2008.11.29 Ruch Chorzów - Wisła Kraków 1:0
Z Historia Wisły
Ruch Chorzów | 1:0 (0:0) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: 6.000 (ok 1.000 z Krakowa) | ||||||||||
sędzia: Zdzisław Bakaluk z Olsztyna | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
Ławka rezerwowych: Marcin Juszczyk, Krzysztof Mączyński, Grzegorz Kmiecik, Łukasz Burliga Strzały: 13 - 9 |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Spis treści |
Przed pierwszym gwizdkiem
Tak gra Ruch
Data publikacji: 27-11-2008 09:40
Ruch Chorzów w najbliższej ligowej kolejce podejmie na Stadionie Śląskim kolejnego faworyta ligi. Po minimalnej porażce z Legią Warszawa chorzowianie zagrają zmotywowani, aby u siebie pokazać dobrą piłkę i spróbować urwać punkty Wiśle.
Jakim systemem zagra Ruch z Wisłą? Trener Bogusław Pietrzak raz ustawia zespół w 1-4-4-2, innym razem w 1-4-5-1. W rozgrywkach Ekstraklasy szkoleniowiec „Niebieskich” stawia jednak zdecydowanie na 1-4-5-1 i tak prawdopodobnie zagra z Wisłą, biorąc też pod uwagę klasę swojego przeciwnika. W tej taktyce atak zaczyna się już od obrony. Boczni obrońcy nie mają tylko obowiązków w defensywie. Muszą podłączać się do ofensywy, grać szeroko, wspomagać skrzydłowych, asekurować ich, a nawet często grać na ich pozycji. Linia pomocy złożona jest z pięciu zawodników. Skrzydłowi grają podobnie jak boczni obrońcy, czyli do przodu, szybko i szeroko. Wymieniają sporo podań ze środkiem pomocy, szukają miejsca do rajdów i dośrodkowań na jedynego, wysuniętego napastnika. Schodzą też do środka pola, szukając miejsca do oddania strzału z dystansu. Dodatkowym atutem skrzydłowych Ruchu jest ich wyszkolenie techniczne. Środek pomocy ustawiony jest w formie „trójkąta”. Dwóch zawodników gra nieco z tyłu, oni troszczą się o odbiór piłki i zainicjowanie akcji ofensywnej. Wspomagają i asekurują linię obrony. Ofensywny pomocnik gra tuż za napastnikiem. Kreuje grę Ruchu, decyduje o rozegraniu poszczególnych akcji. Na tej pozycji przydaje się wyszkolenie techniczne, a także umiejętność przytrzymania piłki. Jedyny napastnik gra często tyłem do bramki, walczy w powietrzu i stara się zgrywać piłki do linii pomocy.
BRAMKARZ: Numerem jeden w bramce chorzowskiego Ruchu jest Krzysztof Pilarz. Zwinność, refleks, szybkość reakcji na linii to największe atuty golkipera „Niebieskich”. Pilarz popełnia jednak błędy w ustawieniu, gra w powietrzu i na przedpolu też nie jest w jego wykonaniu najlepsza.
OBRONA: Niepodważalne miejsce na prawej stronie defensywy ma Wojciech Grzyb. Szybki, nieźle wyszkolony technicznie, często gra w ofensywie i dokładnie dośrodkowuje. W zeszłym sezonie sporo grał jako prawy pomocnik, co widać w jego boiskowych zachowaniach. Jako środkowi obrońcy powinni zagrać Rafał Grodzicki i Maciej Sadlok. Grodzicki jest bardziej doświadczony niż Sadlok, nie odpuszcza w czasie meczu, gra często twardo, nieustępliwie i ofiarnie. Sadlok to swego rodzaju nadzieja Ruchu, jest graczem ambitnym, ale gra tych stoperów pozostawia też sporo do życzenia. Szwankuje między nimi komunikacja, nie zawsze asekurują się. Potrzebują jeszcze czasu, żeby się zgrać. Na lewej stronie obrony może zagrać Tomasz Brzyski. W tym sezonie grał głównie jako lewy skrzydłowy, jednak w meczu z Wisłą Brzyski może powrócić na swoją starą pozycję. To szybki, zadziorny zawodnik. Bardzo angażuje się w defensywę, wspomaga też linię pomocy rajdami lewą stroną boiska. Chętnie strzela na bramkę przeciwnika.
POMOC: Na prawym skrzydle powinien zameldować się Marcin Zając. Tego zawodnika raczej nie trzeba przedstawiać. Szybki, świetnie wyszkolony technicznie, niezwykle cenny w grze ofensywnej. Może zagrać jako boczny lub środkowy pomocnik, czy jako napastnik. Sporo widzi na boisku, próbuje też indywidualnych akcji. Trzeba poświęcać mu sporo uwagi, ponieważ może się „urwać” i sporo namieszać pod Wiślacką bramką. Środek pola mają zabezpieczać Maciej Scherfchen i Grzegorz Baran. Obaj o preferencjach zdecydowanie defensywnych, mają za zadanie odbierać piłkę przeciwnikowi i asekurować linię obrony, zwłaszcza jej boczne sektory. Jako wysunięty pomocnik może zagrać Marcin Nowacki. To lewonożny zawodnik, może z powodzeniem występować również na bokach pomocy. Jest kreatywny, dużo widzi na boisku, potrafi obsłużyć dokładnym podaniem. Korzysta z wyszkolenia technicznego, nieco mniej angażuje się w defensywę mając za plecami Scherfchena i Barana. Ściśle współpracuje z napastnikiem. Jako lewy skrzydłowy prawdopodobnie zagra Pavol Balaz. Słowacki pomocnik niedawno zyskał sobie przychylność trenera Pietrzak. Balaz imponuje szybkością, techniką i celnym dośrodkowaniem. Z pewnością razem z Brzyskim tworzy groźny duet na lewej stronie boiska.
ATAK: Jako jedyny napastnik może zagrać Remigiusz Jezierski. Grając na tej pozycji, musi grać nieco tyłem do bramki, sporo walczyć o piłkę. Czeka na podania głównie od skrzydłowych i ofensywnego pomocnika, gra blisko bramki. Jezierski to także doświadczony zawodnik, dzięki czemu może nadrabiać braki w grze na szpicy.
Rafał Młyński
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Skorża: To bardzo ważny mecz
Data publikacji: 28-11-2008 18:02
W sobotę Ruch Chorzów podejmie na Stadionie Śląskim Wisłę Kraków. Biała Gwiazda zagra bez Baszczyńskiego, Głowackiego i Sobolewskiego. "Wierzę, że nie będzie widać, że gramy bez tych trzech zawodników" - mówił na konferencji prasowej trener Skorża.
"Wokół drużyny dzieje się dużo niedobrych rzeczy. Staramy się zachować spokój i rozsądek. Nie chcemy ani nikogo prowokować, ani my nie chcemy być prowokowani do jakichś niesportowych zachowań" – powiedział trener Wisły, Maciej Skorża. Pytany o środowe wydarzenia na stadionie przy ul. Kałuży, odpowiedział: "Nie mogę się odnieść do tej sytuacji, bo jej nie widziałem, ani nie słyszałem. Nie miałem możliwości, żeby porozmawiać o tym z zawodnikami. Generalnie jakieś zachowania tego typu, jakie przypisuje się drużynie, nie mieszczą mi się w głowie. Nie zauważyłem takiego zachowania u żadnego piłkarza Wisły. Nigdy ten temat nie był poruszany, bo moim zdaniem nie jest godny sportowca". Trener podkreślił, że jest przeciwny zachowaniom antysemickim, czy rasistowskim.
Szkoleniowiec Wisły powiedział, że dla jego zespołu spotkanie z Ruchem Chorzów jest to bardzo ważne. Jego zdaniem tytuł mistrza Polski zdobędzie drużyna, która wyprzedzi pozostałe o jeden-dwa punkty. "Nie możemy pozwolić sobie na stratę punktów, ponieważ może się okazać, że nie będzie można już ich odrobić" – stwierdził Skorża.
Wisła zagra przeciwko Ruchowi bez trzech podstawowych piłkarzy: Marcina Baszczyńskiego, Radosława Sobolewskiego i Arkadiusza Głowackiego. "Nieobecność tych zawodników to duża strata dla drużyny, ale trzeba sobie z tym radzić. Postaram się tak zestawić drużynę, żeby wygrać ten mecz. Wierzę, że jutro nie będzie widać, że gramy bez tych trzech zawodników" – mówił szkoleniowiec. Kto więc będzie kapitanem Białej Gwiazdy? Zastępcą Arkadiusza Głowackiego był Marcin Baszczyński. Gdy nie grał ani Głowacki, ani Baszczyński, opaskę kapitana przejmował Sobolewski. Ale i on nie zagra w sobotę. Kogo więc trener Skorża wytypuje do roli kapitana? "Muszę się nad tym zastanowić. Jest kilkuosobowa Rada Drużyny i wybiorę kogoś z jej grona" – odpowiedział.
Dobrą informacją jest ta, że zagra za to Paweł Brożek, który przez ostatnie dwa dni wypoczywał. "Ostatnio dużo się działo wokół niego. Myślę, że dwa dni wolnego dobrze mu zrobiło i jutro będzie tą osobą, która pchnie drużynę w stronę zwycięstwa" – stwierdził trener Białej Gwiazdy.
Szkoleniowiec zapytany został o to, czy zostało mu postawione ultimatum – Wisła wygra dwa ostatnie mecze, albo nastąpią zmiany. Maciej Skorża zaprzeczył. "Mogę powiedzieć tylko tyle – chcę dalej pracować z tą drużyną, czuję, że wiele możemy razem osiągnąć. Jeżeli przyjrzymy się naszej współpracy z Wisłą, to było kilka momentów, które pokazują, że potrafimy z tej drużyny wycisnąć wiele dobrego. Robię swoje, pracuję z tą drużyną najlepiej jak potrafię, ale decyzje należą jednak do przełożonych. Dlatego nie mogę powiedzieć, czy będę trenerem na wiosnę, ale ja żadnego ultimatum nie otrzymałem" – powiedział.
Ania M.
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Relacje z meczu
Relacje z meczu
Porażka na Śląskim
Wisła uległa na Stadionie Śląskim w Chorzowie Ruchowi 0:1, zapisując na swym koncie drugą z rzędu ligową porażkę, co nie zdarzyło się naprawdę dawno. Jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył na 12 minut przed końcem Michał Pulkowski.
Wisła, osłabiona nieobecnością Głowackiego, Baszczyńskiego i Sobolewskiego, przez większą część meczu prowadziła grę, ale po raz kolejny na niewiele się to zdało. W pierwszym składzie - co ostatnio zdarzało się stosunkowo rzadko - znalazło się miejsce dla Łobodzińskiego i Zieńczuka. W ataku obok Pawła Brożka wystąpił Małecki. Na ławce rezerwowych usiedli zaś Boguski z Jirsakiem.
