdy nie rozpadła, jedynie trwała w jakimś zawieszeniu.

Odnowienie kontaktów z gdańszczanami nastąpiło podczas wspomnianych, przy okazji Śląska, meczów reprezentacji Polski. Zgoda, która została zawarta kilka miesięcy później, trwała prawie 22 lata.

Zgoda została zakończona przez gdańszczan 20 czerwca 2016 r. za pośrednictwem oświadczenia wydanego na facebooku.

Zobacz też


Siarka Tarnobrzeg

Początek:
lata 80'
Koniec:
16 kwietnia 1994

Szalikowcy Siarki pojawili się na początku lat 80. i od początku sympatyzowali z krakowską Wisłą. W drugiej połowie lat 80., Wisła grając w 2 lidze ze Stalą w Stalowej Woli zawsze mogła liczyć na wsparcie kibiców Siarki.

Wiosną 1988 fani Siarki zawarli zgodę z kibicami Jagiellonii na meczu Jagi w Stalowej Woli. Wracając z tego meczu, fani obu drużyn wspomogli Wisłę w Rzeszowie, gdzie Biała Gwiazda grała z miejscową Stalą. Pod koniec lat 80. Siarkowcy często śpiewali Wisła - Siarka - Jagiellonia (na melodię, Hej gol, hej gol,...). Na co zwykle wroga strona wykrzykiwała pod ich adresem: pachołki Wisły. W tamtym okresie częściej od piłkarzy obu klubów spotykały się drużyny kobiecej siatkówki.

Wspomina Sycylijczyk, kibic Wisły: "To się zaczęło, gdy Siarka grała z Jagą w II lidze. Oba kluby miały zgodę. Nie chcąc robić Jadze przykrości przygarnęliśmy Siarkę do siebie, ale bez większego entuzjazmu, z czystej grzeczności. [Było odwrotnie - Siarka najpierw miała zgodę z Wisłą - przyp. red.]. Chłopaki z Siarki bardzo się w ten sposób dowartościowali. Pamiętam, jak byłem w Tarnobrzegu chyba 2 razy. Przyjęli nas bardzo gościnnie. Wysiadłem na dworcu w Tarnobrzegu. Stamtąd było do stadionu ze dwa lub trzy kilometry przez osiedla. Zanim dotarłem na stadion byłem już kompletnie pijany. Siarka miała wywieszoną flagę Wisły. Ich starszyzna siedziała z nami na sektorze. A my nabijaliśmy się trochę z tej zgody."

W tym okresie Siarka w konflikcie Wisła - Widzew wzięła stronę Wisły i przy okazji zerwała zgodę ze Stalą Rzeszów.

Wiosną 1992 kibice Siarki wspomagali Wisłę w meczach wyjazdowych w Mielcu, Lublinie i w Stalowej Woli, wiosną 1993 ponownie w Mielcu. Wspomina kibic Wisły: "Siarka chyba ostatni raz jechała z nami w pociągu gdzieś w 15 osób na mecz z Motorem Lublin. Dosiedli się w nocy na trasie i pojechali z nami. My wyjeżdżaliśmy z Płaszowa gdzieś w 40 osób."

W kwietniu 1993 20 fanów Wisły wspomaga 50 kibiców Siarki na Hutniku w Nowej Hucie. Zgoda obowiązuje jeszcze jesienią 1993 na dwóch meczach w Tarnobrzegu: w sierpniu [liga] i w październiku [puchar Polski]. Na tym drugim meczu dochodzi do nieporozumień między obu ekipami.

Na kolejnym meczu w Krakowie, w kwietniu 1994 zgoda między fanami Wisły i Siarki zostaje zerwana.
Relacja kibica Wisły:
"Przyjechało ich do nas ok. 40 /według Siarki 30/ i siedzieli na łuku. W pewnym momencie cześć X-tki zaczęła pozdrawiać Siarkę, a część prowadzona - pamiętam jak dziś - przez Wes...go zaczęła śpiewać Siareczka cip...ka czy coś w tym stylu i tak parę razy na przemian przy ogólnej uciesze grup wiślackich. Przyznam, że za fajnie to dla mnie - wtedy małolata - nie wyglądało. Po tym naszym festiwalu Siarka zaśpiewała coś przeciw Wiśle... i było po temacie."

Przyczynkiem do zakończenia tej zgody był też fakt pobicia przed tym meczem kibiców z Tarnobrzega.
Relacja kibica Wisły:
"W Bochni do pociągu wjechała im ekipa ze śp. Poldkiem na czele i mocno ich obili. Nic się nie odzywali przy akcji i Siarka myślała że to Pasy. W tamtych czasach miałem dobre kontakty z jedną i druga ekipą więc jest to info na 100% pewne. Chłopaki z Siarki na stadionie mówili do mnie o całym zajściu "nic nie mówili tylko nas bili". Siarki na meczu ok. 30 osób. Jednak kwas powstał w Tarnobrzegu po zakończeniu wcześniejszego meczu."


Śląsk Wrocław

Początek:
I zgoda - 16 września 1973
II zgoda - 11 września 1994
Koniec:
I zgoda - 8 października 1988
II zgoda - 21 czerwca 2016

Pierwsza zgoda Śląska z Wisłą została zawarta 16 września 1973 we Wrocławiu, podczas meczu Śląsk - Wisła (1-1). Do Wrocławia przyjechało wówczas około 50 kibiców Białej Gwiazdy, którym przewodził Hacelberry. Fani Śląska ugościli przyjezdnych po królewsku, co później stało się już normą. Była to jedna z pierwszych zgód kibicowskich w Polsce. Jak wspominają starsi kibice, zgoda ta była bardzo mocna. Nie przerwał jej nawet mecz między Wisłą a Śląskiem z 9 maja 1982. Śląsk miał niemal pewne mistrzostwo Polski, wystarczyło zremisować w ostatniej kolejce z nie grającą już o nic Wisłą i tytuł powędrowałby do Wrocławia. Stało się jednak inaczej. Mecz wygrała Wisła, a mistrzem został Widzew Łódź. Więcej o samym meczu, jak i pozakulisowych rozgrywkach można poczytać na stronie Śląska. Zgoda przetrwała formalnie do 1988, jednak już wcześniej drogi fanów obydwu zespołów zaczęły się rozchodzić. W 1985, "Biała Gwiazda" spadła do II ligi i występowała tam aż przez trzy sezony, co doprowadziło do oziębienia stosunków ze Śląskiem. Wrocławianie bowiem nadal grali w I lidze, i kontakty obu ekip stały się mocno utrudnione. Mimo iż w sezonie 1987/88, Wisła awansowała do ekstraklasy, to zgoda rozpadła się. Stało się to znów we Wrocławiu 8 października 1988, podczas meczu Śląsk - Wisła. Zgoda upadła głównie dlatego, że ludzie, którzy ją tworzyli i umacniali przestali udzielać się w życiu kibicowskim np. Cygan wielki orędownik zgody ze Śląskiem w 1988 wyjechał za granicę. Natomiast młode pokolenie miało inny punkt widzenia na kibicowskie przyjaźnie. Fanom Wisły bliższa np. stała się Jagiellonia Białystok, a co za tym idzie również Widzew. Fani Śląska z kolei mieli wtedy silną zgodę z ŁKS-em.

Kolejne sezony, aż do roku 1993 to kosa fanów obydwu klubów. Odmienne zgody spowodowały, że dobre stosunki ze Śląskiem były niemożliwe. Wydawało się, że zgoda już na dobre przeszła do historii, tymczasem...

Ocieplenie stosunków nie tylko ze Śląskiem, ale także z Lechią nastąpiło w bardzo niespodziewanym momencie. 14.10.1992 podczas meczu Holandia - Polska, fani WKS-u i BKS-u wstawili się za garstką wiślaków, których chciała bić Cracovia. "Pasów" w Rotterdamie było wówczas zdecydowanie więcej niż wiślaków. 3.04.1993 podczas meczu obu drużyn we Wrocławiu, doszło do gwałtownych walk kibiców Śląska z policją. Starcia na trybunach były tak zaciekłe, że sędzia zdecydował się przerwać mecz. Do akcji wkroczyły dodatkowe oddziały policji, wówczas wiślacy zaczęli skandować: "Śląsk Wrocław" i "Śląsku, Śląsku trzymaj się!", co znów poprawiło relację między obiema ekipami. Dalszy etap umacniania więzów miał miejsce na dwóch meczach kadry. Najpierw na wyjeździe z San Marino, gdzie zawarto układ, później z Anglią w Chorzowie, gdzie ten układ został potwierdzony.

Odnowienie zgody nastąpiło dopiero w sezonie 1994/1995 na II ligowym meczu w Krakowie. 11 września 1994 Wisła uległa Śląskowi 0:2, natomiast kibice formalnie zawarli zgodę, która trwała prawie 22 lata.

Opis powstał na podstawie wspomnień kibica Wisły Cygana i ustaleń kibica Śląska Krzyśkam


"(..) Nie umniejsza to faktu, że z krakusami żyje nam się całkiem nieźle. Co prawda w latach 1989-1994 była z nimi wojenka, ale honorowa. Jeżeli ktoś ucierpiał, to wiedział za co. Gwoli ścisłości, to jakichś masowych bojów nie było, ale kilka akcji się zdarzyło. (…)

Pierwsze symptomy, że jakoś coraz bardziej było wyjazdowe spotkanie reprezentacji narodowej z Holandią w Rotterdamie, gdzie wiślaków było zaledwie kilku, a napastującej ich Cracovii autokar. Przy pomocy Lechii, Śląska i kilku legionistów Cracovia dostała lekkie smary, a mieszkańcy podwawelskiego grodu, ci spod znaku Białej Gwiazdy poczuli do nas jakiś większy sentyment. Następnie było spotkanie jednego autokaru Wisły i dwóch autokarów Śląska w okolicach San Marino. Nas było więcej, ale to krakusy miały lepszą ekipę do lania. Czekali w pogotowiu bojowym na swych ziomków – „pasiaków”. Na widok pojazdów z Wrocławia wyciągnęli pokradziony gdzieś po sklepach alkohol i ugościli świeżo przybyłych. Ponieważ Śląsk przy pomocy kilku sprzedajnych zawodników szybciutko spadł z pierwszej ligi, więc kolejne spotkanie miało miejsce półtora roku później. Nasz przyjazd do Krakowa na mecz Wisła – Śląsk okazał się jednym wielkim pijaństwem. Na szczęście Śląsk zwyciężył, gdyż część z nas z tego meczu nie zapamiętałaby nic." "Śląsk Fan nr 2" z 1995

Zgoda została zakończona przez wrocławian 21 czerwca 2016 r. za pośrednictwem rozmowy telefonicznej.


