1968.09.05 Wisła Kraków - Legia Warszawa 1:1
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 1:1 (0:1) | Legia Warszawa | ||||||||
widzów: ok. 15.000 | ||||||||||
sędzia: Jarguz | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Spis treści |
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1968, nr 208 (4 IX) nr 7167
Dziś o godz. 16.30
Wisła Legia
PRZYPOMINAMY, że dziś na stadionie Wisły odbędzie się mecz piłkarski o mistrzostwo I ligi pomiędzy Wisłą a Legią.
Najprawdopodobniej, w zespole krakowskim zajdą nieznaczne zmiany w porównaniu do meczu z Ruchem, m. in. Hausner grał będzie nie jak ostatnio na środku ataku, lecz na prawym skrzydle. Legia awizuje swój najsilniejszy aktualnie skład.
Początek o godz. 16.30
Echo Krakowa. 1968, nr 209 (5 IX) nr 7168
Brawa dla Grotyńskiego, gwizdy dla Gadochy
WISŁA- Legia W-WA 1:1 (0:1). BRAMKI ZDOBYLI. DLA GOSPODARZY — LENDZION W 71 MIN., DLA GOŚCI — STACHURSKI Z RZUTU WOLNEGO W 20 MIN. gry. SĘDZIOWAŁ ZBYT TOLERANCYJNIE P. JARGUz Z OLSZTYNA.
WIDZÓW OK. 15 TYS.
WISŁA: Gonet — Monica, Kawula, Wójcik, Musiał — Polak, Obarzanowski (Lendzion), Sputo — Hausner, Adamus, Skupnik.
LEGIA: Grotyński, Stachurski, Niedziółka, Zygmunt, Trzaskowski — Korzeniowski (Pieszka), Brychczy. Blaut — Żmijewski, Deyna, Gadocha.
Sprawozdanie z tego meczu należy rozpocząć, od Słów krytyki pod adresem Gadochy, którego w Legii nie nauczono, iż forma sportowa winna iść w parze z odpowiednim zachowaniem. Ekskrakowianin zachowywał się jak chuligan, kopiąc przeciwników bez piłki i co najdziwniejsze tolerował to arbiter. Wprawdzie 3 razy zwrócił mu uwagę, ale nic poza tym. Zapisał natomiast drugiego legionistę — Deynę, także za kopanie bez piłki.
Wspomniane incydenty rzucają cień na całe spotkanie, które stało na dobrym poziomie i toczyło się pod dyktando... wiślaków. Znów widzieliśmy ich jak w meczu z Odrą, kiedy szturmowali bramkę przeciwnika, chociaż wyraźnie się załamali po utracie gola, kiedy to w 20 min. Stachurski skierował piłkę z rzutu wolnego. obok źle ustawionego i zbyt późno interweniującego Goneta.
Pb przerwie, po wejściu na boisko Lendziona za Obarzanowskiego, atak gospodarzy jeszcze bardziej przyspieszył grę.
Wprawdzie mało było wymyślnych akcji, lecz szturm trwał nieprzerwanie (tylko jeden wypad gości i to bardzo groźny w 57 min.) Jednak bramkarz Grotyński wręcz zaczarował swą świątynię, broniąc W wyśmienitym stylu kilka bardzo groźnych i silnych strzałów.
Skapitulował dopiero w 71 min., kiedy po rzucie wolnym w wydaniu Skupnika, Lendzion „szczupakiem” przechwycił piłkę głowę i skierował ją w sam. róg bramki.
Podział punktów zadowalał gości, którzy próbowali zwalniać grę w czym brylowali: świetny taktyk Brychczy i sygnalizujący zwyżkę formy — Blaut. Tym niemniej wiślacy atakowali nadal, lecz Grotyński nie dał się już więcej zaskoczyć.
W zespole gospodarzy doskonale grał Musiał, któremu dzielnie sekundowali: Kawula, Monica, Hausner i Skupnik a po przerwie coraz odważniej grający Lendzion. (J. F.)
Gazeta Krakowska. 1968, nr 210 (4 IX) nr 6387
Nie ma spokoju pod... bramkami ligowymi. Dziś — nowa kolejka spotkań I i II ligi piłki nożnej. Dla kibiców krakowskich najważniejszym meczem będzie pojedynek krakowski WISŁA — LEGIA (dziś stadion Wisły godz. 16.30). Po nieudanym sobotnim występie zespołu „białej gwiazdy” w Chorzowie oczekujemy znacznej poprawy formy, takiej, jak w meczu z Odrą Opole. Oczekujemy przede wszystkim znacznie lepszej gry linii ofensywnej. Może warto ustawić Hausnera na skrzydle, przecież na tej pozycji Hausner grał w jedenastce narodowej... Spotkanie krakowskie sędziuje p. Jarguz z Olsztyna.
Relacje prasowe
Gazeta Krakowska. 1968, nr 211 (5 IX) nr 6388
20 tysięcy widzów oglądało wczoraj spotkanie ekstraklasy Górnik Zabrze — Zagłębie Wałbrzych. I nikt chyba z tych widzów przed meczem nie typował wyniku remisowego.
Jeszcze raz potwierdziła się zasada, że... piłka jest okrągła, że w lidze nie ma silnych i słabych.
Aż pięć meczów zakończyło się rezultatami remisowymi.
Cieszy nas jeden punkt Wisły zdobyty na Legii, choć z przebiegu gry krakowianie zasłużyli na „komplet” punktów.
Do 71 minuty spotkania I ligi piłki nożnej Wisła — Legia prowadzili legioniści 1:0. Prowadzili — nie zasługując na taki rezultat. Zespołem przeważającym była drużyna krakowska, która po przerwie po prostu przesiadywała na polu karnym przeciwnika. Dopiero w 71 min. po ładnym dośrodkowaniu Skupnika — Lendzion leżąc na ziemi główką skierował piłkę do siatki. Licznie zgromadzona publiczność nagrodziła ten wyczyn Lendziona długotrwałymi oklaskami.
Krakowianie stracili bramkę w 20 min. Obrońca Legii Stachurski wykonywał rzut wolny.
Przy silnym strzale Stachurskiego źle ustawiony Gonet zamiast piąstkować — zastosował efektowna lecz nie efektywną paradę. Piłka musnęła rękę Goneta i wpadła do bramki. Wielkie brawa otrzymali Kawula i Sputo za strzały z połowy boiska tuż ponad bramkę przeciwnika. W końcówce meczu nastąpiło oblężenie bramki Grotyńskiego.
Krakowianie uzyskali kilka kornerów lecz zwycięska bramka nie padła i wynik 1:1 (0:1) utrzymywał się do końca spotkania.
W zespole krakowskim dobrze zagrała defensywa, w ataku Hausner, Skupnik i po przerwie Lendzion. Słabszy dzień mieli Adamus, Polak i Sputo. Hausner wystąpił na pozycji skrzydłowego. To jest jego właściwe miejsce.
Postawa Legii nie mogła się podobać. Tolerancyjny arbiter dopuścił do zbyt ostrej gry. WISŁA: Gonet, Monica, Wójcik, Kawula, Musiał, Obarzanowski (Lendzion), Polak Hausner, Adamus, Sputo, Skupnik.
Przed meczem kierownictwo sekcji piłki nożnej GTS Wisła wręczyło Władysławowi Kawuli puchar za 300 mecz ligowy rozegrany w barwach wiślackich.
(PU)