1984.06.02 Bałtyk Gdynia - Wisła Kraków 0:0
Z Historia Wisły
Bałtyk Gdynia | 0:0 | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: 6.000-7.000 | ||||||||||
sędzia: A. Libich z Warszawy | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Spis treści |
Relacje prasowe
Gazeta Krakowska. 1984, nr 131 (2/3 VI) nr 11008
Wisła już w sobotę o godz. 16.30 (sędziuje Libich z Warszawy) gra w Gdyni z Bałtykiem. Gospodarze są nadal zagrożeni spadkiem, wiślacy wystąpią znowu osłabieni bez zawieszonego na jeden mecz za żółte kartki — Wróbla, pod znakiem zapytania sto: występ Nawrockiego i Jałochy.
Echo Krakowa. 1984, nr 109 (1/3 VI) nr 11647
Wisła pojechała nad morze, na mecz z Bałtykiem. To także będzie pojedynek zespołów ze strefy spadkowej, przy czym w lepszej sytuacji są krakowianie, którzy mają już 24 punkty i degradacja raczej im nie grozi. Bałtyk zgromadził o dwa punkty mniej, lecz wystąpi teraz przed swoją widownią, a że gra w wiosennej rundzie nieźle, może pokusić się o zwycięstwo, tym bardziej że wiślacy znów wystąpią w niepełnym składzie, gdyż Michał Wróbel za żółte kartki odsunięty został przez PZPN od udziału w jednym meczu. Na pocieszenie wiślakom pozostaje to, że i zawodnik Bałtyku — Melcer otrzymał taką samą karę i też jutro nie zagra.
Echo Krakowa. 1984, nr 110 (4 VI) nr 11648
BAŁTYK-WISŁA 0:0
Sędziował p. Andrzej Libich z Warszawy.
Żółta kartka Świerczewski z Wisły. WISŁA: Zajda — Motyka, Budka, Skrobowski, Gorgoń —1 Targosz, Nawałka, Świerczewski, Markowski — Banaszkiewicz, Iwan.
Piłkarze Bałtyku, by być pewnymi uratowania się. przed degradacją musieli mecz z krakowską Wisłą rozstrzygnąć na swoją korzyść. Wydawało się, iż będzie to nie za trudne zadanie, zważywszy, iż grali na własnym boisku, a zespół Białej gwiazdy” przyjechała w osłabionym składzie. bez kontuzjowanych Jana Jałochy i Janusza Krupińskiego oraz Michała Wróbla, który za żółte kartki odsunięty został przez PZPN od udziału w jednym meczu ligowym.
Zawody toczyły się pod dyktando gospodarzy, którzy atakowali1 nieustannie i stwarzali pod bramką Zajdy wiele groźnych sytuacji. Lecz napastnikom gdyńskim brakowało precyzji w strzałach i albo pudłowali. albo dobrze broniący bramkarz krakowski ratował ( swój zespół przed utratą gola.
Krakowianie od początku nastawili się na zwalnianie tempa akcji, wybijanie rywali z rytmu gry. cofali się na własne przedpole i tam skutecznie paraliżowali poczynania ofensywne piłkarzy Bałtyku. Taki obraz gry obserwowaliśmy niemal przez cały czas gry. Wiślackie akcje ofensywne można było w tym spotkaniu policzyć na palcach jednej ręki a pierwszy oddany w tzw. światło bramki strzał, krakowian miął miejsce dopiero po blisko godzinie gry.
W sumie remis jest dobry dla Wisły, cenny punkt zdobyty w Gdyni definitywnie bowiem oddala od zespołu ewentualną degradację do II ligi.