2015.11.29 Wisła Kraków - Cracovia 1:2

Z Historia Wisły

2000 mecz Wisły w I lidze
2015.11.29, Ekstraklasa, 17. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 18:00, niedziela, 4°C
Wisła Kraków 1:2 (1:2) Cracovia
widzów: 20.094
sędzia: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy.
Bramki


Paweł Brożek 25'
0:1
0:2
1:2
7' Deniss Rakels
23' Deleu
Wisła Kraków
4-5-1
Radosław Cierzniak
Boban Jović
grafika:zk.jpg Arkadiusz Głowacki
Richárd Guzmics
grafika:zk.jpg Maciej Sadlok
grafika:zk.jpg Rafał Boguski
grafika:zk.jpg Alan Uryga
Krzysztof Mączyński
Maciej Jankowski grafika:zmiana.PNG (61' Wilde-Donald Guerrier)
Łukasz Burliga grafika:zmiana.PNG (83' Rafael Crivellaro)
Paweł Brożek

Trener: Kazimierz Moskal
Cracovia
4-5-1
Grzegorz Sandomierski
Deleu grafika:zk.jpg
Sreten Sretenović grafika:zk.jpg
Hubert Wołąkiewicz
Paweł Jaroszyński grafika:zmiana.PNG (87' Łukasz Zejdler)
Deniss Rakels
Miroslav Čovilo grafika:zk.jpg
Damian Dąbrowski
Mateusz Cetnarski grafika:zmiana.PNG (59' Bartosz Kapustka)
Erik Jendrišek grafika:zk.jpggrafika:zmiana.PNG (90'+4 Mateusz Wdowiak)
Marcin Budziński

Trener: Jacek Zieliński
Kapitan: Arkadiusz Głowacki

Bramki: 1-2
Posiadanie (w %): 51-49
Strzały: 16-14
Strzały celne: 6-7
Piłki zagrane: 514-492
Piłki odzyskane: 133-126
Spalone 5-1
Podania: 424-418
Udane podania (w %): 73-70
Dośrodkowania 28-14
Rzuty rożne 7-4
Faule: 15-17
Żółte kartki: 4-4
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed meczem

Najważniejszy mecz roku przed nami! Wisła zagra w Derbach z Cracovią

Plakat meczowy
Plakat meczowy

Bez dwóch zdań czekające nas w niedzielny wieczór kolejne Derby Krakowa będą wydarzeniem szczególnym. Dla zespołu "Białej Gwiazdy" to bez wątpienia najważniejszy mecz w tym roku, bo tylko wygrana pozwoli bez negatywnych emocji dokończyć w spokoju tegoroczne rozgrywki ligowe. W tych nasz zespół, choć wciąż jest blisko czołówki, ogólnie zbiera więcej głosów krytycznych, niż pozytywnych. I właśnie tych ostatnich potrzebujemy teraz najbardziej. I oby takie dominowały po Derbach!

Oczywiście zwycięstwo w spotkaniu derbowym to marzenie każdej z drużyn i chyba wyjątkowo obywa zespoły mają tym razem swoje poważne atuty, które pozwalają im wierzyć, że szalę wygranej uda im się przechylić na swoją korzyść. "Pasy" zbierają w bieżących rozgrywkach wiele pozytywnych ocen i przyjadą na Reymonta po zwycięstwo, które potwierdzi ich wysoką formę oraz da utrzymanie w samej czołówce ligowej stawki.

W Wiśle nikt nie wyobraża sobie jednak, aby "Pasy" mogły przy Reymonta wygrać, ale aby przeciwstawić się na pewno rozpędzonemu ostatnio zespołowi z "drugiej strony Błoń" - wiślacy będą musieli zagrać na pewno o wiele lepsze zawody, niż to miało miejsce w kilku naszych ostatnich grach przy Reymonta. Doskonale wiemy, że wiślaków na to stać i pewne jest też to, że oni sami także wiedzą o co grają!

Wie też na pewno o co toczy się walka trener Kazimierz Moskal, który wśród sporej części kibiców nie ma najlepszej marki. Nie jest też żadną tajemnicą, że zbyt duża liczba remisów naszego zespołu nie podoba się również właścicielowi i śmiało można powiedzieć, że i dla naszego trenera to kto wie, czy nie najważniejszy mecz w trakcie jego obecnej pracy przy Reymonta. Ewentualna wygrana z Cracovią może dać mu spokój aż do końca rozgrywek w bieżącym roku... ale też wyłącznie wygrana...

Na tą liczą też kibice z R22, ale też motywacja wśród nich jest daleka od tej, której można byłoby oczekiwać. Zamknięta trybuna C sprawia, że pojemność naszego stadionu solidnie się zmniejszy, a nawet bez tego wiele wskazuje na to, że może się on nie zapełnić do ostatniego miejsca. Można to sobie oczywiście tłumaczyć nienajlepszą pogodą, ale czy tzw. "prawdziwego kibica" - takiego "na dobre i na złe" może odstraszyć słupek rtęci na termometrze? Od przyjścia na mecz derbowy? Tym bardziej, że bilet można kupić nawet bez "Karty Kibica"? To już jednak temat, który każdy rozważyć musi sobie samodzielnie, a my możemy na zakończenie naszego zaproszenia na to spotkanie dodać tylko jedno! Do zobaczenia przy Reymonta!

Jazda, jazda, jazda! Biała Gwiazda!

Źródło: wislaportal.pl


Wynik derbów to rzecz święta: Wisła - Cracovia

Wiślaccy sportowcy zapraszali na niedzielny pojedynek.Sekcja bokserska.
Wiślaccy sportowcy zapraszali na niedzielny pojedynek.
Sekcja bokserska.

Na to spotkanie czeka cały Kraków. Już w niedzielę Wisła na własnym stadionie podejmie rywalkę zza Błoń, zespół Cracovii. Ostatnie trzy mecze na Reymonta to trzy bezbramkowe remisy. W niedzielę Wisła ma bardzo dużo do zyskania: od trzech punktów przez doskoczenie do czołówki tabeli a kończąc – a może zaczynając – na szacunku kibiców. Bo innego wariantu niż potwierdzenie dominacji w Krakowie i wygrana, nikt na R22 sobie nie wyobraża.

W Wiślackiej bazie treningowej w Myślenicach pełna mobilizacja przed jednym z najważniejszych spotkań w sezonie. Nikt nie rozpamiętuje już meczu z Górnikiem, który Wisła powinna spokojnie i gładko wygrać, ale przez strzelecką indolencję ledwo go zremisowała, ale wszyscy myślą już tylko i wyłącznie o niedzieli.

Wisła do derbowej rywalizacji przystąpi w niemal najmocniejszym składzie. Brakuje jedynie kontuzjowanego od długiego czasu Emmanuela Sarkiego, do kadry po kartkowej absencji wraca natomiast Donald Guerrier. Nieobliczalny Haitańczyk jest ostatnio w słabszej dyspozycji, ale lepiej tego piłkarza mieć niż nie mieć. Zwłaszcza, że z problemami zdrowotnymi borykał się ostatnio Łukasz Burliga, który nie dokończył meczu z Górnikiem z powodu urazu mięśnia.

Czy w porównaniu z ostatnim meczem należy spodziewać się jakiś zmian? Wydaje się, że powrót do składu Guerriera sprawi, że któryś z pomocników będzie musiał zluzować dla niego miejsce jedenastce. Czy będzie to defensywnie grający Uryga, niewidoczny w Zabrzu Boguski, mający problemy zdrowotne Burliga czy pudłujący na potęgę Jankowski – naprawdę ciężko zgadnąć.

Cracovia po raz pierwszy od niepamiętnych czasów przyjeżdża na Reymonta będąc wyżej w tabeli od Wisły. Trzeba przyznać, że podopieczni Jacka Zielińskiego grają naprawdę dobrą piłkę, bazującą na kombinacyjnych akcjach. Jak zagrają w niedzielę – czy nie cofną się kurczowo niczym niemal wszystkie zespoły przyjeżdżające na Wisłę? Oby nie, bo liczymy na naprawdę dobre widowisko.

Sekcja strzelecka.
Sekcja strzelecka.

Cracovia w meczu z Wisłą będzie musiała radzić sobie bez Piotra Polczaka, który pauzuje za nadmiar żółtych kartek. Jest to niewątpliwie ogromna strata dla naszej sąsiadki, bowiem Polczak jest ostatnio w dobrej formie i dowodzi obroną ekipy z gorszej strony Błoń. Głównym atutem „Pasów” nie jest jednak defensywa, a druga linia, gdzie trener Zieliński ma naprawdę bogaty wybór. W wysokiej formie są tacy piłkarze jak Mateusz Cetnarski, Damian Dąbrowski czy reprezentant kraju Bartosz Kapustka.

Istnieje szansa, że po raz pierwszy od kilku sezonów obydwie drużyny wystąpią w swoich tradycyjnych domowych strojach. Wszyscy są na „tak”, od kibiców przez zawodników na szefach stacji nc+ kończąc, ale ostateczny werdykt będzie należał do sędziów spotkania.

Świętą Wojną Wisła rozpoczyna naprawdę ciężką końcówkę roku. Za pasem przecież takie mecze jak szlagier z Legią czy wyjazd na Bułgarską do Poznania. Dziś nikt jednak nie myśli o tym co będzie za tydzień czy dwa, ale cała uwaga i wszystkie siły skupione są na niedzieli. Bo dla wszystkich Wiślaków wynik derbowego meczu to rzecz święta. Nie ważne jak i ile, ważne żeby trzy punkty zostały na Reymonta a sąsiadka została odprawiona z kwitkiem!

Spotkanie poprowadzi pan Tomasz Kwiatkowski z Warszawy.

Transmisja w Canal+, początek o 18.00.

Źródło: wislakrakow.com
(sum91)


To nie jest zwykły mecz!

Koszykarki przed wyjazdem na mecz ligowy do Lublina.
Koszykarki przed wyjazdem na mecz ligowy do Lublina.

Nie jest to spotkanie jakich wiele w ligowym terminarzu. Nie jest to mecz, w którym walczy się tylko o trzy punkty. To Wielkie Derby Krakowa! Pojedynek o tradycji tak długiej, jak stare są zespoły, które od ponad wieku biją się o prymat w mieście i kraju. Już za kilka godzin oczy całej piłkarskiej Polski zwrócone będą na Kraków, gdzie na stadionie przy ulicy Reymonta dojdzie do 193. starcia pomiędzy Wisłą a Cracovią. Każdy Wiślak wie, gdzie powinien znaleźć się dziś wieczorem. Wszyscy na Derby!

Oba krakowskie kluby mają już prawie 110 lat i zapewne tak samo wiekowe są te najstarsze polskie Derby. Jednak pierwsze udokumentowane starcie o panowanie pod Wawelem miało miejsce 20 września 1908 roku. W tamtym spotkaniu nie wyłoniono zwycięzcy, gdyż zakończyło się ono wynikiem 1:1. Lata mijały, a Wisła potykała się ze swoim rywalem w różnych rozgrywkach i meczach towarzyskich. Na dzień dzisiejszy wszystkich pojedynków było 192. Biała Gwiazda wygrała 87 potyczek, 61 meczów przegrała, a pozostałe 44 zakończyły się remisem.