Motor Lublin

Początek:
12 marca 1988
Koniec:
12 maja 1990

Zgoda powstała w marcu 1988 na meczu Wisły w Świdniku z miejscową Avią. Części kibicom - tak z jednej, jak i z drugiej strony - wspólne kontakty się nie podobały. Inni natomiast za "zgodą" jak najbardziej się opowiadali. Zgoda z Motorem trwała krótko, trochę dłużej niż dwa lata. Zakończyły ją bardzo dobre kontakty Motoru ze Śląskiem, zwaśnionym wówczas z Wiślakami. Motorowcy nigdy nie kryli, że bliżej im do WKSu.


Piast Gliwice

Początek:
1983?
Koniec:
ok. 1989

Pierwsze poprawne, choć jeszcze nie zgodowe, kontakty między kibicami Wisły i Piasta miały miejsce na finale Pucharu Polski Lechia Gdańsk - Piast w czerwcu 1983 roku.

4. marca 1984 grupa kibiców Piasta i Śląska Wrocław wspomagała fanów Wisły na rewanżowym meczu ćwierćfinałowym Pucharu Polski z Górnikiem Knurów. Grupa gliwicko - wrocławska czekała na fanów Wisły na dworcu w Gliwicach, by wspólnie udać się do Knurowa. Wspomina kibic Wisły: "Ciekawostką jak dla mnie byli kibice Piasta Gliwice a raczej ich gadżety. Kilku z nich było odzianych w chusty ręcznie malowane (rysunki itp.) w barwach swojego klubu (takie jak maja rezerwiści wychodzący z wojska). Widziałem to po raz pierwszy i ostatni." Delegacja kibiców Piasta dopingowała też Wisłę w finale Pucharu Polski z Lechem w Warszawie w czerwcu 1984. Na pewno kibice Piasta wspomagali jeszcze Wiślaków na barażowym meczu z Górnikiem Knurów o wejście do ekstraklasy w czerwcu 1988. Zgoda zakończyła się około roku 1989. Umarła "śmiercią naturalną", a głównym tego powodem był brak kontaktów. Część starszych kibiców Wisły uważa relacje z Piastem raczej na poziomie układu niż zgody.


Glinik Gorlice

Początek:
1987
Koniec:
???

Układ zawarto na meczu PP Glinik- Wisła 5 sierpnia 1987. Układ ten wkrótce przekształcił się w zgodę. Wypowiedź jednego z kibiców Wisły: "Pamiętam, ze w Gorlicach rozgrywaliśmy mecz PP, być może właśnie tam doszło do jakichś wstępnych ustaleń. Osobiście byłem na spotkaniu koszykówki kobiet na Reymonta, kiedy graliśmy z Glinikiem Gorlice. Który był to rok, hmmm...1987? Wówczas została zawiązana zgoda na hali Wisły. Wiem to na pewno, ponieważ toczyły się w tej sprawie dyskusje a ja po prostu "podsłuchiwałem". Co mnie zdziwiło na tym koszu to to, ze Glinika przyjechało ok 50 osób mocnej (wizualnie) ekipy." Prawdopodobnie zgoda padła z powodu braku kontaktów.


Resovia

Początek:
lata 80'
Koniec:
13 sierpnia 1986

Zgoda ta przypada na lata 80'. Trudno dziś ustalić jej początki. Wiadomo, że fani Resovii często wspomagali Wisłę na jej meczach i to nie tylko w Krakowie.


Relacja kibica Wisły:
"Pamiętam ich wizyty na naszym stadionie i oczywiście ich liczny i widoczny udział w finale PP z Lechem w 1984, kiedy to jechali z nami nocnym pociągiem do Warszawy z fajną dużą flagą na kiju (szachownica). Po rozbiciu nas przez oddziały ZOMO pod Dworcem Centralnym widziałem jak pakowali ich z tą flagą do milicyjnej budy."

Ciekawe były wizyty fanów Resovii na meczach derbowych z Cracovią. Barwy Resovii są identyczne z barwami "Pasów", co nieraz w Krakowie stwarzało nieporozumienia, m.in. gdy z większej odległości widać było jedynie kolor biały i czerwony. Dopiero kilkukrotny okrzyk: "Resovia!" wyjaśniał sytuację.
Wspomina kibic Wisły:
"W latach 80. Resovia zjawiała się w Krakowie m.in. na meczach derbowych. Pamiętam jak przed jednym takich meczów, w styczniu o Herbową Tarczę Krakowa, ekipa ok 200-300 Wiślaków wraz z Lechią Gdańsk (i jak się później okazało, Resovią) idąc bulwarami wiślanymi od strony Kazimierza, zauważyła po drugiej stronie bulwarów Wisły (na Podwawelskim) idącą liczną nawet ekipę Cracovii z dużą flagą (szachownica) na długim 2-3 metrowym kiju. W mgnieniu oka wszyscy z okrzykiem ruszyli na Cracovię przez most Grunwaldzki. Cracovia uciekła w głąb osiedla Podwawelskiego, ale ci z nich którzy nie mieli szczęścia, lub dobrego charakteru w nogach, dostali oklep i potracili swoje barwy m.in. tą dużą flagę na kiju. Wtedy właśnie zobaczyłem kolesi w biało-czerwonych szalikach z pokasowanymi biało-czerwonymi szalikami i była to kilkunastoosobowa ekipa Resovii, która szla z nami...."
Trzecia relacja o ostatnim zgodowym meczu z 10. maja 1986.
"W Krakowie Resovii było mało, 50-80 osób. Mecz był przy jupiterach. Poszedłem do sektora Resovii. Przyszło tam też kilku starszych wiślaków. Nie było na pewno kosy, ale też nie było jakiegoś wielkiego bratania. Ogólnie rzecz ujmując były dobre stosunki pomiędzy obiema ekipami, choć miałem wrażenie niepewności w sektorze Resovii, ale być może to tylko moje odczucie. Dwóch czy trzech Resoviaków dostało po buzi na dworcu od Cracovii. Wydaje mi się, że Wisła miała ich odprowadzić do pociągu, czy tak się stało tego nie pamiętam."
Przyczyną upadku tej zgody, były bardzo dobre relacje Resovii z ŁKS-em, wówczas mocną kosą Wisły.
Kolejna relacja kibica Białej Gwiazdy:
" 13. sierpnia 1986 podczas meczu PP ze Stalą w Rzeszowie ( wygrana w karnych), byłem świadkiem "nieprzyjaznych" rozmów pomiędzy ówczesnymi liderami Wisły i Resovii. Stal wówczas nie posiadała szalikowców. Kosa z Resovią była już na pewno podczas meczu 13. września 1986 roku, ale bez żadnych nadzwyczajnych wydarzeń. Po meczu 14. listopada 1987 miały miejsce awantury na ulicach Rzeszowa. Wisła wygrała 1:0 i była to mecz ostatniej kolejki rundy jesiennej."
Wspomina kibic Wisły:
"Wrzesień 1986 - mój starszy kolega dostał po buzi w Rzeszowie na przedostatnim meczu z Resovią. Dlatego, że opowiedział się za zgodą z rzeszowianami. Część naszych było za kosą a część przeciw. Na meczu nie byłem, pamiętam relacje kolegi, który był wtedy w Rzeszowie. Listopad 1987 - w trzech małolatów przyjechaliśmy rano do Rzeszowa i z szalikami na szyi bujaliśmy się w okolicach dworca czekając na pociąg z Krakowa, którym miała przyjechać cała ekipa. Nikt do nas nie podbił, choć wydaje mi się, że nas obserwowano. Na meczu była kosa, ale też nie jakaś wielka. Milicja po meczu zapakowała nas i odwiozła na dworzec. Było nas jakieś 4 setki. Żadnych awantur na ulicach Rzeszowa nie kojarzę"
Relacja z "Tempa" o meczu z 13. września 1986:
"Specjalni wysłannicy sektora X stadionu Wisły próbowali zaognić atmosferę spotkania. Nadzwyczajna czujność milicji odebrała jednak ochotę amatorom rozróby na trybunach i poza nią."


Lech Poznań

Początek:
I zgoda -lata 70'
II zgoda - 1983
Koniec:
I zgoda -1978
II zgoda - 1985

Relacja kibica Wisły G.:

Zgoda z Lechem Poznań była podobno jeszcze w latach 70., przed pamiętnym wyjazdem Legii i Wisły do Bytomia, gdzie zebrano smary od Polonii. Po tym numerze Lech wolał kontynuować zgodę z Polonią i zerwał zgodę z Wisłą (pewnie przez Legię). W Poznaniu opowiadali nawet wtedy, że "Polonia mówiła żeby was lać".

Relacja kibica Wisły M.:
Z Lechem była zgoda dwukrotnie, ale taka niezbyt zażyła. Nie była to wielka przyjaźń. Zgoda była na pewno na meczu ligowym w Poznaniu 7. sierpnia 1983, gdy przegraliśmy 0-1 tracąc bramkę w ostatniej minucie i na finale Pucharu Polski między Wisłą a Lechem w Warszawie w czerwcu 1984

Krzysztof „Grabaż” Grabowski: lider zespołu Pidżama Porno oraz kibic Lecha: W sierpniu 1983 roku pierwszy raz obejrzałem mecz Lecha z wysokości trybun. Do Poznania przyjechała Wisła Kraków, w tamtych czasach mieliśmy z nimi „zgodę”. Pamiętam, że Józef Adamiec, nasz obrońca, strzelił gola głową i „Kolejorz” wygrał 1:0.

Kibice Wisły wymieniają Lecha Poznań wśród ówczesnych zgód Wisełki w artykule " Płoną flagi kolorowe" w Tempie z 8. listopada 1983.

