2024.05.11 Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 3:4
Z Historia Wisły
![]() | Wisła Kraków | 3:4 (2:2) | Lechia Gdańsk | ![]() | ||||||
widzów: 25.327 | ||||||||||
sędzia: Bartosz Frankowski z Torunia. | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
Ławka rezerwowych: Álvaro Ratón, Michał Żyro, Igor Łasicki, Mariusz Kutwa Kapitan: Alan Uryga
|
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Przed pierwszym gwizdkiem
Pokonać lidera: zapowiedź meczu #WISLGD
10.05.2024, 15:50
Pierwszy raz od finału w Warszawie piłkarze Białej Gwiazdy będą mogli zaprezentować się na żywo swoim kibicom. W ramach zmagań 32. kolejki Fortuna 1 Ligi Wisła Kraków podejmie na stadionie przy Reymonta drużynę Lechii Gdańsk. Start tego interesująco zapowiadającego się spotkania zaplanowany został na 11 maja na godzinę 17:30.
Zarówno sympatycy Wisły, jak i Lechii z dużym upragnieniem widzą swoje ulubione zespoły w przyszłej edycji rozgrywek PKO BP Ekstraklasy. Bliżej tego celu są w tej chwili nasi sobotni goście - gdańszczanie z liczbą 62 punktów przewodzą całej stawce ligowej tabeli. Ich przewaga jest na tyle spora, że pomyślny wynik w zbliżającym się spotkaniu mógłby zagwarantować im bezpośredni awans już na dwie kolejki przed końcem sezonu.
Sytuacja krakowian po ostatnim remisie nieco się utrudniła. Do osiągnięcia celu nadal konieczne jest regularne punktowanie, jednak margines błędu jest w tej chwili praktycznie zerowy. W strefie barażowej panuje spory „ścisk”, przez co każda zdobycz może okazać się ostatecznie kluczowa. Dodatkowo zwycięstwo z liderem na własnym boisku byłoby z pełnym przekonaniem niezwykle motywującym akcentem na ostatniej prostej do finiszu rozgrywek.
Obie ekipy w sezonie 2023/2024 mierzyły się ze sobą już dwukrotnie i za każdym razem były to bardzo wyrównane pojedynki. Pierwszym z tych starć była premierowa runda Pucharu Polski, gdzie do rozstrzygnięcia zawodów potrzebna była dogrywka. Jak wiadomo - za sprawą gola Baeny w 105. minucie lepsi wynikiem 2:1 okazali się wówczas Wiślacy. Kolejny mecz to już natomiast spotkanie ligowe na Polsat Plus Arena Gdańsk, podczas którego nie padła żadna bramka.
Z całą pewnością powinniśmy oczekiwać niezwykle emocjonującego widowiska. Na murawie zaprezentują się dwa zespoły o dużej jakości kadrowej, które chcą walczyć o jak najwyższe cele. Trener Albert Rudé na przedmeczowej konferencji zwracał uwagę na wiele stworzonych szans bramkowych, niepotwierdzonych jednak odpowiednią skutecznością pod przeciwną bramką. Dobra forma strzelecka i wsparcie zgromadzonej na trybunach publiczności może okazać się w tej sytuacji kluczowe, napędzając krakowską drużynę do zdobycia jakże potrzebnych trzech punktów!
Razem po awans!
Źródło: wislakrakow.com
Wszystko, co musisz wiedzieć przed meczem #WISLGD
11.05.2024, 11:25
W sobotnie popołudnie Biała Gwiazda rozegra mecz w ramach 32. kolejki Fortuna 1 Ligi, w którym podejmie zespół Lechii Gdańsk. Zapraszamy do zapoznania się z przedmeczowymi informacjami oraz aktywnościami, jakie będą na Was czekać przy okazji tego starcia.
Apelujemy o ostrożność na drogach i wcześniejsze przybycie na stadion, które pozwoli nam wszystkim na uniknięcie kolejek. Wychodząc z domu nie zapomnijcie o dowodzie osobistym lub o innym dokumencie potwierdzającym Waszą tożsamość, a także o tym, aby wcześniej pobrać bilet. Bramy obiektu zostaną otwarte o godzinie 15:30.
Do starcia z liderem rozgrywek Biała Gwiazda przystąpi ze Sponsorem Meczu - firmą ORLEN OIL.
ORLEN OIL, czyli nasz Sponsor Strategiczny klubu, to ważne ramię Białej Gwiazdy. Firma wspiera zdobywcę Pucharu Polski na wielu płaszczyznach, angażując się w działalność poszczególnych sekcji: Wisły Women, Amp Futbol, Blind Football oraz drużyny rezerw czy oldbojów. ORLEN OIL to także Sponsor Główny Akademii. Oprócz ekspozycji logo na strojach meczowych widoczne jest ono także podczas okazjonalnych wydarzeń organizowanych pod egidą Wisły Kraków.
To już czwarte spotkanie ORLENU OIL w roli Sponsora Meczu. Dodatkowo firma podczas rywalizacji #WISLGD będzie partnerem dziecięcej eskorty, która wyprowadzi zawodników na murawę przy R22. Logo widoczne będzie także w przestrzeni stadionu oraz w komunikacji w social mediach klubu.
Dla osób, które zdecydują się tego dnia wspierać zespół Wisły z trybun stadionu, przygotowaliśmy jak zwykle szereg aktywności:
Od godziny 13:00 w Wiślackim Miasteczku przed sektorem C będzie wiele się działo! Na osoby wybierające się tego dnia na mecz czekać będą liczne foodtrucki o zróżnicowanej ofercie gastronomicznej – tak, aby każdy znalazł coś dla siebie. W strefie tej pracować będą również wolontariusze zbierający słodkości dla lokalnych domów dziecka. Serdecznie zachęcamy Was do wsparcia tej inicjatywy. Ponadto, pojawią się w nim znane Wam już dmuchane atrakcje.
W ramach tradycyjnej już akcji Spotkaj Piłkarza w godzinach 16:30-17:20 na Sektor Rodzinny zawita wirtuoz naszego środka pola - Marc Carbó! Z kolei od godziny 16.00 w miasteczku przed C czekać będzie Dejvi Bregu.
Ważną informacją jest również kontynuacja akcji krwiodawstwa! Przed meczem z Lechią na parkingu od strony ulicy Reymonta w godzinach 12:00-16:00 każda chętna osoba oddać będzie mogła swoją krew, ratując być może w ten sposób czyjeś życie. Podobnie jak miało to miejsce poprzednio, także i tym razem wszyscy, którzy zdecydują się wspomóc banki krwi, otrzymają vouchery na mecz z Lechią lub z Termaliką, a także specjalne gadżety i plakaty. Można też będzie zapisać się do KHDK PCK Wisła Kraków i otrzymać unikalną legitymację.
Ostatnią z atrakcji jest postać, bez której tak ważny mecz nie mógłby się odbyć. Jest nią ikona krakowskiej Wisły - Smok. Maskota naszej drużyny będzie przechadzać się po stadionie przez cały czas trwania boiskowych zawodów, chętnie pozując z Wami do pamiątkowej fotografii.
Zachęcamy również do sprawdzenia nowej rozszerzonej oferty cateringowej. We współpracy z DMD Events Group dokładamy wszelkich starań, aby stale ją rozwijać i tym samym jak najpełniej spełniać Państwa oczekiwania w tym zakresie.
Przed wejściem na stadion prosimy o sprawdzenie metody dostarczenia biletu lub karnetu wybranej przy zakupie. W przypadku wybrania opcji: - Wydruk samodzielny - w tym wypadku należy pobrać bilet lub okazać go na telefonie. Dotyczy to także osób, które posiadają Kartę Kibica, ale przy dokonaniu zakupu biletu lub karnetu wybrali wydruk samodzielny; - Karta Kibica - przy wybraniu tej metody dostarczenia, osoby posiadające bilet na mecz lub karnet wchodzą na stadion poprzez odbicie na bramkach wejściowych swoich Kart Kibica; - Wirtualna karta - osoby, które przy zakupie biletu lub karnetu wybrały formę dostarczenia karta wirtualna wchodzą na wygenerowany kod na telefonie.
UWAGA! Prosimy o sprawdzenie daty ważności KK! W jaki sposób sprawdzić formę wybraną przy kupnie karnetu lub biletu:
- 1. Zaloguj się do swojego profilu;
- 2. Po zalogowaniu wybierz zakładkę konto;
- 3. Następnie pojawią się zakupione produkty;
- 4. Kliknij w bilet lub karnet;5. Pod twoimi danymi osobowymi pojawi się metoda dostarczenia.
UWAGA! Osoby, które posiadają bilety i karnety w swoich telefonach, prosimy o zapoznanie się ze szczegółami wejścia na obiekt przy pomocy systemu Wallet.
Udostępnij
Źródło: wislakrakow.com
Ogień na trybunach! Ogień na boisku? Wisła gra dziś z Lechią
Sobota, 11 maja 2024 r.
Po raz pierwszy od zdobycia Pucharu Polski piłkarze krakowskiej Wisły zagrają dziś na własnym stadionie spotkanie ligowe. I zanosi się na kolejne piłkarskie święto, bo wejściówki na ten mecz ma na tę chwilę wykupione aż 23 tysiące kibiców! Na trybunach będzie więc znów "ogień", ale o wiele ważniejszy będzie ten na murawie!
Opromieniona pucharowym sukcesem Wisła w poprzedniej kolejce ligowej straciła niestety dwa punkty w wyjazdowej potyczce z ostatnim w tabeli Zagłębiem Sosnowiec, a dziś czeka nas o wiele trudniejsze zadanie. Na Reymonta zjawi się bowiem zmotywowana i liderująca rozgrywkom Lechia Gdańsk, która aby zapewnić sobie już definitywnie awans do Ekstraklasy potrzebuje już tylko jednego punktu. O to jedno brakujące "oczko" gdańszczanie zapewne grać przy Reymonta nie będą, bo też są tej wiosny najlepiej punktującą drużyną ligi i do Krakowa przyjechali po pełną pulę. Lechia ma zresztą kim straszyć, bo nawet jeśli w końcówce rundy jesiennej oraz przez całą wiosnę grała bez kontuzjowanego Luisa Fernándeza, którego dziś również zabraknie, to tacy zawodnicy jak Camilo Mena, Iwan Żelizko, Rifet Kapić, czy Maksym Chłań i Tomáš Bobček - wyrastają zdecydowanie ponad pierwszoligowe rozgrywki. No i to głównie im Lechia zawdzięcza w największej mierze taką, a nie inną, lokatę w tabeli. No i jeśli rozpoczęliśmy tę zapowiedź od przypomnienia pucharowych zmagań, to nie sposób nie wspomnieć, że to właśnie od wyeliminowania Lechii rozpoczęła się nasza podróż na Stadion Narodowy. Także i za ten fakt gdańszczanie będą się dziś nam chcieli odpłacić. Tym bardziej, że mając w swoim terminarzu po meczu z nami niewątpliwie niełatwą potyczkę derbową z Arką oraz na zakończenie sezonu wyjazd do Legnicy - ten jeden brakujący punkt będą chcieli poszukać jak najszybciej...