Każde derbowe spotkanie rozgrzewało kibiców do czerwoności. Jednak najważniejsze były mecze ligowe, w których przed laty, dla jednego z zespołów, ważyły się losy mistrzostwa Polski. Pierwsze ligowe spotkanie z Pasami Wisła rozegrała 3 czerwca 1928 roku. Gospodarzem tamtego meczu była Cracovia, a Wiślacy przegrali 1:2. Trzy miesiące później Biała Gwiazda zrewanżowała się jednak rywalom za tą porażkę i to z nawiązką. Dokładnie 9 września na własnym boisku Wisła wygrała aż 5:1, rozpoczynając tym samym serię 9 wygranych z rzędu, co pozwoliło jej na koniec sezonu świętować drugi w historii tytuł mistrzowski.

W Ekstraklasie oba kluby spotkały się jak do tej pory 71 razy. Wisła wygrała 30 meczów, zremisowała 21, a przegrała 20. Do ostatniego ligowego spotkania tych drużyn przy Reymonta doszło 3 marca bieżącego roku. Biała Gwiazda przed własną publicznością ograła gości 2:1. Wynik spotkania otworzył w 16. minucie Semir Stilić, który wykończył wspaniałą akcję zespołową. Po przerwie podwyższył Paweł Brożek, którego idealnie w polu karnym obsłużył wspomniany wyżej Bośniak. Kibice nie zdążyli jeszcze zakończyć świętować po zdobyciu bramki, gdy goście „złapali kontakt”, a piłkę do siatki gospodarzy skierował Marcin Budziński. Wiślacy zdołali jednak odeprzeć ataki gości i kontrolowali przebieg spotkania, ostatecznie odnosząc kolejny triumf nad swym lokalnym rywalem. Wisła w Ekstraklasie, na stadionie przy ulicy Reymonta, nie przegrała z Cracovią od 1959 roku.

Wiślackie skrzaty.
Wiślackie skrzaty.

Jeśli chodzi o bilans bramkowy, to przemawia on na korzyść Białej Gwiazdy. Wisła we wszystkich 192 meczach ze swoim dzisiejszym rywalem zdobyła 319 bramek, tracąc przy tym 237. Najskuteczniejszym Wiślakiem w meczach derbowych jest do dziś Henryk Reyman, który ma na koncie 21 bramek. Z obecnych piłkarzy Wisły najczęściej bramkarzy Pasów pokonywał Paweł Brożek, który zaliczył 4 trafienia. Tuż za nim z 3 golami plasuje się Rafał Boguski.

Pod koniec lipca oba kluby spotkały się na stadionie przy ulicy Kałuży, a mecz rozegrany w ramach 2. kolejki sezonu zakończył się wynikiem 1:1. Jako pierwsi prowadzenie objęli Wiślacy, a gola już w 3. minucie rywalizacji strzelił Krzysztof Mączyński. Gospodarze wyrównali chwilę później, gdy nieporozumienie Arkadiusza Głowackiego i Radosława Cierzniaka na bramkę zamienił Mateusz Cetnarski.

W poprzedniej kolejce Cracovia przed własna publicznością ograła Lechię Gdańsk 3:0 i obecnie zajmuje 3. miejsce w tabeli. Wisła natomiast zremisowała z Górnikiem w Zabrzu 1:1 i plasuje się trzy pozycje niżej.

Dla każdego kibica Białej Gwiazdy dzisiejsze spotkanie powinno być szczególne i już od dawna zaznaczone w kalendarzu. Dodatkowego smaczku całej rywalizacji dodaje wydarzenie historyczne, jakim jest 2000. mecz Wisły w Ekstraklasie. Warto tak szczególna chwilę uczcić wygraną, która dziś smakować będzie podwójnie! Widzimy się więc na R22!

Początek 193. Wielkich Derbów Krakowa o godzinie 18:00.

Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Derby Krakowa 2015. Niech Wisła i Cracovia zagrają w tradycyjnych barwach

Derby Krakowa 2015. Przez dziesiątki lat Cracovia i Wisła grały w derbach w swoich podstawowych strojach. Czas, żeby tradycja wróciła. Najlepiej już w niedzielę. Wszyscy są za, jednak decyzja należeć będzie do sędziów.

Wisła na czerwono, Cracovia w koszulkach w biało-czerwone pasy Pierwsze udokumentowane derby Krakowa rozegrano 20 września 1908 roku, a więc ponad 107 lat temu. Przez dziesiątki lat gdy dochodziło do starć „Białej Gwiazdy” z „Pasami” obie drużyny mogły grać w swoich klasycznych strojach: Wisła na czerwono, Cracovia w koszulkach w biało-czerwone pasy. Od jakiegoś czasu stało się to jednak z niezrozumiałych przyczyn problemem, głównie dla sędziów. My stajemy na stanowisku, by przywrócić piękną tradycję. Co istotne, tego typu problemów nie ma w znacznie silniejszych ligach, niż polska ekstraklasa. W Hiszpanii nikt nie wyobraża sobie, żeby w derbach Madrytu Real nie grał na biało, a Atletico w czerwono-białych pasach. Podobnie rzecz ma się w Mediolanie, gdzie Inter na derby ubiera koszulki czarno-niebieskie, a Milan czerwono-czarne. Skoro tam można, to dlaczego w Polsce nie? Zresztą nie tak odległe to czasy, gdy również derby Krakowa rozgrywane były w tradycyjnych strojach. Grano tak choćby od jesieni 2005 do wiosny 2007 roku. Duża w tym była zasługa ówczesnych kierowników obu drużyn, Marka Koniecznego z Wisły i śp. Macieja Madei z Cracovii.


Derby Krakowa 2015: barwy klubowe są rzeczą świętą!

- Gdy w 2005 roku zostałem ponownie kierownikiem drużyny Wisły, przed derbami zadzwoniłem do pana Macieja Madei - wspomina Konieczny. - Poprosiłem go, żeby na derby, rozgrywane na Reymonta, przywiózł również komplet koszulek w pasy. Sam przyniosłem archiwalne zdjęcia, pokazywałem, że przez lata tak grano i nikomu to nie przeszkadzało. Przez dobre kilkadziesiąt minut przekonywaliśmy razem z panem Maćkiem sędziów, że możemy grać w swoich podstawowych kompletach. Opór był duży. Wezwano ludzi z Canal Plus, żeby się wypowiedzieli. Ponieważ oni stwierdzili, że nie utrudni to w najmniejszym stopniu realizacji telewizyjnej, sędziowie „zmiękli”. Ostatecznie stanęło na tym, że Cracovia zaczyna mecz w koszulkach w pasy, ale jeśli tylko będzie to arbitrom przeszkadzało, to spotkanie zostanie przerwane i piłkarze przebiorą się w rezerwowe stroje. Nie było takiej konieczności, a przez kolejne kilka meczów grano w tradycyjnych barwach. Szkoda, że później z tego zrezygnowano, ale mam wielką nadzieję, że ta tradycja wróci już na stałe. Bo, co jak co, ale bez względu na to, czy ktoś kibicuje Wiśle czy Cracovii, to barwy klubowe są dla niego rzeczą świętą!

Nie jest tak, żeby w obu klubach zapomniano o tej tradycji. Obecny kierownik Wisły Jarosław Krzoska tłumaczy, że praktycznie przed każdymi derbami obaj kierownicy próbują przekonać arbitrów. Nie przynosi to skutku, bo sędziowie są uparci i... wygodni. - Podejmowałem wiele razy takie próby, ale trafiało to na opór materii, związany z czerwonym kolorem na koszulkach - tłumaczy Krzoska. - Zawsze mnie to dziwiło, bo np. w Anglii często drużyny grają w podobnych strojach i nikomu to nie przeszkadza. W czasie ostatnich derbów na stadionie Cracovii była nawet taka sytuacja, że sędzia główny zgodził się, żebyśmy zagrali na czerwono, ale zaoponowali liniowi. Wtedy również główny się wycofał. Derby Krakowa 2015: w niedzielę kolejne derby! Przed niedzielnymi derbami dojdzie do kolejnej próby przekonania arbitrów. - Warto, żeby to była dobra tradycja - dodaje Krzoska. - Chcemy tego my, chce również Cracovia. Dla marki tych derbów warto byłoby, żeby obie drużyny grały w swoich strojach. Nie jesteśmy ligą, w której z tego powodu coś by się przewróciło. Są dużo mocniejsze ligi, w których da się. Sędziowie powtarzają, żeby później nie mieć do nich pretensji o decyzje. Próbuję ich zrozumieć, ale z drugiej strony jest to trochę pójście na łatwiznę. Ja jestem całym sercem za tym, żeby derby były rozgrywane w podstawowych kompletach. - Bardzo bym chciał, byśmy na Wiśle zagrali w pasach, rozmawiałem o tym z trenerem Jackiem Zielińskim, który też jest za tym - mówi z kolei kierownik Cracovii Tomasz Siemieniec. Dodaje: - Nasze stroje różnią się m.in. rękawkami. My mamy białe, a Wisła czerwone. Za powrotem do tradycji jest również wiceprezes Cracovii Jakub Tabisz, który mówi: - Gra w takich czy innych strojach zawsze zależy od sędziów. Mówiąc szczerze, od tego, jakie dany arbiter ma nastawienie do życia. Niektórzy twierdzą, że nie rozróżniają kolorów. Gdy Wisła gra w czerwonych koszulkach, to ten kolor zlewa im się z naszym. Na pewno podejmiemy w niedzielę próbę, by zagrać w swoich tradycyjnych barwach.


Derby Krakowa 2015:

To jest dobra świecka tradycja Problemu na pewno nie ma ze strony telewizji. Tomasz Smokowski, dziennikarz stacji Canal Plus, która przeprowadzi transmisję z niedzielnego meczu, powiedział nam: - Bardzo lubię niebieskie koszulki Wisły i czarne Cracovii, ale marzyłoby mi się, żeby każde derbowe spotkanie w Krakowie oba te zespoły grały w swoich pierwszych kompletach strojów - Wisła na czerwono, Cracovia w pasach. Mocno wspieram całą akcję, bo dla realizacji telewizyjnej nie ma to żadnego znaczenia. Koszulki i tak będą się od siebie odcinały, bo już tak grano przez wiele lat. A sędziowie też nie powinni szukać alibi, że kawałek strojów Cracovii będzie podobny do tych Wisły. To jest dobra świecka tradycja, którą warto wspierać i kontynuować! Nasza akcja podoba się również organizatorowi rozgrywek, czyli Ekstraklasie. Waldemar Gojtowski menedżer ds. komunikacji spółki, powiedział nam: - Ekstraklasa SA popiera inicjatywy, które podkreślają długą i piękną historię takich meczów jak derby Krakowa. Ostateczną decyzję podejmuje w sprawie stosowanych kompletów strojów sędzia główny po konsultacji ze swoim zespołem, ale liczymy na to, że dodatkowa argumentacja będzie przez sędziów wzięta pod uwagę.


Derby Krakowa 2015: wszystko zależy od arbitrów

A zatem wszystko zależy od arbitrów. Zapytaliśmy więc ich szefa Zbigniewa Przesmyckiego, czy skoro przez tyle lat grano w derbach Krakowa w tradycyjnych strojach, to czy arbitrzy nie mogliby jednak popatrzeć na to bardziej przychylnym okiem i po prostu zgodzić się na to, żeby już w niedzielę Wisła zagrała w swoim podstawowym komplecie, a Cracovia w koszulkach w pasy i czarnych spodenkach oraz getrach? - Ostateczna decyzja o tym, w jakich strojach grają drużyny, należy do sędziów - mówi Zbigniew Przesmycki. - Ważny jest ich komfort w prowadzeniu zawodów. Nie mogę im nic nakazać. Mogę natomiast obiecać, że porozmawiam z sędziami wyznaczonymi na derby Krakowa, żeby przychylnie podeszli do sprawy gry obu drużyn w swoich tradycyjnych strojach. A zatem pozostaje czekać do niedzieli...


