1947.05.06 Kraków - Sofia 2:1

Z Historia Wisły

Grać mieli z Wisły: Jurowicz, Flanek, Kohut, Gracz, Giergiel.

Relacje: 2


Przegląd Sportowy, 8 maja 1947r. (Czwartek), Nr 37, strona 2

Kraków zwycięża Sofię

Mecz pełen zgrzytów i incydentów

KRAKÓW. 6.5. Drugi występ reprezentacji Sofii w Polsce zgromadził na boisku Cracovii ponad 20 000 ludzi. Stali się oni świadkami ciężko wywalczonego, lecz zasłużonego zwycięstwa drużyny Krakową nad Sofią w stosunku 2:1 (1:1). Drużyna Krakowa prowadziła równorzędną, zaciętą walkę i zmusiła przeciwnika do kapitulacji. Mecz rozpoczął się w bardzo przyjemnym nastroju. Gości powitano gromkimi oklaskami, za które zrewanżowali się oni kwiatami. Niestey finał był mniej przyjemny. Bułgarów odprowadziły do szatni gwizdy. Nie były one bez racji, gdyż kwitowały niemożliwe zachowanie się ich w stosunku do sędziego, który usłyszał pod adresem swoim najordynarniejsze wyzwiska, co prawda w jezyku bułgarskim, jednak łatwo zrozumiałe dla ucha polskiego. Drużyna Krakowa była bowiem doskonale zestawiona przez mgr Zastawnika i nie posiadała właściwie słabych punktów za wyjątkiem miękkiego Nowaka, którego po przerwie z jak najlepszym skutkiem zamienił Kohut. Rwał on ciągle do przodu, wywołując zamieszanie w formacjach obronnych Sofii.

Jurowicz miał jeden z najlepszych swoich meczów. W obronie lepszy był Barwiński, pomoc Cracovii, która przed tygodniem grała fatalnie tym razem zdała całkowicie egzamin. W ataku cała piątka odznaczała się żywiołowym ciągiem i bojowością. Skład Krakowa przedstawiał się następująco: Jurowicz, Barwiński, Flanek, Jabłoński I, Parpan, Jabłońsk II, Różanowski, Kohut, Nowak, Gracz, Bobula. Po przerwie: Giergiel, Gracz, Kohut, Różanowski, Bobula.

Bułgarzy wystąpili w składzie z Warszawy z tym że po drugiej bramce Kostova zamienił Skolow.

Gra rozpoczęła się z miejsca groźnymi atakami gospodarzy i Gracz z kilku kroków pudłuje. W 10-ej min. oddaje on prawdziwą bombę, która odbija się od poprzeczki. Bułgarzy podwyższają tempo, jednym ich dorobkiem są jednak tylko dwa rogi. Walka przybiera na zaciętości. W 35-ej min. obrońca bułgarski podcina Gracza, którego znoszą z boiska. Sedzia dyktuje rzut karny.

Gdy Giergiel ustawia piłkę, kapitan Bułgarów podbiega i wybija ją na aut co publiczność odpowiednio kwituje, Giergiel uzyskuje pierwszą bramkę, a Bułgarzy zaczynają atakować z furią, uzyskując tylko rogi. Dopiero w 42-ej min. środkowy napastnik Łassow, zachowujący się najbardziej fair, strzela wyrównującą bramkę. Po przerwie już w 2-ej min. obrońca bułgarski dotyka piłke ręką. Rzut karny egzekwuje Giergiel. W chwili gdy oddaje strzał, bramkarz, wbrew przepisom wybiega, piłka uderza go, wraca do Giergiela, który lokuje ją w siatce, sędzia jednak nakazuje powtórzenie rzutu. Flanek strzela w ręce.

Gra coraz bardziej sie zaostrza. Bułgarzy kopią i faulują dążąc za wszelką cenę do zwycięstwa. W 17-ej min. Bobula ładnym strzałem podwyższa wynik na 2:1. Od tej pory gra jeszcze bardziej traci na pięknie. Bułgarzy przeprowadzają huraganowe ataki, które nie dają jednak rezultatu i wynik pozostaje niezmieniony.

Sedzia Michalik jeden z najlepszych w Krakowie prowadził zawody bardzo dobrze, nie dał się wytrącić z równowagi i przez cały czas panował nad sytuacją.

Wspomnienia

Jerzy Jurowicz

W przerwie rozgrywek eliminacyjnych oczekiwał nas międzymiastowy mecz Kraków – Sofia. Bułgarzy przybyli do naszego miasta odniósłszy przedtem zdecydowane zwycięstwo nad Warszawą 2:0.

Nie po raz to pierwszy piłkarze krakowscy uzyskali wynik lepszy niż nieoficjalna reprezentacja Polski. Zespół Krakowa zaprezentował się wspaniale, a ponieważ fama o wysokiej wartości Bułgarii nie była w niczym przesadzona, mecz należał do nadzwyczaj emocjonujących i nie odbiegał poziomem od najlepszych spotkań międzynarodowych.

Prawdziwej sztuce piłkarskiej gości przeciwstawiła nasza drużyna zapał i imponującą ambicję.

Najbardziej dramatyczny okres meczu – to druga połowa. Przy stanie 1:1 sędzia podyktował rzut karny. Strzelał Giergiel, ale sędzia zarządził powtórkę, bo bramkarz Bułgarów jeszcze przed strzałem wybiegł z bramki. Powtórka Flanka nie zmusiła doskonałego Kostova do kapitulacji.

Tempo stało się iście mordercze, obie drużyny zdawały sobie sprawę, że każda następna bramka przyniesie rozstrzygnięcie. Padło ono w 19 minucie, kiedy Bobula przytomnie przerzucił piłkę nad wybiegającym bramkarzem gości.

Po utracie bramki Bułgarzy szaleli wprost na boisku, dążąc za wszelką cenę do wyrównania. Miałem wtedy „pełne ręce” roboty, niebezpieczne były zwłaszcza strzały środkowego napastnika Sofii – Laskova.

Źródło: Jerzy Jurowicz, Pamiętniki