Wisła swojej szansy na awans szukać będzie musiała już wyłącznie w barażach, bo choć matematycznie wciąż możemy zająć drugie miejsce premiowane bezpośrednią promocją, to trudno spodziewać się, że z kolei druga aktualnie w tabeli gdyńska Arka - bo tylko ją w teorii możemy jeszcze przegonić - przegra aż trzykrotnie! Tym bardziej, że sama zmierzy się w niedzielne południe na własnym stadionie z sosnowieckim Zagłębiem. I choć potem gra wspomniany mecz derbowy z Lechią, a na zakończenie sezonu u siebie z GKS-em Katowice, to aż tak sensacyjnego scenariusza, jak trzy zwycięstwa Wisły i trzy porażki gdynian, trudno brać pod uwagę. Wiślacy muszą natomiast i przede wszystkim skupić się na sobie, bo to co dla nas napisane jest na koniec tego sezonu zależy wyłącznie od nas samych! "Biała Gwiazda" walczyć musi bowiem i wreszcie na finiszu zmagań o to, aby udowodnić, że na promocję do najwyższej klasy rozgrywkowej po prostu zasługuje. Meczami w Pucharze Polskim wszystkim pokazała, że ten zespół naprawdę potrafi grać w piłkę. I jeśli poziom determinacji z gier pucharowych uda się przełożyć na finisz sezonu w lidze, to nie mamy wątpliwości, że ta batalia może zakończyć się dla nas ogromnym sukcesem. Na dziś nie pozostaje nam nic innego, jak skupić się na tym, aby niemal za wszelką cenę wygrać trzy ostatnie mecze ligowe, bo to bez względu na wyniki innych spotkań jest jedyną szansą, aby postarać się o zajęcie trzeciego miejsca na koniec sezonu zasadniczego. I ogromny handicap w postaci gry spotkań barażowych na własnym stadionie...
Dziś będzie na nim bez wątpienia bardzo gorąco i choć - co ważne - sytuacja kadrowa zespołu jest więcej niż przyzwoita jeśli chodzi o kontuzje, bo w kadrze meczowej brakuje z tego powodu jedynie Bartosza Talara, a tylko występ Davida Junki stoi pod znakiem zapytania, to kibiców niewątpliwie martwić może nieobecność lidera naszej linii pomocy, a mianowicie Marka Carbó, który obejrzał już w tym sezonie osiem żółtych kartek i będzie dziś pauzował. Zastąpić go będą musieli inni i to idealny moment, aby swoje oddał drużynie Igor Sapała, bo niewątpliwie to on wskoczy dziś do wyjściowego składu w miejsce Hiszpana. W poprzednim meczu zagrał już 45 minut, zaliczając asystę, więc dziś liczymy na co najmniej takie same statystyki z jego strony.
No i nie pozostaje nam już nic innego, jak zachęcić niezdecydowanych do tego, aby jeszcze bardziej wzmocnili frekwencję na dzisiejsze spotkanie. To zapowiada się bowiem znakomicie i przyznać trzeba, że przedmeczowe emocje już nam się pomału udzielają! Bo też to już naprawdę finisz rywalizacji i mocno liczymy, że tak jak na wysokości zadania stają na nim kibice, tak ponownie ze znakomitej strony pokażą się też nasi piłkarze! Do zobaczenia przy Reymonta!
Sobota, 11.05.2024 r. 17:30
Wisła Kraków-Lechia Gdańsk
- 32. kolejka Fortuna I Ligi.
- Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Kraków.
- Sędziuje: Bartosz Frankowski (Toruń).
- Transmisja TV: Polsat Sport 2 HD, Polsat Box Go.
- » Wisła zmierzyła się dotychczas w oficjalnych meczach z Lechią 70 razy. 28 spotkań wygrała, 19 zremisowała oraz 23 przegrała. Bilans bramek to 101-74.
- » Od poprzedniego oficjalnego meczu obydwu klubów, który odbył się 10 listopada 2023 r., upłynęły 183 dni.
- » Nasz bilans oficjalnych rywalizacji z Lechią Gdańsk na przestrzeni ostatnich pięciu lat to: 1-4-3 oraz bramkowy 6-10.
- » Poprzednie zwycięstwo Wisły nad Lechią miało miejsce 28 września 2023 roku. Wygraliśmy wtedy na własnym stadionie 2-1.
- » Poprzedni wyjazdowy mecz Wisły z Lechią Gdańsk, który zakończył się naszym zwycięstwem, odbył się 3 marca 2012 roku. Wygraliśmy 2-0.
- » Po raz ostatni remis w meczu obydwu klubów padł 10 listopada 2023 roku. Spotkanie rozegrane na wyjeździe zakończyło się wynikiem 0-0.
- » Poprzednia porażka Wisły z Lechią Gdańsk miała miejsce 13 marca 2021 roku. Przegraliśmy na wyjeździe 0-2.
- » Wyniki ostatnich sześciu meczów Wisły z Lechią Gdańsk: 0-0 (w), 2-1 (d), 1-1 (w), 2-2 (d), 0-2 (w) oraz 1-3 (d).
- » Zawodnicy nieobecni:
- → Bartosz Talar (kontuzja);
- → Marc Carbó (kartki);
- → Billel Omrani (poza kadrą zespołu);
- » Występ pod znakiem zapytania:
- → David Juncà (kontuzja);
- » Jeśli zagrają muszą uważać na kartki:
- → Joseph Colley;
- → Kacper Duda;
- → Álvaro Ratón;
- → Patryk Gogół;
- → Szymon Sobczak;
- → David Juncà;
- → Igor Łasicki;
- → Vullnet Basha;
- » Wiślacki akcent w zespole rywala:
- → piłkarzem Lechii jest były napastnik "Białej Gwiazdy" Luis Fernández, który w latach 2022-2023 wystąpił w naszych barwach w 42 meczach, zdobywając 23 bramki.
- » Przewidywana pogoda w porze meczu (wg danych IMGW):
- → pochmurnie;
- → temperatura: 17°
- → opady: 0 mm.
- » Mecz możesz również obejrzeć w cenie 10 PLN na dedykowanej stronie Statscore do transmisji PPV »
Źródło: wislaportal.pl
Albert Rudé przed meczem z Lechią: - Udowodnić, że potrzebujemy punktów bardziej niż oni
Piątek, 10 maja 2024 r.
Do końca zasadniczej części sezonu pozostały nam do rozegrania już zaledwie trzy mecze. Aby zagrać w barażach o awans do Ekstraklasy Wisła musi w nich wygrywać! W tym również w czekającej nas w sobotę potyczce z liderującą rozgrywkom Lechią. Oto co na konferencji prasowej przed tym spotkaniem mówił trener Albert Rudé.
Analizując poniedziałkowe spotkanie w Sosnowcu, to gdy opadły emocje trzeba powiedzieć, że zagraliście dobry mecz. 27 strzałów, ale to czego zabrakło to skuteczności. Co zrobić, żeby w kilka dni ten element poprawić? Jeśli zagracie na podobnym poziomie kreowania sytuacji z Lechią, ale dołożycie ten jeden element, to będzie łatwiej o zwycięstwo.
Albert Rudé: - Zgadzam się, że zagraliśmy bardzo dobrze. Przez brak skuteczności straciliśmy jednak dwa punkty. Przeanalizowaliśmy mecz, wyciągnęliśmy wszystkie dobre rzeczy, które robiliśmy, je będziemy chcieli podtrzymać. Skuteczność trzeba poprawić, szkolić, trenować i próbować ją poprawić w kolejnym meczu.
W raporcie medycznym nie padło nazwisko Davida Junki. Czy jest on gotowy do gry?
- David wraca krok po kroku. Podczas dzisiejszego treningu będzie miał kolejny test, po którym ocenimy jego postępy i ewentualną możliwość gry.
Na pewno nie może zagrać Marc Carbó, jeden z kluczowych piłkarzy w tej drużynie. W Sosnowcu 45 minut zagrał już Igor Sapała. To zawodnicy z tej samej pozycji, ale o innej charakterystyce. Czy w związku z tym zmieni to coś w Waszej strategii gry, jeśli chodzi o mecz z Lechią? Czy też zmienia się tylko wykonawca, ale założenia pozostają te same.
- Zamierzamy grać, pomimo braku Marka, naszą grę. To pewne. Zawodnik, który go zastąpi dostanie naszą pomoc, by mógł wywiązać się ze swoich obowiązków. Wystawimy go na najlepszej pozycji i roli dla drużyny w kolejnym meczu.
Szymon Sobczak nie strzelił ostatnio rzutu karnego. Czy zmieniło się coś w hierarchii wykonywania "jedenastek"?
- To ma znaczenie. Możliwe, że zmienimy wykonawcę.
Ostatnio w lidze graliście z zespołami z dołu tabeli, które broniły się w obronie niskiej. Lechia to lider tabeli. Czy paradoksalnie spodziewa się pan, że tak jak w meczach pucharowych, będzie Wam może trochę łatwiej zagrać z takim rywalem?
- Dla mnie są jednym z najmocniejszych zespołów w tej lidze pod względem jakości. Mają silną kadrę. Mają ofensywne usposobienie, w pełni wykorzystują możliwości, które mają. Dla mnie sposób, w jaki grają, jest jasny, są bardzo groźni. Myślę więc, że może to być bardzo interesujący mecz. Będziemy musieli dać z siebie wszystko, aby powalczyć z zespołem, który prawie zagwarantował sobie awans.
Nie wszystko jest takie super, jeśli chodzi o Lechię, bo ostatnio zagrała ze Stalą Rzeszów, która strzeliła jej cztery gole, a sytuacji miała na drugie tyle. Bardzo słaby był to mecz Lechii w obronie. Czy jest to dla pana jakaś inspiracja, jak można zaskoczyć ten zespół, tak jak zrobiła to Stal.
- Bardzo dokładnie analizowaliśmy mecz Lechii przeciwko Stali. Mamy pewne schematy, które możemy wykorzystać, aby sprawić im problemy. Najważniejsze jest to, by udowodnić, że potrzebujemy punktów bardziej niż oni. Od pierwszej piłki, od pierwszej minuty, do ostatniej minuty. To jest dla mnie najważniejsze w tym meczu.
Trochę emocji wzbudza w Internecie Wasze spotkanie z Socios. Dotychczas nie był pan zwolennikiem tego typu aktywności przed samymi meczami. Co się zmieniło? Czy traktuje pan to jako dodatkową mobilizację dla zespołu w finałowej części sezonu, żeby piłkarze namacalnie zobaczyli dla kogo grają?
- Dzisiaj będziemy mieli normalny trening, jak zawsze. Więc będzie to przebiegać tak samo. A po treningu ja, mój sztab szkoleniowy i pewna grupa zawodników, spędzimy trochę czasu z Socios. Naprawdę uważam, że zasługują na nasz czas. Bardzo pomagają klubowi w różnych dziedzinach i uważam, że warto poświęcić im ten czas dzisiaj.
Czy wracający po kontuzji Goku jest brany pod uwagę do gry od pierwszej minuty?
