2013.11.29 Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 3:0

Z Historia Wisły

2013.11.29, Ekstraklasa, 18. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, 2°C
Wisła Kraków 3:0 (1:0) Śląsk Wrocław
widzów: 15.195
sędzia: Daniel Stefański z Bydgoszczy
Bramki
Łukasz Garguła 17'
Rafał Boguski 52'
Paweł Brożek 54'
1:0
2:0
3:0
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Paweł Stolarski
Arkadiusz Głowacki
Marko Jovanović
Gordan Bunoza
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (72' Piotr Brożek)
Michał Chrapek
Ostoja Stjepanović
Łukasz Garguła Grafika:Zmiana.PNG (82' Patryk Małecki)
Grafika:Zk.jpg Wilde-Donald Guerrier Grafika:Zmiana.PNG (78' Emmanuel Sarki)
Paweł Brożek

trener: Franciszek Smuda
Śląsk Wrocław
4-5-1
Marián Kelemen
Mariusz Pawelec Grafika:Zk.jpg
Rafał Grodzicki
Adam Kokoszka
Krzysztof Ostrowski
Tadeusz Socha
Tomasz Hołota
Przemysław Kaźmierczak Grafika:Zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (59' Dalibor Stevanović)
Sebastian Mila Grafika:Zmiana.PNG (61' Mateusz Cetnarski)
Sylwester Patejuk
Marco Paixão

trener: Stanislav Levý
Strzały: 11-21 (6-12)
Strzały celne: 6-9 (4-6)
Strzały niecelne: 4-6
Strzały zablokowane: 1-6
Słupki/poprzeczki: 0-0
Posiadanie piłki (w %): 45-55 (52-48)
Spalone: 4-1 (2-1)
Rzuty rożne: 3-6 (0-0)
Dośrodkowania: 9-30 (4-10)
Faule: 13-13 (6-8)
Żółte kartki: 1-2 (1-0)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Franciszek Smuda przed meczem ze Śląskiem

[Foto: J. Ulicki/wislakrakow.com]

[Foto: J. Ulicki/wislakrakow.com]
[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]
[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]
[ Foto: R. Bełżek /wislakrakow.com]

[ Foto: R. Bełżek /wislakrakow.com]
[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]
[Foto: J. Ulicki/wislakrakow.com]

[Foto: J. Ulicki/wislakrakow.com]
[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

- Śląsk gra zupełnie inaczej taktycznie, chce wygrać każde spotkanie. Tak było na przykład w Gdańsku, kiedy wygrali, grając "do przodu". My lubimy przeciwników, którzy tak grają, którzy idą na wymianę ciosów. Dużo łatwiej się gra przede wszystkim przeciw drużynie, która dobrze gra w piłkę i jest dobrze zaawansowana technicznie. Trudniej gdy trzeba przez 90 minut grać atakiem pozycyjnym - powiedział przed czekającym nas w piątkowy wieczór spotkaniu ligowym ze Śląskiem Wrocław trener krakowskiej Wisły, Franciszek Smuda.

Najważniejsze jest na pewno to, że "Franz" nie musi narzekać na kłopoty kadrowe. Zabraknie bowiem tylko kontuzjowanego Osmana Cháveza, który i tak jest ostatnio tylko rezerwowym, a także pauzującego za kartki Łukasza Burligi. Tego ostatniego nasz trener ma jednak kim zastąpić.

- Na dziś zagra Stolarski, ale być może prześpię noc i zdecyduję, że jednak będzie to Fryc, bo jedno spotkanie zagrał całkiem pozytywnie. Stolarski to jest wielki talent i chcemy go jak najszybciej wykorzystać, ale czasami jest to za wcześnie i dla zawodnika i dla drużyny. Tak było np. w meczu z Zawiszą Bydgoszcz - mówił trener Wisły.

W potyczce ze Śląskiem czeka nas niewątpliwie trudne zadanie, ale Smuda nie zamierza przydzielać np. "plastra" wyróżniającym się zawodnikom wrocławskiej ekipy, w tym Sebastianowi Mili.

- W naszej Ekstraklasie nigdy nie robiłem plastrów na tych wyróżniających się zawodników. My gramy całym zespołem. A Sebastian Mila? Wiem, że ma bardzo dobre prostopadłe podanie. Jest to świetnie wyszkolony zawodnik. Gdyby miał w sobie trochę więcej waleczności, a ma inne walory, to byłby to jeden z czołowych piłkarzy w reprezentacji. Wczoraj trenowaliśmy grę przy stałych fragmentach, bo wiemy, że głową dobrze gra Kaźmierczak, a Mila świetnie te piłki dogrywa. Zawsze się przygotowujemy, ale nigdy nie wiadomo jak będzie. W polu karnym są przetasowania i ktoś może zaspać, spóźnić się. Ułamek sekundy i jest bramka. Chciałbym żeby tych błędów indywidualnych było jak najmniej - przyznał opiekun Wisły Kraków.

Możemy być natomiast pewni, że Śląsk przyjedzie pod Wawel mocno zmotywowany. Zespół ten zajmuje bowiem dopiero 11. lokatę w tabeli, co na pewno nie jest adekwatne do jego możliwości. Tym bardziej, że przed tygodniem przegrali aż 1-3 z Jagiellonią.

- Nie wiem czemu są dopiero na 11. miejscu, bo jest to świetny zespół i zachwycili mnie meczami z FC Brugge. To były wyśmienite spotkania. Nawet to wyjazdowe z Sevillą, do momentu bramki na 1-2, grali bardzo dobrze. To jest świetny zespół, mają dobrą kadrę. Dla nas zresztą w naszej Ekstraklasie nie ma łatwych przeciwników. I to jest dla nas najlepsze podejście. Nie spodziewaliśmy się natomiast, że Śląsk tak łatwo przegra z Jagiellonią, choć i to jest dobry zespół. Zagramy z nim zresztą na wyjeździe w następnej kolejce i to bardzo trudny przeciwnik. Będziemy na pewno dziś analizować mecz Jagiellonii ze Śląskiem - zdradził Smuda.

- Czasami ma się świetny zespół, ale indywidualne błędy zawsze się zdarzają. Wczoraj w Lidze Mistrzów widzieliśmy ile takich było i z tego padają bramki. Zespół może grać świetnie, ale to po indywidualnych błędach przegrywa się mecze - uważa trener Wisły.

- Jesteśmy dobrze przygotowani, widać to było w naszym ostatnim meczu, bo utrzymaliśmy tempo przez 90 minut i każdy potrafił walczyć do końca. Mnie natomiast bardziej zależy na zmianie charakteru piłkarzy. Nawet tych doświadczonych. Ja nie mówię, że oni są starzy. Są doświadczeni, ale i oni mogą zmienić swój charakter. Chcę żeby to był zespół, który wychodzi na każdy mecz i przez 90 minut jest zdeterminowany - zakończył swoją wypowiedź Smuda.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

O punkty, zakład i rekord: Wisła - Śląsk

28. listopada 2013,

W piątek Wisła podejmie na własnym stadionie zespół Śląska Wrocław, który jak dotąd bardzo zawodzi, zajmując odległe 11. miejsce w tabeli. Teraz wrocławianie przyjeżdżają pod Wawel, aby dokonać sztuki, która jak dotąd nie udała się nikomu w obecnych rozgrywkach - zdobyć twierdzę Reymonta!


Wisła do meczu przystąpi osłabiona brakiem Łukasza Burligi, który w meczu z Koroną obejrzał ósmą żółtą kartkę w sezonie i musi pauzować. Jego pozycję zajmie najprawdopodobniej Paweł Stolarski, który w najbliższym czasie będzie musiał zdecydować, gdzie chce kontynuować swoją piłkarską karierę. Trener Smuda nie skorzysta również z kontuzjowanego Osmana Chaveza, który zresztą i tak w najlepszym wypadku znalazłby się na ławce rezerwowych.

Wisła w bieżących rozgrywkach na własnym stadionie spisuje się rewelacyjnie. „Biała Gwiazda” straciła zaledwie jedną bramkę: w 4. kolejce Michała Miśkiewicza pokonał Bekim Balaj z Jagiellonii Białystok. Od tego czasu nikt nie potrafił znaleźć recepty na wiślacką defensywę. Jeśli nie sforsują jej także piłkarze Śląska, będzie to już ósme z rzędu spotkanie, w którym Wiślacy nie stracili ani punktów, ani bramki w swoim domu.

Śląsk Wrocław przeżywa spory kryzys formy. Podopieczni Stanislava Levego nie potrafią ustabilizować swojej formy i zajmują odległe miejsce w tabeli. Przed tygodniem piłkarze WKS-u polegli w Białymstoku, zaś jeszcze wcześniej zaledwie zremisowali na własnym obiekcie z Koroną Kielce.

Trener Levy nie będzie mógł skorzystać z Marcina Przybylskiego, którego zmogła choroba. Do gry wraca za to były wiślak, Adam Kokoszka, który pauzował przed tygodniem za nadmiar żółtych kartek. Największym wzmocnieniem zespołu powinna być jednak obecność powracającego po kontuzji Sebastiana Mili, który przed tygodniem zagrał ostatnie pół godziny, natomiast teraz powinien być już w pełni sił.

Pojedynek Wisły ze Śląskiem to także pojedynek dwóch karabinów: Pawła Brożka oraz Marco Paixao. Portugalczyk przewodzi w klasyfikacji strzelców, mając na swoim koncie dziesięć trafień. „Broziu” ma o dwa mniej, ale pamiętać należy, że do gry wkroczył dopiero w trzeciej kolejce. Wówczas we Wrocławiu padł bezbramkowy remis, teraz liczymy na bramki, które rozgrzeją kibiców w chłodny, listopadowy wieczór.

Mecz ze Śląskiem, mimo iż ligowy, to obowiązuje w nim dogrywka. O co chodzi? Oczywiście o drugą część zakładu, który Kibicom „Białej Gwiazdy” rzucił prezes Bednarz wraz z drużyną. Aby wygrać ów zakład, którego nagrodą jest wejście na mecz z Pogonią Szczecin za symboliczną złotówkę, muszą zjawić się w piątek na R22 w liczbie przynajmniej 19 501. Z pomocą przyjdzie 2000 dzieci oraz 800 braci z Wrocławia. Serdecznie zapraszamy!

Piłkarze Wisły stają przed historyczną szansą, jaką jest rozegranie ósmego spotkania z rzędu na własnym stadionie bez utraty bramki. Czy piłkarze, którzy przed rozpoczęciem sezonu skazywani byli na rozpaczliwą walkę o utrzymanie, wpiszą się na karty ponad stu letniej historii klubu? Przekonamy się po meczu!

Spotkanie poprowadzi pan Daniel Stefański z Bydgoszczy.

Transmisja meczu w Canal+Sport. Początek spotkania o 20.30.


wislakrakow.com

(sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Najbliższy rywal: Śląsk Wrocław

Wpisany przez Patrycja

czwartek, 28 listopada 2013 20:29


Mecze przyjaźni rządzą się swoimi prawami tylko na trybunach. Na murawie obydwie drużyny mają o co walczyć.

