1936.04.14 Ferencváros Budapeszt - Wisła Kraków 3:0

Z Historia Wisły

1936.04.14, Turniej w Antwerpii, Antwerpia,
Ferencváros Budapeszt 3:0 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 12.000
sędzia:
Bramki
Toldi 35'
Sarossi 70'
Toldi
1:0
2:0
3:0
Ferencváros Budapeszt
Wisła Kraków
Skład niepełny:
Edward Madejski
Władysław Szumilas
Władysław Szewczyk
Kazimierz Sołtysik
Henryk Kopeć
Antoni Łyko
Artur WoźniakGrafika:Kontuzja.png
Bolesław Habowski

trener: brak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje Prasowe

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1936, nr 99 (8 IV)

Szanse Wisły w międzynar. turnieju piłki nożnej w Antwerpji

Z Antwerpji donosi (haj): Zapowiedź przyjazdu do Antwerpji drużyny węgierskiej Ferencvaros (F. T C.), krakowskiej Wisły, oraz reprezentacji juniorów Paryża wywołała w footballowej stolicy Belgji, jak nazywają Antwerpję, olbrzymie zainteresowanie. Trzem drużynom zagranicznym przeciw stawione zostaną najlepsze zespoły tego miasta, a więc Antwerp F. C., Beerschot i reprezentacja junjorów antwerpijskich.

F. T. C. nadesłał tu już swój skład. Znajduje się w nim słynny dr Sarosy, który strzelił ostatnio na meczu Węgry — Niemcy decydującą bramkę, rozstrzygając w ten sposób spotkanie na korzyść Węgier. Bramka ta padła z podania Toldi‘ego, który również przybędzie do Antwerpji. Obok nich w drużynie węgierskiej wystąpią niemniej znani gracze reprezentacyjni Koranyi i Lazar. Prasa antwerpijska pisze, iż przyjazd F. T. C. do Antwerpji stanowi dla sportowców miejscowych pierwszorzędną sensacje.

F. T. C. grać będzie z Beerschotem i nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż zakwalifikuje się do finału. W drugim meczu Wisła spotka się z Antwerp F. C. Krakowianie z całą pewnością będą chcieli się zrehabilitować za porażkę doznaną w Antwerpji przed trzema laty. Z drugiej strony Ant werp liczy, iż kosztem Wisły wejdzie do.finału. — Będzie to tem bardziej ciekawsze ze względu na to, iż pokonani odpadają.

Drugiego dnia grać będą ze sobą reprezentacje 3unjorów Paryża i Antwerpji. oraz zwycięzcy spotkań z dnia poprzedniego.

Mecze te odbędą się na stadionie olimpijskim, wobec bardzo licznej publiczności. Należy się liczyć z przybyciem kolonji polskiej, liczącej w Antwerpji kilkanaście tysięcy osób.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1936, nr 104 (15 IV)


Ferencvaros (Węgry)—Wisła 3:0 (1:0).

Ferenzvaros-Beerschot (Antwerpja) 7:1 (2:0).

Antwerpja, 13 kwietnia (Hajot). W po wyższym meczu, rozegranym w niedzielę, Węgrzy zupełnie rozbili doskonałą drużynę belgijską, która stawiała opór tylko w pierwszej połowie. Przewaga Węgrów była tak druzgocąca, że przypuszczano, iż mecz zakończy się wynikiem dwucyfrowym.

Do finału międzynarodowego turnieju piłki nożnej zakwalifikowały się Ferenzvaros i Wisła.

Sądząc po niedzielnym wyniku z F. C. Antwerp. przypuszczano, że Wisła poniesie wysoką porażkę. W poniedziałek w spotkaniu z Ferencvaros Wisła grała jednak dużo lepiej. Cała drużyna krakowska stanowiła dla Węgrów często równorzędnego przeciwnika. Pech Krakowian przed bramką był tak widoczny, że cała publiczność stanęła po ich stronie i bez przerwy dopingowała ich początkowo do wyrównania, a później do uzyskania honorowej bramki.

Sytuacje podbramkowe były nawet częstsze u Węgrów, niż u Polaków, gdzie fenomenalnie bronił Madejski, wyłapując kilkanaście niebezpiecznych strzałów. Jego vis a vis bramkarz węgierski grał również z niezwykłem szczęściem i w dwóch wypadkach, gdy piłka szła już do bramki po ominięciu bramkarza, znalazł się obrońca, który ją zatrzymał na samej linji bramkowej.

Do przerwy gra była równorzędna. Pierwszą bramkę straciła Wisła w 30 min. ma skutek nieporozumienia Szumilasa z Madejskim. W 5 minut później Łyko prze bija się pod bramką Węgrów i strzela z 5 metrów bardzo ostro w róg, jednak bramkarz węgierski robinsonuje i broni na róg. W chwilę później jeszcze lepszą sytuację ma Habowski, który stojąc przed bramką Węgrów sam o 4 metry, w dogodnej sytuacji, zamiast strzelać bramkę, poddaje piłkę do środka, gdzie gracze Wisły byli obstawieni przez obrońców węgierskich. Po przerwie były nawet momenty przewagi Wisły. Węgrzy zaczynają grać bardzo ostro i kontuzjonują kilku graczy. Szewczyk musiał ustąpić Sołtysikowi, a Artur, który grał z kontuzją, był słabszy, niż zwykle. W 25 minucie z podania lewoskrzydłowego Węgier Sarossi strzela z volley‘a bramkę nie do obrony.