- To możliwe. Wraca stopniowo po kontuzji, odzyskuje swoją formę fizyczną i mogę powiedzieć, że w tej chwili jest w 100% gotowy, więc możliwe, że skorzystamy z niego w pierwszej jedenastce.
Dawid Olejarka grał ostatnio w meczach rezerw. W ostatnim czasie nie było go w kadrze pierwszego zespołu. Czy jest szansa, że wróci do kadry meczowej, np. na jutrzejsze spotkanie.
- Ta sama sytuacja, w której jest Dawid Olejarka, spotkała również Mariusza Kutwę. Możliwe, że też Kamil Broda będzie grał w drugim zespole, gdy nie będzie wybrany do kadry meczowej. To jeden ze sposobów, aby utrzymać konkurencję i poziom wydajności zawodników. Dobrze trenują, są zdeterminowani. To dla mnie kluczowe. Ich nieobecność to kwestia rywalizacji. Po prostu niektórzy zawodnicy są lepsi niż inni i nie łapią się w składzie. Ich sytuacja może jednak ulec zmianie.
Wspominał pan ostatnio, że Billel Omrani złamał pewne zasady. W mediach pojawiły się informacje, że nie trenuje już z zespołem. Czy może pan to potwierdzić?
- Wszystkie sprawy związane z tą kwestią, decyzje, które nie są związane z sportem, są do podjęcia przez klub. Kwestie sportowe leżą po mojej stronie i mogę o tym mówić otwarcie. Tak jak powiedziałem na ostatniej konferencji prasowej, w naszej szatni są pewne zasady oparte na zaangażowaniu. Te wytyczne są dla zawodników, ale również dla sztabu szkoleniowego. Stosując się do tych zasad pokazujesz zaangażowanie na co dzień. W momencie, gdy przestajesz pokazywać to zaangażowanie dzień w dzień, niezależnie od tego, czy jesteś zawodnikiem, czy członkiem personelu szkoleniowego, nie możesz być traktowany jako część szatni. To proste.
Źródło: wislaportal.pl
Relacje z meczu
Radość w Gdańsku, smutek w Krakowie... Wisła - Lechia 3-4
Sobota, 11 maja 2024 r.
Krakowska Wisła mocno komplikuje sobie rywalizację na ligowym finiszu bieżącego sezonu. Przegrywamy bowiem w meczu 32. kolejki z gdańską Lechią 3-4, tracąc jednocześnie dwóch obrońców, którzy zostali ukarani czerwonymi kartkami, a mianowicie Davida Junkę oraz Josepha Colleya. Po tej porażce i kolejce możemy znaleźć się poza miejscem barażowym w tabeli. Lechia zapewniła sobie tą wygraną awans do Ekstraklasy.
Szlagierowe spotkanie z liderującą Lechią lepiej rozpoczęła Wisła, bo po podaniu Ángela Rodado z 8. minuty gola zdobyć powinien Goku, ale trafił w ofiarnie interweniującego obrońcę. Cztery minuty później pierwszy strzał oddała też Lechia, ale próbę Maksyma Chłania pewnie wyłapał Anton Cziczkan. Po kolejnych trzech minutach gdańszczanie mieli jednak kolejną okazję, ale uderzenie Dominika Piły ofiarnie zablokował Igor Sapała.
Od 19. minuty było już jednak 1-0 dla Wisły. Po faulu na Angelu Baenie mieliśmy rzut wolny sprzed szesnastki. Do piłki podszedł Rodado i huknął bezpośrednio od poprzeczki do siatki. Kapitalna bramka Hiszpana i prowadzenie "Białej Gwiazdy".
Strata gola poważnie podrażniła gości i już do końca pierwszej połowy to oni przeważali na murawie. Kilka groźnych strzałów, m.in. Rifeta Kapicia udało nam się wprawdzie zablokować, ale już w 31. minucie Cziczkan musiał interweniować parując kolejną próbę Piły. Minutę później było już jednak 1-1, bo nikt nie zablokował świetnego uderzenia "po długim" Chłania, a to oznaczało wyrównanie. Najwięcej pretensji kibice mogą mieć przy tej akcji do Goku, który choć miał do Chłania najbliżej, to... zamiast rywala zaatakować, odwrócił się niespodziewanie w stronę odwrotną do naszej bramki...
No i rozochocona takim obrotem sprawy Lechia poszła "za ciosem". W 34. minucie kontratak gości mógł przynieść im drugą bramkę, ale Tomasz Neugebauer uderzył zbyt lekko i Cziczkan złapał futbolówkę. W 41. minucie uśmiechnęło się do nas niewątpliwie szczęście, bo po dobrej akcji i strzale Kapicia piłka obiła naszą poprzeczkę. Ponad nią po kolejnej minucie uderzył z kolei Neugebauer.
W 43. minucie to jednak Wisła wreszcie odpowiedziała. Bartosz Jaroch uderzył z dystansu, ale trafił w głowę obrońcy i mieliśmy rzut rożny. Po nim futbolówka dotarła na głowę Jarocha, a ten trafił do siatki na 2-1.
Niestety prowadzenia nie dotrzymaliśmy do końca pierwszej połowy, bo kolejna akcja Lechii przyniosła jej rzut karny po faulu Josepha Colleya na Camilo Menie, a "jedenastkę" na kolejne wyrównanie zamienił Neugebauer.
Do szatni obydwa zespoły schodziły więc przy stanie 2-2, ale od początku drugiej połowy na murawie przeważali już tylko przyjezdni. No i "poszli" po swoje, zresztą błyskawicznie po faulu Junki mieli swoją okazję, ale piłka na nasze szczęście przeszła tylko wzdłuż bramki. W tę nie trafili też w kolejnych akcjach Piła oraz Kacper Sezonienko, a po chwili Cziczkan musiał bronić celne uderzenie Chłania. Lechia od początku drugiej połowy przeważała i w 56. minucie miała... drugą "jedenastkę", co dał jej faul Junki, za który nasz lewy obrońca obejrzał drugą żółtą kartkę. Z "wapna" ponownie nie pomylił się Neugebauer, a to oznaczało, że nie tylko przegrywaliśmy, ale i mieliśmy grać w "dziesiątkę".
I choć trener Albert Rudé szybko starał się reagować, dokonując trzech zmian, a w 62. minucie okazję na wyrównanie miał Miki Villar, to jego uderzenie zdołał sparować Bohdan Sarnawśkyj.
W kolejnych minutach Lechia mądrze utrzymywała się przy piłce, by w 71. minucie przeprowadzić decydującą akcję meczu. Naszej obronie uciekł Mena, który idealnie dograł do osamotnionego przed bramką Chłania, a ten tylko dopełnił formalności. Przegrywaliśmy więc 2-4.
I jak się okazało nie był to koniec złych rzeczy dla nas w tym meczu, bo w 80. minucie Mena znów uciekł naszej obronie i wychodząc sam na sam z Cziczkanem został sfaulowany przez Josepha Colleya. Sędzia Bartosz Frankowski sprawdził jeszcze całość na wideo, po czym wyrzucił naszego obrońcę z czerwoną kartką!
Ostatnie 8 minut przyszło nam grać w "dziewiątkę", ale Wisła pokazała jeszcze charakter. Strzał z rzutu wolnego Rodado trafił w rękę obrońcy, a to oznaczało... "jedenastkę" dla Wisły. Nie pomylił się z niej w 89. minucie Rodado i było już 3-4.
W doliczonym czasie gry nie udało nam się już stworzyć żadnej groźnej sytuacji, która pozwoliłaby nam doprowadzić do wyrównania, zresztą to Lechia była bliżej podwyższenia wyniku. Cziczkan obronił jednak najpierw strzał Sezonienki, a w ostatniej akcji meczu Mena zachował się samolubnie, nie podając do Chłania i uderzając niecelnie.
Nie zmienia to jednak faktu, że gdańszczanie wygrywają przy Reymonta zasłużenie. A my? Mocno komplikujemy sobie tą porażką życie.
Sobota, 11.05.2024 r. 17:30:
3 Wisła Kraków-4 Lechia Gdańsk
- 1-0 Ángel Rodado (19.)
- 1-1 Maksym Chłań (32.)
- 2-1 Bartosz Jaroch (44.)
- 2-2 Tomasz Neugebauer (45. k.)
- 2-3 Tomasz Neugebauer (58. k.)
- 2-4 Maksym Chłań (71.)
- 3-4 Ángel Rodado (89. k.)
Wisła Kraków:
- Anton Cziczkan
- Bartosz Jaroch
- (59. Dawid Szot)
- Alan Uryga
- Joseph Colley
- David Juncà
- Ángel Baena
- Igor Sapała
- (68. Patryk Gogół)
- Kacper Duda
- Goku
- (59. Eneko Satrústegui)
- Jesús Alfaro
- (59. Miki Villar)
- Ángel Rodado
Lechia Gdańsk:
- Bohdan Sarnawśkyj
- Dominik Piła
- Andrei Chindriș
- Elias Olsson
- Miłosz Kałahur
- Camilo Mena
- Iwan Żelizko
- Tomasz Neugebauer
- (73. Louis D'Arrigo)
- Rifet Kapić
- Maksym Chłań
- Kacper Sezonienko
32. kolejka Fortuna I Ligi.
- Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Kraków.
- Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
- Widzów: 25 327.
- Pogoda: 15°.
Źródło: wislaportal.pl
Lider niepokonany: Wisła - Lechia 3:4
11.05.2024, 20:36
Mecz 32. kolejki FORTUNA 1 Ligi pomiędzy Wisła Kraków a Lechią Gdańsk nie zakończył się pomyślnie dla gospodarzy. Po końcowym gwizdku tablica z wynikiem wskazywała na 3:4, co oznacza, że Biało-Zieloni wrócili do Gdańska z trzema punktami i z awansem do Ekstraklasy.
Obie ekipy rozpoczęły zawody dosyć ostrożnie, a piłka większość czasu przebywała w środkowej strefie boiska. Pierwszą groźną sytuacje wypracował duet Rodado i Goku już w 8. minucie. Futbolówka po nieskutecznej interwencji obrońcy wylądowała pod nogami tego drugiego, jednak strzał pomocnika został przytomnie zablokowany i wybity na rzut rożny.
W 19. minucie, po dobrym dryblingu na skraju „szesnastki”, rzut wolny wywalczył Baena. Do uderzenia podszedł nie kto inny, jak Angel Rodado i wkrótce wywołał szał radości na trybunach stadionu. Niezwykle piękny strzał powędrował nad ustawionym murem i odbijając się jeszcze od poprzeczki znalazł się w bramce Lechii! Wynik na tablicy wskazywał na 1:0, a goście wkrótce rozpoczęli walkę o odrobienie strat.
Podopieczni trenera Grabowskiego bardzo dobrze zareagowali na straconego gola i natychmiastowo zepchnęli Wiślaków do głębokiej defensywy. Najjaśniejszą postacią po stronie krakowian był w tym okresie Anton Chichkan, raz za razem ratując swoich kolegów z drużyny. Po serii solidnych interwencji został jednak zmuszony do kapitulacji, a świetnym uderzeniem zza pola karnego popisał się Maksym Khlan. Od 33. minuty spotkania mieliśmy remis 1:1.