Drużyna Śląska Wrocław nie przypomina dziś tej, która jeszcze 1,5 roku temu zdobywała Mistrzostwo Polski. Mowa tu nie tylko o zmianach kadrowych, ale przede wszystkim o wynikach. W porównaniu chociażby do ostatniego sezonu, Śląskowi brakuje Waldemara Soboty, oprócz tego klub popadł w poważne tarapaty finansowe. Miejsce w drugiej połowie tabeli jest zaskoczeniem. Nasi najbliżsi przeciwnicy zajmują aktualnie 11. pozycję w lidze z dorobkiem 21 punktów. Także w ostatnich tygodniach nasi Ślązacy nie są w najlepszej formie, bowiem mają oni za sobą remis 1:1 z Koroną Kielce i wyjazdową porażkę 1:3 z Jagiellonią Białystok. Trudno ukryć, że Śląsk nie jest zdobywcą boisk swoich rywali. W tym sezonie podopieczni Stanislava Levego na wyjeździe wygrali zaledwie raz, 2:1 z Lechią Gdańsk. Na papierze zespół z Dolnego Śląska ma kim straszyć: Sebastian Mila to świetny rozgrywający i wykonawca rzutów wolnych, Dudu Paraiba znany jest ze swoich rajdów na skrzydle i dośrodkowań, a Marko Paixao przebojem wszedł do polskiej ligi i ma już 10 goli na koncie w tych rozgrywkach, co na razie daje mu przewodnictwo w batalii o tytuł króla strzelców. Indywidualne umiejętności piłkarzy często w tym sezonie nie przekładają się na wyniki całej drużyny, dlatego wiosną Śląsk może być skazany na walkę o utrzymanie. Zadania nie ułatwia też Rafał Gikiewicz, o bramkarzu z Wrocławia ostatnio częściej jest ze względu na jego wpadki, niż na imponujące interwencje. Spadek formy golkipera rywali może być szansą dla Pawła Brożka na zmniejszenie dystansu bramkowego do Portugalczyka grającego w Śląsku.

Wrocławianie to nie jest łatwy przeciwnik dla Wisły. W lecie w stolicy Dolnego Śląska padł remis 0:0. Jeżeli Biała Gwiazda nie straci w piątkowy wieczór bramki, będzie to jej ósmy mecz z rzędu na własnym boisku, w którym zachowa czyste konto, czym pobije klubowy rekord. W przypadku zwycięstwa, Wiślacy podtrzymają też serię 7 wygranych meczów z rzędu u siebie i przede wszystkim utrzymają się w czubie tabeli, nie dając się wyprzedzić walczącemu o podium peletonowi. Z kolei Śląsk, jeśli zainkasowałby komplet punktów, ma szansę nawet na awans do górnej połowy stawki. Równie ważne będzie zrehabilitowanie się po ostatnich nieudanych spotkaniach. Przeciwko ekipie z Wrocławia, w barwach Wisły nie wystąpią Osman Chavez i Łukasz Burliga. Pierwszy z wymienionych jest kontuzjowany, a boczny obrońca pauzuje za nadmiar żółtych kartek. Franciszek Smuda na prawej stronie defensywy wystawi najprawdopodobniej Pawła Stolarskiego, chociaż pod uwagę brany jest również Patryk Fryc.

W piątek wykazać się mają szanse także kibice. Aby wygrać zakład z klubem, w ramach dogrywki na trybunach musi zjawić się 19 501 kibiców. Każdy ma jeszcze szansę, aby kupić wejściówkę i dopingować Wisłę z trybun. Początek spotkania w piątek o godzinie 20:30. Transmisję telewizyjną przeprowadzą stacje Canal+ Sport HD oraz Polsat Sport Extra.

Źródło: skwk.pl

Przerwać kiepską passę ze Śląskiem!

Piłkarzy krakowskiej Wisły czeka kolejny mecz na własnym stadionie, tym razem "przyjaźni" ze Śląskiem Wrocław. I będzie to dla nas niewątpliwie jedno z trudniejszych spotkań w bieżącym sezonie, bo też wrocławianie są dla nas bardzo niewygodnym rywalem, z którym w tym roku nie udało nam się jeszcze wygrać.

Wiosną br. Wisła spotkała się ze Śląskiem aż trzy razy i każdy z tych meczów przegrała. W Pucharze Polski ulegliśmy 1-2 i 2-3, a w lidze aż 0-3, co było podsumowaniem naszej kiepskiej formy w końcówce poprzedniego sezonu.

W aktualnym zaś zremisowaliśmy we Wrocławiu 0-0 i cóż - teraz mamy bez wątpienia nadzieję, że w związku z tym, że wiślacy lepiej radzą sobie na własnych śmieciach, niż na wyjazdach, także i tym razem u siebie osiągniemy lepszy rezultat. Zresztą jest o co - poza punktami - grać, bo jak wyliczył dziennikarz "Gazety Krakowskiej", Bartosz Karcz, wiślacy mają tym meczem okazję pobić klubowy rekord siedmiu kolejnych zwycięstw bez straty bramki, który potyczką z Koroną wyrównali! Teraz mają niepowtarzalną okazję, aby go pobić!

Łatwo jednak o to nie będzie, bo Śląsk zagra w Krakowie niewątpliwie mocno zmotywowany. Po ostatnich wpadkach (tylko remis u siebie z Koroną oraz porażka w Białymstoku) - wrocławianie są poza czołową ósemką ligi. I choć na dziś tracą do tej wymarzonej lokaty tylko dwa punkty, to jedenaste miejsce w tabeli na pewno nie jest adekwatne do jakości, a przede wszystkim możliwości tego zespołu.

Zapowiada nam się więc bardzo ciekawe i "ofensywne" spotkanie, bo tak też grać powinny obydwie drużyny. Ciężko więc w tym układzie jakoś specjalnie zachęcać Was do zjawienia się przy Reymonta, bo też dla wiernych fanów "Białej Gwiazdy" jest to sprawa oczywista, a Ci, którzy i tak nie mają zamiaru na meczu się zjawić - po prostu i jak to mają w zwyczaju - ponarzekają sobie w Internecie.

Tym więc, którzy na stadionie będą mówimy - do zobaczenia! A tym którzy się nie zjawią? Cóż - mamy nadzieję, że jednak zbyt wielkich powodów do narzekań mieć nie będziecie. Zwłaszcza jeśli na meczu nie stawi się 19,5 tysiąca widzów, co nie pozwoli "wygrać" zakładu z piłkarzami. Najważniejsze jest zaś to aby Ci, dla tych których najwierniejsi przyjdą - wygrali kolejny mecz. Czego Wam i sobie życzę!

Do boju Wisełka!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Pora na kolejne 3 punkty?

Dodano: 2013-11-29 10:33:43 (aktualizacja: 2013-12-01 13:20:00) (MARCIN) / WislaLive.pl

30.XI. 2013 Wisła Kraków podejmie u siebie Śląsk Wrocław.

Jako faworyci wymieniani są raczej gospodarze, będący obecnie na podium Ekstraklasy, mając 31 punktów. Do tego podopieczni Smudy ciągle w tym sezonie pozostają niepokonani na własnym boisku. Jednak Śląsk na pewno nie będzie łatwym rywalem.

Zespół z Wrocławia jak na razie nie może być zadowolony ze swoich wyników. Obecnie zajmuje 11 miejsce w tabeli z dorobkiem 21 „oczek” , a potwierdzeniem tego faktu jest ostatnia przegrana aż 3:1 z Jagiellonią Białystok. Do Krakowa udaje się jednak w bardzo silnym składzie - po zawieszeniu za kartki powrócił Adam Kokoszka oraz już w pełni wyleczony po kontuzji Sebastian Mila. Zapewne cała drużyna jest głodna wygranej i przełamania świetnej passy „Białej Gwiazdy”

Bilans bezpośrednich spotkań pomiędzy tymi zespołami jest bardzo wyrównany. Krakowianie triumfowali do tej pory 23 razy, przegrali 24 razy, a remis padł w 12-nastu spotkaniach.

Pierwszy mecz we Wrocławiu nie wyłonił zwycięzcy - padł wynik 0:0.

Na konferencji przedmeczowej trener Smuda tak wypowiadał się o rywalu: „Śląsk to zespół, który chce wygrywać i gra do przodu. My lubimy takiego rywala. Dużo lepiej się gra przeciwko drużynie, która atakuje.”

Jeśli chodzi o skład Wisły to wiadomo, że nie zagrają Michał Czekaj i Osman Chavez przez kontuzję oraz na pewno nie pojawi się Łukasz Burliga pauzujący za kartki. Kto go zastąpi?

„Na dzień dzisiejszy Stolarski” zaznacza Smuda „Choć być może zdecyduje się na Fryca. Zagrał tu jedno spotkanie i spisał się całkiem dobrze. Ale Stolarski to wielki talent.”

Na koniec szkoleniowiec skomentował słabszą dyspozycję Śląska w tym sezonie: „Są na 11 miejscu, ale jest to świetny zespół. Zachwycili mnie meczami w Lidze Europejskiej. Rozegrali świetne spotkania. Będą dla nas trudnym przeciwnikiem”- zakończył.

Czy R22 nadal pozostanie nie zdobyte w tym sezonie? Wszystkiego dowiemy się już dziś późnym wieczorem. Start spotkania 20.30.

(PAULINA SOLAWA)

Źródło: wislalive.pl

Wygrywajmy razem

Data publikacji: 29-11-2013 10:12


Spotkaniem ze Śląskiem Wrocław piłkarze Wisły rozpoczną prawdziwy maraton, który potrwa do połowy grudnia.

Podczas dzisiejszego meczu na trybunach na pewno zagości przyjazna atmosfera, mimo to na boisku, co oczywiste, możemy spodziewać się walki. Zatem nastroje na murawie, a potwierdzają to zawodnicy obu drużyn, będą bojowe.

Rywalizacja pomiędzy Wisłą a Śląskiem trwa już od ponad pół wieku. W tym czasie rozegrano łącznie 69 spotkań. Biała Gwiazda wygrała w 25 meczach, 29 razy lepszy był Śląsk, a 15 gier zakończyło się podziałem punktów. Najwyższe zwycięstwo, jakie Wisła odniosła nad Śląskiem, miało miejsce 1 marca 1961 roku. Nasz zespół spotkał się z wrocławianami towarzysko na ich stadionie i wygrał aż 6:0. Był to zarazem pierwszy mecz tych drużyn w historii. Wisła i Śląsk najwięcej spotkań rozegrały w ekstraklasie. Mimo że częściej wygrywali nasi dzisiejsi goście, to bilans bramkowy przemawia na korzyść Białej Gwiazdy. Krakowianie we wszystkich meczach strzelili swoim rywalom 78 bramek, tracąc przy tym 73.

Najwięcej razy do bramki wrocławian trafiał Kazimierz Kmiecik. Obecny trener Wisły ma na swoim koncie 8 goli. Zaraz za nim z 4 bramkami jest Zdzisław Kapka, a o jedno trafienie mniej mają Andrzej Iwan i Paweł Brożek. Wisła ostatni raz pokonała Śląsk przy Reymonta 18 listopada 2012 roku. Było to spotkanie, w którym na emocje kibice musieli czekać do 82 minuty. Wtedy to ręką w polu karnym zagrał Marko Jovanović, a sędzia Paweł Gil bez wahania wskazał na wapno. Do jedenastki podszedł Mateusz Cetnarski, ale na wysokości zadania stanął Sergiej Pareiko i pewnie obronił strzał pomocnika gości. Po tym wydarzeniu do głosu doszli wiślacy i to właśnie do nich należała ostatnia akcja meczu. W końcowych sekundach zwycięstwo Wiśle zapewnił pięknym strzałem w okienko Ivica Iliev. Na początku sierpnia tego roku obie drużyny spotkały się na Stadionie Miejskim we Wrocławiu, a mecz zakończył się bezbramkowym remisem.