W pierwszej połowie gra naprawdę mogła się podobać. Było dużo walki w środku pola, krakowianie szybko i kombinacyjnie rozgrywali piłkę, na co pozwalała im bardzo dobrze przygotowana murawa stadionu w Chorzowie. Wciąż brakowało goli, tyle że Wisła tak naprawdę nie potrafiła poważnie zagrozić bramce strzeżonej przez Pilarza. Kilkakrotnie strzałów z dystansu próbował Cantoro, najbliższy szczęścia był Marcelo po ładnym strzale głową, po którym piłka o centymetry minęła słupek. "Niebiescy" nie przestraszyli się mistrzów Polski, starali się składnie rozgrywać piłkę, ale pomysłu starczało im jedynie do trzydziestego metra od bramki Mariusza Pawełka. Napastnicy kilkakrotnie próbowali uderzeń z dystansu, ale były one zbyt słabe.
Wyróżniającymi się postaciami w pierwszej odsłonie byli bez wątpienia walczący z zaciętością Diaz oraz wszędobylski Marcelo, który w ciągu pierwszych 45 minut gry był najczęściej w posiadaniu piłki, operując nią nie tylko w destrukcji. Próby z obu stron bramek jednak nie przyniosły. W przerwie Maciej Skorża nie zdecydował się na przeprowadzenie żadnych zmian, ale już w 60 minucie zniecierpliwiony bezsilnością swoich podopiecznych, wprowadził Boguskiego i Jirsaka, chcąc zwiększyć siłę rażenia swojej drużyny. Na niewiele się to zdało. Po przerwie Wiślacy mieli znacznie mniej pomysłu na rozmontowanie defensywy Ruchu i w zasadzie nie stworzyli sobie ani jednej stuprocentowej okazji. W polu karnym Pilarza dwukrotnie zakotłowało się na dwadzieścia minut przed końcowym gwizdkiem. Lewym skrzydłem popędził Jirsak, dograł wzdłuż bramki do wbiegającego Pawła Brożka, ale podanie to było nieco za silne, bo napastnik zdołał jedynie czubkiem buta tknąć piłkę. Gdy wydawało się, że do ostatniego gwizdka sędziego Bakaluka rezultat nie ulegnie już zmianie, zaspała linia obrony Wisły. Nasi piłkarze trzykrotnie próbowali wybić futbolówkę w polu karnym, ta w końcu dość szczęśliwie trafiła pod nogi dobrze ustawionego Pulkowskiego, który bez zastanowienia strzelił nie do obrony.
Biała Gwiazda ruszyła do odrabiania strat, ambitnie walczyła o każdą piłkę, co niestety nie przynosiło oczekiwanych efektów. Pomysłu było jeszcze mniej niż przez wcześniejsze 80 minut. Już w doliczonym czasie gry Boguski otrzymał prostopadłą piłkę, minął golkipera gospodarzy, ale za bardzo wyrzucony do prawej strony, nie zdołał jej utrzymać w boisku. Piłkarze Wisły uległa pechowo Ruchowi Chorzów 0:1, ale sami mogą się obwiniać za utratę bramki i całą zaprezentowaną przez 90 minut ofensywną niemoc. Kolejna strata punktów skutkuje tym, że Wiślacy przystąpią do ostatniego tegorocznego meczu z piątego miejsca w tabeli ligowej i kto wie, co będzie dalej? Bo jedno jest pewne - tak dalej być nie może!
Statystyka meczu Ruch - Wisła:
Strzały: 13 - 9
Strzały celne: 7 - 4
Strzały zablokowane: 0 - 2
Spalone: 2 - 3
Rzuty rożne: 3 - 6
Faule: 18 - 14
Ruch Chorzów - Wisła Kraków 1:0 (0:0)
1:0 - Michał Pulkowski (78. min)
Żółte kartki: Tomasz Brzyski (89. min)
Sędzia: Zdzisław Bakaluk (Olsztyn)
Ruch Chorzów: Krzysztof Pilarz - Krzysztof Nykiel, Maciej Sadlok, Rafał Grodzicki, Ariel Jakubowski, Tomasz Brzyski, Maciej Scherfchen (70. min - Michał Pulkowski), Grzegorz Baran, Wojciech Grzyb, Marcin Zając, Remigiusz Jezierski (73. min - Artur Sobiech)
Wisła Kraków: Mariusz Pawełek - Peter Singlar, Marcelo, Cleber, Piotr Brożek, Wojciech Łobodziński (61. min - Rafał Boguski), Mauro Cantoro, Junior Diaz (79. min - Andrzej Niedzielan), Marek Zieńczuk (61. min - Tomas Jirsak), Patryk Małecki, Paweł Brożek
(redakcja)
Źródło: wislakrakow.com
Porażka w Chorzowie
Wisła po porażce ze Śląskiem Wrocław przed tygodniem, przegrała drugi mecz ligowy z rzędu. Tym razem 0:1 w Chorzowie, z Ruchem. Pierwszy strzał w meczu oddał Maciej Scherfchen w 10. minucie. Uderzenie pomocnika z 25 metrów nie sprawiło jednak Mariuszowi Pawełkowi najmniejszych problemów. Krakowianie po raz pierwszy strzelali w 19. minucie. Uderzenie Piotra Brożka było jednak bardzo niecelne. Trzy minuty później bliżej celu był Cantoro. Jednak i strzał Argentyńczyka nie trafił w światło bramki.
W 29. minucie "El Toro" oddał już lepszy strzał. Uderzenie po ziemi z 25 metrów obronił Krzysztof Pilarz.
Najlepszą sytuację do zdobycia bramki krakowianie stworzyli sobie w 33. minucie, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Zieńczuka głową uderzał Marcelo. Piłka o centrymetry minęła spojenie słupka i poprzeczki bramki strzeżonej przez Pilarza.
W 43. minucie Pilarz po raz kolejny musiał się wykazać bramkarz gospodarzy, który tym razem pewnie wyłapał piłkę po uderzeniu z rzutu wolnego Juniora Diaza.
W 55. minucie błąd popełnił Marcelo, który stracił piłkę na rzecz Jezierskiego. Chwilę później w kierunku bramki Pawełka huknął Scherfchen. Strzał pomocnika Ruchu był jednak niecelny. Cztery minuty później Grzyb z Zającem zagrali klepkę w polu karnym Wisły, a akcję strzałem po długim rogu zakończył ten drugi. Piłka minęła na szczęście bramkę Mariusza Pawełka.
W 62. minucie Jirsak zagrał do Pawła Brożka w polu karnym Ruchu, ten przepuścił piłkę do nadbiegającego Diaza. Strzał Kostarykanina z 15 metrów był jednak słaby i niecelny.
W 73. minucie Jirsak popędził z piłką lewą stroną boiska, zagrał w pole bramkowe, a nadbiegający w pole karne Paweł Brożek był nieco spóźniony i nie zdołał czysto trafić w piłkę.
W 78. minucie przy wydatnej pomocy Mariusza Pawełka i obrony Wisły do piłki dopadł Pulkowski, który z pięciu metrów wpakował ją do bramki. Chwilę później mogło być 2:0, ale Marcelo w ostatniej chwili zablokował strzelającego Sobiecha.
Do końca meczu nic już się nie zmieniło, a gra Wisły w ostatnim kwadransie wyglądała tak samo jak niemal cały mecz - bardzo słabo. Krakowianie po porażce ze Śląskiem Wrocław przegrali drugi mecz z rzędu i spadli na piąte miejsce w tabeli.
Źródło: WislaSoccer.com
autor: Michał
Przegrana na Stadionie Śląskim
Data publikacji: 29-11-2008 20:14
W meczu 16. kolejki Ekstraklasy Wisła Kraków uległa na wyjeździe Ruchowi Chorzów 1:0. Dla Białej Gwiazdy to druga porażka z rzędu w lidze.
Po raz drugi w przeciągu miesiąca Wisła Kraków grała z Ruchem Chorzów. O ile w pierwszym meczu, rozegranym w Krakowie na początku listopada, Biała Gwiazda pewnie wygrała 2:0, o tyle spotkanie w Chorzowie było bardziej wyrównane.
W drużynie Macieja Skorży zabrakło trzech podstawowych zawodników. Za kartki nie grali Marcin Baszczyński oraz Radosław Sobolewski, natomiast Arkadiusz Głowacki nie mógł wystąpić z powodu kontuzji. Za Sobolewskiego trener Skorża wstawił więc Juniora Diaza, który razem z Cantoro tworzył środkową parę pomocników.
16. kolejka. Ruch - Wisła (1:0). Skrót meczu
Pierwsza część meczu pomiędzy Ruchem a Wisłą nie przyniosła prawie żadnych emocji. Żadna z drużyn nie stworzyła sobie stuprocentowej okazji na zdobycie bramki, chociaż bliższa tego była Biała Gwiazda. W 7. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony przez Wojciecha Łobodzińskiego piłkę z głowy Pawła Brożka zdjął w ostatniej chwili Rafał Grodzicki. W 24. minucie meczu po zagraniu piłki przez Łobodzińskiego Małeckiego uprzedził Pilarz. Niespełna dziesięć minut później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego tuż nad poprzeczką piłkę posłał Marcelo.
Wiślacy próbowali kilka razy zaskoczyć bramkarza Ruchu strzałami z dystansu. Trzy razy zza linii pola karnego uderzał Mauro Cantoro – w 40. min. Krzysztof Pilarz obronił jego strzał z problemami.
Gospodarze również strzelali na bramkę Mariusza Pawełka kilka razy, jednak ten nie miał problemów z obroną. „Niebiescy” ożywili się nieco w końcówce pierwszej połowy. W 41. minucie Remigiusz Jezierski popędził lewą stroną boiska, dograł piłkę biegnącemu środkiem Marcinowi Zającowi. Groźnie zapowiadającą się akcję Ruchu przerwał jednak Peter Singlar, wybijając piłkę spod nóg napastnika gospodarzy.
W drugiej części meczu Ruch zaatakował nieco śmielej. W 52. minucie Tomasz Brzyski trafił w boczną siatkę. Osiem minut później po wymianie piłki w polu karnym Pawełka z ostrego kąta próbował pokonać Marcin Zając, ale piłka przeszła obok słupka.
W 62. minucie to Wisła mogła prowadzić. Małecki zagrał do wprowadzonego minutę wcześniej Tomasa Jirsaka, ten odegrał do Pawła Brożka, który przepuścił ją do Diaza. Junior nie zorientował się jednak i uderzył za słabo, żeby zaskoczyć Pilarza. Dziesięć minut później przed szansą na wpisanie się na listę strzelców stanął Paweł Brożek, ale dwukrotnie nie zdążył do piłki, najpierw dogranej przez Piotra Brożka, a potem przez Tomasa Jirsaka.
Zemściło się to w 78. minucie. Zamieszanie w polu karnym Wisły po rzucie rożnym wykorzystał Michał Pulkowski, który skierował piłkę do bramki. Kilkadziesiąt sekund później mogło być 2:0, ale Pawełek wybił piłkę na rzut rożny po strzale Artura Sobiecha z kilku metrów.
Wisła nie potrafiła wyrównać i to Ruch Chorzów zgarnął całą pulę. Biała Gwiazda przegrała drugi mecz z rzędu i nie pozostało jej nic innego, jak tylko powalczyć za tydzień w ostatnim meczu w tym roku z Odrą o trzy punkty.