Wisła miała spore kłopoty z powrotem na właściwe tory. Lechiści agresywnie walczyli w odbiorze, nie pozwalając gospodarzom na konstruowanie akcji. Lechia była nawet bliska wyjścia na prowadzenie, lecz Kapić trafił jedynie w okolice spojenia wiślackiej bramki. Podrażnieni tym faktem zawodnicy Białej Gwiazdy zdecydowali się na ofensywny zryw, który przyniósł im gola w tym trudnym momencie. Po rzucie rożnym piłka w polu karnym odnalazła Bartosza Jarocha, który w 44. minucie z najbliższej odległości dał swojej drużynie prowadzenie - Było 2:1!
Gdy wydawało się, że będzie to ostatni akcent bramkowy w pierwszej połowie, to Zielono-Biali sprawnie przetransportowali futbolówkę w obręb pola karnego Wisły. Piłkę przyjął Mena, który wywalczył - wydawałoby się w niegroźnej sytuacji - rzut karny dla swojej drużny. Podszedł do niego Tomasz Neugebauer, dając swojemu klubowi wyrównanie tuż przed zejściem do szatni.
Trudne 45 minut
Od startu drugiej połowy gdańszczanie starali się kontynuować swoją wyjątkowo ofensywną taktykę. Wiślacy dostosowując się do tego stylu gry szukali swoich szans w atakach z kontry, wykorzystując skrzydła i szerokość murawy. Lechia nadal nie rezygnowała z wysokiego pressingu, często dochodząc w ten sposób do sytuacji pod bramką ekipy z R22.
Właśnie po jednym z takich odbiorów akcję rozpoczęli goście. Raz jeszcze głównym sprawcą zamieszania okazał się Camilo Mena, który szybkim ruchem z piłką dał się sfaulować przy linii końcowej. Sędzia Frankowski znów zdecydowanym sygnałem wskazał na rzut karny, pokazując dodatkowo Davidowi Junca drugą żółtą kartkę. „Jedenastkę” znowu pewnie na gola zamienił Neugebauer, dając przyjezdnym po raz pierwszy w tym meczu prowadzenie. Wiślacy od 58. minuty musieli gonić wynik w osłabieniu.
Rywalizacja w dziesiątkę ze świetnie usposobionym przeciwnikiem była wyjątkowa trudna. W 71. minucie umiejętne podanie z głębi boiska posłał Zhelizko, kreując swoim napastnikom sytuację w przewadze 3 na 2. Okazja ta została przez nich bezlitośnie wykorzystana, a do pustej bramki futbolówkę umieścił Khlan, zdobywając dublet i podwyższając wynik na 2:4.
Nie był to niestety koniec złych wiadomości. Lechia nadal starała się zagrozić bramce Chichkana atakując dużą liczbą graczy. Wychodzącego w sytuacji „sam na sam” zawodnika zdaniem arbitra nieprzepisowo zatrzymywał Joseph Colley, za co ukarany został bezpośrednią czerwoną kartką. Wisła kończyła spotkanie w 9-osobowym składzie.
Gospodarze wspierani gromkim dopingiem z trybun się nie poddawali. W 88. minucie, podobnie jak przy pierwszej bramce, Wiślakom udało się wywalczyć niebezpieczny rzut wolny, a futbolówkę w swoje ręce wziął Rodado. Uderzenie Hiszpana trafiło w dłoń stojącego w murze obrońcy, przez co sędzia bez wahania wskazał na wapno. Do trzeciego już tego dnia rzutu karnego podszedł ten, który go sam wywalczył i mocnym strzałem dał kontakt gospodarzom. Z wynikiem 3:4 wchodziliśmy wkrótce w doliczony czas gry.
Dodatkowe 5 minut nie przyniosło już jednak żadnej zmiany w najważniejszej statystyce, jaką są zdobyte gole. Obie strony heroicznie walczyły o pomyślny dla siebie końcowy wynik. Pomimo obiecujących sytuacji nie padła już dziś ósma bramka, a emocjonujące zawody zakończyły się rezultatem 3:4 na korzyść przyjezdnych.
Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 3:4 (2:2)
- 1:0 Rodado 19'
- 1:1 Khlan 32'
- 2:1 Jaroch 44'
- 2:2 Neugebauer 45+3' (k)
- 2:3 Neugebauer 58' (k)
- 2:4 Khlan 71'
- 3:4 Rodado 89' (k)
Wisła Kraków: Chichkan -Colley, Jaroch (Szot 59'), Junca, Uryga -Duda, Sapała (Gogół 68')- Alfaro (Villar 59'), Baena (Sobczak 79'), Goku (Satrústegui 59') - Rodado
Lechia Gdańsk: Sarnavskyi - Chindris, Kalahur,Olsson, Pila - Neugebauer (D'Arrigo 72'), Zhelizko - Kapić, Khlan, Mena - Sezonienko
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Żółte kartki: Junca, Uryga
Czerwone kartki: Junca, Colley
Widzów: 25 047
Źródło: wislakrakow.com
Minuta po minucie
Sobota, 11.05.2024 r. - godz. 17:30. 32. kolejka Fortuna I Ligi. Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Kraków. Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: 25 327. Pogoda: 15°
- Koniec meczu, przegrywamy 3-4.
- 95.
- Mena sam na sam, mógł podać do Chłania na pustą, ale poszedł sam i przestrzelił!
- 95.
- Cziczakan z wolnego jak w finale Pucharu Polski..
- 94.
- Sarnawśkyj gra... na czas...
- 94.
- Rodado doszedł do dośrodkowania, ale nie zdołał oddać z trudnej pozycji celnego strzału.
- 93.
- Sobczak upada w polu karnym, ale sędzia nakazuje grać dalej.
- 92.
- Strata Villara, ale Cziczkan broni strzał Sezonienki.
- Sędzia dolicza co najmniej 5 minut.
- 89.
- Rodado z karnego!!! 3-4!
- 11 88.
- Rzut karny dla Wisły! Po strzale z wolnego Rodado zawodnik Lechii zagrał ręką.
- 85.
- Cziczkan broni strzał Sezonienki.
- 85.
- Kapić uderza nad naszą bramką.
- 83.
- Kartka dla Alana Urygi za dyskusję z sędzią.
- 82.
- Sędzia pokazuje Colleyowi bezpośrednią czerwoną kartkę!
- 80.
- Mena uciekł Colleyowi, który go sfaulował. Sytuacja jest sprawdzana na VAR.
- 79.
- Jeszcze jeden rzut rożny dla Wisły.
- 79.
- Sobczak za Baenę.
- 78.
- Strzał Gogóła zablokowany. Mamy jeszcze rzut rożny.
- 75.
- Żelizko z rzutu wolnego próbował przelobować Cziczkana. Piłka ponad naszą bramką.
- 73.
- Dośrodkowanie Gogóła przechodzi poza bramkę Lechii.
- 71.
- Mena ograł naszą defensywę i wystawił do Chłania. Przegrywamy już 2-4.
- 68.
- Za Sapałę wchodzi Patryk Gogół.
- Lechia pewnie utrzymuje się teraz przy piłce. Wisła na razie bez pomysłu.
- 25 327 widzów na dzisiejszym meczu!
- 62.
- Szansa Wisły na wyrównanie, ale strzał Villara paruje bramkarz Lechii!
- 59.
- Jaroch, Alfaro i Goku zeszli z boiska, w ich miejsce Szot, Villar i Eneko.
- 58.
- Neugebauer ponownie pewnie z jedenastu metrów i przegrywamy 2-3...
- 56.
- Druga żółta kartka dla Junki i rzut karny dla gości!
- Jaroch wraca na boisko.
- 55.
- Przerwa w grze, kłopoty zdrowotne Jarocha, który potrzebował pomocy fizjoterapeuty.
- 54.
- Piłki nie opanował Jaroch, przejął ją Chłań, ale uderzył lekko i wprost w Cziczkana, który łapie piłkę.
- 53.
- Strata Dudy, akcja gości, ale Sezonienko uderza ponad naszą bramką.
- 49.
- Niecelny strzał Piły z dystansu.
- 47.
- Dogranie z rzutu wolnego przechodzi wzdłuż naszej bramki.
- 46.
- Rzut wolny dla gości na wysokości naszego pola karnego. Faul Junki.
- 46.
- Gramy. II połowa właśnie się rozpoczęła.
- Koniec pierwszej części meczu.
- 45.
- Neugebauer trafia z "jedenastki" na 2-2...
- 45.
- Rzut karny dla Lechii! Po starciu Colleya z Meną.
- Sędzia dolicza 2 minuty.
- Bartek Jaroch głową po rogu! Znów prowadzimy!
- 44.
- GOOOL!!!!!
- 43.
- Odpowiedź Wisły. Jaroch z dystansu, obrońca głową na róg.
- 42.
- I kolejna szansa Lechii, ale Neugebauer uderzył ponad naszą bramką!
- 41.
- Kapić trafia w poprzeczkę naszej bramki!
- 38.
- Zablokowane dośrodkowanie Junki. Mamy rzut rożny.
- 34.
- Mogła być druga bramka dla Lechii, ale Cziczkan wyłapał strzał Neugebauera po kontrataku.
- 32.
- Gol dla Lechii. Chłań na 1-1, uderzając bardzo precyzyjnie w długi róg bramki Cziczkana.
- 32.
- Przewaga Lechii, która ma kolejny rzut rożny.
- 31.
- Groźnie Lechia. Strzał Piły odbija przed siebie Cziczkan. Piłkę na aut wybija Juncà.
- 29.
- Kolejny strzał gości sprzed szesnastki, ale znów w nogi wiślaków.
- 28.
- Strzał Kapicia, piłka odbita i rzut rożny dla gości.
- 25.
- Wślizg Junki i kartka dla wiślaka. Nie zagra za tydzień w Katowicach.
- 24.
- Po stracie Alfaro akcja gości, ale zblokowany strzał Meny spokojnie łapie Cziczkan.
- Trybuny słusznie skandują ÁNGEL RODADO!!!
- Rodado bezpośrednio z wolnego od poprzeczki!!!! Co za gol!!!!
- 19.
- GOOOOL!!!!!!!
- 18.
- Faul tuż przed linią pola karnego Lechii na Baenie. Mamy rzut wolny. Piłkę ustawia Rodado.
- Piłkę zagraną z narożnika pewnie wyłapuje Cziczkan.
- 16.
- Juncà blokuje dośrodkowanie Meny. Rzut rożny dla gości.
- 15.
- Sapała blokuje strzał Piły.
- 12.
- Akcja Lechii. Strzał Chłania celny, ale wprost w Cziczkana, który pewnie łapie piłkę.
- 12.
- Dogranie Junki z narożnika, ale Uryga głową nad bramką.
- 11.
- Dośrodkowanie Baeny, kolejny rzut rożny dla Wisły.
- 9.
- Krótko rozegrany rzut rożny Dudy do Junki. Ostatecznie do dośrodkowania Dudy najwyżej wyskoczył Colley, ale jego uderzenie głową jest niecelne.
- 8.
