Krystian Kapłon - wywiad 18.10.2024
Z Historia Wisły
Rozmowa z Krystianem Kapłonem przeprowadzona przez Michała Gelatę w Legends Corner 18 października 2024 przed meczem z Termaliką Nieciecza.
Krystianie, przede wszystkim gratulacje w związku ze zdobyciem Champions League, w której zostałeś królem strzelców. Jak smakuje ten triumf? Było to spełnienie Twoich marzeń?
Wielkie dzięki. Jeśli chodzi ogólnie o cały turniej, byliśmy tam już trzy razy z rzędu, trzy razy w finale i za każdym razem gdy widziałem, jak inne drużyny podnoszą ten puchar, to patrzyłem na to z łzami w oczach. Kiedy ja go podniosłem i doszło to wszystko do mnie, nie wiedziałem czy się śmiać, czy płakać. Była to cisza przed burzą – dopiero później doszedłem do wniosku, że jednak było to ogromna odpowiedzialność, która udźwignęliśmy.
Z pewnością były to niezapomniane dla Ciebie chwile. Podczas turnieju otrzymałeś statuetkę MVP dla najlepszego piłkarza w turnieju. Spodziewałeś się tego wyróżnienia?
W żaden sposób. Typowałem również innych moich kolegów z drużyny. Zrobili świetną robotę, więc było to dla mnie ogromne zaskoczenie. Ogromna przyjemność podnieść taką statuetkę w tak ważnym turnieju. Ale jeśli chodzi o sam turniej, myślę, że dobrze się przygotowałem i cieszyłem się przede wszystkim grą. Cieszyłem się tym, że mogę tam być i korzystać z tego, że jestem w finale Ligi Mistrzów, więc to była czysta przyjemność.
Zdecydowanie jest to duży sukces, nie tylko dla drużyny Wisły Kraków, ale dla całej społeczności wiślackiej. Przed dołączeniem do drużyny amp futbolowej występowałeś w klubie z Twojej rodzinnej miejscowości – RKS Watra Białka-Tatrzańska. Szkopuł w tym, że grałeś tam oczywiście o kulach, ale z pełnosprawnymi Twoimi kolegami z boiska, dzięki specjalnemu zezwoleniu otrzymanemu od Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. Podobno nie odstawałeś poziomem!
Piłkę nożną trenuję od czwartego roku życia, więc odkąd dostałem swoje pierwsze kule – wiedziałem, że to będzie coś, co będę robił ze względu na mojego tatę. I jeśli chodzi o ligę, to dobrze się bawiłem. Ten mój początek to trochę inna gra, niż troszkę później. Koledzy z drużyny zawsze mnie dopingowali, zawsze mnie wspierali - również wtedy, gdy przydarzyły się gorsze występy. Ale myślę, że to właśnie dzięki nim budowałem tę pewność siebie i później zaczął się amp futbol.
Swoją amp futbolową karierę zacząłeś w wieku 13 lat w Husarii Kraków, przekształconej później w sekcję Wisły Kraków. Gdybym miał wymienić sukcesy z całej Twojej kariery, myślę, że nie wystarczyłoby nam tutaj czasu. Czujesz się dzisiaj piłkarzem spełnionym? Nie brakuje Ci motywacji do dalszej gry w lidze amp futbolowej, skoro zdobyłeś już praktycznie wszystko, jeśli chodzi o piłkę klubową?
Czy czuję się spełniony? Raczej w żaden sposób. Jako pierwszy zawodnik z Polski pojechałem grać do innego kraju. Otworzyłem tę ścieżkę na kolejne transfery i jest jeszcze kilka rzeczy, które chciałbym zrobić o amp futbolu. Przede wszystkim zdobywać i podnosić najważniejsze trofea – tych najważniejszych nadal nie mam w swojej kolekcji i nadal na nie czekam. Wiem, że pewnego dnia to przyjdzie, ale jeszcze masa pracy przede mną. To patrząc na to, w jaki sposób rozwija się liga i polski amp futbol, cały czas trzeba być zmotywowanym do tego, żeby być lepszym. Jest to sport tak dynamicznie rozwijający się, że naprawdę nie ma czasu na to, żeby odpuścić miesiąc czy dwa, ze względu na to, że za chwilę przyjdzie młody zawodnik, nowa gwiazda, może cię wygryźć.
A przypominasz sobie Twój najlepszy mecz rozegrany w Twojej karierze? Jakie to było spotkanie?
