1930.10.26 Polska - Łotwa 6:0

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrali: Józef Adamek, Mieczysław Balcer, Józef Kotlarczyk, Maksymilian Koźmin.


Debiut Kotlarczyka w oficjalnym meczu reprezentacji Polski.

Debiut Koźmina w oficjalnym meczu reprezentacji Polski.


Ostatni oficjalny mecz Adamka w reprezentacji Polski.


Skład Reprezentacji Polski:

Maksymilian Koźmin - Wisła Kraków

Tadeusz Konkiewicz - Garbarnia Kraków

Antoni Gałecki - ŁKS Łódź

Marian Schaller - Legia Warszawa

Jan Wojciechowski - Warta Poznań

Józef Kotlarczyk - Wisła Kraków

Józef Adamek - Wisła Kraków

Józef Nawrot - Legia Warszawa

Leonard Malik - Polonia Warszawa

Józef Ciszewski - Legia Warszawa

Mieczysław Balcer - Wisła Kraków

Miejsce/Stadion: Warszawa.

Strzelcy bramek: Józef Nawrot 11', Józef Nawrot 28', Leonard Malik 33', Józef Nawrot 71', Mieczysław Balcer 87', Józef Nawrot 89'.

Selekcjoner: Stefan Loth.

Spis treści

Opis meczu

Komentarze prasowe po występach Wiślaków w reprezentacji:

  • Maksymilian Koźmin:
    • „Bramkarz Wisły nie można powiedzieć, aby napracował się zbytnio. Niewątpliwie ładne było sparowanie trudnego strzału na początku gry. Poza tem parę razy znalazł się on przytomnie, wybiegając przy górnych piłkach podbramkowych. Mimo to odniosło się wrażenie, że Koźmin nie znajduje się w najlepszej formie. Szwankowała u niego zwłaszcza czystość chwytu piłki”
    • „Koźmin bezrobotny. W kilku sytuacjach wykazał należytą orientację i zdecydowanie”.2
    • Obrazki z meczu: przy stanie 1:0 "Koźmin dwukrotnie interweniuje”; przy stanie 3:0 „Dambrzits oddaje wspaniały strzał, który Koźmin z trudem broni szczupakiem. Lecz Nawrot znów zagrywa Adamkiem. Ten zjeżdża do środka i z pod samej bramki centruje” – gol jednak nie pada; po rzucie wolnym „Szejblis oddaje bombę na naszą bramkę, a Koźmin jest zadowolony, iż piłkę wypchnął na korner”.
    • Koźmin niewiele miał roboty, ale zawsze wkraczał w grę w porę i skutecznie.


  • Józef Kotlarczyk:
    • Po przerwie „publiczność ma możność w tym okresie oklaskiwania kunsztownych sztuczek technicznych Ciszewskiego, oraz pięknych zagrań ciałem i idealnych podań bodaj że najlepszego gracza drużyny polskiej Kotlarczyka II-go”.
    • Kotlarczyk tylko poprawny do przerwy, potem błysnął formą wprost fenomenalną. Po pauzie prawa strona napadu Łotyszów nie przeszła dosłownie ani razu jego stroną, mimo, że żaden z trzech pomocników polskich tak wydatnie nie zasilał równocześnie piłkami napadu, jak właśnie Kotlarczyk. W walkach indywidualnych bawił się on z przeciwnikiem w kotka i myszkę, myląc ich ciałem i trikami technicznemi, jak i kiedy chciał.
    • W pomocy talent Kotlarczyka jaśniał w całej pełni. Po Nawrocie był drugim graczem na boisku. Jego doskonała kontrola piłki w czasie biegu wsparta o znajomość driblingu pozwalała mu na spokojne wyprowadzanie piłki z najbardziej zagmatwanych sytuacyj i oddania czystych, łatwych do przyjęcia piłek. Przeciętna lotność Łotyszów odpowiadała mu znakomicie. Skutkiem tego dał kreację gry w pomocy, która wytrzymuje tylko „rodzinne” porównania. Grę jego można porównać z wielką grą jego starszego brata.
    • Kotlarczyk II mówi z niechęcią o swym bracie: ‘Ożenił się i w ogóle nie chce mu się wyjeżdżać na mecze. Przydałby się, bo Wojciechowski nie był dla mnie dobrym partnerem.
    • Kotlarczyk był najlepszym pomocnikiem i jedynie on grał w defenzywie i ofenzywie.