Raport przedderbowy

Jak informowaliśmy, nie trenuje Łukasz Burliga, który ma problemy z przywodzicielem, ale od czwartku powinien wrócić do zajęć. Małe problemy zdrowotne ma również Richard Guzmics, jednak też powinien być gotowy do gry w niedzielę. Wilde-Donald Guerrier nie trenował wczoraj z powodu bólu zęba. Obrońca „Pasów” Piotr Polczak nie zagra w derbach, bo w spotkaniu z Lechią zobaczył czwartą żółtą kartkę. Szkoleniowiec Cracovii Jacek Zieliński będzie musiał znaleźć zastępcę stopera, wybierając z pary Bartosz Rymaniak - Sreten Sretenović. Do składu wróci po pauzie za kartki defensywny pomocnik Damian Dąbrowski. Walkę z czasem podejmie natomiast Jakub Wójcicki. Nie grał w trzech meczach ligowych i pucharowym z powodu kontuzji mięśnia. Zieliński wolał oszczędzić go na mecz z Wisłą.

Czytaj więcej: http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/9120452,derby-krakowa-2015-niech-wisla-i-cracovia-zagraja-w-tradycyjnych-barwach-zdjecia,id,t.html

Źródło: gazetakrakowska.pl


Wygraliśmy 2:1, a schodziliśmy z boiska autentycznie zdenerwowani, tymczasem rywale – zadowoleni

Jak przekonują nasi rozmówcy w Derbach Krakowa nie ma znaczenia o jaką stawkę gra się toczy. Nerwy, adrenalina, emocje i podwójna radość ze zwycięstwa – tak mecze z Cracovią wspominają wychowankowie Wisły. – Na te spotkania zawsze się czekało, aby jak najszybciej nadeszły – mówi Paweł Stolarski, obecnie piłkarz Lechii Gdańsk. – Gdy się było dzieckiem to każdy mecz przeżywało się bardzo, ale derby zawsze miały dodatkowy smaczek – dodaje Adam Buksa, jego kolega klubowy. Pierwsze garnitury Wisły i Cracovii spotykają się w sezonie przeważnie dwa razy, te młodzieżowe – niemal co weekend.

– Gram w Wiśle już 11 lat i jedyne derby jakie przegrałem to te rok temu, kiedy graliśmy młodszym rocznikiem, a ja byłem po kontuzji – mówił po zwycięstwo 10:0 w finale Centralnej Ligi Juniorów Przemysław Lech, obecnie piłkarz Wisły Płock. Mimo to uważa, że te mecze nigdy nie traciły na wartości. – Od małego mieliśmy mocny rocznik, potem doszedł dobrze dysponowany rocznik 1996 i Cracovię, co by tu nie mówić, zawsze miażdżyliśmy. Co udowodniliśmy w naszym ostatnim meczu na szczeblu juniorskim. Przegrałem tylko jeden mecz derbowy, ale Pasy raczej nie uchodziły za słabego rywala. Może brało się to z tego, że z każdym zwycięstwem nabieraliśmy tej pewności, że gramy swoje i zwycięstwo jest nasze? Poza tym jednym meczem nie mieliśmy słabego dnia – dodaje. To on z rąk Zbigniewa Bońka odbierał puchar za Mistrzostwo Juniorów i, jak przyznaje, opaska kapitańska towarzyszyła mu niemal od początku gry w piłkę. – Trenerzy uważali, że się na niego nadaję i praktycznie cały czas, z krótką przerwą, nim byłem – mówi. – Swoje, przed meczem i w przerwie, zawsze powiedziałem. Nawet w tym ostatnim meczu, przy 4:0 po 45 minutach, mówiłem chłopakom, że gramy do końca, bo musimy udowodnić swoją wyższość – dodaje, pytany o rolę kapitana w tym meczu.

Wygrać Derby? – Piękne uczucie – mówi Paweł Stolarski. – Te juniorskie wspominam bardzo dobrze. Zdecydowana większość kończyła się naszym zwycięstwem, do tego kilka remisów, ale porażek sobie nie przypominam. Był to najważniejszy mecz w sezonie. Udało mi się strzelić kilka bramek – dodaje. Między innymi dwie, gdy grał z przeciwnikiem dwa lata starszymi. – Ten mecz zapadł mi najbardziej w pamięci. Niestety, w ekstraklasie nie udało się zagrać, byłem tylko na ławce. Graliśmy w Juniorach Starszych, a ja byłem dwa lata młodszy. Przegrywaliśmy 0:1, skończyło się 4:2. Do dwóch bramek dołożyłem asystę, ale ostatecznie skończyłem mecz z czerwoną kartką. Miło wspominam to spotkanie, ale kartka zepsuła świętowanie – śmieje się.

Porażek nie pamięta również Adam Buksa, napastnik gdańszczan. – Padało dużo goli, było dużo emocji, szczególnie wśród rodziców. Dużo było ostrej gry, także ten mecz był szczególny, ale Wisła zawsze wygrywała – mówi. – Chyba jakoś żadne niezbyt zapadły mi w pamięci, ale bodajże w trampkarzach wygraliśmy 10:1. Ciężko mi jest jednak coś wyróżnić – dodaje. Zauważa, że choć znał się z zawodnikami Cracovii, to jednak nie brakowało w nich nerwowych emocji. – Zawsze skupiałem się na tym co się działo na boisku, ale na trybunach też bywało gorąco, rodzice często się przekrzykiwali. Wiadomo, że w Derbach gra była trochę zaostrzona, nieraz kończyło się to ostrymi faulami – dodaje Stolarski. – Z większością chłopaków z Cracovii znaliśmy się i nie byliśmy do siebie wrogo nastawieni. Wiadomo – na boisku adrenalina, emocje i czasami nerwy puszczały. Mieliśmy tak, że nieraz zbiegaliśmy się z chłopakami w jedno miejsce, żeby coś krzyknąć – przyznaje Lech. Pierwszy występ? – W żakach w wieku dziesięciu lub jedenastu lat. Ale gdy się było dzieckiem to każdy mecz przeżywało się bardzo, ale derby zawsze miały dodatkowy smaczek – mówi Buksa. – O kurczę… Musiałem wtedy mieć z jedenaście lat, ale nie, nie dam rady sobie przypomnieć – bezradny jest również Lech. I nie zaskoczy też odpowiedź Stolarskiego: – Oj, za dużo tego było.

Przemysław Lech: – Po pierwszym finałowym meczu doszło do zabawnej sytuacji. Wygraliśmy 2:1, a schodziliśmy z boiska autentycznie zdenerwowani, tymczasem rywale – zadowoleni. Mieliśmy wtedy ogromną przewagę. Powiedziałem chłopakom w szatni, że nie jest ważne, że wygraliśmy 2:1 czy 8:0 bo i tak na Kałuży musimy wygrać, nie wyobrażam sobie przegranym derbów. Chłopaki wzięli sobie słowa do serca, a wynik przerósł nasze oczekiwania. Jednak było, minęło i teraz trzeba coś osiągnąć w seniorskiej piłce. – W latach siedemdziesiątych przechodząca kryzys drużyna Cracovii spadała na coraz niższe szczeble ligowych rozgrywek, co uniemożliwiało formalną kontynuację derbów Krakowa. A na tym, by je w godny sposób kontynuować, zależało wszystkim. Za emocjami związanymi z uświęconymi tradycją meczami dwóch najstarszych polskich drużyn tęsknili nie tylko krakowscy kibice, ale też miejskie władze, dziennikarze i sami zawodnicy. Jak się okazało, wszystkie strony potrafiły się dogadać i dzięki współpracy i wzajemnej życzliwości znaleźć doskonałe rozwiązanie problemu – możemy przeczytać w portalu historiawisly.pl. – Graliśmy o Herbową Tarczę Krakowa – wyjaśnia Kazimierz Kmiecik, najlepszy napastnik w historii Wisły, a obecnie trener Juniorów Starszych. – Bywały takie mecze, że graliśmy dobrze, ale mecze zdarzało się przegrać – opowiada. Na 17 spotkań o to trofeum Wisła górą była 11-krotnie. Mecze rozgrywano w styczniu. – Bardzo lubiłem grać w Derbach, już od najmłodszych lat. To jest specyficzny mecz, a praktycznie w każdym z nich udawało mi się strzelać bramki, więc była to moja dodatkowa radość. Większość spotkań z Cracovią wygrywaliśmy – dodaje trener Dariusz Marzec. Obaj jako trenerzy prowadzili swoje drużyny w meczach derbowych. – Zdecydowanie bardziej denerwuję się jako trener niż jako piłkarz. Teraz chcę, aby drużyna grała jak najlepiej. Ważny jest również styl, nie tylko wynik – uważa Kmiecik. W 9. kolejce Centralnej Ligi Sezonu obecnego sezonu Wisła ograła Cracovię 2:1. Był to jednak wyjątkowy mecz, ponieważ wiślacy stracili bramkę na początku spotkania, a drugą połowę kończyli bez dwóch zawodników. – Trzeba wierzyć w drużynę, piłka to nieobliczalna dyscyplina sportu. Pokazaliśmy, że w dziewięciu można wygrać mecz.

Dariusz Marzec: – Nie da się tego wrzucić do jednego schematu. Każdy mecz jest inny i przed każdym spotkaniem inaczej motywuje i rozmawiam z zawodnikami, natomiast na Derby niespecjalnie trzeba tego robić.

Kazimierz Kmiecik: – Za moich czasów zawodnicy Wisły i Cracovii normalnie spotykali się w kawiarni, zawsze ze sobą rozmawialiśmy. Wiadomo, na boisku walczyliśmy o zwycięstwo, ale to wszystko tam zostawało. Poza nim byliśmy kolegami. Jak ja grałem to kibice chodzili na mecze bo chcieli zobaczyć piłkę, jak grają drużyny, nie patrzyli aż tak która to drużyna.

Źródło: akademiawisly.pl


Przedmeczowe wypowiedzi

Kazimierz Moskal: - Zrobimy wszystko, aby punkty zostały na Reymonta

- Od dłuższego czasu obie drużyny są blisko siebie i raczej bliżej czuba, a nie dołu tabeli, więc spodziewamy się interesującego spotkania. Przed poprzednimi Derbami zdecydowanym faworytem, w opinii wielu fachowców, była Cracovia, która wtedy też była wyżej od nas w tabeli. A teraz? Nie wiem - to wy oceńcie. Nigdzie nie wpadła mi w ręce jakaś opinia na ten temat i trochę jestem tym zdziwiony - mówił przed czekającymi nas w niedzielę Derbami Krakowa trener "Białej Gwiazdy", Kazimierz Moskal.

Na pewno bardzo ważną informacją przed tym spotkaniem jest ta, że poza Emmanuelem Sarkim w naszej drużynie nie ma żadnych absencji, spowodowanych kontuzjami, czy kartkami. Niepokój musi natomiast budzić stan murawy naszego stadionu, która może mieć wpływ na jakość czekającego nas meczu.