- Powinno być 1-0 dla Wisły! Podanie Rodado do nadbiegającego Goku, ale ten trafił w obrońcę! Tylko róg!
- 7.
- Sarnawśkyj wyłapuje dośrodkowanie Goku.
- 2.
- Ambitnie Juncà powalczył dwa razy o piłkę, ale jego dośrodkowanie w pole karne jest za mocne.
- 1.
- Gramy! Tylko zwycięstwo, Wisełko tylko zwycięstwo!
- Obydwa zespoły już na murawie. Wisła dziś na "czerwono-biało", Lechia w ciemnoszarych strojach.
- 17:29
- Przeciąga się dziś wyjście obydwu zespołów na murawę. Mecz powinien zacząć się za minutę, a drużyny wciąż w tunelu.
- 16:55
- Gwizdy z trybun, czyli Lechia także na rozgrzewce.
- 16:52
- Piłkarze Wisły wyszli na rozgrzewkę.
- 16:41
- Na rozgrzewce są też już bramkarze Lechii.
- 16:39
- Bramkarze Wisły już na rozgrzewce.
- A to wyjściowa "jedenastka" lidera z Gdańska: Bohdan Sarnawśkyj - Dominik Piła, Andrei Chindriș, Elias Olsson, Miłosz Kałahur, Camilo Mena, Iwan Żelizko, Tomasz Neugebauer, Rifet Kapić, Maksym Chłań, Kacper Sezonienko. Ławka rezerwowych Lechii: Antoni Mikułko, Bartosz Brzęk, Łukasz Zjawiński, Loup-Diwan Guého, Louis D'Arrigo, Jakub Sypek, Jan Biegański, Dawid Bugaj, Adam Kardaś.
- Oto skład Wisły w dzisiejszym meczu: Anton Cziczkan - Bartosz Jaroch, Alan Uryga, Joseph Colley, David Juncà - Ángel Baena, Igor Sapała, Kacper Duda, Goku, Jesús Alfaro - Ángel Rodado. A to nasza ławka rezerwowych: Álvaro Ratón, Miki Villar, Michał Żyro, Eneko Satrústegui, Patryk Gogół, Szymon Sobczak, Igor Łasicki, Dawid Szot, Mariusz Kutwa.
- Do końca zasadniczej części sezonu ligowego pozostały już tylko trzy mecze. Punkty w nich ważą więc szalenie dużo i o nie powalczymy z gdańską Lechią. Naszemu rywalowi, aby zapewnić sobie powrót do Ekstraklasy, brakuje tylko... jednego punktu.
Źródło: wislaportal.pl
Pomeczowe wypowiedzi trenerów
Trenerski dwugłos: #WISLGD
12.05.2024, 08:35
Drużyna Wisły Kraków straciła w sobotę ważne trzy punkty po zaciętej walce z Lechią Gdańsk, którą przegrała 3:4. Opiniami po meczu podzielili się trenerzy Szymon Grabowski i Albert Rudé.
Szymon Grabowski - Lechia Gdańsk
„Przepraszam Was bardzo, ale ten mój komentarz zupełnie nie będzie merytoryczny. Zacznę od tego, że jest to niesamowite szczęście całej społeczności Lechii Gdańsk. To, co zrobiła ta grupa ludzi, którzy biegali przez ten, można powiedzieć, niespełna rok po tej zielonej murawie, jest rzeczą niesamowitą. Dzisiaj mogę powiedzieć tylko, że jeżeli wracać do Ekstraklasy, w przypadku niektórych zawodników, niektórych ludzi związanych z klubem, jeżeli być w Ekstraklasie po raz pierwszy w przypadku kilku z nas, to właśnie w takim stylu. To jest niesamowite, co dzisiaj pokazaliśmy na Wiśle przeciwko tak dobremu zespołowi, przeciwko tak renomowanemu klubowi. Myślę, że czapki z głów przed moimi zawodnikami. To było coś niesamowitego! Dwa razy odwróciliśmy losy meczu. Myślę, że mogliśmy tych bramek zdobyć zdecydowanie więcej. Posiadanie piłki, zabawa w pewnych momentach, to cieszenie się, bo chyba też doszło do nich, że jesteśmy na dobrej drodze do tego, żeby dzisiaj świętować. To zostało dzisiaj nagrodzone i z tego miejsca gorące gratulacje i podziękowanie dla nich. Na pewno będzie jeszcze czas na podziękowania, gratulacje, ale zaczniemy to już robić teraz, zaczniemy to robić dzisiaj. Ten sukces jest to przede wszystkim sukces prezesa Paulo Urfera. Bez tego człowieka dzisiaj nie siedziałbym tutaj ja, na tym miejscu. Ci zawodnicy nie cieszyliby się, tak jak się cieszą teraz. Ten człowiek zaufał grupie ludzi, która stworzyła na boisku i poza boiskiem przede wszystkim kolektyw. To widać na każdym kroku. Więc myślę, to jest jego indywidualny sukces i serdecznie mu dziękuję i gratuluję. Gratuluję wszystkim ludziom w klubie, którzy od samego początku wierzyli w tych młodych chłopaków. Wierzyli w to, że są w stanie osiągnąć taki rezultat. Gratulacje i podziękowania dla moich zawodników. Proszę Państwa, uwierzcie mi, serce moje radowało się praktycznie przez większość tego roku, widząc ich, jak chcą pracować, jak się rozwijają, jak chcą się rozwijać. I widząc to, jak się bawią dzisiaj w szatni… normalnie łza w oczach się kręci, więc to jest ich sukces” - powiedział.
Albert Rudé - Wisła Kraków
„Za nami bardzo złożony i wielowątkowy mecz. Myślę, że zaczęliśmy bardzo dobrze. Dwa razy wyszliśmy na prowadzenie, ale później źle zarządziliśmy meczem przy prowadzeniu. To był moment, w którym musieliśmy częściej atakować, mieć więcej piłki, lepiej kontrolować mecz. Rywal zaczął grać bardzo dobrze. W tej części meczu trochę cierpieliśmy. Nie mogliśmy utrzymać naszego prowadzenia do przerwy. W drugiej połowie wszystko stało się bardzo trudne. Dwie czerwone kartki, dwa rzuty karne. Ten zły dzień przytrafił się w najgorszym możliwym czasie przeciwko najsilniejszej drużynie w lidze. Muszę powiedzieć, że mimo to drużyna wciąż szła do przodu. W dziesięciu, później w dziewięciu, wciąż szliśmy po swoje. Do końca, próbowaliśmy atakować, próbowaliśmy grać swoją piłkę. Zdobyliśmy bramkę. Staraliśmy się grać do końca, by uratować choćby punkt. To nie wystarczyło, ale muszę powiedzieć, że próbowaliśmy do ostatniego momentu tego meczu” - podsumował potyczkę #WISLGD. Trener zapytany o to, czy nie powinien wcześniej ściągnac z boiska Davida Junki, który miał na swoim koncie żółtą kartkę, odparł: „Nie sądzę. Myślę, że grał bardzo dobrze, intensywnie w obronie. Szybko dostał żółtą kartkę, ale jest doświadczonym zawodnikiem i radził sobie z tym dobrze. Oczywiście, gdy zawodnik dostaje żółtą kartkę i musisz go zmienić, to często jest to trudna decyzja, ale w tej sytuacji wszystko było pod kontrolą. Takie rzeczy mogą zdarzyć się w meczu, przytrafiło się to Davidowi. To wszystko. Musieliśmy sobie z tym poradzić”.
Druga czerwona kartka w zespole Białej Gwiazdy powędrowała na konto Josepha Colleya. Jak szkoleniowiec ocenił te sytuację? „Takich rzeczy nie można kontrolować. Był kontratak, próbował wybić piłkę, muszę zobaczyć nagrania. Jeszcze ich nie widziałem, ale wydaje się, że nie dotknął piłki i dostał czerwoną kartkę. Musimy poczekać, aby dowiedzieć się, ile meczów pauzy dostanie. Na pewno w następnym spotkaniu nie zagra. Mamy innych zawodników gotowych, bardzo ciężko trenujących, aby dostać szansę. I następny mecz będzie dla nich” - mówił. Boisko w wyniku zmiany opuścił Bartosz Jaroch, który wcześniej ucierpiał w jednym ze starć. Czy była to zmiana taktyczna, czy wręcz przeciwnie - zdrowotna? „Nie, to nie była zmiana taktyczna. To był problem fizyczny, który musimy sprawdzić” - zaznaczył. Druga połowa w wykonaniu krakowian pozostawiała wiele do życzenia. Z czego to wynikało? „Nie mam na to odpowiedzi. Muszę dokładnie przeanalizować mecz. Muszę przyznać, że trudno było zarządzać sytuacją boiskową, gdy dostaliśmy taką bramkę na 2:2, w takich okolicznościach, w końcówce pierwszej połowy, gdy mieliśmy już prawie pewne prowadzenie 2:1 i została minuta do końca. I nagle, bum, 2:2. Było trudno, by tym zarządzić. Jeśli chodzi o taktykę i to, co się wydarzyło, to muszę to dokładnie przeanalizować” - kontynuował. Sytuacja w tabeli Wisły znów się skomplikowała. Na pytanie, czy trener jest w stanie na ostatnie dwa mecze sezonu podnieść mentalnie tę drużynę, odpowiedział: „Bardzo dobre pytanie. Po pierwsze - musimy zrozumieć, że sami wpędziliśmy się w tę sytuację. To nie wina nikogo innego. Przez cały sezon nie mieliśmy stabilnych występów, a w tej chwili jesteśmy w takiej sytuacji, że musimy wygrać ostatnie dwa mecze, więc pierwszą rzeczą jest zaakceptowanie tej sytuacji. Musisz być odpowiedzialny za swoje błędy. A druga rzecz tak, jak widzieliście dzisiaj, mimo gry w dziewięciu próbowaliśmy naciskać, próbowaliśmy iść do przodu, strzeliliśmy gola. Tak będzie do końca, również pod względem nastawienia. Jeśli ktoś myśli, że Wisła się podda, popełnia bardzo, bardzo duży błąd, ponieważ my się nigdy nie poddamy. Będziemy dalej dążyć do osiągnięcia naszego celu. To jest w naszym DNA. Zrobiliśmy to wiele razy w tym sezonie. Zrobiliśmy to w sytuacjach granicznych, w różnych meczach, również w finale Pucharu Polski. Udowodniliśmy, że potrafimy odwrócić nasze losy, wierzę w moich zawodników. Wierzę w tę szatnię i wierzę, że możemy to zrobić”.
Źródło: wislakrakow.com
Albert Rudé: - Źle zarządziliśmy meczem przy prowadzeniu
Sobota, 11 maja 2024 r.
- Za nami bardzo złożony, wielowątkowy mecz. Myślę, że zaczęliśmy bardzo dobrze. Dwa razy wyszliśmy na prowadzenie. Później źle zarządziliśmy meczem przy prowadzeniu. To był moment, w którym musieliśmy częściej atakować, mieć więcej piłki, lepiej kontrolować mecz - powiedział po przegranym spotkaniu z Lechią Gdańsk trener Wisły Kraków, Albert Rudé.