  • Józef Adamek:
    • Dobrze gra Adamek, dobrze współpracując z Nawrotem i obsługują napastników dobrymi podaniami. Przy stanie 3:0 „Adamek po dobrym biegu centruje tuż przed bramkarza, który stara się piłkę schwytać w locie, ale bezskutecznie” – gol jedna nie pada. W drugiej połowie „do głosu przychodzi … Adamek: jego dwie piękne centry kończą się rogiem, wychwytanym przez bramkarza”. W ostatnim kwadransie meczu aktywny Adamek, obsługujący podaniami i centrami Malika i Nawrota – gole jednak nie padają…
    • „Balcer i Adamek. Obaj skrzydłowi spełnili swą rolę bardzo dobrze... Adamek pracował równie wydatnie. Kilkanaście jego biegów i szereg pięknych, mierzonych center, poza słabym okresem na początku drugiej połowy, złożyły się na całość zupełnie dobrą".
    • „Adamek dawno nie miał tak dobrego dnia… Oddał dużo dobrych center, co się mu chwali, lecz nie umiał wykorzystać sytuacji do strzału, których miał kilka”.
    • Obrazki z meczu: Przy stanie 1:0 Adamek po podaniu Nawrota „bieg kończy piękną centrą. Niestety Malika nie ma na miejscu. Drugą centrę Adamka posyła Cuszewski głową tuż nad siatkę"; w 33’ „świetny bieg Adamka kończy się kornerem”; przy stanie 3:0 „Dambrzits oddaje wspaniały strzał, który Koźmin z trudem broni szczupakiem. Lecz Nawrot znów zagrywa Adamkiem. Ten zjeżdża do środka i z pod samej bramki centruje” – gol jednak nie pada.
    • Sędzia Birlem: „Balcer i Adamek umieją biegać.
    • „Adamek kpt. naszej drużyny oświadcza mi w zaufaniu: ‘Przyjemnie jest wygrać. Mówił nam Loth: Ino piłkę trzymać przy ziemi. I tak robiliśmy. Oni wtedy nie umieli sobie dać rady. Balcer był dobry. My w Wiśle nie mamy takiego łącznika jak Ciszewski, który mu dawał klasa piłeczki… Ale przyjemnie jest tak wygrać”.
    • W napadzie doskonałe skrzydła. Balcer wykazał niespożytą energję i ciąg, Adamek dokładne i szybkie podanie.
  • Mieczysław Balcer:
    • Niezwykle aktywny Balcer. Próbuje przebojów, dużo centruje i właśnie po jego centrze w 11’ pada 1. Gol. 3. Po jego dośrodkowaniu z rzutu rożnego. „Pod koniec pierwszej połowy gra przenosi się wyraźnie na przedpole gości. Balcer z dogodnej pozycji strzela niecelnie, aby za chwilę, po pięknym przeboju oddać doskonałą centrę do Nawrota: ten strzela” – gol jednak nie pada. Pada w 70’ „wspaniała bomba Nawrota, strzelona z volleya po podaniu Balcera”. W 87’ „Malik wystawia świetnie Balcerowi, który po żywiołowym biegu strzela w pełnym pędzie. Mimo ostrego kąta, piłka grzeźnie w siatce bezapelacyjnie. 6:0”
    • „Balcer i Adamek. Obaj skrzydłowi spełnili swą rolę bardzo dobrze. Żywiołowy ciąg Balcera na bramkę, jego szybkość i agresywność wniosła do prawej strony defensywy Łotyszów tyle niepokoju i tak ją absorbowała, że Malik, a zwłaszcza Ciszewski byli w akcjach swych na ogół odciążeni. Co innego, że wypady i indywidualna walka Balcera, gracza tego bardzo jednak wyczerpują i powodują długie czasami okresy absolutnej apatii i wręcz statystowania. Jego bramka była porywająca, począwszy od błyskawicznego biegu do długo wystawionej przez Malika piłki, aż do fenomenalnego strzału, którego lotu nie mogła nawet skontatować źrenica".
    • „Należy pochwalić Balcera…, wybijał się szybkością. Znalazłszy w Ciszewskim idealnego do swego sposobu gry partnera Balcer szałał na boisku. Na 10 metrach zostawiał każdego przeciwnika o metr za sobą. Nie mógł sobie jednak dać rady z… piłką. Ta go nie zawsze słuchała, gubił ją czasem, czasem strzelał a out.”
    • Obrazki z meczu: „Ciszewski posyła w bój Balcera. Ten mija kilku graczy, lecz w obliczu bramkarza gubi piłkę”; w 10’ „Balcer biegnie z piłką i centruje na Malika”, ten podaje do Nawrota i 1:0; przy stanie 2:0 „Balcera centra kończy się strzałem Nawrota”; „Balcer znów idzie na przebój i oddaje strzał: Wizla broni z trudem… z następnej centry Balcera Nawrot strzela obok słupka”; w drugiej połowie „Balcer przebija się przez 3-ch graczy, lecz strzela obok bramki”; 85’ „Balcer… jak niejednokrotnie idzie na przebój, obrońca towarzyszy mu przez cały czas. lecz Balcer swym sposobem znajduje sposobność do strzału, który niespodziewanie grzęźnie w górnym rogu siatki”.
    • „Adamek kpt. naszej drużyny oświadcza mi w zaufaniu: ‘Przyjemnie jest wygrać. Mówił nam Loth: Ino piłkę trzymać przy ziemi. I tak robiliśmy. Oni wtedy nie umieli sobie dać rady. Balcer był dobry. My w Wiśle nie mamy takiego łącznika jak Ciszewski, który mu dawał klasa piłeczki… Ale przyjemnie jest tak wygrać”.
    • W napadzie doskonałe skrzydła. Balcer wykazał niespożytą energję i ciąg, Adamek dokładne i szybkie podanie.

