1988.06.18 Wisła Kraków - Resovia 0:1
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 0:1 (0:0) | Resovia | ||||||||
widzów: 500-1.000 | ||||||||||
sędzia: T. Stępień z Częstochowy | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
„Dziennik Polski” nr 141 anons, 143 relacja.
Spis treści |
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1988, nr 118 (17/18/19 VI) nr 12673
Piłkarze Wisły myślami są już przy barażach, gdzie ich przeciwnikami będzie najprawdopodobniej Górnik Knurów. Najbliższy mecz z Resovią nie ma dla krakowian większego znaczenia. Liczymy jednak. że podopieczni Aleksandra Brożyniaka zakończą rozgrywki mocnym akcentem i odniosą zwycięstwo.
Echo Krakowa. 1988, nr 119 (20 VI) nr 12674
Wiślacy wygwizdani przez kibiców
PIŁKARSKIE rozgrywki, tak na dobrą sprawę, dobiegły końca.
Pozostały jeszcze niektórym zespołom mecze barażowe mające uchronić je przed degradacją do niższej klasy lub też dać awans do grupy wyżej. Mistrzowski tytuł zapewnił sobie już wcześniej zabrski Górnik, kończąc sezon efektownym zwycięstwem nad zdegradowanym do II ligi Bałtykiem. Drugim zespołem, który opuszcza ekstraklasę jest Stal ze Stalowej Woli. W gronie pretendentów do miejsca w I lidze jest krakowska Wisła, która zajęła drugą lokatę w swojej grupie rozgrywkowej. Awans do ekstraklasy, bez konieczności gry w barażach zdobyły zespoły Ruchu Chorzów i Stali Mielec.
Królem strzelców został Dariusz Dziekanowski z Legii, który zdobył dwadzieścia goli.
Wisła — RESOVIA 0:1 (0:0).
Bramkę zdobył Kopeć w 85 min Sędziował Tadeusz Stępień z Częstochowy.
WISŁA: Gaszyński (81 min. Gaweł) — Bożek, Motyka (63 min. Krzywda), Wójtowicz, Giszka — Moskal, Karbowniczek, Markowski, Lipka — Świerczewski, Strojek.
W sobotę na stadionie, przy ul. Reymonta zjawili się tylko najzagorzalsi sympatycy wiślaków.
Inni kibice wybrali telewizyjną transmisję z piłkarskich mistrzostw Europy i postąpili słusznie, bo drugoligowcy z Krakowa i Rzeszowa zadrwili z widzów. To, co zaprezentowali w niczym nie przypominały futbolu. Nic też dziwnego, że już po kilkunastu minutach rozległy się gwizdy, bardziej niecierpliwi zaczęli opuszczać trybuny.
Zawodnicy poruszali się po boisku w żółwim tempie, bardzo rzadko próbowali posłać piłkę w kierunku bramki. Odnosiło się wrażenie, że rywalizujące drużyny nie chcą sobie zrobić krzywdy.
Pierwszą i jedyną składną akcję w wykonaniu gospodarzy oglądaliśmy dopiero w 63 min. gry! Przeprowadził ją Lipka wspólnie ze Świerczewskim, ale niestety zakończyła się niecelnym strzałem.
Precyzyjniejsi byli w 85 min. rzeszowianie. Zagórski dokładnie dośrodkowa! na pole karne, a Kopeć nie zmarnował okazji. Debiutujący w ligowym spotkaniu w barwach Wisły młody bramkarz Gaweł ani drgnął, ale winą za utratę tego gola obarczyć trzeba obrońców.
Dla kunktatorskiej gry mających pierwszoligowe aspiracje krakowian nie może być żadnego usprawiedliwienia. Tym bardziej, że niektórzy zawodnicy, m. in.
Markowski, Wójtowicz, Strojek unikali wręcz kontaktu z piłką.
Z uczuciem ulgi przyjęli więc wszyscy obserwatorzy sygnał sędziego o zakończeniu tego żałosnego widowiska.
Jeśli taką formę zaprezentuje jedenastka „Białej gwiazdy” w barażach, to prysną znów marzenia o ekstraklasie.
Gazeta Krakowska. 1988, nr 143 (19 VI) r 12242
Skutki eksperymentu
W ostatnim spotkaniu przed barażami o I ligę Wisła przegrała na własnym boisku z Resovią 0:1 (0:0). Bramkę strzelił w 85 min Kopeć. W 81 min., przy stanie 0:0, trener Aleksander Brożyniak postanowił umożliwić debiut w pierwszym zespole bramkarzowi Arturowi Gawłowi, sprowadzonemu jesienią z Prądniczanki. Przy wyniku 0:0 było to co najmniej dziwne posunięcie, wiadomo że na tak kluczowej pozycji najważniejsze jest doświadczenie, a debiutancka trema może tylko przeszkadzać. W cztery minuty po wejściu na boisko Gaweł puścił bramkę całkowicie przez niego nie zawinioną — strzał Kopcia był przedniej marki — nie trzeba jednak chyba nikomu mówić jak to wpłynęło na psychikę chłopaka Myślę, że trener Brożyniak trochę przesadził z tym eksperymentem, bo co innego jest wpuścić bramkarza na boisko w sytuacji, gdy zespół prowadzi, a co innego przypisać mu w pewnym stopniu winę za porażkę.
Samo spotkanie do ciekawych nie należało, ale też nielicznie zebrana publiczność wcale się temu nie dziwiła. Wisła wysoką formę ma zaprezentować w barażach z Górnikiem Knurów i pod tym kątem obserwowaliśmy wczorajszy mecz. Najbardziej. raził brak zaangażowania ze strony piłkarzy, były też kłopoty z szybkością. Na tle krakowian bardzo dobrze grali napastnicy Resovii Kopeć, oraz wprowadzony po przerwie Zagórski.
Często stwarzali groźne sytuacje pod bramką Gaszyńskiego, który jako jedyny z krakowskich piłkarzy nie mógł potraktować tego spotkania relaksowo. Dzięki jest doświadczę- temu zyskaliśmy jednak pewność, że Gaszyński jest w dobrej formie, a przecież od bramkarza tak dużo zależy.
Najładniejszą akcję meczu w 63. min. przeprowadził kapitan zespołu Wisły Lipka. Jego szybki rajd i błyskawiczne odegranie piłki ze Świerczewskim zakończyło się minimalnie niecelnym strzałem. Może w Knurowie pan Leszek skoryguje celownik! WISŁA: Gaszyński (81 min. Gaweł) — Bożek, Wojtowicz, Motyka (63 min. Krzywda), Ciszka — Moskal, Karbowniczek, Markowski, Lipka — Świerczewski, Strojek. Sędziował Tadeusz Stępień z Częstochowy. Widzów na początku meczu około 500, przed ostatnim gwizdkiem nie więcej niż 200.