Relacja kibica Wisły G.:
Co do tej zgody z 1984 na finale PP to pamiętam, że to była dosyć dziwna sprawa, ponieważ gdy leżakowaliśmy od rana w wokół Dworca Centralnego i po łapaniu Legii w dworcowych tunelach oraz wypoczynku pojawiło się hasło, ze zaraz na dworzec wjedzie pierwszy z bodaj dwóch pociągów z Poznania. Wtedy Cygan rzucił sygnał powstań i ruszyliśmy w kierunku dworca, aby przywitać Lechitów i to nie serdecznie tylko zaatakować ich podczas wysiadania. Nagle do naszej szpicy podeszło 2 czy 3 kibiców Lecha i zaproponowali zawieszenie broni na ten mecz (PP). Po zastanowieniu się propozycja została zaakceptowana i w tym dniu było neutralnie, a nawet z dużą dozą sympatii ze strony Lecha w kierunku Wisły (przyśpiewki 7 tys. kibiców Lecha " Wisła Kraków, Wisła Kraków" na stadionie Legii). Byłem w grupie naszych, która uratowała kibica Lecha przed stadionem, bo wchłonąć go chciała Legia. Został odbity a Legia pogoniona. Legia w przerwie meczu przyszła na nasz sektor i proponowała po meczu atak na Lecha. Spotkali się z odmową. Moim zdaniem ten PP to była tylko jednorazówka. Nie wydaje mi się by później tzw. zgoda się utrzymała.

Z relacji kibica Kolejorza:
"Trzeci start poznańskiego Lecha po pucharowe trofeum miał miejsce w 1984 roku. Do Warszawy na finał przeciwko krakowskiej Wiśle jechaliśmy w glorii mistrza kraju, który zdobyliśmy kilka dni wcześniej. Tak się złożyło, że jakiś rok wcześniej doszło do zawarcia zgody pomiędzy Lechem a Wisłą i mimo że nie była to nasza (ani ich) mocna przyjaźń to jednak żadnych antagonizmów pomiędzy nami nie było."

Wspomina kibic Wisły Rosomak:
Pamiętam Lecha z meczu z końca marca 1985 na Reymonta, przegraliśmy wówczas 0:2 i był to ostatni sezon przed naszym spadkiem do II ligi. Poznaniacy siedzieli na VIII w dole sektora. Naliczyłem 12 lub 13 osób w długich (jak to wtedy było modne) biało-niebieskich szalikach. Byli kompletnie pijani. Wisła traktowała ich neutralnie. Nie zauważyłem, by się ktoś z nimi bratał. Nie było śpiewów typu "Kolejorz tez przyjacielem Wisełki jest". Oni natomiast cały czas podbijali do zgody a najbardziej utkwił mi tekst śpiewany przez nich kilku lub kilkunastokrotnie "Wisła my z wami stolicę rozp..rdalamy". Nikt jednak nie reagował. To chyba ostatni mecz, gdzie stosunki były jeszcze neutralne.

Potwierdził to ŚP. Kicha, jego zdaniem, zgoda z Lechem na dobre padła sezon po wspominanym już finale PP w Warszawie, czyli w sezonie 1984/85.


Górnik Zabrze

Początek:
31 lipca 1982
Koniec:
27 listopada 1983

Kolejna zapomniana dziś krótkotrwała zgoda kibiców Wisły.

Relacja kibica Wisły: "Zgoda z Górnikiem Zabrze trwała bardzo krótko (około 1,5 roku). Powstała na inaugurację sezonu 1982/1983. Ruch, z którym mieliśmy mocną sztamę zrobił zgodę z Górnikiem (prawdopodobnie chodziło o jakieś zajścia z Polonią Bytom) i potem kibice obu klubów dołączyli do nas na naszym wyjeździe do Bytomia na Szombierki. Z czystym sumieniem można uznać ten mecz za początek zgody. A zgoda ta obowiązywała np. w marcu 1983 na meczu Górnik - Wisła. Po meczu kibice Górnika odprowadzali nas na dworzec. Idąc ul. Roosvelta pytany byłem przez jednego z nich: Dlaczego nie lubimy Stali Mielec? Potem relacje na linii Ruch - Górnik wróciły do dawnego stanu. I tym samym zgoda między nimi a nami dobiegła też końca."

Zgoda z Górnikiem wymieniona jest jeszcze przez kibiców Wisły w artykule " Płoną flagi kolorowe" w Tempie z 8. listopada 1983. I to ostatnia znana informacja o tej zgodzie, która padła prawdopodobnie niecałe trzy tygodnie później - 27 listopada 1983. Tego dnia Wisła grała u siebie z Górnikiem, obecnie Concordią Knurów w ćwierćfinale Pucharu Polski. Kibice z Knurowa byli kibicami Górnika Zabrze. Na meczu rewanżowym w Knurowie 4. marca 1984 zgody z Górnikiem nie było już na pewno.

3. listopada 1984 po przerwanym z powodu mgły meczu Wisły z Górnikiem, kibice Białej Gwiazdy obrzucili kamieniami pociąg z kibicami z Zabrza. W poniedziałek 5. listopada informacja o tych zajściach, ukazała się w głównym wydaniu ówczesnego Dziennika telewizyjnego.


ŁKS Łódź

Początek:
1974
Koniec:
27 sierpnia 1983

Zgoda rozpoczęła się w 1974, a zakończyła niemal 10 lat później.

27 sierpnia 1983 roku w pierwszej kolejce rundy jesiennej w Łodzi ŁKS grał z Wisłą. Przy okazji tego spotkania dochodzi do zerwania zgody między zainteresowanymi stronami, przed meczem ŁKS wykasował i obił wiślaków bawiących się na basenie „Fala”. Przyczyną zerwania wzajemnych relacji stał się incydent mający miejsce na meczu GKS Katowice– Wisła Kraków wiosną 1983 roku, kiedy to kibice Wisły mieli jakoby gwizdać, gdy gospodarze śpiewali „Balladę o Mariuszu”: "Wisła miała zgodę z ŁKS, grała w Katowicach z GKS. Było to krótko po tym jak z pociągu kibice Legii wyrzucili Mariusza Jakubowskiego kibica ŁKS-u i powstała znana ballada o nim. Na meczu GKS- Wisła, na początku II połowy kibice Katowic gwizdali na piłkarzy Wisły wychodzących z szatni na boisko. Chwilę później zaczęli wychodzić piłkarze z Katowic, a GKS (nie wiedzieć czemu) śpiewał balladę o Mariuszu. Kibice Wisły zaczęli gwizdać na piłkarzy GKS wychodzących na boisko (w ramach rewanżu) a kibice Katowic puścili info, że Wisła gwiżdże na balladę o Mariuszu. Doszło to do ŁKS-u, który na najbliższym meczu u siebie z Wisłą zlał wiślaków spoza młyna pałętających się po alei Unii." Kibice GKS Katowice mieli w tamtym czasie zgodę z ŁKS i gdy ten wracał w tej samej kolejce z meczu z Górnikiem został o tym fakcie poinformowany.

"Mieliśmy zgodę zarówno z Wisełką jak i z Craxą. Na Galerze było trochę zwolenników Wisły, trochę Craxy ale świętej wojny z tego powodu nie było. Decyzja o zerwaniu zgody przez nas zapadła na dworcu w Katowicach. A było to tak... My wracaliśmy z jakiegoś śląskiego wyjazdu (chyba Górnik Zabrze, ale do końca pewien nie jestem). Na dworcu spotkaliśmy się z GKSem Katowice, z którym mieliśmy wówczas mocną zgodę.

W ostatniej kolejce sezonu 1982/83 na dworcu w Katowicach zapada decyzja o wojnie. Realizacja decyzji 27 sierpnia 1983. Wydaje mi się, że to właściwe terminy." - relacja kibica ŁKS-u

Ostatnia kolejka sezonu 1982/83

  • Szombierki - ŁKS 2-0 - 18 czerwca
  • Katowice - Wisła 1-3 - 19 czerwca
  • Górnik Zabrze - Lech - 19 czerwca

Byłem na tym meczu z Szombierkami, a dzień później na Górnik Zabrze-Lech, gdy Lech po raz pierwszy zdobył mistrza Polski. W tym samym dniu odbywał się mecz Katowice-Wisła, na którym był także chorzowski Ruch (ówczesna zgoda Wisły). Według relacji katowiczan, gdy zaczęli śpiewać naszą Balladę o Mariuszu, Wisła z Ruchem gwizdała. U nas parę gorących głów, które ciążyły chyba też ku Craxie, zagotowało się i zdecydowało, że odpowiednio przywitamy Wisłę w Łodzi. Była to era gdy nie było komórek, a i na telefony stacjonarne czekało się parę latek. Nie było więc aż tak bliskich kontaktów między ekipami. Stąd pewnie nikt sprawy nie wyjaśniał, a i w moim odczuciu wyjaśniać nie chciał, bo raczej był to jedynie pretekst (Wisłę łączyło coś z Widzewem, co nam się też nie podobało). Na powitaniu Wisełki nie byłem, relacje moich kolegów z tej akcji zapomniałem, pamiętam natomiast ją z opowieści... kolegi Szramy z Białej Gwiazdy. Opowiadał, że było ostro. Mecz, na którym oficjalnie zrobiono wojnę wygraliśmy 1-0 - 27 sierpnia 1983. Wiem, że parę tygodni później był mecz Polska-Rumunia w Kraku na stadionie Wisły i Wisła ostro na nas jechała, co było słychać w TV – 7 września 1983.

14 kwietnia 1984 - "Byliśmy w Kraku na pierwszym wojennym wyjeździe w ok. 30 osób i wygraliśmy starcie jakieś 2 przystanki od stadionu z mocną i kilkukrotnie liczniejszą ekipą Wisły. Pamiętam to dobrze, bo Cygan użył wtedy gazu, co w tamtych czasach było bardzo nowoczesną bronią. Na tym meczu odwiedziła nas ok. 100 osobowa ekipa Craxy."

11 sierpnia 1984 - "Byliśmy na Wiśle w 30 osób, naprzeciw nas wyszła grupa około 300 kibiców Wisły. Wyszedł do nas jeden z wodzirejów Wiślaków – Cygan. Powiedział abyśmy oddali szale i "uciekali". Riposta naszych szybka, wychodzi nasz...Czarny (taki kurdupel), zdejmuje szal ŁKSu i mówi: „ Chodź i weź go sobie”. Żaden z nas się nie cofnął, podjechała milicja i się wszystko zakończyło".

