1987.08.29 Wisła Kraków - Włókniarz Pabianice 0:1

Z Historia Wisły

1987.08.29, II Liga, 4. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 0:1 (0:0) Włókniarz Pabianice
widzów: 1.500-2.000
sędzia: J. Nowak z Częstochowy
Bramki
0:1 47' Rosiński
Wisła Kraków
4-3-3
Robert Gaszyński
Krzysztof Szczurek grafika: Zmiana.PNG (80’ Andrzej Mardyła)
Zenon Małek
Jacek Mróz
Jarosław Giszka
Leszek Lipka
Marek Motyka
Zbigniew Klaja
Dariusz Farys
Marek Świerczewski
Kazimierz Moskal

trener: Aleksander Brożyniak
Włókniarz Pabianice
4-4-2
Stefańczyk
Zdzisław Leszczyński grafika: Zmiana.PNG (75' Szałecki)
Bąkiewicz
Jacek
Urbaniak
S.Wojciechowski
Rutkowski
M.Wojciechowski
Sowiński
Gostyński
Rosiński

Trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


„Dziennik Polski” nr 200 anons, 201 relacja.

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1987, nr 167 (28/29/30 VIII) nr 12467

DRUGI z rzędu mecz przed własną publicznością rozegrają piłkarze Wisły. Przed tygodniem z trudem i bardzo szczęśliwie zremisowali z beniaminkiem z Bełchatowa, a teraz ich umiejętności sprawdzi pabianicki Włókniarz, zespół czołówki, który ostatnio odprawił z kwitkiem krakowskiego Hutnika. Jeśli wiślacy chcą jeszcze cokolwiek zdziałać w rozgrywkach nie mogą sobie pozwolić na kolejną stratę punktów



Echo Krakowa. 1987, nr 168 (31 VIII) nr 12468

Gasnąca „Biała gwiazda”

WISŁA — WŁÓKNIARZ Pabianice 0:1 (0:0). Bramkę strzelił w 46 min. Rosiński (głową). Sędziował p. Jerzy Nowak z Częstochowy uważnie i dobrze. Żółte kartki Bąkiewicz i Sowiński (obaj Włókniarz).

WISŁA: Gaszyński — Giszka, Małek, Mróz, Szczurek (od 77 min. Mardyła) — Lipka, Motyka, Moskal, Klaja — Świerczewski, Farys.

Blask .Białej gwiazdy” coraz bardziej przygasa. Już od paru lat zespół stacza się po równi pochyłej, prezentuje coraz niższy poziom, z sezonu na sezon gorsze walory swych futbolistów. To co obserwujemy ostatnio napawa troską i smutkiem. Piłkarze Wisły po prostu grają źle. Nie brak im może ochoty, starają się ze wszystkich sił, przecież to w sumie bardzo młody zespół, złożony z graczy dopiero na dorobku (z dwoma wyjątkami — Lipką i Motyką). Wydawać by się więc mogło, że w przeciętnej naszej lidze i to drugiej, taka drużyna może wiele zwojować. Rzeczywistość przeczy temu bardzo wyraźnie. Drugi kolejny mecz na swoim boisku i drugi wręcz fatalny występ. Przed tygodniem się udało, był remis 0:0, tym razem jednak goście zdołali strzelić gola i wywieźli spod Wawelu dwa punkty.

Moim zdaniem głównym mankamentem wiślaków jest brak szybkości, a co za tym idzie nagłych przyspieszeń tempa akcji, dynamicznych wejść na bramkę rywali, skoczności i tzw. zrywu do piłki. Mają krakowianie dobrą kondycję, sporo sił, w pojedynkach bark w bark zwykle są górą, ale to za mało, aby zmusić przeciwnika do kapitulacji.

Jednostajne tempo przeprowadzanych ataków, wolne rozgrywania piłki umożliwiają rywalom skoncentrowanie szeregów obronnych, przeszkodzenie w oddaniu strzału, przerwanie akcji ofensywnej „Białej gwiazdy”.

Mecz sobotni z Włókniarzem wykazał te mankamenty niemal w szkoleniowej formie. Goście byli zdecydowanie szybsi, ruchliwsi, wygrywali pojedynki biegowe, chwilami grali z wiślakami w tzw. „capa”, na kilku metrach rozgrywając piłkę, za którą bezskutecznie uganiali się zawodnicy gospodarzy Doprawdy przykro było na to patrzeć. Wydaje mi się, że szkoleniowcy „Białej gwiazdy” popełnili błąd w przygotowaniach, za duża była dawka ćwiczeń siłowo-wytrzymałościowych, a za mało pracowano nad szybkością, zwrotnością, zmiennością tempa.

Być może z czasem odzyskają krakowianie wigor, zryw do piłki, skoczność i szybkość. Oby to nastąpiło jak najprędzej. W takiej bowiem formie jak zaprezentowana ostatnio trudno wróżyć im sukcesy.


Gazeta Krakowska. 1987, nr 202 (31 VIII) nr 11996

Jaka gra-taki wynik

Jeśli piłkarze krakowskiej Wisły będą grać w następnych meczach tak słabo jak w sobotnim spotkaniu na własnym stadionie z Włókniarzem Pabianice, to będą mieć trudności z utrzymaniem się w n lidze. Fatalna dyspozycja zespołu trenera A. Brożyniaka musi niepokoić. Grą, jaką zademonstrowali piłkarze Wisły w sobotnie popołudnie, można odstraszyć nawet najwierniejszych kibiców, a została ich już tylko niewielka garstka.

Jeszcze w pierwszej części spotkania krakowianie przeprowadzili kilka składnych akcji, inicjowanych głównie przez Lipkę. Stworzyli też kilka groźnych sytuacji podbramkowych Dokładnych podań Lipki na pole karne nie wykorzystali jednak dwukrotnie Moskal i raz Świerczewski. którzy pudłowali z najbliższej odległości. Takie okazje strzeleckie trzeba wykorzystywać! W 38 min. Lipka uciekł obrońcom pabianickim, ale tuż przed polem karnym został nieprzepisowo powstrzymany rękami przez Bąkiewicza. Obrońca Włókniarza otrzymał wprawdzie żółtą kartkę, ale uratował swój zespół przed utrata gola Goście tylko raz poważnie zagrozili bramce wiślaków. było to w 42 min. kiedy Rosiński będąc sam na sam z Gaszyńskim nie wykorzystał okazji Po przerwie zespołem wyraźnie lepszym był Włókniarz, który też zdobył gola w 47 min. po strzale głowa Rosińskiego. Krakowianie grali fatalnie. Mnożyły się niedokładne podania, brak było zupełnie myśli w poczynaniach gospodarzy Na dodatek wiślakom zaczęło brakować kondycji Krakowianie zbyt szybko pogodzili się z przegraną.

Wisła wystąpiła w osłabionym składzie bez kontuzjowanego Wójtowicza i odsuniętego ze względów wychowawczych od zespołu Markowskiego.

Wisła przegrała z Włókniarzem Pabianice 0:1 (0:0).

WISŁA: Gaszyński — Szczurek (od 80 min. Mardyła), Małek. Mróz. Giszka — Lipka. Motyka Klaja. Farys — Moskal, Świerczewski.

Żółte kartki Bąkiewicz i Sowiński (obydwaj Włókniarz).

Widzów 1 tys.

(tg)