Ruch Chorzów – Wisła Kraków 1:0 (0:0)
1:0 Pulkowski 78’
Ruch Chorzów: Pilarz – Jakubowski, Grodzicki, Sadlok, Nykiel, – Grzyb, Scherfchen (70’ Pulkowski), Baran, Brzyski – Zając, Jezierski (73’ Sobiech)
Wisła Kraków: Pawełek – Singlar, Marcelo, Cleber, Piotr Brożek – Łobodziński (61’ Boguski), Diaz (79’ Niedzielan), Cantoro, Zieńczuk (61’ Jirsak) – Małecki – Paweł Brożek
Żółte kartki: Brzyski (Ruch)
Sędziował: Zdzisław Bakaluk
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Minuta po minucie
Koniec meczu. OBYŚMY SIĘ MYLILI!!! Ale ta porażka zadecydowała chyba, że od stycznia z Wisłą pracował będzie nowy trener...
- 90+3' Już po czasie. Ruch wysokim pressingiem.
- 90+2' Prostopadła piłka do Boguskiego, ten mija bramkarza, ale za bardzo wyrzucony do prawej strony, nie dogonił piłki przed końcem boiska...
- 90+1' Wisła na połowie Ruchu, ale nie może zagrać celnie w pole karne.
- 90' Sędzia doliczył trzy minuty.
- 89' Żółta kartka dla Brzyskiego za grę na czas.
- 89' Maciej Skorża strzepuje rękami w geście zrezygnowania po kolejnej stracie.
- 87' "Wesołych Świąt" - śpiewają kibice Ruchu...
- 86' "Czy wygrywasz, czy nie..." Wszystko pięknie, gdyby nie konsenwencje, jakie niesie za sobą ta porażka...
- 86' Na spalonym Paweł Brożek. Błąd sędziego.
- 86' Znów zagranie do Pulkowskiego, szybszy Pawełek.
- 85' Strzał Brzyskiego, Pawełek łapie piłkę. Dobrze, że Brzyski nie podawał...
- 85' Dośrodkowanie wprost w ręce Pilarza.
- 84' Fajnie, że teraz kibice Wisły zaczęli dopingować. Do tej pory skupiali się na ciągłych słownych "przepychankach" z Ruchem.
- 83' Strzał na wiwat na bramkę Wisły. Ruch coraz bliższy wiwatu...
- 82' "Maciek Skorża" - skandują kibice Wisły, jakby wiedzieli o czym właśnie napisaliśmy...
- 80' 10 minut do uratowania wyniku, sezonu i trenera Skorży.
- 79' Mogło być 2:0 dla Ruchu.
- 79' Niedzielan za Diaza.
- 78' Gol dla Ruchu. Pulkowski dopada do podbitej przez Diaza piłki, umieszczając ją w bramce Pawełka.
- 77' Kontra Ruchu, zablokowana centra Grzyba, róg.
- 76' Szykuje się ostatnia szansa Niedzielana. Tymczasem wrzutka Jirsaka zakończona strzałem "w chmury" Boguskiego.
- 74' Ależ męki... Na strzelenie zwycięskiej bramki pozostał kwadrans plus to co doliczy arbiter...
- 73' Sobiech za Jezierskiego.
- 72' To powinien być gol, Jirsak lewym skrzydłem, zagranie do Pawła Brożka, ten nie trafia (nie sięga) czysto w piłkę.
- 72' Teraz nieźle bita piłka w pole bramkowe Ruchu przez Piotra Brożka, jednak nie sięga jej brat Paweł.
- 70' Pulkowski zmienia Scherfchena.
- 70' Kilka podań przed polem karnym Ruchu, po czym "wyrzucające" na lewo zagranie do Małeckiego. Nerwy, niedokładność...
- 67' Beznadziejna centra Piotra Brożka, piłka przeleciała na prawe skrzydło.
- 67' Diaz nie wywalczył rogu... Piłka od bramki Ruchu.
- 64' Małecki źle przyjął piłkę... dzięki czemu minął rywala. Jego dośrodkowanie z lewej strony zostało zablokowane.
- 62' Niecelne uderzenie Juniora.
- 61' Podwójna zmiana w Wiśle. Za Łobodzińskiego Boguski a za Zieńczuka - Jirsak. Wcześniej Brożek na spalonym. Łobodziński nie siada na ławce, schodzi od razu do szatni...
- 60' Strzał Zająca obok bramki Wisły. W ostatnich 3-4 minutach Ruch w natarciu.
- 57' Piłka w bramce Wisły, ale przed strzałem Zająca odgwizdana ręka podczas przyjęcia piłki. Słusznie.
- 55' W odpowiedzi mocne uderzenie z dystansu na bramkę Wisły w wykonaniu Scherfchena, nad bramką.
- 55' Dalekie podanie Cantoro do Łobodzińskiego, pomocnik Wisły na spalonym.
- 53' Zupełnie niegroźna centra Marka Zieńczuka z rzutu wolnego.
- 53' "Tylko zwycięstwo, Wisełko tylko zwycięstwo" - przypominają piłkarzom kibice Wisły.
- 52' Uderzenie Tomasza Brzyskiego w boczną siatkę bramki Pawełka.
- 52' Odwrócony od bramki Ruchu Paweł Brożek traci piłkę blisko pola bramkowego.
- 50' Uderzenie Wojciecha Grzyba niegroźne, obok bramki.
- 49' Walczy w polu karnym Ruchu Marcelo, jest jeszcze Junior, sytuacyjny strzał z pozycji leżącej broni Pilarz.
- 49' Wrzuta z rzutu wolnego w pole karne Ruchu, bez zagrożenia.
- 47' Statystyczne uzupełnienie pierwszej połowy: strzały 4-6, strzały celne 2-3, strzały zablokowane 0-1, spalone 1-0, rzuty rożne 1-5, faule 12-9.
- 46' Obie drużyny bez zmian. Wystartowała druga połowa. Już na pozycji spalonej Paweł Brożek.
- Koniec pierwszej połowy
- 45+1' Bardzo groźne uderzenie Grzyba zza pola karnego. Pawełek z problemami łapie piłkę.
- 45' Sędzia dolicza jedną minutę.
- 43' Rzut wolny nieco z prawej strony z 27 metrów od bramki Ruchu. Diaz ładnie omija mur, ale piłkę łapie Pilarz.
- 41' Szyba kontra Ruchu. Na szczęście Singlar wybija wślizgiem piłkę spod nóg rozpędzonego Zająca.
- 40' Trzeci strzał Cantoro z ponad 25 metrów. Uderzenie w środek bramki, Pilarz piąstkuje.
- 36' Diaz blokuje strzał Scherfchena zza pola karnego.
- 35' Łobodziński płasko zagrywa na środek pola karnego, Sadlok wślizgiem ekspediuje piłkę na rzut rożny.
- 33' Korner dla wiślaków. Dobre dośrodkowanie Zieńczuka, najwyżej wyskakuje Marcelo i uderza głową minimalnie obok bramki.
- 33' Małecki zbyt długo zwleka z oddaniem strzału zza pola karnego i zostaje zablokowany.
- 31' Rzut rożny dla "Niebieskich". Centra Brzyskiego i skuteczna interwencja Cantoro.
- 29' Cantoro po raz drugi próbuje szczęścia. Tym razem uderza płasko i zdecydowanie mocniej. Piłką ląduje jednak w rękach Pilarza.
- 29' Strzał Nykiela z dystansu w plecy Singlara.
- 26' Płaskie uderzenie Jezierskiego z 15 metrów, piłkę pewnie łapie Pawełek.
- 24' Błąd Ruchu. Małecki do Pawła Brożka, ten na prawo do Łobodzińskiego. "Łobo" płasko zagrywa w kierunku Małeckiego, jednak świetnie interweniuje Pilarz przechwytując piłkę.
- 22' Strzał Cantoro z około 25 metrów, słabo i obok bramki.
- 21' Grodzicki fauluje Małeckiego, który już go minął po długim podaniu z głębi pola.
- 19' Kolejna akcja Wisły, próba dośrodkowania Łobodzińskiego i kolejny korner. Kolejna wrzutka Zieńczuka i kolejne dobre wybicie przez defensorów Ruchu. Z dystansu strzelał jeszcze Piotr Brożek, ale posłał piłkę wysoko nad poprzeczką.
- 18' Rzut rożny dla Wisły. Po centrze Zieńczuka obrońcy wybijają piłkę, która chwilę później wraca w pole karne, jednak uderzenie Małeckiego jest zablokowane.
- 15' Ostre starcie na prawym skrzydle. Diaz z Brzyskim, ten drugi przez chwilę się nie podnosił...
- 12' Niezwykle ciężko oszacować ilość widzów... Jeśli Wisły jest około 1000, to wszystkich widzów jest może 4-5 tys. Grupy kibiców Wisły i Ruchu dzieli aż dziewięć sektorów.
- 9' Niegroźny strzał z dystansu Scherfchena.
- 7' Dośrodkowanie w pole karne Ruchu z lewej strony, bliski pozycji strzeleckiej Marek Zienczuk.
- 6' Ciężko się przedrzeć którejś z drużyn pod pole karne rywala, przy piłce dłuzej Wisła.
- 1' Pilarz łapie piłkę po centrze Małeckiego.
- 1' Rozpoczyna Ruch.
- Mamy skład Wisły. Sporo literówek w składach drużyn... Guepes Marcelo, Diaz Cambel, Krzysztof Marzyński, Maciej Scherfechen... A kapitanem Wisły Singlar. Naprawdę funkcję tą będzie pełnił Cleber.
- "Niebiescy, niebiescy" - krzyczą fani Ruchu. To piłkarze tej drużyny wybiegli na rozgrzewkę.
- Wisła Kraków wita się widownią i rozpoczyna rozgrzewkę. "Armia Białej Gwiazdy" - śpiewają kibice.
- W sektorze gości są już fani Białej Gwiazdy, w liczbie około tysiąca. Bardzo ładnie wygląda równa, zroszona popołudniowym deszczem, murawa.
- Witamy z Chorzowa. Do meczu jeszcze ponad godzina, na razie widzów niewiele. Ale może to złudzenie, w końcu Stadion Śląski to największy obiekt w Polsce.
- Przed nami ostatni mecz wyjazdowy w tym roku: Wisła zmierzy się na Stadionie Śląskim w Chorzowie z Ruchem.
Źródło: wislakrakow.com
Trenerzy po meczu
Maciej Skorża, trener Wisły
- Wracamy bez punktu. To dla nas bardzo trudna sytuacja, ale stworzyliśmy sobie dziś naprawdę zbyt mało sytuacji. To, że prowadziliśmy grę o niczym nie świadczy. Wracamy z pustymi rękami. Po indywidualnym błędzie straciliśmy bardzo ważną bramkę. Gratuluję Ruchowi i trenerowi Pietrzakowi - powiedział po przegranym meczu z Ruchem trener Maciej Skorża.
Co powiedział trener Wisły (video) >>
- Jesteśmy coraz słabsi, nie tylko na boisku, ale również personalnie - dziś wystąpiliśmy bez trzech bardzo ważnych dla nas zawodników i było to widoczne. Najbardziej boli brak ofensywnych zawodników, którzy mogliby dać zmianę za Pawła Brożka. Trudy sezonu dla niektórych zawodników okazują się zbyt wielkie.
