1960.03.13 Gwardia Warszawa - Wisła Kraków 0:2
Z Historia Wisły
![]() | Gwardia Warszawa | 0:2 (0:0) | Wisła Kraków | ![]() | ||||||
widzów: 20.000 | ||||||||||
sędzia: Sekuła z Olsztyna | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Galeria
Relacje prasowe
Przegląd Sportowy. 1960 nr 42=3502 (14 III)
WARSZAWA. Jeszcze nigdy Gwardia nie grała w stolicy przy tak licznej widowni. Kibice spragnieni oglądania ligowych pojedynków przyszli uświetnić inaugurację sezonu, która wypadła jeśli chodzi o pogodę, znakomicie. Nie zawiodły pogoda i Wisła, zawód natomiast sprawili gwardziści. Pokazali nam nowe, piękne kostiumy, odnowiony skład i... grę, o jaką ją nawet nie mogliśmy posądzać. To nie były „harpagony”. Złośliwi twierdzili, że Gwardia nie przyzwyczaiła się jeszcze do warszawskiego powietrza. I to możliwe. Możliwe także, iż jej atak nie istniał dlatego, że w 16 minucie meczu Szarzyński doznał kontuzji, co spowodowało zdekompletowanie linii napadu. Wszystko możliwe i naprawdę najwytrawniejszemu znawcy trudno byłoby przeprowadzić dogłębną analizę powodów słabej gry zespołu, którego bojowość jest największą zaletą.
TAK GRALI JAK WISŁA POZWOLIŁA
Kibice Wisły, którzy zjawili się w Warszawie dość licznie z wysłużonymi sztandarami powiedzieliby na pewno, że Gwardia grała dlatego tak słabo, bo jej Wisła na nic innego nie pozwoliła. Wydaje się, że należałaby przyznać rację wiślakom. Wisła istotnie nie dała gwardzistom wielkich okazji do popisów. Świetna obrona Skutecznie zablokowała napad warszawian. Monica „zaszpuntował” Baszkiewicza, a Kawula grający 90 minut bezbłędnie zmusił Hachorka do szukania szczęścia na flankach, gdzie również nie mógł wiele zdziałać. Monica ł Kawula byli piłkarzami, którzy wzbudzali w naszych sercach otuchę. Jeśli już na początku sezonu osiągnęli taką formę, I to o defensywę naszej reprezentacji j możemy być spokojni. Walka o koszulki reprezentacyjne będzie w tych liniach bardzo zacięta. Nie wiemy, czy gra Monicy, Kawuli, Snopkowskiego i Leśniaka byłaby taka efektowna gdyby nie świetna gra pomocników Michela | i Jędrysa. Michel był w pełnym tego słowa znaczeniu nowoczesnym pomocnikiem. Nie tylko pilnował swojej strony, nie tylko budował akcje, ale również strzelał. Jego dwie kapitalne bomby w 17 i 25 minucie z trudem obronił Stefaniszyn, bądź co bądź największy w kraju specjalista od dalekich strzałów.
NAPAD JESZCZE NIENOWOCZESNY
Aby się bez reszty nie „rozpłynąć" nad Wisłą, trzeba podkreślić, że W porównaniu z liniami obronnymi — napad nie gra jeszcze nowocześnie. Jeszcze nadal pokutuje krakowska przywara — gra środkiem boiska. Podobno taki był plan ! strategiczny Wisły, by rozgrywać j mecz z cofniętym środkowym napastnikiem, co pociągnęło za sobą i schodkowe ustawienie ataku z cofniętymi skrzydłami. Jeśli taka była taktyka, to tylko Jej Wisła może zawdzięczać, że nie i zdobyła co najmniej dwóch dodatkowych bramek. j W grze całego zespołu widać jednak poważne postępy, widać zadatki kultury piłkarskiej. Oby tak dalej.
NIE KLEIŁO SIĘ
O Gwardii w zasadzie napisaliśmy wystarczająco na samym początku. Nie grała. Obrona ostra, ale słaba techniczne zawiniła obydwie bramki. Olędzki ambitny i ofiarny, ale słabo panujący nad piłką, nie był jeszcze w tym meczu podporą swojej drużyny. Również słabszy był Maruszkiewicz. Stefaniszyn przy utracie drugiej bramki miał tak zrezygnowaną postawę, że jemu też trzeba dopisać co najmniej 50 procent „zasługi” Napad w sensie linii strategicznej nie istniał. Na pewno wpłynęła na to kontuzja Szarzyńskiego. Pojedyncze zrywy Baszkiewicza, Hachorka i Gawrońskiego były skazane na niepowodzenie, wobec świetnej gry linii defensywnych Wisły. Goście bowiem od samego początku przejęli inicjatywę, przeważali w polu i często zapuszczali się pod bramkę Stefaniszyna. W pierwszych piętnastu minutach świetne tempo i składne akcje wywoływały raz po raz oklaski widowni. W tym okresie błysnęli
GWARDIA — WISŁA 0:2 (0:0)
GWARDIA WARS7AWA — Stefaniszyn, Jurczak (Woźniak), Matuszkiewicz, Hodyra, Olędzki, (Jurczak), Wiśniewski, Gawroński, Lewandowski, Hachorek. Szarzyński (Olędzki), Baszkiewicz.