Pamiętam tę sytuację inaczej. Gdy Wiesiu i Błazen przeprowadzili nas jakimiś bocznymi uliczkami na dworzec, to generalnie nie było tam jeszcze całej grupy Wisły. Kojarzę słowa Czarnego, że jeśli ktoś chce jego barwy, to musi sam je zabrać, bo prędzej zginie niż je odda. Ale te słowa były wypowiedziane w momencie, gdy nie było jeszcze głównej ekipy Wisły na dworcu, choć już słyszeliśmy ich śpiewy, więc pewnie byli niedaleko. Potem ludzie od nas zaczęli się dość szybko rozdzielać, niektórzy wsiadali do różnych pociągów, my z kumplem wylądowaliśmy w wagonie pocztowym. Co było dalej nie wiem. Być może sytuacja, którą opisuje mój kolega była inną od tej, którą widziałem ja i zdarzyła się nieco później. Trudno powiedzieć. Co do Czarnego i Cygana. Nie wiem jak wyglądała sytuacja na dworcu, natomiast w bójce wydaje mi się, że gazu użył Cygan i Cygan też stracił wtedy barwy. Ale tego pewien nie jestem. (...)" - relacja innego kibica ŁKS-u

Drugi wyjazd wojenny na Wisłę, Craxy wtedy nie było z nami - w tym samym dniu mieli wyjazd na Polonię Bytom. Widziałem ich na dworcu chyba w Bytomiu. Byli w jakieś 200 osób. Na meczu z Wisłą była w przerwie taka sytuacja, że paru z naszej starszyzny poszło na X pogadać z Wisłą o ewentualnej zgodzie. Wisła postawiła sprawę krótko: albo my albo Craxa. Nasi wrócili i około 70 minuty z naszej strony okrzyk: Cracovia! Co załatwiło sprawę. Ze stadionu wyprowadził nas Błazen z Wisły, bo by nas chyba pozabijali. Powrót ciężki, musiałem się bunkrować w wagonie pocztowym. Dodam jeszcze, że nawet po upadku zgody z Wisłą, była na Galerze dość liczna grupa, która dalej sympatyzowała z Białą Gwiazdą.


Zawisza Bydgoszcz

Początek:
lata 70'
Koniec:
lata 80'

Zgoda powstała w latach 70' XX wieku. Kibicowsko Zawisza prezentował się wtedy bardzo dobrze. W latach swej gry w I lidze, na mecze przychodziło blisko 50.000 ludzi. Kibice Wisły wspominają czasy, gdy pojechali do Bydgoszczy na ligowy mecz w liczbie 500-600 osób (14.08.77). Bydgoszczan natomiast zasiadało na trybunach ok 45.000. Mimo, że "Zetka" przegrała mecz (1:2) to miejscowi fani dobrze ugościli przyjezdnych z Krakowa.

Bydgoszczanie wielokrotnie wspierali wiślaków na stadionie. Nie tylko na meczach ligowych, ale także pucharowych (Brugge KV, Zbrojovka Brno, Malmö FF). Wyjazdy również nie stanowiły dla nich problemu.


Odra Opole

Początek:
1978
Koniec:
lata 80'

Wspomnienia kibica Odry Opole:

"Z Wisłą najpierw było cienko. Biała Gwiazda była na fali właśnie zremisowała z Celtikiem w pucharach, co było wydarzeniem a tu przyjechał beniaminek z Opola i po pięknym meczu wywiózł punkt z Krakowa [mecz 03.10.1976]. To rozwścieczyło wiślaków i chociaż chlali z nami przed meczem i po przyjacielsku odwiedzili nas w przerwie, to po meczu dym i dwa autobusy wracały do Opola z pełną klimatyzacja, a był już październik i wiało jak cholera. Na wiosnę w Opolu oficjalnie w barwach się nie pokazali, ale byli tylko zczajeni, jak potem się przyznali [mecz 20.04.1977]. W następnym sezonie to my incognito odwiedziliśmy Kraków [mecz 01.10.1977]. A potem Siwy K. z Dambonia (późniejszy sędzia drugoligowy) nakręcił zgodę z Wisłą, która skrystalizowała się w Wa-wie, kiedy Jacek B. i Marek K. (chłopaki z krakowskich Azorów ) cieli się z "Trelą" z Legii, który wraz z całą "Żyletą" zamknął nas w kółeczku, po tym jak Odra pociągnęła Legię 5:3 [mecz 29.10.1978]. To właśnie tym wiślakom przedyktowałem dwa lata później podczas wspólnego piwczenia w Łebie naszą piosenkę "Zgodnym rytmem". Pamiętajcie, że to w 100% nasza pieśń. Zgoda nadwyrężona została w latach 80. w Opolu, kiedy stary Ciunio skatował wiślaka przy naszej biernej postawie. Chyba od tego czasu zażyłość osłabła, a wcześniej to do Krakowa jechaliśmy 3 dni przed meczem i wracaliśmy 3 dni później, taka była impreza."

Po latach kibice Odry próbowali odnowić zgodę. Relacja kibica Wisły: W 1990 jak jechaliśmy chyba do Chorzowa, Odra Opole podbiła do nas po zgodę na dworcu w Katowicach. Nas 1000 a ich 20-stu. Na pytanie: "Z kim trzymacie?" Padła odpowiedź "Z Lechem Poznań." Pożyczyliśmy im udanego meczu (grali z kimś w Katowicach) a oni powiedzieli nam do widzenia.


Legia Warszawa

Początek:
7 sierpnia 1977
Koniec:
1978

Zgoda powstała w sierpniu 1977 roku w Krakowie po meczu Wisły z Legią.

Wspomina kibic Legii: grudzień 1977 Legia wygrywa z Wisłą 2-0, ze względu na MŚ 78 2 kolejki wiosenne rozegrano awansem w grudniu. Wisła przyjeżdża jako zgoda. Przyjęcie poprawne, miło i strasznie zimno. Mamy zgodę i przyśpiewkę: Legia, Śląsk, Wisła też zaje... Kolejarza i Polonię też.

Potwierdzeniem istnienia tej zgody były wydarzenia z rundy wiosennej tego sezonu. 5. marca 1978 kibice Wisły jechali na wyjazd do Bytomia na mecz z Polonią. Legioniści w tym samym czasie mieli swój mecz w Zabrzu z Górnikiem. W Katowicach, warszawiacy przesiedli się na pociąg do Bytomia i razem z Wisłą podążali na jej mecz. W sumie było około 400 osób. Na dworcu w Bytomiu, czekał już "komitet powitalny" chuliganów Polonii. Poloniści wyposażeni w pały i łańcuchy lali każdego kto tylko wysiadł z pociągu. Jakakolwiek obrona Wiślaków i Legionistów nie wchodziła w grę. W zajściach tych zginął 17-letni kibic z Krakowa. Po tych tragicznych wydarzeniach powstała przyśpiewka: Niech Polonia zginie, niech Polonia zgaśnie. Przyjaźń Wisły z Legią, nigdy nie zagaśnie!

Sierpień 1978 mecz Legia - Wisła, wynik 0-0 i nadal wszystko w porządku - zgoda trwała. Kibice z Krakowa mogli swobodnie i bez obaw o zdrowie przemieszczać się w barwach po stolicy. Na meczu siedzieli wraz z legionistami, tuż obok "Żylety" i wspólnie śpiewali. Jednak przyjaźń ta nie przetrwała długo. Nie wszystkim ta zgoda się podobała. Ś.p. West Ham otwarcie wyrażał swą niechęć do Legii i wręcz dążył do konfrontacji. Często musiał być uciszany przez innych wiślaków. Do pierwszych nieporozumień doszło już w październiku 1978 na meczu Legia - Odra Opole, gdzie grupa Wiślaków wspomagała zaprzyjaźnionych opolan i miesiąc później w listopadzie na meczu Pucharu Polski Lechia - Wisła, gdzie z kolei grupa legionistów wspomagała Lechię - wówczas ich zgodę. Początkiem końca tej zgody był incydent w Krakowie, kiedy to został pobity znany kibic Legii "Muzyk". W Warszawie twierdzą, że to kibice Wisły zaprosili go na zabawę po czym spuścili mu łomot. Według, drugiej strony, "Muzyk" rzeczywiście został napadnięty i pobity w jednym z przejść podziemnych w efekcie czego stracił kilka zębów, ale kibice Wisły nie mieli z tym wydarzeniem nic wspólnego.


Zagłębie Sosnowiec

Początek:
lata 70'
Koniec:
lata 70'

Wspomina kibic Zagłębia - Zgoda z Wisłą była w latach 70. i to była bardzo mocna zgoda.

W tamtych latach Legia także miała zgodę z Wisłą. Cały ten układ (Zagłębie, Legia, Wisła, Śląsk, Lechia, Pogoń) rozpadł się na przełomie lat 70/80. Nastąpił wtedy rozłam wśród kibiców, starsi kibice albo w ogóle przestali chodzić na mecze albo ustąpili miejsca "młodym wilkom" i powstały nowe zgody i układy. Po zerwaniu przez Zagłębie zgody z Wisłą i Śląskiem między nami, wśród kibiców Zagłębia nastąpił rozłam. Część kibiców chciała dalej tych zgód a część nie. Była nawet taka piosenka; Wisła, Śląsk Zagłębie też, zaj... Kolejarza i Polonię też.


Karpaty Krosno

Początek:
II połowa lat 80
Koniec:
początek lat 90

Wspomnienia kibica Karpat:Zgody Karpat z lat 80-tych: Widzew, Wisła, Jagiellonia, które to kluby miały ze sobą sztamę, Lechia Gdańsk- był układ wjazd-wyjazd, u nich na wyjeżdzie było 3 osoby, natomiast Lechii do Krosna przyjechało 6-ciu- z tego meczu pamiętam że typy z Lechii śpiewali cały czas "Polska dla Polaków"- był to sezon 88/89. Nadmieniam, układ wjazd wyjazd z Lechią nie wziął się z niczego ponieważ najmocniejsza sztama w Polsce to były Wisła-Jagiellonia-Ruch-Lechia-Widzew, z tym że najmocniejsze ogniwo tego układu to Jaga-Wisła...Zaraz na początku lat 90-tych rozsypał się układ możnych tamtego okresu, najpierw zerwano z Lechią, później z Ruchem i został układ trzech Wisła- Jagiellonia- Widzew, po czym mocarze zerwali z Widzewem z inicjatywy Wisły. W Krośnie zapanowała wtedy konsternacja za kim iść, z kim trzymać z Wisłą czy z Widzewem bo tylko o te dwa kluby były rozważania i wygrała zgoda z Widzewem, ale naprawdę kibice Karpat byli wtedy podzieleni i nie było to wtedy takie oczywiste jak to się wydawało późniejszym pokoleniom kibiców.