- Co do tego w jakim stanie jest murawa na Reymonta możemy mieć różne zdanie. Od kilku meczy o tym nie wspominałem, bo uważałem, że nie ma takiej potrzeby. Ta murawa jest taka sama dla nas, jak i dla przeciwników. Faktem jest jednak, że taki jej stan nie ułatwia nam takiej gry, jaką my chcemy grać - szczególnie w ataku pozycyjnym. Widać że ten okres nie sprzyja boiskom - i to nie tylko u nas, ale też w innych miastach. Na pewno jest to jakiś kłopot, bo zdecydowanie ciężej gra się na takim boisku - przyznał trener Moskal.

Jak chyba zawsze przed spotkaniami z "Pasami" trener został zapytany o powstrzymanie w powietrznych pojedynkach pomocnika zespołu z ulicy Kałuży - Miroslava Čovilo.

- W tych meczach, które już graliśmy w derbach przeciwko Cracovii, potrafiliśmy sobie radzić z Čovilo. I tutaj absolutnie będziemy chcieli grać "swoją piłkę", tym bardziej, że nie jestem do końca przekonany jak Cracovia zagra. Przed meczem z Termaliką myślałem, że to zespół, który będzie chciał grać w piłkę, że będzie grał otwarcie - jak w Warszawie z Legią - a przyjechali tutaj i ta ich gra wyglądała zupełnie inaczej. Musimy być przygotowani na różne warianty, ale przede wszystkim musimy być skupieni na tym co my chcemy grać i to co sobie od początku sezonu zakładamy - przyznał opiekun wiślaków.

- Obydwa zespoły grają niezłą piłkę, jak na nasze warunki - co do tego nie mam wątpliwości. Różnie może być, bo to są Derby. Czasami ostrzymy sobie apetyty na wspaniałą grę i na pewno chcielibyśmy taki mecz zagrać i go zobaczyć, ale jedno jest pewne - najważniejsze są w tym meczu punkty i my zrobimy wszystko, aby bez względu na styl nasz, czy styl Cracovii, aby te punkty zostały na Reymonta

Źródło: wislaportal.pl


Paweł Brożek: - Zrobimy wszystko, żeby wygrać

- Na pewno będzie to interesujące spotkanie. Są to drużyny, które raczej grają do przodu i tutaj widzę naszą szansę, bo raczej ciężej jest nam grać w ataku pozycyjnym, choć stwarzamy sobie sytuacje. Tylko wiadomo, że w niektórych meczach problemem była nasza nieskuteczność. Sądzę, że Cracovia zagra otwarte spotkanie i to będzie takie widowisko, które ucieszy kibiców, dziennikarzy, ale też nas - powiedział przed meczem z "Pasami" napastnik Wisły Kraków, Paweł Brożek.

Ekipa z "drugiej strony Błoń" przyjeżdża na Reymonta ciesząc się ostatnio z niezłych wyników, dzięki którym zajmuje wysokie trzecie miejsce w tabeli. Można więc śmiało stwierdzić, że piłkarze trenera Jacka Zielińskiego są w niezłej dyspozycji. Brożek uważa jednak, że bez względu na miejsce w ligowej stawce - mecz derbowy to potyczka, w której najważniejsza będzie tzw. "dyspozycja dnia" danego zespołu.

- Każde zwycięstwo z Cracovią cieszy, niezależnie od tego w jakiej oni są formie. Przed tym pierwszym spotkaniem w tym sezonie z nimi, które zagraliśmy przy Kałuży, wszyscy skazywali nas na pożarcie, a znam to po sobie, bo kilka razy zagrałem w Derbach, że forma danego zespołu nie ma tutaj znaczenia. Bywało tak, że jechaliśmy tam w roli mocnego faworyta, a przegrywaliśmy. Będzie się liczyła "dyspozycja dnia", ale mam nadzieję, że nasz zespół pod względem mentalnym będzie przygotowany do tego boju - przyznał "Brozio".

- Doświadczenie to na pewno nasz atut, jak i solidna gra zespołu w obronie, bo nieźle to wygląda. Mamy oczywiście niekiedy kłopoty w ataku, ale mam nadzieję, że skończą się one w niedzielę. Cracovia ma bardzo silną ofensywę i tutaj będzie pole do popisu dla naszej defensywy. Jak wyłączymy ich najgroźniejszych zawodników, to powinno być dobrze - uważa najlepszy snajper "Białej Gwiazdy".

Na zakończenie spotkania z dziennikarzami Brożek poproszony został o dokończenie zdania... "Przyjdźcie na derby bo..." - ... bo zrobimy wszystko, żeby wygrać - powiedział bez chwili zastanowienia wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Łukasz Burliga: Znaczek Cracovii zawsze mnie pobudza

Było kilka fajnych zagrań, ale wciąż nie jestem zadowolony ze swojej dyspozycji - mówi Łukasz Burliga.

Mateusz Miga: Cracovii strzelał pan gole w juniorach, w Młodej Ekstraklasie, a jako piłkarz Ruchu Chorzów nawet w Pucharze Polski. To ulubiony rywal?

Łukasz Burliga: Tak można powiedzieć. Te mecze zawsze były wyjątkowe. Zwłaszcza w młodzieńczych latach, gdy w lidze juniorów obie drużyny wygrywały wszystkie inne spotkania i derby decydowały, kto zdobędzie mistrzostwo. Teraz marzę, by strzelić im gola w ekstraklasie i liczę, że w niedzielę będę miał ku temu okazje.


W Ruchu też były emocje, gdy pan grał przeciwko Cracovii?

Łukasz Burliga: Ten znaczek zawsze wywoływał u mnie emocje, więc była dodatkowa motywacja. Dla Ruchu był to mecz jak każdy inny, ale dla mnie jednak ważniejszy od pozostałych.


Raz strzelił pan im dwa gole przewrotką! Łukasz Burliga: Tak, to było w juniorach w wygranym spotkaniu 3:2. Co prawda w jednej sytuacji leżałem już na ziemi, ale byłem tyłem do bramki, więc wciąż można uznać to za przewrotkę.


Spotkały pana jakieś mniej przyjemne przygody związane z Cracovią?

Łukasz Burliga: Pół roku mieszkałem w internacie, który mieścił się na osiedlu zamieszkałym głównie przez kibiców Cracovii. Ze dwa razy mnie ktoś zaczepił, ale groźniejszych przygód na szczęście uniknąłem. Pamiętam tylko, że idąc na przystanek autobusowy, trzeba było się dobrze rozglądać. To była taka ciemna dróżka i nigdy nie wiadomo było, kto wyskoczy zza drzewa.


Bramki z przewrotki, asysty po zagraniu ruletą... Pana gra w ostatnich tygodniach bywa mocno efektowna.

Łukasz Burliga: Było kilka fajnych zagrań, ale wciąż nie jestem zadowolony ze swojej dyspozycji. Co chwilę coś mi się przytrafia. Prześladowały mnie kłopoty z pachwinami, potem dopadła mnie choroba i brałem antybiotyk. W meczu z Zagłębiem po starciu z Forencem uderzyłem głową w murawę. Mam nadzieję, że w końcówce rundy wreszcie będzie spokojniej.


Pana słowa o temperowaniu rywala, wypowiedziane w kierunku Kamila Mazka, wywołały niemałe zamieszanie. Zaskoczyło to pana?

Łukasz Burliga: Wolałbym się na ten temat nie wypowiadać. Mogę tylko zaproponować, by sprawdzić w słowniku co znaczy słowo „temperować” – wpływać na kogoś w łagodny sposób. Porównywanie do więziennych zwyczajów nie ma żadnego sensu. Zresztą w następnym meczu starcie z Forencem było zupełnie inne, a pod koniec drugiej połowy w tunelu przybiliśmy piątkę. W piłce trzeba mieć charakter.

Miał go pan już w wieku 10 lat, gdy samodzielnie dojeżdżał na treningi.

Łukasz Burliga: Tak. Z jednym, dwoma kolegami jeździliśmy PKS-em z Jachówki do Zembrzyc, czyli około 10 km, ale zdarzało się też, że zawoził mnie ojciec. Determinacji nigdy mi nie brakowało, bo bardzo chciałem grać w piłkę.


Niedługo potem, wraz z kolegą z Garbarza Zembrzyce Wojtkiem Suwadą, wybrał się pan do Wisły na testy.

Łukasz Burliga: Tata Wojtka, Janusz, był piłkarzem w przeszłości Wisły, a potem trenerem w lokalnych zespołach. To on zaproponował byśmy pojechali do Wisły sprawdzić się, dobrze wypadliśmy w sparingu i tak zostaliśmy piłkarzami Wisły. Do Krakowa trzeba było dojeżdżać jeszcze dalej, zawozili nas ojcowie, czasami jeździliśmy busami. Zresztą po tej samej trasie jeździli potem bracia Mak.


Na jakiej grał pan wtedy pozycji?

Łukasz Burliga: To się raz na jakiś czas się zmieniało. Najczęściej grałem wtedy na prawej pomocy, ale też na środku, w ataku lub na prawej obronie. Już wtedy mogłem występować praktycznie na każdej pozycji.


Ale w pewnym momencie wrócił pan w rodzinne strony.

Łukasz Burliga: Rok spędziłem w Strzelcu Budzów. Grałem tam z o trzy lata starszymi chłopakami i dużo mi to dało. Z Wisłą nie wiązałem już przyszłości. Pewnego dnia wróciłem do Krakowa, by zabrać swoją kartę. Akurat odbywał się testowy mecz dla kandydatów do gry w Wiśle. Było wolne miejsce w składzie, więc pożyczyłem od trenera Marcina Jałochy buty i zagrałem. Wypadłem nieźle, strzeliłem gola i usłyszałem, że nie wydadzą mi karty, mam wracać do zespołu. To była końcówka lata i w trzy dni musiałem znaleźć sobie w Krakowie szkołę.


W czerwcu kończy się pana kontrakt z Wisłą. Ten kolejny będzie jednym z ważniejszych w życiu, bo zapewne następne będą już mniejsze.

Łukasz Burliga: Trochę się dzieje w tej sprawie. Jest szansa, że porozumiem się z Wisłą. Obu stronom zależy, by zrobić to do końca roku, bo od stycznia mogę już podpisać umowę z innym klubem. Na razie rozmowy z Wisłą są na wstępnym etapie, ale najważniejsze, że jest dobra wola obu stron.


Latem interesował się panem klub z Chin. Krzysztof Mączyński poleca ten kierunek?

Łukasz Burliga: Nie wybrzydzam. Wolałbym grać w Europie, ale nie jestem reprezentantem Polski, który mógłby przebierać w ofertach i wybierać sobie kluby. Mam nadzieję, że pojawią się 2-3, które dobrze funkcjonują. Takie oferty z pewnością rozważę. Na pierwszym miejscu jest Wisła, ale nie wykluczam żadnego wariantu. Także takiego, że już w styczniu zmienię klub. A może być też tak, że podpiszę umowę z Wisłą, a znajdzie się klub, który będzie gotowy za mnie zapłacić.


Jak duże zaległości w wypłatach są obecnie w Wiśle?

Łukasz Burliga: Na ten temat nie mogę się wypowiadać.


W takim razie - jak się panu podoba gra Cracovii?