Jeśli chodzi o mecze, moja odpowiedzialność na boisku trochę zmieniła się. Zaczynałem od lewego skrzydła, później grałem jako napastnik. W tym momencie jestem środkowym pomocnikiem, więc balansowałem pomiędzy tymi pozycjami. Jednego konkretnego meczu nie mogę przytoczyć, aczkolwiek mam wrażenie, że każdy mecz, w którym przestałem grać ofensywnie, a skupiałem się raczej na defensywie i pomaganiu właśnie swoim kolegom, był tym najważniejszym i najlepszym moim meczem.
W Wiśle Kraków trenuje Cię Twój tata Bogdan Kapłon. Jak to jest być trenowanym przez własnego ojca? Masz taryfę ulgową, czy wręcz przeciwnie?
W żaden sposób nie ma taryfy ulgowej. Jeśli chodzi o mojego tatę, jest to człowiek z bardzo trudnym charakterem. Znam go już troszkę, więc wiem, że w trudniejszych chwilach to ja muszę popuścić – tym bardziej, że jest moim trenerem. Niekiedy nie zgadzamy i mamy odmienne zdania, nawet jeśli chodzi o taktykę, lecz wiem, że moją dumę i doświadczenie muszę schować w kieszeń, bo jednak trener zawsze ma rację. I tak zostałem wychowany przez moich wcześniejszych trenerów, także z tym nie ma dyskusji. Mogę mu cokolwiek podpowiedzieć, ale w żaden sposób nie bagatelizować tego, co do mnie mówi. Taryfy ulgowej nie mam i nigdy w życiu jej nie miałem. Przed tym, jak tata był moim trenerem, już wcześniej pracował ze mną podczas treningów indywidualnych. Później, jak on zakończył karierę, nie było czegoś takiego, żebym mógł odpuścić – zawsze pchał mnie do przodu i jest tak do teraz.
Przygotowując się do tego wywiadu, przeczytałem, że w ciągu 50 minut gry w meczu przebiegasz mniej więcej podobny dystans jak piłkarze Ekstraklasowi. Z czego wynikają te Twoje predyspozycje do gry w piłkę nożną? Są to dobre geny, ponadprzeciętne możliwości Twojego organizmu, czy również ciężka praca, którą wykonujesz na co dzień?
Myślę, że jest to połączenie tych wszystkich aspektów. U mnie w domu są sami maratończycy. Moja mama uczestniczy w półmaratonach, tata też, moja siostra również biega, więc jeśli chodzi o przygotowanie motoryczne, to jest ono na wysokim poziomie. Podobnie istotna jest ciężka praca – staram się podtrzymywać moją formę i regularnie ją poprawiać w każdym okresie przygotowawczym, żeby mieć później łatwiej. To procentuje, więc jeśli chodzi o te kilometry, to mam wrażenie, że one nie wzięły się z niczego, aczkolwiek dobre geny też w tym pomagają.
W wieku 16 lat wspomniałeś w jednym z wywiadów, że Twoim marzeniem jest gra w lidze tureckiej. Miałeś okazję w niej wystąpić, gdy byłeś wypożyczony z Wisły Kraków do Alves Kablo Amputee. Grałeś tam między innymi z kilkoma mistrzami świata. Jakie są Twoje wrażenia z gry w najlepszej lidze na świecie?
Porównując polską ligę do ligi tureckiej, śmiało mogę powiedzieć, że nasze rozgrywki są zdecydowanie mocniejsze. Pomimo tego, że mamy mniej drużyn, jest bardziej wyrównany poziom i każda drużyna faktycznie chce walczyć. Grając w lidze tureckiej w momencie, kiedy graliśmy jako liderzy z drużyną z przedostatniego miejsca, wychodziliśmy na boisko, a oni dosłownie się kładli. To były dwucyfrowe wyniki i to bardzo regularne, więc istnieje ogromna przepaść pomiędzy topowymi drużynami, a dolną częścią tabeli. Było to dla mnie bardzo zaskakujące, bo dostawałem oferty właśnie z tamtych klubów i cały czas nastawiali mnie na to, że chcą grać, wygrywać, a tu okazuje się, że wychodząc na boisko nie pokazywali kompletnie nic. Pomimo tego, że w Polsce gramy troszkę mniej, myślę, że tutaj ten poziom jest lepszy i przede wszystkim staramy się robić wszystko, żeby ten poziom był coraz lepszy. Przygoda z Turcją troszkę mnie zawiodła, aczkolwiek faktycznie zobaczyłem, jak to wygląda, bo zawsze pompowany był ten balonik, że to jest ogromny kraj jeśli chodzi o amp futbol. Ale myślę, że w Polsce jest dużo przyjemniej.
