1962.08.12 Ruch Chorzów - Wisła Kraków 2:1
Z Historia Wisły
Ruch Chorzów | 2:1 (0:1) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: ok. 10.000-12.000 | ||||||||||
sędzia: Stefan Wilczyński z Gdańska | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Spis treści |
Relacje prasowe
Przegląd Sportowy. 1962 nr 128=4012 (13 VIII)
5. RUCH CHORZÓW — WISŁA KRAKÓW. Ruch był Jednym z nielicznych naszych zespołów ligowych, który odpoczął w ciągu lata. Piłkarze tego klubu są w dobrej formie. Wykazali to, grając w reprezentacji Śląska przeciwko Bratysławie. Wydaje się, że Faber jeszcze bardziej poprawił szybkość i może stać się prawdziwym poi strachem naszych bramkarzy. Wisła startowała w lipcu w turnieju w Rostocku z okazji Tygodnia Bałtyku. Zajęła tam trzecie miejsce, wygrywając z silnym ligowym zespołem radzieckim Zenit Leningrad. Mimo wszystko wydaje się, że w Chorzowie Wisła nie ma szans
Najszczęśliwsze zwycięstwo Ruchu w 42-letniej historii
Pechowo grająca Wisła pokonano w Chorzowie
CHORZÓW 12.8 (tel. wł.). Jakby nagradzając długi okres wiosennoletnich chłodów i deszczów, natura zalała w niedzielę Śląsk silnymi promieniami słonecznymi, operującymi z nieskazitelnego błękitu nieba. Upał potworny, nie było czym oddychać. W takiej oto aurze, wymarzonej dla zwolenników kąpieli i spędzania sielskich chwil na zielonej trawce, rozegrały drużyny Ruchu i Wisły swój 54 w historii mecz piłkarski. Mecz „starych przyjaciół” odbył się w wyjątkowo przyjemnej atmosferze i” nadzwyczaj, fair. Sędzia Wilczyński dopiero w 30 min. odgwizdał pierwszy w tym spotkaniu, nota bene, niegroźny faul. Ruch w pełni podtrzymał dobre imię ligowego dżentelmena, w czym dzielnie sekundowała mu Wisła. Przed meczem bowiem kapitan związkowy PZPN Czesław Krug wręczył chorzowianom ufundowany przez PZPN specjalny puchar za fair grę. Spotkanie rozpoczęło się sensacyjnie. Nadspodziewanie dobrze, jakoś inaczej, szybciej i bardziej zdecydowanie, niż dotychczas, grająca Wisła, zepchnęła Ruch do głębokiej obrony, raz po raz inicjując groźne akcje. Przez kwadrans dziesiątkami udanych dryblingów i dokładnych podań popisywał się przede wszystkim lewy łącznik Studnicki. Ruch Jak. tylko potrafił odgryzał się, byliśmy więc świadkami zupełnie przyjemnego widowiska! które, niestety, w późniejszej fazie stawało się coraz mniej atrakcyjne. Piłkarze Wisły wywoływali często zachwyty na widowni: jak oni dobrze grają! Ale czy wytrzymają cały mecz kondycyjnie? W rezultacie swej wyraźnej przewagi, wiślacy uzyskali tuż przed przerwą zasłużone prowadzenie ze strzału Sykty, po centrze Machowskiego. Gdy goście schodzili na przerwę do szatni, ich trener „Messu” Gracz nie podzielał jednak ogólnego optymizmu. ~ Boję się, czy starczy im sił po przerwie — powiedział. Wszystkie te obawy okazały się płonne. Wisła nadał nieustannie atakowała i decydowała o przebiegu gry na boisku. lepiej też zniosła trudy meczu w iście tropikalnym upale. Naciskała przeciwnika do ostatniego gwizdka sędziego, mimo to zeszła z boiska pokonana. Jak do tego doszło? Wiśle wybitnie „nie szło”, a Ruchowi diabeł „dziecko kołysał”. Było to chyba jedno z najmniej zasłużonych i najszczęśliwszych zwycięstw Ruchu w jego 42-letniej historii. Ba, kibice eksmistrza Polski dziękowaliby fortunie nawet za remis. W zdobyciu zwycięskich bramek dopomogli gospodarzom sami piłkarze Wisły. W 47 min. dotychczas pewny stoper Kawula popełnił jedyny w tym meczu błąd, udając się z środkowej strefy w pogoń za wychodzącym na prawe skrzydło Lerchem. Zanim Zalman zdecydował się na asekurację opuszczonej pozycji, piłkę przejął od Lercha Kasprzyk i strzałem nie do obrony wyrównał na 1:1. Jeszcze łatwiej przypadła Ruchowi w udziale zwycięska bramka. W 57 min. Nieroba egzekwował z odległości 20 m rzut wolny. Wiślacy ustawili zaledwie trzy osobowy mur (?), za którym (oczywisty błąd) stanął bramkarz Karczewski. Nieroba miał ułatwione zadanie. Strzelił w niestrzeżoną część bramki i Ruch zdobył drugiego gola.