- Przeciwnik zaczął grać bardzo dobrze. W tej części meczu trochę cierpieliśmy. Nie mogliśmy dowieźć naszego prowadzenia do przerwy. W drugiej połowie wszystko stało się bardzo trudne. Dwie czerwone kartki, dwa rzuty karne. Ten zły dzień przytrafił się w najgorszym możliwym czasie przeciwko najsilniejszej drużynie w lidze. Muszę powiedzieć, że mimo to drużyna ciągle szła do przodu. W dziesięciu, poźniej w dziewięciu, ciągle szliśmy po swoje. Do końca, próbowaliśmy atakować, próbowaliśmy grać swoją piłkę. Zdobyliśmy bramkę. Staraliśmy się grać do końca, by uratować choćby punkt. To nie wystarczyło, ale muszę powiedzieć, że próbowaliśmy do końca meczu - dodał Rudé.
Trener Wisły Kraków został zapytany o to czy z perspektywy czasu zmieniłby Davida Junkę już w przerwie, bo tuż po rozpoczęciu drugiej połowy sprokurował on rzut karny, otrzymał drugą żółtą kartkę i tym samym osłabił zespół.
- Nie sądzę. Uważam, że David grał bardzo dobrze, intensywnie w obronie. Szybko dostał żółtą kartkę, ale jest doświadczonym zawodnikiem i radził sobie z tym dobrze. Oczywiście, gdy zawodnik dostaje żółtą kartkę i musisz go zmienić to często jest to trudna decyzja, ale w tej sytuacji wszystko było pod kontrolą. Takie rzeczy mogą zdarzyć się w meczu, przytrafiło się to Davidowi. To wszystko. Musieliśmy sobie z tym poradzić - stwierdził.
Albert Rudé został poproszony o ocenę decyzji sędziego z końca spotkania o pokazaniu czerwonej kartki Josephowi Colleyowi.
- Takich rzeczy nie można kontrolować. Był kontratak. Spróbował wybić piłkę. Muszę zobaczyć nagrania. Jeszcze ich nie widziałem, ale wydaje się, że nie dotknął piłki i dostał czerwoną kartkę. Musimy poczekać, aby dowiedzieć się, ile meczy pauzy dostanie. Na pewno w następnym meczu nie zagra. Mamy innych zawodników gotowych, bardzo ciężko trenujących, aby dostać szansę. I następny mecz będzie dla nich - przyznał trener.
Kolejne pytanie dotyczyło decyzji o zmianie Bartosza Jarocha i czy była ona spowodowana kwestiami taktycznymi?
- Nie, to nie była zmiana taktyczna. To był problem fizyczny, który musimy zbadać - powiedział.
Rudé został również poproszony o analizę słabszej postawy drużyny w drugiej połowie spotkania.
- Nie mam na to odpowiedzi. Muszę dokładnie przeanalizować mecz. Muszę przyznać, że trudno było zarządzać sytuacją boiskową gdy dostaliśmy taką bramkę na 2-2, w takich okolicznościach, w końcówce pierwszej połowy, gdy mieliśmy już prawie pewne prowadzenie 2-1 i została minuta do gwizdka. I nagle, bum, 2-2. Było trudno by tym zarządzić. Jeśli chodzi o taktykę i to, co się wydarzyło, muszę to dokładnie przeanalizować - stwierdził Hiszpan.
Ostatnie pytanie to kwestia aktualnej sytuacji w tabeli Wisły Kraków. Musi ona w pozostałych dwóch kolejkach zdobyć komplet punktów, aby podtrzymać nadzieje na udział w barażach o Ekstraklasę. Jakakolwiek strata punktów może sprawić, że o barażach będzie można zapomnieć, a w kolejności już trzeci sezon z rzędu spędzimy na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej.
- Bardzo dobre pytanie. Po pierwsze, musimy zrozumieć, że sami wpędziliśmy się w tę sytuację. To nie wina nikogo innego. Przez cały sezon nie mieliśmy stabilnych występów, a w tej chwili jesteśmy w takiej sytuacji, że musimy wygrać ostatnie dwa mecze. Więc pierwszą rzeczą jest zaakceptowanie tej sytuacji. Musisz być odpowiedzialny za swoje błędy. A druga rzecz, tak jak widzieliście dzisiaj, mimo gry w dziewięciu próbowaliśmy naciskać, próbowaliśmy iść do przodu, strzeliliśmy gola. Tak będzie do końca, również pod względem nastawienia. Jeśli ktoś myśli, że Wisła się podda, popełnia duży błąd, ponieważ my się nigdy nie poddamy. Będziemy dalej dążyć do osiągnięcia naszego celu. To jest w naszym DNA. Zrobiliśmy to wiele razy w tym sezonie. Zrobiliśmy to w sytuacjach granicznych, w różnych meczach, również w finale pucharu. Udowodniliśmy, że potrafimy odwrócić nasze losy, wierzę w moich zawodników. Wierzę w tę szatnię, i wierzę, że możemy to zrobić - zakończył trener Rudé.
Źródło: wislaportal.pl
Pomeczowe wypowiedzi zawodników
Uryga: Wszystko dalej zależy od nas
12.05.2024, 18:38
W sezonie zbliżającym się ku końcowi nie brakuje emocji. 33. kolejka nie przyniosła Wiśle zdobyczy punktowej i skomplikowała sytuację w tabeli. Po meczu z Lechią Gdańsk wnioskami podzielił się kapitan zespołu - Alan Uryga.
Złość, przygnębienie, frustracja - to emocje, które zaobserwować można było w wiślackiej szatni po zakończeniu spotkania #WISLGD. „Były wszystkie negatywne odczucia, jakie mogą pojawić się po porażce. Tym bardziej po porażce w tak ważnym meczu. Oczywiście nie będę wchodził w szczegóły, opowiadał o tym, co dokładnie mówiliśmy, ale mogę zdradzić, że padły słowa o powadze sytuacji. Ostatecznie padły też jednak słowa, że wciąż wszystko jest jeszcze w naszych rękach. Jeśli wygramy dwa ostatnie mecze, to znajdziemy się w barażach. Wszystko dalej zależy od nas” - powiedział.
Czego zdaniem obrońcy brakło, ale prowadzenie 2:1 dowieźć do przerwy? „Przede wszystkim takiej mądrości, rozwagi. Strzeliliśmy bramkę po akurat naszym słabszym momencie w tej pierwszej połowie. Bo po dobrym początku nastąpił taki kryzys, gdy Lechia nas zepchnęła do obrony i wtedy strzeliliśmy gola, a w takim momencie powinniśmy zrobić wszystko, żeby nie stracić bramki przed przerwą. Zabrakło z naszej strony rozsądnego rozegrania tych ostatnich minut. Jestem przekonany, że wychodząc na drugą połowę z prowadzeniem 2:1 wyglądałoby to całkiem inaczej” - kontynuował.
Druga odsłona starcia, a konkretnie pierwsza faza wyglądały słabo w wykonaniu Białej Gwiazdy. „Zaczęło się od pierwszej akcji, od rozpoczęcia Lechii długim podaniem. Byliśmy na to przygotowani, bo przecież tak samo jak my rozpoczynamy, tak robi to Lechia. Nie wiem, dlaczego daliśmy się tym zaskoczyć. Czy brakowało konsekwencji, komunikacji, czegoś innego? Trudno mi powiedzieć. Z prostej piłki daliśmy już na początek drugiej połowy rzut wolny Lechii z okolic pola karnego. Ta sytuacja ich tylko nakręciła, a nami to trochę wstrząsnęło, wprowadziło nerwowość. Wydawało się, że w szatni mieliśmy dokładnie wyjaśnione, jak wyeliminować mocne strony Lechii po pierwszej połowie. Dostaliśmy też informację, co mamy robić, żebyśmy my lepiej operowali piłką. Dlatego bardzo dziwne, że już pierwsza akcja rywali wyglądała tak, jakby to oni bardziej chcieli, bardziej byli nastawieni na wygranie tego meczu” - analizował. „Gdy graliśmy w dziesiątkę, to momentami wyglądało to tak, jakbyśmy mieli w ogóle bardzo małe szanse na odebranie piłki. Lechia bardzo dobrze się czuła w posiadaniu piłki, nie panikowała. Długimi fragmentami kontrolowała przebieg gry. Później zadziałała już pewnie jakaś psychologia. Graliśmy w dziewiątkę, przegrywaliśmy dwoma bramkami, więc cóż mogło stać się gorszego? Piąty gol niewiele zmieniłby. Rzuciliśmy więc wszystkie siły do ataku, liczyliśmy, że jeszcze ten kontakt uda się złapać i tak się stało, ale później więcej nie udało się już wycisnąć” - dodał.
Następna seria gier to mecz wyjazdowy z GKS-em Katowice. który aktualnie stacjonuje na ostatnim stopniu podium. „Nie chcę znów mówić kolokwialnie, ale to jest kolejny finał. Bardzo ważny mecz - bez dwóch zdań. Wiemy, w jakiej GKS jest formie, jeśli chodzi o całą wiosnę. Dobrze radzą sobie też u siebie, a my zdajemy sobie sprawę ze swoich problemów z grą na wyjazdach. Po meczu z Lechią dochodzi wiele absencji zawodników, którzy byli podstawowymi. Wypadają nam za kartki Joseph Colley, David Junca. Bartek Jaroch zszedł z kontuzją. Może być tak, że trzech z czterech obrońców, którzy zaczynali mecz z Lechią, nie będzie mogło zagrać w Katowicach. Na papierze wszystko przemawia zatem za GKS-em, ale my nie mamy wyjścia. Musimy wyjść na boisko i nawet nie zwracać uwagi na styl, jakość, tylko charakterem, sercem po prostu musimy tam wyszarpać te trzy punkty. Nie mamy już miejsca na pomyłki. Głęboko w to wierzę, że ta drużyna będąc pod ścianą, pokaże charakter i wygra z GKS-em” - zakończył Alan Uryga.
Źródło: wislakrakow.com
Alan Uryga: - W każdym meczu są kontrowersje na naszą niekorzyść
Sobota, 11 maja 2024 r.
- Ciężko cokolwiek powiedzieć. Nie wiem i nie chcę nic mówić na gorąco, ale mam nadzieję w cudzysłowie, że sędzia podjął dobre decyzje, bo wydaje mi się i może nie jestem obiektywny, ktoś może powiedzieć, ale w każdym meczu są kontrowersje na naszą niekorzyść. Absolutnie w każdym - mówił mocno rozgoryczony po porażce z Lechią Alan Uryga.
- Jak nie rzut karny, bo ręka nienaturalnie ułożona, albo czerwona kartka, gdy podobny faul mecz wcześniej nawet nie został odgwizdany. Niesamowite rzeczy. Mam nadzieję, że dziś kontrowersji nie było. Ciężko mi to powiedzieć z boiska. Oby tak było, bo jeśli nie jest, to już nie wiem - dodał w swojej bardzo emocjonalnej wypowiedzi po ostatnim gwizdku sędziego Uryga.