To ciekawe, że liga turecka jest gorzej rozwinięta niż polska, ponieważ Turcja ma bardzo duże sukcesy na arenie międzynarodowej i podobno najlepszych piłkarzy na świecie. Z czego w takim razie bierze się ten potencjał?
Myślę, że z doświadczenia. Oni wygrywają wszystkie Mistrzostwa Świata i Europy ze względu na to, że są zgrani, dobrze rozumieją się na boisku. Oni grają praktycznie w dwóch klubach, więc trenują ze sobą codziennie i grają ze sobą długie lata. Nie jest to też młoda kadra, jeśli chodzi o wiek, ale nieprawdopodobnie doświadczona. Oni wiedzą, na czym bazować i jakby nie patrzeć – to oni są założycielami amp futbolu. Przez ostatnie 40 lat mogli poprawiać się i testować różne taktyki, a my dopiero zaczynamy i jesteśmy mały kroczek za nimi, aczkolwiek liczymy, że niedługo to się zmieni.
Polska dopiero zaczyna w amp futbolu, a z drugiej strony jesteście trzykrotnymi brązowymi medalistami Mistrzostw Europy, dotarliście również do półfinału Mistrzostw Świata. Jaka jest atmosfera w drużynie narodowej, jakie są Wasze cele na kolejne lata? W ostatnim czasie nastąpiła w kadrze wymiana pokoleniowa.
Zdecydowanie tak. Patrząc na wymianę pokoleniową, to najpierw z młodych zawodników byłem tylko ja i Jakub Kożuch. A w tym momencie coraz częściej właśnie ci młodzi 16-letni zawodnicy już wchodzą w tę drużynę bazując na naszym doświadczeniu. Wiemy, że niedługo przyniesie to skutki i będzie procentowało. Ta świeżość, ta ich chęć walki, chęć do tego, że mogą podróżować po świecie i osiągać naprawdę świetne rzeczy, to procentuje i naprawdę sprawia im to przyjemność.
A pod kątem sukcesów reprezentacyjnych bardziej wartościujesz swoje medale z Mistrzostw Europy, czy występy w Mistrzostwach Świata?
Jeśli chodzi o półfinał Mistrzostw Świata, ja nie brałem w nim udziału, bo to był rok przed tym, jak zacząłem grać w amp futbol – dzięki temu dowiedziałem się o tej dyscyplinie. Natomiast biorąc pod uwagę moje sukcesy, to najważniejsze są dla mnie te pierwsze Mistrzostwa Europy, pierwszy brązowy medal i to trofeum, na które czekałem 3 lata.
Jak oceniasz rozwój amp futbolu w Polsce? Czy przebiega on tak, jakbyście sobie tego życzyli?
Przede wszystkim to zależy od naszych sukcesów. W momencie, kiedy gramy dobrze, zdobywamy trofea i podoba się to ludziom, widać naprawdę ogromny boom na amp futbol. Przez ostatnie lata ta dyscyplina faktycznie rozwija się zaskakująco szybko. Myślę, że jeszcze niektóre drużyny i niektórzy zawodnicy nie mogą tego dźwignąć, aczkolwiek z upływem lat na pewno będziemy potęgą.
Oprócz tego, że jesteś utalentowanym piłkarzem, masz również świetne zdolności graficzne, studiujesz architekturę. Wiążesz swoją przyszłość z tą dziedziną?
Przez lata troszkę się to zmienia. Jak najbardziej chcę skończyć architekturę i zobaczyć, jak to wygląda w biurze w normalnej pracy. Jeśli nie wyjdzie, to właśnie ze względu na ten ogromny talent do rysowania mam otwarte drzwi na kolejne kierunki, więc zobaczymy, co będzie.
Z tego, co słyszałem, bardzo lubisz podróżować po świecie. Czy gra w lidze amp futbolowej sprawia, że masz czas na realizowanie tej pasji?
Jest to zaskakujące, ale tak – bardzo często udaje mi się to łączyć. W momencie, kiedy lecimy gdzieś z reprezentacją, potrafię zostać w tym kraju, w tym mieście i pozwiedzać troszkę dłużej. A gdy mam czas wolny, to faktycznie kupuję bilet i lecę. I to zazwyczaj jest to kompletnie „randomowy” bilet – mówię: „okej, fajny kierunek, to lecę”.
W wieku 23 lat masz już za sobą dekadę kariery. Jesteś spełnionym piłkarzem. Czego możemy Ci życzyć?
Braku kontuzji. Ostatnio zaczęły się pojawiać, więc przede wszystkim tego.
Wideo