Źródło: wislakrakow.com
Bogusław Pietrzak, trener Ruchu
- Nie było to wielkie widowisko, ale emocji nie brakowało. Zdaję sobie sprawę z klasy przeciwnika. Udowodniliśmy, że można zneutralizować najgroźniejsze żądła przeciwnika. Wykorzystanie jednej z sytuacji doprowadziło do zwycięstwa - stwierdził po meczu z Wisłą Bogusław Pietrzak, trener Ruchu.
- Szczęście się do nas uśmiechnęło i mamy trzy punkty. Podkreślam ogrom wysiłku włożony w ten mecz. Przy okazji tego zwycięstwa moi zawodnicy nauczyli się wielu ważnych rzeczy, ale o tym jeszcze z nimi porozmawiam - zakończył Pietrzak.
Źródło: wislakrakow.com
Piłkarze po meczu
Mariusz Pawełek, bramkarz Wisły
- Jesteśmy sami źli na siebie, że w kolejnym meczu tracimy punkty i zespoły z górnej części tabeli zwiększają przewagę. Za wszelką cenę musimy wygrać ostatni mecz u siebie z Odrą, nie ma innej możliwości. Dziś też chcieliśmy wygrać, nie wiem w czym tkwił problem, jakich atutów nam brakło. Były dośrodkowania, może niedokładność... Naprawdę szkoda, graliśmy jakby bez zęba, bez zaangażowania - ocenił po meczu z Ruchem Chorzów bramkarz Wisły.
Wisła nie mogła wygrać, bo nie stwarzała sobie sytuacji. - Były jakieś tam sytuacje. Najlepsza była ta, gdy Tomas zagrywał do Pawła. Poza tym wydaje mi się, że nie było spalonego w sytuacji kiedy Paweł otrzymał prostopadłą piłkę - uważa Mariusz Pawełek.
Mecz na Stadionie Śląskim nie był porywającym widowiskiem, w drugiej połowie wydawało się jednak, że Wisła coraz śmielej konstruuje sytuacje i że w końcu uda jej się wyjść na prowadzenie. Niestety tak się nie stało, a drużyna Białej Gwiazdy straciła bramkę. Jak ta sytuacja wyglądała w oczach naszego golkipera? - Wydaje mi się, że Junior był tam lekko popychany, ale sędzia zinterpretował to inaczej i nie użył gwizdka. Trzeba grać do końca. Bramka padła przypadkowo, piłka nieczysto siadła na nogę zawodnikowi Ruchu, po piszczelu przeleciała mu do stopy. Starałem się jak mogłem, wychodziłem, ale piłka wpadła mi między nogami. Szkoda, nie powinniśmy tracić takich bramek. Możemy być źli tylko na siebie.
Końcówka roku pod Wawelem może być więc gorąca. Bo w Wiśle nie toleruje się kilku porażek z rzędu. - Wierzę, że w sobotę już nie damy plamy i w ostatnim meczu w tym roku na naszym stadionie postaramy się zrehabilitować za te dwa mecze.
(nikol)
Źródło: wislakrakow.com
Piotr Brożek, piłkarz Wisły
- Na razie jesteśmy w połowie sezonu ligowego. Zostało jeszcze 14 kolejek i zrobimy wszystko, aby znowu być na topie. Czeka nas teraz mecz u siebie, który za wszelką cenę musimy wygrać - przekonywał po porażce z Ruchem Piotr Brożek.
Zobacz co mówił Piotr Brożek (video) >>
Trener Skorża zwrócił uwagę na dyscyplinę taktyczną. Piłkarze chyba tak się nią przejęli, że zapomnieli o ofensywnej improwizacji, po której można strzelić bramkę. - Graliśmy dobrze taktycznie. Przydarzył nam się jeden błąd i akurat straciliśmy bramkę, która nie powinna mieć miejsca. Myślę, że mieliśmy kilka ciekawych rozwiązań taktycznych, niestety brakowało trochę dokładność pod polem karnym rywala.
Zabrakło i dokładności, i sytuacji. Najgroźniejsze strzały to te z dystansu w wykonaniu Cantoro i Diaza. - Akurat boisko było dosyć mokre, nasiąknięte. Trener uczulał nas przed meczem, abyśmy próbowali strzelać z daleka. Było to nasze założenie.
Drużyna nie zdołała wypracować sytuacji dla najlepszego strzelca, Pawła Brożka. - Było kilka sytuacji przy polu karnym, w których mogliśmy lepiej dograć sobie piłkę. Wkradło się troszkę nerwowości w poczynaniach przed polem karnym przeciwnika i z tego wynikała niedokładność.
Po straconej bramce zabrakło determinacji. Wiśle nie udało się nawet zremisować meczu, którego nie mogła wygrać. - Do straconej bramki byliśmy lepszą drużyną. Po stracie gola coś w nas pękło i praktycznie przestaliśmy grać w piłkę. Szkoda sytuacji, które mieliśmy. Ruch zrobił praktycznie jedną sytuację i akurat im wyszło. Przegraliśmy trochę z naszej winy, ale cóż, takie życie.
Wisła wpadła w dołek nie tylko związany z wynikami sportowymi. Posypały się kartki i rozpętała nagonka w niektórych mediach. - Każdy będzie teraz opowiadał jaka Wisła jest niedobra. Dzisiaj zdecydowanie brakowało nam Marcina Baszczyńskiego, Radka Sobolewskiego, a w szczególności Arka Głowackiego. Mobilizowaliśmy się dzisiaj, byliśmy lepszą drużyną, lepiej graliśmy w piłkę, ale czasem zdarzają się takie mecze, że przeciwnik strzeli o jedną bramkę więcej i wygra mecz.
(nikol)
Źródło: wislakrakow.com
Jirsak: Pierwszy raz dwie porażki z rzędu
Data publikacji: 29-11-2008 21:58
Po raz pierwszy od momentu, gdy do Wisły przyszedł Tomas Jirsak, drużyna przegrała dwa mecze z rzędu. Według czeskiego zawodnika Wisły najważniejsze jest to, żeby przełamać tą złą passę w meczu z Odrą/
To wasza druga porażka z rzędu.
Od kiedy jestem w Wiśle, jeszcze nie przegraliśmy dwa razy z rzędu. Musimy się skupić na tym, żeby wygrać w ostatnim meczu. Musimy się przygotować i wygrać.
To był wasz najsłabszy mecz w tym sezonie?
Trudno powiedzieć. Myślę, że nie graliśmy źle. Co dziś pokazał Ruch? Miał tylko tą szansę, po której strzelił bramkę.
Ale Wisła też nie miała szans.
Owszem, ale Mauro Cantoro miał na przykład dwa dobre strzały w pierwszej połowie. Trudno powiedzieć, czemu tak się stało, że nie mieliśmy dużo okazji.
Nie brakowało wam Radka Sobolewskiego? On często was mobilizuje na boisku.
Szkoda, że Radka nie było. Myślę, że on jest liderem tej drużyny. Poza nim nie grało jeszcze kilku piłkarzy. Na boisku jest jednak jedenastu ludzi, każdy gra tak, jak umie. Myślę, że wszyscy chcieli, ale tym razem nie wyszło.
Nie żal ci, że usiadłeś na ławce rezerwowych?
Jestem przygotowany na to, żeby grać o pierwszej minuty. Każdy chce grać, ale trener zdecydował, że dziś zagram trzydzieści minut.
Wydaje się, że twoje wejście ożywiło trochę waszą grę.
Nie graliśmy źle, ale straciliśmy głupią bramkę. Cały czas my graliśmy piłką.
M. Górski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Łobodziński: Szkolny błąd
Data publikacji: 29-11-2008 22:04
"Wydawało się, że mecz układa się pod nas, że jest coraz więcej sytuacji na boisku i przyjdą okazje do tego, żeby strzelić bramkę. Tymczasem popełniliśmy fatalny błąd w obronie i straciliśmy gola" - powiedział po meczu z Ruchem Wojciech Łobodziński.
Według pomocnika Białej Gwiazdy w sytuacji, w której gospodarze zdobyli gola, Wiślacy popełnili szkolny błąd. „Bramka dla Ruchu padła z niczego. Oni nie mieli innych klarownych sytuacji” – nie mógł odżałować zawodnik. Według niego w momencie, gdy Ruch zdobył bramkę wydawało się, że to Biała Gwiazda jest bliska pokonania Pilarza. „Kontrolowaliśmy grę, wydawało nam się, że ten mecz będzie po naszej myśli. Częściej byliśmy pod polem karnym przeciwnika” – mówił Łobodziński.
Wisła w tym meczu nie stworzyła sobie ani jednej stuprocentowej okazji. Co było tego przyczyną? „Żadna drużyna nie położy się przed nami. To był ciężki mecz. Ruch u siebie gra bardzo dobre, trudno było stwarzać sytuacje. Na pewno nie było ich tyle, ile byśmy chcieli” – odpowiedział „Łobo”.
Przez ostatnie dwa dni Łobodziński był chory. „Nie czułem się za dobrze. Trochę się to na mnie odbiło” – przyznał po meczu zawodnik.
M. Górski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Podsumowanie
Ostatnio przegrali tak przed dwoma laty
11 listopada 2006 roku przerwana została przepiękna seria 73. meczów bez porażki na stadionie przy Reymonta. Wisła prowadzona przez Dragomira Okukę uległa 2:4 GKS-owi Bełchatów. Osiem dni później nasza ekipa pojechała do Łodzi, gdzie uległa ŁKS-owi w stosunku 2:1. Były to ostatnie ligowe mecze rundy jesiennej sezonu 2006/2007. Wiosnę w roli szkoleniowca rozpoczął już Adam Nawałka.
Tamte smutne wydarzenia, kiedy Wisła po raz ostatni przegrała dwa ligowe mecze z rzędu, pamięta dziesięciu zawodników z obecnego składu. Siedmiu z nich występowało w przynajmniej jednym z tych przegranych meczów: Sobolewski, Paweł Brożek, Baszczyński (wszyscy zagrali w tych dwóch przegranych meczach po 180 minut, Paweł ustalił wynik meczu z GKS-em), Piotr Brożek, Zieńczuk (obaj zagrali w obu meczach, ale nie w pełnym wymiarze), Cleber (grał tylko w Łodzi), Cantoro (grał w pierwszej połowie meczu z Bełchatowem).
Po wspomnianych przegranych meczach na ligowym podwórku przyszedł jeszcze czas na pokazanie się w fazie grupowej Pucharu UEFA, Paweł Brożek strzelił tam trzy bramki. Po meczu z Feyenoordem zawodnicy rozjechali się na święta. Wówczas mówiło się o tym, że to piłkarze zwolnili trenera. Teraz pozostaje nam tylko liczyć na to, że sytuacja się nie powtórzy.
(nikol)
Źródło: wislakrakow.com
16. kolejka Ekstraklasy - podsumowanie
W piątek miała miejsce inauguracja rundy wiosennej ekstraklasy, bowiem jesienią rozgrywane są awansem kolejki nr 16 i 17.
Jako pierwsi na boisko wybiegli w piątek piłkarze GKS-u Bełchatów i Górnika Zabrze. Po ciekawym i wyrównanym meczu z ostatnim zespołem ligi gospodarze odnieśli cenne zwycięstwo i zrównali się punktami z warszawską Polonią. Górnik zanotował jedenastą porażkę w sezonie. Jedyny gol meczu padł w 63. minucie a jego autorem był Piotr Kuklis.
