1935.06.13? Reprezentacja Rotterdamu - Wisła Kraków 10:3
Z Historia Wisły
[[Grafika:|150px]] | Reprezentacja Rotterdamu | 10:3 (6:?) | Wisła Kraków | [[Grafika:|150px]] | ||||||
widzów: | ||||||||||
sędzia: | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Przegląd Sportowy nr 60, s.5, 17 czerwca 1935:
Obrona, klęską Wisły podczas wyprawy do Belgji i Holandji.
Bruksela, w czerwcu.
Bilans tournee Wisły po Belgii i Holandii zakończył się trzema porażkami i jednem tylko zwycięstwem. W czterech spotkaniach strzelono Wiśle 23 bramki, a więc prawie po 6 na jednym meczu. Normalnie podobną porcję otrzymuje się po kilku miesiącach mistrzostw ligowych. Przeciwnicy Wisły byli jednak niemiłosierni i jeden tylko Liersche zachował miarę. Z bramkarzy Wisły Koźmin posiada ich na sumieniu 20, podczas gdy Madejski 3.
Wisła jednak strzelała również bramki. W czterech meczach zdobyła ich 15, a więc przeciętnie po 4. Jak na polską drużynę - nieźle.
Bilans ten najlepiej może mówi o wartości poszczególnych linji. Najlepszą częścią Wisły był atak i pomoc, najsłabszą obrona i bramkarz. Koźmin grał poprostu katastrofalnie w Rotterdamie, gdzie każdy strzał wchodził do bramki. Był on jednak czasami bardzo dobry. Na meczu z Kamienicą w pierwszych minutach gry puścił bez najmniejszej reakcji 3 bramki, potrafił jednak potem przezwyciężyć okres słabości i grał doskonale.
Klęską Wisły była obrona. Mając innych beków drużyna krakowska bez najmniejszego trudu zakwalifikowały się do finału, a przy pewnej dozie szczęścia mogła go nawet wygrać, gdyż gra powolna Sochaux Wiśle bardzo odpowiadała.
W Rotterdamie drużyna krakowska została pobita w rekordowym stosunku. Dwucyfrowego bowiem wyniku nie wyniosła ona jeszcze z żadnego spotkania. Nie można tego tłumaczyć brakiem szczęścia, gdyż rezultat meczu jest zbyt wymowny. A jednak faktem jest iż różnica siedmiu bramek była stanowczo zbyt wielka. Po przerwie miała może więcej z gry nawet Wisła, ale Holendrzy mając w zapasie pół tuzina bramek nie byli dla krakowian wyrozumiali. Napastnicy Wisły zaprzepaszczali pod bramką Holendrów wprost nieprawdopodobne sytuacje. Celował w tem Kopeć, który strzelając do bramki z dwóch czy trzech kroków zawsze potrafił w ostatniej chwili wyszukać miejsce, gdzie się znajdował bramkarz.
Wynik tego spotkania mógł brzmieć śmiało 10:8. Kałuże wody i śliski teren były wiernymi sprzymierzeńcami strzelców. Piłki wchodziły do siatki rekoszetami i trzy czwarte strzałów napastników holenderskich uwięzło w bramce Koźmina.
T. Garda.