WLSŁAŁ KRAKÓW: Leśniak, Monica, Kawula, Snopkowski, Michel, Jędrys, Machowski, Sykta, Rogoża, Śmiałek, Kościelny. Bramki zdobyli w 79 min. Machowski, w 86 min. Śmiałek. Sędziował Sekuła z Olsztyna. Widzów ok. 20.000. Najlepsi na boisku: Kawula, Monica, Michel, Machowski.
Baszkiewicz i Sykta. W 8 minucie „Baśka” jedyny raz w tym meczu oderwał się od Monicy i pięknie strzelił, ale niestety, niecelnie. W 15 minucie Sykta przeszedł na lewą stronę i z 20 metrów posłał „kręconą” piłkę tuż obok słupka. Zaczyna się zarysowywać coraz większa przewaga Wisły. Napastnicy nie mogą jednak strzelać, bp na przedpolu bramki Gwardii panuje wielkie zmasowanie sił obronnych. Rolę bombardiera przejmuje więc Michel. Stefaniszyn zapamięta długo Jego strzały. Gwardia przedziela się wypadami, które jednak także nie przynoszą efektu. Powolny Lewandowski hamuje kilka akcji i na widowni odzywają się pierwsze gwizdy. Mnożą się rzuty wolne i różne, a widzowie coraz bardziej tęsknią za bramką — inauguracyjną bramkę sezonu.
FLAGI PO RAZ PIERWSZY
Trzeba było na nią jednak poczekać bardzo długo. Po przerwie tempo gry spadło, a między 50 i 70 minutą wyglądało na to, że obydwie drużyny mają wyraźnie dość, że przeliczyły się z siłami. Totkowicze stawiający na remis w tym meczu skwapliwie sprawdzają kupony. Okazało się Jednak, że napad Wisły ma więcej sił w nogach, niż obrona Gwardii. W 79 minucie Rogoża, Sykta i Machowski znaleźli się niespodziewanie łatwo na polu karnym gospodarzy. Skamieniała obrona nie zrobiła ani jednego ruchu, by przynajmniej „obstawić” Jednego z nich. Tymczasem Rogoża podał wykładaną piłkę Machowskiemu, który z 5 metrów posłał ją obok Stefaniszyna do bramki. Na trybunach wykwitły czerwone flagi z białą gwiazdą. Wisła prowadzi 1:0. Jednak do pełnego szczęścia jeszcze daleko, bo Gwardia zerwała się do kontrnatarcia. Kawula i Monica spełniają nadal rolę przysłowiowej tarczy, o którą się wszystko rozbija. Ich gra wzbudza coraz większe uznanie widowni Wisła gra trochę na zwłokę, ale nie denerwująco.
WZIĘLI DIABLI KROWĘ...
Zapewne goście nie spodziewali się, że 13 marca będzie dla nieb tak pod każdym względem szczęśliwy. Nie spodziewali się, że znajdą sojusznika w postaci Olędzkiego który w 86 minucie zagapił się przy łatwej piłce, niezdecydowanie podał do Stefaniszyna (tak się chyba przedstawiały jego zamiary). Napastnik Wisły Śmiałek okazał się bardziej bystry i nie zmarnował sytuacji. Rzucił się jak tygrys na ofiarę, na wolno toczącą się piłkę, podciągnął parę metrów i strzelił. Nie za dobrze, ale piłka wpadła do siatki obok Stefaniszyna, który w tej chwili zapewne powiedział sobie — wzięli diabli krowę, niech wezmą i cielę. Piłka w siatce, radość w szeregach Wisły, rozpacz w sercach gwardzistów, parę minut kopaniny i koniec meczu. J. Z.
"Tempo" z 1960.03.14
Gwardia pokonana 2:0
Inauguracja sezonu piłkarskiego w stolicy odbyła się bez przemówień, defilad itp. uroczystości. Jedynie w chwili rozpoczęcia zawodów kilka rakiet wzbiło się pod chmury. Pogoda dopisała, stan boiska był również bez zarzutu. Frekwencja zadowalająca, jedynie gra nie stała na takim poziomie, jaki stęsknieni za piłką "kibice" chcieliby oglądać. Właściwie - zawiodła tylko Gwardia, która wykazała słabą kondycję biegową i zbyt duży rozrzut w strzałach. Maruszkiewicz, Hodyra i Wiśniewski robili co mogli i pchali swój atak do przodu, ten jednak nie dochodził do czystej pozycji strzałowej. Gawroński dorównywał szybkością Snopkowskiemu, lecz ten był zbyt wytrawnym obrońcą by dać się nabrać na niezbyt wyrafinowane gierki gwardzisty. Pozostali napastnicy Gwardii wyraźnie ustępowali w szybkości obrońcom krakowskim. Baszkiewicz nie mógł przejść przez Monicę, a Hachorek ograć Kawulę. W kilku sytuacjach, które nosiły zarodek bramki, szczęście nie dopisało gospodarzom.