Łukasz Burliga: W meczu z Lechią widać było, że radzą sobie w ataku pozycyjnym. Ich największym atutem jest ofensywa. Cetnarski, Kapustka, Rakels są w formie, teraz dołączył do nich też Jendrisek. W tyłach też są dobrze poukładani, ale to właśnie tam będzie ich najłatwiej ukłuć. Najważniejsze, żebyśmy zagrali na swoim poziomie, bo uważam, że mimo wszystko mamy lepszy zespół.


Marzeniem Cracovii jest, aby zakończyć sezon wyżej niż wy. Łukasz Burliga: A naszym marzeniem jest do tego nie dopuścić.

Źródło: przegladsportowy.pl


Jarosław Krzoska z Wisły oraz Tomasz Siemieniec z Cracovii

Czytaj więcej: http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/9127110,derby-krakowa-2015-dla-pilkarzy-sa-jak-pogotowie-ktore-dziala-24-godziny-na-dobe-sonda,id,t.html


O rywalu

Tak gra Cracovia

W 17. kolejce będzie mieć spotkanie, które elektryzuje wszystkich kibiców pod Wawelem – Wielkie Derby Krakowa. Już w niedzielę na stadionie Białej Gwiazdy po raz 193 w historii zmierzą się zespoły Wisły i Cracovii. Pasy obecnie plasują się na trzecim miejscu, wyprzedzając Wiślaków o 4 punkty. Dla graczy Kazimierza Moskala będzie to zatem okazja do nadrobienia strat do odwiecznego rywala. Spotkanie to nie jest tylko meczem o 6 punktów, jest ono także okazją do podkreślenia, która z drużyn zapewni sobie kilkumiesięczne panowanie w mieście. Bez wątpienia zatem wszystkie oczy zwrócone będą w ten weekend na Kraków.

Dla piłkarzy Wisły derbowy pojedynek będzie także doskonałą okazją na odczarowanie swojej strzeleckiej niemocy w meczach rozgrywanych w roli gospodarza. Aż trudno w to uwierzyć, że od 28 sierpnia, kiedy to ekipa trenera Moskala pokonała 4:2 Śląska Wrocław, na stadionie przy Reymonta nie padła ani jedna bramka – zarówno dla Wisły, jak i żadnej z drużyn przyjezdnych. Korona, Termalica i Ruch do Krakowa przyjechały się wyłącznie bronić i, jak widać, to zadanie wykonali perfekcyjnie. Derby rządzą się jednak swoimi prawami i ciężko uwierzyć, aby także Cracovia nastawiła się na defensywną grę, co może zwiększyć szanse Wiślaków na upragnione przełamanie.

Co ciekawe, w pięciu ostatnich spotkaniach oba zespoły zdobyły po dziewięć punktów, trudno zatem przed pierwszym gwizdkiem wskazywać faworyta tej potyczki. Gracze Jacka Zielińskiego na R22 przyjadą zmotywowani gładkim zwycięstwem nad Lechią Gdańsk, po którym umocnili się na podium. W drużynie Pasów brakować jednak będzie lidera defensywy i kapitana zespołu – Piotra Polczaka. Kto zastąpi najlepszego obrońcę Cracovii? W jakim zestawieniu na derbowy mecz wyjdzie drużyna z ul. Kałuży? Zapraszamy na analizę taktyczną rywala zza Błoń.


Bramka: W pierwszych w tym sezonie derbach golkiperem numer jeden był doświadczony Krzysztof Pilarz. Jednak od 9. kolejki zamiast 35-latka pomiędzy słupkami występuje trzykrotny reprezentant kraju, Grzegorz Sandomierski. Trzeci bramkarz reprezentacji Polski na Euro 2012 przed sezonem został pozyskany z bydgoskiego Zawiszy, do którego trafił po nieudanej europejskiej przygodzie. W przeciągu trzech sezonów 26-latek reprezentował barwy belgijskiego Genku, angielskiego Blackburn i mistrza Chorwacji, Dinama Zagrzeb, jednak nigdzie nie udało mu się na dłużej przebić do podstawowego składu. Szansę na odbudowanie wychowanek Jagiellonii dostał w Bydgoszczy i pomimo spadku Zawiszy do I ligi zaprezentował się on na tyle dobrze, że przed początkiem rundy zakontraktowany został w Cracovii.


Linia obrony: Oprócz pauzującego za czwartą żółtą kartkę Piotra Polczaka do dyspozycji trenera Zielińskiego są wszyscy defensorzy. O miejsce, które na co dzień zajmuje kapitan Cracovii, walczy kilku obrońców. Wiele wskazuje jednak na to, że szansę otrzyma Bartosz Rymaniak, który dotychczas w tym sezonie rozegrał w lidze siedem spotkań. Najprawdopodobniej na ławce rezerwowych pozostanie Sreten Sretenović, który po kilku średnich występach stracił zaufanie byłego szkoleniowca Lecha Poznań i Ruchu Chorzów. Rymaniakowi partnerować będzie zatem na środku defensywy Hubert Wołąkiewicz, czterokrotny reprezentant Polski, pozyskany z rumuńskiej Astry Giurgiu. Zawodnik ten zasilił Pasy z myślą o grze na lewej obronie, jednak jak sam mówi, równie dobrze radzi sobie jako stoper. 30-latek taką właśnie funkcję pełnił w ostatnim meczu z Lechią Gdańsk. A wszystko to za sprawą zawodnika notorycznie ostatnio powoływanego do kadry U-21. Paweł Jaroszyński, bo o nim mowa, od siedmiu spotkań wychodzi w podstawowym składzie i wypada na tyle dobrze, że nie ma podstaw, aby go zmieniać. Roszada nastąpiła natomiast ostatnio na prawej flance. Doświadczony 31-letni Deleu, kojarzony przede wszystkim z wieloletnich występów w barwach Lechii, wygryzł ze składu kolejnego byłego gracza Zawiszy, Jakuba Wójcickiego. Z meczu przeciwko swojej byłej ekipie Brazylijczyk dał się zapamiętać przede wszystkim doskonałą grą aktorską w starciu z Michałem Makiem, który usiłował go kopnąć. Wychowanek słynnego Corinthians padł niczym rażony gromem, jednak gracz Lechii nawet go nie dotknął, mimo wszystko samo usiłowanie niesportowego zagrania zakończyło się dla niego czerwoną kartką.


Linia pomocy: Cracovia przyzwyczaiła już swoich fanów do gry piątką pomocników. Pierwszym z nich, pełniącym przede wszystkim funkcje defensywne, jednak charakteryzującym się także świetnym prostopadłym podaniem jest 23-letni Damian Dąbrowski, przez trenera Zielińskiego określany jako najbardziej niedoceniany zawodnik w Ekstraklasie. Uważać także trzeba będzie, przede wszystkim w powietrzu, na Miroslava Čovilo, 29-letniego Serba, posiadającego także bośniacki paszport. W tym sezonie były gracz m.in. Hajduka Kula i FC Koper zdobył dwie bramki, w tym jedną w meczu z Wisłą po stałym fragmencie gry. Podczas każdego rzutu wolnego czy rożnego Wiślacy będą musieli dokładnie pilnować potężnego (193 cm wzrostu) pomocnika. Przed wyżej wymienioną dwójką, jako ofensywny pomocnik, zagra Mateusz Cetnarski, w mistrzowski sposób odkurzony przez Jacka Zielińskiego. Gdy mówiło się, że Cracovia pozbędzie się tego gracza, trener Pasów zaprzeczył tym spekulacjom, odważnie twierdząc, że będzie to kluczowy zawodnik jego teamu. Tak też się stało, a sam 27-latek w szesnastu kolejkach zdobył aż siedem goli i zanotował cztery asysty. W tych ostatnich przebija go tylko gracz, o którym głośno zrobiło się nie tylko w Polsce – Bartosz Kapustka – najmłodszy kadrowicz Adama Nawałki, o którego biją się już tak uznane marki jak: Udinese, Juventus czy Borussia Dortmund. W trzech meczach reprezentacyjnych 18-latek dwukrotnie zdobywał bramkę i tyle samo razy asystował – takie statystyki w takim wieku muszą robić wrażenie. Ostatnim z pomocników, który zamelduje się na Reymonta od pierwszej minuty, będzie najlepszy strzelec Cracovii w tegorocznych rozgrywkach, Deniss Rakels. 13-krotny reprezentant Łotwy zajmuje obecnie trzecią w pozycję w klasyfikacji najlepszego strzelca ligi, z ośmioma bramkami na koncie. Wyciągnięty za darmo z Zagłębia Lubin zawodnik w koszulce w pasy stał się jednym z lepszych ligowców i dziś słychać już tylko o jego wyczynach na boisku, a nie poza nim.


Atak: Wyżej wspomniany Rakels bardzo często podłącza się do akcji jako typowy drugi napastnik, wspierając gracza, który ma jedno z ciekawszych CV w Ekstraklasie. Erik Jendrišek, 33-krotny reprezentant Słowacji, w przeszłości bronił barw m.in. Kaiserslautern, Hannoveru 96, Freiburga i Schalke 04 Gelsenkirchen. 29-latek, po nieudanym początku przygody z polską ligą, na dobre zadomowił się w podstawowym składzie Cracovii, stając się jej wiodącym napastnikiem. W ostatnich dwóch spotkaniach liczący na powołanie do kadry zawodnik zdobył trzy bramki i nie zamierza na tym poprzestawać. Jego głównymi atutami są szybkość, zwinność i bardzo dobra technika. Bez wątpienia obrońcy Białej Gwiazdy będą musieli mieć oko na Jendriška.

Drużyny szykują się w swoich ośrodkach treningowych, a atmosfera staje się coraz bardziej napięta. Już w niedzielę przekonamy się kto przerwie bezkrólewie, które nastało po remisie w 2. kolejce bieżących rozgrywek. W najbliższą niedzielę zobaczymy, którzy fani będą mogli mówić o swojej drużynie per „Pany”. 193. Wielkie Derby Krakowa zapowiadają się niezwykle emocjonująco. R22, niedziela 29.11, godzina 18.00. Kibicu Wisły Kraków, nie może Cię tam zabraknąć!

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Co słychać u rywala: Cracovia

Przed nami 193. Wielkie Derby Krakowa! To będzie już drugie w tym sezonie spotkanie krakowskich drużyn, tym razem odbędzie się ono przy Reymonta. Sprawdzamy, co słychać u rywali zza miedzy.

W lipcu na stadionie przy ulicy Kałuży mecz zakończył się remisem 1:1 po bramkach Krzysztofa Mączyńskiego i Mateusza Cetnarskiego. W obecnym sezonie był to jeden z dziewięciu remisów Wisły, za to Cracovii – zaledwie jeden z trzech. Podopieczni trenera Jacka Zielińskiego po ostatnim zwycięstwie z Lechią Gdańsk 3:0 umocnili się na trzeciej pozycji w ligowej tabeli.

Na ustach wielu ekspertów w Polsce jest Bartosz Kapustka, który – oprócz odgrywania kluczowej roli w zespole Pasów – w towarzyskich spotkaniach reprezentacji Polski zdobył bramkę przeciwko Islandii oraz zaliczył asystę w meczu z Czechami. Oprócz niego w dobrej formie znajdują się pozostali ofensywni gracze Cracovii: Deniss Rakels, Mateusz Cetnarski oraz Erik Jendrisek. To właśnie ta trójka graczy zapisała na swoim koncie po jednej bramce w poniedziałkowej wygranej z Lechią.