Nasi dzisiejsi goście w poprzedniej kolejce przegrali 1:3 z Jagiellonią Białystok na wyjeździe. W tabeli Śląsk z dorobkiem 21 punktów zajmuje 11. miejsce. Biała Gwiazda natomiast pokonała przy Reymonta Koronę Kielce 1:0 i mając na koncie 31 punktów, utrzymuje 3. lokatę. Dla Wisły było to więc siódme zwycięstwo z rzędu przed własną publicznością. W dodatku nasz zespół raz tylko stracił gola i to w doliczonym czasie gry: Bekim Balaj wykorzystał doskonale rzut wolny, doprowadzając do remisu, dzięki czemu Jagiellonia wywiozła punkt z Krakowa. Jeśli wiślacy podtrzymają dzisiaj tę passę, ustanowią nowy klubowy rekord.

Śląsk Wrocław i jego kibice postanowili pomóc nam w wyzwaniu rzuconym przez piłkarzy Białej Gwiazdy. Nie zapominajmy, że dziś przy Reymonta musi być nas jak najwięcej. Warto więc przyjść na mecz, by zobaczyć historię pisaną wolą zwycięstwa każdej ze stron, i piłkarzy, i kibiców. Zbudujmy razem nową krakowską twierdzę przy R22!

Początek spotkania ze Śląskiem Wrocław dziś o 20.30.

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Analiza Śląska Wrocław

Data publikacji: 27-11-2013 21:38


Dogrywka z kibicami. Czy na trybunach w meczu przyjaźni z wrocławianami zasiądzie 19 501 sympatyków drużyny Białej Gwiazdy, aby na spotkanie kończące tegoroczne zmagania można było nabyć bilet za symboliczną złotówkę? Zanim w piątek poznamy odpowiedź na to pytanie, najpierw trzeba się zastanowić, jak Stanislav Levy zestawi wyjściową jedenastkę Śląska po przegranej potyczce z Jagiellonią. Komu tym razem zaufa ?


Zapraszamy do wspólnej analizy.

Bramka: Po perypetiach, niekoniecznie klasyfikowanych jako sportowe, z pierwszym składem pożegnał się Rafał Gikiewicz. Przegrany u siebie mecz z Zawiszą 1-2, wzajemne rozczarowanie i … powrót między słupki, od meczu z Podbeskidziem, Mariana Kelemena. O jego występach nie można powiedzieć nic szczególnego: 4 mecze, jedno czyste konto, 2 zwycięstwa, remis i porażka z Jagiellonią w ostatnim spotkaniu. Łącznie 5 puszczonych bramek w 4 spotkaniach. Czy powrót Słowaka wprowadzi większy spokój w defensywie? Za wcześnie jeszcze, aby to ocenić.

Obrona: Pomimo rozwiązania na początku listopada kontraktu z Amirem Spahiciem trzon linii defensywnej nie zmienił się zbytnio. Dalej stanowią go trójka Polaków i Brazylijczyk. Parą stoperów będą Rafał Grodzicki z Adamem Kokoszką, który wraca po pauzie za kartki. Po lewej stronie defensywy wystąpi zapewne groźny przy stałych fragmentach gry Dudu Paraiba, a po prawej stronie- Krzysztof Ostrowski. W odwodzie pozostają chociażby Mariusz Pawelec czy Izraelczyk Oded Gavish.

Pomoc: Śląsk jest kolejnym zespołem grającym pięcioma pomocnikami w systemie 1-4-2-3-1. Do momentu gry w zespole Waldemara Soboty taktyka tej formacji opierała się głównie na grze kombinacyjnej i częstym wykorzystywaniu boków, gdzie oprócz Waldemara szalał na początku sezonu Sebino Plaku. W spotkaniu przeciwko Jagiellonii, jak i w poprzednim z Koroną, trener Stanislav Levy zdecydował się na wariant z Tomaszem Hołotą na prawej stronie pomocy. Często zdarzało się jednak, że dołączał do Dalibora Stevanovica oraz Przemysława Kaźmierczaka i zagęszczał środek boiska. Na lewej stronie wystąpi zatem Sebino Plaku albo Sebastian Patejuk. W meczu przeciwko Jagiellonii do gry powrócił Sebastian Mila, ale czy pojawi się na murawie już od pierwszej minuty przeciwko Wiśle? Być może trener skorzysta ponownie z usług Mateusza Cetnarskiego jako ofensywnego pomocnika.

Atak: W ataku bez wątpienia pierwszoplanową postacią jest obecny lider klasyfikacji strzelców T-Mobile Ekstraklasy, Marco Paixao, który do tej pory dziesięciokrotnie pokonał bramkarzy. Niesamowita skuteczność tego napastnika zwróciła uwagę Portugalczyków, którzy na łamach gazet zastanawiali się nad jego przydatnością w reprezentacji kraju. Ostatecznie zawodnik nie został powołany, ale kto wie, jak dalej zachowa taką formę, a przede wszystkim skuteczność…

Łukasz Stupka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 3:0 (video)

29. listopada 2013,

W meczu przyjaźni Wisła wygrała ze Śląskiem 3:0 i było to jej ósme zwycięstwo z rzędu na własnym stadionie bez straty gola! Po golu i asyście zaliczyli w tym meczu Paweł Brożek i Łukasz Garguła.


Mecz z trybun stadionu przy Reymonta 22 oglądało 15 195 widzów, a więc za mało, by wygrać zakład z klubem. Mimo to, zważywszy na późną porę meczu i wieczorny chłód, frekwencję należy uznać za dość dobrą.

Po okresie dość wyrównanej gry w pierwszym kwadransie Wisła przeprowadziła dwie groźne akcje, z których ostatnia zakończyła się golem autorstwa Łukasza Garguły. Po jego strzale piłka otarła się jeszcze od Kaźmierczaka, co zmyliło interweniującego w bramce Śląska Kelemena. Gargule przy golu odgrywał do tyłu Paweł Brożek i to jemu należy przypisać asystę.

Nokaut wrocławian nastąpił tuż po zmianie stron. W ciągu dwóch minut Wisła wyprowadziła dwie szybkie akcje, które zakończyły się strzeleniem bramek. Najpierw Guerrier wyszedł sam przed Kelemena po fantastycznym podaniu Chrapka i wyłożył piłkę Boguskiemu, który trafił z kilkudziesięciu centymetrów do pustej bramki. Po chwili Paweł Brożek podręcznikowo wykorzystał sytuację sam na sam z Kelemenem.

Zobacz bramki "Bialej Gwiazdy" (video)

WAŻNIEJSZE SYTUACJE MECZU:

3 min: Pierwszy strzał na naszą bramkę Paixao. Próba zza pola karnego, lekka, łatwa do obrony, ale na uwagę zasługuje przede wszystkim wcześniejsze wygranie pojedynku o piłkę z Jovanoviciem.

8 min: Wrzutka w pole karne Śląska sfinalizowana strzałem w bramkarza głową Arkadiusza Głowackiego.

9 min: Niebezpieczna strata Wisły w środku i kontra wrocławian, zakończona niegroźnym strzałem Kaźmierczaka.

11 min: Świetna szansa Wisły, piłka zagrana na lewą stronę naszego pola karnego do Guerriera, który przyjmuje i uderza po krótkim rogu. Piłkę musnęła słupek od zewnętznej części bramki.

11 min: Szybka poprawka Guerriera, podanie na dobieg na sytuację "sam na sam", ale w momencie gdy Haitaczyk dopadł piłki, Kelemen był już przy nim i zablokował uderzenie.

17 min: 1:0 dla Wisły!!!!! Guerrier zacentrował, Brożek odegrał do tyłu do Garguły, który może nie uderzył najlepiej, ale lot piłki został zmieniony po rykoszecie i fakt ten zaskoczył Kelemena.

20 min: Twarde wejście Kokoszki w znajdującego się z piłką w polu karnym Śląska Guerriera, sędzia uznaje, że była to interwencja zgodna z przepisami.

23 min: Potężne uderzenie Hołoty tuż nad naszą poprzeczką, ale wcześniej mamy piłkarskie jaja. Liniowy pokazuje pozycję spaloną wrocławian, główny puszcza grę...

23 min: Paixao uderza z 18 metrów wprost w Miśkiewicza.

26 min: Patejuk urwał się naszej obronie po dalekim podaniu w jego stronę, lecz po szybkim biegu oddał za lekki strzał by zaskoczyć Miśkiewicza.

27 min: Czujność Miśkiewicza kolejnym strzałem zbyt słabym jak na pozycję, z której został oddany, sprawdził Paixao.

40 min: Bunoza ściął do środka mijając dwóch wrocławian, uderzenie jednak za lekkie i w środek bramki.


52 min: 2:0 dla Wisły. Michał Chrapek posłał fantastyczne podanie na drugie tempo w akcji za plecy obrony do wybiegającego z lewej strony Guerriera. Ten minął Kelemena i zostawił piłkę Boguskiemu, który wbił ją do pustej bramki!

53 min: Zabójcze dwie minuty Wisły, jest już 3:0. Podanie do Pawła Brożka od Łukasza Garguły, Brożek popędził sam na bramkę Śląska, minął Kelemena od lewej strony i trafił na 3:0!!!!!!!!!!!!

65 min: Przed szansą Paweł Brożek, do którego trafiła opadająca z dużej wysokości piłka po wcześniejszym rykoszecie. Napastnik Wisły błyskawicznie obrócił się, uderzył i... chybił. Szkoda.

76 min: Śląsk niemrawo atakuje i dopiero teraz oddaje strzał w światło bramki Wisły. Stevanović z dystansu, Miśkiewicz pewnie chwycił piłkę.

89 min: Patejuk huknął potężnie z 20 metrów, lecz nad bramką Wisły.


Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 3:0 (1:0)

1:0 Łukasz Garguła 17 min

2:0 Rafał Boguski 52 min

3:0 Paweł Brożek 53 min

Żółte kartki: Guerrier - Kaźmierczak, Pawelec

Wisła: Michał Miśkiewicz - Paweł Stolarski, Arkadiusz Głowacki, Marko Jovanović, Gordan Bunoza - Rafał Boguski (72 min - Piotr Brożek), Michał Chrapek, Łukasz Garguła (82 min - Patryk Małecki), Ostoja Stjepanović, Donald Guerrier (78 min - Emmanuel Sarki) - Paweł Brożek

Śląsk: Marian Kelemen - Mariusz Pawelec, Rafał Grodzicki, Adam Kokoszka, Krzysztof Ostrowski - Tadeusz Socha, Tomasz Hołota, Sebastian Mila (60 min - Mateusz Cetnarski), Przemysław Kaźmierczak (59 min - Dalibor Stevanović), Sylwester Patejuk - Marco Paixao

Sędzia: D. Stefański (Bydgoszcz)

Widzów: 15 195


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Wiślacka twierdza trzyma się mocno! Wisła - Śląsk 3-0!

Kolejne efektowne zwycięstwo odnieśli na własnym stadionie piłkarze krakowskiej Wisły! Tym razem wysoko i znów bez straty bramki pokonujemy przy Reymonta Śląsk Wrocław. Po bramkach Łukasza Garguły, Rafała Boguskiego i Pawła Brożka wygrywamy 3-0 i zespół z Michałem Miśkiewiczem w bramce pobija tym samym klubowy rekord zwycięstw na własnym boisku, bez straty gola, który wynosi osiem spotkań! Gratulacje!