Wisła w sumie podobała się i mecz wygrała zasłużenie. Do zawodów przystąpiła dobrze przez trenera Kosę przygotowana kondycyjnie i grała z wielką ambicją. Obrona i pomoc błysnęły wielką klasą, zaś napad ma Wisła na poziomie II ligi. Gdyby konsekwentnie stosowała taki prymitywny model ataku:
”Dziennik Polski” z 1960.03.15
http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=5583
Czy zwycięstwo Wisły w spotkaniu z Gwardią było tak wielką niespodzianką, za jaką chcą je uważać pewni „znawcy" piłkarstwa? Bo dla tych, którzy uważnie obserwują konsolidację czerwonych sukces Wisły jest wykładnikiem jej obecnych możliwości — dowodzi tego m. in. znaczna ilość głosów w naszym błyskawicznym konkursie sportowym, typującym krakowian na zwycięzców w Warszawie. Wydaje się, że do znanych już z ubiegłego sezonu mocnych punktów Wisły, jakimi była obrona i pomoc, dojdzie w, tym roku również atak, w którym widzimy dwóch młodych, utalentowanych zawodników: reprezentanta Polski Syktę i Śmiałka. Jeżeli nawet gra napadu czerwonych nie wypadła jeszcze imponująco (choć strzelenie dwóch bramek Stefaniszynowi też coś znaczy), to trzeba wobec niego zastosować to samo kryterium, co do ataków innych czołowych drużyn: niedzielne spotkanie był to pierwszy mecz po zimowej przerwie, przy tym dla Wisły tym trudniejszy, że grany na obcym terenie.
Sprawdzianem umiejętności napastników Wisły będzie mecz z Pogonią szczecińską — w wypadku wysokiego zwycięstwa czerwoni po najbliższej niedzieli usadowiliby się mocno na pierwszym miejscu w tabeli mistrzowskiej.
Echo Krakowa. 1960, nr 59 (11 III) nr 4573
Niestety nie zobaczymy jeszcze w Krakowie piłkarzy ekstraklasy.
Jedyna nasza przedstawicielka w pierwszej lidze Wisła wyjeżdża do stolicy, gdzie spotka się z drużyną Gwardii. Piłkarze Wisły stoją przed trudnym zadaniem, tym niemniej liczymy na ich ambitną grę. W ubiegłym roku jedenastka spod znaku białej gwiazdy uzyskała w stolicy wynik remisowy 1:1. Sądzimy, że i tym razem podopieczni trenera Kosy nie sprawią zawodu licznej rzeszy swych sympatyków. Stać ich przecież na „urwanie”, jednego, a kto wie może i dwóch punktów.
Echo Krakowa. 1960, nr 61 (14 III) nr 4575
Kiedy wchodziłem wczoraj na warszawski stadion, przy bramie spotkałem kilku działaczy warszawskiej Gwardii.
Miny mieli zadowolone.
— Jak panowie typujecie — zapytałem jednego z kierowników drużyny gospodarzy.
— Powinniśmy wygrać w przekonywającym stosunku — usłyszałem w odpowiedzi.
Po meczu nie widziałem już „gwardzistów.” Widziałem natomiast mocno zasępione oblicze .kapitana związkowego FZPN — p. Kruga. Trudno zresztą temu się dziwić. Za miesiąc czeka nas mecz z amatorami NRF, a tymczasem kapitanowscy pupile zawiedli na całej linii. Stefaniszyn zawinił co najmniej jedną z puszczonych bramek, Hachorek jest bez formy, a Baszkiewicz był całkiem „umiejscowiony” przez Monicę.
Ale zacznijmy od początku.
Jedenastka Wisły, pomimo, iż wystąpiła bez nadal leczącego swą kontuzję Budki wygrała w Warszawie z Gwardią 2:0 (0:0).
Do meczu drużyny wystąpiły w składach: GWARDIA — Stefaniszyn, Jurczak, Maruszkiewicz, Hodyra, Wiśniewski, Olędzki. Gawroński, Lewandowski, Hachorek, Zb. Szarzyński, Baszkiewicz.
WISŁA — Leśniak, Monica, Kawula, Snopkowski, Michel, Jędrys, Machowski, Sykta, Rogoża, Śmiałek i Kościelny.