Po wyżej wspomnianym meczu trener Pasów Jacek Zieliński chwalił swoich piłkarzy za konsekwencję oraz zachowanie czystego konta: „Mieliśmy grać spokojnie i cierpliwie. Po początku drugiej połowy było widać, że bramka to kwestia czasu. Moi piłkarze nie grzali się, tylko grali konsekwentnie i zagrali bardzo mądrze taktycznie. Chwała im za to, że udało się zagrać na zero z tyłu, bo w kontekście zbliżających się derbów Krakowa to też bardzo ważne”. W niedzielnym spotkaniu z powodu nadmiaru żółtych kartek na pewno nie wystąpi stoper Cracovii – Piotr Polczak.

K. Wojnarowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Pod lupą – Bartosz Kapustka

Bardzo dobre występy utalentowanego pomocnika Cracovii na boiskach Ekstraklasy oraz piłkarskiej reprezentacji Polski sprawiły, że stał się jednym z najgłośniejszych tematów w krajowym futbolu. O podopiecznym trenera Jacka Zielińskiego mówi się także za granicą, a młody zawodnik znalazł się w kręgu zainteresowań wielu klubów.

Bartosz Kapustka urodził się 23 grudnia 1996 roku w Tarnowie, gdzie w lokalnej Tarnovii stawiał pierwsze piłkarskie kroki. Jeszcze jako junior był wybijającą się postacią lokalnej drużyny i podczas jednego ze spotkań przeciwko Hutnikowi został zauważony przez ówczesnego szkoleniowca krakowian – Michała Wiącka.

Trener Hutnika nie musiał długo namawiać piłkarza do przeprowadzki pod Wawel, jednak gdy Wiącek stracił pracę, Kapustka wrócił do Tarnowa.Wszystko wskazywało na to, że latem 2012 roku zdolny zawodnik zasili Legię, z którą przebywał na turnieju na Słowacji, jednak ostatecznie podpisał kontrakt z Cracovią.

Debiut na boiskach Ekstraklasy młody piłkarz odnotował w 2014 roku w starciu z Widzewem za kadencji trenera Wojciecha Stawowego. Spory potencjał zobaczył w nim również Robert Podoliński, który regularnie stawiał na Kapustkę. Obecnie trudno sobie wyobrazić skład Pasów bez 18-letniego pomocnika, mającego już za sobą udział w Derbach Krakowa.

Zawodnik Pasów przebojem wdarł się do kadry trenera Adama Nawałki, odnotowując wymarzony debiut w starciu z Gibraltarem, okraszony trafieniem. W kolejnych spotkaniach Biało-Czerwonych także zapisał się na kartach historii, bowiem ponowie trafił do bramki rywala w meczu z Islandią. Swój dorobek powiększył w meczu z Czechami, zaliczając asystę przy golu Milika.

Bartosz Kapustka jest piłkarzem bardzo szybkim, zwinnym, mającym niezłe wyszkolenie techniczne. Ponadto dobrze gra głową, potrafi przytrzymać piłkę, ale i odebrać ją rywalowi. Dodatkowo celnymi podaniami „obsługuje” partnerów z drużyny, będąc najlepiej asystującym zawodnikiem w szeregach Cracovii. Podopieczny trenera Zielińskiego nie boi się również pojedynków jeden na jeden i posiada niezbędne dla piłkarza szczęście, gdyż piłka przysłowiowo go szuka.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje z meczu

Porażka w Derbach Krakowa

Brazylijczyk strzelcem drugiej bramki w meczu derbowym.
Brazylijczyk strzelcem drugiej bramki w meczu derbowym.

Piłkarze Białej Gwiazdy nie zdołali zapewnić sobie panowania pod Wawelem, ulegając przed własną publicznością rywalce zza Błoń 1:2. Jedyną bramkę dla podopiecznych trenera Moskala zdobył w 25. minucie Paweł Brożek.

Źle dla Wisły rozpoczęło się niedzielne spotkanie, bowiem w 7. minucie gry Cracovia otworzyła wynik po strzale Rakelsa. Niestety arbiter nadzorujący przebieg spotkania nie odgwizdał wówczas ewidentnego spalonego. Gracze Białej Gwiazdy nie dawali jednak za wygraną i najpierw swoich sił próbował Sadlok, a później Burliga zmarnował dobre podanie Boguskiego.

18. minuta przyniosła piękną akcję Białej Gwiazdy, po której przed szansą stanął Boguski, lecz podopieczny trenera Kazimierza Moskala nie sprawił swym strzałem problemów Sandomierskiemu. Sto osiemdziesiąt sekund później Cierzniaka próbował postraszyć Jaroszyński, lecz Wiślak nie dał się zaskoczyć.

Druga bramka dla Cracovii padła w 22. minucie, kiedy to Deleu wykorzystał zamieszanie w polu karnym Wiślaków i płaskim strzałem umieścił futbolówkę w siatce. Odpowiedź Białej Gwiazdy nadeszła błyskawicznie, bowiem trzy minuty później kibiców zgromadzonych na Reymonta ucieszył Brożek, który z bliskiej odległości wepchnął piłkę do bramki.

Kilkanaście sekund później mogło być już 2:2, ale tym razem popularny „Pawka” nie zdołał z kilku metrów pokonać Sandomierskiego. Kolejną dogodną okazję mieli gospodarze w 32. minucie, lecz tym razem Burliga uderzył nad poprzeczką.

O pechu mogą mówić zawodnicy Białej Gwiazdy, bowiem świetne podanie ze środka pola otrzymał chwilę później Brożek, który minąwszy bramkarza pośliznął się w „szesnastce” rywala i nie zdołał oddać celnego strzału. W doliczonym do pierwszej części spotkania czasie groźnie dośrodkowywali gości, ale na posterunku był Cierzniak.

Zamknięta trybuna konsekwencją kar po marcowych derbach.
Zamknięta trybuna konsekwencją kar po marcowych derbach.

Od razu po zmianie stron do ataku ruszyli Wiślacy. Boguski świetnie zagrał piłkę w stronę Jankowskiego, który bez wahania odegrał ją Brożkowi, lecz piłka po jego strzale głową zatrzymała się na jednym z defensorów Pasów. W 54. minucie ładne podanie zafundował Sadlokowi Uryga, lecz zawodnik ekipy gospodarzy zdołał zablokować jego uderzenie, a dobitka przeszła minimalnie obok słupka.

Niewiele brakło, a w 60. minucie Cierzniak wyciągnąłby piłkę z siatki po raz trzeci, ale na szczęście futbolówka po próbie Rakelsa minęła słupek. Czternaście minut później Burliga próbował pokonać Sandomierskiego po strzale głową, piłka spadła jeszcze pod nogi Głowackiego, ale z interwencją zdążył golkiper Cracovii. W odpowiedzi z kontrą pomknęli rywale, którą próbował wykończyć Covilo. Na szczęście dobrze spisał się Cierzniak i odparł zagrożenie.

Najlepszą okazję Wisła miała pięć minut przed ostatnim gwizdkiem arbitra. Przepiękne zagranie posłał w „szesnastkę” Pasów Mączyński, a do piłki najwyżej wyskoczył Brożek. Podopieczny trenera Kazimierza Moskala uderzył tuż przy słupku, lecz futbolówka została sparowana przez Sandomierskiego na rzut rożny.

Kolejną dobrą interwencją popisał się w kolejnej akcji bramkarz Cracovii, który wybronił rewelacyjny strzał Sadloka. W końcówce rywalizacji remis swojej drużyny próbował dać Guerrier, jednak uprzedzili go rywale.


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Nie wstyd Wam? Wisła - Cracovia 1-2

Przed meczem derbowym z ekipy Wisły dochodziły głosy, że nasi piłkarze zrobią wszystko, aby punkty zostały po tym spotkaniu przy Reymonta. Można w to niestety mocno powątpiewać. Wisła niejako na własne życzenie przegrała z Cracovią 1-2 i był to smutny jubileusz, bo mecz ten był 2000. naszym występem w Ekstraklasie.

Apele krakowskiej prasy podziałały i obydwa zespoły zagrały mecz derbowy w swoich tradycyjnych strojach. Nie wiadomo jednak czy to właśnie przez nadmierną ilość czerwieni na boisku, ale w 7. minucie poszczęściło się Cracovii. Dobrze rozegrana akcja skończyła się na podaniu Mateusza Cetnarskiego do Denissa Rakelsa, a ten będą w sytuacji sam na sam pokonał Radosława Cierzniaka. I tylko wielka szkoda, że po raz kolejny w tym sezonie tracimy gola po błędzie oczywiście swoim, ale też sędziego. Łotysz był bowiem na wyraźnym spalonym... No właśnie - czy to ta nadmierna ilość czerwieni oślepiła sędziego asystenta?

Nie zmienia to natomiast faktu, że początek meczu w wykonaniu wiślaków był mocno przeciętny, żeby nie powiedzieć dosłownie, że fatalny! Zaczęliśmy bowiem cofnięci i poniekąd stracony gol był tego konsekwencją! Bramka zdobyta przez "Pasy" obudziła jednak wiślaków, ale ani Maciej Sadlok w 11. minucie, ani Maciej Jankowski w 17. nie zdołali pokonać Grzegorza Sandomierskiego.

Co nie udało się Wiśle... udało się Cracovii! W 22. minucie mocno z dystansu huknął Marcin Budziński i Cierzniak z trudem przeniósł piłkę nad poprzeczką. Przyjezdni mieli więc rzut rożny, po którym futbolówka powędrowała do Deleu, a ten mocnym plasowanym strzałem znalazł drogę do naszej bramki! 0-2 i co najmniej konsternacja.

Na szczęście ta bramka już wybitnie na wiślaków podziałała i szybko udało nam się zdobyć gola kontaktowego. Była 25 minuta, kiedy to po dośrodkowaniu Krzysztofa Mączyńskiego i przedłużeniu tego zagrania przez Jankowskiego do siatki "Pasów" trafił nie kto inny, jak Paweł Brożek. Nasz napastnik szybko powinien jednak zdobyć też gola numer dwa tego spotkania, ale w 27. minucie uderzył piłkę "na wślizgu" i ta przeleciała obok bramki.

Na listę strzelców przed przerwą mógł się jeszcze wpisać w 31. minucie Łukasz Burliga, który zaliczył niezły rajd z boku boiska do jego środka, ale uderzył nad bramką. W nią strzału nie udało się natomiast w ogóle oddać w 37. minucie Brożkowi, bo choć znalazł się sam na sam z Sandomierskim, to futbolówki nie opanował - i śmiało można powiedzieć, że "Brozio" już do przerwy mógł mieć na swoim koncie hat-tricka. A że nie miał - więc po 45. minutach było 1-2.

Drugą połowę wiślacy zaczęli z animuszem, ale na pierwszą groźną okazję czekaliśmy do 53. minuty. Podanie Burligi skończyło się celnym strzałem Jankowskiego, ale nasz pomocnik trafił tylo w obrońcę, a jego dobitka przeleciała już obok bramki! Minutę później dobrze do "Jankesa" podał z kolei Mączyński, ale tym razem strzelec został zablokowany i mieliśmy tylko rzut rożny.