Po tym przykrym dla Wisły zdarzeniu nastąpiła zmiana bramkarza, ale co najmniej o minutę zapóżno.
I to były praktycznie wszystkie sytuacje, w których Ruch mógł zdobyć bramki. Natomiast Wisła miała ich już wcześniej i w dalszej części gry bez liku, mimo to przegrała. Spowodowała to Już nie tylko znana w całym kraju indolencja strzałowa napastników krakowskich, ale przede wszystkim wyjątkowo prześladujący ich w niedzielę pech, a z drugiej strony nieustannie uśmiechające się szczęście grającego po przerwie bramkarza Ruchu Pietrka. Jeszcze przy stanie 1:1 Wisła mogła strze
2:1 (0: 1) Bramki zdobyli dla Ruchu: w 47 min Kasprzyk i w 57 Nieroba (z wolnego), dla Wisły w 45 Sykta. Sędziował Wilczyński z Gdańska. Widzów ok. 10 tys. RUCH: Barów, (Fletrek), Pohl, Janduda Łyska, Nieroba, Pieda, Bem, (Polok), Kasprzyk, Lerch, Gasz, Faber. WISŁA: Karczewski (Leśniak) Monica, Kawula, Budka Wójcik. Zalman, Machowski, Kmiecik, Sykta, Studnicki. Lach.
lić drugą bramkę. W 53 min. Sykta uciekł z piłką prawą stroną, skąd skierował podanie do Studnickiego. Jakimś cudem strzał trafił w nogę Nieroby i piłka wyszła w pole. W 64 min. Sykta po raz wtóry scentrował, po raz drugi strzelił Studnicki, ale i tym razem czysty przypadek uratował Pietrka przed bramką. W ostatniej fazie meczu byliśmy świadkami prawdziwego oblężenia bramki Ruchu. Pietrka nie opuszczało szczęście, strzały napastników Wisły trafiały w nogi lub w biodra obrońców gospodarzy. Ruch, widząc co się święci grał coraz bardziej na czas. Ostatnią szansę do wyrównania zaprzepaścił Studnicki w 90 min., strzelając o centymetry obok słupka. Obie drużyny przystąpiły do gry z Jednakowym nastawieniem w defensywie. Zastosowano „strefę” w obronie. Przyczyniło się to do dość dużej swobody napastników, natomiast utrudniało im grę przed polem karnym. Nie mogli sobie z tym poradzić przede wszystkim napastnicy Ruchu, rażąc schematyzmem i brakiem koncepcji w rozwiązywaniu akcji ofensywnych. Bardziej płynne i „wyrozumowane”, a przy tym także dość szybkie, ataki Wisły niejednokrotnie siały popłoch w obronie Ruchu. Wisła zaprezentowała się w Chorzowie lepiej, niż oczekiwano. W tej ambitnej drużynie na słowa pochwały zasłużyła przede wszystkim cała trójka obrońców, Zalman w pomocy, oraz przede wszystkim Sykta i Studnicki w ataku. Szczególnie dobre wrażenie wywarł na widowni Sykta, świetnie przygotowany do meczu pod względem kondycyjno - szybkościowym. Był on bezsprzecznie najlepszym napastnikiem na boisku. Ruch, poza pierwszym kwadransem, zagrał bardzo, przeciętnie niemal we wszystkich liniach. Obrońcy nie dotrzymywali kroku krakowskim napastnikom natomiast napastnicy Ruchu byli bez radni wobec dobrze ustawionej strefy