Wspomnienia innego kibica Karpat:Za Wisłą zawsze był raczej Glinik. Oscylował wyraźnie w tym kierunku, co jest widoczne do dzisiaj i rzeczywiście stara ekipa Glinika opowiadała się raczej za 'Białą Gwiazdą' niż za kimkolwiek innym. Ten nurt w Gliniku miał wpływ również na Nas. Pojawiły się biało-niebiesko-czerwone szaliki. Największymi fanami Wisły wśród Starej Gwardii był 'Ciuciek', 'Grzywa', Janusz Serwiński, kilka osób z aktywnego wtedy Ronda. To byli ludzie, którzy mieli barwy. Siedzieliśmy wtedy wszyscy jeszcze na starej trybunie w ostatnim sektorze, patrząc od lewej. Przypomnę, że był to czas, kiedy szaliki robiły mamy na drutach.


Stare Układy


GKS Bełchatów

Początek:
15. kwietnia 1987
Koniec:
26. marca 1988

W sezonie 1986/87 GKS Bełchatów był w czołówce III ligi i miał wielkie szanse na awans do II ligi. W Bełchatowie pojawili się pierwsi szalikowcy. Zaczęli też jeździć na pierwsze wyjazdy. Wiosną 1987 Wisła trafiła na GKS Bełchatów w ćwierćfinale Pucharze Polski. Niespodziewanie na pierwszym meczu w Krakowie pojawiło się ok. 100 kibiców z Bełchatowa i Wiślacy zrobili sobie z nimi układ. Relacja kibica Wisły:"Bełchatów przyjechał dwoma autobusami od ul. Reymonta i usiedli wśród naszych kibiców na 8 lub 7. Fakt pojawienia się kibiców gości w Krakowie był dużym zaskoczeniem. Nikt o nich wcześniej nie słyszał. Może przez to byli traktowani dość przyjaźnie. Z tego meczu pamiętam jedynie kibica od nich w białych rękawiczkach walącego w bęben."

Druga relacja: "Nie było zgody z Bełchatowem, w dzisiejszym pojęciu, był układ. Byłem kompletnie zaskoczony ich liczebnością i jakością na meczu w Krakowie. Wg. mnie było ich 150-200 i siedzieli na VIII. Była to wycieczka zakładowa starych chłopów wtedy robiących wrażenie a dziś byśmy powiedzieli "Januszy"". Dwa tygodnie później w Bełchatowie nastąpił rewanż. Na trybunach panowała przyjacielska atmosfera, pojawili się także przedstawiciele Widzewa (ok. 10 osób), by wspierać Wisłę (ok. 100). Wspomina fan Wisły: "Z kolei z wizyty w Bełchatowie pamiętam ciężki mecz (dogrywka) oraz krowy pasące się przed blokiem nieopodal stadionu. Na tym meczu wspomagali nas kibice Widzewa (kilkunastu). Widzew w owych czasach jeszcze nie był mocny kibicowsko. Byliśmy na tym spokojnym wyjeździe dwoma autokarami." Układ ten przetrwał prawie rok. Został zerwany wiosną 1988 na meczu II ligi GKS – Wisła przez gości z Krakowa.


Zagłębie Wałbrzych

Początek:
lata 70'
Koniec:
lata 80'

Fanów Zagłębia Wałbrzych i Wisły łączyły wspólne zgody ze Śląskiem Wrocław, Lechią Gdańsk, Ruchem Chorzów czy też Piastem Gliwice. Trudno mówić o formalnej zgodzie. Jednak sympatia do Wisły na stadionie Zagłębia była widoczna a pierwsze wizyty fanów z Wałbrzycha na meczach Białej Gwiazdy miały już miejsce pod koniec lat 70. ubiegłego wieku. Dzisiaj te wzajemne relacje można by nazwać układem.


Relacja kibica Zagłębia Wałbrzych Harnasia:
Byłem na meczu pucharowym Zbrojowka Brno-Wisła 2-2, 18 X 1978 w Czechach. Z Wałbrzycha był wtedy m.in. Komar, Olek i parę innych osób, ich najbardziej zapamiętałem pamięć jest zawodna. Sorry, że kogoś nie wymieniłem. Z tego okresu miałem szalik Wisły, jeden z pierwszych maszynowych szalików w podłużne pasy z napisem GTS WISŁA KRAKÓW, poszedł po paru latach na zamianę na szalik Lechii. Zamiany dokonałem z kibicem Śląska. Teraz to by miał wartość muzealną, bo kolejne szale maszynowe zaczęły powstawać dopiero w drugiej połowie lat 80., a ten był jeszcze z lat 70..
Relacja kibica Zagłębia Wałbrzych Olka:
Pamiętam ten jego szalik. Pojechaliśmy grupą chyba 10 osób. Już na mieście spotykaliśmy grupki wiślaków popijające czeskie piwo. Przypominam sobie, że byliśmy zszokowani faktem, że w bufetach na stadionie w przerwie meczu można było kupić piwo. W Polsce było to nie do pomyślenia. Wałbrzych był w strefie przygranicznej, a my byliśmy już pełnoletni. Mieliśmy paszporty, ale normalny dowód też wystarczał do wjazdu 50 km w głąb Czech. Wyjazd był zorganizowany z którejś z kopalń. Wiślaków było ogólnie sporo. Od strony kibicowskiej mecz chyba bezpłciowy, milicji było sporo. Z Wisełką jakoś za naszych czasów się więcej nie spotkaliśmy. We Wrocławiu jak była Wisła to i my prawie zawsze graliśmy, jednakże większość chłopaków w młynie Wisłę lubiła. Nikt do Wisły nic nie miał. Wiślaków wspominam ciepło.
Relacja kibica Zagłębia Wałbrzych Timberwolfa:
Harnaś jeździł już na Wisełkę w zamierzchłych czasach, tzn. gdy ta rywalizowała ze Zbrojovką Brno i Malmö w europejskich pucharach ( końcówka lat 70. ). Szpanował potem u nas w szalu Wisełki. To był chyba pierwszy szal "drukowany, jaki widziałem na oczy. Ja sam byłem na Reymonta parę razy. Wisła zawsze cieszyła się wśród thoreziackiej braci ogromną estymą.

Po awansie Górnika Wałbrzych do 1 ligi, kibice Zagłębia wspomagali Wiślaków na meczach z lokalnym rywalem na stadionie na Nowym Mieście. Zagłębiacy bywali też na Reymonta z zaprzyjaźnionymi kibicami Śląska. Kilkuosobowe delegacje z Wałbrzycha pojawiały się również na derbach z Cracovią.

Znany jest jeden przypadek wspomagania Wisły na Górnym Śląsku.
Wspomina kibic Białej Gwiazdy:
8 czerwca 1986 w Bytomiu na meczu Polonia- Wisła (w 2 lidze) wspomagali nas fani Zagłębia Wałbrzych. Z Polonią siedział Górnik Wałbrzych, a u nas Zagłębie.
Zagłębiacy grali wtedy w Wodzisławiu z Odrą. Górnik był już po rozgrywkach, gdyż 1 liga grała tylko do 1 maja w związku z Mistrzostwami Świata.

Pod koniec lat 80. wzajemne kontakty zamarły.


VfL Bochum

Początek:
2003
Koniec:
???

"WAZ" o spotkaniu Wiślaków i Ultras Bochum 5. January 2003, 15:44

Bądźmy szczerzy: z takim rozwojem sprawy nikt się nie liczył. Zorganizowane, przy okazji meczu Wisły na Schalke, spotkanie kibiców Wisły z kibicami VfL Bochum przerosło oczekiwania i wyobrażenia wszystkich tych, którzy byli w nie zaangażowani.

Przypomnijmy: „Ultras Bochum“ (za namową Rafała, kibica VfL rodem z Gdańska – tym samym kibica Lechii) postanowili tego dnia wesprzeć kibiców Białej Gwiazdy w meczu z rywalem zza miedzy.

Jako, że między obiema grupami kibiców nie było do tej pory żadnych oficjalnych kontaktów (ani dobrych, ani złych), trzeba było je nawiązać. W tym celu skontaktowano się ze Stowarzyszeniem Kibiców Wisły, w czym bardzo pomogli twórcy internetowych stron Wisły (m.in. Piotr, Rav, Kris). Bochumscy Ultras chcieli tylko, aby Wiślacy zaakceptowali ich oraz ich barwy (szale, transparenty, flagi) w wiślackim sektorze. Nikt nikomu nic nie proponował, nie stawiał żadnych warunków, nikt nie zastanawiał się również, w co (i czy w ogóle) owe spotkanie może się przerodzić. A wiele wskazuje na to, iż coś tego wieczora się narodziło. Wiślacy urzekli bochumczyków swoją życzliwością. Bochumscy Ultras zaskoczyli gości z Krakowa ciepłym przyjęciem przed meczem i wspaniałą imprezą w Bochum po meczu. Bochumczycy przyjadą do Krakowa na mecz z Lazio (to jest już pewne). A 28. grudnia 2002 w największym dzienniku Zagłębia Ruhry „Westdeutsche Allgemeine Zeitung“ (w skrócie WAZ, nakład 750 000 egzemplarzy!) ukazał się artykuł informujący o genezie i przebiegu spotkania, oraz o planach na przyszłość obu grup kibiców.

Artykuł nosi tytuł „Wisla mit dem weißen Stern. Eine polnisch-deutsche Fußball-Begegnung in Bochum – Fortsetzung geplant“. Czyli: „Wisła z Białą Gwiazdą. Polsko-niemieckie spotkanie piłkarskie w Bochum – ciąg dalszy zaplanowano.“ Piszący redaktor (Christian Meister) bardzo rzeczowo zbierał materiał w wielu rozmowach z Ultras Bochum, tak iż w artykule nie dochodzi do żadnych przekłamań. Kibice Białej Gwiazdy zostali przedstawieni w bardzo pozytywnym świetle (a wcześniej - w dzień po meczu większość niemieckich gazet skupiała się na przekazywaniu informacji o zatrzymaniu grupy ok. 100 kibiców Wisły, która była uzbrojona w siekiery i tasaki).

Oto najciekawsze fragmenty artykułu: Podczas, gdy telewizyjni komentatorzy chętnie podkreślają, iż całe Zagłębie Ruhry cieszy się ze zwycięstw Schalke w Pucharze Niemiec, czy też z tytułu Mistrza Niemiec Borussii Dortmund, stanowisko zwykłego kibica przywiązanego do barw swojego klubu wygląda całkiem inaczej: nigdzie nie ma tak wielkiej konkurencji między kibicami, jak w Zagłębiu, nigdzie nie jest się aż tak wystawionym na szyderstwa i drwiny przyjaciół, czy kolegów z pracy, gdy twój zespół przegrał mecz. Większe i mniejsze złośliwości czy animozje widoczne są wszędzie w bundesligowym trójkącie między BVB, VfL i S04.