Węgrzy prowadzą 2:0. Publiczność dopinguje Wisłę, która znowu przeważa. Węgrzy na 14 minut skupiają się na swem polu karnem i bronią się przed atakami Wisły, które idą przeważnie skrzydłami. Na 5 minut przed końcem po solowej akcji Sarossi‘ego, piłkę otrzymuje Toldi, który strzela trzecią bramkę. Publiczność znowu dopinguje Wisłę, jednak wszystkie jej ataki kończą się na fenomenalnym bramkarzu węgierskim. Przy stanie 3:0 kończy się mecz wśród oklasków publiczności, zadowolonej z ładnej techniki i wysokiej klasy obu drużyn.

Porażka Wisły jest stanowczo za wysoka. Sprawiedliwszy wynik byłby 3:2. Na meczu był obecny konsul polski Gajdziński i liczna kolonja polska, która żywo oklaskiwała Wisłę. Publiczności około 12000 osób.

Prasa belgijska chwali Wisłę

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1936, nr 105 (16 IV)

Prasa belgijska chwali Wisłę

Antwerpja, 14 kwietnia (tel.). Drugi mecz Wisły na turnieju antwerpskim pozostawił bardzo dobre wrażenie. Mimo porażki Wisły z Ferenczvarosi stwierdza cała prasa belgijska, że Polacy grali doskonale i stawiali dzielny opór jednej z najlepszych drużyn europejskich, jaką jest FTC.

Jeden z dzienników przypomina, że FTC. dało reprezentacji węgierskiej, która przed tygodniem po konała Austrją, czterech graczy, przyczem dalszy gracz, znakomity Sarossi, wyznaczony również do reprezentacji nie grał w meczu z Austrją jedynie z powodu kontuzji.

Wielkie dzienniki antwerpskie i brukselskie stwierdzają zgodnie, że mecz Wisły z FTC. był niezwykle emocjonujący i podkreślają, że widzowie wytrwali aż do ostatniej sekundy zawodów, podczas gdy w niedzielę mimo, że z FTC grała przecież drużyna brukselska Beershot, opuszczali widzowie tłumnie zawody już na długo przed końcem, niezadowoleni z gry. Prasa belgijski ocenia występ Wisły bardzo po chwalnie, przyznając lojalnie, że zwycięstwo Węgrów 3:0 jest za wysokie, i że Wiśle należała się, z przebiegu meczu sądząc, conajmniej jedna, lub dwie bramki

FTC - WISŁA 3:0 (1:0)

Po wczorajszej stosunkowo słabej grze Wisły nie przypuszczano, że uzyska ona lepszy wynik niż Beerschot (przyp. FTC 7:1 Beerschot), zwłaszcza, że na środku ataku nie grał chory Artur, który już w dniu wczorajszym wypadł słabo. Wisła nie chciała go jednak zamienić na nierutynowanego Sołtysika.

Grę rozpoczynają krakowianie, lecz Węgrzy dochodzą od razu do piłki i przeprowadzają niebezpieczny atak trójką środkową, który kończy się strzałem obronionym ładne przez Madejskiego. Wisła walczy bradzo ambitnie; gra się wyrównuje. Publiczność, która początkowo oczekiwała wysokiego zwycięśtwa Węgrów, teraz zaczyna oklaskiwać i dopingować poszczególne zagrania krakowian.

To zagrzewa naszych graczy. W 15 minucie po ataku lewą stroną przebija się Łyko i zostaje sfaulowany na polu karnem w momencie, gdy miał oddać strzał. Sędzia jest jednak tolerancyjny i dopuszcza do ostrej gry, w której Węgrzy celują. FTC znów atakuje i tym razem przez kwadrans usadawia się on na połowie Wisły. Madejski jest ciągle zatrudniony i zbiera bez przerwy oklaski za ładną grę. W 35 minucie pod bramką Wisły następuje moment załamania obrony. Szumilas odepchnięty od piłki wypuszcza ją pod nogi Toldiemu. Madejski wyskakuje z bramki, lecz Toldi strzela tuż obok niego. Wisła bynajmniej się nie zniechęca, lecz poczyna znów atakować. Na 5 minut przed przerwą z podania Kopecia wychodzi Habowski i na 4 metry przed bramką miast strzelać, podaje piłkę do Artura. Węgrzy nie dopuszczają do strzału. Druga okazja Wisły przed przerwą zostaje niewykorzystana.

W drugiej połowie Wisła w dalszym ciągu atakuje. W ciągu kilkunastu minut szala się waha. W 25 minucie z podania Toldiego Sarossi strzela z woleja drugą bramkę dla Węgrów. Była ona nie do obrony. Następuje kilka gorących momentów pod bramką Węgrów. Piłkę dostaje na głowę Artur i strzela. Mimo robinsonady, bramkarz nie może jej chwycić. W chwili gdy była na polu bramkowego, nadbiegając obrońca wybił ją w ostatniej sekundzie. Po ładnem zagraniu trójki środkowej Toldi strzela skolei trzecią bramkę. Wisła zachęcona przez publiczność znów atakuje i ostatnie 10 minut gości ona na polu Węgró, lecz bez rezultatu. Za chwilę sędzia odgwizduje koniec meczu i publiczność opuszcza boisko oklaskując ładną grę obu drużyn.


źródło: http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1936/numer032/imagepages/image2.htm