1948.10.24 Warta Poznań - Wisła Kraków 2:3

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 13:44, 12 sie 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Przegląd Sportowy rok 1948/ nr.91/ str.5:

Szczęśliwe zwycięstwo Wisły przy współudziale defensywy Warty 3:2

Poznań, 24.10 (tel. wł.). Wisła - Warta 3:2 (3:2). Bramki dla Wisły uzyskali: Mamoń 2 i Kohut 1.

Wisła: Jurowicz, Kubik, Flanek, Wapiennik, Legutko, Filek, Mamoń, Rupa, Kohut, Gracz, Cisowski.

Warta: Krystkowiak, Staniak, Kosz, Kaźmierczak, Czapczyk, Groński, Smólski, Opitz, Gendera, Jóźwiak, Gierak.

Gdy speaker na boisku zapowiadał skład Warty bez chorego Dusika, prawie wszyscy byli przekonani, że Warta przegra w wysokim stosunku. Pierwsze zagrania Wisły i fatalny kiks Kosza, z którego padła pierwsza bramka dla Wisły, wskazywały na to w zupełności. Tymczasem na podstawie przebiegu meczu zwycięstwo powinna była odnieść Warta, która miała więcej z gry, a pod koniec spotkania całe 20 minut przesiadywała na polu karnym krakowian. Niestety, Warciarze nie umieli wykorzystać swej przewagi cyfrowo. Napastnicy wykazywali wielką indolencję strzałową, a w całej linii ofensywnej nie było powiązania akcji. W dodatku sędzia Kuc nie uznał w 82 min. bramki prawidłowo strzelonej przez Genderę, odgwizdując rzekomą rękę, a Kaźmierczyk nie wykorzystał dosłownie w ostatnich sekundach rzutu karnego, świetnie zresztą obronionego przez Jurowicza.

Lecz nie na tym kończy się tragedia. Stwierdzić trzeba, że do sukcesu Wisły dopomogła w wielkiej mierze defensywa Warty. Pierwsza bramka, jak już wspomnieliśmy, padła z winy obrońcy, a do następnych dwóch dopomógł słabo w tym dniu dysponowany Krystowiak.

Mecz stał na dość dobrym poziomie i mimo błotnistego boiska, przeprowadzony został w szybkim tempie, zwłaszcza do przerwy. Wisła była drużyną szybszą, miała kilka ładnych zagrań, jednak nie wytrzymała kondycyjnie. Jurowicz w bramce bronił pewnie, a obrońcy oraz pomoc doskonale rozbijali ataki Warty i wytrzymywali napór "zielonych" w ostatniej części meczu. Wyróżnił się przede wszystkim Legutko, który swą inteligentną grą zaszafował nie tylko Genderę, lecz i po części Opitza. Szybki atak krakowski miał swoją podporę w Mamoniu i Kohucie. Najbardziej niebezpieczny był środkowy. Aczkolwiek ciężko było mu przejść przez Czapczyka, to jednak kilka razy zdołał uwolnić się od Warciarza i zawsze stwarzał niebezpieczne sytuacje pod bramką gospodarzy. Gracz wypadł raczej słabo, przy czym w II części meczu wykazywał skłonności do ostrej gry. Rupa zagrał dobrze do przerwy. Po zmianie stron opadł z sił.

W Warcie doskonale wypadł Czapczyk, na którym na skutek słabej gry defensywy miejscowych spoczął cały ciężar. Groński i Kaźmierczak byli pracowici, ale ich podania do przodu były niedokładne i nieprzemyślane. W linii napadu dobrze wypadł tym razem Smólski, doskonale główkował i niebezpiecznie strzelał. Druga nota należy się pracowitemu Jóźwiakowi. Nie znalazł on jedna zrozumienia u swoich współpartnerów. Gendera zbyt powolny na środku, miał jedynie kilka jaśniejszych momentów. Nowy nabytek Warty Opitz był za bardzo stremowany, toteż psuł dużo piłek. Gierak wypadł słabiej, aniżeli zwykle.

Pierwszą bramkę zdobyła Wisła w 4m. przez Kohuta, lecz 3 m. później wyrównuje piękną główką Smólski. W 18 m. Opitz wykorzystuje podanie Jóźwiaka i strzałem nie do obrony ustala wynik 2:1 dla Warty. W 26 m. Krystowiak puszcza fatalnie lekki strzał Mamonia i wynik brzmi 2:2. W 31 m. ten sam gracz zdobywa zwycięską bramkę dla swych barw. Do przerwy gra należy do Warty, lecz mimo bombardowania bramki Jurowicza, wynik nie ulega już zmianie.

Zawody prowadził niezdecydowanie sędzia Kuc z Zagłębia. Widzów ponad 8 tys.