Relacje prasowe

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1930, nr 292 (28 X)

Wysokie zwycięstwo Polski w meczu międzypaństwowym z Łotwą 6:0 (3:0)

Warszawa, 26 października (M. O.). Warszawa prężeniem oczekiwała spotkania międzypaństwowego reprezentacji polskiej, które tak rzadko wcześnie przed rozpoczęciem meczu zapełnił się masą publiczności. Punktualnie o godz. 2.30 wychodzą na boisko drużyny w składach poprzednio zapowiedzianych, a po powitaniu ich hymnem narodowym, zjawia się sędzia Birlem … i wkrótce daje sygnał do rozpoczęcia walki. Zaczyna grę Łotwa, piłkę odbiera Kotlarczyk i -podaje Balcerowi, który strzela w aut. Kilka chwil bezplanowej kopaniny obok linji autowej, a w trzeciej minucie niebezpieczny strzał Petersona broni w wspaniałym stylu Koźmin, przewaga przez cały czas meczu należy do Polski w12-tej minucie Nawrot przejeżdża przez dwóch graczy łotewskich i strzela w prawy róg pierwszą bramkę dla Polski. Drużyna nasza gra coraz lepiej i atakuje niebezpiecznie. Lewa strona inicjuje ataki, a Nawrot zasypuje bramkarza strzałami. W 26 min. zdobywają Łotysze róg, po którym Wojciechowski wybija piłkę głową w pole. W 27 min. Nawrot, mimo obecności przy nim trzech graczy, potrafił ładnie strzelić drugą bramkę. W 30 minucie ten sam gracz oddaje świetny strzał, broniony znakomicie przez najlepszego gracza gości, tj. bramkarza. W 82 minucie korner dla Polski przynosi jej po kilku zagraniach bramkę z uderzenia głową Malika. W 37 minucie rzut wolny za rękę Gałeckiego broni Koźmin w róg, a za chwilę Konkiewicz ratuje z bardzo niebezpiecznej sytuacji, gdyż Koźmin leżał na ziemi. Pod koniec dwa strzały Nawrota przechodzą jednak obok, względnie broni je świetnie bramkarz.

