1911.05.21 Wisła Kraków - FC Aberdeen 1:8

Z Historia Wisły

1911.05.21, Mecz towarzyski, Kraków, Boisko pozlotowe,
Wisła Kraków 1:8 (0:3) FC Aberdeen
widzów:
sędzia:
Bramki
Wisła Kraków
2-3-5
Franciszek Brożek
Wilhelm Cepurski
Andrzej Bujak
Konrad Dynkowski
Ludwik Stolarski
Władysław Polaczek
Stanisław Adamski
Artur Olejak
Bruno Luska
Witold Rutkowski lub Tadeusz Rutkowski
Karol Romański

trener:
FC Aberdeen

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Relacje prasowe

relacja
relacja

"Gra Szkotów przeszła wszelkie oczekiwania. Rozmokły teren w sobotę sprzyjał gościom ... Wisła, onieśmielona sławą gości i ich bajeczną techniką, chwilami była bezradna, nie mogąc odebrać piłki Szkotom, którzy robili raczej wrażenie zonglerów... Lekcja sobotnia nie poszła na marne. Wisła rozwinęła wszystkie swe siły i stawiała tak dzielny opór, że stosunek do pauzy był 0:3. Po pauzie Wisła przeszła do forsownego ataku i uzyskała przez lewego łącznika piękną bramkę ... Dopiero w ostatnim kwadransie gry Aberdeen zrobił pięć bramek".
Za: Kukulski s. 115; cytaty z IKC nr 119.




Przegląd Sportowy numer 40/1936 strona 3


Historja z przed 25 lat
Co mówią karty roczników o wizycie Aberdeen w Krakowie


Kraków, w maju.

Działo się to dokładnie ćwierć wieku temu, 11 maja 1911. Nie mniej, nie więcej, tylko dokładnie 25 lat.

Prasa krakowska rozpisywała się szeroko o zbliżających się wyborach do parlamentu austrjackiego. Na pierwszych stronach widniały całe szoalty mów kandydackich, wielkie tytuły zachwalały hasła stronnictw.

Tak wyglądali słynni Szkoci z Aberdeen...
Tak wyglądali słynni Szkoci z Aberdeen...
Grafika:1911.05. Wisła Kraków - FC Aberdeen.jpg
A tak bojowo prezentowali się Wiślacy.


A obok tych wielkich artykułów, gdzieś drobnym petitem i pod niewielkim tytułkiem czytaliśmy:

"Towarzystwo Sportowe "Wisła" w przededniu ciężkiego meczu footballowego, zapowiedzianego na dnie 20 i 21 b. m. z zawodową drużyną szkocką "F.C. Aberdeen" rozegra dnia 13 i 14 b.m. na boisku pozlotowem dwa bardzo zajmujące matche z wybitnym czeskim klubem "Slavoj" z Pragi".

Wisła Kraków 3:1 Slavoj Praga
Wisła Kraków 0:4 Slavoj Praga

[...]

Temsamem przygotowania "Wisły" do meczu z Aberdeenem były skończone; Kraków oczekiwał z zainteresowaniem przyjazdu angielskich piłkarzy. W ostatniej chwili wyłoniły się jednak pewne trudności, które omal nie unicestwiły całej imprezy.

"Verband" walczy z klubami polskiemi

Oto na kilka dni przed meczem, austrjacki "Verband" zażądał telegraficznie od Asocjacji angielskiej, aby zakazała urządzania Szkotom tournee na kontynencie. Związek austrjacki domagał się odwołania meczów Aberdeenu na "prowincji austrjackiej" w Pradze i w Krakowie.

Zakusy te spaliły na panewce. Asocjacja angielska była już oddawna w kontakcie z Ceskym Svazem w Pradze, mecze były zakontraktowane, Aberdeen nie przerwał podróży.

W piłkarstwie angielskiem Aberdeen odgrywał poważną rolę. Na swojem boisku nie przegrał w roku 1911 ani jednego meczu, w mistrzostwach ligi szkockiej zajmował drugie miejsce za Glasgow Rangers, który miał tylko 4 punkty więcej.