Niestety w kolejnych minutach gra się wyrównała i do głosu zaczęła też dochodzić cofnięta po przerwie Cracpvia. I tak w 60. minucie groźny, ale nieznacznie niecelny strzał, oddał Rakels. Na następną zaś godną odnotowania akcję wiślaków czekać musieliśmy aż do... 73. minuty, kiedy to po rzucie rożnym główkował Alan Uryga, ale piłka i tak padła łupem Sandomierskiego.

Jeśli spodziewaliśmy się emocji po przerwie - to tych zbyt wiele niestety nie było, bo Cracovia nie zamierzała się odkryć, a wiślacy wyglądali tak, jakby z każdą minutą modlili się już tylko o końcówy gwizdek sędziego. Mimo to w samej końcówce powinniśmy choćby wyrównać. W 84. minucie bliski szczęścia był bowiem Brożek, ale jego "główkę" sparował bramkarz "Pasów", który dobrze spisał się też dwie minuty później, odbijając na rzut rożny próbę z wolnego Sadloka.

Ostatecznie więc Wisła z Cracovią przegrała - i to nasza pierwsza porażka w tym sezonie na własnym stadionie. A jakby tego było mało - niestety przy Reymonta z "Pasami" przegrywamy po raz pierwszy w Ekstraklasie od... 56 lat! I może to niech wystarczy za jakikolwiek dodatkowy komentarz do tego meczu!

Źródło: wislaportal.pl


Derbowa porażka

Nie tak to miało wyglądać. Po słabym występie, Wisła przed własną publicznością przegrała 1:2 w derbowym meczu z Cracovią.

Spotkanie rozpoczęło się od groźnej sytuacji pod bramką Wisły, ale mając przed sobą praktycznie Cierzniaka, Rakels uderzył obok bramki. W kolejnych minutach wiślacy starali się grać wysokim pressingiem, ale nie przynosiło to pożądanego efektu.

Tymczasem w siódmej minucie Cracovia wyszła na prowadzenie. Po zagraniu Cetnarskiego, do bramki Wisły trafił Rakels. Powtórki pokazały jednak, że gol nie powinien zostać uznany, bowiem napastnik gości był w tej sytuacji na spalonym.

Wisła starała się odpowiedzieć. W 17. minucie przed szansą stanął Jankowski, któremu piłkę z lewej strony boiska świetnie dograł Sadlok. Popularny "Jankes" główkował jednak prosto w ręce bramkarza. W kolejnych minutach dwoma dobrymi interwencjami popisał się Cierzniak, który obronił uderzenia Jaroszyńskiego i Budzińskiego z dystansu.

W 23. minucie zrobiło się 2:0. Po rzucie rożnym piłka trafiła przed pole karne do Deleu, który mocnym strzałem w długi róg nie dał szans Cierzniakowi. Dwie minuty później Wisła zdobyła kontaktowego gola. Na listę strzelców wpisał się Paweł Brożek, do którego piłka trafiła w polu karnym po zgraniu jej głową przez Jankowskiego.

W kolejnych minutach Brożek powinien odwrócić losy rywalizacji, bowiem miał kolejne dwie doskonałe okazje. Obie jednak fatalnie zmarnował. W efekcie na przerwę w zdecydowanie lepszych humorach schodzili goście.

W drugiej połowie Cracovia kontrolowała wydarzenia na boisku. Wisła miała duże trudności ze stwarzaniem sobie sytuacji. Gdy już oddawaliśmy celne uderzenia, to na posterunku był Sandomierski. Bramkarz Cracovii nie dał się zaskoczyć między innymi po strzałach Pawła Brożka i Sadloka. Ostatecznie wynik 1:2 nie uległ już zmianie.

Źródło: wislakrakow.com


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kazimierz Moskal: Musimy się podnieść

- Musimy sobie jasno powiedzieć, że daliśmy totalnie ciała. Na ten mecz i jego wynik miało wpływ przede wszystkim jego pierwsze 20 minut. To nie tak mieliśmy zacząć, mieliśmy zagrać agresywnie, a oddaliśmy inicjatywę Cracovii, która grała swobodnie piłką, nawet na naszej połowie i stąd wzięły się stracone bramki. Zaczęliśmy grać po drugim straconym golu i mogliśmy jeszcze w pierwszej połowie kilka bramek strzelić i wcale tego meczu nie musieliśmy przegrać - powiedział po przegranym meczu derbowym trener Wisły Kraków, Kazimierz Moskal.

- Z każdą upływającą minutą graliśmy natomiast coraz bardziej nerwowo i stąd nie byliśmy w stanie odwrócić losów spotkania. Ta porażka boli jak żadna, ale przed nami kolejne ciężkie mecze. Musimy się podnieść i zrobić wszystko, aby w środę zagrać dobre spotkanie - dodał Moskal.

- Wpływ na postawę Guerriera mają jego kontuzje, które ostatnio go dopadły. A do tego wyjazdy na mecze reprezentacyjne. Stąd nieprzypadkowo nie znajduje miejsca w podstawowej jedenastce, choć absolutnie liczyliśmy, że wchodząc z ławki zrobi różnicę - mówił ponadto pytany o słaby występ Wilde'a-Donalda Guerriera, trener Wisły.

- Mieliśmy zacząć od samego początku agresywnie. Denis Popovič miał zacząć ten mecz i może to miało wpływ jakoś na zespół, że wyszliśmy trochę rozkojarzeni. Odnowiła mu się jednak w końcowej fazie rozgrzewki kontuzja mięśnia dwugłowego i stąd decyzja o zamianie na Maćka Jankowskiego - przyznał trener pytany o zmianę zawodników jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego.

- To jest trudny dla nas moment, kiedy przegrywa się u siebie w Derbach. Dla mnie, dla zespołu, ale to jest sport, to jest piłka. Każdy mecz jest inny. Nie mamy wyjścia i musimy jechać do Poznania, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Zdajemy sobie absolutnie sprawę, że Lech to nie jest już ten zespół, który tracił punkty. Jest teraz na fali i ma szerszą ławkę, niż my, a trener Urban rotuje zawodnikami. Dziś nie wiem czy tak do końca zabrakło nam trochę zdrowia, czy też to, że goniliśmy wynik. Musiały być momenty, że ktoś odczuwał trudy spotkania, szczególnie na tym boisku, ale no cóż. Mamy taki skład jaki mamy i to też powinno być dla nas plusem, jeśli będziemy zdrowi, że zagramy w tym samym składzie, bo to też służy czemuś, m.in. zgraniu - mówił ponadto Moskal.

Na koniec trener Wisły został zapytany o zmarnowane sytuacje Pawła Brożka.

- Nie widziałem jeszcze powtórek, a różne głosy do mnie dochodziły. Z mojej perspektywy wydawało mi się, że były to sytuacje, które trzeba było wykorzystać i wcale nie musieliśmy do przerwy przegrywać. Niestety nie udało się i będę ten mecz oglądał jeszcze raz. Sam zobaczę jak to wyglądało - przyznał trener Moskal.

Źródło: wislaportal.pl


Jacek Zieliński: - Cieszę się z tego zwycięstwa, bo smakuje ono dziś bardzo

- Podsumowaniem meczu jest wynik końcowy. Bardzo długo czekaliśmy na zwycięstwo przy Reymonta. Szczególnie kibice Cracovii długo czekali na to co się stało i bardzo cieszymy się z tego faktu. Był to bardzo trudny mecz, ale dobrze go sobie otworzyliśmy. Chcieliśmy od początku zagrać wysokim pressingiem i to się udało - powiedział po meczu Wisły z Cracovią trener "Pasów", Jacek Zieliński.

- Strzeliliśmy dwie bramki, ale później straciliśmy trochę kontrolę nad grą. Padła bramka na 1-2 i było parę sytuacji, zrobiło się groźnie, ale w drugiej połowie uspokoiliśmy grę, dominowaliśmy na boisku. Cieszę się z tego zwycięstwa. Nie ukrywam, bo smakuje ono dziś bardzo - przyznał opiekun Cracovii.

- Już parę meczów tak zaczynaliśmy, wielokrotnie tak próbujemy grać i dziś nam się to udało. Szybko strzelona bramka, potem druga i wydawało się że mecz mamy pod kontrolą, ale piłka jest przewrotna i do końca drżeliśmy o wynik. Myślę, że dobrze odrobiliśmy domową lekcję, to jak gra Wisła. Wielkie słowa uznania dla chłopaków, bo zostawili na boisku mnóstwo zdrowia. Do umiejętności piłkarskich dołożyli zaangażowanie i to powyżej swojego maksymalnego pułapu. Tym bardziej nam to zwycięstwo smakuje - dodał trener "Pasów".

- Nie miałbym serca, gdybym miał po takim zwycięstwie do drużyny jakiekolwiek pretensje. Na razie pocieszmy się chwilę, jedziemy teraz na kolację, odnowę, bo już w środę gramy kolejny mecz, a później będziemy się zastanawiać co i gdzie było nie najlepsze - zakończył Zieliński.

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników:

Arkadiusz Głowacki: - Jest nam przykro, że przegraliśmy

- Mocno mobilizowaliśmy się przed tym meczem, żeby dobrze wejść w niego, żeby dobrze i skutecznie go rozpocząć, żeby skutecznie odpierać potencjalne ataki Cracovii. Wydaje mi się, że mimo tego nastawienia byliśmy na początku zbyt pasywni. Dopiero po straconych bramkach nasza gra wyglądała lepiej. Oczywiście Cracovia zaprezentowała się bardzo dobrze, należą się jej gratulacje i od tego nie możemy uciekać, ale jak to w piłce bywa - też mieliśmy swoje okazje, co nie umniejsza sukcesu Cracovii - mówił po przegranym meczu derbowym Arkadiusz Głowacki.

- Był taki moment kiedy Cracovia mając dobrych zawodników pod względem technicznym i którzy są doświadczeni - uporządkowała grę i było nam ciężko coś skonstruować, ale do końca wierzyliśmy, że uda się odwrócić losy tego meczu. Ale tak się nie stało. Jest nam przykro, że przegraliśmy. Chciałem podziękować wszystkim tym, którzy mimo różnych dla nas czasów są z nami na dobre i na złe. Przed nami kolejne mecze, a dziś jest czas na to, żeby porozpamiętywać to co się stało - dodał kapitan Wisły.

- Ten mecz różnie mógł się potoczyć, ale trzeba przyznać, że od początku graliśmy źle i ten mecz później to już była konsekwencja tego co działo się na początku. Teraz trzeba się szybko pozbierać, szybko dojść do zdrowia, bo po takim meczu na pewno są urazy i ciężej się dochodzi do siebie, ale nic nas nie usprawiedliwia. Jedziemy do Poznania zaprezentować się godnie i w tej kwestii nic się u nas nie zmieni. Zrobimy wszystko, żeby się odbudować - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Radosław Cierzniak: - Zawaliliśmy ten mecz

- Jesteśmy dziś bardzo smutni z tego powodu, że Cracovia dawno tutaj nie wygrała i chcieliśmy tę passę podtrzymać. Wiadomo, że pewne serie kiedyś się kończą, ale mieliśmy nadzieję, że to nie nastąpi dziś. Wynik poszedł w świat i na gorąco ciężko mi coś powiedzieć. Zawaliliśmy ten mecz - powiedział dobitnie po porażce w Derbach Radosław Cierzniak.