wiślaków. Stosunkowo najjaśniejszymi punktami w jedenastce szczęśliwych zwycięzców byli: bramkarz Pietrek, obaj pomocnicy, zwłaszcza Nieroba, który po przerwie poświęcił się niemal wyłącznie obronie własnego przedpola, za ambicję należy także pochwalić Łyskę. Przed przerwą kilka przebłysków swej klasy miał Faber w ataku. Pozostali przeciętni lub zgoła słabi wykazujący braki kondycyjne. W sumie mecz bez wyrazu. Nie takiej premiery spodziewano się W niedzielę w Chorzowie! Jerzy Lechowski
Zupełnie Inny sposób gry w defensywie zademonstrowały w niedzielę w Chorzowie jedenastki Ruchu i Wisły. Obie zastosowały „strefę", przy czym krakowianie jak najbardziej klasyczne jej wydanie. Tu nie było więc „walki wręcz", tu środek boiska był długimi okresami „niczyj", nie pasjonowaliśmy się męskimi „wejściami" w przeciwnika. Przez pierwsze 2 kwadranse nie było żadnych spięć, nie musiał w1 ogóle interweniować sędzia Wilczyński.
Echo Krakowa. 1962, nr 188 (11/12 VIII) nr 5316
ZWOLENNIKÓW piłki nożnej niewątpliwie ucieszy wiadomość, że Rozgłośnia Krakowska Polskiego Radia nada w niedzielę (12 bm.) z Chorzowa transmisję meczu ligowego Ruch — Wisła. Sprawozdawcą będzie red. T. Oszast.
Początek transmisji o godz. 20.30
Echo Krakowa. 1962, nr 189 (13 VIII) nr 5317
W Chorzowie bez niespodzianki.
RUCH CHORZÓW — WISŁA KRAKÓW 2:1 (0:1).
Bramki zdobyli, dla Ruchu: Kasprzyk w 47 min i Nieroba z rzutu wolnego w 56 min., dla Wisły Sykta w 44 min. Sędziował p. Wilczyński z Gdańska. Widzów ok. 12 tysięcy.
RUCH: Barów (Pietrek), E. Pohl, Janduda, Łysko, — Nieroba, Pieda, — Bem, (Polok), Kasprzyk, Lerch, Gasz, Faber.
WISŁA: Karczewski, (Leśniak), — Monica, Kawula, Budka, — Wójcik, Zalman — Machowski, Kmiecik, Sykta, Studnicki, Lach.
Inauguracja sezonu piłkarskiego, „jesień-wiosna” w ekstraklasie nie wypadła zbyt pomyślnie dla krakowian. Jedyny nasz zespół w I-lidze -- Wisła, przegrał w Chorzowie 1:2. Tak więc nie ziściły się marzenia tych wszystkich, którzy wierzyli w renesans formy podopiecznych trenera Gracza. Na pocieszenie pozostanie jedynie fakt, że krakowianie przegrali nieznacznie i po zaciętej walce w której do ostatnich sekund meczu byli bliscy uzyskania wyrównujące! bramki.
Kiedy sympatycy jedenastki chorzowskiej fetowali już zwycięstwo pupilów, nastąpił ostatni kontratak Wisły i piłka znalazła się w bezpośrednim sąsiedztwie bramki Ruchu. Niestety, ani Machowski ani też znajdujący się w jeszcze lepszej pozycji Studnicki nie zdołali zmusić do kapitulacji Pietrka i wynik spotkania nie uległ zmianie. Inna sprawa, że groźnych a niewykorzystanych sytuacji pod bramką chorzowską było w tym spotkaniu sporo. Wystarczy jeśli wspomnimy o kilku najważniejszych już przy stanie 2:1 dla Ruchu.
