"Nie wynik jest najważniejszy", Wojciech Szota

Z Historia Wisły

"Wieści Wolbromskie", wywiad Wojciecha Szoty z Czesławem Łaksą - trenerem i założycielem UKS „Judo” Wolbrom, laureatem „Pierwszego plebiscytu na najpopularniejszego sportowca i trenera gminy Wolbrom w 2004 roku”

Nie wynik jest najważniejszy

"Wieści Wolbromskie": - Co to znaczy być dobrym trenerem?

Czesław Łaksa: - Uważam, że są zawody takie, jak zawód nauczyciela, zawód publicysty, zawód trenera, które są zawodami publicznymi. W związku z tym nakłada to na ludzi uprawiających te zawody inne moralne obowiązki. Co innego, gdy ja prowadzę prywatny biznes i studiuję sobie zasady zdobywania rynków zbytu, zwalczania konkurencji, a co innego jest, gdy działam w sektorze publicznym dla dobra społeczeństwa. W tym przypadku muszę brać pod uwagę fakt, że ktoś mi ufa. Tutaj nie ma miejsca na manipulację, zwłaszcza, gdy pracuję z dziećmi lub młodzieżą.

To tytułem wprowadzenia, ale pytał Pan o pojęcie dobrego trenera... Jest na ten temat specjalistyczna literatura, jest pewna teoria, którą nawet wykłada się na wyższych uczelniach, ale dla mnie jest to problem filozoficzny. Bo z jednej strony można mierzyć skuteczność pracy trenerskiej poziomem uzyskiwanych wyników, sukcesów, ale zostaje obszar drugi - moim zdaniem zdecydowanie ważniejszy - wychowanie młodego człowieka. Oczywiście, zarówno ja, jak i moi zawodnicy mamy ambicje uzyskiwania jak najlepszych wyników i to jest normalne. To jest naturalny "napęd" młodych chłopców, ale także mój, także wielu normalnych, zdrowych ludzi. Ale trzeba także pamiętać, że motywacja u młodych ludzi ulega, wraz z wiekiem, ciągłej zmianie. Były robione na ten temat badania i okazuje się, że inną motywację ma dziecko dziesięcioletnie, a inne dorastający chłopak. W miarę upływu lat ta motywacja u młodych ludzi się zmienia i zaczynają myśleć kategoriami dorosłego człowieka - „muszę walczyć o swoją pozycję, muszę myśleć o swojej przyszłości, o studiach, zarobkach, rodzinie”, itd. Cały czas osiąganie wysokich wyników jest elementem istotnym, ale w każdym wieku motywowane jest inaczej.

U trenera, jako człowieka dorosłego, ta motywacja jest ciągle taka sama. Gdy prowadziłem treningi w „Wiśle” Kraków, było jasno powiedziane, że dostajemy takie, a takie pieniądze z puli państwowej, za takie, a nie inne wyniki. Teraz w UKS „Judo” Wolbrom mam ten luksus, że nikt nie może wywrzeć na mnie presji, aby osiągać jakieś wyniki, bo niemal nie korzystamy z pieniędzy publicznych. Pozostaje tylko moja wewnętrzna presja, moja i moich zawodników potrzeba. Dlatego od pierwszego dnia mówiłem zawsze moim zawodnikom: „Będę wyrzucać z sekcji tych, którzy są niemoralni, nie uczą się, nie pracują regularnie.” Bo na pierwszym miejscu u mnie jest dążenie do bycia silnym wewnętrznie, krytycznym w stosunku do siebie, do walki o człowieczeństwo - to wszystko, co Japończycy nazywają drogą, celem - „do”. Jest to mój cel zasadniczy! Powiedziałem moim zawodnikom: „Nie będę Was rozliczał z wyników sportowych.” Owszem, omawiając zawody ja mogę powiedzieć, że nie wywiązałeś się z naszych założeń taktyczno - szkoleniowych, nie umiałeś rozwiązać tej sytuacji. Może mało trenowałeś, może byłeś szczególnie niedysponowany w tym dniu, ale to jest nasz problem, podczas naszej wspólnej dalszej pracy. To jest właśnie owo „do”. Będziemy poprawiać to, co nam nie wyszło.