- Strzelamy trzy bramki, tracimy cztery. Co mogę powiedzieć? Kończymy mecz w "dziewiątkę" - dodał.
- Dziś też graliśmy o życie - powiedział Uryga, pytany o to, czy Wisła pojedzie za tydzień zagrać z GKS-em Katowice "o życie". - Za tydzień gramy o życie, za dwa pewnie też i tyle. Trzeba zrobić wszystko żeby te baraże zdobyć, bo nawet sobie nie wyobrażam, żeby było inaczej - zakończył kapitan Wisły Kraków.
Źródło: Polsat Sport
Źródło: wislaportal.pl
Bartosz Jaroch: - Nie potrafiliśmy się im przeciwstawić
Sobota, 11 maja 2024 r.
- Przegraliśmy, więc kibice są źli, tak samo jak i my. Jesteśmy na pewno na siebie źli, bo za łatwo te bramki tracimy. Myślę, że kluczowa była ta na 2-2, w ostatniej minucie pierwszej połowy. Szkoda, bo później jeszcze te czerwone kartki. No słabo było w drugiej połowie, bardzo słabo już to wyglądało z naszej strony - powiedział po porażce 3-4 z Lechią Gdańsk Bartosz Jaroch.
Czy Lechia Was czymś zaskoczyła? Bo wiadomo, że mają bardzo dobre skrzydła. Z jednej strony Chłań, z drugiej Mena. Trochę to tak wyglądało, jakbyśmy w tym kryciu mieli bardzo duży problem.
Bartosz Jaroch: - Wiedzieliśmy, że Lechia ma bardzo mocną ofensywę, szybkich zawodników. Ciężko jest powiedzieć, że Lechia nas zaskoczyła. Byliśmy na to przygotowani. Zagrali dobry mecz, a my nie potrafiliśmy się im przeciwstawić.
Dla Ciebie to też mecz taki dość dziwny, bo z jednej strony zdobyta bramka, ale później schodziłeś z boiska z kontuzją.
- Niestety w jednej z sytuacji poczułem ból w mięsniu dwugłowym. Szkoda, bo chciałem na pewno pomóc chłopom, ale już nie byłem w stanie i na pewno jesteśmy bardzo źli na siebie, że przegraliśmy ten mecz na własnej życzenie.
A z tą kontuzją to coś poważniejszego?
- Trudno powiedzieć, jeszcze dzisiaj będą miał badania i będziemy coś więcej wiedzieć po nich.
Przed Wisłą teraz bardzo ciężkie dwa mecze, jeden w Katowicach, które też mają świetną serię, a później Bruk-Bet. Nie pozostaje nic innego, tylko po prostu wziąć się w garść i te dwa mecze wygrać.
- Tak, już nie ma co mówić, jacy to nie mamy być, tylko musimy w następnym meczu wyjść i wygrać za wszelką cenę. Nie jest ważne jak, bo to już końcówka ligi, a nasza sytuacja jest bardzo słaba.
W meczu z Lechią można było przyjąć, że może być różnie, ale chyba zgodzisz się z tym, że odbijają się nam czkawką remisy z Resovią, czy z Zagłębiem?
- Dużo było pogubionych punktów na przestrzeni całego sezonu. Kilka meczy można spokojnie wymienić, gdzie traciliśmy te punkty na własnej życzenie, ale to już wszystko za nami, musimy się skupić na ostatnich meczach.
Źródło: wislaportal.pl
Dawid Szot: - Zrobiliśmy sobie sami taki los
Sobota, 11 maja 2024 r.
- Nie ułożyło się to wszystko po naszej myśli, choć mecz zaczął się naprawdę bardzo fajnie, bo pierwsze 10 minut było super. Super się to oglądało z ławki rezerwowych - mówił po ostatecznie przegranym 3-4 spotkaniu z Lechią Gdańsk Dawid Szot.
- Widziałem, że chłopaki są naprawdę "w gazie" i zdobyliśmy bramkę na 1-0. Wydaje mi się, że po niej wkradło się za bardzo rozluźnienie. Lechia przejęła później inicjatywę po tych 15 minutach i zdobyła bramkę na 1-1. Wydawało się, że mecz już będzie wyrównany, ale strzeliliśmy na 2-1 i znów mieliśmy prowadzenie. I w tym momencie znowu wkradło się to, można powiedzieć, rozluźnienie. No i rzut karny dla Lechii. Myślę, że to taka sprawa bardziej mentalna, że tracimy te bramki. Widać było, że Lechia dobrze gra w piłkę, ale mimo wszystko myślę, że można było ich powstrzymać. Byli bardzo groźni na skrzydłach, widać było, że na prawej i lewej stronie mieliśmy problemy, było dużo dośrodkowań, było dużo zejść w pole karne i z tym mieliśmy największy kłopot. Wydaje mi się, że nie jest tak, że nie umiem grać w obronie, tylko źle się ustawialiśmy do tych sytuacji. Mena i Chłań naprawdę lekko wchodzili po tych skrzydłach i było zagrożenie. Bramka na 2-2 do szatni i później druga połowa to już totalna dominacja Lechii. Jedna, druga czerwona kartka, świetne akcje Lechii i trzeba przyznać, że naprawdę dzisiaj się przekonałem, dlaczego zrobili awans do Ekstraklasy. Zasłużenie, co trzeba im przyznać i dlaczego ten awans był. Widać to było na boisku. Naprawdę świetne akcje. Zmieniali często stronę też po moim wejściu. To była bodajże 65. minuta i przez 10 minut w ogóle nie mogliśmy odzyskać piłki, tylko biegaliśmy z prawej na lewą. Graliśmy już wtedy w "dziesiątkę" i było 3-2 dla Lechii. No i to już sam byłem poddenerwowany. Nie mogliśmy im w ogóle odebrać piłki. Grali właśnie z prawej do lewej, mieli to wszystko pod kontrolą. Później bramka na 4-2, no ale nie załamaliśmy się, walczyliśmy do końca. Bramka na pocieszenie można powiedzieć na 3-4, ale choć było już w "dziewiątkę", to walczyliśmy do końca, ale nie udało się chociażby zremisować tego spotkania. Żałujemy, bo wiadomo jak to wygląda teraz w tabeli, jaka jest sytuacja, no ale co zrobić? Zrobiliśmy sobie sami taki los, więc musimy walczyć do końca. Są jeszcze teraz dwa mecze, więc trzeba walczyć o dwa zwycięstwa i myślę, że te dwa zwycięstwa będą dawały play-offy. Wiadomo, że chcielibyśmy zagrać u siebie te mecze, ale to już teraz nie jest ważne. Żeby być tylko w tej "szóstce" i kibicować innym drużynom, które gdzieś tam mogą nam pomóc w tych play-offach... Ale też sami musimy sobie pomóc i zwyciężyć te dwa mecze. Rozmawialiśmy z trenerem, pamiętam, przed Sosnowcem. Myślę, że też jest taki problem u nas trochę mentalny, że nie wygraliśmy tak naprawdę odkąd trener Rudé jest u nas w meczu ligowych dwa razy pod rząd! Wiadomo było zwycięstwo w lidze, było zwycięstwo w pucharze, dajmy na to pod takim kątem były dwa zwycięstwa pod rząd, ale zwycięstw ligowych dwa pod rząd nie było. A mieliśmy ku temu naprawdę multum sytuacji. Czy to z Resovią, czy z Zagłębiem Sosnowiec. Traciliśmy te bramki, nie wygraliśmy tych spotkań, więc mam nadzieję, że to się po prostu odmieni i te dwa zwycięstwa pod rząd teraz będą - mam nadzieję. A najlepiej cztery. Dwa zwycięstwa na koniec sezonu i później w play-offach - mówił Szot.
Obrońcę Wisły zapytaliśmy o to, że jednak porażkę ze świetnie spisującą się Lechią można było wkalkulować, ale tym bardziej w tym kontekście boleć może strata punktów we wspomnianych spotkaniach z Resovią, czy ostatnio w Sosnowcu.
- Tak, dokładnie, bo widać było, że naprawdę Lechia świetnie dzisiaj wyglądała i można powiedzieć, że zasłużenie wygrała. Chociaż na ten remis jakbyśmy tam bardziej docisnęli, myślę, że też mogliśmy zasługiwać, chociażby właśnie, żeby zremisować to spotkanie. Nie udało się, ale tak jak mówisz, mecze z Resovią, czy też zwłaszcza w tych ostatnich naszych spotkaniach z Sosnowcem... Pogubione po dwa punkty, więc w sumie to są cztery. Wiadomo, bylibyśmy wyżej, ale to jest takie gdybanie. Zrobiliśmy sobie sami taki los, trzeba się zmierzyć z tym, co jest w tym momencie i i po prostu zwyciężyć te dwa spotkania, bo teraz to jest najważniejsze - dodał.
Choć wszyscy kibice cieszyli się ze zdobycia Pucharu Polski, to jednak fani Wisły bardziej liczą na wywalczenie awansu do Ekstraklasy, więc aby to osiągnąć w tym ostatnich meczach trzeba będzie "docisnąć" o wiele więcej niż na 100%. I o to zapytaliśmy na zakończenie młodego wiślaka.
- Zgadza się, zdecydowanie... Przed sezonem, wydaje mi się, że nikt nie zakładał w ogóle Pucharu Polski. To był taki dodatek. Ekstra, że to się udało... znaczy udało. Z naszą ciężką pracą po prostu sobie to wywalczyliśmy i z pomocą kibiców oczywiście również. Świetny sukces dla całego klubu, ale przed sezonem cel był jasny. Chcemy po prostu awansować. I to jest priorytet. Wiadomo, że ten Puchar Polski jest super, bardzo cieszy, ale myślę, że trzeba to wymazać jak najszybciej z głowy. Będziemy się cieszyć po sezonie, czy w meczach europejskich pucharów, wtedy się będziemy cieszyć, że wygrywamy w tym pucharze, ale teraz trzeba się skupić tylko i wyłącznie na lidze i te ostatnie dwa mecze rzeczywiście - tak jak mówisz - już je wycisnąć! Nie ma innej opcji. Jako zawodnicy uważam, że musimy wrzucić po prostu tak na luz, żeby mieć po prostu wychodząc na boisko spokój w głowie, żeby nie myśleć tylko i wyłącznie, że coś musimy, bo to też widać było w poprzednim sezonie. W poprzedniej kampanii, jak był trener Sobolewski, to pamiętam przed meczem z Puszczą, gdy wszyscy mówili, że "musimy, musimy, musimy"... I wydaje mi się, że trochę psychicznie nie wytrzymaliśmy. Każdy aż za bardzo się podniecił, jakby można powiedzieć w cudzysłowie, na tamto spotkanie i musimy też w tym wszystkim wrzucić na luz, my zawodnicy. Tak żeby mieć spokój mentalny, żeby w tych ostatnich dwóch meczach zagrać swoją piłkę, bo uważam, że jeśli zagramy na swoim poziomie, to jesteśmy w stanie wygrać z GKS-em Katowice. Oczywiście oni są w dobrej formie, ale uważam, że każdy przeciwnik jest w tej lidze do ogrania. I najpierw z GKS-em Kotowice, a później będziemy się zastanawiać co dalej. Oczywiście Termalika również jest do ogrania - zakończył Szot.