W 65 min. strzał Studnickiego minął o centymetry bramkę przeciwnika. W 74 min. Machowski nie dobiegł do piłki w okolicy pola bramkowego, kiedy miał przed sobą samego bramkarza gospodarzy. W 76 min. Sykta zamiast podać piłkę współpartnerom zdecydował się na niegroźny strzał z 25 m, a w 84 min. Studnicki z najbliższe., odległości strzelał „na siłę” i piłka trafiła w bramkarza chorzowian.
Sam mecz stał na przeciętnym poziomie. W pierwszej części spotkania wiślacy mieli więcej z gry i dość szybkimi i składnymi atakami nękali bramkę Ruchu w której w tym czasie występował Barów. Ich przewaga odzwierciedlona została wreszcie na kilkanaście sekund przed gwizdkiem sędziego oznajmiającym przerwę w grze. Machowski podał piłkę ze skrzydła a nadbiegający Sykta uzyskał prowadzenie.
Krakowianie cieszyli bardzo krótko prowadzeniem 1:0. Zaraz bowiem po przerwie nieuwaga Kawuli zakończyła się strzałem Kasprzyka, który wyrównał stan meczu na 1:1. Gra się wyrównała, ale kiedy w 56 min. Nieroba z rzutu wolnego zdobył prowadzenie dla Ruchu — gospodarze nabrali wiary we własne siły. Trzeba tu jeszcze dodać, że przy utracie drugiej bramki nie popisał się Karczewski, którego miejsce zajął Leśniak.
Teraz częściej w ataku są gospodarze, ale Monica i Budka wraz z pozostałymi kolegami nie dopuszczają do utraty dalszych bramek. Inna sprawa, że w miarę upływu czasu chorzowianie zamiast energiczniej atakować, zwalniają grę w celu utrzymania wyniku.
W zespole chorzowskim najlepszym zawodnikiem był niewątpliwie Faber, ale tylko w pierwszej części meczu. Po zmianie stron został „zaszachowany” przez Monicę. Ponadto wyróżnili się Pieda w pomocy i Polok, który zastąpił niedysponowanego Bema.
W Wiśle obok bocznych obrońców pochwalić należy Wójcika i Zalmana w pomocy oraz Syktę i Machowskiego w ataku.
Echo Krakowa. 1962, nr 190 (14 VIII) nr 5318
KRAKOWIANIE BEZ PUNKTU.
W obecnych rozgrywkach ekstraklasy Kraków posiada tylko jednego reprezentanta a właściwie reprezentantkę — Wisłę, która w pierwszym meczu nie popisała się i przegrała w Chorzowie z Ruchem 1:2. Ten „angielski” wynik daje nam otuchę na poprawę pozycji wiślaków w tegorocznych bojach, ale sam mecz potwierdził kolejny raz, że atak „czerwonych” nadal nie umie strzelać.
Wystarczy jeśli powiemy, że krakowianie mieli w niedzielę kilka świetnych pozycji a tylko raz zmusili do kapitulacji bramkarza gospodarzy. Natomiast Ruch mimo nielicznych sytuacji pod bramką Wisły zdobył 2 cenne gole i tym samym, przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść. MIELIŚMY PECHA! — Mieliśmy niesamowitego pecha! — stwierdził trener Wisły M. Gracz.
To prawda, Studnicki, Machowski, czy Sykta mogli w sumie zdobyć co najmniej 3 bramki, ale po ich strzałach piłka szybowała prosto w Barowa, lub zastępującego go po przerwie Pietrka, bądź też mijała nieznacznie bramkę.
— Ponadto — ciągnie dalej trener — sędzia przymknął oczy na niewątpliwy faul E.
Pohla na Sykcie, kiedy ten ostatni znajdował się w doskonałej pozycji strzałowej na polu karnym.
Jak długo będziemy narzekali jeszcze na pecha i „niesprawiedliwość dziejową”? Dawniej w okresie czynnej gry obecnego trenera wiślaków, drużyna dawała sobie radę i z przeciwnościami losu i z arbitrami, którzy nie mieli „swego dnia”. W Chorzowie krakowianie winni byli co najmniej uzyskać remis i wówczas byłby to prognostyk na lepszą grą tej sympatycznej skądinąd drużyny.