Mecz Wisły ze Śląskiem był - tak jak się można było spodziewać - od początku bardzo dobrym widowiskiem. Wrocławianie wyszli zresztą wysoko i jako pierwsi stworzyli sobie sytuacje do zdobycia bramki. Już bowiem w 3. minucie po błędzie Pawła Stolarskiego naszym stoperom próbował uciec Marco Paixão, ale powstrzymywany przez swojego "prawie imiennika" - Marko Jovanovicia - oddał zbyt lekki strzał, aby zaskoczyć Miśkiewicza. Portugalczyk domagał się wprawdzie rzutu wolnego, ale sędzia Daniel Stefański nie użył gwizdka. Piłkarze Śląska już dwie minuty później ponownie rozgrzać pozwolili się Miśkiewiczowi, bo nasz bramkarz musiał wyłapać próbę Sebastiana Mili. Poradził sobie z nią bez zarzutu.

Wiślacy odpowiedzieć próbowali na tę początkową przewagę gości, ale po wrzutce z rzutu wolnego główkę Arkadiusza Głowackiego broni Marián Kelemen, a zaraz potem Tadeusz Socha sfaulował wychodzącego z kontratakiem Pawła Brożka, za co powinien dostać żółtą kartkę, ale sędzia Stefański go oszczędził. Oszczędzać nie zamierzali nas natomiast wrocławianie, którzy sami w 9. minucie przeprowadzili groźną kontrę. Na nasze szczęście zabrakło im jednak dokładności.

Tej brakowało też wiślakom, którzy w 11. minucie aż dwukrotnie za sprawą Wilde-Donalda Guerriera zagrozili bramce Kelemena. Najpierw dobrze wypatrzony i nieobstawiony Haitańczyk trochę jednak źle przyjął piłkę i jego pośpieszny strzał był nieznacznie niecelny. Zaraz zaś potem wszystko wydawało się zrobione dobrze, ale tym razem naszego lewoskrzydłowego zatrzymał Kelemen, który świetnie wyszedł z bramki.

W 17. jednak minucie nic już bramkarza Śląska nie uratowało. Wiślacy bardzo dobrze rozegrali piłkę, "Brozio" zgrał piłkę klatką piersiową do Garguły, a ten uderzył. Piłka zaś po rykoszecie od nogi Przemysława Kaźmierczaka wpadła do siatki i było 1-0.

Wiślacy po wyjściu na prowadzenie poszli za ciosem i swoją kolejną okazję miał w 20. minucie Guerrier, ale po starciu w polu karnym z Adamem Kokoszką piłkę stracił, a sędzia nie wskazał na "wapno".

W kolejnych minutach przewagę osiągnęli próbujący wyrównać goście. I już w 23. niewiele do szczęścia zabrakło Tomaszowi Hołocie, który uderzył nieznacznie nad bramką. Wcześniej zaś kapitalnie do obrony wrócił Garguła, powstrzymując składającego się do strzału Milę. W kolejnych już akcjach wykazać musiał się Miśkiewicz, który bronił strzały kolejno Sylwestra Patejuka oraz aktywnego Paixão, ale nie mogły go one zaskoczyć. Podobnie jak i Kelemena próba z już 40. minuty Gordana Bunozy, który ładnie zszedł do środka, strzelił, ale bramkarz gości pewnie piłkę złapał. W końcówce pierwszej połowy Śląsk mocno zamknął wiślaków na własnej połowie, ale dobrej okazji do wyrównania nie stworzył.

Tak jak się można było spodziewać - wrocławianie od początku drugiej połowy ruszyli do kolejnych ataków i Miśkiewicz szybko musiał bronić uderzenie z dystansu Mili.

To co się jednak stało zaraz potem… zamknęło sprawę tego meczu. W 52. minucie kapitalną piłkę rzucił bowiem Michał Chrapek, wyszedł do niej Guerrier, który ograł Kelemena i wspólnie z nadbiegającym Boguskim mogli wepchnąć futbolówkę do opuszczonej już bramki. Ostatecznie zrobił to "Boguś", ale cała trójka - na Chrapku zaczynając, a na Haitańczyku i Boguskim kończąc - zasłużyła na brawa! Na nie zasłużyli też Garguła z "Broziem". Szybko bowiem ten pierwszy podał, a drugi wyszedł sam na sam z Kelemenem, po czym łatwo go minął i trafił na 3-0!

Były to dwa takie ciosy, które posłały tak naprawdę Śląsk na deski, a trener Stanislav Levý mógł teoretycznie "rzucić ręcznik". I może żałował, że tak nie uczynił, ale to jednak nie ta dyscyplina sportu, posłał więc do gry Dalibora Stevanovicia i Mateusza Cetnarskiego. Niewiele to jednak dało, bo w 65. minucie na 4-0 mógł trafić jeszcze Paweł Brożek, po wstrzelonej bowiem w pole karne piłce przez Jovanovicia - pomylił się nieznacznie.

W kolejnych minutach emocji zbyt wiele już nie było, bo i być nie mogło. Śląsk nie miał bowiem kompletnie pomysłu na sforsowanie naszej defensywy, choć oczywiście próbował, a i wiślacy niekoniecznie forsowali tempo. Ale to akurat było w pełni usprawiedliwione. Tak więc końcówkę tego spotkania można było sobie zdecydowanie odpuścić. Wrzutki i zagrania wrocławian pewnie wyłapywał bądź piąstkował grający dziś bezbłędnie Miśkiewicz. Wiślacy w swoich natomiast atakach grali jednak jakby zbyt nonszalancko, co może i irytowało trenera Franciszka Smudę, ale nie zmienia też faktu, że zaliczamy kolejne efektowne zwycięstwo. Przed czekającymi nas teraz wyjazdami do Białegostoku i Poznania - to bez wątpienia bardzo ważne!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Deklasacja Śląska. Wisła wygrywa u siebie po raz 8

Dodano: 2013-11-29 23:18:41 (aktualizacja: 2013-12-01 13:12:41)

(MARCIN) / WislaLive.pl


2-0 z Lechem, 1-0 z Legią i teraz 3-0 ze słabym Śląskiem. R22 znów staje się twierdzą trudną do zdobycia. Podopieczni Franciszka Smudy wygrywają już 8 w tym sezonie mecz u siebie i umacniają się w ścisłej czołówce T-Mobile Ekstraklasy.

Początek spotkania nie zachwycił. Dopiero w 8. minucie Wisła stworzyła pierwszą okazję bramkową. Łukasz Garguła świetnie dośrodkował z rzutu wolnego do Głowackiego, jednak strzał kapitana obronił bramkarz gości. Chwilę później odpowiedział zespół Śląska. Kaźmierczak uderzył na bramkę, ale dobrą interwencją popisał się Miśkiewicz.

W 11. minucie w polu karnym piłkę otrzymał Guerrier, lecz futbolówka po jego strzale minęła słupek bramki. W 18. minucie na prowadzenie wyszła „Biała Gwiazda”. Piłka po strzale Garguły wylądowała w siatce.

W 23. minucie zamieszanie w polu karnym Wisły. Sebastian Mila oddał strzał na bramkę, ale piłka nieznacznie poszybowała nad poprzeczką. W następnych minutach szczęścia szukał napastnik Śląska Paixao, jednak jego strzały nie stanowiły większego zagrożenia.

Przed końcem pierwszej połowy szansę na podwyższenie prowadzenia miał Bunoza po indywidualnej akcji. Co z tego, kiedy zamiast w róg bramki, posłał futbolówkę centralnie w stojącego w bramce wrocławskiego bramkarza.

Po przerwie drużyny wyszły w niezmienionym składzie.

W 52. minucie Chrapek kapitalnie podał piłkę do Guerriera, który jeszcze odegrał do Boguskiego. Boguś zmienił wynik meczu na 2:0, trafiając z bliska do pustej bramki. Kilkanaście sekund później po świetnym podaniu Garguły Paweł Brożek strzelił na 3:0.

W 64. minucie przed szansą na podwyższenie wyniku znów staje "Pawka", jednak nie wykorzystał on sytuacji sam na sam z bramkarzem posyłając piłkę nad poprzeczką. Goście do końca próbowali zagrozić bramce Miśkiewicza, dośrodkowując lub oddając strzały zza pola karnego, na tyle niemrawo jednak, że nie udało im się zdobyć honorowego gola.

3 punkty zostają w Krakowie. Do tego Wisła ustanowiła nowy rekord - 8 kolejnych spotkań na własnym boisku bez straty bramki!

Wisła Kraków – Śląsk Wrocław 3:0 (1:0)

1:0 Garguła 18’

2:0 Boguski 52’

3:0 Paweł Brożek 53’

Wisła Kraków: Miśkiewicz- Stolarski, Głowacki, Jovanović, Bunoza- Chrapek, Stjepanović- Boguski (71’ Piotr Brożek), Garguła (82’ Małecki), Guerrier (78’ Sarki)- Paweł Brożek

Śląsk Wrocław: Kelemen- Pawelec, Grodzicki, Kokoszka, Ostrowski- Hołota, Kaźmierczak (59’ Stevanović)- Socha, Mila (60’ Cetnarski), Patejuk- Paixao.

Żółte kartki: Guerrier (Wisła), Kaźmierczak (Śląsk)

(PS)

Źródło: wislalive.pl

Wisła Kraków 3:0 Śląsk Wrocław

Wpisany przez Krzysiek

piątek, 29 listopada 2013 22:57


Mecz przyjaźni na boisku powinien wyglądać, tak że Wiślacy strzelają dwie-trzy bramki, dają jedno honorowe trafienie Śląskowi i kibice dziękują za ładny mecz obu zespołom. Wisła w tym sezonie nie zwykła przegrywać na swoim stadionie prezentując dosyć atrakcyjną piłkę, Śląsk natomiast daleki jest od wysokiej formy i zdobywanie punktów przychodzi zawodnikom z Wrocławia z wielkim trudem.

Mecz rozpoczął się od ataków Śląska, który w pierwszych minutach oddał dwa celne strzały. Wiślacy pierwszy raz zagrozili bramce gości w 7. minucie, gdy dośrodkowanie z rzutu wolnego strzałem głową próbował wykorzystać Głowacki. Od tego momentu zawodnicy „Białej Gwiazdy” zaatakowali nieco śmielej, lecz w decydujących momentach popełniali proste błędy techniczne tracąc piłkę. Szczególnie Paweł Brożek miał spore problemy, aby zgrać się z kolegami i jego podania zamiast koledzy z zespołu lepiej „czytali” goście. Jednak- jak to Paweł ma w zwyczaju – kolejna jego próba przyniosła efekt w postaci bramki. Po dośrodkowaniu z lewej strony boiska, Brożek sprytnie klatką wystawił „patelnię” Gargule na 16. metrze. Garguła wprawdzie w piłkę nie zdołał czysto trafić, lecz ta po rykoszecie od obrońcy całkowicie zaskoczyła Kelemana i wpadła do siatki Wrocławian. Śląsk po stracie bramki nie rzucił się jakoś zbytnio do huraganowych ataków, tylko swych szans upatrywał w jednym prostopadłym podaniu. Kilka razy udało się Mili minąć krakowskich obrońców lecz strzelcom brakowało siły i dokładności, by zrobić coś więcej niż nie dać zamarznąć Miśkiewiczowi. Na najbardziej niekonwencjonalne zagrania Wiślacy decydowali się niestety w pobliżu własnego pola karnego, często w bardzo głupi sposób samemu stwarzając zagrożenie pod bramką Miśkiewicza. Wiślacy swoich ataków próbowali głównie lewą stroną boiska, lecz przebojowe rajdy Bunozy i Guerriera nie przynosiły rezultatów w postaci kolejnych bramek.