- Wiadomo, że to są derby. Powinniśmy wyjść bardziej agresywnie. Nie wiem z czego to wynikało i musimy nad tym popracować i wyciągnąć wnioski. Zostały nam jeszcze cztery bardzo fajne mecze i w nich musimy dać więcej. Aczkolwiek mieliśmy dziś swoje sytuacje, ale powtarza się to co spotkanie, że powinniśmy je strzelić, ale wiadomo, że nie każda wpada. Szkoda, że w takim meczu, zwłaszcza w pierwszej połowie - nie wpadło - analizował bramkarz Wisły.

- Bramki? Przy drugiej uważam, że miałem szansę. Podskoczyła nad ręką, boisko też nie pomogło, bo przez rozsypany piach nie ma takiego poślizgu, ale nie jest to żadne usprawiedliwienie. Powinienem pójść dwiema rękami i to wybić. Ale skoczyła mi nad ręką i to najbardziej mnie boli - dodał krytycznie o swojej interwencji Cierzniak.

W ciągu najbliższych dni Wisłę czekają teraz spotkania z Lechem i Legią, czyli na pewno łatwo nie będzie...

- Cieszę się, że w tak krótkim czasie czekają nas takie mecze. Nie mamy czasu na rozmyślanie i wiadomo, że to będzie długo boleć nas wszystkich, ale profesjonalny sportowiec powinien się po takich ciosach podnosić. Teraz będzie decydujący moment i odpowiedź w którym miejscu jesteśmy. Czy będziemy się w stanie podnieść, czy nas dobiją. Wierzę, że jesteśmy w stanie się podnieść. Mamy dwa dni na regenerację i w środę powalczymy o dobry wynik - zapowiedział bramkarz Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Maciej Sadlok: - Przegraliśmy Derby i to jest dla nas wielką bolączką

- Myślę, że Cracovia nas nie zaskoczyła, raczej błąd wynikał z naszej gry. Założenia były inne. Od początku mieliśmy na nich "siąść" i nie wiem skąd się wzięło to, że się cofnęliśmy. A potem gdy staraliśmy się ich "pressować" wyglądało to zupełnie inaczej, tyle że już wtedy Cracovia miała strzelone dwie bramki - mówił po porażce w Derbach Maciej Sadlok.

- W drugiej połowie było widać, że po tych dwóch bramkach daliśmy trochę od siebie i tak naprawdę już w pierwszej połowie mogliśmy wyjść na prowadzenie. Już nie mówię o wyrównaniu, bo dwie sytuacje były tak dogodne, że musimy bramki strzelać, chcąc wygrać taki mecz. Stało się niestety inaczej i w drugiej połowie już takich sytuacji nie mieliśmy - przyznał wiślak.

- Nie mamy innego wyjścia, musimy się podnieść. Nic nie da nam biczowanie i załamywanie. Każdy niech sobie szybko ten swój występ przeanalizuje i każdy z nas niech się uderzy w piersi gdzie robił błędy, bo w środę już trzeba grać i przywieźć jakieś punkty z Poznania, bo terminarz naprawdę nie jest łatwy - dodał Sadlok.

- Słyszałem, że był spalony, ale nad tym się nie zastanawiałem. Piłka poszła do Cetnarskiego, był sam, chciałem szybko wybiec z myślą o zblokowaniu strzału. Zagrał idealnie z pierwszej piłki, a że sędzia się spóźnił? Za dwa dni nikt nie będzie pamiętał, że on popełnił błąd, a my przegraliśmy Derby i to jest dla nas wielką bolączką. Na pewno mogło być inaczej, ale gdy dostaje się dwa szybkie gongi, to nie jest łatwo się podnieść. A mogliśmy tego uniknąć - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Łukasz Burliga: - Możemy mieć pretensje wyłącznie do siebie

Łukasz Burliga w walce o piłkę z Sretenem Sretenovićem.
Łukasz Burliga w walce o piłkę z Sretenem Sretenovićem.

- Słabo zaczęliśmy to spotkanie. Nie wiem z czego to wynikało, bo mieliśmy wyjść i od początku zagrać pressingiem, a było zupełnie na odwrót. I można powiedzieć, że możemy mieć pretensje wyłącznie do siebie, bo po tych dwudziestu minutach, to my zaczęliśmy grać, ale niestety 70 minut to było za mało - mówił po porażce w spotkaniu derbowym występujący dziś w pomocy, Łukasz Burliga.

- Gra na którą się naraziliśmy była przez to, że było 0-2 dla Cracovii, czyli to, że musieliśmy cały czas grać pressingiem i wiadomo, że przy tym im bliżej końca, tym było widać, że sporadycznie byliśmy w stanie Cracovii zagrozić - przyznał wiślak, pytany o fakt, że w ostatnich minutach nasza drużyna opadła z sił.

- Może to i dobrze, że mamy taki terminarz, bo będzie można szybciej zapomnieć o tym meczu i skupić się na następnym. Nie pozostaje nam nic innego, jak zregenerować siły, a sezon jest jeszcze długi. Mam nadzieję, że z Cracovią zagramy jeszcze raz, jeśli znajdziemy się w pierwszej ósemce - stwierdził Burliga.

- A co do gola ze spalonego, to nie widziałem tego, ale cóż. My też na Górniku strzeliliśmy ze spalonego. Taka jest piłka - powiedział ponadto wiślak, pytany o pierwszą bramkę dla Cracovii, która nie powinna zostać uznana.

Źródło: wislaportal.pl


Paweł Brożek (wideo)

>>> wywiad (video):
Źródło: Sportowy Magazyn Krakowski


Podsumowanie 17. kolejki Ekstraklasy

Po szczęśliwym remisie Legii w Bielsku-Białej przewaga Piasta Gliwice nad warszawiakami wzrosła do aż 10 punktów i zanosi się na to, że przed przerwą zimową na czele ligowej stawki niewiele nam się już zmieni. No chyba, że warszawiaków przegoni jeszcze... Cracovia. "Pasy" wygrały bowiem w szlagierze kolejki mecz derbowy i mają dokładnie tyle samo punktów co legioniści. A Wisła? Teraz czekają nas spotkania z Lechem i Legią. Gdzie będziemy po nich? To na pewno ciekawe pytanie.


Piątek, 27 listopada:

Korona Kielce 0-2 Zagłębie Lubin

0-1 Łukasz Janoszka (36.)
0-2 Jarosław Jach (56.)

Piłkarze z Kielc przegrywają drugi mecz z rzędu, a lubinianie swoje drugie kolejne spotkanie wygrywają, więc łatwo zgadnąć gdzie są lepsze nastroje. Ale nie mogło być inaczej. Korona "u siebie" to jednak "dostarczyciel punktów". Tym razem też byli od nich daleko, co nie może dziwić, jeśli pierwszy celny strzał oddaje się już przy stanie 0-2.


Piast Gliwice 3-0 Ruch Chorzów

1-0 Mateusz Cichocki (26. sam.)
2-0 Josip Barišić (37.)
3-0 Gerard Badía (85.)

Ekipa z Gliwic jest wciąż nie do powstrzymania i choć Ruch przyjechał na ten mecz w glorii zespołu, który pięć ostatnich spotkań kończył z co najmniej remisem, to tym razem nie było go na to stać. Piast rozstrzygnął sprawę jeszcze przed przerwą, by w końcówce postawić przysłowiową "kropkę nad i".


Sobota, 28 listopada:

Górnik Zabrze 1-1 Górnik Łęczna

1-0 Szymon Skrzypczak (79.)
1-1 Łukasz Mierzejewski (90.)

Bardzo blisko trzech jakże ważnych dla siebie punktów byli zabrzanie, ale ostatecznie wszystko skończyło się remisem. Dla gospodarzy to kolejny krok w kierunku degradacji, bo nie ma się co oszukiwać. Jeśli w takim meczu nie dopisuje się kompletu punktów, to w jakim?


Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Jagiellonia Białystok W związku z obfitymi opadami śniegu mecz został odwołany. Jego nowy termin to 16 grudnia br.


Śląsk Wrocław 0-0 Pogoń Szczecin

Sporo było z obydwu stron starań o to, aby mecz wygrać, ale wszystko skończyło się mało satysfakcjonującym podziałem punktów. Dla Śląska oznacza to pozostanie w strefie spadkowej, dla Pogoni zaś - przerwanie gorszej serii, bo "Portowcy" dwa poprzednie mecze zakończyli porażkami. I na pewno nie sposób nie wspomnieć o frekwencji... 5628 widzów? Na 40-tysięcznym stadionie we Wrocławiu? Ehhh...


Niedziela, 29 listopada:

Lechia Gdańsk 0-1 Lech Poznań

0-1 Kasper Hämäläinen (63.) Mecz mógł się wręcz idealnie "ułożyć" Lechii, ale w 12. minucie rzutu karnego nie wykorzystał Grzegorz Kuświk. Tak doskonała okazja gospodarzy srogo się na nich zemściła i poznaniacy sami po godzinie zadali - jak się okazało - decydujący i zwycięski cios! Dla "biało-zielonych" jest to już czwarta (!) porażka z rzędu. A Lech? Trzy ostatnie mecze to trzy zwycięstwa, a teraz do Poznania uda się Wisła...


Podbeskidzie Bielsko-Biała 2-2 Legia Warszawa

1-0 Róbert Demjan (6.)
1-1 Nemanja Nikolić (68.)
2-1 Igor Lewczuk (86. sam.)
2-2 Stojan Vranješ (90.)

Co musi się stać, żeby sędziowie wreszcie przestali pomagać Legii? Ciężko powiedzieć, ale w Bielsku mogą i zapewne mają pretensje do sędziego Frankowskiego. Przy stanie 1-1 Ondrej Duda sfaulował w polu karnym, a co robi arbiter? Gwiżdże, ale rzut wolny, a Słowak nie ogląda choćby kartki. Zapewne dlatego, że byłaby to dla niego druga w meczu. "Górale" grający całą drugą połowę w "dziesiątkę" i tak zdołali wyjść na prowadzenie, ale czy Legia - jak powinna - grając również w "dziesiątkę" - zdołałaby wyrównać w doliczonym czasie gry? Tego już się nie dowiemy. No ale pomagać Legii nie grzech, prawda?


WISŁA KRAKÓW 1-2 Cracovia

0-1 Deniss Rakels (7.)
0-2 Deleu (23.)
1-2 Paweł Brożek (25.)

Spotkania derbowe rządzą się niby swoimi prawami, ale dziś te "prawa" przeszły jednak jakby obok wiślaków! Oczywiście, że oni sami powiedzą, że bardzo chcieli, że walczyli, że się starali, ale jednak "czegoś" zabrakło. Dawno przy Reymonta nie słyszeliśmy więc okrzyku "Wisła grać...", a jeśli tak dzieje się w Derbach, to chyba coś jest "nie tak". Przed meczem można było też w ciemno stawiać, że wynik zależeć będzie od skuteczności zwłaszcza Pawła Brożka. I ten mógł w tym spotkaniu ustrzelić hat-tricka. A że nie ustrzelił? No to wiślacy zdobyli jednego tylko gola. Oczywiście porażka to nie tylko "zasługa" "Brozia", ale też nie da się wygrać, jeśli goli się nie strzela. Ma więc swój dzień Cracovia - przynajmniej do kolejnych derbów!

Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 17 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_


Wideo: Liga od kuchni

>>> Kulisy meczu (video):
Źródło: canalplus


Doping cz.I(video)

Doping cz.II(video)

Oprawa(video)

Źródło:http://skwk.pl/

Galeria

Pełna galeria [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11]