Tak samo musi to odbierać polski fan VfL – Rafał. (...) Polak pracuje na uniwersytecie w Dziale Kulturalnym Związku ds. Studentów. A pomiędzy uniwersytetami w Bochum i w Krakowie od lat istnieje ścisłe partnerstwo. „Kraków to przepiękne, magiczne miasto“ – opowiada Rafał, który jest tam kilkakrotnie w roku (opiekuje się m.in. wymianą studentów). (...) Poprzez znajomych ze swojej ojczyzny zorganizował on bilety wstępu do sektora gości. W Bochum zebrała się w międzyczasie mała grupa kibiców z Ruhrstadion gotowa iść na mecz. Szczególnie licznie była ona reprezentowana przez członków „Ultras Bochum“. Rafał nawiązał jednocześnie kontakt emailowy z szefami wiślackich kibiców. W Polsce po jednym z meczu ligowych doszło do „głosowania“, w wyniku którego zostało zapalone zielone światło: kibice VfL będą na Schalke mile widziani. Parę dni później wiślackie autokary wybrały się w długą drogę do Zagłębia Ruhry.

Jeden z nich zjawił się w Bochum o 9.00 rano. I od razu doszło do zabawnej sytuacji: przybyli z daleka fani byli głodni i udali się do pierwszej lepszej piekarni w mieście. Zamówienie miał złożyć jeden z nich, który najlepiej mówił po niemiecku. Jednakże ekspedientka rozwiązała ów problem po swojemu, zwracając się do grupy – która szukała jeszcze swego „mówcy“ – w bezbłędnym polskim języku. Następnie udano się na świąteczny jarmark, gdzie do grupy dołączali się powoli pierwsi kibice VfL. I tutaj jeden ze sprzedawców grzanego wina okazał się również Polakiem.(...)

Goście mieli wystarczająco dużo czasu, by dokonać zakupów w Fanshopie VfL, czy też zwiedzić przypadkowo otwarty tego dnia stadion VfL. Po wypiciu drugiego grzańca i przekazaniu skromnej flagi VfL, udano się tramwajem w kierunku Gelsenkirchen. Obserwowany przed 1100 kibiców Wisły mecz zakończył się dla gości piękniej, niż mogli tego oczekiwać najodważniejsi optymiści. S04 zostało zdeklasowane. Wynikiem 4:1 Wisła wyrzuciła gospodarzy z dalszych rozgrywek o Puchar UEFA. Dla ośmiokrotnego Mistrza Polski było to szczególne zadośćuczynienie: zespół pokazał, jak się gra, największemu rywalowi z krajowego podwórka – Legii Warszawa – która w poprzedniej rundzie Pucharu UEFA uległa właśnie Schalke: „Legia – co ty na to?“ – skandowano po polsku. Do śpiewów tych – po błyskawicznym kursie języka polskiego – dołączyli fani VfL.

Z meczu wracano wspólnie. Wiślacy zaprosili nowych przyjaciół do swojego autokaru, który w międzyczasie zjawił się pod areną. W autokarze częstowano rozgrzewającą wódeczką. Bochumczycy zaniemówili, gdy zadzwoniła komórka jednego z kibiców Wisły - z podziękowaniami za wspaniały doping dzwonił gracz "Białej Gwiazdy", pomocnik Mirosław Szymkowiak. Gest taki w Bundeslidze jest nie do pomyślenia. Wspólna impreza miała swój ciąg dalszy w centrum Bochum. Tutaj obie grupy stoczyły pokojową „walkę“ na kibicowe przyśpiewki. „Piłka jednoczy“ – cieszył się Rafał, gdy obie grupy zaintonowały wspólnie „OLE – WISŁA VfL!!!“.

Około 22.30 doszło do niesamowicie głośnego pożegnania gości przy dworcu głównym, gdzie zaparkował ich autokar. Wcześniej wymieniono już wszystko, co tylko się dało: szale, czapeczki, chusty, koszulki, bluzy, itd. Bochumczyków zaproszono do rewizyty w Krakowie. Obie strony nie ukrywały lekkiego wzruszenia. Polacy zażyczyli sobie na swoje kolejne ligowe mecze transparent Bochum. W zamian obiecali przekazać transparent z Białą Gwiazdą. Do wymiany transparentów ma dojść niebawem drogą pocztową.

(...) Od tej pory tuziny bochumczyków spoglądały już na sytuację w tabeli polskiej ligi. O oficjalnej przyjaźni nie ma na razie mowy – wszystko rodzi się powoli. „To potrzebuje jeszcze czasu“ – mówi Rafał, który nie może się już doczekać kolejnych spotkań.

Tłumaczenie - Mały.

PS. Niech ostatnie zdanie z tego niemieckiego artykułu będzie odpowiedzią na wszelkie pytania i wątpliwości, które pojawiały się już na internetowym forum kibiców Wisły, czy to spotkanie w Bochum oznacza „nową zgodę“. Przyjaźni wśród kibiców (podobnie jak małżeństw) nie zawiera się ot tak, z dnia na dzień. Wszystko potrzebuje czasu i dobrej woli obu grup. A póki co, ta dobra wola jest. Obie grupy są zainteresowane nową międzynarodową przyjaźnią. Na mecz z Lazio przyjedzie już na pewno grupa ok. 20 Ultras Bochum. Na jeden z ligowych meczów Wisły (w któryś z wiosennych weekendów) pragnie przyjechać ok. 100 osób.

Sam artykuł z „WAZ“ to wspaniała reklama dla wizerunku polskiego kibica za granicami Polski. W Zagłębiu Ruhry odbił się on niesamowicie wielkim echem. Na internetowych forach VfL Bochum – ogólna radość i zadowolenie z prób nawiązania nowej przyjaźni. Na forach Schalke – zdziwienie, że bochumczykom udało się wejść na mecz z Wisłą do sektora gości (bilety do tego sektora nie były sprzedawane w Niemczech!) i oburzenie, że bratają się oni z Polakami. A Borussia? No cóż, kibiców Mistrza Niemiec było stać tylko na lapidarne „Danke Krakau“ już po meczu na jednej z ich internetowych stron.

Oryginał artykułu można znaleźć na: www.waz.de... Wystarczy wkleić tytuł i kliknąć "go".

OLE – WISLA VfL!!!

(Mały (Bochum)) wislakrakow.com


Kluby krakowskie

Cracovia

Początek:
28.01.1990
Koniec:
28.01.1990

Dobre stosunki między kibicami Wisły i Cracovii panowały podczas turnieju halowego na Hutniku w styczniu 1988 oraz na meczu Polska - Anglia w Chorzowie w listopadzie 1989.

Do historii przeszły derby ze stycznia 1990.

Małe Heysel leży w Krakowie!

Małe Heysel leży w Krakowie! cz.1
Małe Heysel leży w Krakowie! cz.1
Małe Heysel leży w Krakowie! cz.2
Małe Heysel leży w Krakowie! cz.2

RANO. Zaczęło się w niedzielę rano. Grupa zmierzająca na mecz Cracovia-Wisła zdemolowała pociąg Tarnów-Kraków. Wybito dziesiątki szyb. Skład zakończył bieg w Płaszowie zamiast na Dworcu Głównym. Luźne grupy kibiców łaziły po mieście, atakując przygodnych przechodniów, czasem kibiców "przeciwnika". Ekscesy miały miejsce pod pocztą główną, także pod DH "Jubilat".

POŁUDNIE. Mecz o Puchar Prezydenta Krakowa, z którego dochód przeznaczony został na Fundusz Daru Narodowego - rozpoczęty. W 25 minucie przybywają nieliczni kibice ... Jagiellonii, wprowadzeni przez zaprzyjaźnionych wiślaków. Chuligani spod znaku Cracovii wszczynają bójki, interweniuje milicja. Do przerwy gonitwa milicjantów za agresywnie zachowującymi się "kibicami". Wyrywane są ławki, którymi obrzucani są milicjanci (sic!) Ci zaś organizują kilka szarż na agresywną grupę. W jednym ze starć milicyjna pałka łamie w rozgardiaszu nos nastoletniej dziewczynie. Kamieniami i kawałkami ławek obrywają przypadkowi widzowie, często dzieci! Zgroza...

POPOŁUDNIE. Przerwa nie zmienia sytuacji, która w sektorze "kibiców" Cracovii nadal jest wybuchowa. Milicji nie udaje rozbić się grupy, zdarzają się walki wręcz z funkcjonariuszami. Setki osób biegają po trybunach, w ciągłym ruchu są bojowe pałki. Po chwilowej nieobecności milicja wraca dozbrojona - hełmy z przysłonami, tarcze. Dochodzi - o dziwo! - do porozumienia zwaśnionych od lat zwolenników Cracovii i Wisły, które przypomina pakt o nieagresji wobec konkretnego zagrożenia. Mimo manifestacji siły ze strony milicji, bojowa grupa widzów ani myśli ustąpić. Teraz ma poparcie odwiecznych rywali...Im bliżej końca meczu, tym wyraźniej zaczynają się te grupy zwoływać. Zbiórka na Błoniach...Idą wiślacy, idzie Cracovia. Stosunek liczebności grup jak 5 do 1 dla Wisły. W sumie kilka tysięcy! Formuje się "pochód". Jak zwykle w takich wypadkach idzie ulicą Manifestu Lipcowego. "Demolka" kolektury "toto", wybite szyby. Kilkanaście metrów dalej roztrzaskana szyba w "Polmozbycie". Wybite okno w sklepie cukierniczym, wybite szyby u optyka. Fala ludzka przenosi się na Planty. Szlak znaczony jest systematycznie przewracanymi koszami, łamanymi ławkami. Ich pozostałości znajdziemy daleko, daleko od tego miejsca... Na ulicy Jagiellońskiej, w budynkach UJ, wybijane są wszystkie szyby w oknach na parterze. Chuligani skręcają w ulicę św. Anny. Wybite zostają wszystkie okna na parterze DH "Centrum", są ślady rabunków. Teraz na Rynek. Przewraca się wszystkie kosze, niszczy donice na kwiaty. Z Rynku na Mały Rynek, dalej w Mikołajską. Sypią się szyby, włamanie do sklepu żelaznego przy Mikołajskiej. "Idziemy na radziecki konsulat!" - z tym hasłem na ul. Westerplatte. Od strony frontowej budynek traci wszystkie (z wyjątkiem dwóch) szyby, a było ich kilkadziesiąt! Agresorzy demolują budkę milicyjną, pobito milicjanta. Wybryki przenoszą się pod dworzec. Kamienie lecą na Instytut Ekspertyz Sądowych. Samochód milicyjny traci szybę przednią. Obecność sporych sił milicyjnych studzi zapędy chuliganów, którzy rozchodzą się po mieście, idą do pociągów. Jeden ze składów, relacji Kraków-Muszyna, nie może ruszyć - użyto hamulca bezpieczeństwa. Milicja i SOK przeszukują pociąg w poszukiwaniu sprawców. Wszędzie pełno młodych ludzi, nie widać jednak szalików. Mecz skończył się o 13.45, teraz jest 15.15. Sytuacja powoli się uspokaja. Pozostają funkcjonariusze pilnujący sklepów bez wystaw... POLSKIE HEYSEL JEST CORAZ BLIŻEJ. MOŻE ZDARZYĆ SIĘ W KRAKOWIE..." - artykuł z "Tempa" opublikowany po zajściach.