W 52. minucie, gdyby nie okoliczności w jakich padła bramka, można by odnotować cud na Reymonta. Doskonałe podanie na skrzydło dostał Guerrier, Haitańczyk minął Kelemana i gdy piłka była już na linii bramkowej nadbiegł Boguski, bezczelnie ukradł piłkę i wcelował ją do siatki. To samolubne zachowanie świadczyć może jedynie o frustracji tego piłkarza. Minutę później, gdy goście jeszcze nie zdążyli przetrawić straty bramki, a kibice nie skończyli świętowania, było już 3:0 za sprawą Pawła Brożka. Napastnik „Białej Gwiazdy” dostał doskonałe podanie od Garguły, wyszedł podobnie jak w meczu z Koroną przed tygodniem sam na sam z bramkarzem, lecz tym razem ze spokojem minął Kelemena i wpakował piłkę do pustej bramki. Do końca spotkania, oprócz jednej zmarnowanej „setki” przez Pawła Brozka już niewiele się działo i gra toczyła się głównie w środku boiska. Wiślacy zadowoleni z wysokiego prowadzenia nie forsowali tempa. Wrocławianie, nie chcąc stracić kolejnej bramki, nie odkrywali się i pogodzili z porażką. Honorowego gola upatrywać mogli jedynie w stałych fragmentach.

Wiślacy strzelili trzy bramki, nie tracąc przy tym żadnej. Gdyby dali zaprzyjaźnionym kibicom sposobność do odrobiny radości nikt, by im nie miał tego za złe. Wprawdzie przy drugiej bramce pozostaje spory niesmak, ale końcowy rezultat na pewno może cieszyć wszystkich fanów „Białej Gwiazdy” i z nadzieją oczekiwać kolejnego spotkania, w którym Wiślacy spróbują przełamać wyjazdową niemoc w dalekim Białymstoku.

Wisła Kraków:

Miśkiewicz – Bunoza, Jovanović, Głowacki (c), Stolarski, Stjepanović, Chrapek – Guerrier (Sarki 77`), Garguła (Małecki 82`), Boguski (Piotr Brożek 71`) – Paweł Brożek

Śląsk Wrocław:

Kelemen – Ostrowski, Kokoszka, Grodzicki, Pawelec, Kaźmierczak (Stevanoić 59`), Hołota – Patejuk, Mila (c) (Cetnarski 60`), Socha - Paixao

Bramki: Garguła 17`, Boguski 52` Paweł Brożek 53`

Żółte kartki: Guerrier 36` - Kaźmierczak 55`, Pawelec 64`

Źródło: skwk.pl

Zwycięstwo i niezwykły rekord

Data publikacji: 29-11-2013 22:05


Wisła Kraków wygrała w meczu przyjaźni ze Śląskiem Wrocław 3:0. Tym samym podopieczni Franciszka Smudy pobili klubowy rekord. W ośmiu kolejnych spotkaniach Biała Gwiazda wygrała, nie tracąc przy tym ani jednej bramki.

Gole dla Białej Gwiazdy strzelili Łukasz Garguła, Rafał Boguski i Paweł Brożek. Drużyna przyjezdna starała się atakować przez 90 minut, ale to Wiślacy byli bardziej konsekwentni, a przede wszystkim skuteczni.


Śląsk pierwszą groźną akcję przeprowadził w 6. minucie, kiedy Mila uderzał mocno na bramkę Miśkiewicza. 180 sekund później Wisła powinna prowadzić. Garguła dośrodkował w pole karne gości, gdzie głową uderzał Głowacki. Niestety stoper Białej Gwiazdy strzelił prosto w Kelemena.


Kolejną świetną sytuację miał Guerrier. Jednak zawodnik z Haiti uderzył w boczną siatkę bramki. Po chwili ten sam piłkarz przegrał pojedynek biegowy z Kelemenem. W 18. minucie Garguła pokonał bramkarza zespołu z Wrocławia. Ważną rolę przy bramce odegrał Paweł Brożek, który zgrał piłkę klatką piersiową do pomocnika Wisły. „Guła” oddał mocny strzał zza pola karnego, piłka po drodze odbiła się od jednego z zawodników Śląska i wpadła do siatki. Po chwili Guerrier padł w polu karnym Śląska, ale sędzia nie wskazał na 11. metr.

Drużyna przyjezdna mogła zdobyć bramkę w 23. minucie. Hołota strzelił jednak mocno nad bramką Miśkiewicza. Przez pierwsze pół godziny gry Śląsk starał się kontrolować przebieg spotkania, ale to podopieczni Franciszka Smudy stwarzali groźniejsze sytuacje. Drużyna Stanislava Levy’ego oddawała dużo strzałów, ale nie zagrażały one w dużym stopniu bramce gospodarzy.

W 40. minucie Chrapek odzyskał piłkę w środku pola, piłka trafiła ostatecznie do Bunozy, którego strzał pewnie złapał Kelemen. Nie minęła minuta i Paweł Brożek mógł znaleźć się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości. Niestety napastnik Wisły źle przyjął piłkę zagraną przez Boguskiego. Pierwsza połowa skończyła się bardzo niecelnym strzałem Kaźmierczaka.

Druga połowa rozpoczęła się od szybkich akcji z obu stron. Jednak żadna z drużyn nie potrafiła oddać groźnego uderzenia. W końcu, w 52. minucie Wiślacy wyprowadzili kontrę. Boguski zagrał do Pawła Brożka, ten do Chrapka. Młody zawodnik Wisły zagrał świetną, prostopadłą piłkę do Guerriera. Pomocnik z Haiti podał do Boguskiego, który trafił do pustej bramki Śląska.

Wisła poszła za ciosem i minutę później Paweł Brożek podwyższył rezultat meczu, mijając Kelemena, w sytuacji sam na sam. Snajper zdobył trzecią bramkę po podaniu Garguły, który dzięki temu zaliczył ósmą asystę w sezonie. Widać, że współpraca tych dwóch zawodników układa się coraz lepiej.

W 65. minucie Paweł Brożek mógł zdobyć kolejną bramkę. Niestety, będąc oko w oko z Kelemenem, niecelnie uderzył. Po stracie trzeciej bramki Śląsk cały czas próbował zdobyć chociaż honorowe trafienie. Grę wrocławian cechowała duża liczba dośrodkowań, strzałów zza pola karnego. Kwadrans przed końcem spotkania mocno strzelił Stevanović. Na szczęście dla Wisły na posterunku był Miśkiewicz. Do końca meczu obie drużyny walczyły w środku pola, goście nadal próbowali strzelił gola, ale nie udało im się ostatecznie pokonać bramkarza Wisły.

Wisła Kraków – Śląsk Wrocław 3:0 (1:0)

1:0 Garguła 18’

2:0 Boguski 52’

3:0 Paweł Brożek 53’

Wisła Kraków: Miśkiewicz- Stolarski, Głowacki, Jovanović, Bunoza- Chrapek, Stjepanović- Boguski (71’ Piotr Brożek), Garguła (82’ Małecki), Guerrier (78’ Sarki)- Paweł Brożek

Śląsk Wrocław: Kelemen- Pawelec, Grodzicki, Kokoszka, Ostrowski- Hołota, Kaźmierczak (59’ Stevanović)- Socha, Mila (60’ Cetnarski), Patejuk- Paixao

Żółte kartki: Guerrier (Wisła), Kaźmierczak (Śląsk)

Sędziował: Daniel Stefański

Widzów: 15 195

Witek Cieśla

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Stanislav Levý po meczu z Wisłą

- Wisła potwierdziła dziś swoją dobrą postawę i to, że u siebie nie traci bramek i wygrała tyle meczów. Z drugiej strony mieliśmy kilka swoich sytuacji, ale brakowało nam koncentracji i agresywności pod bramką naszego przeciwnika. Silną bronią Wisły jest szybki kontratak i na początku drugiej połowy to pokazała, wykorzystując nasze złe ustawienie - mówił po meczu Wisły ze Śląskiem (3-0) trener zespołu z Wrocławia, Stanislav Levý.

- Pierwsza bramka to była sytuacja kiedy zbyt późno doskoczyliśmy do zawodnika Wisły, a na początku drugiej połowy dostaliśmy dwie szybkie kontry. Musimy się przed naszym kolejnym meczem, w poniedziałek, zastanowić nad naszą grą w defensywie. Mamy kilka dni, żeby to poprawić. Na pewno będą zmiany w naszym składzie - dodał Levý.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Franciszek Smuda: - Zmienia się charakter tej drużyny

- Dla nas najważniejsze są punkty, zawsze to powtarzam, że każde kolejne trzy punkty mają dla nas niesamowicie wielką wartość. Zostały nam jeszcze trzy spotkania i postaramy się zdobyć coś także w nich. Cieszę się szczególnie z tego, że zmienia się charakter tej drużyny. Zrozumieli że oprócz tego, że potrafią grać w piłkę i że mają dobre umiejętności techniczne, muszą też w każdym spotkaniu dokładać determinację - powiedział po meczu ze Śląskiem trener Wisły, Franciszek Smuda.

Dzięki kolejnej wygranej bez straty bramki na własnym stadionie - zespół Smudy pobił klubowy rekord kolejnych zwycięstw z "zerem" po stronie strat. Aktualnie wynosi on aż osiem takich spotkań z rzędu!

- Rekord jest fajny, i żebym jeszcze ze 100 lat żył to bym o nim pamiętał. Nie wiadomo jak to będzie i to się szybko zapomina. Przed nami już za dwa dni kolejne spotkanie i ono interesuje mnie już bardziej niż ten rekord - skwitował "Franz".

- Najważniejsze jest to, że na dziś wiem z szatni, że nie ma kontuzji, nie ma obrażeń, i to jest najistotniejsze. Myślę że się pozbieramy i w poniedziałek będziemy w pełni sił, tak jak dzisiaj - dodał trener Wisły, przypominając o czekającym nas bardzo szybko meczu z Jagiellonią.

- Oglądałem spotkania Śląska w Lidze Europy, gdy zmierzyli się z Brugge i wiedziałem, że potrafią grać i jeśli zagraliby z nami w ten sposób, to mielibyśmy trudności. A że ich nie było? My też potrafimy na grę wysokim pressingiem odpowiedzieć. Robimy to na treningu i przygotowujemy się na zespoły, które grają pressingiem, ale pressingiem nie takim, jaki spotykamy, czyli "siła razy gwałt". To nie ma nic wspólnego z pressingiem - mówił jeszcze o spotkaniu z wrocławianami Smuda, który "żył" już jednak przede wszystkim czekającą nas potyczką z Jagiellonią.

- Ja pamiętam Jagiellonię z pierwszego meczu na naszym boisku. To jest bardzo solidny zespół, ma wielu dobrych technicznie zaawansowanych piłkarzy i to nie będzie dla nas spacerek - powiedział.

Na koniec nasz trener zapytany został jeszcze o Pawła Stolarskiego, który dziś dostał swoją szansę na grę przez 90 minut.

- Na pewno nie ma tego doświadczenia jakie ma Łukasz Burliga. Zdecydowanie... On dopiero wchodzi do zespołu i do wielkiej gry. Popełnia nadal błędy w kryciu, zapomina że ma przeciwnika za sobą. Trzeba z nim pracować, ma 17 lat, jest utalentowany i tylko trzeba się modlić żeby "sodówka" mu nie walnęła, a głowy totalnie nie przekręcili mu menedżerowie - powiedział w swoim stylu "Franz".