Sędziował p. Sekuła z Olsztyna.
Widzów 25 tys. Bramki zdobyli: w 79 min. Machowski i w 84 min. Śmiałek.
Goście posiadali przez cały czas wyraźną przewagę. Gdyby nie zbytnie przetrzymywanie piłki pod bramką przeciwnika Wisła mogłaby wygrać mecz w wyższym stosunku. U zwycięzców dobrze zagrały formacje defensywne, a na specjalne wyróżnienie zasłużyli Monica i Kawula. W ataku najlepszy był Sykta. Gwardia zawiodła na całej linii, mając tylko jedynego zawodnika na poziomie, w osobie I obrońcy Hodyry. Z. OLESIUK
Echo Krakowa. 1960, nr 62 (15 III) nr 4576
POWITANIE NA DWORCU
We wczorajszych dyskusjach sympatycy Wisły nawiązują do serdecznego powitania jakie zgotowaliśmy na dworcu kolejowym powracającym w niedzielę wieczorem piłkarzom. Razem z zawodnikami, pociągiem warszawskim powróciła pokaźna liczba kibiców, którzy od momentu zdobycia przez Machowskiego prowadzenia do chwili przyjazdu pod Wawel, nie rozstawali się z proporcami z „białą gwiazdą”.
Oczywiście sami autorzy zwycięstwa szczęśliwi od swych sympatyków. Cieszyli się, że wreszcie udało , się im przełamać passę porażek w pierwszych spotkaniach, a tym bardziej obecnie, kiedy za przeciwnika mieli warszawskich „gwardzistów”, zapowiadających przed meczem, że mają apetyty na mistrzostwo Polski.
Już sam fakt, że Wisła po pierwszej serii rozgrywek objęła prowadzenie ma swoją wymowę. Przecież wypadek taki nie zdarzył się od dobrych kilku lat. A tymczasem następny mecz czeka „wiślaków” w Krakowie. i za przeciwników będą, mieli szczecińskich portowców. Jest więc szansa na kolejne zwycięstwo i utrzymanie .,żółtej koszulki”.
Gazeta Krakowska. 1960, nr 62 (14 III) nr 3672
Inauguracja sezonu piłkarskiego wypadła dla krakowskich zespołów nadzwyczaj okazale. O największą niespodziankę postarała się Wisła pokonując w Warszawie tamtejszą Gwardię 2:0. Ponieważ jest to najwyższy cyfrowo wynik, Wisła objęła prowadzenie w tabeli. Życzymy-jej, aby miejsce to utrzymała do końca rozgrywek. W pozostałych spotkaniach I-ligowych obeszło się bez sensacji. Faworyci wygrali swoje mecze.
Wisła w formie 2:0... i pozycja lidera
Inauguracja tegorocznego sezonu piłkarskiego nie wypadła dla stolicy pomyślnie.
Spotkanie stołecznej Gwardii z krakowską Wisłą po słabej grze zakończyło się zwycięstwem gości 2:0 (0:0). Strzelcami bramek byli: Machowski w 80 min. oraz Śmiałek w 86 min.
Sędziował Sekuła z Olsztyna. Widzów ok. 20 tys. Wbrew zapowiedziom Gwardia okazała się w tym meczu zespołem bardzo słabo przygotowanym do sezonu. Napastnikom warszawskim tylko na pierwsze 15 min. starczyło sił, potem już z trudem poruszali się po boisku. Pewnym usprawiedliwieniem słabej gry ataku Gwardii był brak Zb. Szarzyńskiego, który odniósł kontuzję i od 15 min. przestał grać. Desygnowani kolejno do ataku: Olecki i Jurczak okazali się mało przydatni.
Piłkarze Wisły również nie zaprezentowali nić rewelacyjnego, ale w tym meczu byli lepsi i odnieśli zasłużone zwycięstwo. W przekroju całego spotkania goście mieli przewagę o czym najlepiej świadczy stosunek rzutów rożnych 8:5.
Przegląd Sportowy. 1960 nr 43=3503 (15 III)
KRAKÓW. 14. 3. (tel. w!.). Kiedy przed meczem Garbarnia — Unia Tarnów ogłoszono, że piłkarze Wisły wygrali swój pierwszy mecz ligowy z Gwardią Warszawa — fetowano zwycięstwo wiślaków głośniej, niż wyjście na boisko pupilów Ludwinowa. Wielu sympatyków Wisły przybyło następnie w godzinach wieczornych na dworzec kolejowy, aby przywitać powracających „z tarczą” piłkarzy. Z pociągu warszawskiego wysiadła prócz zawodników potężna grupa kibiców z rozwianymi proporcami klubowymi, którzy na gorąco zdawał relacje z przebiegu meczu tym, którzy nie mogli pojechać do stolicy. J. Fr.