Relacja naocznego świadka i uczestnika wydarzeń ze stycznia 1990 roku:

"Gdyby wtedy doszło do zwarcia dwóch ekip pewnie dużo z kibiców Pasów nie zostałoby.....

W sumie sam nie wiem jak do tego doszło a była to przedziwna sytuacja. Po meczu wychodzimy (Wisła) ze stadionu od strony zegara i udajemy się przez Błonia w kierunku hotelu Cracovia. Cracovia w tym czasie wychodzi przeciwnym wyjściem i od strony hotelu kieruje się w naszym kierunku. Nie wiem ilu z tym momencie było osób po stronie ale z całą pewnością kilkaset. Tego nikt się chyba nie spodziewał, że w tak prosty sposób dojdzie to zwarcia 2 ekip. Cześć osób szybko próbowała się dozbroić (kamienie, deski) a inni zdejmowali wojskowe/milicyjne paski (to były czasy, ale zapewniam że nie było żadną przyjemnością dostać klamrą przez głowę). Sam uzbroiłem się w kamień i idąc w kierunku przeciwnika czekałem na rozwój wypadków. Kiedy dwie ekipy były w odległości kilkunastu metrów od siebie padły jakieś okrzyki i........ ci co byli na przodzie przybili piątki z przeciwnikami (tak mi się przynajmniej wydawało - jeśli było inaczej proszę o poprawienie mnie)."

"A później rozpoczął się słynny pochód. Atakowana była milicja, prawie żadna szyba na drodze przemarszu nie została cała, część sklepów została zdemolowana (z charakterystycznych to sklep z okularami, sklep muzyczny - latające płyty, "firmowy" sklep Wisły). Z rynku pochód dotarł pod konsulat sowiecki w Krakowie. Ci co byli na przodzie chyba dobrze pamiętają uciekającego milicjanta (z wyciągniętą bronią) z budki stojącej przed konsulatem. Posypały się kamienie i... nie pamiętam czy były tez koktajle Mołotowa ale może się to mi mylić z innymi zadymami pod konsulatem. Później zostały już walki z milicją na dworcu głównym."

"Najtrafniejsze będzie stwierdzenie, że jednodniowa zgoda powstała przeciw Milicji (choć jak można przeczytać była to bardzo dziwna sytuacja), a pochód po meczu przerodził się w pochód przeciw komunie.

W uzupełnieniu:

Derby na Kałuży w 1990: ok. 3500-4000 Wisły, ok. 800-900 Cracovii. Siedzieliśmy pod zegarem (jak w 1996), Cracovia po stronie przeciwnej. W którejś tam minucie meczu wchodzi ok. 3 dychy Jaga + Wisła. Ich droga prowadzi obok sektora Cracovii w związku z czym dochodzi do starcia (raczej remisowe).

Interweniuje milicja i wpada na sektor Cracovii. Ci zaczynają się z nimi bić. Po iluś tam minutach (gdy sił porządkowych przybywa i konkretnie wpadają na sektor pasiastych) zaczynamy ich dopingować, rozlega się gromkie Cracovia, Cracovia.... Później wspólne wiąchy na menty. W przerwie idziemy do nich ale jest już w sumie spokój. Spotykamy się na Błoniach. Tutaj niepewność. Ekipa Wisły (ok. 60-80) podąża razem czekając na rozwój wypadków. Później już tylko wymieszanie i fru na Rynek a dalej pod czerwony konsulat a następnie na dworzec. Mniej więcej jak w dość rzetelnie, choć przebarwieniowo, opisanym artykule.".


Garbarnia Kraków

Początek:
???
Koniec:
???

Garbarnia nie miała swoich szalikowców. A fani Białej Gwiazdy wspierali nieraz Garbarnię na jej meczach. Przeważnie miało to miejsce podczas meczów z Cracovią ale nie tylko.

Wspomina kibic Wisły:
Na Ludwinowie i Podgórzu, gdzie Garbarnia rozgrywała swoje mecze, mieszkało wielu Wiślaków, stąd przyjazne nastawienie do tego klubu chyba "od zawsze". Na Garbarnię chodziła głównie Wisła, ale nie tworzyli oni jakiejś zorganizowanej grupy. Wyjątkiem był mecz z Bałtykiem o wejście do I Ligi w 1989 roku. Na tym meczu był pełny stadion a Wiślaków przynajmniej kilka setek. Wisła pojechała też na rewanż do Gdyni w kilkadziesiąt (80?) osób, było tam nawet jakieś starcie z Arką.


Hutnik Kraków

Początek:
Od początku ruchu kibicowskiego
Koniec:
kwiecień 1985

Kraków jak i Nowa Huta od początku zorganizowanego kibicowania, czyli od wczesnych lat 70', był niemal w całości "opanowany" przez wiślaków. Kibiców innych klubów była garstka, toteż wiślacy zamieszkujący nowohuckie osiedla chodzili na mecze Hutnika. Stadion "Suche stawy" traktowany był jak swój, natomiast sam HKS jak jakaś wiślacka filia. Fani z pod znaku "Białej Gwiazdy" zasiadali w barwach Wisły na stadionie w Nowej Hucie. Młyn również w przeważającej większości tworzyli wiślacy. O panujących wówczas układach opowiada jeden z kibiców Wisły: "Ja pierwsze kroki postawiłem tam coś koło roku 1984, a mecz który utkwił mi w pamięci to derby z Cracovią. "Hutnik" (pisze w cudzysłowie, bo nie byli to kibice stricte jednego klubu) wówczas siedział na sektorze buforowym, pod dachem, od strony zegara. Nie mogę skojarzyć ile było osób (szalikowców), ale wydaje mi się, ze nie więcej jak setka. Mecz trwał kiedy na stadion weszła raczej nie większa grupa Cracovii 50 max 80 osób. Szli nieobstawieni, koroną stadionu w stronę zegara. Gdy rozciągnięci weszli pod zegar zaatakowali ich kibice "Hutnika". Doszło do krótkiego starcia i pasiaści zaczęli uciekać. Później jakoś wrócili już z obstawą milicji (wtedy chyba po raz pierwszy zobaczyłem na oczy kibiców Cracovii i w ogóle bójkę kibiców). Pamiętam, że po meczu Cracovia pod obstawą szła po jednej stronie a "Hutnik" po drugiej torowiska i w pewnym momencie "Hutnik" znowu zaatakował ale milicja do niczego poważnego już nie dopuściła." Ten sam kibic opisuje również zmianę, jaką nastąpiła na linii Wisła-Hutnik: "Na jednym z takich nowohuckich meczów coś koło roku 85 doszło do zmiany istniejących stosunków. Nie wiem co było tego powodem. W każdym bądź razie byłem na meczu gdzie stosunki te przybrały charakter wrogich. Z meczu coś mi w pamięci kołacze że Wisła wówczas siadła osobno, a Hutnik osobno (nie wiem przypadkiem czy nie był to mecz ze Stilonem lub Stomilem). Po meczu szedłem za grupą kibiców Hutnika i ich z ciekawością obserwowałem (jak byłem małolat to lubiłem się przyglądać kibicom, w zasadzie po to chodziłem na mecz, piłka to była dla mnie sprawa drugorzędną), którzy szli ze stadionu na plac Centralny. Szło ich w barwach koło 30 może 40 osób z flagą (taką niebiesko - białą) szachownicą na kiju. Hutnik, z tego co pamiętam, w tamtym czasie w ogóle często używał barw biało-niebieskich zamiast trójkolorowych. Gdzieś 300 metrów przed placem Centralnym zauważyłem grupę Wisły (ok 20, 30) zbliżającą się do Hutnika, którzy po jakimś, bliżej nieokreślonym czasie zaatakowali grupę Hutnika. Tego jednak co się działo już nie widziałem, bo cała akcja przeniosła się na plac Centralny gdzie ja jeszcze nie doszedłem. Później widziałem tylko odjeżdżający tramwaj z kilkunastoma kibicami Hutnika w stronę Wzgórz krzesławickich. Od tego meczu nastały nowe stosunki między zainteresowanymi, zwane popularnie "kosą". Kosa między Wisłą a Hutnikiem to wczesna wiosna 1985, a dokładnie kwiecień."


Inne kontakty kibicowskie

Olympiakos, Crvena Zvezda, Hajduk Split etc.




Pierwszy kontakt z fanami Olympiakosu Pireus miał miejsce przy okazji wyjazdu Wisły do Aten na mecz z PAO w 2005 roku. Kontakty te padły "śmiercią naturalną" choć są utrzymywane przez pojedyncze osoby z jednostkami z Pireusu (ale nie między grupami). Ponadto nikt nigdy nie planował żadnej zgody, czy układu. Na stadionie przy Reymonta wisiały flagi m.in. Olympiakosu. Była to dość charakterystyczna sektorówka "Toxicity Neo Faliro", grupy Ultras OSFP. Podobnie w Pireusie pokazała się kilka razy małe flagi Wisły.Ponadto kibice Wisły przekazali fanom OSFP ,flagi zdobyte przed meczem Wisła- Panathinaikos,a przed meczem w Atenach ,wspólnie z fanami z Pireusu zaatakowali ,melinę kibiców PAO i odnieśli zwycięstwo nad nimi w tej walce.