W Gdańsku Lechia podejmowała warszawską Legię. Ciekawe i obfitujące w sytuacje podbramkowe spotkanie zakończyło się zwycięstwem gości 2:3. Pierwszy - samobójczy - gol dla legionistów padł w 12 minucie po niefortunnym zagraniu Rafała Kosznika. Następne dwie bramki zdobył niezawodny Takesure Chinyama, który już tylko jednym strzałem ustępuje Pawłowi Brożkowi w klasyfikacji strzelców. Gdańszczanom, mimo dominacji w drugiej połowie, nie udało się doprowadzić do wyrównania.
W sobotnie popołudnie Jagiellonia Białystok przegrała przy ulicy Kałuży z Cracovią. Dwie bramki dla gospodarzy zdobył Dariusz Pawlusiński. "Jaga" kończyła mecz w "9" po czerwonych kartkach dla Dariusza Łatki w 55. minucie za komentarze wobec sędziego oraz Ensara Arifovica w 70. minucie za uderzenie kierownika Cracovii, Igora Nagraby.
Polonia Bytom wygrała u siebie z Piastem Gliwice w Małych Derbach Śląska. Jedynego gola na wagę trzech punktów dla podopiecznych Marka Motyki zdobył obrońca, Tomasz Owczarek.
Na Stadionie Śląskim w Chorzowie Ruch pokonał Wisłę Kraków po nieciekawym, słabym meczu. Gola dla gospodarzy zdobył rezerwowy Michał Pulkowski w 79. minucie spotkania. Była to dopiero 11. bramka "Niebieskich" w sezonie. Wisła pozostała na 5. miejscu w tabeli, Ruch awansował na 7. pozycję.
W ostatnim sobotnim spotkaniu ŁKS Łódź uległ na wyjeździe Śląskowi Wrocław. Bramki dla gospodarzy zdobyli Piotr Celeban, Dudek i Sebastian Mila.
W niedzielę do Warszawy zawitała Arka Gdynia i ... sprawiła niespodziankę, bezbramkowo remisując z dotychczasowym liderem, Polonią. Jednocześnie na boisku w Wodzisławiu powracający z wyprawy do Moskwy poznański Lech pokonał Odrę po golu Semira Stilica w 22. minucie spotkania. "Kolejorz" został liderem ekstraklasy.
Kalendarz i wyniki meczów 16. kolejki Ekstraklasy
28 listopada 2008 (piątek)
GKS Bełchatów - Górnik Zabrze 1:0
Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 2:3
29 listopada 2008 (sobota)
Cracovia Kraków - Jagiellonia Białystok 2:0
Polonia Bytom - Piast Gliwice 1:0
Ruch Chorzów - Wisła Kraków 1:0
Śląsk Wrocław - ŁKS Łódź 3:0
30 listopada 2008 (niedziela)
Polonia Warszawa - Arka Gdynia 0:0
Odra Wodzisław - Lech Poznań 0:1
Tabela Ekstraklasy sezonu 2008/2009
(pozycja - klub - liczba rozegranych meczów - punkty - bramki zdobyte - bramki stracone)
1 - Lech Poznań - 16 - 33 - 29 - 11
2 - Legia Warszawa - 16 - 33 - 28 – 10
3 - Polonia Warszawa - 16 - 32 - 23 – 9
4 - GKS Bełchatów - 16 - 31 - 22 – 15
5 - Wisła Kraków - 16 - 30 - 25 – 12
6 - Śląsk Wrocław - 16 - 27 - 23 – 19
7 - Ruch Chorzów - 16 - 22 - 11 – 14
8 - Polonia Bytom - 16 - 21 - 21 – 23
9 - Arka Gdynia - 16 - 20 - 14 - 16
10 - Jagiellonia Białystok - 16 - 18 - 13 – 18
11 - Lechia Gdańsk - 16 - 18 - 14 – 24
12 - Odra Wodzisław - 16 - 17 - 13 – 19
13 - Piast Gliwice - 16 - 15 - 8 – 15
14 - Cracovia - 16 - 14 - 9 – 19
15 - ŁKS Łódź - 16 - 13 - 9 - 23
16 - Górnik Zabrze - 16 - 9 - 7 – 22
Źródło: wislakrakow.com
Analiza gry Wisły w meczu z Ruchem. Oceny piłkarzy
Historia zatoczyła koło, Wisła inaugurowała listopad meczem z Ruchem i meczem z tą właśnie drużyną listopad zakończyła. Niestety pierwszy, udany dla Wisły mecz, był tylko dobrym początkiem bardzo złego dla Wisły okresu. Pierwszy mecz rundy rewanżowej miał ten okres zamknąć. Czy zamknął? Trudno powiedzieć. Wisła mecz przegrała i spadła na piąte miejsce w tabeli.
Przebieg spotkania
Od pierwszych minut Ruch pokazywał, że nie zamierza powtórzyć błędów popełnionych w ostatnim spotkaniu z Wisłą. Gospodarze nie cofnęli się, nie czekali na okazje do kontr, grali agresywnie i próbowali samemu konstruować akcje. Jednocześnie chorzowianie nie decydowali się na otwartą wymianę ciosów, przez co im bliżej bramki Pawełka, tym trudniej było gospodarzom rozgrywać piłkę. Takie nastawienie Ruchu powodowało, że Wisła nie mogła przeprowadzać klasycznych kontrataków, ponieważ rywal niedostatecznie się odkrywał. Jednocześnie Wisła miała wyraźne problemy ze sforsowaniem pressingu rywali w środkowej strefie, co za tym idzie Wiślacy mieli problemy z wyprowadzaniem piłki z własnej połowy i bardzo często uciekała się do długiej piłki. Nawet jeśli krakowianom udawało się utrzymać w posiadaniu piłki w środkowej strefie, nie potrafili oni rozegrać klasycznego ataku pozycyjnego.
Po kwadransie gry sytuacja boiskowa zmieniła się niewiele, Wisła uzyskała minimalną przewagę, ale nie potrafiła jej udokumentować. Piłka wędrowała między obrońcami Wisły, po czym następowała próba przyspieszenia gry zakończona stratą pod bramką Ruchu i dobre przejście Wisły do obrony. W konsekwencji ślamazarny monotonny atak Ruchu rozbijał się na trzydziestym metrze od bramki Pawełka i cykl się powtarzał.
Na kwadrans przed końcem spotkania mieliśmy już klasyczny ligowy obrazek, obie drużyny były zbyt zmęczone, żeby grać i właściwie tylko czekały na gwizdek sędziego. Ruchowi brakowało już sił na pressing, a Wiśle na dokładne rozgrywanie piłki. Mnożyły się proste błędy techniczne z obydwu stron. Mimo wszystko z powodu coraz większych luk na boisku zarówno goście, jak i gospodarze mieli jeszcze swoje sytuacje w pierwszej połowie, ale wykończenie pozostawiało wiele do życzenia.
Po straconej pierwszej połowie Wisła po przerwie wyszła na boisko bez zmian i straciła kolejny kwadrans. Wyglądało to tak, jakby przerwa nie wystarczyła Wiślakom na zregenerowanie sił nawet w najmniejszym stopniu. Gra Wisły była powolna, ospała, pozbawiona precyzji i pomysłu. Niestety Ruch siły w przerwie zregenerował, znów zaczął połowę agresywnie i z minuty na minutę coraz wyraźniej dochodził do głosu.
W sześćdziesiątej minucie trener Skorża zareagował na nasilającą się niemoc swoich podopiecznych podwójną zmianą. Za Łobodzińskiego i Zieńczuka na boisku pojawili się Jirsak i Boguski. Szczególnie ten pierwszy miał wydatny udział w pozytywnej przemianie jaka dokonała się w krakowskiej jedenastce. Czech wniósł dużo ożywienia, dynamiki i pomysłu w grę ofensywną Wisły. Jednocześnie przesunięty na lewe skrzydło Diaz pozytywnie wpłynął na Piotra Brożka, który nareszcie zaczął włączać się w akcje ofensywne. Wisła zaczęła przeważać i to wyraźnie. W kwadrans po dokonanych zmianach bramka dla Wisły zdawała się już tylko kwestią najbliższych minut.
Niestety najbliższe minuty przyniosły bramkę, ale dla Ruchu. Trudno w tej sytuacji winić poszczególnych zawodników, bo pomijając złe zagranie Diaza, winni byli niemalże wszyscy Wiślacy. Wisła od dawna ma problem ze stałymi fragmentami gry, w tym sezonie problemem jest wyjście z piłką po stałym fragmencie pod własną bramką. Tak było i tym razem, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Wiślacy wybili piłkę na oślep, co w konsekwencji umożliwiło rywalom ponowienie ataku. Sęk w tym, że takie sytuacje się zdarzają, Wiśle w tym sezonie w szczególności i trzeba być na nie gotowym, a tymczasem w siedemdziesiątej ósmej minucie organizacja gry „została w szatni”. Piłkarze wybiegli na oślep, nawet pomimo faktu, że widzieli, że piłkę stracą, nie skorygowali swojego ustawienia. W efekcie pozostawili kilku chorzowian bez krycia. Gospodarze zagrali długą piłkę na aferę, nasi defensorzy nie potrafili zapanować nad sytuacją i dosyć przypadkowo odbita piłka wylądowała pod nogami niepokrytego Pulkowskiego, który bez problemów skierował futbolówkę do bramki.
Ostatni kwadrans to przede wszystkim gra na czas w wydaniu Ruchu, bo Wisła nie była w stanie składnie zaatakować bramki rywali. Paradoksalnie gonienie wyniku wyglądało lepiej tydzień temu we Wrocławiu, kiedy Wisła grała w dziewięciu, niż w sobotę na Stadionie Śląskim. Wisła nie miała pomysłu na grę, była wyraźnie rozbita i zaskoczona takim obrotem spraw. Ostatecznie Wisła nie zdołała zdobyć wyrównującej bramki, raczej to Ruch był bliższy podwyższenia prowadzenia. Wisła przegrała drugi mecz z rzędu i spadła na piąte miejsce w tabeli.
Gra ofensywna
W sobotni wieczór Wisła niemiłosiernie trwoniła czas. Nie potrafiła zapanować nad boiskowymi wydarzeniami. Problemów było wiele, podstawowym było wyprowadzanie piłki z własnej połowy. Wiślacy bali się wciągnąć rywala w grę na własnej połowie. Agresywny pressing rywali kończył się kolejnymi wycofaniami futbolówki, a ostatecznie zagraniem długiej piłki. Tutaj następne kuriozum, piłka przeważnie nie była adresowana do napastników, tylko do pomocników. Ponieważ ani krakowianie, ani chorzowianie nie byli w stanie zapanować nad górną piłką, mecz momentami przypominał partię siatkówki. Obie strony nieudolnie starały się przebić piłkę na połowę rywala, paradoksalnie przeważnie drużyna, która osiągała swój cel, traciła piłkę.