Jeżeli jednak zawodnik nie przychodzi na treningi, zaczyna prowadzić się niemoralnie, to uwaga! Z tym coś trzeba zrobić. W przeciągu całej mojej czterdziestoletniej pracy trenerskiej, której poświęciłem niemal całe swoje życie, największym sukcesem zawsze było to, że moi zawodnicy ukończyli wyższe studia, zajęli wysoką pozycję społeczną, że utrzymują kontakt ze mną i kolegami, mimo oddalenia czasem nawet kontynentów. To jest satysfakcją większą, niż uzyskanie takich czy innych wyników sportowych. Wynik sportowy jest elementem zdobywanym niejako „po drodze”. Będziesz pracował, będziesz uczciwy, będziesz się rozwijał - wynik przyjdzie sam. I nie myśl o tym za wiele. To będzie następstwo twojej pracy, bo ona prędzej czy później będzie nagrodzona. Oczywiście trzeba starać się osiągnąć jak najwięcej, dlatego trenujemy, myślimy, stosujemy najnowocześniejsze metody, ale po pierwsze trener zawsze musi określić sobie cel. I to, co widzę w innych konkurencjach i innych klubach na naszym terenie, to, że cel przysłania wszystko. Zatrudniamy trenera na pół roku. Przegrał mecz - zwalniamy go. Zatrudniamy zawodników, teraz takich, jutro innych... O jakiej tu pracy trenerskiej mówimy? Co taki trener nauczy młodego człowieka?

Nie chcę wtrącać się do innych dyscyplin sportu, ale jako starszy kolega, mam prawo takie sądy wypowiadać z uwagi na swoje doświadczenie. Uważam, że trenerzy i działacze powinni przestać dawać się manipulować tym wszystkim, którzy ich kierują w zupełnie ślepą uliczkę. Postawić na malutkie dzieci i prowadzić je przez wiele lat, dając im najlepszych trenerów i dobre warunki pracy. Wtedy po czterech, pięciu latach będzie satysfakcja. Przyjdą rodzice, znajomi, kibice i powiedzą, że to są nasze dzieci i one swoją własną pracą, swoim wysiłkiem osiągnęły jakiś sportowy wynik. To byłby prawdziwy sukces, to byłoby wychowanie i przywiązanie do klubu, trenera, własnego środowiska.

-Zatem mimo, a może dzięki filozofii nastawionej nie na wynik, ale na wartości wyższe, wolbromscy judocy osiągają bardzo znaczące wyniki sportowe. Czy oznacza to, że w każdym środowisku, nawet tak małym jak Wolbrom, można osiągnąć najwyższy poziom sportowy w każdej dyscyplinie?

-Ja uważam, że tak. Statystyka pokazuje, że wprawdzie w populacji większej, czyli w większym środowisku, prawdopodobieństwo znalezienia autentycznego talentu w danej dziedzinie jest większe, ale to nie znaczy, że wybitnych sportowców nie znajdzie się również w mniejszej populacji. W sytuacji, gdy gmina Wolbrom liczy 25 tys. mieszkańców, to myśli Pan, że w takiej masie ludzi nie potrafimy znaleźć człowieka, który osiągnie wysokie wyniki sportowe? Oczywiście, że można, choć musi po drodze trafić się jeszcze kilka szczęśliwych okoliczności. Trzeba tego człowieka jakoś znaleźć, musi on trafić na dobrego trenera i muszą powstać minimalne warunki do treningu. Ale powtarzam, w takim mieście jak Wolbrom jest to całkowicie wykonalne.

-Pan wie, jak to zrobić?

