(1 : 1).
Lwów 25. 9.1911
"Złapał kozak tatarzyna, tatarzyn go za łeb trzyma” - możnaby przystosować do wyniku wczorajszego matchu "Wisły” z "Pogonią I”. Po raz czwarty bowiem spotkanie tych dwóch drużyn kończy się stosunkiem 1 : 1.
"Wisła” wystąpiła wczoraj w kompletnym składzie, w skład "Pogoni,” po dokonanych zmianach, wchodzili: bramkarz Renier; backi: Williams i Tlesal; pomoc: Misiński, Kuchar I, Jurek; atak: Edzio, Emre, Mehler, Hartmann, Esbe.
Tempo gry dość ospałe. Silny wicher, który bardzo często zmienia zupełnie kierunek przerzucanej piłki, w wysokim stopniu utrudnia graczom zadanie. Poza tem, podczas gdy w "Pogoni" wybijają się poszczególni gracze, zwłaszcza bramkarz, doskonali obrońcy, Edzio w ataku, grzeszy ona chaotycznością i brakiem łączności; gra "Wisły" natomiast pod względem tej ostatniej zalety zdaje się wróżyć, że
drużyna ta wraca do dawnej dobrej formy; wprawdzie ładniej u niej uderzają widza jednostki, ale za to harmonijna całość świadczy lepiej aniżeli u jej przeciwników o zrozumieniu jednej
z głównych zasad w footballu — o solidarności. "Wisła” też góruje nad "Pogonią" lotnością swoich graczów i lepszą kombinacją.
Pierwsza połowa gry przynosi "Wiśle" jeden punkt, zdobyty w 29 minucie z rzutu karnego, po pauzie w 17 minucie, jeden goal na swoją korzyść zawdzięcza "Pogoń" również karnemu rzutowi tak, że match kończy się wynikiem 1 : 1.
Sędziował Pordes.
Publiczność, a zwłaszcza młodzież, przybyła dość licznie.
|
|