Wizyta w Pradze

Przed przybyciem do Krakowa zawitali Szkoci do Pragi, gdzie zmierzyli się w dwóch meczach z tamtejszą "Slavią". Pierwszego dnia wygrała "Slavia" 3:2, następnego zwyciężyli Szkoci 2:1. Zawody wywołały w Pradze olbrzymie zainteresowanie. 15.000 widzów - naonczas olbrzymia cyfra - obserwowało każdy mecz, prowadzony w szalonem tempie i z nadzwyczajną zaciętością.

Aberdeen i... P.Z.P.N.

Nie wiemy czy jest to rzeczą powszechnie znaną, ale z wizytą Aberdeenu u "Wisły" wiąże się ściśle historja powstania PZPN. Wtedy właśnie szukać należy początków instytucji, która kieruje obecnie naszym ruchem piłkarskim.

Na dwa dni przed meczami Anglików w Krakowie prasa krakowska przyniosła następującą wiadomość:

"Wisła"podaje myśl stworzenia "Polskiego Związku Towarzystw Sportowych Piłki Nożnej", który przystąpieniem swem do "Międzynarodowej Unji" dałby drużynom polskim, prócz innych korzyści, i sposobność, przez zbliżenie się i poznanie prawdziwych mistrzów tego sportu, jak Anglików, Duńczyków, Czechów i.t.d. do żywszego rozwoju i podniesienia tej gry w Polsce. Korzystając z pobytu mistrzowskiej drużyny szkockiej "Aberdeen" proponuje "Wisła" zjazd delegatów wszystkich polskich towarzystw i klubów piłki nożnej 21 maja 1911 r. w Krakowie, celem ułożenia statutu i wprowadzenia w życie tego związku, zapraszając delegatów drużyn polskich, bez względu na granice terytorjalne, do jaknajliczniejszego udziału.

Ta krótka notatka osiągnęła pożądany cel, gdyż nazajutrz po wyjeździe Anglików ukazała się wiadomość o ukonstytuowaniu się "Związku Polskich Footbalistów", na którego czele stanął dr. Beaupre, a w skład jego weszli p.p. prof Łopuszański, inż. Rolle i Januszewski - jako wiceprezesi, oraz p. Weysenhoff jako sekretarz.

Obecność Aberdeenu przy powiciu PZPN-u wyjaśnia nam tradycyjne szkockie skąpstwo tej instytucji.

"Piłkonożni goście"

Zostawmy teraz na uboczu dalsze koleje PZPN i wracajmy do meczów "Wisły" z wyspiarzami. Było ich - jak już wiemy - dwa, t.j. 20 i 21 maja. Oba zakończyły się porażkami "Wisły" w stosunku 9:1 i 8:1. W jednem z ówczesnych pism czytamy o meczach tych co następuje:

Goście krakowscy dosięgneli wczoraj, można powiedzieć, szczytu: niebo bowiem angielskich gości "piłkonożnych" przyjęło prawdziwie angielską aurę. Przez cały czas zawodów padał deszcz. To jednak nie odstraszyło zwolenników footballu, ściągniętych zasłużoną sławą tej pierwszorzędnej drużyny.

Wspaniała drużyna angielska już na samym wstępie okazała nietylko olbrzymią przewagę nad przeciwnikiem, ale i grę, o której dotąd w Krakowie nie można było mieć pojęcia. Kraków nie oglądał jeszcze takiej drużyny. Wobec niej "reprezentacyjna drużyna Austrji", która przed dwoma tygodniami święciła u nas triumfy, może reprezentować w najlepszym razie - Mościska.