Po przerwie Polska znowu jest w przewadze. Łotysze rzadko przychodzą do głosu. W 26 minucie Nawrot zdobywa czwartą bramkę dla Polski. Liczne strzały Balcera początkowo nie trafiają do bramki. Wreszcie w 40 minucie Balcer pięknie strzela w biegu piątą bramkę, a na chwilę przed końcem Polska zdobywa 6-tą bramkę przez Nawrota, po dobiciu bronionego przez bramkarza strzału Malika.

Drużyna polska grała we wszystkich linjach bardzo dobrze i górowała nad swoim przeciwnikiem pod każdym względem, przewyższając go techniką, szybkością i zgraniem. Słabi byli jedynie Wojciechowski i Malik. Koźmin niewiele miał roboty, ale zawsze wkraczał w grę w porę i skutecznie. Obydwaj obrońcy nie popełnili żadnego błędu. W pomocy Wojciechowski, jak wspomniano, był słaby i przy lepszym przeciwniku mogłoby to poważnie odbić się na całości gry. Szaller też nie osiągnął swojej najwyższej formy, natomiast Kotlarczyk był najlepszym pomocnikiem i jedynie on grał w defenzywie i ofenzywie. W napadzie doskonałe skrzydła. Balcer wykazał niespożytą energję i ciąg, Adamek dokładne i szybkie podanie, Nawrot był inicjatorem i egzekutorem w każdej prawie akcji i zadziwiał swoją orjentacją podbramkową. Ciszewski dobry do pauzy, po przerwie osłabł. Malik natomiast zawiódł zupełnie.

W drużynie łotewskiej jedynym naprawdę wartościowym graczem był tylko jej bramkarz, reszta, prócz lewego obrońcy i lewego skrzydłowego, nie może być dla naszych piłkarzy zupełnie poważnie przeciwnikiem. Łotysze zaprezentowali b. surowy football, ustępując nawet i biegiem naszym graczom. Mecz stał przeto na wcale niskim poziomie i rozczarował dziesięciotysięczną publiczność. Sędzia p. Birlem dobry.

Sport.. R.1, 1930, nr 39

1930.10.28


Polska — Łotwa 6:0 (3:0)