Źródło: wislaportal.pl
Jarosław Królewski: - Zobaczymy, co się stanie w dwóch ostatnich kolejkach
Sobota, 11 maja 2024 r.
- Mamy teraz sytuację trudniejszą, niż można było sobie założyć, natomiast sezon jeszcze trwa. Zostały dwa mecze i tak jak powiedziałem parę tygodni temu - kwestia baraży rozstrzygnęły się w ostatniej kolejce - mówił po przegranym spotkaniu z Lechią Gdańsk prezes krakowskiej Wisły - Jarosław Królewski.
Takie mecze jak z Lechią można było wkalkulować, ale w takich meczach jak w Sosnowcu nie powinno się tracić punktów. Tak naprawdę Wisła traci ewentualne baraże w takich meczach jak ten w Sosnowcu, czy w Rzeszowie.
Jarosław Królewski: - Przed tym meczem wydaje mi się, że mieliśmy porównywalną liczbę przegranych spotkań co Lechia, tylko że po prostu my nie wygrywamy. Mieliśmy dużo remisów i to powoduje, że tych punktów mamy mniej. Natomiast dzisiejszy mecz widzieli Państwo jaki był, jego przebieg był jaki był, natomiast zdecydowanie myślę, że dzisiaj wygrała drużyna lepsza. Musimy skupić się teraz na tym, żeby te dwa ostatnie mecze zagrać na dobrym poziomie. I to wszystko. Myślę, że to jest dla nas najważniejsza rzecz dzisiaj. Ale tak jak mówię, cały czas sezon trwa. Zdajemy sobie sprawę po zeszłym sezonie, że tę ligę po prostu trzeba przepchać. Wiemy, jak awansował kiedyś Widzew i jak potem radził sobie w Ekstraklasie i radzi sobie w Ekstraklasie, więc bądźmy po prostu do tego dokładnie nastawieni i zobaczymy, co się stanie w dwóch ostatnich kolejkach.
Panie prezesie, takie teorie pojawiają się, że może są piłkarze nie chcą awansować? Można grać w Pucharze Polski, zagrać w europejskich pucharach, a wiedzą, że jakby Wisła grała w Ekstraklasie, to tutaj nie będą grać. Może jednak widzi pan jakąś prawdę, chociaż część prawdy, w takim stwierdzeniu?
- Myślę, że nie, bo kontrakty są tak skonstruowane, co w którymś wpisie zaprezentowałem, że one generalnie w większości przypadków kończą się po tym sezonie, więc myślę, że to nie ma żadnego znaczenia.
Czyli piłkarze grają o premie? Te za Puchar Polski są zawieszone, więc są to duże pieniądze, jeśli awansują?
- Dokładnie tak...
Mecz w Katowicach teraz, no to tak się jawi, jako ten chyba kluczowy? Pan mówi że gra o baraże będzie do ostatniego meczu, ale jeśli Wisła rzeczywiście nie wygrałaby w Katowicach, a już to wyliczaliśmy, to może zabraknąć już tych punktów. A GKS Katowice wygrał w piątek po bramce w ostatniej minucie i jeszcze ma szansę na bezpośredni awans.
- Zdecydowanie tak i myślę, że GKS Katowice ze swoją strategią szkoleniową, pokazuje, że można stawiać 5 lat na trenera i w końcu się uda rozwijać drużynę. Natomiast tak jak Państwu powiedziałem, jestem dzisiaj oczywiście niezadowolony, ale powiem Państwu szczerze, że tamten sezon mnie nauczył tego, żeby nie być hura optymistycznie nastawionym, gdy idzie dobrze oraz nie być hura defensywnie nastawionym, gdy idzie źle, tylko po prostu skupić się na kolejnych meczach.
Chciałem zapytać o licencję na europejskie puchary, bo to taki dobry news. Co było najtrudniejszego, żeby dostać ją w pierwszym kroku?
- Przede wszystkim to są kwestie dotyczące, nie będę się skupiał na szczegółach, ale kwestii finansowych. Aczkolwiek udało się, jesteśmy z tego zadowoleni. No i też musieliśmy zacząć pracować nad tym trochę w ciemno, bo już w styczniu i w marcu, kiedy nie wiedzieliśmy jeszcze, że będziemy w Pucharach, więc była to taka inwestycja "do przodu", ale udało się, więc myślę, że jesteśmy od tej strony finansowo-organizacyjnej zadowoleni. Natomiast nie jesteśmy zadowoleni z tego rezultatu, grając u siebie przy tych świetnych kibicach. Też bardzo dziękujemy za wsparcie, bo do ostatniej minuty byli z Wisłą Kraków, a kończyliśmy w "dziewiątkę". Gdyby mecz trwał ze 2-3 minuty dłużej, to może jeszcze coś moglibyśmy spróbować strzelić, ale też prawda jest taka, jaka jest. Dziś przegraliśmy, bo Lechia była zespołem lepszym.
Jakie pana zadaniem elementy zauważył o tym, że Wisła przegrała, a Lechia wygrała? Czy były to elementy piłkarskie, czy też przygotowanie fizyczne, wytrzymałościowe, czy może większe zaangażowanie?
- Ja myślę, że piłka nożna to jest gra szczegółów i trzeba sobie szczerze powiedzieć, że gdyby się zdarzyło tak, że utrzymalibyśmy ten wynik 2-1 po pierwszej połowy i nie sprokurowalibyśmy tego karnego, to myślę, że byłoby pewnie trochę łatwiej. Natomiast to są takie momenty, mikro momenty i doskonale Państwo sobie zdają z tego sprawę. Też nie pomógł na pewno ten karny w drugiej połowie, bo takie dośrodkowanie w zasadzie już zmitygowane potem przez obrońców, a niestety ten karny nastąpił, więc moim zdaniem niepotrzebnie. No ale piłka to jest gra błędu. Dzisiaj popełniliśmy ich więcej. Myślę, że mogliśmy też więcej efektywnie wykorzystać nasz pierwszy dobry moment na początku spotkania. No a potem myślę, że ta gra z każdą minutą i po stracie piłkarzy należał do Lechii, więc Lechia ten mecz wygrała.
Źródło: wislaportal.pl
Podsumowanie 32. kolejki Fortuna I Ligi. Lechia w Ekstraklasie. Podbeskidzie w II lidze
Poniedziałek, 13 maja 2024 r.
Wygrana po szalonym meczu Lechii w Krakowie z Wisłą 4-3 przesądziła o powrocie gdańszczan do Ekstraklasy. O tę wciąż walczy także katowicki GKS, który po bramce w doliczonym czasie gry pokonał w górnośląskich derbach 3-2 GKS Tychy. Wysoka porażka Podbeskidzia w Legnicy oznacza, że bielszczanie są drugim po Zagłębiu zespołem, który definitywnie żegna się z I ligą.
Wspomniane wyżej potknięcia "Białej Gwiazdy" oraz tyszan, a także wyraźną porażkę Wisły Płock w Opolu - wykorzystuje Górnik Łęczna, który wygrywając przy Konwiktorskiej w Warszawie, wskakuje na czwarte miejsce w tabeli. Jednocześnie ostatniego słowa w grze o baraże nie powiedziała jeszcze jak widać Odra Opole.
Warto też dodać, że w całej kolejce padło aż 39 bramek.
Piątek, 10 maja:
Motor Lublin 3-3 Znicz Pruszków
- 0-1 Radosław Majewski (12.)
- 0-2 Krystian Tabara (25.)
- 1-2 Piotr Ceglarz (45. k.)
- 2-2 Mathieu Scalet (59.)
- 2-3 Daniel Stanclik (74.)
- 3-3 Mbaye N'Diaye (80.)
GKS Tychy 2-3 GKS Katowice
- 0-1 Bartosz Jaroszek (17.)
- 1-1 Dominik Połap (33.)
- 2-1 Patryk Mikita (45.)
- 2-2 Oskar Repka (61.)
- 2-3 Jakub Arak (90.)
Sobota, 11 maja:
Chrobry Głogów 1-1 Resovia
- 1-0 Szymon Bartlewicz (36.)
- 1-1 Bartłomiej Eizenchart (66.)
WISŁA KRAKÓW 3-4 Lechia Gdańsk
- 1-0 Ángel Rodado (19.)
- 1-1 Maksym Chłań (32.)
- 2-1 Bartosz Jaroch (44.)
- 2-2 Tomasz Neugebauer (45. k.)
- 2-3 Tomasz Neugebauer (58. k.)
- 2-4 Maksym Chłań (71.)
- 3-4 Ángel Rodado (89. k.)
Stal Rzeszów 4-2 Bruk-Bet Termalica Nieciecza
- 1-0 Andreja Prokić (21.)
- 1-1 Kacper Karasek (41.)
- 2-1 Adrian Bukowski (44.)
- 2-2 Wiktor Biedrzycki (77.)
- 3-2 César Peña (82.)
- 4-2 Arkadiusz Kasperkiewicz (84. sam.)
Niedziela, 12 maja:
Arka Gdynia 1-0 Zagłębie Sosnowiec
- 1-0 Olaf Kobacki (13. k.)
Odra Opole 3-0 Wisła Płock
- 1-0 Jean Franco Sarmiento (28.)
- 2-0 Jean Franco Sarmiento (40.)
- 3-0 Borja Galán (45. k.)
Polonia Warszawa 0-2 Górnik Łęczna
- 0-1 Mateusz Młyński (39.)
- 0-2 Damian Warchoł (56.)
Poniedziałek, 13 maja:
Miedź Legnica 6-1 Podbeskidzie Bielsko-Biała
- 1-0 Damian Michalik (2.)
- 2-0 Wiktor Bogacz (12.)
- 2-1 Marcel Misztal (14.)
- 3-1 Iban Salvador (22.)
- 4-1 Wiktor Bogacz (45.)
- 5-1 Matej Senić (50. sam.)
- 6-1 Marcel Mansfeld (74.)
Aktualna tabela:
- 1. Lechia Gdańsk 32 65 57 - 29
- 2. Arka Gdynia 32 62 51 - 31
- 3. GKS Katowice 32 56 62 - 33
- 4. Górnik Łęczna 32 52 33 - 26
- 5. Wisła Płock 32 51 44 - 42
- 6. GKS Tychy 32 51 42 - 40
- 7. WISŁA KRAKÓW 32 50 60 - 42
- 8. Motor Lublin 32 50 44 - 40
- 9. Odra Opole 32 49 39 - 31
- 10. Miedź Legnica 32 45 46 - 34
- 11. Stal Rzeszów 32 45 49 - 57
- 12. Znicz Pruszków 32 39 32 - 41
- 13. Chrobry Głogów 32 36 32 - 49
- 14. Bruk-Bet Termalica Nieciecza 32 35 47 - 51
- 15. Polonia Warszawa 32 31 38 - 48
- 16. Resovia 32 31 36 - 56
- 17. Podbeskidzie Bielsko-Biała 32 23 25 - 56
- 18. Zagłębie Sosnowiec 32 16 20 - 51
Źródło: wislaportal.pl