Pierwszy atak - pierwsza bramka

Zaraz w pierwszym ataku - pisze ówczesny recenzent - zdobyli Anglicy ze spokojem bramkę, mimo wysiłków doskonałego bramkarza Wisły p. Brożka. Tempo oraz ożywienie gry wzrastało coraz więcej, w miarę zdobywanych dalszych punktów. Wisła wcale nie była zbita z tropu. I owszem, członkowie naszej drużyny usiłowali na każdym kroku dostroić się do imponującego poziomu gry, broniąc się dzielnie i odpowiednio zręcznie skombinowanym atakom Anglików. Z łatwością zdobyli goście w pierwszej połowie 6 punktów do 0.

Po pauzie gra nabrała bardziej przyspieszonego tempa. Wisła zorjentowała się nader szybko, czyniła bardzo staranne wysiłki, by nie wyjść z matchu z zupełną porażką. Ogólny wynik 9:1 dla Aberdeenu.

Pokaz bajecznej techniki

Drugi dzień przynosi niemniej pochlebną ocenę umiejętności Anglików:
Wypadł on bardziej interesująco aniżeli mecz sobotni. Pomyślne warunki atmosferyczne pozwoliły Anglikom rozwinąć doskonałą metodę gry oraz wystąpić z całym zapasem mistrzowskiej techniki, która w miarę ożywiania się ataków osiągała chwilami momenty wprost niezwykłe. Z najzimniejszą krwią, nawet w chwilach kiedy możliwość zdobycia bramki mogłaby podziałać żywiej na sposób gry, niezrównani w stopowaniu i podawaniu piłki, wzorowi w ataku, a niemniej też w obronie, dali nam obraz prawdziwej, z nienaganną elegancją prowadzonej walki.

Zrazu zdawało się, że Wisła nie zdoła utrzymać się na poziomie gry dnia poprzedniego i poniesie zupełną klęskę. Tymczasem zgotowano widzom wprost niespodziankę: wczorajszą grę Wisły z małemi tylko wyjątkami - nazwać śmiało można świetną. Broniła się chwilami wspaniale, zwłaszcza bramkarz Wisły uzyskał w pierwszej części meczu powszechne uznanie. Najlepszym tego dowodem był rezultat do pauzy, wykazujący 3 bramki stracone na 0 na korzyść Anglików.

Po przerwie Anglicy podrażnieni słabą wygraną atakowali coraz żywiej i silniej, nie tracąc na chwilę spokoju. Wisła wśród pięknej walki zdobyła jedną bramkę. Od tej chwili jednak Anglicy wytężyli siły i w kilku lekkich subtelnych atakach zdobyli szereg punktów prawie jeden po drugim. Ostateczny wynik 8:1.

To nie sport - to cyrk!

Z odmiennego punktu widzenia podchodzi do wizyty piłkarzy angielskich inny dziennikarz krakowski, który reasumuje krótko:
Sprowadzanie do nas drużyn angielskich jest jeszcze przedwczesne. Z chwilą gdy gra przedstawia ten obraz co wczoraj, zatraca ona cechy sportu, a zaczyna wywierać wrażenie produkcyj cyrkowych. Gra była interesująca tylko w pierwszym kwadransie, dopóki interesowały dwie nowości: "tricki" i technika piłkowa cudzoziemska. Skoro ten repertuar popisów wyczerpał się, przebieg stał się monotonny, chociażby dlatego, że mecz toczył się ciągle na jednej połowie boiska. Po pauzie lekceważenie przeciwnika stało się tak jaskrawe, że publiczność długo przed końcem poczęła opuszczać boisko. Zdarzało się, że n.p. "Aberdeen" podprowadziwszy piłkę pod bramkę... wracał z nią spowrotem.

A więc typowa historja i lisie i winogronach. Są nieodpowiednim przeciwnikiem - bo grają zbyt dobrze.

Stara gwardja opowiada

Przedstawiliśmy przebieg meczów Wisły z "Aberdeenem" na podstawie sprawozdań ówczesnych dziennikarzy. Aby obraz ten uzupełnić, aby w martwą literę tchnąć żywego ducha, wysłuchajmy opinji p. Stolarskiego, środka pomocy Wisły, który grał przeciw Szkotom oba mecze.