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Paweł Brożek: Rekordy są dla kibiców

30. listopada 2013,

W pojedynku dwóch snajperów, Paweł Brożek okazał się lepszy od swojego konkurenta z zespołu Śląska, Marco Paixao. „Broziu” bramką, zaliczył asystę i zadowolony podzielił się po meczu swoimi wrażeniami z dzisiejszego spotkania.


Tak właśnie przechodzi się do historii. Dziś ustanowiliście rekord ośmiu kolejnych meczów bez utraty bramki na własnym stadionie.

Paweł Brożek: - Oczywiście cieszymy się, bo ważne było dla nas zwycięstwo. Natomiast jeśli chodzi o rekordy, to one są dla kibiców i dziennikarzy. Mówiłem wam tydzień temu, że zagramy lepiej i chyba tak właśnie się stało. Przede wszystkim nasze podania było o wiele dokładniejsze i graliśmy szybciej, niż miało to miejsce w meczu z Koroną.

Miałeś mały problem z dobrym wejściem w mecz, zdarzały ci się niedokładne podania i inne proste błędy. Później było już o wiele lepiej, czego wynikiem jest asysta i bramka.

- Można powiedzieć, że w niektórych momentach piłka nawet mi przeszkadzała. Może brak koncentracji, może te dwa tygodnie rozbratu z piłką zrobiły jeszcze swoje. Czasami tak bywa, zauważyłem, że obrońcy grają przeciwko mnie troszeczkę inaczej, niż miało to miejsce przed moim wyjazdem. Nieraz jest mi ciężko, natomiast ja zdaję sobie sprawę ze swoich braków i pracuję nad nimi na treningach.

Przy swoim golu zachowałeś się o wiele lepiej, niż przed tygodniem w meczu z Koroną, gdzie podałeś piłkę Małkowskiemu.

- Wyciągam wnioski (śmiech).

Śląsk wbrew pozorom nie zagrał dziś chyba tak źle, jak mówi wynik. Można powiedzieć, że trochę szczęśliwa bramka w początkowej fazie spotkania mocno ułatwiła wam zadanie. Później wiadomo – dwie bramki w dwie minuty i było już po meczu.

- Mieliśmy szczęście przy bramce Łukasza, natomiast wydaje mi się, że przez pierwszy kwadrans to my dominowaliśmy na boisku i stwarzaliśmy sobie sytuację. Druga połowa zaczęła się dobrze dla Śląska, później dwie akcje i dwie bramki i tak naprawdę było po meczu.

W rywalizacji z Paixao 1-0 dla Ciebie.

- Tak naprawdę ważne są tylko te trzy punkty. Nadal uważam, że Marco to bardzo dobry napastnik i do końca będzie liczył się w walce o koronę króla strzelców.

W drugiej połowie nie graliście chyba na największych obrotach, mieliście gdzieś tam z tyłu głowy nadchodzący mecz z Jagiellonią, który rozegracie już w poniedziałek?

- Oczywiście, mecz już w poniedziałek, długa podróż i bardzo ciężki przeciwnik, dlatego przy wyniku 3-0 na pewno takie myśli były.

Podróż rzeczywiście długa, kawałek drogi macie przed sobą. Nie boicie się o to, jak będziecie wyglądali fizycznie, będziecie mieli trzy doby odpoczynku?

- Jedziemy w niedzielę, po południu w ten sam dzień mamy zaplanowany trening, także myślę, że te trzy dni spokojnie wystarczą nam do odpowiedniej regeneracji.

Jakiej Jagiellonii się spodziewasz: tej z meczu z Lechią czy ze Śląskiem?

- Tej ze Śląskiem i tak do tego podchodzimy. Z Lechią zagrali o wiele gorzej, oglądaliśmy to spotkanie i na pewno inaczej podejdą też do Wisły Kraków.


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Sebastian Mila: - Dla nas nie ma meczów przyjaźni

- Jest to nasza druga porażka z rzędu, tych punktów nam brakuje, więc jesteśmy rozczarowani, bo nic nie wskazywało na to, że doznamy tutaj tak dotkliwej porażki - mówił po meczu z Wisłą pomocnik Śląska Wrocław, Sebastian Mila.

- Mecz przyjaźni? Dla nas nie ma meczów przyjaźni, pomimo tego, że znamy się z piłkarzami z drużyn przeciwnych to nigdy nie są one dla nas przyjazne, bo każdy walczy o punkty, o premie i to jest normalny mecz - przyznał rozgrywający Śląska Wrocław.

- Nie ukrywam i nie będę czarował - nasza sytuacja nie jest może dramatyczna, ale też nie jest za wesoła. I jesteśmy absolutnie tego świadomi. Robimy co możemy i na pewno zrobimy tyle, żeby się podnieść, żeby być w tej pierwszej ósemce, bo to jest dla nas najważniejsze - zakończył Mila.


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Michał Chrapek: Do Białegostoku po trzy punkty

30. listopada 2013,

Michał Chrapek rozegrał dziś bardzo dobre spotkanie przeciwko Śląskowi, a jego uwieńczeniem było cudowne podanie, po którym padła druga bramka dla „Białej Gwiazdy”. Po meczu Michał zapewnił, że do Białegostoku pojadą naładowani i z jedną myślą: wreszcie zgarnąć komplet punktów na wyjeździe.


Co jest lepszym uczuciem: strzelić bramkę, czy zanotować takie podanie, jak ty przy drugiej bramce?

Michał Chrapek: - To była taka asysta drugiego stopnia (śmiech). Najważniejsze jest zwycięstwo i cieszę się, że po ciężkim meczu udało nam się wygrać 3-0. Teraz jedziemy do Białegostoku po trzy punkty. Musimy w końcu wygrać na wyjeździe.

Potwierdzisz, że ten mecz był dla was ciężki, ale do 53. minuty?

- Wydaje mi się, że wykorzystaliśmy takie swoje pięć minut, stworzyliśmy sobie dwie okazje i udało nam się zamienić je na bramki. Wiadomo, że przy wyniku 3-0 gra troszeczkę się uspokoiła, ale z tego co pamiętam Paweł Brożek też miał jeszcze dobrą okazję na bramkę.

Ustanowiliście klubowy rekord jeśli chodzi o ilość kolejnych meczów u siebie, w których rywal nie potrafi strzelić wam gola.

- Na pewno bicie rekordów jest bardzo miłe. Tylko nas to cieszy i oby tak dalej.

To był wasz piąty mecz w tym roku ze Śląskiem. Trzy pierwsze na wiosnę to tęgie lanie, teraz z kolei to wy zlaliście Śląsk. Co się zmieniło od tego czasu?

- Nie nazwałbym tego, że spuściliśmy im lanie. Śląsk też miał swoje okazje, był moment w meczu że też nas przycisnął, ale wydaje mi się, że w tym sezonie mamy dużo szczęścia, czego zdecydowanie brakowało w poprzednim, kiedy nic nam nie wychodziło. Co strzał na naszą bramkę to praktycznie był gol, natomiast w tym sezonie jest inaczej, u siebie potrafimy zagrać naprawdę dobre spotkania.

Teraz jak już wspomniałeś jedziecie do Białegostoku. Wyjazd bardzo daleki a czasu na odpoczynek niewiele.

- Mamy teraz dwa ciężkie mecze na wyjeździe, dwa ciężkie spotkania. Fajnie byłoby w końcu wygrać coś na boisku rywala i myślę, że podejdziemy do meczu z Jagą z taką złością sportową, że musimy wygrać.

Będziecie mieli w pamięci to, co wydarzyło się w pierwszym meczu, kiedy to Balaj w samej końcówce pozbawił was zwycięstwa?

- Wydaje mi się, że po tamtym meczu mieliśmy do siebie sporo pretensji, także na pewno będziemy chcieli się zrewanżować Jagiellonii za tamten mecz.

Jagiellonia gra bardzo nierówno: po świetnym meczu potrafi bardzo rozczarować.

- Może zależy to od dyspozycji dnia, ale w tej lidze, jak pokazało już wiele zespołów, każdy może wygrać z każdym, więc na pewno czeka nas trudny mecz.


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Łukasz Garguła: Cała drużyna pracuje na wynik

30. listopada 2013

Współpraca Łukasza Garguły z Pawłem Brożkiem w tym sezonie układa się wyśmienicie. Dziś obydwaj strzelili po bramce, w których wzajemnie sobie asystowali. Oto co miał do powiedzenia po meczu rozgrywający „Białej Gwiazdy”.


Nie dość, że pewnie pokonaliście zespół Śląska to jeszcze zapisaliście się dziś w historii klubu.

- Cieszymy się bardzo, przede wszystkim ze zwycięstwa. Zostały jeszcze trzy mecze i musimy zrobić w tych spotkaniach jak najlepszy wynik.

Duet Brożek-Garguła znowu zadziałał i to bardzo sprawnie.

- Myślę, że cała drużyna pracuje na wynik. Akurat tak się złożyło, ze Paweł asystował przy mojej bramce a ja przy jego. Cieszymy, że cała drużyna w przekroju całego spotkania była lepsza od rywala i zdobył komplet punktów. Widać, że wszystko fajnie zaczyna funkcjonować. Oczywiście, zdarzały się też błędy, albo za szybko chcieliśmy rozegrać jakąś akcję, albo zdarzały się jakieś niedokładne podania, ale wynik końcowy jest dobry dla nas.

Wynik 3-0 twoim zdaniem oddaje przebieg meczu?

- Na pewno wynik nie odzwierciedla meczu. Śląsk nie był taki słaby, a wręcz przeciwnie: też grał dobrze i stwarzał sobie sytuacje, no ale taka jest piłka. Czasem nie chce wpaść, my to doskonale znamy bo przerabialiśmy to w poprzednich dwóch sezonach.

Teraz mecz w Białymstoku, krótki czas na odpoczynek. Zdążycie dobrze się przygotować?

- No mam nadzieję. Mamy dwa dni, teraz będzie tylko regeneracja i odnowa biologiczna, a do Białegostoku jedziemy by powalczyć o trzy punkty.

Myślisz, że która Jagiellonia jest prawdziwa? W meczu ze Śląskiem czy z Lechią?

- Ta liga jak chyba każda pokazuje co kolejkę, że każdy mecz jest inny. Na pewno musimy nastawić się na ciężki mecz, jak dołożymy do walki i determinacji jakości to myślę, że jesteśmy w stanie osiągnąć tam dobry rezultat.

Poprzedni rekord Wisły przerwałeś wraz ze swoimi kolegami z Bełchatowa, w pamiętnym meczu przegranym przez Wisłę 2-4. Wtedy byłeś w życiowej formie, teraz chyba niewiele ci do niej brakuje?

- Na pewno czuję się dobrze, w końcu przyszły bramki i asysty. Cieszę się z tego, że mogę wreszcie grać od początku do końca meczu, bo tego najbardziej mi brakowało. To daje bardzo dużo pewności siebie i stąd bierze się dobra gra.

Trener Smuda powiedział, że cieszy go, że zrozumieliście że oprócz umiejętności równie ważna jest determinacja.

- Tak właśnie teraz jest. Oglądacie mecze i jeśli chodzi o tą jakość, to pozostawia ona wiele do życzenia w wielu spotkaniach, natomiast myślę, że nie brakuje nam woli walki i determinacji. Jeśli to jest na najwyższym poziomie, to jest o wiele łatwiej osiągnąć dobry rezultat.


wislakrakow.com

(sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Michał Miśkiewicz: Na Reymonta czujemy się pewnie

30. listopada 2013,

Widok Michała Miśkiewicza wyjmującego piłkę z siatki przy R22? Trzeba było by cofnąć się jeszcze do czasów, kiedy za oknami panowało gorące lato a liga jeszcze nie rozkręciła się na dobre. „Misiek” porozmawiał z nami po zakończeniu spotkania.