Z Crveną Zvezdą kontakt mają pojedyncze osoby z także pojedynczymi kibicami z Belgradu.Kilku kibiców Wisły pojawiło się kilka razy na meczach Serbów i na odwrót. Z Hajdukiem kontakty nigdy nie były nawet dobre, więc nie może też być mowy o "czymś więcej". Pierwsze zetknięcie wiślaków z kibicami ze Splitu miało miejsce na początku lat 90', gdy Hajduk Split grał z Legią w el. Ligi Mistrzów. Kibice z Chorwacji zatrzymali się w Krakowie, gdzie spotkali się z wiślakami i na tym się zakończyło. Drugi kontakt to już rok 2001 i mecze Wisły w pucharze UEFA. Wisła wyeliminowała Chorwatów, a jej kibice zdobyli trzy flagi rywala. Jedna z nich w geście dobrej woli powędrowała do "odwiecznego" rywala Hajduka, czyli do Crvenej Zvezdy.

Warto też wspomnieć o kontaktach z kibicami Club Brugge, choć też nie była to zgoda w pełnym tego słowa znaczeniu. Latem 1991 roku do Brugge odszedł Tomasz Dziubiński - piłkarz bardzo w Krakowie lubiany. W październiku 1991 FC Brugge grało w Pucharze Zdobywców Pucharów z GKS Katowice - na Śląsk pojechała spora grupa kibiców Wisły by wspierać "Dziubka". Nawiązane w ten sposób kontakty były przez pewien czas podtrzymywane. Tak ten wyjazd do Katowic opisuje Andrzej Gowarzewski: "Jesienią 1991 piłkarze z Brugii i ich kibice nie mogli się nadziwić w trakcie meczu drugiej rundy PEZP z Katowicami na Bukowej. Z Krakowa przyjechała bowiem silna grupa wiślackich szalikowców, by zapamiętale dopingować swojego 'Dziubka' i ... belgijską ekipę. Goście nie mogli zrozumieć, dlaczego Polacy nie sympatyzowali z drużyną ze swego kraju ..."

Warto też wspomnieć o kontaktach z kibicami węgierskiego ETO Győr,jakie mieli Małopolscy Patrioci w skład ,których wchodzi kilku kibiców Wisły.Węgrzy pojawiali się na meczach w Krakowie oraz na meczach koszykówki w Győr oraz Sopronie,również osoby z Krakowa pojawiały się wizytami na meczach Węgrów.Latem 2014 r. ,Węgrzy opisali stosunki jakie mają z polakami (w nawiasach kwadratowych dopiski krakowian): Chcielibyśmy pokrótce opowiedzieć Wam, kibice ETO, o naszej sytuacji z polskimi grupami. Wszystko zaczęło się od personalnych kontaktów z fanem Wisły [który jest jednocześnie członkiem MP]. Trzy lata temu 4 młodych chłopaków od nas odwiedziło Kraków i poszło na mecz, przy okazji poznając ludzi z którymi do dziś jesteśmy przyjaciółmi. Jakiś czas później Wisła rozgrywała dwa mecze koszykarskie na Węgrzech, gdzie znów mieliśmy sposobność spotkać się z naszymi przyjaciółmi. Pierwszy raz w Gyor, potem kilku z nas pojechało na mecz do miasta naszych wrogów - Sopronu. Tutaj otrzymaliśmy zaproszenie na krakowskie derby w lutym.

Grupa naszych przyjaciół nosi nazwę Małopolscy Patrioci, są oni z Krakowa i wszyscy kibicują Wiśle. Sytuacja w Polsce różni się od tej na Węgrzech i nie są oni formalną grupą kibicowską, tylko oddzielną patriotyczną, a na mecze chodzą jedynia jako fanatycy. Dziewięciu z nas pojechało na wspomniany już mecz Wisła - cracovia w lutym, gdzie spędziliśmy wspaniały weekend z naszymi braćmi. Zostaliśmy wspaniale ugoszczeni i zapamiętamy te parę dni na długi czas. Tym razem to my zaprosiliśmy ich na nasze, wyjazdowe, derby z Videotonem w marcu.

Także dziewięciu członków MP odwiedziło nas i pojechało z nami do Székesfehérváru, gdzie podczas meczu wywiesili swoją flagę. Była to świetna okazja do umocnienia naszej przyjaźni, więc postaraliśmy się ugościć ich tak dobrze, jak oni zrobili to wcześniej. Po tym wiadome było, że nasza wyśmienita zgoda będzie kontynuowana. O następnym spotkaniu rozmawialiśmy długi czas, ponieważ mieliśmy szansę zostać Mistrzem Węgier. Jednakże, gdy jasnym stał się fakt, iż nie ma już na to szansy, zdecydowaliśmy się znów odwiedzić Polskę.

Wiedzieliśmy już wcześniej, że nasi przyjaciele, tak jak i cała Wisła, mają przyjacielskie stosunki z Unią Tarnów, która jak już wcześniej widzieliśmy robiła na meczu polsko-węgierską oprawę.

Po naszej poprzedniej wizycie Wisła rozpoczęła protest przeciwko prezesowi klubu (który był kiedyś piłkarzem Legii, nie brzmi dobrze, prawda?) i jego anty-kibicowskiej polityce. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się z naszymi krakowskimi braćmi, że odwiedzimy Tarnów i pójdziemy na mecz Unii. Przez MP skontaktowaliśmy się z Unią i dowiedzieliśmy się, że będzie im miło jeśli przyjedziemy i czekają na nas.

Wyjechaliśmy z Gyor w piątek, trzynastu z nas, w tym jeden kolega z Vasas Budapeszt. Dojechaliśmy do Krakowa w piątkowy wieczór i po wymianie gadżetów nasi przyjaciele znów udowodnili nam, że są świetnymi gospodarzami.

Następnego dnia, po ciężkiej pobudce, koło południa rozpoczęliśmy podróż do Tarnowa, który jest oddalony o około 80 kilometrów. Podróż w dwudziestoosobowej ekipie polsko-węgierskiej zajęła nam dwie godziny.

Na stacji czekali na nas fani Unii, którzy zabrali nas do pubu w okolicy stadionu. Po krótkich rozmowach poszliśmy na stadion, który jest siedzibą piłkarskiej i odnoszącej sukcesy żużlowej drużyny.

Drużyna, nazywana potocznie Jaskółki, gra w polskiej trzeciej lidze, która jest czwartym szczeblem rozgrywek. Stadion prezentował się o wiele lepiej niż się spodziewaliśmy, widywaliśmy o wiele gorsze na węgierskim najwyższym szczeblu piłkarskich zmagań. Po minucie czekania, nasi gospodarze otworzyli przed nami bramę stadionu.

Po wejściu na sektor Elity Tarnowa czekało na nas więcej niespodzianek. Na płocie wisiała łączona polsko-węgierska flaga. Kibice nie zaczęli śpiewać od razu, mimo, że mecz trwał już 10 minut.

Młyn złożony z głównie młodych fanatyków liczył około 150 osób (4 dywizja!!), poza tym na stadionie było jeszcze około 100 zwykłych kibiców. Kibice przyjezdni nie są wpuszczani ze względów finansowych i bezpieczeństwa.

W połowie pierwszej części spotkania zaprezentowana została prosta oprawa, tuż po tym jak wywiesiliśmy już nasze flagi na płocie (mała Infinite i narodowa).

Podczas przerwy czekał na nas wysokiej jakości bufet ze świeżo grillowanymi kiełbaskami. Młodzi ultrasi sprzedawali różne gadżety, z których wiele dostaliśmy jako prezenty. Kilku młodych fanów przyszło także wymienić się z nami vlepkami, a wszyscy byli bardzo przyjaźnie do nas nastawieni.

Po jakimś czasie trwania drugiej połowy w końcu wszystkim udało się wrócić na sektor. Jednak zauważyliśmy, że wielu osób niezbyt obchodziło to co dzieje się na boisku. Doping był prowadzony w prawdziwie polskim stylu. Z jedynie małymi przerwami, głównie proste, krótkie, lecz bardzo głośne przyśpiewki. Pod koniec wspomniano w śpiewach także o przyjaźni polsko-węgierskiej, z czego byliśmy bardzo zadowoleni.

Unia przegrała ten mecz 0:1, ale nie zasmuciło to szczególnie nikogo. Był to ich ostatni domowy mecz w sezonie i piłkarze podeszli do kibiców, wspólnie śpiewając, między innymi obraźliwą dla cracovii przyśpiewkę, z cyklonem B

Po meczu jedna część ekipy Unii poszła czekać na nas na rynku, a druga zaprowadziła nas pod pomnik Bema w pięknym parku, gdzie zrobiliśmy grupowe zdjęcie. Później poszliśmy uliczkami starego miasta pod kolejny pomnik słynnego syna Tarnowa (Bema). Następnie udaliśmy się na rynek, gdzie w ogródku piwnym odbyło się wiele rozmów. Poruszyliśmy między innymi temat możliwej zgody między ETO, a Unią. Niestety musieliśmy szybko łapać ostatni pociąg do Krakowa. Wszyscy obecni odprowadzili nas na dworzec. Dziesięciominutowy spacer minął w świetnej atmosferze dzięki naszym próbom zmierzenia się z językiem polskim, oraz wspólnym śpiewom. Na peronie pożegnaliśmy się, z nadzieją na jak najszybsze ponowne spotkanie. Podczas podróży powrotnej do Krakowa dyskutowaliśmy wiele o tym co spotkało nas tego dnia.

Miasto i kibice wywarli na nas duże wrażenie. Poza boiskiem jesteśmy na tym samym poziomie, jednakże oni mają o wiele lepszą od nas organizację, dlatego możemy wiele się od nich nauczyć.

Mamy nadzieję, że będziemy mogli ich niedługo gościć w Gyor i sprawić, by poczuli się tak mile przywitani, jak my u nich w Tarnowie!

Unity Gyor

(od siebie, jako MP, dodamy, że cała nasza przyjaźń zaczęła się zupełnie przypadkowo, gdy jeden z naszych członków został poproszony przez koleżankę, by towarzyszył jej w spotkaniu z poznanym przez internet Węgrem i pomógł im porozumiewać się po angielsku . Jak się okazało czwórka, która odwiedziła wtedy Kraków, byli to członkowie grupy Youth Unity, kibiców późniejszego Mistrza Węgier. Jako, że tego dnia organizowaliśmy akurat akcję patriotyczną, zaprosiliśmy na nią chłopaków i dzięki temu teraz możemy rozwijać tą przyjaźń jeszcze mocniej, już razem z Unią Tarnów).