- Było to w czasie - rozpoczyna p. Stolarski - kiedy Wisła hołdowała raczej systemowi piłkarstwa czeskiego, Cracovia zaś szła po linji kombinacji wiedeńskiej. Oni grali z drużynami austrjackiemi, zaś naszymi przeciwnikami byli Slavia, Sparta, Smichov, Viktoria Żiżkov.

Wtedy właśnie powstał projekt sprowadzenia Anglików. Ponieważ pertraktacje z drużynami angielskiemi nie dały rezultatu, zakontraktowaliśmy Szkotów. Warunki ich były dość ciężkie, ale liczyliśmy, że pierwszy występ zawodowców angielskich w Małopolsce będzie wystarczającą atrakcją, by ściągnąć tłumy.

Przyjechali Anglicy i zamieszkali u Pollera. Wszystko było w najlepszym porządku, tylko deszcz lał jak z cebra, a w dodatku - boisko było trawiaste. Dla przeciwnika teren wymarzony! Wyszliśmy na boisko przejęci i skupieni: przecież to był w naszej karjerze piłkarskiej punkt przełomowy! Nic dziwnego, że Anglicy zdezorjentowali nas zupełnie, zaskoczyli i wygrali jak chcieli. Padło dziewięć bramek, ani się człowiek nie oglądnął. Ale mogli i wyżej wygrać. Ich system - to krótkie podania trójki i wyrzucanie skrzydeł pod chorągiewkę cornerową. W ten sposób "nabijali nas w capa".

Nasz sposób gry zawiódł. Prowadzenie piłki półgórą zawodziło wobec przeciwnika wysokiego, grającego bajecznie głową. W ten sposób wyłapywali wszystkie nasze podania. Przez cały mecz my spowodowaliśmy 3 auty boczne, oni nie wypuścili piłki z placu ani razu.

Przechodzimy do składu Wisły. Prosimy o nazwiska ówczesnej drużyny zapytaując równocześnie o obecne stanowiska tych graczy.

Bramka: Brożek - płk. K.O.P.

Obrona: Cepurski - prof. gimn., Bujak - urz. adm. państw.

Pomoc: Dr. Dynowski - b. starosta, obecnie rejent; Stolarski - urz. P.K.P.; Polaczek - urzędnik bankowy.

Atak: Adamski - urz. bankowy; Olejak - urz. Banku Polskiego; Luska - kpt. W.P.; Rutkowski - nacz. biura w fabryce w Mościcach; ś.p. Romański - zmarł w roku 1912, kontuzjowany na meczu Wisły w Zagrzebiu.

Zatrzymujemy się nad drugim dniem zawodów:

- Pogoda wspaniała. Anglicy starają się o każdą piłkę, my czujemy się znacznie lepiej. Oni nie dopuszczają jednak do strzału. Gra jest otwarta, szczególnie Luska jest często pod bramką angielską. Po strzeleniu bramki, przez Rutkowskiego czy też Luskę, na trybunach niebywały entuzjazm. Ale Szkoci są znów przy głosie i robią co chcą.

Po meczu był bankiet. Anglicy nie rozumieli ani słowa, ale pomimo to zabawa była wesoła. Chętnie zaglądali do kieliszka i "pod gazem" odeszli nad ranem na dworzec, dokąd ich wszyscy odprowadziliśmy.
- Ogólne wrażenie z tych meczów?
- Pomimo wysokich przegranych wpływ był dodatni. Zaczęto myśleć o grze głową, nauczono się prowadzenia piłki, poczęto iść w kierunku systemu wiedeńskiego, będącego bardziej zbliżonym do gry angielskiej.

I oto po 25-ciu latach znowu zobaczymy zawodowców z mglistej wyspy. Ta sama "Wisła" sprowadza do Polski Chelsea. Czy wśród widzów znajdzie się stara gwardja, która tak dzielnie walczyła przed ćwierćwieczem ze Szkotami? (rg.)


źródło: http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1936/numer040/imagepages/image3.htm