-Są dwie drogi do sukcesu sportowego na najwyższym poziomie. W Polsce od lat pokutują takie oto twierdzenia, które mówią, że nie opłaca się klubowi wychowywać własnych zawodników, bo taniej można ich kupić. Już wytrenowanych, wykształconych, na odpowiednim poziomie. Są na świecie kluby, które działają na zasadzie zysku. Kupuje się zawodników, bo klub musi przynosić zysk jego właścicielom. Jeśli miasto Wolbrom zdecyduje się mieć klub na poziomie pierwszej ligi, to w porządku. Tylko kto świadomie da na to pieniądze? Dla mnie jednak taka droga nie godzi się z moją filozofią. Nie chcę bowiem być trenerem drużyny, która co roku zdobywa mistrzostwo Polski, ale ma wszystkich kupionych zawodników. To jest fabryka, a nie klub sportowy i tam nie ma warunków do wychowania człowieka. Człowiek jest tam elementem do kupienia. Jesteś kontuzjowany, tracisz formę - sprzedajemy cię... Powtarzam, we mnie i w moich zawodnikach też jest ogromna chęć osiągnięcia największego wyniku sportowego. Trzeba tylko wykonać ogromną pracę trenerską, organizacyjną, skupić wokół siebie ludzi oddanych, którzy mogą w tym pomóc. Do sukcesów sekcji judo nie zaliczam bowiem tylko medali Niny Kucharskiej, Michała Haberki czy innych, ale także to, że mamy wokół siebie ludzi, jak Andrzej Konsor, Stanisław Kuganda, Basia Haberka, Dorota i Maciej Nowaccy i wielu, wielu innych, którzy ciężko pracują przez kilka lat z rzędu dla dobra klubu. Pewnie, że wielu z nich ma motywację, ponieważ ich dzieci trenują w klubie, ale często zdarza się także, że dzieci odchodzą, a rodzice w klubie zostają i dalej pracują na jego rzecz. I to jest chyba klucz do tego, że udało nam się w tak krótkim czasie tyle zrobić.

Czy to jest szczyt naszych możliwości? Trudno mi na to odpowiedzieć. Klub, to jest organizm żywy. Ja w tej chwili nie wiem, czy na przykład zawodnicy wybierający się na studia nie zechcą w pewnym momencie na tym judo zarobić i odejdą do klubów, które za to płacą? Tego w tej chwili nie wiem...

-Widać jednak, że Czytelnicy zauważyli Waszą pracę, Wasze sukcesy, bo w plebiscycie zdecydowanie pokonaliście wszystkich innych, zdobywając pierwsze miejsca.

-Ostatnio gdzieś przeczytałem, że jeśli wejdziemy do czwartej czy którejś tam ligi, to na pewno judo pobijemy w kolejnym plebiscycie. Ja wszystkim zawodnikom i trenerom piłki nożnej życzę wszystkiego najlepszego, a przede wszystkim tego, aby się znakomicie rozwijali pod względem sportowym, ale proszę zauważyć. Czy wejście, do czwartej ligi, do trzeciej ligi, zrównoważy nasze medale zdobywane na zawodach rangi międzynarodowej? Przecież piłka nożna też ma mistrzostwa Polski juniorów. Daj Boże, aby drużyna złożona z wychowanków wolbromskiego klubu zdobyła na tych mistrzostwach pierwsze miejsce. Wtedy myślę, że Czytelnicy "Wieści Wolbromskich" nie będą mieli wątpliwości i zagłosują właśnie na nich.

Nasza sekcja liczy obecnie 130 zawodników, stale się rozwijamy, przybywa nowych zawodników i naszym założeniem jest, aby klub nadal się rozwijał i rozrastał. Jest coraz większe grono sympatyków, grono kibiców tej dyscypliny, którzy analizują warunki pracy i zaczynają się pytać dlaczego nasze dzieci mają być gorsze i nie dostają pieniędzy, bo nie grają w czwartej czy piątej lidze? Sądzę, że jest to myślenie jak najbardziej poprawne.

-Niektórzy mają Wam za złe, że użytkujecie salę gimnastyczną w domu kultury, uniemożliwiając innym korzystanie z niej...

-A gdzie byli ci wszyscy, którzy tak dużo dzisiaj mówią, gdy trzeba było tę salę remontować? Gdzie byli, gdy Sanepid salę zamknął z uwagi na fatalne warunki sanitarne tam panujące? Gdzie byli, gdy trzeba było sprzątać?

-Podobał się Panu pomysł naszego plebiscytu?

-Zręczność organizatorów polegała na tym, że wybieraliśmy „najpopularniejszego”, a nie „najlepszego” sportowca i trenera gminy Wolbrom. I dzięki temu jest to obiektywne spojrzenie na wolbromski sport. Dzięki tej ankiecie można przekonać się, co tak naprawdę nasze społeczeństwo myśli. Powinno to dać niektórym ludziom coś do myślenia...

-Dziękuję za ciekawą rozmowę.

-Dziękuję