Co najdziwniejsze Wisła pokazywała momenty dobrej, ładnej, dokładnej gry kombinacyjnej, ale były to pojedyncze przypadki, które wynikały bardziej z konieczności niż z chęci. Sami Wiślacy tego typu zagrań przez większość czasu nie szukali, grali wolno, schematycznie i asekurancko. Powodowało to wrażenie jakby Wisła mogła, ale niekoniecznie chciała. Na dodatek bardzo wyraźnie Wiśle brakowało zawodników, którzy spróbowaliby gry indywidualnej albo jakiegoś niekonwencjonalnego rozwiązania. Okres dobrej gry miał Jirsak, ale był to tylko kwadrans, w pierwszej połowie widoczny był Diaz, pozostali piłkarze mieli pojedyncze zrywy.
Jakby tego wszystkiego było mało w pierwszej połowie lewa flanka nie funkcjonowała. Zieńczuk biegał wszędzie tylko nie tam, co uniemożliwiało partnerom złapanie punktu zaczepienia, o który można by oprzeć konstruowanie akcji na lewej flance. Ani środkowy pomocnik, ani boczny obrońca nie mógł szukać gry na lewym skrzydle, bo Zieńczuk takiej gry nie szukał. Jedyną opcją stały się długie piłki omijające rozegranie na flance. Jednakże nawet udane przerzuty nic nie dawały, bo ani Zieńczuk, ani Paweł Brożek, ani Małecki nie potrafili wygrać indywidualnego pojedynku na lewym skrzydle. Znamienne jest to, że po przejściu Diaza na lewą flankę gra w tej strefie uległa znacznej poprawie, Piotr Brożek zaczął się włączać w akcje ofensywne, jednakże nadal brakowało dobrych dośrodkowań.
Do tego wszystkiego trzeba dołożyć wyjątkowo kiepską dyspozycję fizyczną Wiślaków. Łobodziński po pół godzinie gry był do zmiany, Jirsak sił miał na kwadrans, Diaz po kontuzji też nie wytrzymał całego spotkania, Paweł Brożek fizycznie nie istniał( choć tu mówi się, że zawodnik od pewnego czasu gra na blokadzie, bo nie ma go kim zastąpić), Boguski i Zieńczuk biegali w jednostajnym tempie bez przyspieszeń, Cleber i Cantoro w końcówce zaczęli popełniać błędy wynikające ze zmęczenia. Nic dziwnego, że mnożyły się niedokładności, a gra Wisły była daleka od płynności. Trzeba też podkreślić, że Wisła zmęczyła się niejako na własne życzenie, bo nie potrafiła zdominować gry i narzucić własnego tempa.
Jednak nawet złożenie tych wszystkich mankamentów nie tłumaczy czemu Wisła nie oddawała strzałów. W jedenastce Białej Gwiazdy nikt nie chciał strzelać, nawet Paweł Brożek wolał przepuszczać piłki do partnerów niż samemu decydować się na uderzenie. Czasem miało się wrażenie, że Wiślacy próbują wbiec z piłką do bramki przeciwnika. Jedynym chlubnym wyjątkiem był Cantoro, który nie bał się uderzyć z dystansu.
Gra defensywna
Gra defensywna Wisły była dobra poza bodajże czterema błędami stoperów i feralnym błędem całej drużyny z siedemdziesiątej ósmej minuty. Można również mieć pewne zastrzeżenia co do współpracy linii obrony z defensywnymi pomocnikami. Czasem brakowało zrozumienia, czasem brak było indywidualnej decyzji i przez to rywale zyskiwali na dwudziestym-dwudziestym piątym metrze miejsce do oddania strzału. Trzeba jednak zaznaczyć, że Wiśle rzadko przychodzi grać w takim zestawieniu personalnym. To co mogło się podobać to dobre przechodzenie Wiślaków z ofensywy do defensywy, szczególnie w pierwszej połowie i dobra współpraca prawego skrzydła.
Muszę wspomnieć też o kiepskim wyprowadzaniu ataków przez Wisłę. Z jednej strony jest to element gry ofensywnej, z drugiej wyprowadzenie piłki po przechwycie jest domeną graczy defensywnych i jest zakończeniem akcji obronnej. Wiślacy nie potrafili zainicjować ataku. Zawodnicy wychodzili zbyt wolno, ustawiali się nieprawidłowo, wielokrotnie nie było możliwości rozegrania akcji lewą flanką, ponieważ nikogo tam nie było. Na dodatek obrońcy pod pressingiem nie próbowali ograć rywali, choć mieli po temu okazje, tylko wycofywali piłkę coraz głębiej, co ostatecznie kończyło się długą piłką. Ale również, kiedy Wiślacy nie znajdowali się pod naciskiem, długa piłka była stanowczo nadużywanym rozwiązaniem.
Ostatnia kwestia, na którą muszę zwrócić uwagę, to rzuty z autu. W sobotę Wisła dwa razy dała się złapać na to, że po aucie nie ma spalonego. Nie mam pojęcia, z czego wynikały te błędy, bo wtedy jeszcze defensywa Wisły grała bardzo solidnie i była skoncentrowana, a mimo to dwukrotnie przy aucie zgubiono zawodnika, który „był na spalonym”.
Oceny zawodników
Dla przypomnienia zamieszczam sposób oceniania. Skala ocen jest dziesięciostopniowa. Pięć jest oceną wyjściową i oznacza występ przeciętny, w którym zawodnik nie wyróżniał się ani na plus ani na minus. Punktem odniesienia jest przeciętny poziom europejski.
- Mariusz Pawełek – 6
Ogólnie rzecz biorąc poprawny występ. Rywal nie zmuszał Pawełka do jakichś niewiarygodnych wyczynów między słupkami, ale oddał kilka dobrych strzałów, które nasz golkiper wybronił. Do tego Pawełek był czujny na przedpolu, dobrze asekurował swoich obrońców. Zastrzeżenia można mieć do dwóch sytuacji. Raz Pawełek zrobił dwa kroki naprzód, jeden do tyłu przy dośrodkowaniu. Druga sytuacja to sytuacja bramkowa. Pawełek chyba mógł zachować się lepiej, mógł agresywnie pójść na piłkę kiedy była przebijana w polu karnym i wyjaśnić całą sytuację nie oglądając się na obrońców.
- Peter Singlar – 6
Solidny występ naszego prawego obrońcy. W defensywie spisywał się dobrze, raz świetnie zaasekurował Marcelo i wślizgiem uratował drużynę przed sytuacją sam na sam dla Ruchu. Niestety ma spory udział przy bramce, ponieważ Pulkowski urwał się właśnie jemu. Jednakże Singlar był chyba najrówniej grającym Wiślakiem w przekroju całego spotkania, pewny w defensywie i widoczny w ofensywie, choć rzadko zapuszczał się w bezpośrednie okolice bramki rywali. Warto zwrócić uwagę na dobrą współpracę Singlara z Łobodzińskim i to zarówno w ofensywie jak i w defensywie. Obaj piłkarze często szukali gry między sobą, ale również wymieniali się pozycjami i wzajemnie asekurowali.
- Marcelo – 5
Poprawny występ naszego stopera, choć mogło być lepiej. Marcelo wygrywał dużo pojedynków powietrznych, dobrze się ustawiał, był pewny i agresywny w swoich interwencjach. Niestety popełniał błędy, w tym jeden poważny, kiedy zlekceważył rywala i stracił piłkę pod własną bramką. Ponadto można się zastanawiać, czy zachował się najlepiej jak mógł w sytuacji, kiedy Wisła straciła bramkę. Marcelo starał się angażować w ofensywę, kilkukrotnie wszedł z piłką w drugą linię, ale brakowało mu koncepcji na rozegranie akcji. Raz takie wyjście zakończyło się stratą i groźną kontrą, którą w ostatniej chwili powstrzymał Singlar.
- Cleber – 5
Podobnie jak Marcelo zagrał poprawnie, ale występ mógł być lepszy. Z jednej strony przez większą część meczu Cleber był podporą defensywy, interweniował pewnie i skutecznie, wygrywał pojedynki w powietrzu i na ziemi, dobrze się ustawiał. Z drugiej strony końcówkę meczu miał nieudaną, popełnił dwa poważne błędy indywidualne, jeden nieomal przypłaciliśmy utratą drugiej bramki. Ponadto Cleber nadużywał długich podań, które w dodatku często były niecelne.
- Piotr Brożek – 4
Gdyby bocznego obrońcę rozliczać jedynie za defensywę, ocena gry Piotra Brożka musiałaby być co najmniej dobra. Nasz lewy defensor był bardzo pewny skuteczny w rozbijaniu ataków rywali. Niestety boczny obrońca rozliczany jest również za grę w ofensywie, a Brożek, poza piętnastominutowym okresem współpracy z Diazem, w ofensywie nie istniał, w ogóle nie uczestniczył w akcjach ofensywnych. Trzeba też podkreślić, że również w krótkim okresie udzielania się w ofensywie Piotrek niewiele zdziałał. Jego dośrodkowania dzieliły się raczej na niedokładne i bardzo niedokładne.
- Wojciech Łobodziński – 4
Mam problem z oceną gry tego zawodnika. Z jednej strony Łobodziński miał siły na jedynie pół godziny gry, a nawet w tym okresie do ideału sporo mu brakowało. Z drugiej strony nasz prawoskrzydłowy był chory, co musiało odbić się na jego dyspozycji fizycznej, ponadto z taktycznego punktu widzenia Łobodziński zagrał jedno z najlepszych spotkań w Wiśle. Nie był to zawodnik przyczepiony do linii bocznej boiska, czekający na okazję do dośrodkowania, ale piłkarz, który aktywniej uczestniczył w rozegraniu. Łobodziński szukał gry, próbował gry kombinacyjnej i prostopadłych piłek, wracał się po piłkę, współpracował z partnerami, dopóki miał siły był chyba najaktywniejszym piłkarzem Wisły jeśli idzie o konstrukcję. Co więcej wspierał drużynę w defensywie, w sobotę często to Singlar był pierwszą zaporą na prawym skrzydle, a Łobodziński cofał się w linię obrony aby go asekurować i to z pewnością musiało kosztować naszego prawoskrzydłowego dużo sił. Niestety, kiedy Łobodziński opadł z sił w jego grze pojawiło się bardzo dużo niedokładności. Mimo wszystko myślę, że tak grający Łobodziński w lepszej dyspozycji fizycznej może być bardzo wartościowym zawodnikiem w składzie Wisły.
- Mauro Cantoro – 5
Z jednej strony Cantoro wywiązywał się ze swoich zadań- rozbijał ataki rywali, uniemożliwiał aby ich ataki nabrały impetu. Miał sporo odbiorów i przechwytów. Ponadto często zamykał akcje Wisły uderzeniami z dystansu. Z drugiej strony Cantoro był mało widoczny w ataku, trzymał się raczej na uboczu, nie zawsze pokazywał się do gry partnerom z defensywy. Na dodatek w końcówce meczu wyraźnie zaczęło mu brakować sił i kilka razy spóźnił się za akcją. Jednak to co najbardziej irytowało w grze Argentyńczyka to nieumiejętność wykorzystania swoich zdolności. Cantoro wykorzystywał swoją technikę i umiejętność zastawiania się pod własną bramką, gdzie jest to nie dość, że ryzykowne to jeszcze bezsensowne. Właśnie z tej strefy piłkę należy wyprowadzić jak najszybciej, aby wykorzystać wolną przestrzeń w środku pola. Swoje umiejętności Cantoro powinien wykorzystywać jak najbliżej pola karnego rywali, kiedy można wywalczyć rzut wolny, albo zastawiając się poczekać na lepsze ustawienie się przez partnerów. Ponadto nasz defensywny pomocnik ma umiejętności techniczne, które predestynują go w ofensywie do czegoś więcej niż podawanie do najbliższego partnera i uderzenia na siłę. Nawet w meczu z Ruchem Cantoro pokazał, że potrafi pociągnąć skrzydłem. Gdyby częściej korzystał ze swojej techniki w ofensywie, byłoby to z pewnością z korzyścią dla Wisły.