Jak się czuje bramkarz, który nie puścił bramki na własnym stadionie od przeszło 720 minut?

Michał Miśkiewicz: - Dobrze się czuję, cóż tu więcej dodać. Zawsze cieszy taki pozytywny zapis na kartach historii i to jest zawsze jakaś dodatkowa mobilizacja do dalszej pracy. Aczkolwiek, jeśli dziś stracilibyśmy bramkę i wygrali na przykład 3-1 czy 3-2 to też mielibyśmy trzy punkty i nikt by nie miał do nikogo żalu. A jak jest „zero” z tyłu to ja oczywiście bardzo się cieszę, bo to jest fajna nagroda dla wszystkich, którzy na to pracują.

Można powiedzieć, że nie rzucacie słów na wiatr. Po meczu z Koroną mówiliście, że zagracie dużo lepiej i tak też się stało.

- Cieszy mnie, że ludzie słuchają i analizują to, co mówimy (śmiech). My wiemy, kiedy zagramy gorszy mecz, trener też to wie, dziennikarze, no i kibice wiedzą. Staramy się poprawiać nasze mankamenty, czasami nie zawsze wychodzi od razu. Dziś dodaliśmy determinację i walkę do końca i wyszło jeszcze lepiej, niż z Koroną.

Wynik 3-0 chyba nie do końca jest sprawiedliwym rezultatem. Jeśli ktoś nie oglądał meczu może pomyśleć, że Śląsk stał i nic nie robił, a tak wcale nie było.

- Wiadomo, szczęśliwa i szybka bramka: był rykoszet, ale jak się nie strzela to piłka nie wpada. Nie wiem jak to wyglądało statystycznie, ale chyba nawet lepiej dla Śląska jeśli chodzi o liczbę strzałów. Chociaż ich sytuacje nie były takimi czystymi, po których mieli obowiązek umieścić piłkę w siatce. My mieliśmy swoje trzy sytuacje i wykorzystaliśmy je bardzo dobrze.

Teraz przed wami dwa mecze wyjazdowe. Jak wam idzie w delegacjach, wszyscy wiemy.

- No właśnie… Teraz musimy przenieść taką grę, jak dziś ze Śląskiem na teren rywala. Żeby była walka i determinacja do samego końca i żebyśmy przywieźli jak najwięcej punktów. To będą dość trudne mecze: Jagą gramy praktycznie za dwa dni, a Lech wiadomo, że złapał formę ostatnio i gra bardzo dobrze.

Oglądałeś wczoraj mecz Jagiellonii z Lechią?

- Nie cały, ale oglądałem.

Myślisz, że z wami zagrają równie fatalnie?

- Po tym spotkaniu będą chcieli się raczej zmobilizować i wygrać. Na pewno są rozgoryczeni tą przegraną i tym jak grali i koniecznie będą chcieli pokazać przed własną publicznością to swoje lepsze oblicze.

Jako bramkarz wolisz takie spokojne mecz, gdzie masz 2-3 interwencje przez cały mecz, czy taki „kocioł” pod własną bramką, kiedy wpadasz w pewien trans?

- Wolę takie mecze na zero (śmiech). Mecze bywają różne, czasami przyjemnie mi się stoi z tyłu i patrzy, jak chłopaki „klepią” sobie z przodu, tak jak dziś. Stoję i biję brawo bo super to wygląda. Myślę, że kibicom należy się taka gra za te ostatnie dwa sezony. Na stadion przecież nie przychodzą się wynudzić i zmarznąć, ale oglądać dobrą grę.

W tym sezonie obroniłeś już 96 strzałów. Twoja skuteczność interwencji wynosi aż 90 %.

- No sporo, nie wiem jak to się plasuje, jeśli chodzi o inne kluby, ale jest chyba dobrze. Strzelają we mnie, to nie będę się odsuwał (śmiech). Ja przed sezonem nawet nie przypuszczałem, że to wszystko będzie się tak dobrze układać i zrobię wszystko, żeby do końca sezonu wychodziło to jak najlepiej. Na pewno nie wszystko na zero, bo to jest niemożliwą rzeczą, ale żeby moja gra się podobała, żeby chłopaki mieli do mnie coraz więcej zaufania i przede wszystkim, żebym to ja czuł się pewnie między słupkami. Tak naprawdę, to jest mój pierwszy sezon w takiej poważnej piłce, więc tym bardziej się cieszę, że jest udany. Teraz jednak trzeba podnieść sobie poprzeczkę i nadal pracować, bo do ideału mi bardzo daleko.

Wasz stadion znów staje się twierdzą. Powiedz – to dla was przede wszystkim atut czy powoli zaczyna to być jednak minusem, bo wiadomo – z każdym takim meczem jest większa presja.

- Tu nie może być mowy o presji. Czujemy się pewnie u siebie, przed własną publicznością, jak jest nasz doping. To przeciwnik, który tu przyjeżdża ma się bać i to jego ma paraliżować. My mamy natomiast zrobić wszystko, żeby potwierdzić słuszność jego obaw i go dobić.


wislakrakow.com

(sum91)


Źródło: wislakrakow.com

„Łatwa bramka, ale cieszy”

Wpisany przez Tomek

sobota, 30 listopada 2013 16:47


Rafał Boguski zdążył się przełamać przed końcem roku i zdobył swoją drugą bramkę w Ekstraklasie w tym roku, a pierwszą w tym sezonie. Ten gol był zwieńczeniem udanego meczu pomocnika, choć nieco „skradziony” Donaldowi Guerrierowi.

- Miałem wcześniej wiele sytuacji, niektóre łatwiejsze, niektóre trudniejsze, ale piłka nie chciała wpaść. Dzisiaj łatwa bramka, ale na pewno cieszy – tak skomentował swojego gola Boguski.

- Wiedzieliśmy, że Śląsk nie zdobywa wielu punktów i przyjedzie tutaj walczyć o swoje. My po ostatnim meczu chcieliśmy zagrać kolejne dobre spotkanie i podtrzymać passę. Bardzo cieszy gra defensywy. Śląsk jakieś sytuacje sobie stwarzał, ale nie było to stuprocentowe okazje i cieszy to, że zagraliśmy „na zero” z tyłu.

Teraz Wisłę czeka mecz wyjazdowy, a to zawsze wśród kibiców budzi duże obawy.

- Rywale, którzy grają u siebie są nastawieni ofensywnie, chcą strzelać bramki i może to z tego wynika, że zdobywamy na wyjazdach mniej punktów.

Nie staram się myśleć w takich kategoriach, że muszę coś udowodnić w Białymstoku. To jest kolejny przeciwnik, z którym chcemy wygrać. Kiedy był stary stadion, jeszcze niezmodernizowany, grałem tam, jako junior. Czułem się tam dobrze, też kilka bramek strzeliłem grając w Ekstraklasie. To są miłe wspomnienia, ale każdy mecz jest inny.

Źródło: skwk.pl

Najlepsze/najgorsze po meczu przyjaźni

Wpisany przez Patrycja

niedziela, 01 grudnia 2013 21:26


Najlepsze i najgorsze po spotkaniu ze Śląskiem Wrocław.


Najlepsze: przełamanie

Rafał Boguski jest w tym sezonie najbardziej krytykowanym piłkarzem Wisły. Krytyka spada na niego jednak tylko z ust i spod klawiatur kibiców, bowiem Franciszek Smuda w każdym meczu konsekwentnie stawia na Boguskiego, czy to jako pomocnika, czy nawet napastnika. Tymczasem w meczu ze Śląskiem zawodnik zaskoczył wszystkich, bo w końcu się przełamał i trafił do bramki przeciwnika. Można mówić, że Boguski „ukradł” gola Guerrierowi, że to trafienie mu się nie należało, ale fakty są takie, że piłkarz jednak wykazał się instynktem strzeleckim i będąc w dogodnej sytuacji postarał się, aby piłka znalazła się w siatce rywala. Ostatniego gola Boguski zdobył w kwietniu tego roku, może na kolejny strzał przyjdzie nam tym razem czekać nieco krócej?


Najgorsze: niegościnność

Śląsk Wrocław nie ma ostatnio dobrej passy. Mecz na Reymonta był dla wrocławian trzecim z rzędu bez zwycięstwa, co poskutkowało spadkiem na 12. pozycję w tabeli. Wygrana w Krakowie należała się jednak Wiśle, która patrząc na przebieg całego meczu była zespołem lepszym, a Śląsk z pilnowanym przez Głowackiego Paixao i będącym w nienajlepszej dyspozycji Mili nie mógł poradzić sobie z defensywą Wisły. Piłkarze Białej Gwiazdy ugościli Śląsk aplikując im trzy bramki, ale także w meczach przyjaźni na przyjaźń i sentymenty miejsce jest tylko na trybunach, gdzie na wiślacką gościnność nikt raczej nie mógł narzekać.

Oceny Wiślaków w meczu ze Śląskiem

Wpisany przez Tomek

poniedziałek, 02 grudnia 2013 07:00


Oceniamy grę naszych piłkarzy w meczu ze Śląskiem Wrocław.


Formacja defensywna:

Ze sporymi wątpliwościami stawiamy piątkę Marko Jovanoviciowi. Ostatecznie przeważył fakt, że Wisła znów zagrała na zero z tyłu, ustanowiła rekord ośmiu meczów bez straty gola u siebie, a nie pisałaby się ta historia na naszych oczach, gdyby nie właśnie Marko Jovanović. Ogromna też zasługa w takiej postawie obrony Michała Miśkiewicza, ale największe dokonania ma w tej kwestii Arkadiusz Głowacki. Ze Śląskiem nie odpowiadał tylko za siebie, ale nadrabiał swoją grą za jakby rozkojarzonego Serba i Pawła Stolarskiego. „Stolara” celnie po meczu scharakteryzował trener Franciszek Smuda, który w charakterystyczny dla siebie prosty sposób potrafi trafić w punkt i w jednym zdaniu zawrzeć sedno sprawy. Młody Wiślak prezentuje się na boisku dobrze, ale jak zauważył trener brak mu przede wszystkim ogrania i doświadczenia w zachowywaniu się na boisku w różnych sytuacjach. Ameryki nie odkryjemy, jeśli napiszemy, że Stolarski nie nauczy się tego siedząc na ławce. Chętnych na wprowadzenie go do seniorskiej piłki nie brakuje.

Piszemy o Gordanie Bunozie w „dziale defensywnym” tylko dla formalności, bo choć anonsowany jest w wyjściowym składzie jako obrońca, to chwali się go głównie za wyczyny na połowie przeciwnika. Oj, marzył nam się od dawna tak ofensywnie grający w Wiśle boczny obrońca i pomyśleć, że mieliśmy go w składzie już od 3 latach. Musiał tylko pojawić się ktoś, kto będzie w stanie na nowo odkryć tego zawodnika.

Pomocnik, choć człowiek tylko od zadań defensywnych, Ostoja Stjepanović. Nie szczędziliśmy krytycznych słów pod jego adresem, gdy na to zasługiwał, ale to był już kolejny mecz, w którym byliśmy zadowoleni z jego gry. Ostoja po cichu, bez popisów, ale robi to, co należy do zawodnika występującego na jego pozycji.