Wysoka porażka Łotyszów w Warszawie. Oczekiwane z dużem zainteresowaniem przez polski świat piłkarski Polski, a zwłaszcza Warszawy, spotkanie Polski z Łotwą, zakończyło się sukcesem barw polskich. Zwycięstwo naszej — drugiej — jedenastki państwowej nad, posiadającymi dobrą markę w footbalu europejskim, Łotyszami — jest jeszcze jednym dokumentem więcej, przekonywująco mówiącym o poprawie naszej klasy piłkarskiej, aczkolwiek zwycięstwo przyszło naszym „wybrańcom“ stosunkowo łatwo. Przez całe 90 minut gry Polacy byli klasą dla siebie. Zespół łotewski — złożony z graczy o nadzwyczajnej kondycji fizycznej i biegowej — pozostawiał wiele do życzenia pod względem technicznego opanowania piłki i wzajemnego zrozumienia się w grze. Wyjątkiem, który wszystkim z pewnością zaimponował był bramkarz. Jego wspanialej chwilami grze, połączonej z ogromną brawurą i odwagą, zawdzięczają goście, że nie opuścili Warszawę z conajmniej czterema bramkami więcej. Co się zaś tyczy pozostałych graczy łotewskich, to ponad wyrównaną przeciętność wybijał się w obronie prawy back, w pomocy chwilami prawy pomocnik, oraz w ataku lewy łącznik, który dosyć poważne swe umiejętności piłkarskie wspomagał nadzwyczajną ambicją. Jeśli się weźmie jeszcze pod uwagę załamanie psychiczne, jakiemu ulegli nasi przeciwnicy po przerwie, jasnym będzie sukces naszej jedynastki. Przechodząc do omówienia zwycięzców stwierdzić przedewszystkiem należy, iż grali oni z zadziwiającą ambicją i wolą zwycięstwa, które też w tak pięknym stylu osiągnęli. Dużo też zawdzięczają Polacy widowni — której niemilknące okrzyki zachęty wpłynęły na bojowy nastrój naszej drużyny. Na wyróżnienie z dobrze grającej całości zasługuje w zupełności Kotlarczyk II, który był bezsprzecznie najlepszym graczem naszego zespołu. Jego wielki talent piłkarski zajaśniał na tem meczu w całej pełni. W obronie zaporą nie do przebycia okazał się Konkiewicz, wspomagający nawet, często w opresjach, swego partnera, z lewej strony, Gałeckiego, który aczkolwiek zadanie swe wypełnił, nie może jednak swojego niedzielnego występku uważać za pomyślny. Widzieliśmy Gałeckiego w dużo lepszej formie. Niefortunnym okazał się też debiut Wojciechowskiego na środku pomocy. Jego niezdecydowanie i powolność zakrawająca chwilami na nonszalancję, stawały się nieraz przyczyną gorących momentów pod własną bramką. Wojciechowski padł przedewszystkiem ofiarą własnej lekkomyślności; wyjść bowiem na taki mecz bez odpowiednich kołków u butów, to wyraźne lekceważenie swej misji. Mściło się też to na nim co chwila. Mamy nadzieję, że mecz ten będzie dostateczną lekcją na przyszłość dla tak skądinąd dobrego gracza. Szaller zadowolił wzupełności. W napadzie motorem wszystkich akcyj były skrzydła. Tak Adamek, jak i Balcer swoją brawurą i szybkością, opartą na wysokiej technice, zdezorientowali w zupełności tyły gości, umożliwiając tem samem trójce środkowej przeprowadzenie swych płynnych i subtelnie kombinacyjnych akcyj. Oddzielna wzmianka należy się Malikowi, który swą mądrą i nie egoistyczną grą, stal się pośrednio sprawcą pięciu bramek, zdobywając przytem sam jedną. Tu wytknąć należy obu naszym łącznikom, że nie potrafili, czy też nie chcieli 'grać więcej ze środkiem, który z tego też powodu miał bardzo utrudnioną grę, będąc prawie zawsze odosobionym. Nawrot — bohater bramkowy spotkania, grając bardzo dobrze w polu, zwłaszcza uwagi godne były jego rozumne zagrania z Adamkiem, pozwalał sobie za często na bombardowanie bramki przeważnie w momentach najmniej odpowiednich. Najsłabiej wypadł Ciszewski; gracz ten, od którego po ostatnim jego występie w Szwecji spodziewano się nieprzeciętnej gry, to co pokazał, wystarczyć może na mecz klubowy, lecz na reprezentację to zamało. Wreszcie Koźmin, nie mając wiele roboty, z zadania swego wywiązał się bez zarzutu. — Arbitrem zawodów był p. Birlem (Niemcy). Umiejętnem utrzymaniem graczy w karbach oraz obiektywną oceną gry zdołał sobie pozyskać w zupełności sympatię widzów. Przebieg zawodów: Punktualnie o godz. 2.30 po poł. wbiega na boisko jedynastka gości. Po odegraniu hymnu łotewskiego, huragan oklasków wita wbiegających Polaków. Tym razem hymn narodowy polski dopełnia podniosłej uroczystości powitania. Po wzajemnej