- Junior Diaz – 6
Pomimo kosztownego błędu w defensywie jeden z lepszych Wiślaków w sobotni wieczór. To on napędzał większość akcji Wisły, potrafił wprowadzić w schematyczne rozegrania pierwiastek zaskoczenia. Bardzo aktywnie szukał gry i to nie tylko pod bramką rywali, wracał się również na własną połowę, aby pomóc we wprowadzeniu piłki do gry. Dopóki miał siły biegał po całej długości i szerokości boiska, wchodził z drugiej linii do ataku, schodził do boków i rozgrywał w środku. Głównymi mankamentami Kostarykanina były chaotyczność i brak precyzji. Warto też podkreślić, że po jego przejściu na lewą pomoc okazało się, że lewa flanka może jednak sprawnie funkcjonować.
- Marek Zieńczuk – 2
Słaby mecz naszego lewoskrzydłowego. W pierwszej połowie szukał gry, ale wszędzie poza lewą flanką. Nie cofał się po piłkę do obrońców, nie ułatwiał wyprowadzania piłki z defensywy. Często schodził do środka wcale nie ułatwiając partnerom gry, bo w ten sposób ograniczał możliwości rozegrania akcji. W pierwszej połowie Wisła kilkukrotnie wychodziła z kontrą i za każdym razem brakowało zawodnika na lewym skrzydle. Na dodatek nawet, kiedy Zieńczuk znajdował się na lewym skrzydle i dostawał długie podanie, to nie potrafił z niego skorzystać. Albo centrował niedokładnie, albo nie potrafił nawet wymanewrować obrońcy i piłka ładowała na aucie albo rogu. W drugiej połowie był jeszcze mniej widoczny.
- Patryk Małecki – 6
Zaczął mecz bardzo dobrze próbami gry z Łobodzińskim, Brożkiem i Singlarem. Niestety w późniejszej fazie meczu był bardzo chaotyczny. Okresy dobrej gry i aktywności mieszał z przestojami. Zagrał kilka dobrych piłek, uczestniczył w kilu bardzo dobrych akcjach, ale potrafił też „zniknąć” na kilka minut. Co więcej, czasem będąc pod grą nie potrafił podjąć poprawnej decyzji, często decydował się na niepotrzebny drybling, albo w inny sposób niepotrzebnie zwalniał akcję. Mimo wszystko był jednym z jaśniejszych punktów w zespole, będąc jednym z motorów napędowych drużyny i najaktywniejszym piłkarzem formacji ofensywnych.
- Paweł Brożek – 4
Widać, że sezon odcisnął swoje piętno na tym zawodniku. Przede wszystkim fizycznie Paweł nie jest tym samym zawodnikiem, którym był jeszcze miesiąc temu. Brakuje tego błysku, szybkości, ale także i siły, atutów, które umożliwiały Brożkowi dochodzenie do sytuacji bramkowych. Co więcej nasz czołowy napastnik stracił ciąg na bramkę, kilkukrotnie zamiast samemu uderzyć oddawał jeszcze piłkę do partnera, choć znajdował się w dogodnej sytuacji do oddania strzału. Mimo kiepskiej dyspozycji fizycznej Brożek ma nadal atut boiskowego sprytu. Brożek świetnie umie się zachować pod bramką rywali, w niesygnalizowany sposób obsłużyć partnera precyzyjnym podaniem na wolne pole, rozegrać dwójkową, trójkową akcję. Sobotnie spotkanie na pewno nie było najlepsze w wykonaniu Brożka, ale nie było też wyjątkowo słabe. Choć jeżeli Paweł faktycznie gra na blokadzie, na miejscu trenera chyba zaryzykowałbym posadzenie Pawła na ławce. Lepiej dać szansę komuś w pełni zdrowemu, niech pokaże na co go stać, a Brożek zawsze może wejść z ławki na pół godziny i zagrać na 70-80%, zamiast grać pełne 90 minut na 40-50%. Poza tym Odra jest rywalem trudnym i niewygodnym, ale również grającym bardzo ostro i chyba lepiej nie ryzykować zdrowiem zawodnika.
- Rafał Boguski – 4
Kolejny mecz, w którym Boguski zagrał stanowczo poniżej swoich możliwości. Od czasu przerwy w grze, wymuszonej zawieszeniem przez komisję ligi, zawodnik ten nie potrafi dojść do siebie. Jest mało widoczny na boisku, nie unika gry, ale też jej nie szuka. Ponadto popełnia sporo indywidualnych błędów, przede wszystkim w przyjęciu piłki. Jednak najbardziej w jego grze brakuje dynamiki. Boguski porusza się w wolnym jednostajnym tempie, przez co trudno mu urwać się spod krycia, czy też przeprowadzić akcję indywidualną.
- Tomas Jirsak – 6
Dobra zmiana Czecha, która wniosła powiew świeżości do gry Wisły. Jirsak szukał gry, tak pod bramką rywali jak i na własnej połowie. Cofał się po piłkę, inicjował atak i szedł za podaniem. Umiejętnie przyspieszał i zwalniał tempo gry Wisły, przerzucał ciężar gry z jednego skrzydła na drugie. Nie ograniczał się do jednej strefy boiska, tylko szukał gry na całej jego długości i szerokości. Miał kilka zagrań na najwyższym poziomie. Szkoda, że po stracie bramki Jirsak grał zdecydowanie słabiej.
- Andrzej Niedzielan - brak oceny
Miał kilkanaście minut aby się pokazać, ale wiele z tego czasu zabierał Ruch rozmyślnie spowalniając grę, na dodatek Wisła w tym okresie była wyraźnie zagubiona i nie potrafiła znaleźć sposobu na Ruch. Niedzielan nie zdążył się wyróżnić ani na plus, ani na minus, choć trzeba podkreślić, że mimo wszystko mógł chyba zrobić więcej po swoim wejściu na boisko, bo był naprawdę mało widoczny.
Grał zbyt krótko, aby podlegać ocenie.
Podsumowanie
Ostatnie wyniki Wisły z całą pewnością są rozczarowujące. Co więcej sposób gry drużyny również nie napawa optymizmem, choć paradoksalnie gdyby Ruch przegrał ten mecz jedną, czy dwiema bramkami nikt nie mógłby powiedzieć, że wynik jest niesprawiedliwy. Wisła, choć nie stwarzała sobie sytuacji, była drużyną lepszą,a pojedyncze akcje naprawdę mogły się podobać.
Choć Wisła ma wąską kadrę, dodatkowo osłabioną kontuzjami, kartkami i zniżkami formy, to nadal największy problem tkwi w głowach zawodników. Trudno powiedzieć, na czym polega to zjawisko, ale gdybyśmy zestawili dowolny mecz ligowy z dowolnym meczem w europejskich pucharach okazałoby się, że po boisku biegają dwie różne Wisły i nie chodzi mi tu o zestawienie personalne jedenastki. Chodzi mi zarówno o poziom zaangażowania jak i to, co zawodnicy prezentują sobą tak indywidualnie, jak i zespołowo. Różnica na korzyść spotkań pucharowych jest wyraźna, zresztą nawet w meczach ligowych Wiślacy pokazują przebłyski lepszej gry. Pokazują, że potrafią grać lepiej. Problem polega na tym, że nie grają lepiej, zamiast starać się błyszczeć w lidze robią wszystko aby wtopić się w ligową szarzyznę.
Całe szczęście, że zbliża się przerwa w rozgrywkach, która da czas na naprawę. Piłkarze muszą przygotować się do reszty sezonu, nie tylko fizycznie ale przede wszystkim mentalnie, muszą być gotowi do dawania z siebie stu procent swoich umiejętności nawet w meczach z outsiderami. Ponadto bez względu na wszystko Wisła potrzebuje wzmocnień personalnych, nasza kadra starzeje się, część piłkarzy nie prezentuje już tych umiejętności co dawniej, w dodatku konkurencja nie śpi, tylko idzie naprzód. Wisła musi podnieść swój poziom sportowy, jeżeli marzy o europejskich pucharach w przyszłym sezonie. Grono chętnych do gry w Europie, miast topnieć, rośnie, a Wisła aktualnie spadła na koniec listy kandydatów. Co ważne, nawet poprawa pozycji po ostatniej kolejce nie może przesłonić działaczom konieczności wzmocnienia drużyny.
(Uran235)
Źródło: wislakrakow.com
Kibicowsko
Autor: Adam76
Ostatnia sobota listopada była świetna okazją dla Wiślackich kibiców by ...zainaugurować rundę wiosenną obecnego sezonu. Wszystko z powodu pomysłu rozegrania, awansem, dwóch pierwszych kolejek rundy rewanżowej piłkarskiej ekstraklasy jeszcze w tym roku. Dodatkową motywacją do wyjazdu dla niektórych na pewno był fakt iż mecz pomiędzy chorzowskim Ruchem, a Białą Gwiazda miał być rozegrany na Stadionie Narodowym w Chorzowie gdyż obiekt przy ulicy Cichej nie ma podgrzewanej murawy.
Na to spotkanie otrzymaliśmy ponad 3 tysiące biletów, niestety nie wykorzystaliśmy nawet większej części z tej puli. Jest to o tyle zastanawiające jeśli spojrzy się na trzy fakty:
- po pierwsze organizacja pociągu specjalnego przez SKWK (czyli bezproblemowe dotarcie na mecz),
- po drugie - niewielka odległość dzieląca oba miasta (czyli generalnie sensowna pora wyjazdu i powrotu do Krakowa)
- po trzecie – był to nasz ostatni wyjazd A.D.2008 czyli przed nami dłuższa przerwa w wojażach...
Dlaczego nie wykorzystaliśmy całej puli biletów? Niech każdy kto nie pojechał „a chciał” odpowie sobie sam na to pytanie.
Ci wszyscy którzy wybrali się na spotkanie w większości spotkali się na Dworcu Głównym gdzie wyznaczona była zbiórka. Pociąg którym podróżowaliśmy tym razem miał podwyższony standard gdyż każdy wagon był podzielony na osobne przedziały, przez co każdy mógł spokojnie siedzieć we własnym gronie;). Na kolejnych stacjach – przystankach dosiadały się do kolejne osoby zapełniając nasz środek lokomocji. Podróż upływała nam spokojnie, „jak zwykle;)” na rozmowach. Co prawda co jakiś czas były one „zakłócane;)” przez kolejne osoby, ale wynikało to ze „specyfiki;)” przewożonego w naszym przedziale „materiału;)”.
Na jednej ze stacji mijamy pociąg z kibicami Jagiellonii którzy podróżowali na swój mecz przez co przez nasze wagony przemknęło gromkie Lechia Gdańsk!