Formacja ofensywna:

Genialny popis środkowych pomocników Wisły. Nie sposób pisać już o nich osobno, ponieważ są niemal jak druga para bliźniaków w naszej drużynie. Doskonale razem współpracują, uzupełniają się na boisku i próba rozdzielenia tych piłkarzy byłaby takim rozdarciem Wiślackiego serca, które bije przez cały mecz w bardzo dużym tempie i gdyby go zabrakło, to prawdopodobnie w całej drużynie ustałoby życie i energia.

Dzięki temu, że tak wysoko gra Gordan Bunoza, Donald Guerrier stał się rasowym skrzydłowym. W każdej akcji znajduje się w polu karnym jako kolejny napastnik i wypracowuje dla Wisły wiele goli. Tak właśnie było przy drugiej bramce, po fenomenalnym zagraniu od Chrapka. Napisaliśmy po meczu, że ten gol Rafała Boguskiego był trochę skradziony Donaldowi, ale jak prześledzimy na spokojnie kto tę akcję rozpoczął przejmując piłkę pod polem karnym i świetnie dogrywając do Brożka, to musimy przyznać, że Rafał na tę bramkę jak najbardziej zasłużył. Także biorąc pod uwagą jego grę w całym meczu. Zresztą nie ma pewności, czy Guerrier zdążyłby jeszcze do tej piłki dobiec (choć wydaje się, że raczej tak), a dobić musiałby ją na pewno, bo z pewnością nie zmierzała ona do bramki.

Gdy obserwuje się grę Boguskiego i Garguły widać, że obaj stworzeni są do gry tuż za napastnikiem. Niestety miejsca jest tam tylko dla jednego z nich, a trener stara się pogodzić jakoś obu. Kiedy tylko jeden z nich zajmuje tę pozycję, błyszczy (to przede wszystkim odnośnie Graguły, który też w środku grywa więcej). Gdy „Boguś” lub „Guła” schodzą do bocznej linii boiska, od razu tracą połowę swoich atutów. Optymalnie byłoby trzymać jednego z nich na ławce rezerwowych i rotować nimi, oszczędzając siły. Jednak co robić, gdy gdzieś daleko odpłynęli Patryk Małecki i Emmanuel Sarki.

Ostatnio słowo odnośnie Pawła Brożka. Wybij piłkę do przodu, a na pewno ją przejmie, powalczy z obrońcą, urwie się mu, albo przynajmniej ugra rzut wolny. Zagraj prostopadłą piłkę, bo masz komu i będzie komu tę akcję z zimną krwią wykończyć. Dziś aż ciężko uwierzyć, jak można było do tego dopuścić, że tyle czasu graliśmy bez napastnika. Co posiadanie takiego oznacza, powie sama tabela.


Oceny:

Michał Miśkiewicz – 6

Paweł Stolarski – 5

Marko Jovanović – 5

Arkadiusz Głowacki - 7

Gordan Bunoza – 7

Osoja Stjepanović – 6

Rafał Boguski – 6

(72’ Piotr Brożek) – 5

Michał Chrapek – 8

Łukasz Garguła - 8

Donald Guerrier – 7

Paweł Brożek – 7

Źródło: skwk.pl

Podsumowanie 18. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Osiemnasta kolejka była pełna niespodzianek. Zaczęło się bowiem od na pewno zaskakującej dla wielu wpadki Jagiellonii z Lechią oraz gładkiej porażki Górnika w Gliwicach. Taką była także strata punktów Lecha na własnym stadionie z Zagłębiem, bo mecz tych drużyn zakończył się remisem 1-1. Finał tej zabawy był natomiast dość mocny, bo za taki uznać trzeba porażkę Legii z Podbeskidziem! To sprawia, że czołówka tabeli mocno się spłaszczyła, a to bez wątpienia cieszy przede wszystkim kibiców Wisły, która rozbiła w piątkowy wieczór aż 3-0 Śląsk.

Czwartek, 28 listopada:

Jagiellonia Białystok 0-1 Lechia Gdańsk

0-1 Piotr Wiśniewski (79.)

Ten wynik to bez wątpienia niespodzianka, ale "Jaga" sama może pluć sobie w brodę. A przede wszystkim Bekim Balaj, który w 25. minucie wręcz powinien strzelić gola. Nie zrobił tego i w II połowie pech go nie opuszczał, bo sędzia Szymon Marciniak powinien wskazać na "wapno", po faulu właśnie na Albańczyku, ale przewinienia się nie dopatrzył. A że pech Balaja przeniósł się też na jego kolegów, więc obrońcy Jagiellonii podali wręcz futbolówkę Piotrowi Wiśniewskiemu, a ten z prezentu skwapliwie skorzystał.

Piątek, 29 listopada:


Pogoń Szczecin 1-1 Zawisza Bydgoszcz

1-0 Adam Frączczak (22.)

1-1 Kamil Drygas (41.)

Ciężko oglądało się ten mecz, bo deszcz zalewał... kamery Canal+ i dla widza przed telewizorem grano "za mgłą". Bramki padły natomiast po bynajmniej niezamglonych i ładnych akcjach, ale dla obydwu ekip nie dały one pełnej satysfakcji. Podział punktów nie pasuje bowiem żadnej z drużyn, bo w tym wyrównanym pojedynku każda miała swoją szansę na dopisanie pełnej puli. Sebastian Ziajka obił poprzeczkę, a swoich okazji po kontrach nie wykorzystali Luís Carlos i Jakub Wójcicki. Pogoń domagała się z kolei rzutu karnego, ale go nie dostała. Tak jak i upragnionych trzech punktów, choć wydaje się, że remis jest tutaj jednak najbardziej sprawiedliwy.

WISŁA KRAKÓW 3-0 Śląsk Wrocław

1-0 Łukasz Garguła (17.)

2-0 Rafał Boguski (52.)

3-0 Paweł Brożek (53.)

Początek każdej z połów to groźniejsze akcje Śląska, zresztą to wrocławianie częściej w tym meczu strzelali. Nic to jednak im nie dało, bo to wiślacy błysnęli skutecznością i choć przy golu Łukasza Garguły do Wisły uśmiechnęło się szczęście, to przy kolejnych nie było już żadnych wątpliwości, że to podopieczni Franciszka Smudy zasłużyli na kolejne trzy punkty! Był to zresztą ósmy mecz z rzędu przy Reymonta, który wygrywamy bez straty gola, co jest nowym klubowym rekordem! Wisła ma więc powody do zadowolenia, czego nie można powiedzieć o Śląsku, którego dopadł bez wątpienia kryzys. W trzech ostatnich spotkaniach zespół ten zdobył bowiem tylko jeden punkt.

Sobota, 30 listopada:

Korona Kielce 2-1 Widzew Łódź

0-1 Bartłomiej Kasprzak (31.)

1-1 Jacek Kiełb (65.)

2-1 Jacek Kiełb (90.)

To był bardzo ważny mecz dla obydwu zespołów i trochę niespodziewanie to łodzianie przez ponad pół godziny prowadzili. Trzech punktów już jednak tradycyjnie do domu nie zabrali, bo najpierw ładną główką akcję zamknął Jacek Kiełb, a potem kolejny już mecz Widzew kończyć musiał w "dziesiątkę". A że gospodarze grali do końca, to i Kiełb został bohaterem swojego zespołu i dobił widzewiaków.

Piast Gliwice 2-0 Górnik Zabrze

1-0 Rubén Jurado (1.)

2-0 Kamil Wilczek (55.)

Są takie mecze, kiedy nic nie wychodzi i taki bez wątpienia przytrafił się osłabionemu dziś kadrowo Górnikowi. Już zresztą po niespełna minucie zabrzanie w Gliwicach przegrywali i choć mieli co najmniej kilka okazji do odrobienia tej błyskawicznej straty, to wszystkie - niemal jakby się "umówili" - zmarnowali. Piast zalicza więc piąty kolejny mecz bez porażki i w nagrodę wskakuje do czołowej ósemki ligi, czyli w miejsce gdzie jeszcze niedawno mało kto ten zespół widział.

Lech Poznań 1-1 Zagłębie Lubin

0-1 Bartosz Rymaniak (37.)

1-1 Mateusz Możdżeń (83.)

Mocno nieprzewidywalna jest ta nasza liga, bo jak inaczej nazwać stratę punktów Lecha z beznadziejnym - i to od początku tego sezonu - Zagłębiem? Przed kilkoma dniami "Kolejorz" gromi 6-1 Cracovię, po czym niewiele zabrakło, a przegrałby z lubinianami. Zresztą gol dla gości "wisiał" w powietrzu o wiele wcześniej niż w 37. minucie, gdy już rzeczywiście padł. Przyznać zresztą trzeba, że piłkarze Oresta Lenczyka na niego zasłużyli. Poznaniacy ruszyli oczywiście w drugiej połowie do odrabiania strat, ale bardzo długo bili głową w lubiński mur i gdyby nie świetny strzał z rzutu wolnego Mateusza Możdżenia zaliczyliby zapewne porażkę. I tak jednak przerwali sobie serię trzech kolejnych zwycięstw.

Niedziela, 1 grudnia:

Ruch Chorzów 3-2 Cracovia

0-1 Miloš Kosanović (7.)

1-1 Filip Starzyński (34. k.)

2-1 Daniel Dziwniel (56.)

2-2 Miloš Kosanović (61. k.)

3-2 Miloš Kosanović (68. sam.)

To był mecz jednego piłkarza, Miloša Kosanovicia, który tak się w nim rozstrzelał, że w końcu postanowił ustrzelić... hat-tricka. Dla fanów Ruchu to była świetna sprawa, dla kibiców "Pasów" fatalna, bo trzeci jego gol w tym meczu był jednak samobójczy i dał komplet punktów "Niebieskim". Chorzowianie wciąż cieszą więc swoich kibiców, a dla Cracovii to czarny tydzień. Dziewięć straconych bramek w ostatnich dwóch spotkaniach i po czterech kolejnych występach ze zwycięstwem - tym razem ekipa z ulicy Kałuży zalicza cztery kolejne, w których dopisuje ledwie punkcik. Sen o potędze trzeba jakby zweryfikować?

Podbeskidzie 1-0 Legia Warszawa

1-0 Aleksander Jagiełło (88.)

Wiele klubów nie zezwala wypożyczonym piłkarzom na grę przeciwko sobie. Legia jak widać "zlekceważyła" Aleksandra Jagiełłę i ten bramką odebrał jej ten choćby jeden punkt, który stołeczny zespół mógł wywieźć z Bielska-Białej. Dla ligi to bez wątpienia... lepiej. W końcu gdyby warszawiacy wygrali, uciekliby Górnikowi i Wiśle na sześć oczek, a tak ich przewaga jest na dystans jednego ledwie meczu.

Aktualna tabela:

1. Legia Warszawa 18 37 38-19

2. Górnik Zabrze 18 34 32-23

3. WISŁA KRAKÓW 18 34 26-11

4. Lech Poznań 18 30 30-19

5. Pogoń Szczecin 18 28 27-25

6. Ruch Chorzów 18 26 23-25

7. Piast Gliwice 18 25 20-26

8. Zawisza Bydgoszcz 18 24 26-21

9. Cracovia 18 24 26-29

10. Lechia Gdańsk 18 23 22-26

11. Jagiellonia Białystok 18 22 27-25

12. Śląsk Wrocław 18 21 25-26

13. Korona Kielce 18 19 25-31

14. Podbeskidzie Bielsko-Biała 18 16 14-26

15. KGHM Zagłębie Lubin 18 14 13-23

16. Widzew Łódź 18 14 17-36

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl


Galeria kibicowska:


Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2013/2014