wymianie kwiatów przez kapitanów drużyn, następuje losowanie. Do walki drużyny stanęły w następujących zestawieniach: Łotwa: Visla; Gravelis, Laumanis; Rozę, Kronlaks, Berzins; Pawiows, Petersens, Blumentais. Selbels, Prieds. Polska: Koźmin (Wisła); Konkiewicz (Garbar.), Gałecki (Ł. K. S.); Szaller (Legja), Wojciechowski (Warta), Kotlarczyk II (Wisła); Adamek (Wisła), Nawrot (Legja), Malik (Pol.), Ciszewski (Legja), Balcer (Wisła). Zaczynają goście i przypadkowy moment pod bramką Polski zakończony silnym strzałem środk. napastnika, Koźmin ładnie robinzonuje. Następuje kontratak Polski, zakończony niewykorzystanym kornerem, pewnie bitym przez Adamka. Następuje krótki okres przewagi Polaków, niestety niewyzyskanej z powodu bardzo dobrej gry bramkarza Łotwy. Od czasu do czasu do głosu dochodzą Łotysze, lecz bez większego powodzenia. Tymczasem atak polski coraz intensywniej prze na bramkę Łotwy. Szereg strzałów naszych napastników, albo grzęźnie... w rękach bramkarza, albo idzie na aut. Owocem tej przewagi jest drugi korner niewykorzystany. W 12 minucie przytomne zagranie Malik—Nawrot, ten ostatni zamienia niespodziewanie na bramkę. Huragan braw nagradza ten sukces. Polska prowadzi 1:0. Zachęceni bramką Polacy prą naprzód. Ładne zagranie Malika z Adamkiem, (śród, napadu Polonii) przenosi tenże głową na aut. Do głosu dochodzą Łotysze. Gałecki nie trafia w piłkę, ratuje Konkiewicz. Chwilowa przewaga Łotwy kończy się kornerem. Sytuację wyjaśnia Koźmin. Piłkę dostaje Malik — podprowadza do obrońców i wypuszcza między nich. Nawrot jest na miejscu — strzał i... gol; 2:0 dla Polski. Los Łotyszów już przesądzony. Od tej chwili do końca zawodów, za wyjątkiem kilku niegroźnych wypadów gości, zupełna przewaga Polaków. W 30 minucie dwa kornery dla Polski. Pierwszego bije Adamek — słabo; — piłkę wybija obrońca. Za chwilę bity przez Balcera zamienił Malik wspaniałą główką na 3-ią bramkę. Publiczność szaleje z radości. Następuje chwilowe odprężenie w grze i inicjatywę biorą w swe ręce Łotysze. Za rękę Gałeckiego — rzut wolny. Ostry strzał prawego łącznika piętkuje Koźmin na korner. Egzekwuje go pewnie prawe skrzydło — zamieszanie pod bramką Polski wyjaśnią przytomnie Konkiewicz. Piłkę dostaje atak polski. Następuje serja strzałów całego napadu, lecz bez skutku, bowiem bramkarz dwoi się i troi; gwizdek sędziego na przerwę kończy te nierówne zmagania. Korzystając z pauzy sekcja kolarska Wojsk. KI. Sport. „Legja“ urządziła propagandowy wyścig motocyklowy na torze (6 okrążeń). Zwyciężył Frankowski z Legji. Po przerwie w czasie której zrobiono zdjęcie obu drużyn, zaczynają Polacy. Kiks obrońcy kończy się kornerem, zmarnowanym przez Wojciechowskiego. Jedną z licznych centr Adamka, forsującego silniej w tym czasie gry, chwyta Malik na piersi, lecz poślizgnąwszy się traci piłkę. Znów cały szereg strzałów na bramkę Łotwy, lecz bez rezultatu. Korner dla Polski — łapie bramkarz. Kontratak gości kończy się znów kornerem. Wyjaśnia przytomnie głową Wojciechowski. Atak polski zaczyna hyperkombinować. lecz czujna publiczność krzykami swemi pobudza graczy do lepszej pracy. Rezultatem tego jest czwarta bramka, strzelona pięknym wolejem przez Nawrota. Zaskoczony bramkarz nawet nie drgnął. Następuje miażdżąca przewaga Polski, daleki strzał Kotlarczyka z pomocy broni z trudem bramkarz. Szybkie zagranie: Wojciechowski — Adamek — Malik, ten ostatni głową kieruje piłkę do bramki, bramkarz wybija pod nogi Ciszewskiego, lecz ten mija się z piłką. Tymczasem zaczyna się już robić ciemno, co naturalnie ujemnie wpływa na całość gry. W 40 min. następuje mistrzowskie wypuszczenie Balcera przez Malika; Balcer piorunującym strzałem zamienia ten moment na 5 bramkę. Za minutę pada ostatnia bramka, będącą konsekwencja udatnego zagrania trójki Ciszewski—Malik—-Nawrot. Mianowicie driblującemu Malikowi, bramkarz rzuca się na nogi, lecz piłka ucieka do Nawrota poto, by ten nie niepokojony przez nikogo zrobił szóstą i ostatnią bramkę dnia. Jeszcze kilka ładnych zagrań prawą stroną Polski i gwizdek sędziego kończy te interesujące od pierwszej do ostatniej chwili zawody. Zwycięzcy i pokonani schodzą z boiska żegnani huraganem niemilknących oklasków. Publiczności około 8 tysięcy. S. H