Gazeta Krakowska. 1962, nr 191 (13 VIII) nr 4420
Inauguracja sezonu ligowego zaznaczy się niewątpliwie w historii naszego piłkarstwa. Po raz pierwszy rozpoczęto rozgrywki systemem jesień — wiosna. Czy wpłynie to na podniesienie poziomu — o to chodziło teoretykom" Czy nic nie zmieni się? Odpowiedź otrzymamy chyba niebawem. Chodzi także o to, aby poziom naszego piłkarstwa podniósł się nie tylko na arenie międzynarodowej ale... również w kraju. Kibice piłkarscy, którzy płacą.za mecze ciężkie pieniądze mają do tego pełne prawo.
Pierwsza niedziela nie przyniosła sensacji. Pewien wyjątek stanowi Pogoń, która wysoko pokonała ŁKS. Nie zapominajmy jednak, że łodzianie od lat przechodzą kryzys. Górnik został pierwszym leaderem. Dwa punkty zdobyły ponadto Polonia, Lech, Lechia i Ruch. Chorze wianie niezbyt zasłużenie. Relację sprawozdawców są pochlebne dla Wisły. Krakowianie byli zespołem lepszym i powinni przynajmniej zremisować. Mimo porażki do Krakowa nadeszły pocieszające wieści. Czyżby Wisła przechodziła renesans? Dwa bardzo silne zespoły Legia i Zagłębie podzieliły się punktami. Nie powiodło się opolskiej Odrze, która po Wysokiej porażce z Górnikiem znalazła się po pierwszej kolejce na dole tabeli. Z dwóch beniaminków — nie miała szczęścia Stal Rzeszów, przegrywając u siebie z Lechią.
Pierwsze emocje nie pozwalają jeszcze na zbyt daleko idące refleksje. Na odpowiedź, kto wiódł będzie prym w piłkarskiej ekstraklasie poczekamy jeszcze kilka tygodni
Ruch — Wisła 2:1 (0:1)
RUCH: Barów (Pietrek), Pohl, Janduda, Łysko, Nieroba, Pieda, Bem (Polok), Kasprzyk, Lerch, Gasz, Faber.
WISŁA: Karczewski (od 56 min. Leśniak), Monica, Kawula, Budka, Wójcik, Zelman, Machowski, Kmiecik, Sykta, Studnicki, Lach.
Inauguracja sezonu piłkarskiego w Chorzowie nie dostarczyła 10-tysięcznej widowni spodziewanych emocji.
Ruch pokonał wprawdzie Wisłę Kraków 2:1 (0:1), jednakże swą postawą nie zadowolił.
Bramki zdobyli: w 45 min. Sykta dla Wisły oraz w 47 min. Kasprzyk i 57 min. Nieroba z rzutu wolnego dla Ruchu. Sędziował Wilczyński z Gdańska.
Chorzowianie odnieśli niezasłużone zwycięstwo. W przekroju meczu Wisła była zespołem lepszym i zasłużyła co najmniej na remis. Odniesienie połowicznego sukcesu zaprzepaścił bramkarz Wisły — Karczewski, przepuszczając dość łatwy strzał Nieroby z rzutu, wolnego,: O samym meczu nie wiele można powiedzieć. Poziom przeciętny, na co duży wpływ miał niewątpliwie duży upał, panujący wczoraj w Chorzowie. Zawodnicy z białą gwiazdą grali przyjemnie dlii oka a ich wielki plus to wspaniałe rozegranie meczu pod względem kondycyjnym.
W zespole Wisły najlepiej grali: Sykta w ataku, Zelman w pomocy oraz trójka obrońców, natomiast w Ruchu najlepszą formację stanowiła para pomocników Nieroba — Pięcia oraz Łysko i debiutujący na stoperze — Janduda.
Po utracie tej bramki Karczewskiego zastąpił Leśniak.
Chorzowianie w ostatnim kwadransie opadli z sił, broniąc jedynie dostępu do własnej bramki.
Niesamowity wprost pech prześladował w tym meczu wiślaków. Przykładem niech będą trzy pozycje napastników Wisły—sam na sam z bramkarzem Ruchu — kiedy krakowianie skierowali piłkę wprost w niego.