Poza tym podróż przebiegłaby praktycznie bez historii gdyby nie przystanek w Katowicach. Tam kilka osób od nas postanowiło opuścić pojazd szynowy by incognito podjechać pod stadion taksówkami. Plan się nie udał gdyż jakieś osoby pozostające w pociągu uznały, że spokojnie idąca grupka to kibice GKS Katowice....Omal nie doszło do bliższej „wymiany” pomiędzy ową grupa, a osobami które wyskoczyły z pociągu... Widać owe osoby nie są obeznane w wyjazdach gdyż wysiadający to są postacie na pewno nie anonimowe na Wiślackich trybunach.... Ostatecznie na szczęście do niczego nie doszło i w całości docieramy do stacji docelowej.
Stamtąd wszystkich czekał dłuższy spacer ulicami Chorzowa. Dlaczego nie podstawiono dla nas autokarów by sprawniej wszyscy dotarli pod stadion nie wiem, wiem, że nasz pochód skutecznie zablokował część ulic wokół chorzowskiego Parku Kultury i Wypoczynku. Spacerując alejkami Parku ostatecznie docieramy pod Stadion Narodowy. Samo wejście na obiekt jest raczej bezproblemowe tak więc w miarę szybko wchodzę na obiekt. Jedynie osoby, które mimo krótkiej podróży nie mogły się opanować i zdążyły wpompować w siebie nadmiar alkoholu niestety były wyprowadzane poza stadion. Z tego co słyszałem ilość takich osób była spora. No cóż widać niektórzy jadą obejrzeć mecz inni jadą by stać pod bramą z własnej winy.....
Kolejne osoby pojawiające się na naszej części trybun pomału rozchodziły się praktycznie po wszystkich trzech przeznaczonych dla nas sektorach. Na pewno jedną z pierwszych rzeczy rzucających się w oczy po wejściu na trybunę była wielka dmucha reklama przy środku boiska firmy produkującej/obsługującej (?) przenośne toalety popularnie zwane toi-toiami ;).
Ponieważ organizatorzy nie zadbali o to by posprzątać śnieg, a do meczu pozostawało sporo czasu, część osób robiąc śnieżki próbuje trafiać w oddział ochrony który znajdował się na płycie boiska nieopodal naszych miejsc. Ochrona będąc w pełnym bojowym ekwipunku skryta za tarczami raczej nie miała się czego obawiać ze strony śnieżnych kulek. Zamiast cofnąć się o kilka metrów tak by nie było szans na trafienie śnieżką ochrona na stadionie wezwała posiłki i z agresją zaczęła pałować i gazować osoby znajdujące się najniżej sektora nie patrząc czy ktoś faktycznie rzucał śnieżkami czy spokojnie stoi. Przy tym zdarzeniu również zaczęto wszystkich spychać i ścieśniać w jedno miejsce.
Nie ma to jak wyładować swoje frustracje będąc uzbrojonym po zęby....
Mnie zastanowiło też jeszcze co innego. Gdzie wtedy był kierownik do spraw bezpieczeństwa Wisły, który, z tego co się orientuję, powinien być z nami na sektorze podczas wchodzenia na stadion i pilnować by wszystko przebiegało zgodnie z prawem. Bo faktem jest to iż praktycznie wszystkie osoby z ochrony nie miały identyfikatorów w widocznych miejscach (a jeśli ktoś miał to albo schowane za pancerz, albo zawsze odwrócone tak by nie widać było numeru i zdjęcia), czy przeszukiwanie wchodzących na obiekt kibiców robili również zamaskowani ochroniarze bez identyfikatorów. Widać „nasz” pan kierownik od bezpieczeństwa apelujący do „odpowiednich osób” by był spokój na trybunach przy Reymonta 22, by nie było rac, czy wulgarnych przyśpiewek lub transparentów tym razem miał „gdzieś” jak te osoby są traktowane przez ochronę na obiekcie gdzie gospodarzem był Ruch. Kibic za najmniejsza przewinę jest surowo krany i piętnowany nie tylko w mediach, służby ochroniarskie nagminnie łamiące przepisy prawa to jak widać nie jest temat do rozważań.....
Ostatecznie po tym zajściach z ochroną sytuacja na tyle się uspokoiła iż wszyscy mogli zacząć oglądać mecz gdy ten się rozpoczął.
Tak jak wspomniałem Wiślacka brać nie wykorzystała całej puli biletów, ale widać spotkanie to nie wzbudziło tez wielkiego zainteresowania wśród miejscowych gdyż na stadionie pojawiło się około 5-6 tysiecy osób sympatyzujących z Niebieskimi.
Suma sumarum na sektorze dla przyjezdnych pojawia się około 1000 kibiców którzy w tym dniu postanowili wspomóc piłkarzy Wisły. Ponieważ na stadionie nie ma miejscy by powiesić nasze flagi ostatecznie na jedynym nadającym się do tego płocie zostały powieszone flagi : Bieżanów, Bronowice, Olkusz i mała barwówka z hasłem :Polakom gratulujemy Wisły Kraków. Wiem też, że pojawiła się na naszym sektorze flaga T`06.
Ponieważ w tym dniu nasz doping prowadziły znane wszystkim osoby z gniazda trybuny D przy Reymonta praktycznie przez cały mecz słychać było kibiców Wisły wspomagających piłkarzy Białej Gwiazdy. Nasze „wokalne wsparcie” dla trójkolorowych graczy raz było głośniejsze, raz cichsze, ale na pewno dobrze słyszalne na stadionie. Na początku meczu zamiast hymnu Wisły wszyscy krakowscy sympatycy piłki nożnej odśpiewali hymn Polski co nie dziwi wobec jawnego proniemieckiego nastawienia kibiców z ulicy Cichej. Pomyśleć, że w 1920 roku ludzie zakładali ten kluby by krzewić Polskość na Górnym Śląsku....
Gracze Wisły zmagając się z przeciwnikiem zapewne dobrze słyszeli nasze HSV, Jazda,jazda, jazda....,Gdziekolwiek Wisła gra....,Jesteśmy Dumą tego miasta i kilka innych pieśni z bogatego Wiślackiego repertuaru. Kilka razy pozdrawiamy również Lechię Gdańsk i pozostałe nasze zgody.
Podczas zawodów nie zabrakło także wymiany wokalnych „uprzejmości” pomiędzy kibicami z Krakowa i Chorzowa.
Same zawody nie stały niestety na wysokim poziomie. Uważana za faworyta Biała Gwiazda choć dominowała na boisku w ogóle nie miała pomysłu jak się zachować w polu karnym chorzowian. Widać, że zawodnicy grali bez zęba i zadziorności tak jakby im nie zależało na wyniku. I pod koniec meczu stało się to czego można było się obawiać, przypadkowa akcja gospodarzy, strzał i bramka na 1-0. Na nic zdała się, po stracie gola, ambitniejsza gra do końca meczu graczy z Krakowa. Wynik nie uległ zmianie tym samym ponieśliśmy czwartą porażkę w tym półroczu podczas ligowych zmagań. Oczywiście nic nie jest jeszcze stracone gdyż na chwilę obecną czołówka ligi jest mocno spłaszczona. Ale widać, że w przerwie zimowej trzeba umiejętnie wzmocnić zespół dając trenerowi Skorży dobrych „głodnych sukcesu” zawodników. Bo i ile sztab szkoleniowy Wisły z trenerem Skorżą na czele gwarantuje profesjonalny poziom, wiedzę, umiejętności i chęć odniesienia sukcesu to zarząd klubu ( oraz dyrektor sportowy) musi pomóc naszemu trenerowi w odpowiednim kształtowaniu kadry zespołu. O pełnym zaufaniu do szkoleniowca Białej Gwiazdy wśród kibiców świadczy fakt iż po utracie bramki i kilka raz później skandowali imię i nazwisko trenera Wisły.
Więcej o meczu nic nie napisze – ci którzy oglądali zawody w telewizji dobrze je widzieli, ci zaś którzy na zmagania spoglądali z trybun sami mogli się przekonać o formie i zaangażowaniu w wydarzenia boiskowe graczy naszego zespołu.
Będąc na Stadionie Śląskim po raz pierwszy przekonałem się, że mają rację ci którzy twierdzą że jest on przestarzały. Choć trybuny są wysokie oglądanie gry piłkarzy utrudnione jest poprzez znaczne ich oddalenie od murawy.
Po meczu odstajemy tradycyjnie swoje by po jakiś 40 minutach móc opuścić obiekt i udać się piechotą z powrotem na dworzec. Mimo porażki humory nam dopisują, zwłaszcza gdy przez szczekaczkę puszczana jest „nuta” raz tworząca wraz z migającymi światłami pojazdów „wiadomej;)” eskorty nastrój dyskoteki techno, innymi razy wprawiając po pierwszych taktach i słowach wszystkich w świetny humor.
Kolejnym zabawnym momentem naszego przemarszu było jak osoby z mieszkania na ostatnim piętrze familoku zaczęły się do nas „napinać” wykrzykując swoją „miłość” do Ruchu. Całości dopełniało to, że robiły one to zza służb mundurowych które ochraniały budynek oraz to iż na samym domu napisane było...GKS Katowice, a na nieodległym wiadukcie nazwa Ruch wypisana była do góry nogami;).
Po dotarciu na stacje Katowice – Załęże tylko niewiele czasu musieliśmy poświęcić by poczekać na nasz kolejowy środek transportu. Wcześniej na peron wtoczył się kursowy pociąg do Częstochowy do którego cześć mniej spostrzegawczych osób z Krakowa wsiadła myśląc zapewne, że to nasz, ale na szczęście w porę się zorientowała i wysiadła;)
Ostatecznie wchodzimy do „naszego” speca i po wygodnym usadowieniu się w przedziale możemy w spokoju rozpocząć podróż powrotną do Grodu Kraka. Tak samo czas na dotarcie do Krakowa spędzamy na luźnych pogaduszkach „o wszystkim i o niczym”. Ostatecznie wysiadam na jedną stację przed Dworcem Głównym by udać się do domu. Za nim to nastąpiło o zdecydowaną poprawę humoru przyprawił mnie jeden ze znajomych mi młodych stażem wyjazdowiczów, który będąc na peronie postanowił chyba pokazać swoją sprawność fizyczną. Wszystko to polegało na zamachnięciu się nogą do góry – przy czym ów człowiek nie przewidział, że może być ślisko na peronie dzięki czemu na oczach wielu osób wywinął efektownego „orła” przy okazji zapewne tłukąc sobie pewna część ciała ;). Swój wyjazd zakończyłem na parę chwil przed 24.00 tym samym kończąc swoją wyjazdową rundę w ślad za Białą Gwiazdą.
Mimo wszystko zakończę tradycyjnie : do zobaczenia na kibicowskim szlaku!
Źródło: kibiceWisly.pl
Video
- Wisła w Chorzowie
- Kibice Wisły w Chorzowie
- Ruch - Wisła: Armia Białej Gwiazdy na Stadionie Śląskim
- Ruch Chorzów - Wisła Kraków, Armia Białej Gwiazdy w Chorzowie!
Źródło: kibiceWisły.pl, wislakrakow.com
Wspomnienia Kibiców
„ | Byłem na tym meczu, mroźno, kibice sami odśnieżyli sektor, co nie spodobało się prewencji. Pyszny żurek sprzedawali na stadionie. | ” |
— Zdzisław |